19.11

W sumie, przynajmniej przez trzy dni w roku towarzyszymy Joelowi, który w bardzo obrazowy sposób objawia nam sąd i miłosierdzie Boga w stosunku do Jego ludu, Izraela, a w bardzo osobistym sensie każdej niedzieli przywołujemy na pamięć miłosierdzie Boga odnośnie do każdego z nas. Przypominamy sobie słowa proroka Jeremiasza mówiącego: niewyczerpane są objawy łaski Pana, miłosierdzie jego nie ustaje. To nieustające miłosierdzie i miłość Boga symbolizują emblematy na naszym stole, przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Jak wieki temu Rut, my, jako pielgrzymi i przybysze, przyszliśmy się schronić pod skrzydłami Boga Izraela i ufamy Mu bezgranicznie. Cała nasza nadzieja i wszystkie nasze oczekiwania są ześrodkowane w Panu i danych nam przez Niego obietnicach. Jak Rut, uciekliśmy z antytypicznego Moabu i przyłączyliśmy się do Bożego Izraela, i oczekujemy niecierpliwie dnia, o którym mówił Paweł w naszym dzisiejszym czytaniu, kiedy to Jezus przyjdzie, aby być uwielbionym w świętych swoich i okazać się godnym podziwu dla wszystkich, którzy uwierzyli.
Dołączmy zatem na parę minut do naturalnego Izraela i posłuchajmy proroka, którego imię – Joel – znaczy: „Jahwe jest Bogiem”, a który w swym pilnym przekazie mówi o przyszłym dniu Pana. Chociaż proroctwo Joela jest być może jednym z najstarszych, a z pewnością jednym z najkrótszych w Piśmie, nie możemy nie doceniać jego ciągłej aktualności. Słowa proroka przenoszą nas do najbliższej przyszłości i są jednymi z najbardziej poważnych. Dzień Pański jest wspomniany we wszystkich trzech rozdziałach księgi Joela i chcemy przyjrzeć się tym wszystkim odniesieniom łącznie, by uzyskać całościowy obraz tego, co ów prorok chce nam przekazać. Zawarte jest w nim zaniepokojenie i ponaglenie, które nie mogą ujść naszej uwagi.
Przejdźmy więc do 1. rozdziału, wersetu 15: Ach! Cóż to za dzień! Bo bliski jest dzień Pana, a przychodzi jak zagłada od Wszechmocnego. Następnie mamy przekaz w czytanym dzisiaj rozdziale – 2.1: Zatrąbcie na rogu na Syjonie! Krzyczcie na mojej świętej górze! Niech zadrżą wszyscy mieszkańcy ziemi, gdyż nadchodzi dzień Pana, gdyż jest bliski! Dalej w w. 11: I Pan wydaje swój donośny głos przed swoim wojskiem, gdyż bardzo liczne są jego zastępy i potężny jest wykonawca jego rozkazu. Tak! Wielki jest dzień Pana i pełen grozy, któż go przetrwa? Oraz w. 4 rozdziału 3: Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie ów wielki, straszny dzień Pana. Wreszcie w 4.14 czytamy: Tłumy i tłumy zebrane w Dolinie Sądu, bo bliski jest dzień Pana w Dolinie Sądu.
Mamy tu zatem obraz nieuchronnie zbliżającego się nieszczęścia, zgotowanego ziemi Boga i Jego ludowi. Joel mówi nam, że sąd Boga będzie miał straszny, katastrofalny rezultat. Jakże możemy być wdzięczni, że nawet ten opis sądu jest przetykany słowami nadziei i miłosierdzia naszego Ojca. Spójrzmy znów na zapis zawarty w 2. rozdziale, w. 13. Widzimy, jak miłosierdzie Boga wyłania się z Jego sądu: Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty, i nawróćcie się do Pana, swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości, i żal mu karania! A także w tych pięknych słowach w 3.16: …Lecz dla swojego ludu Pan jest ucieczką i twierdzą dla synów Izraela.
Apostoł Paweł, pisząc do Rzymian, chce, by rozważyli dobrotliwość i surowość Bożą
– surowość dla tych, którzy upadli, a dobrotliwość Bożą względem ciebie, o ile wytrwasz w dobroci. (Rz 11.22) Dobroć Boga istniała więc i istnieje od zawsze, za co powinniśmy być Mu bardzo wdzięczni. Dobroć jest na pierwszym planie. Bóg chce okazywać dobroć.
Wyczekuje On reakcji na Swe wyciągnięte ramię ze strony wszystkich ludzi, ale jeśli to zaproszenie jest traktowane lekceważąco albo całkowicie jest ignorowane, to tylko wówczas Boże miłosierdzie jest usunięte i zastąpione sądem, a jak już powiedzieliśmy, na nas, spośród wszystkich ludzi, zostało rozciągnięte Boże miłosierdzie w osobie Jezusa. Musimy się upewnić, że na pewno codziennie reagujemy na ten dany nam z łaski przywilej, i sądzimy, iż słuchanie Joela może nam pomóc zachować właściwe priorytety w naszym życiu.
Nie znamy z absolutną pewnością czasu, o którym mówi w swym proroctwie Joel. W jego księdze nie ma żadnych wskazówek historycznych, by nam pomóc w tej materii.
Proroctwo wydaje się dotyczyć terenów około Jerozolimy, a był to prawdopodobnie obszar działalności tego proroka. W księdze nie wspomina się o żadnym królu, nie ma wzmianek o królestwie północnym Izraela, a także brak bezpośrednich odniesień do jakichkolwiek wielkich potęg, takich jak Asyria czy Babilon. Są w nim jednakże liczne wzmianki o kapłanach, o sługach ołtarza/Prawa, i to brak wspomnianych powyżej detali oraz obecność odniesień do kapłanów sprawiła, że niektórzy badacze datują okres działalności Joela na czas panowania Joasza, a zwłaszcza czas, gdy wielki wpływ na naród posiadał kapłan Jojada/Jehojada.
Lecz dla naszych celów dzisiejszego ranka fakty historyczne nie mają wielkiego
znaczenia. Jasne jest, że ludzie, do których zwraca się Joel, znajdowali się w bardzo
apatycznym stanie i celem Joela jest ich duchowe przebudzenie; chce, by zdali sobie sprawę, jakie mają priorytety; i to samo czyni on i dla nas tutaj zgromadzonych. Joel powiedział im bez ogródek, że naród będzie świadkiem takich wydarzeń, jakich nigdy dotąd nie doświadczyli w swojej dotychczasowej historii. Rzekł, że jest ważne, by każdy zamieszkujący ziemię Izraela usłyszał ten przekaz, który ma być przekazywany późniejszym generacjom.
Chociaż, co jest zrozumiałe, jak i w większości innych proroctw, i tu pewne
wydarzenia miały swe współczesne wypełnienie, to zasadnicze zapowiedzi Joela odnoszą się do dnia Pana, na który czekamy również obecnie, do potężnego ataku najeźdźców opisanych w rozdziałach omawianej księgi jako plaga szarańczy. Nagle spada ona na ziemię/kraj, dewastując go i niszcząc jego materialny dobrobyt. To kwestia przyszłości. Czytaliśmy wczoraj o zdewastowanych polach, zniszczeniu zbiorów, uschniętych drzewach owocowych, o ludziach i zwierzętach w całkowitej nędzy. W perspektywie nadchodzących wydarzeń prorok wzywa lud do natychmiastowego przebudzenia. Spójrzmy na 1.2: Słuchajcie tego wy,
starcy, nasłuchujcie wy, wszyscy mieszkańcy ziemi! Czy stało się coś takiego za waszych dni lub też za dni waszych ojców? W. 5: Ocućcie się, pijani i płaczcie, zawodźcie z powodu moszczu, wy wszyscy, którzy pijecie wino, że odjęty jest od waszych ust.
Prorok mówi do ludu, że minęły dni ich braku umiaru. Lata później prorok Izajasz
mówił o podobnym nastawieniu ludu Izraela: Chodźcie, mówi każdy, ja przyniosę wino i upijemy się mocnym napojem, a jutro będzie tak jak dziś – wystawnie i bardzo dostatnio. Joel mówi, że wszystko to wkrótce się skończy. Wszystko ukaże się im wyraziście, gdy zdadzą sobie sprawę z całkowitego bezsensu swego teraźniejszego życia i z tego, co powinien dla nich znaczyć teraz dzień Pana.
Spójrzmy teraz na siebie. My również musimy się prawdziwie i całkowicie ocknąć na wezwanie Ojca, przekazane przez największego z proroków, samego Jezusa.
Niebezpieczeństwo nam grożące jest bardzo realne, inaczej Jezus by nas nigdy przed nim nie przestrzegał w znanych nam słowach, zawartych w ewangelii Łukasza 21, byśmy uważali (baczcie więc), aby nigdy nasze serca nie były zdominowane przez obżarstwo, przez opilstwo, przez troski doczesne, aby – mówi, jak i mówił Joel – ów dzień was nie zaskoczył. Słowo użyte przez Jezusa, tłumaczone: nie były ociężałe, oznacza ciężar albo brzemię, które przygniata nas do ziemi, czasem wymagając od nas wielkiego zaangażowania. Jezus mówi
nam, że sprawy tego świata, nawet codzienna troska o rodzinę, pracę czy dom, może pozbawić nas sił duchowych, tak że znika nasza czujność i w rezultacie przyjście Jezusa będzie dla nas raczej wstrząsem niż dniem uwolnienia, o którym pisze Paweł w liście do Tesaloniczan.
Analogia z plagą szarańczy, którą posłużył się Joel, opisuje dramatyczne wydarzenia
w dniu Pana. Podkreśla ona, jak nagle nastąpią wydarzenia związane z przyjściem Pana, kiedy rutynowe czynności podejmowane przez nas w codziennym życiu zostaną zakłócone i ulegną zmianie na zawsze. Pewien autor opisał to zagrożenie szarańczą, które regularnie nawiedzało Ziemię Świętą; podobieństwo do wydarzeń czasów końca nie ulega wątpliwości.
Pisarz ten stwierdza, że szarańcza pozostawia niezliczoną ilość jajeczek na polach, na nizinach, na pustyni, a pozostawiwszy te jajeczka, znika nagle jak poranna mgła. Zapanowuje cisza. Następnie po sześciu, ośmiu tygodniach pył ziemi wydaje się nagle budzić do życia.
Autor opisuje następnie atak owej szarańczy takimi słowami: „Jej liczba wprawiała w
osłupienie. Cała powierzchnia gór była od niej czarna. Wydawały się jak żywa armia.
Wykopaliśmy rowy i zapaliliśmy ognie, zabijaliśmy i paliliśmy całe ich chmary, ale nasze wysiłki były próżne. Fala za falą przelewała się przez zbocze góry, przez skały, mury, rowy i żywopłoty, żywe owady kroczyły po ciałach tych już nieżywych.”
Cóż za niesamowity obraz, obraz użyty przez Joela na opisanie najeźdźczych armii,
które wkrótce napadną na lud Boga.
W czasie, gdy my czekamy na dzień Pana, narody przygotowują się do tego
ostatecznego konfliktu. W analogii do szarańczy zatem ukazane są owe przebudzone armie, które pewnego dnia wyruszą na Bliski Wschód, zaciemniając niebo swymi hordami i – podobnie jak szarańcza – łupiąc kraj po drodze. Jestem pewien, że po prawdziwie niezwykłych wydarzeniach, jakie miały miejsce ostatnio w Europie, nikt z nas absolutnie nie wątpi, że dosłownie mające miejsce w jedną noc dramatyczne i – z ludzkiego punktu widzenia – niewyobrażalne zmiany mogą zaistnieć na świecie w każdej chwili. Dlatego musimy naprawdę zadać sobie pytanie: Czy rzeczywiście jesteśmy świadomi znaczenia wydarzeń dziejących się obecnie? Nie ma absolutnie pożytku z obserwowania wydarzeń na świecie, o ile nie obserwujemy równocześnie sami siebie i nie czynimy starannie przygotowań na dzień Pana.
Za kilka dni będziemy czytać proroctwo Amosa, który mówi o tych, którzy pragnęli
przyjścia dnia Pana z niewłaściwych pobudek i których sposób życia był zgodny bardziej z tradycją i rytuałami, niż by odzwierciedlał prawdziwą miłość Boga i Jego Prawdy. Do nich prorok mówi, że dla nich dzień Pana, choć przez nich pożądany, będzie ciemnością, a nie światłem, będzie z nimi jak w przypadku człowieka uciekającego przed lwem, a wpadającego w łapy niedźwiedzia. To nie może przytrafić się nikomu z nas, a lekarstwem jest ciągłe budowanie w sobie wiedzy o Bogu, upewnianie się, że stosujemy tę wiedzę w naszym życiu.
Musimy wciąż mieć na uwadze, co i dlaczego robimy. Czy rzeczywiście stawiamy sobie codziennie cele duchowe, by powiększyć naszą wiedzę, by poprawić naszą służbę Panu, albo też może tylko unosimy się na falach życia, mając nadzieję, że wszystko w końcu będzie w porządku?
Zastanawiając się teraz nad cytatami z Nowego Testamentu mówiącymi o dniu Pana, czytamy w 1 Tes 5 słowa apostoła Pawła; pisze on, że dzień Pana nadejdzie jak złodziej nocą dla tych braci i sióstr, którzy tkwią w letargu, którzy mówią: „Pokój i bezpieczeństwo”.
Wiemy, że słowa te mogą odnosić się także do narodów, ale przede wszystkim – jak sądzimy – do członków eklezji. Dla takich wiernych objawienie się Chrystusa będzie tak nieoczekiwane, jak pojawienie się złodzieja, i będą oni na nie nieprzygotowani. Ale do braci i sióstr w Tesalonice – i wierzymy, że do każdego z nas – Paweł pisze: Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Podobnie myśli Piotr, o czym się przekonujemy z jego 2. listu, rozdziału 3. Przyjrzyjmy się tym słowom bliżej.
W 1. wersecie wspomnianego rozdziału apostoł mówi: Umiłowani, piszę do was już
ten drugi list; w nich pobudzam wasz zdrowy rozsądek i pamięć. Użyte tu słowo „pobudzam” znaczy: zbudzić, obudzić ze snu. Zatem Piotr tak naprawdę przestrzega tu przed niebezpieczeństwem zapowiedzianym przez Joela (1.5), który mówił: Ocknijcie się. Powtarza ostrzeżenie Jezusa Chrystusa, że łatwo możemy dać się uśpić duchowo. Nie ma szybkich odpowiedzi ani łatwych sztuczek rozwiązujących ten problem, który dotyka każdego z nas.
Czuwać, mówi Piotr, to znaczy pamiętać słowa proroków i słowa samego Jezusa; niektórym spośród tych słów przyglądaliśmy się bliżej dzisiejszego ranka.
Zatem Piotr stwierdza, że lekarstwem na podtrzymywanie czuwania jest powtarzanie; stała znajomość i świadomość obecności Słowa Boga w naszym życiu jest niezbędna. Kiedy o tym myślimy, przypomina nam to naukę dziecka. Dziecko z radością czyta tę samą książkę wciąż i wciąż od nowa. Nie wydają się być nią nigdy znudzone. My wszyscy jesteśmy dziećmi, dziećmi Boga. Czy sprawia nam radość czytanie wciąż od nowa tej samej księgi, jak nam nakazano, czy też czytanie jej jest dla nas trochę mordęgą? Może nie być dla niektórych atrakcyjności czy polotu w biblijnym nauczaniu. Piotr mówi, że musimy zanurzyć się w ewangelii, by nie popaść w letarg. Mowa tu o przetrwaniu duchowym. Dlatego w dalszej
części rozdziału apostoł wskazuje na potrzebę pamiętania, mówiąc o tych, którzy przyjdą do eklezji i będą zaprzeczać, nie licząc się ze świadectwami apostołów i proroków, że Jezus powróci. Upewnijmy się, że i my nie znajdziemy się pośród tych ludzi, i pamiętajmy także, że nie zawsze potrzebne są słowa, by zaświadczyć o naszych myślach. Naszym zachowaniem i naszym sposobem życia możemy łatwo pokazać naszym braciom i siostrom, nic nie mówiąc, że nasza pewność co do powrotu Pana jest coraz słabsza. Planując nasze życie, to jak spędzamy czas, możemy łatwo pokazywać, że stajemy się raczej obywatelami tego świata,
niż przybyszami/obcymi, którymi być powinniśmy.
Jedynym remedium na powyższe niebezpieczeństwo jest zachowanie duchowej
czujności poprzez pobożne, uważne czytanie Bożego Słowa, a codzienne czytanie jest w tym względzie absolutnym minimum.
W wersecie 10. omawianego rozdziału Piotr mówi nam, że dzień Pana nadejdzie
równie niespodzianie jak złodziej, a po tym stwierdzeniu następują mocne słowa nauki w wersecie 11: Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności, jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego…
Zaiste nasze oddanie i związanie się ze sprawami Prawdy będzie proporcjonalne do naszej pewności, że dzień Pana nastąpi dla tego świata. Dla ludzi ze świata życie płynie bez ważnego celu, są oni godni pożałowania, gdyż tak naprawdę nie mają nic wartościowego, dla czego warto żyć. Dla nas, dzięki Bogu, rzeczy mają się inaczej. Wierzymy, że ten świat stanowi jedynie przemijający element Bożego planu, jest czymś, co w pierwszych latach pełnego radości życia w całej jego pełni w Bożym Królestwie zniknie z naszej pamięci jak zły, ale konieczny w swoim czasie sen. Wiara w to całym naszym sercem jest więc jedynie dowodem zdrowego rozsądku, wiara, że w pełni będziemy pasować do prawdziwego świata, który wkrótce nadejdzie, zapoczątkowany nadejściem dnia Pana. Powinniśmy wieść zatem święte i
pobożne życie, trzymając się możliwie jak najdalej od obecnego przemijającego stanu rzeczy – tak łatwo to powiedzieć, ale trudno urzeczywistniać; jest to jednak naszym celem każdego dnia.
Podsumowując nasze uwagi, powróćmy do księgi Joela, by ujrzeć błogosławieństwa,
które nastąpią po osądzeniu Izraela i innych narodów. Czas konfliktu będzie dramatyczny i nie wszyscy możemy z niego wyjść zwycięsko, dlatego mądre jest spożytkowanie dni pokoju na skoncentrowanie się na budowaniu naszej wiary. Błogosławieństwo jednakże nadejdzie; w Joela 4.17-18[BT] czytamy: I poznacie, że Ja jestem Pan, Bóg wasz, co mieszkam na Syjonie, górze mojej świętej; a tak Jeruzalem będzie święte i przez nie już obcy nie będą przechodzić. I stanie się owego dnia, że góry moszczem ociekać będą, a pagórki mlekiem opływać i wszystkie strumienie judzkie napełnią się wodą, a z domu Pańskiego wypłynie źródło, które
nawodni strumień Szittim.
Mamy tu piękny obraz dostatku panującego na zawsze, nigdy więcej już nie
zniszczonego przez szarańczę, czy to naturalną, czy symboliczną. Dom Pana jest założony i znaczące jest to, że woda wypływająca z domu Pańskiego nawadnia strumień/dolinę Szittim.
W Szittim obozowali Izraelici po raz ostatni przed wejściem do ziemi obiecanej i w tak krytycznym momencie, widząc przed sobą przyrzeczoną im ziemię, popełnili ten straszny grzech, oddając cześć bogom moabickim. Ale Bóg mówi w czytanym przez nas rozdziale, że ów grzech, reprezentujący ich wszystkie grzechy, zostaje teraz zmyty przez czyste wody wypływające z domu Pana; wszystko zostało wybaczone.
Mamy zatem w księdze Joela zachętę i ostrzeżenie. Podobnie jak Izraelici w Szittim,
obozujemy w naszym ostatnim obozie, patrzymy na ziemię obiecaną, spełnienie się naszej nadziei jest tak blisko. Emblematy przed nami mówią o miłości Jezusa, który czeka, by nas wprowadzić do tej ziemi, i który uczynił wszystko, co mógł, by zapewnić nam to wejście przez zmycie naszych grzechów, nie wodą, ale swoją własną krwią.