Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.13)

Część 13: Trzecia podróż misyjna Pawła (2)

Przez Macedonię i Grecję do Troady

Pierwsza część niniejszego artykułu zakończyła się opisem ocalenia Pawła przed konsekwencjami niebezpiecznych antysemickich zamieszek, mających miejsce w Efezie, a co jest przykładem tego, jak nasze najlepsze plany mogą zrządzeniem opatrzności zostać pokrzyżowane przez nieprzewidziane wydarzenia (zob. Light 25.2). Mógł on teraz udać się w dalszą podróż, zgodnie ze swoimi planami. Po długim i aktywnym, ponad dwuletnim pobycie w Efezie Paweł opuścił to miasto, rozpoczynając drugą część swej, jak teraz wiemy, trzeciej podróży misyjnej.
Podróżował on na północ do Macedonii, następnie do Grecji. W czasie tej podróży Paweł odwiedził powtórnie swych starych przyjaciół w Filippi, Tesalonice i Koryncie, w tym czasie już ugruntowane i prowadzące ożywioną działalność kościoły.
W Koryncie napisał prawdopodobnie swój doniosły list do Rzymian, małej społeczności wiernych w tym imperialnym mieście. W tym liście, pod wpływem boskiego natchnienia, apostoł skupił się na wielkim temacie Bożego zbawienia przez wiarę, zilustrowanym na przykładzie Abrahama, bez której uczynki wypełniane zgodnie z Prawem Mojżeszowym, które pojawiło się od czasów patriarchów, były jałowe. Poprzez wiarę, podstawę przekazu ewangelii, błogosławieństwami, którymi cieszyli się przez wieki Żydzi, mogą cieszyć się obecnie nie-Żydzi dzięki wierze i aktowi chrztu w imię Jezusa Chrystusa. Jak Paweł napisał wcześniej do Galatów, Prawo powinno być ich wychowawcą, prowadzącym żydowski naród do Chrystusa (Gal 3.23-24). Równie dobrze do napisania tego listu mogła skłonić Pawła nieustająca czynna opozycja Żydów, zarówno wewnątrz chrześcijańskiej społeczności, jak i poza nią.
Po trzymiesięcznym pobycie w Grecji Paweł planował popłynąć z powrotem do Syrii, skąd zaczął swą działalność pięć lat wcześniej. Jednakże wiadomość o żydowskim spisku na jego życie, ich reakcja na jego nauczanie i głoszenie, zmusiły go do zmiany planów. Udał się z powrotem przez kontynentalną Grecję i Macedonię w kierunku Azji Mniejszej. Jednak towarzyski Paweł nie był osamotniony, podążając mozolnie na północ w kurzu, niebezpiecznymi drogami. Miał przy swoim boku siedmiu współwyznawców, a ich imiona mamy podane w Dz 20.4. Możemy sobie wyobrazić ich wesołe, podnoszące na duchu rozmowy, współgrające być może z treścią psalmów i innych religijnych pieśni, kiedy szli wspólnie tą powrotną drogą.
Chronili oni Pawła również przed rabusiami, którzy mogli czaić się na tej trasie, wyglądając samotnych wędrowców. Paweł niósł ze sobą pokaźną sumę pieniędzy, zebraną dla biednych chrześcijan w Jerozolimie, którą otrzymał dzięki swej ciężkiej pracy od bogatszych członków kościołów w Grecji i Macedonii (zob. 1 Kor 16.1-4), tak więc obecność towarzyszy podróży musiała być dlań wielce krzepiąca. W końcu, w czasie Paschy, na początku roku grupka ta dotarła do Filippi, gdzie Paweł pozostał, podczas gdy jego towarzysze kontynuowali swą podróż do Troady, najbliższego portu w Azji Mniejszej, gdzie Paweł dołączył do nich, przybywszy tam na statku, pięć dni później. Tam odpoczywali wszyscy przez tydzień.

Sefer Tora (zwój Prawa), tak szanowana przez Żydów. Paweł powiedział, że Prawo było nauczycielem i wychowawcą, które miało zaprowadzić ich do Chrystusa.

Spotkanie w Troadzie

Wyobraźmy sobie tę scenę. Wielu ludzi szczelnie wypełniających pokój na trzecim piętrze. Słońce już zaszło; jest ciemno. Kopcące lampy oświetlają scenę i łącznie z ciepłem, spowodowanym ściskiem zgromadzonych ludzi, powodowały gorąc prawdopodobnie trudny do wytrzymania. Wielu odczuwało senność, na granicy zaśnięcia.
Co się dzieje? Był to pierwszy dzień tygodnia, dzień po żydowskim szabacie, który się skończył o 18.00. Teraz jest już wczesny ranek, choć jeszcze nie jest widno, kiedy większość mieszkańców miasta jeszcze śpi. Lecz dla żydowskich i greckich wiernych był to jedyny czas, gdy mogli oderwać się od pracy na „łamanie chleba”, które było cotygodniowym upamiętnieniem Ostatniej Wieczerzy, kiedy to Jezus łamał chleb i pił wino ze swymi uczniami tuż przed swym ukrzyżowaniem. Chleb i wino symbolizowały ofiarę, jaką miał uczynić wkrótce za całą ludzkość. To czyńcie na moją pamiątkę! – nakazał Jezus swym wyznawcom (Łk 22.19); to akt udziału (społeczności – Biblia Warszawska), łączący ze sobą jego uczniów, jak również dowód pamiętania ich Pana, gdyż ma być kontynuowany do chwili jego powrotu. Obecnie ów „pamiątkowy” posiłek stał się cotygodniowym wydarzeniem, mającym miejsce zaraz następnego dnia po szabacie.

Via Egnatia w Filippi, jedna z głównych dróg szybkiego ruchu Imperium Rzymskiego, łącząca się z Via Appia (Drogą Appijską). Droga ta musiała być dobrze znana Pawłowi i jego towarzyszy.

Wskrzeszenie Eutycha

Przed dzieleniem się tym pamiątkowym posiłkiem miała miejsce przemowa (tj. kazanie czy nauczanie) w celu przygotowania słuchaczy do aktu udziału (społeczności). Tamtego dnia przemawiającym był Paweł, gość cieszący się dużym szacunkiem, który miał ich wkrótce opuścić; dlatego miał im wiele do powiedzenia, a to, co miał im powiedzieć, było ważne. Co oznaczało, że przemawiał on przez długi czas i nadeszła już północ. Niektórzy spośród jego słuchaczy, senni z powodu gorąca, nie byli w stanie tak uważać, jak powinni. Jednym z nich był młody człowiek o imieniu Eutych, który przysiadł ponad tłumem słuchaczy na parapecie okna. Dopóki był przytomny, był bezpieczny. Lecz pogrążony we śnie, znalazł się w niebezpieczeństwie i zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół, na ulicę (Dz 20.9).
Możemy sobie wyobrazić żal wszystkich, kiedy bezwładne ciało Eutycha zostało podniesione z ziemi przez jego przyjaciół. Możemy być pewni, że chłopiec naprawdę nie żył, gdyż Łukasz, medyk, był tam obecny i stwierdził jego zgon. Lecz pod ręką znajdowała się cudowna moc Ducha Świętego. Interweniował w tym momencie Paweł. Wziąwszy ciało chłopca w objęcia, zwrócił się do jego pogrążonych w żalu przyjaciół: Nie trwóżcie się, bo on żyje (Dz 20.10). Życie powróciło do Eutycha. Później, po tym jak Paweł łamał chleb i przemawiał dalej aż do świtu, ów młody człowiek został przyprowadzony z powrotem na górę żywy, ku uldze i radości wszystkich zgromadzonych. Paweł mógł teraz wyruszyć w drogę, by kontynuować swą podróż.

Ożywienie Eutycha było z pewnością dla owych pierwszych wyznawców przypomnieniem o nadziei fizycznego zmartwychwstania, którego wszyscy prawdziwi naśladowcy Chrystusa oczekują w czasie powrotu ich Pana. Zmartwychwstanie Jezusa jest gwarancją, że to z pewnością nastąpi. Śmiertelny sen może skrócić życie wiernych, jak to się stało w przypadku Eutycha, lecz my możemy być niezmiernie uradowani z powodu tego wielkiego cudu, podobnie jak byli uradowani jego przyjaciele i towarzysze w Troadzie (Dz 20.12).
Paweł napisał już wcześniej przejmujący List do Tesaloniczan, w którym przypomniał im o tej nadziei na przyszłość, która była mocno ugruntowana na fakcie powrotu Jezusa na ziemię w celu wzbudzenia tych, którzy zasnęli (Biblia Warszawska). Pozostaje to w kontraście z wiarą w „nieśmiertelną duszę” oraz w „pójście po śmierci do nieba”, przyjmowaną przez wielu, którzy nazywają siebie obecnie chrześcijanami. Oto słowa pociechy, które Paweł zaoferował Tesaloniczanom:
Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi (1 Tes 4.13-16).

Z Troady do Miletu

Wydaje się, że w następstwie traumatycznych przejść w Troadzie Paweł chciał spędzić trochę czasu w samotności, bez wątpienia na przemyśleniach i modlitwie. Zatem udał się sam, pieszo, w niedługą drogę lądową, która prowadziła do Assos, gdzie dołączył do swych towarzyszy, którzy dotarli tam statkiem. Stamtąd popłynął na południe, wzdłuż wybrzeża Azji Mniejszej. Paweł chciał odbyć podróż szybko, wykorzystując w swej podróży na południe pomyślne wiatry, więc minął zatokę, która prowadziła do Efezu, przybywając do położonego bardziej na wprost celu swej podróży Miletu.
Pożegnanie ze starszymi z Efezu w Milecie
Zdecydowawszy się na nieodwiedzanie powtórnie Efezu, gdyż śpieszył się w drodze do Jerozolimy, Paweł bardzo pragnął ostatniego spotkania z tym kościołem, który wtedy już tyle dla niego znaczył. Musiał powiedzieć im, że już nigdy go nie zobaczą (Dz 20.38). Posłał po starszych kościoła i w Milecie wygłosił do nich mowę pożegnalną. Najpierw Paweł podsumował ostatnie wydarzenia, przypominając im o tym, jak mieszkał pośród nich:
Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji … Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń … z powodu zasadzek żydowskich … nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa (Dz 20.18-21).
Były to związki walki i budowania, które połączyły Pawła i tych Efezjan jako silną społeczność wiernych, ale co z przyszłością? Jego misją, jak zostało mu objawione, było udanie się do Jerozolimy, nie wiedząc, co go tam spotka. Wiedział jedynie, od natchnionych przez Ducha Świętego braci w każdym mieście, że czekają go więzy i utrapienia. Paweł jednak patrzył w przyszłość ze spokojem:
Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: /bylebym/ dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej (Dz 20.24).
Paweł wypełnił swój obowiązek i jego sumienie było czyste. Zwrócił się teraz do swych przyjaciół, starszych z Efezu, z ostrzeżeniem odnośnie odchodzenia od wiary:
Uważajcie na samych siebie i na całe stado … Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów (Dz 20.28-30).
Dlatego nakazał im: czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was (Dz 20.31). Niestety, sprawdziły się przewidywania Pawła odnośnie apostazji. W czasach Konstantyna (313 r.) główny nurt chrześcijaństwa, wówczas już oficjalnej religii Imperium Rzymskiego, zszedł na manowce pod wielu względami w porównaniu z prawdziwą nadzieją zawartą w ewangelii, głoszoną przez Pawła i innych apostołów, żyjących w pierwszym wieku.
Podobnie jak rzeka staje się tym bardziej zanieczyszczona, im dalej jej wody są od źródła, tak wierzenia i nauczanie pierwszych chrześcijan zaginęły w trzęsawisku stworzonych przez ludzi tradycji i doktryn, które skalały czystość oryginalnego przekazu, nauczanego przez Jezusa i jego apostołów. W swym 2 Liście do Tymoteusza, napisanym krótko przed swą śmiercią w rzymskim więzieniu, Paweł nakazuje Tymoteuszowi: głoś naukę … Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili … Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2 Tym 4.2-4). Poniżej znajduje się lista niektórych ważnych wierzeń pierwszych chrześcijan, opartych w całości na nauczaniu zawartym w Bożym Słowie. Porównaj je z tym, czego naucza się w wielu kościołach obecnie:
· Jest tylko jeden Bóg Stwórca
· Jezus Chrystus jest Synem Boga
· Duch Święty jest mocą Boga
· Biblia jest natchnionym Słowem Boga
· Człowiek jest śmiertelny i umiera z powodu grzechu
· Zmartwychwstanie jest prawdziwą nadzieją wierzących
· Zbawienie jest możliwe tylko przez Jezusa
· Wiara i chrzest są niezbędnym warunkiem zbawienia
· Jest tylko jedna ewangelia
· Ewangelia była głoszona Abrahamowi
· Żydzi są świadkami Boga
· Królestwo Izraela było królestwem Boga na ziemi
· Jezus powróci, by powtórnie założyć królestwo Boga na ziemi
· Jezus będzie władcą królestwa Boga
· Nagrodą dla sprawiedliwych będzie życie wieczne na ziemi
Zanim ich opuścił, Paweł przypomniał starszym z Efezu, że zarabiał swymi własnymi rękami na utrzymanie swoje i swych towarzyszy. W ten sam sposób mają oni teraz pracować, by wspierać biedniejszych wśród siebie. Przytacza im słowa Jezusa: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać (Dz 20.35). Byli oni wszyscy jednomyślni i wszystko mieli wspólne (Dz 2.44) – nie było żadnego „oni i my” w społeczności wiernych. Nic dziwnego, że słuchający go płakali, obejmując i całując swego udającego się w drogę przyjaciela, smucąc się najbardziej z tego, … że już nigdy go nie zobaczą (Dz 20.38), kiedy towarzyszyli Pawłowi i jego kompanom w drodze na statek.

W drodze do Jerozolimy

Paweł podróżował dalej do Jerozolimy, niezależnie od tego, jakie niebezpieczeństwa na niego czekały, wbrew natchnionym przepowiedniom dotyczącym jego losu w tym mieście, o czym się zaraz przekonamy. Apostoł był zdeterminowany, by tam się udać, idąc w ślady swego Pana i Mistrza, Jezusa, o którym czytamy, że gdy dopełnił się czas … postanowił udać się do Jerozolimy (Łk 9.51). Odpłynąwszy z Miletu na statku korzystającym ze sprzyjających wiatrów, przeważających o tej porze roku, Paweł i jego druhowie przemknęli przez Kos i Rodos, przybywając szybko do Patary, gdzie znaleźli statek, który miał płynąć do Fenicji. Prędko minąwszy Cypr, statek zacumował w porcie w Tyrze; stamtąd grupka naszych podróżnych pośpieszyła do Cezarei.

Pozostałości rzymskiego portu w Cezarei, odbudowanego w znacznym stopniu przez Heroda Wielkiego.

W Cezarei

Paweł był zdecydowany dokończyć swą misję w Jerozolimie, chociaż w tym czasie mógł już mieć jako takie wyobrażenie o tym, co go tam czeka. Kilku natchnionych proroków ostrzegło go już uprzednio o więzach i utrapieniach (Dz 20.23), jakie będzie musiał tam znosić. Miał teraz doświadczyć ostatniego i najbardziej dramatycznego spełnienia się tych ostrzeżeń.
W czasie końcowego etapu swej podróży Paweł odpoczywał w Cezarei w domu Filipa ewangelisty, który kilka lat wcześniej nawrócił etiopskiego eunucha (zob. Dz 9) i miał obecnie cztery córki prorokinie (Dz 21.9). Jednakże to będący tam w gościnie prorok z Judei o imieniu Agabos był autorem najbardziej znamiennej przepowiedni. Związał on swe ręce i stopy pasem Pawła i powiedział: To mówi Duch Święty: Tak Żydzi zwiążą w Jerozolimie męża, do którego należy ten pas, i wydadzą w ręce pogan (Dz 21.11).
Co zrozumiałe, wszyscy obecni przy tym, Łukasz i jego towarzysze, Filip i jego rodzina, błagali Pawła, aby nie szedł do Jerozolimy. Jakże bardzo przypomina to ostatnią podróż Jezusa do Jerozolimy ponad dwadzieścia lat wcześniej, zdecydowanego wyjść naprzeciw swemu okrutnemu losowi, temu, co go tam oczekiwało. Paweł teraz miał pójść w ślady swego Mistrza i był on równie stanowczy: Ja przecież gotów jestem nie tylko na więzienie, ale i na śmierć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa (Dz 21.13).
Widząc, że nic nie będzie w stanie odwieść tego zdeterminowanego człowieka od powziętego zamiaru, Łukasz i reszta jego kompanów zgodzili się, tak jak wszyscy słudzy Boga powinni, że wszystko pozostaje w rękach opatrzności. Niech się dzieje wola Pańska! – stwierdzili (Dz 21.14).

Przybycie do Jerozolimy

Tak oto Paweł i jego przyjaciele byli gotowi do odbycia swej brzemiennej w skutkach podróży przez równiny i wzgórza Judei do długo oczekiwanego celu. Z kilku uczniami z Cezarei oraz Mnazonem z Cypru, u którego znaleźli gościnę, wspinali się w górę na piechotę, by w końcu ujrzeć wspaniały widok świątyni i być powitanymi serdecznie przez kościół jerozolimski. I tak trzecia podróż misyjna Pawła dobiegła końca.

Howard Cook