„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych…”

PRZY PIERWSZYM CZYTANIU taka odpowiedź Jezusa wydaje się raczej szorstka. On zaś rzekł w ten sposób do kogoś, kto zapewniał, iż pragnie zostać jego uczniem. Tak czy inaczej wydaje się, że jest to dziwna odpowiedź, bo jak umarli mogą grzebać swoich umarłych? Nie sposób jej brać dosłownie, ponieważ kiedy umieramy, z konieczności potrzebujemy kogoś, kto by nas pochował. Jak w każdym przypadku, musimy i tutaj umieścić wypowiedź Pana we właściwym kontekście. Kiedy tak mówił do swoich słuchaczy i dlaczego? Jakie towarzyszyły temu okoliczności? Przyjrzyjmy się bliżej tej sytuacji, gdyż jest to bardzo istotna lekcja dla osób pragnących być uczniami Jezusa w dzisiejszych czasach.

W ewangeliach istnieją dwie relacje – w rozdziale 8 Ewangelii Mateusza i w rozdziale 9 Ewangelii Łukasza. Kontekstem czy podstawą wypowiedzenia tych słów przez Chrystusa jest fakt powołania na jego ucznia. Działalność Chrystusa dobiegała już końca, miał iść do Jerozolimy, by tam zostać ukrzyżowany. Przywołał swoich dwunastu uczniów do siebie i posłał ich, by kontynuowali dzieło głoszenia ewangelii, które sam rozpoczął trzy lata wcześniej. W owym czasie Jezus odwrócił się od Galilei znajdującej się na północy Izraela i jak pisze św. Łukasz „postanowił udać się do Jerozolimy.” [Łk 9.51] To w czasie tej podróży do kresu swej posługi Chrystus został zagadnięty przez trzech mężczyzn pragnących być jego uczniami.

„A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” [Łk 9. 57-62]

Ap. Mateusz pisze, że pierwszy z tych mężczyzn był nawet uczonym w Piśmie. Należał więc w Izraelu do elity, do bardzo liczącej się grupy w religijnej hierarchii w czasach Chrystusa. Nie mamy powodu wątpić w szczerość żadnego z chcących stać się uczniami, lecz Jezus potrafił rozróżnić swych prawdziwych zwolenników wśród tych, którzy się do niego zwrócili. Jest o nim napisane, że „wiedział, co w człowieku się kryje.” [J 2.25] Bycie uczniem nie jest łatwe i Jezus jasno to stwierdził:

„Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą.” [Mt 10.22-25]

Czy ów uczony w Piśmie był przygotowany na tak ciężkie życie? Czy był gotów porzucić zacisze swej pracowni i wygodne mieszkanie i podjąć niełatwe dzieło związane z przyjęciem nauki Chrystusa? To oczywiste, że Jezus miał co do tego wątpliwości, stąd jego przestroga, że podobnie jak on, Mistrz, nie ma miejsca, które mógłby nazwać swoim domem, tak i ów uczony w Piśmie, nie będzie go miał, jeśli zdecyduje się pójść drogą Chrystusa. Nie wiemy, czy ostatecznie ów człowiek został uczniem – być może tak! Jeśli tak się stało, towarzyszyć temu musiała jasno zrozumiana perspektywa życia oddanego dziełu podążania śladem Chrystusa.

Drugi z tej trójki mężczyzn nie był uczonym w Piśmie. Był on już uczniem i z tego jedynie powodu skierowane do niego słowa Chrystusa są bardziej konkretne. Święty Łukasz pisze, iż Jezus rzekł po prostu „Chodź za mną”, lecz u św. Mateusza czytamy, że był on już uczniem. Tak więc stwierdzenie Jezusa dotyczy postawy tego człowieka jako ucznia.

„Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Lecz Jezus mu odpowiedział: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!”
[Mt 8.21-22]

Zauważmy, że tłumaczenie w Biblii Tysiąclecia zawiera słowo „ich” w tym wersie. Ma to swoje znaczenie, jak to zaraz zobaczymy. Czy Jezus był rzeczywiście tak surowy dla swoich oddanych uczniów? Jeśli rzeczywiście zmarł ojciec tego człowieka, to mogło się to stać niewiele czasu wcześniej, gdyż pogrzeb musiał mieć miejsce przed zachodem słońca i z pewnością Jezus nie stałby na drodze temu człowiekowi w wypełnieniu jego powinności? czy też może istniał inny powód, dla którego ów mężczyzna wahał się, czy pójść za Chrystusem? Być może był tam jakiś spadek, który miał podzielić, zanim podążyłby za Panem? Bez wątpienia Jezus albo nie był pewien szczerości tego człowieka, albo chciał go przekonać, co to znaczy być jego uczniem. Co więc Chrystus miał na myśli?

Kiedy Jezus wspomina o „umarłych”, to jasne, że nie mówi o tych, którzy byli zmarłymi fizycznie, lecz o zmarłych duchowo. Mamy bardzo dobry tego przykład w Ewangelii Jana, gdzie Chrystus mówi o swym wielkim dziele głoszenia ewangelii o Królestwie i o nadziei życia wiecznego, które będzie w tym Królestwie. Powiedział, że ci, którzy znają ewangelię i zgodnie z nią postępują, uczynili duży krok naprzód, by odejść od wiecznego grobu:

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym.”
[J 5.24-26]

Rozumienie prawdziwej nauki płynącej z ewangelii jest podobne do duchowego przejścia od śmierci do życia, a uczeń Chrystusa w takiej właśnie znajduje się sytuacji. Takiemu mężczyźnie czy kobiecie pozostaje pójście drogą Chrystusa, dlatego rzekł on do swego ucznia „Pójdź za mną”. Co prawda obowiązki wobec bliskich zmarłych muszą być brane pod uwagę, lecz istnieje większy cel w życiu dla prawdziwego ucznia: „a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! Nagrodą dla prawdziwego i wiernego ucznia jest życie wieczne w stosownym czasie, kiedy to zostanie założone na ziemi Królestwo Boga. Jezus obiecał swym uczniom:

„Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.”
[Mt 19.28-29]

Ci, których Jezus nazwał „umarłymi”, byli to ludzie, którzy nie odpowiedzieli na wezwanie ewangelii. Byli umarłymi, jak to napisał św. Paweł do Efezjan:

„I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów…” [Ef 2.1]

Dla tych, którzy są żywi w rozumieniu ewangelii, nadszedł czas odłączenia się od tych, którzy są umarłymi dla prawdy. Oto powód, dla którego Chrystus mówił słowami wydającymi się na pierwszy rzut oka szorstkimi. Nie pozostawiają one wątpliwości, co Jezus miał na myśli, odpowiadając trzeciemu spośród pytających. Ów człowiek nie bez powodu rzekł, że zanim rozpocznie swą pracę jako uczeń Chrystusa, pragnąłby pożegnać się ze swą rodziną:

„Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” [Łk 9.61-62]

„Pozwól mi najpierw…” Nie są to słowa kogoś, kto na pierwszym miejscu stawia Chrystusa! Jezus już wcześniej stwierdził: musimy jego stawiać przed swoją rodziną i przyjaciółmi i kiedy już oddamy się mu, nie ma dla nas odwrotu.

Podsumowując – widzimy, jak Chrystus ostrzegł uczonego w Piśmie przed konsekwencjami zostania jego uczniem i jednocześnie delikatnie zganił dwu pozostałych pytających, którzy zamierzali marnować czas swojego Pana na jałowe czynności. Nauka stąd dla nas równie istotna dzisiaj, jak była nią 2 000 lat temu. Święty Paweł, który kiedyś grzeszył i czynił złe rzeczy, lecz otrzymał powołanie i odpowiedział na nie z wiarą, napisał:

„Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.” [Flp 3.7-11]

Nie moglibyśmy mieć wspanialszego przykładu naśladowania Chrystusa!

David Evans