Jezus uzdrawia mężczyznę, kobietę i dziecko

Kobieta cierpiąca na krwotok

Po wypędzeniu „Legionu” Jezus i uczniowie powrócili na drugą stronę jeziora, gdzie spotkał ich Jair. Jak wiemy z Łk 8.40-42, Jair poprosił Jezusa, by poszedł z nim i pomógł jego umierającej córce:
Gdy Jezus powrócił, tłum przyjął Go z radością, bo wszyscy Go wyczekiwali. A oto przyszedł człowiek, imieniem Jair, który był przełożonym synagogi. Upadł Jezusowi do nóg i prosił Go, żeby zaszedł do jego domu. Miał bowiem córkę jedynaczkę, liczącą około dwunastu lat, która była bliska śmierci. Gdy Jezus tam szedł, tłumy napierały na Niego.
Widzimy, jak nagląca była to sytuacja – dziewczynka mogła w każdej chwili umrzeć. Zawodowe płaczki zebrały się już w domu Jaira; w czasie, kiedy Jezus wreszcie przybył, odgrywały one już w pełni swą rolę, grając na fletach i napełniając swe naczynia łzami. Możemy zatem sobie wyobrazić troskę Jaira o to, by Jezus udał się z nim tak szybko, jak to możliwe. Na pewno każdy z nas może sobie wyobrazić jego wzrastającą panikę, kiedy kłębiący się tłum utrudniał ich marsz, gdyż czytamy, jak musieli torować sobie drogę w cisnącym się zewsząd tłumie. Z pewnością możemy pojąć jego kompletną rozpacz, kiedy Jezus nagle się zatrzymał na drodze i rzekł: Kto się dotknął mojego płaszcza? Cóż za dziwne pytanie, biorąc pod uwagę sytuację bycia w przepychającym się tłumie, a jednocześnie wobec groźby utraty życia, uchodzącego z jego małej córeczki?
Dziewczynka umiera, a Jezus pyta: Kto się dotknął mojego płaszcza?
Ale Jezus troszczy się o każdego, kto się do niego zwraca z problemem, tak więc doszliśmy do drugiego cudu – uzdrowienia kobiety mającą dolegliwość natury fizycznej. Od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. To miało nie tylko ogromny wpływ na jej zdrowie fizyczne, była też śmiertelnie przerażona. Jej stan czynił ją stale nieczystą w świetle prawa Mojżeszowego; każdy, kto jej dotknął, także stawał się nieczystym, jak to jasno wynika z Kpł 15.25-27.

Poza społecznością i samotna

Dlatego kobieta była wyrzutkiem społeczeństwa, być może nawet pozbawiona towarzystwa przyjaciół i rodziny, którzy są przecież tak wielkim wsparciem dla chorych. Wypróbowała każdy znany sposób leczenia; w coraz większej rozpaczy wydała wszystkie swe pieniądze na lekarzy, którzy utrzymywali, że znają lekarstwo na jej dolegliwość. U Marka czytamy, że w rezultacie miała się jeszcze gorzej, jasne określenie beznadziejności sytuacji człowieka bez Chrystusa. Lecz potem usłyszała o Jezusie. W Mk 5.27-28 czytamy: Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa.
Wiedziała, że ten uzdrowiciel nie prosi o pieniądze. Jedyna waluta, którą się posługuje, to wiara. Ale jak mogła pokazać tę wiarę bez krępującego przyznania publicznie, że jest nieczysta? Zdecydowała zademonstrować swą wiarę poprzez dotknięcie skraju płaszcza Jezusa. Dwa wersety zdają się tłumaczyć sposób myślenia kobiety. Pierwszy znajduje się w Lb 15.38-40, gdzie czytamy o skraju szaty wiernego Żyda: Powiedz Izraelitom, niech sobie zrobią frędzle na krajach swoich szat, oni i ich potomstwo, i do każdej frędzli użyją sznurka z fioletowej purpury. Dla was będą te frędzle, a gdy na nie spojrzycie, przypomnicie sobie wszystkie przykazania Pana, aby je wypełnić – a nie pójdziecie za żądzami swego serca i oczu, przez które plamiliście się niewiernością – byście w ten sposób o wszystkich moich przykazaniach pamiętali, pełnili je i tak byli świętymi wobec swojego Boga. Zatem poprzez dotknięcie brzegu okrycia Jezusa kobieta okazywała swe oddanie Bożym przykazaniom, jak tego nauczał ten prorok z Galilei.
Lecz dotknięcie skraju płaszcza Jezusa było również osobistym świadectwem jej pragnienia bycia uczniem Jezusa, gdyż w Zach 8.23 czytamy: W owych dniach dziesięciu mężów ze wszystkich narodów i języków uchwyci się skraju płaszcza człowieka z Judy, mówiąc: Chcemy iść z wami, albowiem zrozumieliśmy, że z wami jest Bóg. Takiej wiary szukał Jezus – wiary, dzięki której widziano jego dzieło jako dzieło Boga, wiary akceptującej fakt, że należy zmienić swe życie i że posłuszeństwo prawu Bożemu musi stanowić podstawę tego nowego życia.
Tak więc Jezus zatrzymał się wśród tłumu i rzekł: Kto się dotknął mojego płaszcza? Wiedział, że moc wyszła od niego i to mówi nam rzecz bardzo ważną o Jezusie. Akty uzdrowienia i posługi czynione przez Jezusa nie odbywały się bez ponoszonej przez niego ceny. Jeśli weźmiemy pod uwagę tę relację pod względem ceny zapłaconej osobiście przez Jezusa, to należy przyjąć, że każdy cud dokonywany przez Jezusa wyczerpywał go. Siły, zarówno fizyczne, jak i emocjonalne, były ceną, jaką Chrystus musiał zapłacić za pomaganie ludziom w ich problemach. Posiadanie mocy Ducha Świętego nie czyniło życia Chrystusa lżejszym. Stawiało ono go w sytuacjach, w których był proszony o oddanie części siebie samego w służbie dla innych.
Siły fizyczne i emocjonalne były ceną, jaką musiał zapłacić Jezus
My nie posiadamy cudownej mocy, lecz nasze życie jako uczniów Chrystusa nadal wymaga poświęcania naszych sił fizycznych i emocjonalnych dla pomagania innym.
Jezus znał serca ludzi, więc przypuszczalnie wiedział, kto się go dotknął. Odnotowuje to Marek: On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. To oznacza, że Jezus skierował swój wzrok na kobietę; chciał skłonić ją do czegoś więcej. Fizyczne uzdrowienie z jej przypadłości dokonało się, lecz Jezus miał na uwadze również zdrowie wieczne. Kobieta „ukradła” błogosławieństwo Jezusa, ale być może obawiała się, że jeśli Jezus by znał wszystkie szczegóły jej życia, to owo błogosławieństwo zostałoby cofnięte. Tak więc u Łk 8.47 czytamy, że: Wtedy kobieta, widząc, że się nie ukryje, zbliżyła się drżąca i upadłszy przed Nim opowiedziała wobec całego ludu, dlaczego się Go dotknęła i jak natychmiast została uleczona.

Uzdrowienie i otrzymanie przebaczenia

Jej otwarte wyznanie nie tylko potwierdza błogosławieństwo uzdrowienia z jej dolegliwości, lecz umożliwia Jezusowi przebaczenia jej grzechów, jak to widzimy w Mk 5.34: On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości! Jeśli uciekłaby z tłumu bez stanięcia twarzą w twarz z Jezusem, kobieta byłaby zdrowa fizycznie, lecz jej kondycja duchowa pozostałaby bez zmian. W Łk 8.47 widzimy, że zwraca się ona do Chrystusa „drżąc”; była teraz zdrowa fizycznie, ale nadal cierpiała duchowo. W mniemaniu Żydów choroba zawsze była powiązana z grzechem i bez wątpienia i ona uważała swój stan za karę od Boga. Lecz Jezus ją zapewnił: idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości. Z przebaczeniem i uzdrowiona, dzięki Jezusowi staje się ona w pełni człowiekiem. To przypomina nam, że nasz związek z Jezusem niesie za sobą najważniejszy aspekt uzdrowienia, mianowicie uzdrowienie duszy, które poprawia nasze stosunki z Bogiem. Uzdrowiwszy kobietę, Jezus mógł kontynuować swą podróż do domu Jaira.

Steve Irving