Jerycho

Tytan to ktoś nieprzeciętny. Rzeczownik „tytan” pochodzi z mitologii greckiej, w której Tytani byli bogami. Dzisiaj tytan to osoba o boskiej niemal sile, mająca wpływ na jakąś dziedzinę życia.

Titanic, sławny transatlantyk, został tak nazwany ze względu na swą moc/oddziaływanie/wielkość, a w pierwszą podróż Titanica wyruszyło na jego pokładzie wielu bogatych pasażerów z całego świata – oczy wszystkich były skierowane na to wydarzenie.

Właścicielem znajdującego się w Belfaście przedsiębiorstwa Harland & Wolfe – Gustav Wolfe – wywodził się żydowskiej rodziny pochodzącej z Niemiec.

Titanic był w tamtym czasie symbolem potęgi i mocy oraz geniuszu inżynierii technicznej w dziedzinie budowy statków. Miał być niezatapialny – niepokonany.

15 kwietnia 1912 roku Titanic zatonął, a ponad 1500 spośród 2200 pasażerów zginęło.

Przed siedzibą naczelną przedsiębiorstwa wspomnianego powyżej znajduje się znacznych rozmiarów pomnik upamiętniający ofiary tego zdarzenia; wiele razy przyciągał on moje spojrzenie. Byłem zaskoczony tym, jak liczne nazwiska żydowskie można na nim odczytać i kiedy zbadałem to w internecie, okazało się, iż wśród ofiar znalazło się 87 Żydów – 6% wszystkich ofiar.

To frapujące, jak wzorzec liczb Bożych odnajdujemy na kartach całej Biblii – 6 jest liczbą o ogromnym znaczeniu symbolicznym, wiązaną z człowiekiem, śmiertelnością, niedoskonałością i sprawami, które ogólnie mają jakieś braki; innym oczywistym przykładem znaczenia liczby 6 to 6 milionów Żydów, którzy zginęli podczas Holocaustu.

Ciekawe, czy przed wyruszeniem w tę dziewiczą podróż statku zostało wypowiedzianych wiele szczerych modlitw do Boga, aby pasażerowie mogli mieć pełne zaufanie i wiarę w to, że bezpiecznie przepłyną na drugą stronę Atlantyku. W każdym razie, wydaje się, iż Titanic nie miał wsparcia Boga i teraz znajduje się ponad 3 kilometry poniżej poziomu morza, na dnie Oceanu Atlantyckiego – wzbudzając poczucie klęski oraz wywołując uczucie wstydu i jednocześnie smutku.

Zanim spożyjemy te emblematy, chciałbym się zastanowić nad trzema epizodami opisanymi w Księdze Jozuego, którą czytaliśmy z zainteresowaniem ostatnio, ponieważ łatwo możemy znaleźć się w paralelnej sytuacji do tej, w jakiej byli Izraelici 1000 lat temu.

Miasto Jerycho zostało zbudowane tysiące lat przed czasami Jozuego. Miało ono w niektórych miejscach mury wysokości aż 7,5 m, a szerokości około 6 m. Stojący na nich wojownicy mogli obserwować teren odległy na wiele kilometrów. Jerycho było symbolem potęgi i mocy – Kananejczycy uważali je za niepokonane. I było ono niepokonane, dopóki nie zdecydował się go pokonać Bóg Izraela. Kananejczycy dobrze wiedzieli o potędze Boga Izraela. Postrzegali go jako Boga wojny po tym, co uczynił On wcześniej na pustyni z królami Sichonem i Ogiem. Ten pogański lud miał nadzieję, że liczne oddziały Izraelitów zostaną powstrzymane przez rzekę Jordan. Jednakże Bóg przygotował swój naród wybrany do przeżycia jednego z najbardziej ekscytujących i znaczących momentów w ich historii. By tym bardziej podkreślić Swą moc, Bóg wybrał wiosnę na czas przekroczenia rzeki – kiedy to Jordan występował daleko ze swych brzegów. Uczynił tak, by swemu ludowi dodać pewności, a jego wrogom – napędzić strachu. Kananejczycy stanowczo przewyższali w swej liczbie Izraelitów, ale Bóg nie zważa na liczby – pomyślmy choćby o Gedeonie i Madianitach, by potwierdzić trafność takiej oceny.

Wyobraźmy sobie tylko podekscytowanie i napięcie, i bicie serc Izraelitów w tamtej krytycznej chwili. To czas spełniania się ich marzeń. Marzeń rodzin o pięknych ogrodach, które staną się ich własnością po latach życia w namiotach. Pewnie mogliby łatwo poradzić sobie z tym zadaniem i po 39 latach wkroczyć do Ziemi Obiecanej. Nuże, chodźmy tam, pójdźmy przez Jordan. Ale Bóg nakazuje im zwolnić i przygotować się mentalnie do tego działania. Zarządza ceremonię oczyszczenia. Było to czynione często przed złożeniem ofiary lub jako przygotowanie do bycia świadkami wielkiego dzieła Boga. Ceremonia oczyszczenia ukazywała znaczenie faktu przybliżania się do Boga z czystym sercem.

Od wielu lat oczekujemy wejścia do Królestwa. Większość z nas została nagle zabrana z tego żyjącego w pośpiechu świata i poproszona o zwolnienie tempa – by móc się zastanowić i przygotować. Musi istnieć oczywista paralela pomiędzy naszą sytuacją a sytuacją Izraelitów stojących u granic Ziemi Obiecanej. Zatem jeśli obecne zamknięcie w domach zostało nam dane, by się mentalnie przygotować i oczyścić się, by móc wejść do Królestwa – to jak sobie z tym poradziliśmy?

Znamy tę opowieść bardzo dobrze: doskonale, z precyzją przygotowani – poczynając od kapłanów niosących arkę na przodzie pochodu, po 12 kamieni użytych jako znaki pamięci, proces obrzezania, obchodzenie Paschy i ostatni dzień otrzymania manny z nieba – Izraelici wkroczyli do ziemi obiecanej Abrahamowi setki lat wcześniej. Był to lud całkowicie oddany swemu Bogu. Kananejczycy uważali Boga również za boga przyrody – miał On wszak kontrolę nad potężnym Jordanem. Ale na pewno nie jest bogiem fortyfikacji – myśleli z nadzieją zamknięci bezpiecznie za potężnymi murami Jerycha. Ale wiemy, że już wówczas serce zamierało w nich z powodu paraliżującego strachu. Podobne odczucia mamy i my obecnie – strach i niepokój o jutro. Gdy nadejdzie druga fala covidu-19, co stanie się wtedy ze światową gospodarką?

Jerycho było silnie umocnione i zamknięte przed Izraelitami. Nikt nie wychodził ani nie wchodził. I rzekł Pan do Jozuego: Spójrz, Ja daję w twoje ręce Jerycho wraz z jego królem i dzielnymi wojownikami (Joz 6.1-2).

Bóg powiedział Jozuemu, że dał [czas przeszły w oryginalnym tekście] Jerycho w jego ręce – nieprzyjaciel już został pokonany. Jakie poczucie pewności musiał mieć Jozue, ruszając potem do walki. My również walczymy z pokonanym nieprzyjacielem. Nasz wróg – szatan/przeciwnik/grzech – już został pokonany przez Jezusa.

Hbr 2.14-15:

Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli.

Chociaż każdego dnia nadal toczymy walkę z naszą grzeszną naturą, mamy absolutną pewność, że wojna ta już została wygrana. Nie musimy się bać mocy zwyciężonego wroga.

Bóg nienawidzi grzechu – nienawidzi – i przewidziane całkowite zniszczenie wszelkiego życia w tym bałwochwalczym regionie Kanaanu było bezwzględnym nakazem. Bóg jest sprawiedliwy, czysty – nie toleruje niczego, co czyste nie jest; nie ma tu miejsca na najmniejszy kompromis; choćby odrobina czegoś nieczystego czy grzechu rośnie i prowadzi do zagłady. Wielu ludzi niewłaściwie postrzega Boga i czyta te krwawe szczegóły starotestamentowego ludobójstwa jako instrukcję otrzymaną od niemiłosiernego Boga. Nie mogą być w większym błędzie – Bóg ochrania tych, którzy Go kochają przed siłami mogącymi nas zniszczyć.

Joz 6.17:

A miasto to i wszystko, co w nim się znajduje, będzie pod klątwą Pana: Tylko Rachab, nierządnica, pozostanie przy życiu, ona i wszyscy, którzy są z nią w domu, ponieważ ukryła posłańców, których wysłaliśmy.

Polecenie to wiąże się z wcześniejszą instrukcją i ostrzeżeniem zawartym w Księdze Powtórzonego Prawa 20.16-18:

Jednakże z miast tych ludów, które daje ci Pan, Bóg twój, w dziedziczne posiadanie, nie zachowasz przy życiu żadnej żywej istoty, gdyż obłożysz je klątwą, mianowicie: Chetejczyków, Amorejczyków, Kananejczyków, Peryzyjczyków, Chiwwijczyków i Jebuzejczyków, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, aby nie uczyli was czynić tych wszystkich obrzydliwości, jakie oni czynią swoim bogom, i abyście nie zgrzeszyli wobec Pana, Boga waszego.

Joz 6.19-21: Wszystko srebro i złoto oraz przedmioty z miedzi i żelaza poświęcone są Panu; wejdą do skarbca Pana. Wtedy lud wzniósł okrzyk bojowy i zatrąbili na trąbach. A gdy lud usłyszał głos trąb, wzniósł potężny okrzyk bojowy i mur rozpadł się w miejscu, lud zaś wkroczył do miasta, każdy prosto przed siebie i zdobyli miasto. I wyrżnęli do nogi ostrzem miecza wszystko, co było w mieście, mężczyzn i kobiety, młodych i starych, woły, owce i osły.

Tak więc Jozue obłożył klątwą to grzeszne miasto (w. 26):

Przeklęty będzie przed Panem mąż, który podejmie odbudowę tego miasta, Jerycha! Na swoim pierworodnym założy jego fundament i na swoim najmłodszym postawi jego bramy.

To może potrwać, ale Bóg zawsze dotrzymuje danego przyrzeczenia – to przekleństwo spełniło się wiele lat później, o czym czytamy w 1 Krl 16.34:

Za jego [Achaba] to czasów Chiel z Betelu odbudował Jerycho. Na Abiramie, swoim pierworodnym, założył jego fundamenty, a na Segubie, swoim najmłodszym jego, bramy, według słowa Pana, jakie wypowiedział przez Jozuego, syna Nuna.

Podobnie jak Titanic, niezwyciężone miasto Jerycho rozpadło się i zniknęło z przerażającą szybkością – była to część planu Boga. On był jego autorem i nie mógł się ten plan nie ziścić.

Zastanówmy się nad różnicą pomiędzy dwoma stwierdzeniami, które padły przed rozpoczęciem działań militarnych.

Jerycho:

Wtedy Pan rzekł do Jozuego: Oto oddaję w twoje ręce Jerycho, jego króla i wszystkich jego wojowników.

Aj:

niektórzy z wojowników Jozuego powrócili z wywiadu i rzekli (7.3):

Niech nie wyrusza cały lud. Niech wyruszy około dwóch albo trzech tysięcy mężów i uderzy na Aj. Nie trudź tam całego ludu, bo tamtych jest niewielu.

Rezultat – całkowite zwycięstwo nad Jerychem, a po pierwszej próbie pokonania Aj (7.4-5):

uciekli oni przed mężami z Aj, a mężowie z Aj zabili z nich około trzydziestu sześciu mężów i gonili ich od bramy miasta aż do kamieniołomów, i pobili ich na zboczu. Stopniało przeto serce ludu i stało się jak woda.

W tak krótkim odstępie czasu – oto mamy tu Izraelitów, których serca ogarnięte zostały strachem. To przedsięwzięcie nie miało Bożego błogosławieństwa. Jozue nie poradził się Boga, lecz polegał na sile swej armii, zamierzając zdobyć miasteczko Aj. Czyżby zapomniał o tym, jak będąc jednym z dwóch szpiegów, przekazał Mojżeszowi wiadomość, że chociaż wrogowie są potężni, to zostaną pokonani z pomocą Boga? To niezwykle prosta nauka dla nas. Czy sądzimy czasem, że niektóre sprawy są zbyt mało istotne dla Boga, by się w nie angażował? Ale jeśli mamy podjąć decyzję i potrzebujemy rady, nigdy nie zapominajmy wówczas o Bogu. Czemu zwracamy się do Boga głównie wtedy, gdy spotykają nas jakieś ogromne przeciwności? Musimy być blisko Boga, również w czasie pomyślności.

Ale jeszcze bardziej głęboka nauka płynie z historii, którą znamy tak dobrze. Tuż po zdobyciu Jerycha (7.1)

synowie izraelscy targnęli się na to, co było obłożone klątwą. Achan, syn Karmiego, syna Zabdiego, syna Zeracha z plemienia Judy, wziął nieco z tego, co było obłożone klątwą. Wtedy zapłonął gniew Pana przeciwko synom izraelskim.

Bóg nienawidzi grzechu – pogardza nieposłuszeństwem. A grzech jednego człowieka dotykał całej społeczności. Jesteśmy jednym ciałem – to bardzo przejrzysta analogia – o czym mieliśmy bardzo ciekawą dyskusję w czasie Whitzoom Camp. W tamtym czasie żołnierze nie mieli wypłacanego żołdu; mieli za to pozwolenie na grabież, by w ten sposób się utrzymywać. Achan pozwolił sobie na myślenie ziemskie, odchodząc od wysokich wymagań niebios, przekazywanych przez Boga poprzez wszystkie działania, których był On częścią,  człowiekowi żyjącemu na dole, na ziemi. Bóg zakazał wzięcia sobie czegokolwiek z Jerycha (6.18-19):

Wystrzegajcie się tylko tego, co jest pod klątwą, abyście nie zabierali nic z tego, co obłożyliście klątwą, i abyście przez to nie narazili na klątwę obozu Izraela i nie wtrącili go w nieszczęście. Wszystko srebro i złoto oraz przedmioty z miedzi i żelaza poświęcone są Panu; wejdą do skarbca Pana.

Wpływ owego indywidualnie popełnionego grzechu na wspólnotę był druzgocący.

Wielu mężczyzn zginęło; armię Izraela ogarnęło przerażenie; Jozue zwrócił się z zapytaniem do Boga; Bóg zagroził wycofaniem Swej obecności spośród ludu; Achan i jego cała rodzina musieli zginąć z powodu jego aktu buntu przeciw Bogu nieba i ziemi.

Dlaczego grzech Achana ściągnął sąd na cały naród? Bóg uznał go jako nieposłuszeństwo narodu wobec narodowego prawa. Bóg potrzebował całego narodu oddanego dziełu, na które się wszyscy zgodzili – podboju Ziemi Obiecanej. Dlatego gdy jedna osoba zawiodła, zawiedli wszyscy. Jeśli Achan nie zostałby ukarany, mogłaby się rozpocząć grabież, nad którą nikt by nie panował – każdy by w przyszłości przywłaszczał sobie ukradkiem jakieś piękne odzienie czy złote przedmioty. Naród jako całość musiał wziąć odpowiedzialność za ów grzech celem zapobieżenia takiemu brakowi dyscypliny i nieposłuszeństwu.  I oczywiście – bo był to początkowy okres przebywania Izraelitów w Ziemi Obiecanej – byli oni jak małe dzieci uczące się od rodziców, jak się zachowywać, a wiemy jako rodzice, że musimy wpajać dyscyplinę i wskazówki oparte na miłości, by z dzieci wyrośli porządni, kompetentni dorośli. Rodzicielskie zdolności Boga mamy tu ukazane w pełnym świetle; a musiał On przy tym być pewnym, że nie zaistnieją jakieś wątpliwości czy pytania – przekaz był absolutnie jasny. Ciekawą sprawą jest to, że przed odbyciem sądu nad Achanem cały naród musiał znów poddać się oczyszczeniu, jak to uczynili przed rozpoczęciem przekraczania Jordanu. Te rytuały przygotowały lud do zbliżenia się do Boga, przypominając im o ich grzesznej naturze, a Jego świętości.

Dlaczego cała rodzina Achana musiała także zapłacić swoim życiem za jego grzech? Cóż, w owym starożytnym świecie rodzina była traktowana jako jedność. Achan, będąc głową rodziny, był kimś takim, jakim był przywódca plemienia. Jeśli on cieszył się dobrobytem, to i cała jego rodzina również; jeśli on cierpiał – i oni cierpieli. I znów – to podobnie jak w przypadku ciała duchowego, jakiego częścią i my jesteśmy. Cała rodzina Achana musiała być ukamienowana wraz z nim, aby najmniejszego śladu grzechu nie pozostało w Izraelu. Ciężko nam się z tym pogodzić w naszej na wszystko pozwalającej, tolerancyjnej i skrajnie indywidualistycznej kulturze, ale w kulturach starożytnych takie zachowanie było przyjętą praktyką.

I w końcu czytamy:

Lecz mieszkańcy Gibeonu, usłyszawszy o tym, jak Jozue postąpił z Jerychem i z Aj, postanowili także użyć podstępu. Wybrali się w drogę, zaopatrzeni w żywność, wzięli z sobą stare worki na swoje osły i stare, popękane i połatane łagwie na wino, włożyli na swoje nogi zdarte i połatane sandały, a na siebie zniszczone szaty; wszystek zaś ich chleb na drogę był suchy i pokruszony. I przyszli do Jozuego do obozu w Gilgal i rzekli do niego i do mężów izraelskich: Przybyliśmy z dalekiego kraju, zawrzyjcie więc z nami przymierze.

Jozue i pozostali Izraelici sprawdzili tych nieprzyjaciół. Przekonali się, że chleb ich był suchy i pokruszony, łagwie na wino popękane, a sandały zdarte. Grupa przybyszów nie wyglądała zbyt niebezpiecznie – czemuż by nie okazać im odrobiny przyjaźni i nie oszczędzić ich, nie zawrzeć z nimi umowy?

Liczb 33.55-56:

Ale jeżeli nie wypędzicie przed sobą mieszkańców tej ziemi, to ci z nich, których pozostawicie, będą jak ciernie dla waszych oczu i jak kolce w waszych bokach. Będą was uciskać w ziemi, na której się osiedlicie. Wtedy uczynię wam to, co im zamyślałem uczynić.

To stwierdzenie powinno być dla Izraelitów światłem ostrzegawczym.

Pwt 20.17-18:

obłożysz je klątwą, mianowicie: Chetejczyków, Amorejczyków, Kananejczyków, Peryzyjczyków, Chiwwijczyków i Jebuzejczyków, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, aby nie uczyli was czynić tych wszystkich obrzydliwości, jakie oni czynią swoim bogom, i abyście nie zgrzeszyli wobec Pana, Boga waszego.

Pwt 7.2-4:

wyda je Pan, Bóg twój, tobie, i ty je wytracisz: Obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza ani się nad nimi nie zlitujesz. Nie będziesz z nimi zawierał małżeństw. Swojej córki nie oddasz jego synowi, a jego córki nie weźmiesz dla swojego syna, gdyż odciągnęłaby ode mnie twojego syna i oni służyliby innym bogom. Wtedy zapłonąłby przeciwko wam gniew Pana i szybko by cię wytępił.

I znów – to wszystko wydaje się być bardzo odległe od naszej kultury; my kierujemy się miłością, współczuciem, litością; i słusznie.  Tego uczy nas przecież Jezus. Ale te brutalne opowieści ze Starego Testamentu są nie mniej odpowiednie do pokazania, że Bóg nienawidzi grzechu i wymaga, by nie kwestionować Jego wskazówek, aby życie nasze było owocne.

Znamy oczywiście tę opowieść – Izraelici nie spytali o radę Boga i zawarli układ z Gibeonitami. Zwiódł ich pokruszony chleb i wyschnięte bukłaki na wino.

Zwróćmy teraz naszą uwagę na chleb i wino na stole przed nami.

Jezus powiedział (J 6.53-55):

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem.

W przeciwieństwie do Izraelitów nie jesteśmy zwodzeni przez chleb i wino na stole przed nami – są one prawdziwe, właściwe i pełne prawdy. Wąż zwiódł – Jezus, nie. To jedyna droga dla nas, dlatego przystaliśmy na ten układ z pełną wiarą i zaufaniem do danej nam przez Boga obietnicy oraz zbawczej łaski Jezusa.

Pomyślmy teraz o Jezusie. Jozue, jego imiennik, osiągnął – z Bożym błogosławieństwem – niesamowite rzeczy; niestety, czasem popełniał błędy, podejmując jakieś decyzje – tak samo jak i my je popełniamy. Jezus nie popełnił błędu – stał za nim jego Ojciec we wszystkim, co czynił przez całe swe doskonałe życie. Może on nam dać możliwość doskonałego życia w Królestwie, przygotowanym dla nas, na skraju którego się znajdujemy. Nasz wróg został już zwyciężony.

Jonathan Mitchell

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *