Czy istnieje życie po śmierci?

TAK, OCZYWIŚCIE, ŻE ISTNIEJE! No cóż, początek tego artykułu brzmi bardzo kategoryczne, ale mamy słuszne powody do takiego optymizmu. Nadzieja ta opiera się bowiem na Bożej obietnicy, którą znajdujemy w Jego natchnionym słowie, Biblii. Roz­ważmy słowa Jezusa wypowiedziane tuż przed jego ukrzyżowaniem:

„Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego praw­dziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,1–3).

Zwróćmy uwagę na obietnicę życia wiecznego wypowiedzianą w tych wersach. Nie cieszymy się wiecznym życiem teraz, a zatem słowa te muszą odnosić do życia, które przyniesie dopiero przyszłość. Jak wynika z przytoczonej tu modlitwy Jezusa, obiecane życie – mające dopiero nadejść – ma być życiem niekończącym się, wiecznym. Owo obiecane przyszłe życie opisane zostało w wielu innych częściach Słowa Bożego. To coś, co przekracza najśmielsze marzenia ludzkości. Oto niektóre z wypowiedzi proroka Izajasza:

„Albowiem oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nowa ziemię… Rozweselę się z Je­ro­zo­li­my i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku na­rze­ka­nia. Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat… Bo na wzór długowieczności drzewa będzie dłu­go­wieczność me­go ludu i moi wybrani długo używać będą tego, co uczynią ich ręce” (Iz 65.17, 19, 20, 22).

Jest to rzeczywiście wspaniała obietnica, oferowana wszystkim, którzy jej poszukują. Ewangelista Jan pisze: „A obietnicą tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne” (1 J 2,25).

JASNO UKAZANA DROGA ŻYCIA

Oczywiście, potrzebna jest wiara, gdyż przedstawione powyżej obietnice odnoszą się do przyszłości, jak to czytamy w liście do Hebrajczyków:

„bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy go szukają” (Hebr.11,6).

Niemniej jednak, od każdego, kto chciałby żyć w owym czasie, wymagane jest życie podporządkowane prawom Bożym: „Wysłuchaj końcowej nauki całości: Bój się Boga i przestrzegaj jego przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka” (Koh.12,13). Obietnica będzie spełniona – jednak nie w drodze osobnego nagradzania w chwili śmierci wszystkich tych ludzi, którzy umierali w ciągu wielu wieków, ale poprzez jednoczesne obdarowanie życiem wiecznym wszystkich wierzących w dniu ostatecznym. W odniesieniu do wiernych żyjących w przeszłych wiekach, piszący do Hebrajczyków mówi: „A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas” (Hebr.11,39–40). Nadzieja ta wciąż jeszcze jest nam ofiarowana.

Do czasu nadejścia owego lepszego dnia borykać się musimy z obecnym życiem. Nie potrzebujemy słownika, by je opisać, gdyż wiemy, że jeśli chodzi o czas jego trwania, o­bej­mu­je ono czas pomiędzy narodzinami a śmiercią, wypełniony najróżniejszymi rodzajami do­brych i złych doświadczeń. Wiemy także, że jest to bardzo krótki okres: „miara naszych lat jest siedemdziesiąt”, jak przypomina nam Psalm 90, czy też – jeśli byśmy chcieli podkreślić jego krótkotrwałość – 840 miesięcy! Możemy to powtórzyć? – osiemset czterdzieści miesięcy od kołyski do grobu. Nic więc dziwnego, że Jakub pisze w swym liście: „Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika” (Jak.4,14). W ten sposób uwypuklona została jedyna rzecz, której możemy być w życiu pewni – śmierć. Niestety, większość ludzi, uzmysłowiwszy sobie powyższe fakty, skłonna jest wówczas stwierdzać: „No dobrze, skoro raz tylko przemierzamy tę drogę, zatem cieszmy się, ile tylko możemy” – a ujmując rzecz słowami Pisma: „odpoczywają, jedzą, piją i używają” (Łk.12,19).

W ostatnich latach skutki teorii ewolucji wraz z jej – niezgodną z Bożą – nauką o przypadkowości w naturze w połączeniu z innymi bożkami materializmu powodują, że niewielu kocha Boga i niewielu czuje potrzebę słuchania słowa Bożego, które zbawia. W rezultacie ludzie obracają fakt śmierci w żart, mówiąc: „wszyscy musimy odejść wcześniej czy później” i uznają z rezygnacją, że nic nie można z tym zrobić. Jednakże z wielkim prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że bez względu na to, jakiego ro­dza­ju doświadczenia przyniosło ludziom ich dotychczasowe życie, bardzo nieliczni od­rzu­ciliby możliwość ponownego istnienia w innych, bardziej fortunnych o­ko­licz­no­ściach.

Ludzie zamożni, odnoszący sukcesy i szczęśliwi przyjęliby możliwość powtórnego życia, by przekonać się, czy dobre doświadczenia z przeszłego życia mogą być jeszcze lepsze. Biedni, chorzy, uciskani również chcieliby żyć powtórnie w lepszych warunkach, by się przekonać, czym jest szczęście, sukces i dostatek. To tłumaczy być może, dlaczego tak ważne dla wielu ludzi są loterie pieniężne – grający usiłują poprawić swe życie, pomimo tego, że nawet za wszystkie pieniądze świata nie można ani kupić czasu, ani oddalić dnia śmierci. Jak pisze Salomon:

„Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca” (Koh. 3:19–20).

RATUJCIE SIĘ SPOŚRÓD TEGO PRZEWROTNEGO PLEMIENIA!

Przytaczamy w tym momencie słowa Piotra, jako że powiada w nich, iż można coś uczynić z przeznaczeniem, które czeka ludzkość – z przeznaczeniem, które niesie śmierć i zapomnienie (Dz.2,38–40). Ta beznadziejna perspektywa może być wypełniona przyszłością, która jest najzupełniej doskonała. Serca i umysły powinny otworzyć się na Boże Słowo Prawdy, gdyż jak nauczał Jezus: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk.16,16).

Taka oto jest nauka, którą Jezus i jego uczniowie ponieśli w świat. Nie przesłanie mówiące, że nie ma to znaczenia, jak żyjesz czy też jak się zachowujesz, gdyż i tak koniec będzie jednaki. Nie, to przesłanie bardzo wyraźnie i jednoznacznie mówiło o wierze w dobrą nowinę o nastaniu Królestwa Bożego na ziemię oraz o trwaniu w skrusze w co­dzien­nym oczekiwaniu jego nadejścia.
Przemieniwszy swoje życie apostołowie trwali z Jezusem, zaś on uczył ich modlić się, o to, aby na ziemi spełniała się wola Boga. Nie było wówczas słowa o królestwie w niebie czy o „duchowej egzy­stencji” – była natomiast nadzieja na rzeczywiste, dosłownie rozumiane królestwo na ziemi, które posiąść mieli ludzie nieśmiertelni. To właśnie mieli uczynić, by zyskać nadzieję na obiecaną nagrodę; żyli „w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg” (Tytus 1,2).

DROGA

Należy zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii dotyczących rozpoczęcia życia wypełnionego tą nadzieją. W „Dziejach Apostolskich” czytamy: „Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który nauczał o Królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni jak kobiety przyjmowali chrzest” (Dz. 8,12). Widzimy zatem konieczność usłyszenia nauki, zrozumienia jej, uwierzenia i wreszcie – chrztu. Kierunek postępowania jest tu jasno określony, nie ma drogi na skróty, gdyż „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17).

Nie była to nowa nauka ani nowa nadzieja. Abraham, ojciec narodu żydowskiego, otrzymał od Boga obietnicę, że odziedziczy ziemię, a przez niego i jego „nasienie” będą błogosławione wszystkie narody, gdyż uwierzył Bogu. Wcześniej Noe, okazując posłuszeństwo Bogu, zbudował arkę i w ten sposób uratował siebie i swoją rodzinę od zguby w czasie potopu, jak to pisze apostoł Piotr:

„Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmywanie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie” (1 P 3,21).

Takich to słów użył Piotr, kiedy nauczał ludzi, jak mają żyć w nadziei przy­rze­czonego, lepszego życia i to samo mówi też nam.

DROGA DO ŻYCIA W NADZIEI

Odnieśmy się teraz do trzech innych postaci ze Starego Testamentu, którzy znali i wierzyli w dobrą nowinę o przyszłym Królestwie Bożym na ziemi. Pierwszy z nich to Hiob, którego cierpliwość i cierpienie stały się przysłowiowe, a który zachował swą wiarę w Boga pomimo słów żony, która nakłaniała go, by przeklął Boga i umarł. Hiob zaświadczył o swojej wierze i nadziei mówiąc:

„Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny, moje nerki już mdleją z tęsknoty” (Hiob 19,25–27).

Oto mamy raz jeszcze jasne świadectwo tego, jak Hiob rozumiał dobrą nowinę o mającym nadejść życiu.

Dawid – pasterz, zabójca olbrzyma, mąż Boży, swoją wiarę i nadzieję w pozostanie na ziemi w nowym życiu wyraził w bardzo dobrze znanych słowach Psalmu 23: „I zamieszkam w domu Pana na zawsze”. Jego pewność zbudowana była na danych mu obietnicach, że królestwo pod panowanie jego „nasienia” – Jezusa Chrystusa – będzie trwało wiecznie. Z tych przykładów jasno wynika, że wszystko to stanie się możliwe za sprawą zmartwychwstania.

Daniel to jeszcze jeden bohater biblijny, któremu powiedziano, że dzięki swemu poświęceniu się Bożej drodze „zażywa spoczynku, a powstanie, by otrzymać swój los przy końcu dni” (Dan 12,13).

Jak widzimy, osoby występujące we wszystkich powyższych przy­kła­dach, o­ka­zy­wa­ły w swoim życiu wiarę i posłuszeństwo – cechy, które tak podobają się Bogu. Pisząc do wiernych w Rzymie w pierwszym wieku Paweł, apostoł nie–Żydów, stwierdził:

„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. (Rzym 6,3–5).

Paweł przez wszystkie swoje lata wierzył w życie po śmierci (Dz 23,6). Jest więc jasne, że jego nadzieja może być wypełniona tylko dzięki zmartwychwstaniu. Jedyną osobą, która może dokonać tego wspaniałego dzieła, jest Jezus, który jest „zmar­twych­wsta­niem i życiem” (J 11,25). Kiedy 2000 lat temu Jezus był na ziemi, umarł jeden z jego przyjaciół, Łazarz. Jezus udał się do jego siostry, chcąc wskrzesić Łazarza z martwych. Rzekł do siostry Łazarza, Marty: „Brat twój zmartwychwstanie” (J 11,23), na co ona odpowiedziała: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu o­sta­tecz­nym” (J 11,24).

Chcemy w tym momencie zwrócić uwagę na to, że kobieta ta – w wyniku słuchania nauk Jezusa – wiedziała, podobnie jak Hiob, że „Wybawca […] na ziemi wystąpi jako ostatni”. Wierzyła ona słowom Jezusa, które zapisano w ewangelii Jana: „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,40).

Rozważmy poruszające słowa Pawła o tym przyszłym dniu:

„Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi” (1Tes 4,16).

Co nastąpi po powrocie Jezusa, który wskrzesi zmarłych? O tym mówią jeszcze bardziej doniosłe, znane powszechnie słowa Pawła, które znajdujemy w pierwszym liście do Koryntian:

„Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor 15:50–54).

Życie po śmierci, o którym mówi Pismo, to Boży plan odkupienia ludzkości, który zostanie wypełniony przez Jezusa po Jego powtórnym przyjściu. Będzie to obdarzenie życiem wiecznym tych, którzy na to zasłużą – takich, jak np. ów złoczyńca, który został ukrzyżowany wraz z Jezusem. Jego prośba do Jezusa jest dobrze znana: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Jak widać, złoczyńca ten wiedział, iż Jezus nie tylko umrze, ale że będzie również wskrzeszony i któregoś dnia wróci i wejdzie do swego Królestwa. Odpowiedź, jaką złoczyńcy udzielił Jezus, jest równie dobrze znana, choć często rozumie się ją błędnie: „Zaprawdę powiadam ci dziś, (czy: owego dnia – tj. dnia, w którym przyjdzie Jezus) będziesz ze mną w raju” (Łk 23,43). Słowa Jezusa odnoszą się właśnie do tego dnia przyjścia, dnia, w którym pań­stwo Izrael będzie przywrócone zostanie w całej swej krasie. „Jahwe… na Eden zamieni jego pustynię, a jego stepy na ogród Jahwe” (Iz 51,3).

Zatem życie po śmierci istnieje! Nie jest to próżna nadzieja, którą stworzyła fantazja ludzkiego umysłu, ale intencja Wszechmogącego Boga, który „Nie chce […] niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9). Mamy nadzieję, że tak właśnie postąpicie, poświęcając owej nadziei całe swoje serce, w wierze i posłuszeństwu – teraz, kiedy jeszcze jest na to czas, kiedy nadzieja życia wiecznego wciąż jeszcze jest nam ofiarowana.

Robert Round
West Midlands, England