Exhortation

Michael Collishaw, Kraków 2014

Bez wątpienia wszyscy spotkaliśmy się w Piśmie ze słowem „zwyciężyć”. Słowo to zostało użyte około 32 razy. Poza tym apostoł Jan używa go w swych pismach około 17 razy, w tym 11 razy w Księdze Objawienia.

W tym ostatnim znanym nam przesłaniu do ludzkości Jezus dał jasno do zrozumienia, że błogosławieństwa, które będą towarzyszyć jego powtórnemu przyjściu, są przeznaczone dla tych, którzy „zwyciężą”.

Zatem przyniesie nam korzyść zdanie sobie sprawy z tego, że zebraliśmy się tutaj dzisiejszego ranka, by pamiętać o Jezusie, który tak wiele uczynił dla nas, i by poświęcić nieco czasu dla zastanowienia się nad powyższymi kwestiami.

Zwyciężenie czegoś, cokolwiek by to nie było, sugeruje walkę, wysiłek,  zmaganie się, jak to miało miejsce w przypadku Jakuba, kiedy zmagał się on z aniołem. To oznacza, że można być włączonym w konflikt, bitwę, spór, kontrowersje.

Odniesienie zwycięstwa w każdym z tych przypadków nie jest łatwą sprawą, szczególnie wtedy, kiedy czasami możemy nie znać natury tego, co mamy przezwyciężyć.

Z punktu widzenia treści głoszonych przez ewangelię, ludzkość generalnie nawet nie zdaje sobie sprawy z konieczności odniesienia nad czymś zwycięstwa, by zasłużyć na zbawienie. Wierząc w kłamstwo węża, ludzie sądzą, że tylko odpłyną do królestwa  wiecznej szczęśliwości.

Przed laty uczono nas legendy o pewnym bohaterze, który otrzymał do wykonania szereg niezwykle trudnych zadań, takich jak zdobycie najwyższej i najtrudniejszej do pokonania góry, przepłynięcie najszerszej i o najbystrzejszym nurcie rzeki, zabicie największej i najdzikszej bestii, i tak dalej. Za dokonanie tych wszystkich wyczynów miał być obdarzony najwyższymi zaszczytami, jakie były możliwe do dania mu przez ludzi. Lecz jednym nie mogli ludzie go obdarzyć, a tym czymś było życie wieczne. Ich bohater nie był w stanie odnieść zwycięstwa nad śmiercią!

To oczywiście czyniło wszystkie jego wysiłki bezcelowymi, gdyż jak wiemy, wcześniej czy później będzie on musiał wypuścić z rąk wszystko, co zdobył w swym życiu.

Jak sam Jezus nauczał: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? W rzeczy samej, jest tak jak pisał psalmista: Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić ani nie uiści Bogu ceny swego wykupu – jego życie jest zbyt kosztowne i nie zdarzy się to nigdy. Próba zbawienia swego brata w pojedynkę czy dania Bogu okupu również prowadzi do stwierdzenia, że wszystko to marność i pogoń za wiatrem.

Czy zatem wszystko jest stracone? Cóż, wiemy, że nie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania, powiedział apostoł Paweł. MY wiemy, że jest powiedziane, iż istnieją Pisma, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu. Nie jest to nadzieja wymyślona przez nas, lecz obietnica Boga dla wszystkich, którzy się Go boją. Jak powiedział Piotr apostoł: Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczaliśmy/ jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę.

Tak więc Pismo mówi: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty (1 J 3.1).

Rzeczywiście, z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania (albo sposobu życia) zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy.

Cóż za wspaniała perspektywa, bracia i siostry!

To właśnie tą nadzieją zostaną obdarzeni wszyscy, którzy ZWYCIĘŻĄ. Bóg zapewnił drogę ucieczki od grzechu i tego bardzo wysokiego wyroku, śmierci. Ale wyrok ten jest  warunkowy. W Obj 2.7 czytamy: Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga.

Pamiętamy, że pierwsza para ludzi została wygnana z raju ze względu na swe nieposłuszeństwo, dlatego nie mogli jeść z tamtego drzewa. Jan pisze w wersie 11 w 2. rozdziale Księgi Objawienia: Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy śmierć druga na pewno nie wyrządzi szkody. Oraz w Obj 3.21: Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i JA ZWYCIĘŻYŁEM i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.

Czyż nie jest to nagroda warta zachodu, bracia i siostry?

Ale jak można ją osiągnąć? Z pewnością nie w taki sposób, w jaki czyni to świat, ani też nie tak, jak rozumieją to duchowi przywódcy Izraela, faryzeusze.

Ostatnio obecne władze świętowały 70. rocznicę jednej z najbardziej heroicznych bitew ostatniej wojny światowej. Wiele, wiele tysięcy osób zginęło wówczas i wiele zmarło od tamtej pory, czy to z powodu wieku, czy to jakichś nieszczęść i tylko kilku pozostałych przy życiu maszerowało w paradzie, odbierając honory, którymi ich obdarzano, przemijającą nagrodę, jak określa to apostoł Paweł. Większość z nich stwierdziła, że będzie to ich ostatnie uczestnictwo w tych obchodach, gdyż są już bardzo starzy i słabi. A potem,  kiedy wszystko przejdzie do historii i pójdzie w zapomnienie, to o ile im wiadomo, będzie to koniec wszystkiego.

Obj 2.17: Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. ZWYCIĘZCY dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje.

W tamtych czasach otrzymanie białego kamyka w rzymskim sądzie było znakiem uniewinnienia i oskarżonego uwalniano od zarzutów.

A co z ową manną? Żydzi sprzeczali się z Jezusem, chcąc od niego dowodu jego władzy, i mówiąc, że Mojżesz pokazał swoją władzę, dając im na pustyni mannę – na co Jezus odpowiedział: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba (J 6.32) oraz To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali (J 6.58). Oto na co im się to zdało. Ale dlaczego, dlaczego? Ponieważ, mówi Pismo, w ich przypadku nie było to połączone z wiarą (J 6.27): Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Znaczy to, że tamten pokarm, manna dana im na pustyni, zniknęła. Cokolwiek z niej pozostawiono na drugi dzień, cuchnęło i musieli ją wyrzucić.

Tak więc Żydzi zapytali Jezusa: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?  Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga – odpowiedział im Jezus –  abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. Wiemy, że w niego nie uwierzyli, odrzucili go. Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą – rzekł Jezus.

My wierzymy. Dlatego tutaj jesteśmy, by pamiętać nie tylko o jego śmierci, ale także o jego zmartwychwstaniu, chociaż niegdyś i my byliśmy, jak mówi apostoł pisząc do Efezjan (2.12), poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela i bez udziału w przymierzach obietnicy, nie mający nadziei ani Boga na tym świecie. Dosyć beznadziejny stan rzeczy, jeśli miał on kiedykolwiek miejsce! Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. Jakaż to wielka pociecha, bracia i siostry.

Niemniej jednak jeszcze tego stanu nie osiągnęliśmy. Ciągle mamy przed sobą to wielkie wyzwanie, dopóki jesteśmy w swym śmiertelnym ciele. Jestem bowiem świadom – mówi apostoł Paweł (Rz 7.18) – że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? (w. 24) Gdyż  stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło (w.21). W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. W innym miejscu apostoł stwierdza, że: grzech, który nas łatwo zwodzi (Hbr 12.1); takie są odruchowe skłonności naszego ciała. Zanim się spostrzeżemy, już uczyniliśmy coś złego. Cóż, mamy tę pociechę, że Jezus mówił do faryzeuszy, którzy wierzyli, iż są prawi: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.

Z pewnością uzdrowienie dokona się nie dzięki naszym wysiłkom, inaczej Bóg winien by był nam zapłatę – a nie jest – gdyż apostoł mówi nam, iż dostąpimy zbawienia nie dzięki naszym uczynkom, a naszej wierze. Uczeni w Piśmie i faryzeusze sądzili, że umożliwi im to wypełnianie przepisów Prawa, podczas gdy tak naprawdę Prawo ich skazywało. Uczynki są jedynie świadectwem, oznaką czy dowodem na to, że wierzymy w to, co mówimy, ale to wiara zbawia.

Dlatego apostoł pyta: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (Rz 7.24).

Przypominamy sobie ten przypadek, kiedy szpiedzy zostali wysłani, by wywiedzieć się na temat kraju, do którego mieli wejść Izraelici, ale wrócili ze złymi wieściami, mówiąc, iż wrogowie są dla nich zbyt silni, miasta obwarowane aż do nieba,  jednakże Bóg przyrzekł Izraelitom tę ziemię, a zatem zdobycie jej było z góry przesądzone.

Co mówi piszący do Hebrajczyków? Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca NIEWIARY, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego – a dlaczego? – aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.

Lb 13.30: Wtedy próbował Kaleb uspokoić lud, [który zaczął się burzyć] przeciw Mojżeszowi, i rzekł: Trzeba ruszyć i zdobyć kraj – na pewno zdołamy go ZAJĄĆ! Była to manifestacja wiary Kaleba, bracia i siostry. Apostoł Jan powiedział te słowa: Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich, ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie (1 J 4.4). Któż odczuwa słabość, mówi Paweł, bym i ja nie czuł się słabym? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął? Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości. Pozostaje to w diametralnym kontraście z naszym bohaterem z czasów wojny, czyż nie?

Hbr 10.21-25: Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.

Gal 5.22-26:

Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.

RZ 8.31: Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?