09.07

Jeśli mielibyśmy jakoś zatytułować to nauczanie, moglibyśmy nadać mu tytuł „Małe sprawy/rzeczy”. Pamiętamy słowa proroka Zachariasza: Bo któż by lekceważył chwilę skromnego początku? Żyjemy w świecie, w którym robi się wielkie rzeczy i zazwyczaj dla przeciętnego człowieka im są one większe, tym lepsze; mające większe znaczenie, a więc bardziej godne zaakceptowania. A „małe rzeczy” dobrze opisują nasze słabości. Kiedyś londyńskie eklezje potrzebowały bardzo wielkich sal, w których mogły odbywać się zebrania. Teraz się to zmieniło. Ale Bóg używa tego, co wzgardzone i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić. Jeśli zapytalibyśmy, dlaczego, Paweł odpowiada, że po to, by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. I to właśnie będziemy czynić dzisiaj.
Zatem to dla nas pocieszenie, zachęta oraz korzyść płynąca z przestudiowania kilku przykładów małych, niewiele znaczących spraw. Spójrzmy razem powtórnie na rozdział w ewangelii Mateusza. Mt 10.29: Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię, to znaczy bez woli i wiedzy naszego Stwórcy. Wraz ze wzrostem prędkości samochodów tysiące ptaków ginie na naszych drogach, by być następnie pożartymi przez liczne sroki żerujące w pobliżu. Jakże doskonałym systemem jest proces stworzenia, wszystko pozostaje pod kontrolą wielkiego Boga, któremu służymy.
Wracając do tych dwóch wróbli za asa/grosz, w czasach biblijnych była to moneta o bardzo niskiej wartości, zapewne był to lepton (1/128 drachmy). W pewnym sensie moneta bez wartości. Grosze często znajdujemy pod nogami, na ulicach, i nikt ich nie podnosi. Czego zatem ten przykład nas uczy? Spójrzmy na Łk 12.6-7. Zróbmy to dokładnie, ponieważ spotykamy tu małe różnice. Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Cóż, oczywiście, gdy się starzejemy, to niektórzy z nas tracą bardzo dużo włosów, za każdym razem podczas czesania tracimy je systematycznie, ale teraz mówimy o bardzo małych sprawach, które są dla nas wielką lekcją. Przechodźmy teraz do sedna sprawy, po to odczytaliśmy ustęp z ewangelii Łukasza. Czy zwróciliście uwagę na różnicę? Pięć wróbli zostało sprzedanych za dwa asy, natomiast u Mateusza dwa wróble sprzedano za jednego asa. Wielcy teolodzy uważają, że mamy tu do czynienia ze sprzecznością. Ci ludzie nie mają za grosz wyobraźni. Nie ma w nich duszy. Idziemy na targ, gdzie możemy kupić pomarańcze czy grejpfruty za pewną kwotę za każdy owoc, a jeśli płacimy osobno za sześć jakąś kwotę, to możemy też kupić siedem owoców za tę samą sumę. Nie ma tu żadnej sprzeczności. Targi są prawie tak stare, jak całe stworzenie, i w ten sposób od zawsze uzyskuje się upusty, a ci wielcy naukowcy, wykształceni teolodzy widzą tutaj sprzeczność. Bzdura!
Czego nas to uczy? Wiedza i opieka Boża obejmują najmniejsze Jego stworzenia, sprawy uznawane przez ludzi za niemające wartości, bo wszystko znajduje się pod przezorną opieką Boga. Nic się nie dzieje bez Jego wiedzy, Jego woli i w rzeczy samej bez Jego pozwolenia. Jeśli troszczy się on o wróble, to cóż dopiero o Swe dzieci? To sprawia, że doceniamy wszystko obejmującą opiekę Boga nad nami. Wielkie pocieszenie płynie dla tych, którzy są poddawani próbie i cierpią dla Prawdy, ze świadomości, że wszystkie sprawy dzieją się zgodnie z Jego wolą i z Jego pomocą. Głęboko wierzymy we wszechwiedzącą i panującą nad wszystkim Opatrzność. To ogromne wsparcie w chwili najtrudniejszych dla nas wyzwań i
trudnych zdarzeń w naszym życiu, i wiem, jak wielu z nas przeszło w swym życiu przez swoje Getsemane. Nic nie ujdzie Jego miłosiernej uwadze, nawet najmniejsza sprawa.
Brak wiary w tę dobroć i Bożą opatrzność jest rzeczywistym źródłem wszelkiej niepewności i lęku ludzkości. Ma On naprawdę moc uratowania tych, którzy mu ufają. Jego mądrość, w przeciwieństwie do mądrości człowieka, nie jest dla nas zaskoczeniem. Jego moc nie może być zwyciężona. Jego miłość nie może zapomnieć o Sobie samym. Obawa, że zostaniemy zapomniani, to brak zaufania do Boga. Nierozumny człowiek osądza Boga według własnej miary, ludzkiej miary. Człowiek ciągle zapomina i dyskredytuje swych sąsiadów. Człowiek bez wiary nie potrafi dostrzec, że Bóg jest wierny.
Ta wielka nauka została wzmocniona w Mt 10.30. Powtórzone tutaj zostaje zapewnienie o znaczeniu małych cyfr. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc – to położenie nacisku na naszą rolę – Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Nagle przeskakujemy od bardzo mało znaczącej kwestii włosa do wykraczającej poza wszelką miarę kwestii nieskończonej mądrości Boga. Ale jak zwykle mamy przedstawioną odwrotność tej sytuacji, pozytywne i negatywne zachowanie w ciągłej akcji i reakcji: Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Doszliśmy tutaj znów do potrzeby zachowania równowagi w ocenianiu własnego życia i samych siebie, gdy przychodzimy do stołu Pańskiego, symbolu miłosierdzia i pamięci. Kiedy sprawdzamy samych siebie, musimy rozważyć obydwie strony. Bóg zna nasze słabości i nas wesprze, jeśli zwracamy się do Niego ciągle o pomoc i jeśli dostrzegamy potrzebę otrzymania takiej pomocy. To nasza zbytnia pewność siebie sprawia nam w życiu najwięcej kłopotu.
Zatem nauka została wzmocniona. Opieka i troska Boga o Jego świętych jest przeogromna. Najmniejsze okoliczności w naszym życiu są uregulowane, nie tylko przez powszechną opatrzność, która panuje nad Bożym stworzeniem, ale przez tę konkretną opatrzność, która spaja i kieruje wszystkimi sprawami człowieka dla jego osobistego zbawienia.
A teraz spójrzmy na Rz 5.6 i następne wersy. Nawiązanie do naszych rozważań odnajdujemy już począwszy od wersu 3: A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję; a nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany. Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. Oto ważne słowa, które czytamy w tym przepięknym ustępie biblijnym.
Tak więc mamy szczególną opatrzność i opiekę Boga. Mamy zaufanie do Bożej dobroci. Czy On, który wykupił nas za tak wielka cenę, nie zachowa nas i nie zbawi? Bez
wątpienia to uczyni, jeśli podejmiemy rzeczywisty wysiłek, by Mu się podobać. Przypomnijmy sobie niesamowite słowa rozpoczynające 9. rozdział Księgi Koheleta odnośnie tej kwestii. Spójrzmy na ten rozdział, wers 1. Podkreślmy słowa, które są bardzo ważne. Bo wszystko to rozważyłem i wszystko to zbadałem. Dlatego że sprawiedliwi i mędrcy, i ich czyny są w ręku Boga. To ta sama nauka. Jak moglibyśmy się spodziewać i co dobrze wiemy, Słowo jest spójne. Biorąc pod uwagę uniwersalność tej nauki, zwróćmy uwagę na jedną kwestię: nie ma tu miejsca nawet na ślad przypadku, na ślepy przypadek, nie jeśli chodzi o ostateczny los świętych.
Świat ma swoje przesądy, amulety, końskie podkowy, które muszą być zawieszone we właściwy sposób, i tym podobne zaklęcia, ale to wciąż śmietnik ludzkich przekonań. Czy zatem niektóre z wydarzeń w naszym życiu są ruletką? Czy są przypadkowe albo też niezaplanowane czy niezamierzone? Czy życie jest loterią – o czym słyszymy tak często wokół siebie? Instynkt gracza dominuje nad zachowaniem ludzi. Nasze życie nie jest loterią. Kostka może upaść na tę czy inną stronę, ale pamiętajmy o wspomnianych w Biblii ptakach, małych wróbelkach.
Powiedzmy w tym miejscu, że słowo „przypadek” nie oznacza tego, co zazwyczaj rozumie się przez nie, czyli coś nagłego lub losowego. Wielu wydarzeń człowiek nie jest w stanie przewidzieć, więc wydają mu się one bezcelowe i niezamierzone, ale czy cokolwiek może być nieprzewidziane przez Boga? Istnieje tylko jedna odpowiedź na to pytanie, głośne „Nie!”. Oczywiście, że nie. Omawiany werset nie może być czytany poza swym kontekstem, nie może być odczytywany jako sprzeczny z wersetem 1, który omawialiśmy. Drogi, uczynki i zdarzenia w życiu sprawiedliwych sług Boga pozostają pod Jego kontrolą.
Kwestia ta została podsumowana przez Salomona w następujących słowach: … Pan, Bóg mój, dał mi wytchnienie ze wszystkich stron, tak iż nie ma przeciwnika ani złej przygody. To wspaniałe stwierdzenie w świetle naszych rozważań, potwierdzające je. Nic nie wydaje się bardziej bezcelowe, niż ciągnięcie losów, chociaż losy (urim i tummim) właśnie były używane w czasach biblijnych, lecz słowa w Prz 16.33 są odpowiednim tego komentarzem. Salomon mówi: Losem potrząsa się w zanadrzu, lecz jego rozstrzygnięcie zależy od Pana. Brzmi to trochę dziwnie i nieco sprzecznie z sobą, ale zastanówmy się. Gdy Bóg wybiera (tak jak to rzeczywiście zrobił) ucznia na miejsce zdrajcy Judasza, zostały rzucone losy, ale czy mogło wyniknąć stąd coś niespodziewanego? Nie mogło. Ciągle się o tym przekonujemy. Dawid powiedział: Oczy Pańskie patrzą na sprawiedliwych, a uszy jego słyszą ich krzyk. Ale: Oblicze Pańskie jest zwrócone przeciwko złoczyńcom, aby wytracić z ziemi pamięć ich. Cytuje te słowa Piotr, dodając: I któż wyrządzi wam co złego, jeżeli będziecie gorliwymi rzecznikami dobrego?
Tak ogromny obszar obejmuje to pojęcie Boskości, które analizujemy dzisiaj, przytaczając odpowiednie fragmenty Pisma, że nie jesteśmy w stanie uchwycić całej jego złożoności, ani też nie jest możliwe, byśmy zmierzyli, jakie siły są użyte, by kształtować wydarzenia, zarówno te wielkie, jak i te małe. Wróbel pada martwy, włos spada z naszej głowy. Każde wydarzenie ma swój czas. Nie czas i przypadek (Koh 9.11), ale raczej „czas i sposobność”. Wszystkie sposobności mogą zawierać elementy utrudniające bądź opóźniające ich realizację. Potrzeba mądrości, by właściwie je osądzić. Powinniśmy poradzić się swych braci, przedyskutować je i modlić się do Boga, byśmy doszli do właściwego zrozumienia spraw, gdyż było intencją Boga, byśmy czytali i przyswajali Jego naukę.
Zatem mamy czas, a kiedy mamy do dyspozycji jakiś przedział czasu, przemieniamy sposobność na dobre uczynki, nie złe; rozważajmy przy tym przeszkody, gdyż prawie zawsze są one testem dla naszych właściwych wyborów i aktów woli. Sposobność/okazja, mówi świat, jest czymś znakomitym; i tak jest rzeczywiście. Wszyscy mamy jakieś okazje/sposobności. Chwytamy się naszej okazji obydwiema rękami, wynurzając się z wody chrztu, i kiedy wyjdziemy stąd dzisiejszego ranka, mając oczyszczone serca i umysły, mając odpuszczone grzechy poprzez to, co czynimy na pamiątkę naszego Pana i Zbawiciela, powinniśmy pójść, mając świadomość nowych okazji, które otwierają się przed nami w nadchodzącym tygodniu.
Inna mała sprawa; Mt 10.42: A ktokolwiek by napoił jednego z tych maluczkich tylko kubkiem zimnej wody jako ucznia – oto teraz jesteśmy maluczkimi, jesteśmy wszyscy dziećmi. Co jeszcze jest małego? Kubek zimnej wody; wart niewiele, chociaż woda jest stosunkowo droga, ale to wciąż tylko kubek zimnej wody. Można go dostać właściwie wszędzie. Nawet w restauracji, gdzie sprzedaje się szampana i się go pije, można poprosić o wodę i ją dostać. Ale ważne są tu słowa: jako ucznia, a my jesteśmy uczniami Jezusa, który prosi nas, byśmy poszli w jego ślady i czynili, co on czynił.
Pamiętamy Dawida i jego pragnienie napicia się wody. Potrzebował jej desperacko. Ale jakiż to wspaniały człowiek. Wylał ją jako ofiarę, na ziemię.
I zakończenie omawianego wersetu: nie straci zapłaty swojej. Mamy tu opis ducha Boga, syna, aniołów i samej Prawdy. Prawda jest doskonale szczera, jeśli chodzi o dobroć Boga. Miłosierdzie Boga wymusza na nas często właściwe działanie; i jest to błogosławieństwem.
Jeszcze inna myśl przychodzi nam do głowy, gdy czytamy te słowa. Niektóre z owych małych spraw/rzeczy mają w Piśmie specjalne znaczenie, tak jak wdowi grosz, dany na ofiarę w świątyni. Oczywiście, zwraca na to uwagę Jezus z powodu owych zamożnych faryzeuszy głośno wrzucających do skarbony swą ofiarę, bez wątpienia znaczne sumy, ale czyniąc to na pokaz. Byli dumni i nie mogliby być zaliczeni do ludzi pokornych, o których właśnie mówimy. Ale to małe uczynki, jak ofiarowanie wdowiego grosza, zostaną nagrodzone. Wdowi grosz pokazuje wiarę tej biednej kobiety. Nie miała męża, który by się nią opiekował. Musiała sama o siebie zadbać, i bez wątpienia spędziła wiele godzin na polu w panującym na Bliskim Wschodzie wielkim upale, zbierając być może resztki kłosów pozostałych po żniwiarzach, by utrzymać się przy życiu. Co myślała w głębi swego serca? Wiemy, co musiała myśleć. Powiedziała sobie zapewne: „Jeśli dzięki Bożemu miłosierdziu będę żyć jutro, to otrzymam następny grosz/asa/leptona za dzień mej pracy” (małą sumę – obecnie wartości 1 eurocenta w Grecji, czyli 1/100 euro).
Tak więc nie tylko zamożni zostali wezwani do dawania, ale i biedni. Nawet ubogi brat czy siostra może dać ekwiwalent grosza, a także może podać kubek zimnej wody, co ma wielką wartość w oczach Boga. Zgodnie z zasadą: cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. Znamy tę piękną naukę, tak często jest ona w naszym życiu poddawana próbie.
Tak wiele spraw/rzeczy jest niezauważalnych; tak mało znaczący był to uczynek, że czyniący go w owej krótkiej przypowieści Jezusa pyta: Panie! Kiedy widzieliśmy cię … pragnącym, a daliśmy ci pić? Nie pytajmy swoich braci i sióstr, czy czegoś potrzebują. O
dziwo, ktoś miał w rzeczywistości sposobność podania samemu Jezusowi zimnej wody do picia, i wiemy, że miało to miejsce przy owej studni, co zostało zapisane w ewangelii Jana 4. Jezus rzekł do Samarytanki: Daj mi pić! Pamiętamy też, że opis przechodzi od razu –zaskakująco i zagadkowo – do przedstawienia głoszenia prawdy tej kobiecie. Przyszła ona po wodę, której nie otrzymała. Powróciła do miasta, pozostawiając swój dzban pustym. Jak zwykle, kto obdarował tę kobietę? Jezus. Co jej dał? Wodę żywą, która stanie się w otrzymującym źródłem wytryskującym ku życiu wiecznemu.
Przejdźmy teraz do tego, co za chwilę uczynimy. Co to będzie? Będzie to uczta, a jednak kiedy brat odsłoni te dwa emblematy, nie zobaczymy przepychu. Nie będziemy pić wina wielkimi haustami, a jedynie go skosztujemy. Spożyjemy jedynie maleńki kąsek chleba. Bo o to tylko chodzi. Mówimy o małych rzeczach, o drobiazgach. Wygląda to raczej na post niż na ucztę, ale wierzymy, iż jest to dowód tej przyrzeczonej uczty, kiedy złożony w ofierze Baranek powróci, by połączyć się ze swą oblubienicą, by spożywać i pić na nowo na uczcie wiecznej radości.
Postarajmy się nie pomijać obojętnie małych spraw/rzeczy, pragnąc raczej wielkich uczynków, bardziej widowiskowych czy też bardziej wymagających, gdyż Jezus uczy nas, że wszystko, czego od nas siedzących tu się wymaga, to pomaganie sobie nawzajem w małych sprawach w imię Chrystusa, bo w ten sposób znajdziemy się wśród zaproszonych na ucztę Baranka.