Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.15)

Część 15: Podróż Pawła do Rzymu

Odwołałeś się do Cezara – do Cezara się udasz.

Słowa Festusa, rzymskiego gubernatora, wyrzeczone do apostoła Pawła w Cezarei (Dz 25.12), zapoczątkowały ważny okres w życiu Pawła i w rozwoju wczesnego Kościoła. Paweł pozostawał w areszcie w Cezarei przez ponad dwa lata po tym, jak żydowscy przywódcy religijni złożyli skargę w związku z jego nauczaniem. Rzymskie władze nie przeprowadziły odpowiedniego procesu przeciwko niemu, dlatego Paweł skorzystał ze swej prerogatywy obywatela rzymskiego odwołania się do cezara w Rzymie.
Już przed swą podróżą do Rzymu Paweł wykorzystywał każdą okazję głoszenia ewangelii o Bożym królestwie. Król Agryppa i jego żona Berenika odwiedzili Festusa, nowo mianowanego rzymskiego gubernatora. Festus wyjaśnił im okoliczności aresztowania Pawła i Agryppa wyraził życzenie spotkania się z więźniem. Następnie czytamy: nazajutrz Agryppa i Berenike przybyli z wielką okazałością i weszli do sali posłuchań wraz z trybunami i najwybitniejszymi obywatelami miasta, na rozkaz Festusa wprowadzono Pawła (Dz 25.23).
Paweł opowiedział zebranym o swym poprzednim okresie życia jako faryzeusza mieszkającego w Jerozolimie, o swej konwersji na chrześcijaństwo i dziele głoszenia ewangelii. Odpowiedź Festusa brzmiała : Tracisz rozum, Pawle (…) wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku. Paweł odrzekł: Nie tracę rozumu, dostojny Festusie (…) lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane (Dz 26.24-25). Jednakże król Agryppa był bardziej przenikliwy niż Festus i odezwał się do Pawła: Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina (Dz 26.28).
Tak wielka była moc nauki Pawła o misji Jezusa, że omal nie przekonała ona samego Agryppę, lecz przyjęcie jej tak otwarcie postawiłoby go w bardzo trudnej sytuacji w stosunku do Żydów. Zamiast tego zatem, by uniknąć tej kłopotliwej sytuacji, pozostawił on zgromadzonych z Festusem. W prywatnej rozmowie rzekł do niego: Można by zwolnić tego człowieka, gdyby się nie odwołał do Cezara (Dz 26.32).
Zdarzenie to ukazuje nam moc oddziaływania prawdziwej ewangelii na tych, którzy jej słuchają. Paweł nie bał się przekazywać przesłania Bożego Słowa odnośnie roli Jezusa z Nazaretu i otrzymanego od niego pełnomocnictwa do głoszenia dobrej nowiny poganom: aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości (…), aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi (Dz 26.18). Jednak słowa Pawła w powyższych okolicznościach były słuchane przez ludzi, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości wiążących się z tym konsekwencji i zobowiązań. Potrzebna była pokora, by zaakceptować wymagania Boga, o czym Paweł pisał już wcześniej do wiernych w Koryncie:
Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć (1 Kor 1.26-27).

Podróż Pawła i rozbicie się statku

Krótko po opisanych powyżej wydarzeniach Paweł rozpoczął niebezpieczną podróż morską z Cezarei do Włoch (zob. Dz 27). W jej trakcie miał stanąć oko w oko z poważnym zagrożeniem. Statek natknął się u wybrzeży Krety na silną burzę, która zepchnęła go z kursu. Paweł ostrzegał, że podróż zakończy się katastrofą i stratą zarówno ładunku, jak i samego statku oraz zatonięciem ludzi przebywających na nim (Dz 27.10). Nie zwrócono uwagi na jego słowa i teraz groziła im katastrofa: Kiedy przez wiele dni ani słońce się nie pokazało, ani gwiazdy, a niesłabnąca nawałnica szalała, znikła już wszelka nadzieja naszego ocalenia (Dz 27.20).
Musiał to być przerażający czas dla wszystkich będących na pokładzie statku ludzi. Paweł pościł i modlił się, i otrzymał odpowiedź od anioła Boga; zwróćmy uwagę, jak pokazał swą wiarę w Boga tym wszystkim ludziom:
Trzeba było posłuchać mnie i nie odpływać od Krety, i oszczędzić sobie tej niedoli i szkody. A teraz radzę wam być dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko okręt. Tej nocy ukazał mi się anioł Boga, do którego należę i któremu służę, i powiedział: Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą. Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano. Musimy przecież dopłynąć do jakiejś wyspy (Dz 27.21-26).
Po czternastu dniach zmagania się ze sztormem sonda spuszczona ze statku pokazała, że zbliżali się do lądu. Niektórzy z żeglarzy próbowali opuścić statek, lecz Paweł powiedział pilnującemu go setnikowi: Jeśli ci nie zostaną na okręcie, wy nie potraficie się uratować (Dz 27.31). Żołnierze odcięli liny podtrzymujące łódź ratowniczą spuszczoną ze statku, tak że spadła ona do morza i nie można było z niej skorzystać.
W czasie sztormu 276 ludzi płynących tym statkiem nie jadło i teraz Paweł poradził im, aby się posilili, gdyż nikt z nich nie zginie. Czytamy, że wziął chleb, złożył Bogu dziękczynienie na oczach wszystkich i ułamawszy zaczął jeść (Dz 27.35). Zachęceni słowami Pawła, pożywili się również. Potem ulżyli jeszcze bardziej statkowi, wyrzucając za burtę ładunek zboża, który wieźli pod pokładem. O wschodzie słońca odcięto kotwice i statek popłynął w kierunku wybrzeża, które wówczas stało się już widoczne.

Zatoka św. Pawła, Malta; jak się uważa, miejsce rozbicia się statku, na którym płynął apostoł.

Paweł na Malcie

Żołnierze obawiali się, że więźniowie skorzystają z okazji możliwości ucieczki i zaproponowali zabicie ich, lecz setnik pilnujący Pawła chciał go ocalić i zabronił wykonanie jakiejkolwiek egzekucji więźniów. W efekcie, kiedy statek uderzył o dno wybrzeża i zaczął się rozpadać, wszyscy wylądowali bezpiecznie na lądzie, na wyspie Malcie. Ludność wyspy, bez wątpienia przyzwyczajona do rozbijania się statków u jej brzegów, przywitała ich z życzliwością.
Wydarzenia te pokazują pełne zaufanie Pawła do Słowa Boga, mającego wpływ na tych, którzy go słuchają. Słowa apostoła miały podstawę w wierze w Boga i w potęgę modlitwy. Nie wątpił, że Bóg ochroni ich wszystkich i był w stanie przekonać tych na statku, którzy go słuchali. Przedstawione zdarzenia są sugestywną lekcją dla nas, w jaki sposób Bóg może ochronić swe sługi w czasie napotykanych przez nas życiowych burz, jeśli Mu zaufamy.
Na Malcie miały miejsce dwa incydenty, podczas których Paweł w dramatycznych okolicznościach pokazał moc Ducha Świętego. Podczas zbierania drew na ognisko apostoł został ukąszony przez żmiję (Dz 28.3). Tubylcy sądzili, iż był to znak, że jest on mordercą, który uszedł cało z morza, lecz dosięgła go sprawiedliwość w rezultacie ukąszenia przez żmiję, ale Paweł strącił gada w ogień i nie poniósł żadnego uszczerbku na zdrowiu.
Miejscowy namiestnik wyspy gościł ich przez trzy dni. Jego ojciec był chory (Dz 28.8) i Paweł pomodliwszy się, położył na nim swe ręce, uzdrawiając go w ten sposób. Inni chorzy również przychodzili, by odzyskać zdrowie. Musimy pamiętać, że Paweł otrzymał dar Ducha Świętego. Ten dar od Boga umożliwiał apostołom czynienie takich cudów, co obiecał im Jezus, zanim wstąpił do nieba (Mk 16.17-18). Wielu chrześcijan twierdzi obecnie, że mają Ducha Świętego, ale my uważamy, że moc ta została zabrana wraz z odejściem apostołów z tego świata.

Paweł kontynuuje swą podróż do Rzymu

W owym czasie wiele statków pływało z Aleksandrii w Egipcie do Rzymu i innych miejsc, dostarczając pszenicę. Jeden z nich spędził zimę na Malcie, nie chcąc wystawiać się na niebezpieczeństwo w czasie ekstremalnych warunków pogodowych, takich jak doświadczył statek, na którym płynął Paweł. Paweł i jego kompania wsiedli na ów statek, kontynuując swą podróż do Rzymu. Pchani przez sprzyjający im wiatr z południa dotarli do Puteoli na zachodnim wybrzeżu Włoch. Tam spotkali chrześcijan, którzy zapewnili im gościnę przez tydzień, zanim wyruszyli drogą w kierunku Rzymu.
Wieść o zbliżaniu się tej kompanii dotarła do Rzymu i niektórzy chrześcijanie przebyli około 50 km, by ich spotkać w drodze. Zapis w Biblii mówi, że ujrzawszy ich, Paweł podziękował Bogu i nabrał otuchy (Dz 28.15). Jakże musiało być to ekscytujące dla niego móc zobaczyć wiernych z miasta, które chciał odwiedzić od dłuższego czasu (Dz 19.21). Napisał do nich już uprzednio list, wiedząc, że oddana Chrystusowi społeczność wiernych Żydów i pogan powstała w tej pogańskiej metropolii (Rz 1.8).

Świadectwo Pawła w Rzymie

W końcu Paweł razem z pozostałymi więźniami dotarł do Rzymu i został przekazany dowódcy straży. Pozwolono mu na pozostanie w wynajętym domu wraz z pilnującym go żołnierzem. Oczywiście, Paweł nie był typem człowieka lubiącego siedzieć w jednym miejscu bez zajęcia. Dla niego głoszenie ewangelii o Bożym królestwie było celem życia. Miał niezachwianą wiarę w spełnienie się obietnic Boga, możliwe dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jego celem było upewnienie się, że i inni mogli związać się z tą nadzieją i oczekiwać powrotu Jezusa, by ich wskrzesił z martwych i umieścił w Bożym królestwie na ziemi.

Forum Romanum, Rzym. Układ placu i wiele z budynków tu się znajdujących mogło być znanych Pawłowi w latach 60-tych n.e.

Zaledwie po trzech dniach pobytu w Rzymie Paweł zwołał miejscowych przywódców żydowskich do siebie. Skierowane do nich słowa są znaczące:
Nie uczyniłem, bracia, nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym, a jednak wydany zostałem jako więzień w ręce Rzymian, którzy po rozpatrzeniu sprawy chcieli mnie wypuścić, dlatego że nie ma we mnie winy zasługującej na śmierć. Ponieważ jednak Żydzi sprzeciwiali się temu, musiałem odwołać się do Cezara – bynajmniej nie w zamiarze oskarżenia w czymkolwiek mojego narodu. Dlatego też zaprosiłem was, aby się z wami zobaczyć i rozmówić, bo dla nadziei Izraela dźwigam te kajdany (Dz 28.17-20).
Nadzieją Izraela było przyjście Mesjasza. Lecz większość Żydów nie uznało w osobie Jezusa swego zbawcy, a ich przywódcy religijni skazali go na ukrzyżowanie. Bóg wskrzesił go z martwych i Jezus został wzięty do nieba. Paweł był pewien, iż Bóg spełni obietnicę, że Jezus powróci. Był gotowy na znoszenie więzienia i wielu innych niedostatków z powodu tej nadziei i jego celem było dzielenie się nią z innymi. Chcąc początkowo unicestwiać tych, którzy okazywali wiarę w Jezusa, w następstwie swej konwersji na drodze do Damaszku Paweł stał się wyznawcą Chrystusa w najpełniejszym tego słowa znaczeniu – członkiem ciała wiernych nazywanego „drogą” (Dz 24.22).
Po przedstawieniu się Pawłowi przedstawiciele lokalnej społeczności żydowskiej wyrazili chęć dowiedzenia się czegoś więcej o nim samym i jego wierze. Powiedzieli (w. 21), że nie otrzymali żadnej wiadomości o nim, ani też nie słyszeli o Pawle niczego złego. Zdawali sobie sprawę z tego, iż wielu wypowiadało się przeciwko chrześcijanom „drogi”, więc chcieli dowiedzieć się o niej czegoś więcej od Pawła. Uzgodnili, że spotkają się z nim powtórnie. Dzieje Apostolskie opisują, jak apostoł kontynuował głoszenie:
(…) w większej liczbie przyszli do niego do mieszkania, a on przytaczał im świadectwa o królestwie Bożym; od rana aż do wieczora przekonywał ich o Jezusie na podstawie Prawa Mojżeszowego i Proroków. Jedni dali się przekonać o tym, co mówił, drudzy nie wierzyli (Dz 28.23-24).

Więzień Paweł

Łatwo przeczytać te słowa bez wzięcia pod uwagę towarzyszących im okoliczności. Paweł był nadal więźniem; strażnik pilnował go przez cały czas. Jednak dostał pozwolenie na spotkanie się z liczną grupą ludzi, by im wykładać pisma Starego Testamentu – Nowy Testament jako taki jeszcze nie powstał. Owi Żydzi wzrastali sądząc, że znają i rozumieją Pisma, a jednak Paweł musiał bardzo się natrudzić, by im pokazać, jak obietnice dane żydowskim patriarchom zostały wypełnione w osobie Jezusa.
To, co usłyszeli od Pawła, mogło się wydawać niektórym z nich bardzo dziwne, lecz innych przekonały jego słowa. Paweł przypomniał im, iż znajdą się tacy, którzy nie zechcą przyjąć nauki Pism i nawiązał do znajdujących się w Starym Testamencie ustępów z Izajasza, Jeremiasza i Ezechiela. Bóg zapowiedział przez tych proroków, że liczni z Jego ludu będą ślepi na prawdę Jego Słowa i ich uszy pozostaną zamknięte na właściwe rozumienie Jego fundamentalnego planu, którego ośrodkiem był Jezus Chrystus.
Mamy z tym do czynienia nadal i w dzisiejszych czasach, ale nie tylko w odniesieniu do ludu Boga, Żydów. Wielu ludzi na całym świecie, którzy utrzymują, że wierzą w Jezusa i mają pewność co do Bożych obietnic, pozostaje niestety ignorantami jeśli chodzi o pełną znajomość tych spraw. Dlatego tak jest ważne, że Pisma (Słowo Boga w Starym i Nowym Testamencie) są wyczerpująco i starannie badane, by wydobyć z nich całą prawdę i wymagania, jakie Bóg ma wobec tych ludzi, którzy są jego wyznawcami.
Z powodu niezrozumienia przez wielu Żydów słów skierowanych do nich przez Pawła, złożył on dramatyczne oświadczenie:
Wiedzcie więc, że to zbawienie Boże posłane jest do pogan, a oni będą słuchać (Dz 28.28).
Żydzi mylnie sądzili, że byli oni jedynymi posiadaczami Bożej prawdy jako Jego naród wybrany. Nic więc dziwnego, że wyszli od Pawła, spierając się zawzięcie ze sobą (Dz 28.29) na temat tego, co usłyszeli.
W efekcie niestrudzonej pracy apostoła i jego towarzyszy chrześcijaństwo szerzyło się i wczesny Kościół rozwijał się na obszarze całego rzymskiego świata. Ze swego miejsca uwięzienia w Rzymie Paweł kontynuował tę pracę, pisząc listy do różnych osób i zgromadzeń chrześcijan, zwanych eklezjami. Dzieje Apostolskie kończą się tymi słowami:
Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód (Dz 28.30-31).
Prawdopodobnie Paweł został zwolniony ze swego pierwszego miejsca uwięzienia w Rzymie i kontynuował swe dzieło umacniania wiernych i głoszenia ewangelii. Był on naprawdę niezwykłym człowiekiem, którego poświęcenie dla głoszenia dobrej nowiny o królestwie zostało uwiecznione na piśmie dla przyszłych pokoleń wiernych. Zmarł w nadziei zmartwychwstania po powrocie Jezusa, jak to pisał do Koryntian:
Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia (1 Kor 15.21-23).

John Hitches