Przypowieść o nieudanej zabawie dzieci Mt 11;16-19, Łk 7;31-35

„Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali”. Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność”. [Biblia Tysiąclecia II, Łk 7]

Zarówno Jan Chrzciciel jak i Jezus doświadczają odrzucenia. Tego samego doświadcza wspólnota wierzących, dzieląc los Syna Człowieczego oraz jego poprzednika.

Już pierwsze zdanie: „z kim więc mam porównać …?” wskazuje, że będziemy mieć do czynienia z przypowieścią. Mowa jest tu o dzieciach, które siedzą na rynku i próbują inicjować zabawę. Zabawa nie dochodzi jednak do skutku, ponieważ podejmowana inicjatywa nie spotyka się z odpowiedzią. Padają dwie różne propozycje zabawy: taniec oraz lament. Obydwie zostają jednak odrzucone (w. 32).

W objaśnieniu przypowieści przywołane zostaje wydarzenie dostrzegane na rynku i zastosowane do Jana Chrzciciela oraz Syna Człowieczego (w. 33 -34). Różnica pomiędzy propozycją Jana Chrzciciela a propozycją Syna Człowieczego zostaje unaoczniona poprzez stwierdzenie „je i pije” (Syn Człowieczy) oraz „nie je i nie pije” (Jan). I tutaj także, podobnie jak w przypadku dzieci, pojawia się podwójny sprzeciw. Ludzie odrzucają ascetyczny sposób życia i przesłanie Jana, utrzymując, że jest opętany przez złego ducha. Odrzucają też przesłanie i otwarty na wszystkich ludzi sposób życia Jezusa, utrzymując, że jest „pijakiem i żarłokiem, przyjacielem grzeszników i celników”. Jakkolwiek Jan i Jezus ukazują się w dwóch odmiennych rolach, odrzuceni zostają jednakowo.

Przypowieść kończy się zdaniem: „a jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność” (w. 35). Już samo użycie odmiennych wyrażeń na określenie dzieci – w. 32 gr. „paidia” to dzieci w sensie wieku, w. 35 – gr. „tekna” – dzieci w sensie przynależności, wskazuje, że „dzieci mądrości” to ktoś inny niż dzieci bawiące się na rynku.

Śpiew i taniec należały do obrzędów weselnych, podczas kiedy lament do rytuału pogrzebowego. Muzyka i taniec w Starym Testamencie wyrażały również radość z powodu odniesionego zwycięstwa. Po przejściu przez Morze Trzcinowe Miriam i inne kobiety tańczą.

„Miriam prorokini, siostra Aarona, wzięła bębenek do ręki, a wszystkie kobiety szły za nią w pląsach i uderzały w bębenki” 2Moj. 15;20.

Również po zwycięstwie nad Filistynami kobiety grając i śpiewając wyszły na spotkanie Dawida i Saula.

„Gdy przybyli oni i wracał Dawid po zabiciu Filistyna, kobiety ze wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami naprzeciw króla Saula, przy wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów” 1Sam 18;6

Tańczono także w święta oraz z powodu innych szczęśliwych wydarzeń. Z powodu mocnego zakorzenienia się tych obrzędów w tradycji Izraela można sądzić, że miały one miejsce w czasach Jezusa.

Obrzędy pogrzebowe odgrywały w Izraelu dużą rolę i były regulowane szczegółowymi zwyczajami. W okresie żałoby lamentowano, poszczono (2 Sam 1;12 – „Potem lamentowali i płakali, i pościli aż do wieczora, z tego powodu, że padli od miecza Saul i syn jego Jonatan, i z powodu ludu Jahwe i domu Izraela”), uderzano się w piersi (Iz 32;12), zasłaniano brodę i obcinano włosy (Ez 24;17), posypywano głowy popiołem (2 Sam 3;31), chodzono boso. Do zachowywania tych zwyczajów zobowiązani byli krewni zmarłego, ale mogli to czynić inni uczestnicy żałoby. W centrum obrzędów znajdowały się lamentacje, które wykonywały specjalnie do tego angażowane kobiety – płaczki. Według tradycji rabinistycznej nawet najuboższy zmarły powinien być żegnany przez co najmniej jedną płaczkę i dwóch flecistów. Także w starożytności grecko-rzymskiej muzyka i taniec odgrywały ważną rolę zarówno w obrzędach pogrzebowych, jak i podczas zabaw i rozrywek. Bawiono się w domach, ale także na ulicach i placach, gospodach i termach.

Dokładnego przebiegu zabawy dzieci nie można odtworzyć. Jest możliwe, że jedna grupa np. chłopcy proponowała śpiew i tańce, druga np. dziewczynki – opowiadała się za pieśniami żałobnymi. W każdym razie przebywające na rynku dzieci zachęcały się wzajemnie do śpiewów weselnych albo pogrzebowych. Za każdym razem jednak zachęta nie spotykała się z pozytywnym oddźwiękiem. Zawsze pojawiała się odmowa.

Przypowieść odwołuje się do powszechnych zwyczajów jest też osadzona w biblijnej tradycji. Uwidacznia się to już w samym pytaniu wstępnym, w którym pojawia się wyrażenie „to pokolenie”: „Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia?” Wyrażenie „to pokolenie” wskazuje najpierw na ludzi ówcześnie żyjących. Jest ono też synonimem ludzi sprzeciwiających się Bogu i jego prowadzeniu. W Psalmie 95;10 czytamy: „Przez czterdzieści lat budziło we mnie odrazę to pokolenie. Rzekłem więc: „To lud, którego serce błądzi, i dróg moich nie poznali”. [Biblia Poznańska, Ps 95]. Podobne sformułowania pojawiają się na innych miejscach Starego Testamentu. Wskazują na ludzi nierozeznających Bożego działania. „To pokolenie” jest aktualnym, odwracającym się od Boga pokoleniem.

„To pokolenie’” zestawione jest z dziećmi, którym nie udała się zabawa. Bawiące się dzieci przywołują na pamięć biblijny obraz z Zach 8;4, w którym mowa jest o zamieszkaniu Boga w Jerozolimie oraz o tym jak ta obecność wyrazi się w życiu mieszkańców miasta.

„Tak mówi Jahwe Zastępów: „I znowu staruszkowie i staruszki zasiądą na placach Jeruzalem, wszyscy z laskami w ręku z powodu podeszłego wieku. I zaroją się place miasta od bawiących się tam chłopców i dziewcząt„. [Biblia Tysiąclecia II, Za 8] Ta zabawa dzieci jest obrazem przyszłego zbawienia. Jeśli „to pokolenie”, podobnie jak owe dzieci na rynku, odmawiają pozytywnej odpowiedzi, oznacza to w kontekście cytowanej Księgi Zachariasza, że zbawienie nie stanie się jego udziałem.

„Dzieci mądrości” (wiersz 35) w relacji Łukasza zestawione są z „czynami mądrości” (Mat 11;19). Te „czyny mądrości” nawiązują bezpośrednio do wyrażenia „czyny Chrystusa” z Mt 11;2 a także do „cudów” o których czytamy w wierszu 20 tegoż rozdziału – (20): Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. [Biblia Tysiąclecia II, Mt 11]

Mt 11;4-5 – „Jezus im odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. [Biblia Tysiąclecia II, Mt 11]

Błogosławieństwo odnosi się do tych, którzy nie czują się zgorszeni orędziem Chrystusa, ale należycie odczytują jego czyny. To błogosławieństwo nie odnosi się do miast galilejskich nieprzyjmujących Jezusa, toteż po przypowieści następuje kilkakrotnie wypowiedziane „biada”, skierowane do tych miast (Mt 11;20-24). „Czyny mądrości” to czyny samego Jezusa, czyny Chrystusa – Mesjasza. W nich wyraża się i objawia Mądrość Boża. Ten, kto zamknie się wobec nich, stanie się adresatem gróźb „biada”.

Wiersz 35 siódmego rozdział Ewangelii wg Łukasza – (35): A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność”. [Biblia Tysiąclecia II, Łk 7] nawiązuje do wcześniejszego 29 wiersza – (29): I cały lud, który Go słuchał, i nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. [Biblia Tysiąclecia II, Łk 7]. Jest tu mowa o celnikach i grzesznikach, którzy przyjmowali chrzest od Jana w ten sposób przyznając sprawiedliwość Bogu tj. przyznając i aprobując Jego zbawczy zamiar. Faryzeusze i uczeni w Piśmie nie przyjmują chrztu Janowego i w ten sposób odrzucają i niweczą zamiar Boga. Wynika stąd, że odrzucenie proroków i wysłanników Bożej Mądrości przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie oznacza odwrócenie się od Bożego zbawienia. „Dziećmi Mądrości” są ci, którzy przyjmują i akceptują zamiary Boga tym samym przyznając im słuszność w tym przypadku to celnicy i grzesznicy a nie duchowi przywódcy.

(35): I tak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność. [Biblia Poznańska, Łk 7]

W objaśnieniu przypowieści propozycje dzieci na rynku zestawione są z działalnością Jezusa i Jana. Swym ascetycznym zachowaniem Jan głosił sąd Boży.

(4): Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. (5): Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. (6): Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordanie, wyznając przy tym swe grzechy. (7): A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? (8): Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, [Biblia Tysiąclecia II, Mt 3]

Z kolei wspólne posiłki Jezusa z ludźmi, nawet z grzesznikami, akcentowały radość i wspólnotę w mającym nadejść Królestwie Bożym. Jan Chrzciciel uznawany był za nadmiernego rygorystę, Jezusowi zarzucano brak ascezy. Jedni chcieli, aby Chrystus zesłał ogień na ziemię i wszystkich przeciwników, i uważali, że jest zbyt łagodnym i pobłażliwym. Inni spodziewali się, że Jezus ułatwi im życie i przyczyni się do dobrobytu. Krzyż był dla nich zbyt trudnym, tak jak i wszystkie wyrzeczenia. Ludzie ci uporczywie trzymali się swoich poglądów, zamiast przyjąć i mierzyć wszystko miarą Boga. Pragnęli Królestwa Bożego, nie zauważając, że to upragnione przez nich Królestwo budowane jest według miar ludzkich, a Bóg stworzony na obraz człowieka. Przeciwnicy Jana i Jezusa są gotowi przyjąć obietnice jedynie na swoich warunkach i według swoich wyobrażeń – ani Janowa groźba sądu, ani zachowanie Jezusa nie zdołało przekonać „tego pokolenia”.

Boża Mądrość, która „woła na ulicach, na placach głos swój podnosi; [Biblia Tysiąclecia II, Prz 1]” (Przyp. 1;20) wysyłała swoje orędzie do ludzi:

(49): Dlatego mądrość Boża powiedziała: Poślę do nich proroków i apostołów. I jednych z nich zabiją, a innych będą prześladowali. (50): Tak to pokolenie poniesie karę za krew wszystkich proroków wylaną od powstania świata. [Biblia Poznańska, Łk 11] (Łk 11;49-50).

Jednak „to pokolenie” nie przyjmowało Bożego przesłania.

Przypowieść skierowana jest przeciwko tym, którzy kształtują albo chcą kształtować obraz Boga według własnych idei i wyobrażeń. Zamiast mierzyć swoje sprawy miarą Boga, chcieliby dostosować Boga i Jego działanie do własnych miar. To człowiek powinien dostosować się do Boga, a nie Bóg do człowieka. Przyjęcie Chrystusa zależy od właściwego obrazu i pojęcia Boga – inaczej nie ma ono sensu.

Jan Chrzciciel okazał się dla niektórych swych słuchaczy zbyt surowy i wymagający. Jezus wydawał się niektórym zbyt łagodny i pobłażliwy. Jedni i drudzy nie okazali się „dziećmi mądrości”, ale raczej dziećmi głupoty. Nie rozpoznali głosu Bożej Mądrości. Ze strony Bożej Mądrości nie było żadnych „zaniedbań”. Bóg wysyłał proroków, posłał Jana Chrzciciela, w końcu swego Syna. W słowach i czynach wzywali oni do wiary. Czynili ją możliwą, słuszną i rozumną. Ale nie wszyscy przyjmowali Słowo Boże, nie wszyscy odpowiadali wiarą.

Tak jest i dzisiaj. Bożemu Słowu nie brakuje niczego. Wszystkim daje możliwość przyjęcia. Ten, kto nie stwarza w swym sercu uprzedzeń wobec Bożego Słowa może je przyjąć z wiarą. Kto jednak zamyka się w sobie, kto szuka tylko siebie, ten znajdzie tylko siebie i nie może odnaleźć Boga. Odrzucenie Chrystusa kiedyś jest upomnieniem na dzisiaj.

Przypowieść o budowaniu wieży i wyprawie wojennej Łk 14;28-32

Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? : Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego:  „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.  Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu?  Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. [Biblia Tysiąclecia II, Łk 14]

Są to dwie krótkie bliźniacze przypowieści występujące obok siebie. Innym przykładem tego typu przypowieści może być przypowieść o niespodziewanie przybyłym przyjacielu (Łk 11;5-8) i o sędzim i wdowie (Łk 18;1-7) – te jednak znajdują się w sporym oddaleniu od siebie.

Przyglądnijmy się kontekstowi i tłu tej wypowiedzi.

Ta podwójna przypowieść należy do grupy przypowieści, które rozpoczynają się od pytania: „Któż z was …?” – tego typu formuła występuje tylko u Mateusz i Łukasza. Ma ona na celu uzyskać aprobatę słuchaczy w odniesieniu do prawdy znajdującej się na innej płaszczyźnie, która dzięki przypowieści może być ukazana i zrozumiana.

W Ewangelii wg Łukasza od 51 w. 9 rozdziału do 27 w. 19 rozdziału jest opisana droga Chrystusa do Jerozolimy – w połowie tej opowieści pojawia się omawiana przypowieść. Nieco wcześniej, w tym samym rozdziale 14, Jezus opowiada przypowieść o wielkiej uczcie (Łk 14;16-24). Spotykamy tam wezwanie do pójścia na drogi i opłotki z zaproszeniem na ucztę – Bóg pragnie, zgromadzić wierzących na uczcie Królestwa. W Łk 14,25 następuje modyfikacja tematyki. Właśnie wtedy, kiedy „liczne tłumy” podążały za Jezusem, i to z „dróg i opłotków”, Jezus mówi o cenie, jaką trzeba zapłacić, by być uczniem (Łk 14;25-27).

(25): A szły z Nim wielkie tłumy. On zwrócił się i rzekł do nich: (26): „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. (27): Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. [Biblia Tysiąclecia II, Łk 14]

Na początku, tj. w pierwszej wypowiedzi, Jezus stwierdza dość radykalnie, że nie można być Jego uczniem, jeśli nie ma się „w nienawiści” rodziny, a nawet swego własnego życia, Wyraz „nienawidzić” w znaczeniu semickim oznacza tyle co „mniej miłować” – z 1Moj. 29;30 dowiadujemy się, że Jakub miłował Rachelę, a Leę „nienawidził” – w polskich tłumaczeniach np. BT „Jakub więc zbliżył się do Racheli i kochał ją bardziej niż Leę”. Myśl jest tutaj taka, że uczeń nie może przedkładać czegokolwiek ponad lojalność wobec Jezusa. Zgodnie z takim rozumieniem sens wypowiedzi jest taki, że więź ucznia z Jezusem powinna być ściślejsza niż z ludźmi nawet najbardziej bliskimi. Łukasz myśli zapewne o sytuacji prześladowania, kiedy to uczeń musiał występować wbrew woli najbliższych, w imię wyznawanej przez siebie wiary. Idzie w szczególności o konflikty, które dzieliły członków rodzin w związku z opowiedzeniem się za Chrystusem. W rozumieniu ewangelisty, powyższy wymóg odnosi się do wszystkich, a nie tylko do wybranej grupy np. dwunastu apostołów. Wynika to ze słów wprowadzenia (Łk 14;25), gdzie czytamy, że zachęty Jezusa skierowane były do „wielkich tłumów”.

Wypowiedź druga (Łk 14;27) oznacza, że aby być uczniem Jezusa trzeba być gotowym ponieść „swój krzyż”. Zapewne idzie tu o wyrzeczenie się samego siebie, gotowość przyjęcia cierpienia, a nawet śmierci. Ten wymóg nie odnosi się do czynności jednorazowej, ale raczej jest wezwaniem do trwania w realizacji przyjętego zadania. Zwrot „nieść krzyż” (gr. bastadzo) także w innych miejscach Ewangelii wskazuje na czynność trwającą dłuższy czas tzn. tak długo jak to jest konieczne. Przykłady użycia słowa „nosić” znajdujemy w : Łk 7;14, 10;4, 11,27, 22;10, Dz 3;2, 21,35. Ewangelista nie uściśla, na czym polega dźwiganie krzyża. Pod tym względem drugi wymóg (Łk 14,27) odróżnia się od dwóch pozostałych, które określone są dość precyzyjnie w wierszach 26 i 33.

Tak więc podwójna przypowieść o budowie wieży i wyprawie wojennej włączona jest pomiędzy wezwanie do niesienia krzyża (w. 27) a wezwanie do wyrzeczenia, które następuje w w. 33 –  czytamy: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Wyrażenie „tak więc” ma znaczenie podsumowujące to, co powiedziano dotychczas: ten, kto chce być moim uczniem, powinien działać jak człowiek, który zamierza budować wieżę albo wyruszyć na wojnę. Przypowieść nie tyle dotyczy samosprawdzenia, co oceny swoich umiejętności. Kluczowym słowem w wierszach 26 i 27 jest „móc – być zdolnym” (gr. dynatai), podobnie w wierszu 33 „móc – być zdolnym” (gr. dynatos), to właśnie jest tematem przypowieści.

Łukasz pragnie podkreślić, jak wielką niekiedy wypada zapłacić cenę, aby stać się uczniem Jezusa. Nie wszyscy stają przed takimi zobowiązaniami, ale jeśli nie przed takimi to z pewnością przed innymi tego rodzaju. Nikt nie może uniknąć określonych wymogów, czy to w momencie w którym decyduje się stać uczniem Chrystusa, czy też później, na drodze, którą obrał. Tak więc przypowieść o roztropności w podejmowaniu ryzykownych przedsięwzięć sąsiaduje bezpośrednio z wezwaniami do wyrzeczenia i radykalizmu.

Sama przypowieść opowiada o dwóch wymagających przedsięwzięciach, a mianowicie o zamiarze budowania wieży oraz wyprawie wojennej. Obydwa przedsięwzięcia nie są pozbawione ryzyka. Zróżnicowanie obrazów i wzajemne uzupełnianie się wskazuje na ich metaforyczność. Obydwa opowiedziane wydarzenia mają jeden punkt wspólny. Chodzi o uniknięcie katastrofy. W pierwszym przypadku klęską jest nie tylko niepowodzenie przedsięwzięcia, ale także szyderstwo ludzi, w drugim – katastrofa militarna i jej konsekwencje. Kolejność przypowieści stopniuje ryzyko. Przegrana bitwa jest czymś bardziej dotkliwym niż zawstydzenie z powodu nieukończenia budowli.

Znaczenie wieży (gr. pyrgos) nie jest zupełnie pewne. Zapewne chodzi o wieże strażniczą stawianą w winnicy (Iz 5;2, Mk 12;1, Mt 21;33) lub o budowlę gospodarczą, w której przechowuje się narzędzia i plony. Tego typu wieże były dobrze znane palestyńskim rolnikom. Były też wieże o znaczeniu militarnym.

Druga przypowieść dotyczy ludzi o zdecydowanie większej pozycji społecznej. Podana liczba wojsk – 10 tyś i 20 tyś pozwala sądzić, że jest to konflikt między dwoma panującymi.. Określenie „król” odnosi się do każdego rodzaju panujących: książąt, wodzów i innych dostojników. „Mniejszy król” musi rozstrzygnąć, czy potrafi podjąć ryzyko oparcia się dwa razy potężniejszemu przeciwnikowi. Niepodjęcie ryzyka jest także przegraną, choć prawdopodobnie mniejszą. Będzie zobowiązany do zapłacenia okupu, utraci prestiż, jednak zachowa życie.

Obydwie części podwójnej przypowieści mówią o potrzebie rozważenia podejmowanego ryzyka. Ryzyko polega na pójściu za Jezusem (w. 25-27) łącznie z wyrzeczeniem się posiadania (w. 33). Obrazy budowy i wojny często pojawia się w Biblii, głównie w Starym Testamencie (np. Iz 5;2, 28;16, 49;17, Jer 24;6, 31;28). Także apostoł Paweł posługiwał się taką metaforyką dla zobrazowania trudów związanych z zakładaniem eklezji. W 1Kor 3;9-15 pojawiają się takie terminy, jak: fundament, budować czy budowla. Przeczytajmy ten fragment:

(9): My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. (10): Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. (11): Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. (12): I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, (13): tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. (14): Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; (15): ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. [Biblia Tysiąclecia II, 1Kor 3]

W tej metaforze znajdujemy jeszcze jeden punkt wspólny z omawiana przypowieścią – zaznaczona została możliwość niepowodzenia w budowaniu.

U apostoła Pawła również pojawia się metaforyka wojenna np. w 1Kor 9;7, 2Kor 10;3-5, 1Tes 5;8.

Znaczenie przypowieści.

Niektórzy bibliści utrzymują, że podwójna przypowieść nie odnosi się do ewentualnych uczniów Jezusa, ale do niego samego. Chrystus podejmował decyzję „porzucenia rodziny” i „niesienia swojego krzyża” (Łk 14;26-27) w czasie czterdziestodniowego pobytu na pustyni po przyjęciu chrztu. Budowniczym wieży jest (wiersze 28-30) Jezus budujący Królestwo. Królem wyruszającym na wojnę (wiersze 31-32) – Jezus walczący ze złem. Jakkolwiek taka interpretacja może być ciekawa ze względu na swoją obrazowość, to jednak z kontekstu wynika, że przypowieść związana jest ściśle z wypowiedziami na temat uczniów i dotyczy uczniów.

Przypowieść przestrzega przed nieprzemyślanym i mało świadomym przyjmowaniem statusu ucznia. Jezus w swych pouczeniach wskazywał na wymogi stojące przed jego uczniami.

W Mat 8;19-22 czytamy;

(19): Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: „Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. (20): Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. (21): Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. (22): Lecz Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. [Biblia Tysiąclecia II, Mt 8]

Kiedy Jakub i Jan wyrazili pragnienie królowania z Jezusem, usłyszeli pytanie: „czy możecie …?”

Status ucznia nie jest czymś błahym i wezwanie do stania się uczniem nie zwalnia od poważnego zastanowienia się.

Znaczenie przypowieści jest jasne. Jeśli ktoś zamierza budować wieżę, musi dokonać obliczenia potrzebnych środków. Jeśli ktoś wyrusza na wojnę, powinien ocenić swe siły. Bycie uczniem zobowiązuje do uprzedniego poważnego zastanowienia się. Bycie uczniem zmienia relacje rodzinne, wymaga gotowości poświęcenia życia, przesuwa zainteresowanie sobą samym na innych i zobowiązuje do dyspozycyjności dla innych. Zarazem przypowieść zobowiązuje do zastanowienia się, czy wolno odrzucić wezwanie Chrystusa.

Z pewnością nie wszyscy chcą być uczniami Jezusa. Nie ma jednak podstaw by twierdzić, że bycie uczniem nie jest możliwe dla wszystkich. W historii chrześcijaństwa próbowano ustanowić dwa stopnie zaangażowania wierzących: ludzi w pełni realizujących zobowiązania uczniów oraz tych bardziej zajętych sprawami świata. Tego typu podejście nie ma, żadnych biblijnych podstaw. Albo jest się uczniem Jezusa albo się nim nie jest.

Zaproszenie Jezusa jest uniwersalne. Każdy może i powinien stać się uczniem Chrystusa – choć może być to realizowane w różny sposób. Zastanowienie, do którego wzywa przypowieść, polega na dostrzeżeniu i policzeniu zobowiązań płynących ze statusu ucznia. Jeśli tego zabraknie, może zaistnieć sytuacja porzucenia zamiaru i dezercji w obliczu zadania, do którego podeszło się bez wystarczającego zastanowienia. Ukazując wymogi, którym należy stawić czoła, kontekst przypowieści zobowiązuje ucznia Chrystusa do wytrwałości. Pójście za Jezusem nie jest sprawą chwilowego entuzjazmu. Ewangelia mówi o długotrwałej, cierpliwej i kosztownej inwestycji co w zderzeniu ze współczesną kulturą życia jest bardzo trudne. Przyjęcie Bożego wezwania i zaproszenie przez Jezusa jest dla człowieka konieczne do zbawienia. Dlatego nie można przypowieści rozumieć w ten sposób, że lepiej jest odrzucić wezwanie Boże, niż poprzez niedoskonałą współpracę nie wykorzystać Bożej łaski. W przypowieści zawarta jest cicha, ale mocna nadzieja, że trudności tym bardziej zmobilizują do wejścia na drogę ucznia Chrystusowego. Przypowieść raczej zachęca do podjęcia wysiłku niż do wycofania się.

Każdy z nas kiedyś podejmował tę bardzo ważną decyzję o pójściu za Chrystusem – „czy policzyliśmy wydatki”? czy zastanawialiśmy się nad bitwą z dwukrotnie większymi siłami, którą musimy stoczyć? Niekoniecznie, ale teraz już wiemy jakiego zadania się podjęliśmy z wszystkim jego konsekwencjami. „Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Rz 8;3.

Przypowieść o zasiewie Mk 4,26-29

„Z Królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo”.

Przypowieść o zasianym ziarnie, które kiełkuje i rośnie, występuje jedynie w Ewangelii Marka. Wskazuje ona na sposób zrozumienia Królestwa Bożego podobnie jak przypowieść o ziarnie gorczycy Mk 4;30-32. Ewangelia Marka różni się od Ewangelii Mateusza, gdzie znajduje się znacznie więcej przypowieści w których Jezus chciał pokazać naturę Królestwa. Na przykład: jest ono podobne człowieka, który zasiał ziarno na swej roli (Mt 13,24), do ziarna gorczycy (Mt 13,31), do kwasu (Mt 13,33), do ukrytego skarbu (Mt 13,44), do rybackiej sieci (Mt 13,47), do właściciela winnicy (Mt 20,1), do króla który chciał się rozliczyć ze swoimi sługami (Mt 18,23), do króla, który przygotował wesele (Mt 22,2), do dziesięciu panien oczekujących na oblubieńca (Mt 25,1). W Ewangelii Marka Królestwo Boże podobne jest do zasianego ziarna, które kiełkuje i wzrasta, podobne jest także do ziarenka gorczycy.

Cały czwarty rozdział Ewangelii Marka jest zbiorem pouczeń Jezusa skoncentrowanym na Królestwie Bożym. Działalność Jezusa miała miejsce głównie w okolicach Kafarnaum i Jeziora Galilejskiego, gdzie naturalnym tłem nauczania było jezioro i łodzie, to jednak materiał do przypowieści wydaje się być zaczerpnięty z życia wiosek i gospodarstw Nazaretu. Przypowieści tego zbioru: przypowieść o siewcy (Mk 4,3-8) wraz z objaśnieniem (Mk 4,13-20), o zasiewie (Mk 4,26), a także ostatnia – o ziarnie gorczycy (Mk 4,30-32) objaśniają się nawzajem i uzupełniają. Zauważmy, że ten rozdział następuje po rozdziale trzecim, który mówi o sprzeciwie i niezrozumieniu wobec nauczania Jezusa. Rodzina uważała, że „odszedł od zmysłów” Mk 3,21 a uczeni w piśmie mówili, że „ma Belzebuba i że mocą księcia demonów wypędza demony” Mk 3,22. To właśnie główny temat nauczania Chrystusa – Królestwo Boże wywoływał tak przeciwstawne reakcje.

Przypowieść składa się z trzech sekwencji wydarzeń wraz z dołączonym objaśnieniem do drugiej sekwencji. Sekwencja pierwsza obejmuje takie czynności jak: zasiew, spoczynek i ponowne powstanie do pracy gospodarza. Wyrażenie „w nocy i we dnie” wskazuje na rytm upływającego czasu i jest przeciwieństwem słowa „zaraz” („wnet” tłum BW) w końcowej sekwencji trzeciej. W judaizmie dzień zaczyna się po zachodzie słońca stąd taka kolejność noc i dzień. Druga sekwencja opowiada o kiełkowaniu i wzrastaniu zasiewu. Podkreślona jest w niej wewnętrzna moc ziemi, dzięki której następuje wzrost. Skoro siewca wrzucił ziarno, wszystko zmierza ku żniwom, chociaż siewca nie czyni już nic w tym kierunku ani nie wie jak to się dzieje. Ziarna raz wrzucone w ziemię, nic nie powstrzyma, ponieważ tak postanowił Stwórca. I na tym mogłaby zakończyć się przypowieść o Królestwie Bożym, które z czegoś tak małego jak ziarno osiągnie swój pełny kształt. Ale oto pojawia się jeszcze jedna sekwencja wydarzeń: dojrzałe zboże wskazuje na czas rozpoczęcia żniw (w. 29) – przerwany zostaje dotychczasowy rytm pracy i snu. „Żniwo” w Starym Testamencie jest metaforą końca czasów – wskazuje na nowy eschatologiczny wątek przypowieści.

Przypowieść przedstawia rolniczy świat Palestyny. W porze zimowej rolnik wykonuje pracę zasiewu. Po wykonaniu pracy udaje się na odpoczynek nocny, a następnego dnia wstaje znów do nowej pracy. Nie jest powiedziane czy dokonuje on jakiś zabiegów pielęgnacyjnych. Przypowieść o kąkolu sugeruje, że takie prace były podejmowane. Brak wiedzy rolnika odnosi się do zjawiska kiełkowania i wzrostu rośliny, nie zaś do nawadniania czy innych zabiegów pielęgnacyjnych. W opisie bardzo mocno podkreślona jest energia ziemi – „ziemia sama z siebie owoc wydaje”. Przypomina to opis ziemi w akcie stworzenia – „niech się zazieleni ziemia, zieloną trawą, wydającą nasienie i drzewem owocowym, rodzącym według rodzaju swego owoc, w którym jest jego nasienie na ziemi” 1Moj 1,11. Bez współpracy ziemi nie powstanie łodyga, źdźbło i kłos.

W ostatnim wersecie przypowieść nawiązuje do Księgi Joela 3;18 (lub 3;13) – „zapuście sierp gdyż nastało żniwo”. Wzmianka o sierpie i żniwach pojawia się również w Obj 14,14-16:

„Potem ujrzałem: oto biały obłok – a Siedzący na obłoku, podobny do Syna Człowieczego, miał złoty wieniec na głowie, a w ręku ostry sierp. I wyszedł inny anioł ze świątyni, wołając głosem donośnym do Siedzącego na obłoku: zapuść twój sierp i żniwa dokonaj, bo przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi! A Siedzący na obłoku rzucił swój sierp na ziemię i ziemia została zżęta”.

Występujące słowa: żniwo, sierp, zaraz, wysłać – wskazują na powrót Chrystusa i sąd. Z jednej strony żniwa są powodem do radości, z drugiej jednak czas żniw przynosił rozczarowanie. Wielu zubożałych rolników i robotników najemnych, zmuszanych do płacenia uciążliwych podatków wszczynało bunty i rozruchy – pisze o tym Józef Flawiusz. Wspominanie „sierpów” nie jest bez znaczenia. Joel mówi o wojnie przeciw Izraelowi za pomocą sierpów przekutych w miecze. Także Izraelici przekuwają sierpy na miecze, o czym również wspomina Flawiusz.  

Jezus posługiwał się obrazem żniwa dla opisania swej działalności np. w Mt 9,37-38 – „wtedy rzekł do swoich uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” oraz przyszłego sądu w Mt 13,30,39 – „żniwem jest koniec świata, a żeńcami aniołowie”.

W Iz 61,11 znajdujemy słowa użyte w Mk 4,28 – „bo jak ziemia wydaje swoją roślinność i jak w ogrodzie kiełkuje to, co w nim zasiano”. Ps 126,5 przeciwstawia sianie ziarna „pośród łez” późniejszej radości z powodu żniw – „ci, którzy siali ze łzami, niech zbierają z radością”. Wytrwała praca cieszy się uznaniem Boga: „Izaak zasiewał w tym kraju i zbierał rokrocznie stokrotny plon” 1Moj 26,12. Obraz ziarna przenoszony był na ludzi: „zaledwie ich zaszczepiono, zaledwie ich zasiano, zaledwie zakorzenił się ich pień w ziemi” Iz 40,24, albo Izrael: „Bóg zasiał ich między narodami” Zach 10,9.

Obraz ziarna czy zasiewu jest często stosowany w Nowym Testamencie. Szczególnie czasownik „siać” – pojawia się 52 razy. Paweł stosuje tematykę zasiewu i żniwa w swoim wykładzie na temat zmartwychwstania w 1Kor 15. Czy „zasypianie” i „wstawanie” siewcy może być alegorią zmartwychwstania Chrystusa?

Obrazy: ziarno – siew – żniwo okazują się szczególnie przydatne w opisie mającego nadejść Królestwa Bożego.

Znaczenie wyrażenia „samo z siebie” (gr. automate). Wyrażenie to wskazuje na coś co pojawia się spontanicznie, samoczynnie, jak np. rośnięcie zboża w roku szabatowym jak np. w 3Moj 25,5,11. Tutaj na pewno nie chodzi o rok szabatowy, ponieważ to człowiek siał ziarno. Wyrażenie „samo z siebie” odnosi się do czegoś co zachodzi bez udziału człowieka i jak się wydaje jest istotne do zrozumienia całej przypowieści. Przypowieść nie mówi o tym, co człowiek powinien czynić, ale o tym, do czego Królestwo Boże jest podobne. Podobnie jak czynność siania rozpoczyna spontaniczny i nieodwracalny proces, tak i Królestwo jest podobne do procesu takiego wzrastania, które prowadzi „samo z siebie” do żniwa. Nie zależy to od tych, którzy je głoszą ani tych którzy je przyjmują – to wszystko jest uzależnione jedynie od Bożego działania.

Niekiedy mówi się, że ważnym elementem przypowieści jest opis bezczynności człowieka, który zasiał ziarno. Czasami mówi się o jego braku doświadczenia czy lenistwie. Wynikałoby stąd, że przypowieść uczy bierności, obojętności, czy postawy beztroski. Powyższe wnioski trudno uznać za prawdziwe mając na uwadze nauczanie Jezusa w ogóle. Wzmiankę o zasypianiu i wstawaniu należy rozumieć raczej jako informację o upływie czasu, a nie pochwałę bierności. W rzeczywistości rolnicy nie ograniczali się jedynie do zasiania ziarna lecz podejmowali jeszcze inne działania jak np. spulchnianie ziemi czy nawadnianie. Rolnicy starają się usunąć wszelkie przeszkody uniemożliwiające kiełkowanie i wzrost ziarna. Przypowieść o zasiewie, podobnie jak inne przypowieści, ukazuje ciąg wydarzeń: człowiek sieje, śpi i wstaje, wysyła żeńców. To, że człowiek nie wie, jak dokonuje się wzrost, ma pouczać, że wzrost nie jest zależny od niego.

Takie przypowieści jak: o siewcy, o zasianym ziarnie, o ziarnie gorczycy, o kwasie, o pszenicy i chwaście odpowiadają na pytania pojawiające się wobec nauczania Jezusa o mającym nadejść Królestwie. Nieodparcie nasuwa się pytanie: gdzie jest to Królestwo? Skoro nie spełniły się żydowskie oczekiwania w sprawie Królestwa i wyzwolenia Izraela, to czy Jezus jest rzeczywiście tym na którego oczekiwano? Czyżby wędrowny nauczyciel z Galilei i jego mała grupa uczniów miała dać początek oczekiwanego Królestwa? Słuchacze Jezusa są zawiedzeni tym, że nic się nie dzieje i że Jezus w niczym nie wyobraża Bożego gniewu na bezbożnych, którego spodziewano się i oczekiwano w dniach ostatecznych. Wręcz przeciwnie – Jezus był uosobieniem łagodności i dobroci wobec grzeszników. Jak więc spełni on obietnice mesjańskie? Dlaczego nie daje sygnału do ataku i usunięcia Rzymian i ustanowienia Królestwa Izraela – Królestwa Bożego? Jeśli pamiętamy, że uczniami Jezusa byli Galilejczycy i że niektórzy z nich byli sympatykami Zelotów (Łk 6,12-16), to możemy wyobrazić sobie ich rozczarowanie stanowiskiem Jezusa.

I w tym momencie pojawiają się przypowieści, które odpowiadają na te pytania. Jezus mówi, że rozumie ich problem. Opowiada im przypowieść, by pokazać, że Bóg ma czas na wszystko. Jeśli Bóg dopuszcza, że wszystko biegnie swoim torem, to dlatego że potrafi czekać na odpowiedni czas dla ostatecznej interwencji.  Znaczenie przypowieści byłoby może bardziej oczywiste, gdyby w myśl końcowych pytań, występujących w wielu przypowieściach (Mk 12,9; Łk 7,42; 10,36; 18,7), także tutaj pojawiło się pytanie, np.: Czy uważacie, że człowiek ten nie powróci już nigdy na swoje pole? Odpowiedź byłaby jednoznaczna: oczywiście, kiedy ziarno dojrzeje – powróci.

Poza korygowaniem poglądów na temat Królestwa, przypowieść podkreśla takie tematy jak: czas wzrostu i pewność nadejścia żniw. Zasiew dokonuje się w działalności Jezusa. Działalność Chrystusa zapoczątkowała ciąg czynności prowadzących do pełni Królestwa tak niezawodnie, jak sianie nieuchronnie prowadzi do żniwa. Głoszone przez Jezusa Królestwo zakłada wzrost, jakkolwiek to nauczanie nie ukazuje szczegółów, w jaki sposób ten wzrost następuje. Przypowieść głosi: to, co widzisz, to nie wszystko to, co się wydarzy przed nadejściem Królestwa.

Przypowieść nie mówi, co człowiek potrafi a czego nie potrafi czynić. Ziemia „sama z siebie” dokonuje wzrostu. Królestwo jest Bożym Królestwem – ludzie nie pojmują ani nie powodują jego wzrostu, ale ten jest tak pewny jak wzrost i owocowanie zasianego ziarna. To pełna optymizmu przypowieść. Pomimo skromnych początków ludzie mogą ufać, że Królestwo urzeczywistni się – cierpliwość oraz otucha są owocami tej przypowieści.

W przypowieści o ziarnie można upatrywać odpowiedź na trudności związane z głoszeniem Królestwa Bożego. Jak już wspomniano, poprzedzający przypowieść rozdział trzeci mówi o wielu przeciwnościach i mocnej opozycji z jaką spotkał się Chrystus wśród swoich rodaków i najbliższej rodziny. Czy warto kontynuować nauczanie w takich warunkach? Przypowieść odpowiada, że warto. Trzeba ufać w końcowy rezultat jak w przypowieści o siewcy, gdzie jest mowa o owocu „trzydziestokrotnym, sześćdziesięciokrotnym i stokrotnym” i wierzyć w wewnętrzną moc głoszonego Królestwa jak w przypowieści o zasiewie. Poprzez przypowieść Jezus odpowiadał tym którzy powątpiewali w powodzenie Jego misji. Możemy również domniemywać, że ewangelista Marek odnosił przesłanie przypowieści do swoich czasów, czasów kościoła apostolskiego. W obliczu wielu trudności i prześladowań, przypowieść zachęca: wytrwajcie! Nie pozostaje nic innego jak zaufać Bogu w przekonaniu, że na końcu nie zabraknie owoców. To odnosi się również do nas. Ewangelia może spotkać się z obojętnością i sprzeciwem, jednak żadna moc nie jest w stanie jej powstrzymać skoro zasiew został już dokonany – plon i żniwo są tylko kwestią czasu. Obowiązkiem wierzących jest świadczyć o Ewangelii. Reszta nie zależy od nas.

Przesłanie przypowieści jest dość oczywiste, Królestwo Boże przyjdzie niezawodnie. Potrzebna jest nam cierpliwość, dzięki której z nadzieją patrzymy w przyszłość należącą ostatecznie do Boga.

Przypowieść o odźwiernym Mk 13,33-37

„Patrzcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy ten czas nadejdzie. Podobnie jak z człowiekiem w podróży: zostawił swój dom, przekazał uprawnienia swoim sługom, każdemu wyznaczył zajecie, a odźwiernemu przykazał, by czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: późno czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodziewanie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”.

Przypowieść nosi różne nazwy. Niekiedy podkreślona jest w niej osoba pana: „o nieobecnym panu” czy też „o późno powracającym panu” lub „o panu powracającym nocą”. Inni kładą nacisk na odźwiernego: „o odźwiernym” albo „czuwającym odźwiernym”. Każda z tych nazw ma swoje uzasadnienie.

Kontekst. Przypowieść o odźwiernym stanowi zakończenie mowy będącej odpowiedzią Jezusa na pytanie uczniów o czas zapowiedzianego zburzenia świątyni – „Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak, gdy to wszystko będzie się spełniać?”Mk 13,4. Cała mowa Jezusa zapisana w 13 rozdziale Ewangelii wg Marka składa się z dwóch części. Pierwsza (w. 5 -27) wymienia mające nastąpić wydarzenia, druga (w. 28 – 37) koncentruje się na pytaniu „kiedy?”. Ta druga część rozpoczyna się przypowieścią o zieleniejącym drzewie figowym (w. 28 – 29), a kończy przypowieścią o odźwiernym (w. 33 – 37) i dotyczy powrotu Chrystusa na ziemię. Moment przyjścia, którego poprzedzające znaki przypowieści o zieleniejącej fidze zaleca rozpoznawać, jest nieznany – „Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” Mk 13,32, w przeciwieństwie do wydarzeń wymienionych wcześniej tj. w w. 5 – 23, o których wiadomo kiedy się rozpoczną, a mianowicie za dni „tego pokolenia” (w. 30).

Tekst. W samej przypowieści uderza potrójne wezwanie do czuwania. Znajdujemy je na samym początku przypowieści: „Czuwajcie, bo nie wiecie” (w. 33), pośrodku: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie” (w. 35) oraz na końcu: „Czuwajcie” (w. 37). Pomiędzy tymi zachętami opisane zostało położenie właściciela domu przed wyjazdem (w. 34) oraz po powrocie (w. 35 – 37).

Werset 33 stanowi zachętę. Pojawia się tutaj czasownik w trybie rozkazującym „patrzcie” z późniejszym uzasadnieniem oraz kolejne zalecenie „czuwajcie”, nawiązujące już do przypowieści o nocnym powrocie pana. Kolejny werset opowiada o bliżej nieznanym właścicielu, który wybierając się w podróż, przekazuje swoim sługom staranie o swoje mienie. Spośród wszystkich sług wymieniony jest odźwierny, do którego obowiązków należy czuwanie i gotowość na przyjęcie pana domu, niezależnie od godziny jego przybycia. Powrót o nieprzewidywalnej porze wymaga czuwania ze strony odźwiernego i pozostałych sług. Z wypowiedzi tej wynika, że czuwający otrzymają nagrodę, śpiący zaś poniosą karę.

Główną postacią jest właściciel domu, drugorzędnymi są słudzy. Przeciwnikiem sług jest noc, która nakłania do snu. Stąd wymienione są cztery pory straży nocnej: późno, o północy, o pianiu kogutów i rankiem. Właściciel domu nie wymaga rzeczy niemożliwej. Odźwierny musi pamiętać, że o każdej straży nocnej powinien być przygotowany na przyjęcie właściciela.

Obraz. Przypowieść nawiązuje do starożytnej instytucji „domu”. Pan przekazuje swoją władzę nad domem swoim sługom. Powód i czas jego nieobecności nie jest podany. Może to być sąsiedzka wizyta, ale też dłuższa nieobecność. W obydwu przypadkach nocny powrót jest niezwykłością. Podróże nocne były niebezpieczne. Z tego też powodu uroczyste przyjęcia i uczty kończyły się przed zapadnięciem zmroku. Wyjątki były oczywiście możliwe. Poza tym nawet jeśli chętniej podróżowano za dnia niż nocą, to jednak jest możliwe, że wracano do domu już po zmroku, aby nie spędzać poza nim kolejnej nocy.

Wejście do typowego grecko-rzymskiego domu, którego przykłady znajdowały się także w Jerozolimie, prowadziło poprzez wąski korytarz do zadaszonego atrium. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogły spełniać obowiązki odźwiernego. Ilustruje to opowiadanie o uwolnieniu Piotra z więzienia: „Kiedy zakołatał do drzwi wejściowych, nadbiegła dziewczyna imieniem Rode i nasłuchiwała. Poznała głos Piotra i z radości nie otwarła bramy, lecz pobiegła powiedzieć, że Piotr stoi przed bramą” [Biblia Tysiąclecia II, Dz 12;13-14]. Uwolniony Piotr puka do drzwi znajomego w Jerozolimie. Odźwierna nie otwiera natychmiast, ale informuje mieszkańców.

Cztery straże odpowiadają rzymskim zwyczajom wojskowym. Noc zaczyna się o godzinie 21:00, a ranek rozpoczynał się o godzinie 06:00. Służba straży była niejednokrotnie bardzo ryzykowna. Żołnierz, który zasnął na straży narażał się na karę śmierci. Czy kara ta była stosowana zawsze, trudno powiedzieć. Prawdopodobnie była też zamieniana na inne odpowiednie kary. W przypadku zaśnięcia odźwierny nie musiał liczyć się z karą śmierci, choć nie jest to wykluczone, gdyż do czasów Hadriana właściciel posiadał nieograniczoną władzę nad swoim niewolnikiem.

Motyw odejścia właściciela oraz jego powrotu pojawia się też w Ewangeliach Łukasza i Mateusza. W Łk 12,35-38 czytamy o czuwających sługach, w Łk 12,42-46 i Mt 24,45-51 o wiernym i roztropnym słudze natomiast w Łk 19,12-27 i Mt 25,14-30 o panu, który wyjeżdżając przekazał sługom pieniądze.

Znaczenie wezwania do czuwania. W niektórych przypowieściach informacja o ich zastosowaniu pojawia się zaraz na samym początku np. w Łk 18,1 – „Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać”. Zazwyczaj jest przeciwnie, taka informacja pojawia się na końcu np. w Łk 11,9 – „I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Przypowieść o odźwiernym jest jedyną, w której mamy do czynienia z trzy razy pojawiającym się zastosowaniem: na początku, pośrodku i na końcu.

Pierwsze znaczenie czasownika agripneo zastosowanego w wierszu Mk 13,33 to „nie spać”, „powstrzymać się od snu”. Takie znaczenie czasownika znajdujemy np. w 2Kor 6,5 gdy mowa jest o „nocnych czuwaniach” podobnie w 2Kor 11;27 o braku snu apostoła. W ten sposób czasownik podkreśla najpierw aspekt negatywny, czyli brak snu, podczas gdy czasownik gregoreo zastosowany w wierszach 35 i 37 podkreśla aspekt pozytywny, a mianowicie fakt bycia trzeźwym, czuwania.

Czym charakteryzuje się owa postawa czuwania?  W Ef 6,17-18 postawa czuwania łączy się z postawą modlitwy. „Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże –  wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu. Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych”. Widać to także w Łk 21,36 gdzie czytamy: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”. Tak więc wierzący okazują się czuwającymi poprzez modlitwę. Natomiast w Hbr 13,17 czasownik agripneo odpowiada postawie troszczenia się i odpowiedzialności za wspólnotę – „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają (agripnousin) nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne”.

Zachęta z wiersza 33 została podjęta w wierszach 35 i 37 tym razem przy pomocy czasownika gregoreo. Czasownik ten pojawia się dwukrotnie w następnym rozdziale w opisie wydarzenia z ogrodu Getsemani. W Mk 14,34,37-38 czytamy: „zostańcie tu i czuwajcie” oraz „rzekł do Piotra: Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”.

Czuwanie w Nowym Testamencie często odnosi się do stałości w wierze: „czuwajcie, trwajcie w wierze, bądźcie mocni” 1Kor 16,13, „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu. Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie” 1P 5,8-9.

O czuwaniu poprzez trwanie w wierze i budowanie społeczności pisze Paweł w swoim Pierwszym Liście do Tesaloniczan: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy, czy żywi, czy umarli, wraz z Nim żyli. Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie” 1Tes 5,6-11.

Tak więc czuwanie w rozumieniu pierwszych uczniów Jezusa polega na trwaniu w wierze poprzez modlitwę (to obecność przed Bogiem) i budowaniu społeczności wierzących poprzez przyjęcie odpowiedzialności za innych (to obecności przed braćmi i siostrami).

Przestroga przed spaniem. Ten, kto zostanie zaskoczony przez powracającego Pana zaniedbał jego polecenie. „Czuwać” oznacza właściwe zachowanie do ostatniego momentu, „zasypianie” natomiast jest stopniowym odchodzeniem, zaniedbaniem powierzonych obowiązków z fatalnym skutkiem. Sen w Biblii jest metaforą śmierci do której ostatecznie doprowadzi postawa braku czuwania. Jednak postawa taka może być odwrócona, zachęca do tego apostoł Paweł w swoich listach: „A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli” Rz 13,11, „Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus” Ef 5,14 czy też „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi” 1Tes 5,6.

Jest rzeczą oczywistą, że przypowieść o odźwiernym odnosi się do powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię i ustanowienia Królestwa Bożego. Przekonanie o mającym nadejść Panu powinno być dla nas zachętą do nieustannego czuwania, poprzez wzrastanie w wierze i społeczności. Każdego dnia pamiętajmy o słowach obietnicy zapisanych w ostatniej księdze Nowego Testamentu: „Mówi ten, który o tym świadczy: „Zaiste, przyjdę niebawem”. Amen. Przyjdź, Panie Jezu!” Ap 22;20.

„Kto spożywa ciało moje i pije krew moją …”

Takie słowa znajdujemy w ewangelii Jana, gdzie czytamy:

Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim. J 6.54-56

Przede wszystkim należy zauważyć, jak ważny jest nakaz Jezusa dla jego naśladowców.Jeśli będziemy posłuszni temu poleceniu, będziemy mogli pozostawać z nim w szczególnym związku oraz mieć w nadzieję życia wiecznego, ale jeśli je zignorujemy, to czeka nas coś zupełnie przeciwnego.

Dzień wcześniej przed wypowiedzeniem tych słów Jezus, jak czytamy, w cudowny sposób nakarmił 5 000 ludzi kilkoma bochenkami chleba i kilkoma rybami. Lud zauważył ten wielki cud, mówiąc: Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat (J 6.14). Widzieli w nim obiecanego Mesjasza i chcieli, by został ich królem i obalił władzę rzymskich ciemiężycieli. Była to nadzieja wszystkich ludzi, którzy rozumieli pisma Starego Testamentu. Ich prorocy zapowiedzieli przyjście Mesjasza, który miał zasiąść na tronie Dawida w Jerozolimie, ale Jezus ich rozczarował, mówiąc:

…szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy: na nim bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją.

J 6.26-27

Skonfudowani zapytali go, w jaki sposób mają zabiegać (działać), by podobać się Bogu. Jezus odpowiedział im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał (J 6.29).

Źle ulokowany entuzjazm

Jezus był bohaterem dla wielu osób w tym tłumie, ponieważ ich nakarmił, ale dostrzegł on coś bardzo niewłaściwego w ich źle ulokowanym entuzjazmie. Ci ludzie chcieli jedynie zwykłego chleba, który im zapewnił – chleba, na który nie musieli zapracować.

Pragnąć błogosławieństw, które zapewnia Jezus, nie jest tym samym, co wierzyć w niego.W rzeczywistości Jezus przyszedł, by dać im chleb z nieba, ale nie taki,jakiego oczekiwali. By ich wypróbować, zaczął mówić rzeczy, które brzmiały bardzo dziwnie. Powiedział im, że jest prawdziwym chlebem z nieba, który daje życie światu i że ktokolwiek spożywa ten chleb, będzie żył wiecznie. Rzekł: …chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata (J 6.51).

Czytając pobieżnie, można dojść do wniosku, że Jezus popiera kanibalizm. Słuchający tych słów byli bardzo nimi zaintrygowani i sprzeczali się między sobą o to, co one znaczą, a Jezus posunął  się w swych szokujących stwierdzeniach nawet jeszcze dalej:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem.  J 6.53-55

Relacja zawarta w ewangelii Jana opisuje, że wielu uczniów Jezusa całkowicie nie zrozumiało, co przez to chciał powiedzieć i już z nim nie chodziło (J 6.66).

Co zatem Jezus miał na myśli?

Znaczenie wiary w Jezusa

Jasno wynika z uważnego czytania omawianego rozdziału, że słów Jezusa odnośnie do spożywania jego ciała i picia jego krwi nie można brać dosłownie. Ich duchowe znaczenie można odkryć, jeśli zastanowimy się, co dokładnie Jezus powiedział.Mojżesz rzeczywiście dał Izraelitom do jedzenia chleb z nieba (J 6.31-32). Lecz Jezus oferował im coś znacznie bardziej pożywnego, jeśli tylko umieliby to dostrzec:

Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. J 6.35

To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. J 6.40

Dla naśladowców Jezusa spożywanie to uwierzenie i picie to uwierzenie. Jezus oferuje pokarm i napój duchowy, które mogą dać życie wieczne tym, którzy w niego uwierzą.

Lud był świadkiem wielkiego cudu, który zaspokoił ich pierwszy głód. Ale pomijając ten efekt, nie miał on dobroczynnego wpływu w dłuższym czasie dla ludzi słuchających Jezusa, ani nie wskazywał na usunięcie rzymskich okupantów.Zamiast tego Jezus oferował im nadzieję zbawienia od samej śmierci, opartą na zmartwychwstaniu ciał w dniu ostatecznym.

Co to znaczy wierzyć w Jezusa?

Tuż przed swym wniebowstąpieniem Jezus nakazał apostołom iść w świat i głosić ewangelię, dobrą nowinę o przyjściu Królestwa Bożego na Ziemię. Dodał wówczas takie słowa: Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony (Mk 16.16).

Uwierzenie słowom ewangelii oraz chrzest są niezbędne, jeśli mamy zostać uczniami Jezusa –nie ma innej drogi! Wiara w Jezusa oznacza pełne zaakceptowanie Bożego planu,którego ośrodkiem jest Jego syn. Poprzez oddanie swego ciała i przelanie swej krwi złożył on najwyższą ofiarę za grzech, a dzięki swemu życiu bez grzechu Bóg go wskrzesił z martwych do życia wiecznego (zob. Rz 6.9). Dzięki wierze w jego zbawcze dzieło i zobowiązanie się do naśladowania go możemy uzyskać odpuszczenie grzechów oraz mieć nadzieję życia bez końca w Bożym Królestwie.

Jak wiemy z Księgi Rodzaju 3, Adam i Ewa wprowadzili w Edenie grzech na świat.Wszyscy ich potomkowie od tamtego czasu po dzień dzisiejszy dziedziczą ich naturę i umierają z powodu grzechu (zob. Rz 5.12). Ale wiara w zbawcze dzieło Jezusa daje nam nadzieję na wybawienie od śmierci. Potwierdzone to zostało przez apostoła Pawła, który przypomniał chrześcijanom w Koryncie, że … jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia (1 Kor 15.22-23).

Bardzo ważne przykazanie

Pouczenia,które Jezus przekazał wiernym, zawierają bardzo ważny nakaz, by pamiętać o nim w bardzo szczególny sposób. Czytamy w ewangeliach o tym, jak Jezus łamał chleb i pił wino z dwunastoma apostołami na krótko przed swym ukrzyżowaniem. Zapewne znane jest nam wszystkim to wydarzenie, określane jako Ostatnia Wieczerza. W ewangelii Łukasza zanotowano następujące słowa Jezusa:

Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym…

I wziąwszy chleb, i podziękowawszy, łamał i dawał im, mówiąc: To jest ciało moje,które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich, to nowe przymierze we krwi mojej, która się za was wylewa.

Łk 22.15-16;19-20

Głębsze znaczenie tego aktu dla wiernych zostało podkreślone przez apostoła Pawła:

Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? 1 Kor 10.16

[Czyż kielich błogosławieństwa, którym wielbimy Boga, nie jest wspólnotą krwi Chrystusa? Czyż chleb, który łamiemy, nie jest wspólnotą ciała Chrystusa? – UBG]

Paweł przypomniał Koryntianom także,by czynili to tak często, jak będą mogli: Albowiem ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie,aż przyjdzie (1 Kor 11.26). W Dziejach Apostolskich zanotowano, że wierni spotykali się regularnie w pierwszy dzień każdego tygodnia, by w ten sposób pamiętać o Jezusie (zob. Dz 20.7).

Poprzez wypełnianie nakazu Jezusa wierzący łączą się z jego śmiercią i zmartwychwstaniem. To sposób na pokazanie Chrystusowi i innym naszego rozumienia jego zbawczego dzieła i naszego dla niego oddania. To radosna i uroczysta okazja, która wymaga od wiernych zrobienia rachunku sumienia przed wspólnym łamaniem chleba i piciem wina jako symboli ofiary Jezusa  złożonej za nich (zob. 1Kor 11.27-29).

Przykład pierwszych chrześcijan

Przykład pierwszych uczniów Jezusa został zapisany w Dziejach Apostolskich dla dobra wszystkich tych, którzy naprawdę pragną być z nim we wspólnocie. Apostoł Piotr głosił tłumowi ludzi zebranych w Jerozolimie, a jego słowa odnoszą się tak samo do tych, którzy chcą zostać uczniami Jezusa obecnie:

Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni i pozyskanych zostało owego dnia około trzech tysięcy dusz. I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Dz 2.41-42

Mamy tu przedstawioną ważną kolejność zdarzeń odnośnie do konwersji żyjących w pierwszym wieku uczniów Jezusa. Po uwierzeniu w ewangelię następował chrzest. Potem trwali we wspólnocie z pozostałymi wierzącymi, trzymając się nauki apostolskiej, oraz wiernie stosowali się do nakazu swego Pana, by łamać chleb i pić wino na jego pamiątkę. Prawdziwy chrześcijanin musi naśladować ten przykład, jeśli pragnie otrzymać nagrodę,życie wieczne.

Podsumowanie

Kiedy Jezus mówił o spożywaniu swojego ciała i piciu swej krwi, odnosił się do konieczności uwierzenia w jego misję jako zbawiciela i życia z pełnym zaangażowaniem zgodnie z danym nam przez Jezusa przykładem, stosowania się z oddaniem do jego nauczania. Prawdziwi naśladowcy Chrystusa dołożą wszelkich starań, by spotykać się razem w celu dzielenia się chlebem i winem tak często, jak będą mogli, na pamiątkę jego ofiary. To czyniąc, z nadzieją patrzą w przyszłość na wypełnienie się obietnicy danej przez Jezusa:

Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. J 6.54

Stephen Bonner

Rozważania na temat Księgi Ozeasza

Księga Ozeasza zawiera wiele niezwykłych proroctw, które niosą tym bardziej silne przesłanie, zawierając interesujące nawiązania do historii Izraela. W niniejszym artykule rozważamy wybór kluczowych ustępów z tej księgi, ale jest ich znacznie więcej, zasługujących na uważne ich przestudiowanie.

Kontekst historyczny

Działalność proroka przypada na ósmy wiek przed Chrystusem, okres panowania Ozjasza/Uzjasza, Jotama, Achaza i Ezechiasza/Hiskiasza – królów judzkich, oraz Jeroboama, syna Joasza – króla Izraela, a ponadto na czas życia Izajasza, Amosa, Joela i Jonasza. W owych dniach działało wielu proroków w Izraelu i Judzie, ponieważ Bóg litował się nad Swym ludem, ostrzegając go poprzez Swych posłańców. Szybko zbliżał się czas, gdy Bóg nie mógł już zaradzić inaczej na wystawianie Go przez Jego lud na pośmiewisko, jak tylko poprzez kary, o których mówił Mojżesz w Księdze Powtórzonego Prawa 28, co rzecz jasna było bardzo bolesnym do podjęcia krokiem dla naszego Ojca.

Północne państwo – królestwo Izraela – miało zostać podbite przez Asyryjczyków, którzy w czasach Ezechiasza/Hiskiasza najechali również Judę i zagrozili Jerozolimie. Mniej więcej sto lat później mieszkańcy Judy zostaną uprowadzeni do Babilonu. Zatem były to „dni ostatnie”, dzień sądu Pańskiego. Oto nadchodzą dni kary, zbliża się dzień odpłaty; Izrael woła: Głupcem jest prorok, a mąż natchniony szaleje. Tak jest z powodu wielkiej winy twojej i ogromu twojej wrogości (Oz 9.7; BT).

Księgi historyczne opisują, co się wydarzyło. Ozeasz mówi nam, jak wielkie było cierpienie Boga z powodu postępowania Jego ludu. Każdy rodzic dobrze wie, że bolesne jest karanie własnego dziecka. Ale nie było innego zaradczego środka. Nasz Ojciec niebieski doszedł do kresu cierpliwości wobec Swych dzieci, chociaż objawił się jako Bóg: …miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech… (Wj 34.6-7; BW).

O bólu i wrażliwości Boga czytamy w Księdze Ozeasza 11: Gdy Izrael był młody, pokochałem go (w. 1). Ja sam uczyłem Efraima chodzić, brałem ich na swoje ramiona (w. 3). Przyciągałem ich więzami ludzkimi, powrozami miłości, i byłem dla nich jak ten, który podnosi niemowlę do swojego policzka, i nachylałem się do nich, aby ich nakarmić (w. 4). A w wersecie 8 czytamy: Jakże mógłbym cię porzucić, Efraimie, zaniechać ciebie, Izraelu? Jakże mógłbym zrównać ciebie z Adam, postąpić z tobą jak z Seboim? Zadrżało we mnie serce, byłem do głębi poruszony.

Adma i Seboim to nazwy wiele znaczące. Ozeasz używa skrótów w opisie wielkich wydarzeń historycznych z dziejów Izraela. Podobnie jak kiedy my mówimy „jedenasty września”, nawiązując do przerażających wydarzeń, które miały miejsce w Nowym Jorku w 2001 roku; natychmiast przywołujemy wówczas żywe wspomnienia. Adma i Seboim oznaczają nawet jeszcze większą katastrofę, całkowite unicestwienie przez ogień i siarkę spadające z nieba miast na równinie: Sodomy i Gomory. Bóg nie mógł zgładzić Izraela tak, jak owych bezbożnych miast!

Grzech Izraela

Istnieje jeszcze inny, nawet bardziej zdumiewający przykład tego, jak bardzo odstępstwo Izraela zraniło Boga. Sposób zwracania się przez Boga do Swego ludu w Księdze Ozeasza jest dość zdumiewający. W Ozeasza 1 czytamy, że Pan nakazał prorokowi, by wziął sobie za żonę nierządnicę. Okaże się to żałosne stadło. Żona proroka, Gomer, będzie mu niewierna po urodzeniu trojga dzieci: syna Jezreela/Jizreela, córki Lo-Ruchamy/Niemiłowanej oraz drugiego syna nazwanego Lo-Ammi/Niemójlud. Idź, weź sobie za żonę nierządnicę i miej z nią dzieci z nierządu, gdyż kraj przez nierząd stale odwraca się od Pana (Oz 1.2). To bez wątpienia alegoria, w której Ozeasz przedstawia Boga, natomiast jego żona – Izraela i Judę. Niewierność Izraela często jest obrazowana w ten sposób.

Pierwszy syn, Jizreel, oznacza Izraela (jego imię znaczy „Bóg sieje”). …bo już wkrótce pomszczę się za przelew krwi w Jezreelu na domu Jehu (Oz 1.4). Bóg miał przywieść do upadku dom Izraela, gdy złamie łuk Izraela na równinie Jizreel/Jezreel.

Córka Lo-Ruchama (imię znaczące „bez miłosierdzia”) oznacza fakt, że Bóg nie okaże miłosierdzia Izraelowi i zmusiwszy lud do opuszczenia swego kraju, pośle go w niewolę do Asyrii, ale nadal będzie okazywał miłosierdzie Judzie i uchroni ją dzięki Swej bezpośredniej interwencji. Tak się stało, gdy Pan wybronił w cudowny sposób Jerozolimę w czasach panowania Ezechiasza.

Trzecie dziecko, Lo-Ammi (czyli „lud nie mój”), syn, reprezentuje pogan, którzy zostaną włączeni do Izraela. Nie-Żydzi nie byli ludem Boga. Jednakże, dzięki Jego miłosierdziu zarówno Izrael, jak i poganie zostaną złączeni i staną się Bożym ludem. Piotr wyjaśnia ten fakt jako jasne nawiązanie do słów Boga wzywającego Izraela z Egiptu, by stali się Jego wyłączną własnością: Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście (1 P 2.9-10). To jedno z wielu odniesień do nauczania zawartego w Starym Testamencie, że Boży plan zbawienia nie ograniczał się jedynie do Izraela. Jak powiedział Bóg do Abrahama – przez niego będą błogosławione wszystkie narody ziemi. W ten sposób my, nie-Żydzi, doświadczamy Bożego miłosierdzia.

Miłość Boga do Izraela

Spójrzmy na miłość i miłosierdzie Boga do Izraela, owej  niewiernej żony. Dlatego teraz Ja zwabię ją i zaprowadzę na pustynię, i przemówię do jej serca. I dam jej tam winnice, a z doliny Achor uczynię bramę nadziei, i słuchać mnie tam będzie jak w dniach młodości i jak w dzień swojego wyjścia z ziemi egipskiej. W owym dniu – mówi Pan – powie do mnie: Mężu mój! I nigdy już nie powie do mnie: Baalu mój! […] I zaręczę cię z sobą na wieki; zaręczę cię z sobą na zasadzie sprawiedliwości i prawa, miłości i zmiłowania (Oz 2.16-18,21).

Błogosławieństwa tego czasu zostały tak opisane przez proroka: a ziemia wysłucha zboża, moszczu i oliwy, a te wysłuchają Jezreela. I zasieję sobie lud w kraju… Pamiętajmy, że Jezreel znaczy „Bóg zasieje”.  …i zmiłuję się nad Niemiłowaną, i powiem do Nie-ludu: Ty jesteś moim ludem, a on powie: Boże mój! (Oz 2.24-25).

Zdumiewa to, iż Wszechmogący, by pouczyć Izraela i nas, zechciał ukazać Siebie jako opuszczonego męża, który mimo wszystko chciał zwabić swą żonę na powrót do Siebie! Oto, co się wydarzyło: Potem Pan rzekł do mnie: Idź, pokochaj jeszcze kobietę, która kocha innego i cudzołoży, tak jak Pan miłuje synów Izraela, chociaż oni zwracają się do innych bogów i lubią placki z rodzynkami. Nabyłem ją więc sobie za piętnaście srebrników i za półtora korca jęczmienia i powiedziałem do niej: Siedź spokojnie u mnie przez wiele dni, nie uprawiaj nierządu i nie oddawaj się innemu mężczyźnie, ja też nie zbliżę się do ciebie! (Oz 3.1-3).

Cóż za zdumiewający przejaw Bożej miłości do Jego ludu, po tym, jak źle się wobec Niego zachowywał, gardząc Nim i szydząc z Niego, swego „męża”.  Po wyrażeniu Swego gniewu miłość Boga do wybranej sprawia, że zwabia On ją na powrót, mówi słowa pociechy, a nawet ją odkupuje, żeby mogła być Mu przywrócona! Taki ma charakter nasz Ojciec niebieski, któremu zaufaliśmy.

Rozdział ten kończy takie niezwykłe proroctwo: Gdyż synowie Izraela będą przez dłuższy czas bez króla i bez księcia, bez ofiary i bez posągu, bez efodu i bez terafów (Oz 3.4). Od czasu powrotu Żydów z Babilonu nigdy więcej nie oddali się oni bałwochwalstwu. Przez stulecia byli bez króla czy księcia (arcykapłana). Nie posiadając od 70 roku świątyni, nie mieli gdzie składać Bogu ofiar. Do dzisiejszego dnia proroctwo to zachowuje swą aktualność.

Obecnie oczekujemy wypełnienia się proroctwa z następnego wersetu: Potem synowie Izraela się nawrócą i znów będą szukać Pana, swojego Boga, i Dawida, swojego króla, i w dniach ostatecznych z bojaźnią zwrócą się do Pana i jego dobroci (Oz 3.5). Przypomina nam się, co zostało stwierdzone w Rzymian 11, że Izrael został odsunięty na czas wzywania nie-Żydów do zbawienia: i w ten sposób będzie zbawiony cały Izrael, jak napisano: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci bezbożność od Jakuba. Mamy tu aluzję do nowego przymierza, o którym mowa w Jeremiasza 31. Izajasz i Ezechiel także pisali o oczyszczeniu przez Boga Jego ludu i o daniu mu nowych serc, o usunięciu ich głuchoty i ślepoty.

Dalsze aluzje wysnute z historii

Baal-Peor. Znalazłem Izraela jak winne grona na pustyni, widziałem waszych ojców jak wczesną figę na drzewie figowym. Lecz gdy przyszli do Baal-Peor, oddali się hańbie, stali się ohydni jak to, co ukochali (Oz 9.10). Słowa te przypominają nam sposób, w jaki Izrael bezwstydnie popełniał cudzołóstwo z Midianitami.

Gibea. Nazwa ta została użyta w Księdze Ozeasza czterokrotnie. Na przykład: Są zepsuci do głębi jak w dniach Gibei; Pan będzie pamiętał o ich przewinie, ukarze ich za ich grzechy (9.9). Komentarz ten pojawia się, by nawiązać do złych uczynków mających związek z lewitą i jego konkubiną oraz ze Saulem.

Gilgal. W Gilgal skupiła się cała ich złość; zaiste, tam ich znienawidziłem (Oz 9.15). Może się to odnosić do żądania przez Izrael wyznaczenia im króla, by byli jak narody wokół nich. To uraziło i rozgniewało Samuela, ale Bóg zwrócił mu uwagę, że to nie Samuela odrzucili, ale Jego, Pana Boga, ich króla. Również w Gilgal ogłoszono Saula królem, ale później postąpił głupio, składając tam ofiarę całopalną. W Księdze Ozeasza mamy powiedziane, jak rozgniewany był Bóg z powodu bezsensownego odrzucenia Go przez Izrael.

Równina Akor/Achor. Przypomina nam ona o pożądliwości i buncie Akana, ale słowa Ozeasza są miodem na nasze serce: I dam jej tam winnice, a z doliny Achor uczynię bramę nadziei, i słuchać mnie tam będzie jak w dniach młodości i jak w dzień swojego wyjścia z ziemi egipskiej  (Oz 2.17).

Imię Jakub. Pan ma sporną sprawę z Izraelem, ukarze Jakuba za jego postępowanie; odpłaci mu według jego uczynków. Już w łonie matki podszedł swojego brata, a będąc w pełni sił walczył z Bogiem. Walcząc z aniołem zwyciężył, z płaczem błagał o zmiłowanie; w Betel znalazł Boga […] W jego ręku – jak u Kananejczyka – jest fałszywa waga, lubi oszukiwać (Oz 12.3-5,8). Ostatni werset pokazuje wyrażaną powszechnie ocenę Żydów!

Szczęśliwe zakończenie

Bóg kocha Swój lud ze względu na Abrahama, Izaaka i Jakuba i zdecydował o jego przywróceniu Sobie, pomimo jego okropnego prowadzenia się. Ostatni rozdział rzeczywiście podnosi na duchu, ukazując prawdziwość słów Boga, kiedy powiedział za pośrednictwem Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję (Rz 9.15).

W rozdziale 14 prorok posługuje się pięknymi analogiami, opisując odnowienie Izraela pod ręką kochającego Boga, kiedy Izraelici będą jak lilia, jak oliwka, winorośl oraz cyprys. W kraju będzie panowała obfitość i dostatek, a lud będzie wówczas sprawiedliwy.

Izrael obecnie jest bezbożny, jak nigdy jeszcze dotąd nie był, polegając na swoim systemie rządzenia, dlatego podlega karze Boga. Jednakże to ulegnie nagłej zmianie, kiedy skończy się gniew Boży i dobrowolnie okaże On miłość swemu ludowi wybranemu ze spontaniczną, wylewną wielkodusznością. Kto mądry, niech to zrozumie, kto rozumny, niech to pozna; gdyż drogi Pana są proste, sprawiedliwi nimi chodzą, lecz bezbożni na nich upadają (Oz 14.9).

Ozeasz pokazał nam, nie-Żydom, że istnieją bardzo mocne powody, by zawierzyć całkowicie naszemu Ojcu niebieskiemu, cokolwiek by nas spotkało.

Geoffrey Mitchell

„Oto przychodzę jak złodziej …” Obj.16;15

W księdze Objawienia 16,15 Jezus ostrzega nas „Oto przychodzę jak złodziej; błogosławiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich, aby nie chodzić nago i aby nie widziano sromoty jego.” Te słowa stanowią wezwanie i pouczenie, by być gotowym. Zwrot „przychodzę jak złodziej” jest często używany przez Jezusa, aby wzbudzić stan gotowości w umysłach tych, którzy go szukają.

Złodziej wchodzi do domu pod osłona nocy i ciemności i zabiera to, co uważa za wartościowe, a później wychodzi tak cicho, jak wszedł. Nikt z domowników nie jest świadomy , co się stało aż do nastania świtu, Wtedy gospodarz budzi się i zauważa, że dom został splądrowany, a rzeczy należące do rodziny zniknęły. Tak samo będzie z Jezusem, kiedy powróci: Jezus przyjdzie na świat pogrążony w ciemności i zabierze sobie swój skarb. Pozostanie niezauważony przez większą cześć ludzkości, aż do momentu, kiedy o brzasku nowego millenium, ludzie zobaczą,  że groby są otwarte, umarli powstali, a święci, którzy żyli zostali zabrani.

Jezus mówił również: (Mat. 24:43-44)

A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której porze złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego. Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie.

My, którzy nie znamy dnia, a co dopiero godziny przyjścia naszego Pana, musimy być w stanie ciągłej gotowości. Podobnie jak człowiek, który wie, że złodziej przyjdzie w nocy pod osłona ciemności, ale nie wie dokładnie  kiedy , tak i my musimy być zawsze w gotowości i czekać na Jezusa.

W podobny sposób Paweł pouczał wierzących (1 Tes. 5:1-2)  A o czasach i porach, bracia, nie ma potrzeby do was pisać. Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.

I ponownie słowa Jezusa (Obj. 3:3):

Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę.

Wspólnym tematem tych wersetów jest ciągła gotowość.  Kiedy przychodzi złodziej, gospodarz ponosi szkodę, ponieważ zostają zabrane wartościowe rzeczy. Jednocześnie złodziej odrzuca te rzeczy, które są bezwartościowe; one pozostają porzucone pośród bałaganu, który zostawia złodziej po splądrowaniu domu. Tak też będzie, kiedy Jezus przyjdzie sądzić wierzących.

„Błogosławiony ten, który czuwa”

Kluczowa rzeczą, do której odnoszą się cytowane powyżej fragmenty pisma jest konieczność „czuwania”. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie.( Mat. 24:42). Podobnie Łukasz cytuje Jezusa mówiącego: (Łuk. 12:37) Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę powiadam wam, iż się przepasze i posadzi ich przy stole, i przystąpiwszy, będzie im usługiwał.

Powstaje więc pytanie: czymże jest owo czuwanie? Odpowiedź jest dwojaka. Po pierwsze powinniśmy być czujni wobec tych rzecz, które są wokół nas. Jezus zganił faryzeuszy  mówiąc: Mat. 16:2-3

 A On, odpowiadając, rzekł im: Gdy nastanie wieczór, mówicie: Będzie pogoda, bo się niebo czerwieni; A rano: Dziś będzie niepogoda, bo się niebo czerwieni i jest zachmurzone. Oblicze nieba umiecie rozpoznawać, a znamion czasów nie potraficie?

Znaki czasu stanowią więc jedną z tych kategorii rzeczy, wobec których powinniśmy być czujni. Dzięki światłu niezawodnego proroctwa możemy rozpoznać, w którym miejscu planu Bożego się znajdujemy. Obserwując to, co dzieje się wokół nas i mając światło Słowa Bożego, możemy lepiej niż inni zrozumieć sens zagmatwanych losów tego świata. Obserwujemy bieżące wydarzenia i myślimy o słowach Jezusa, których użył, by opisać obecne czasy: Łuk. 21:25 lęk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale.

Ale musimy czuwać jeszcze w innym sensie. Apostoł Piotr mówi: 1 Piotr. 4:7 Lecz przybliżył się koniec wszystkiego. Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście mogli się modlić. O to też prosił Jezus swoich uczniów w Getsemane, Mat. 26:38 Wtedy mówi do nich: Smętna jest dusza moja aż do śmierci; pozostańcie tu i czuwajcie ze mną. Ale uczniowie nie potrafili tego zrobić; chociaż duch był ochoczy, to ich ciało było słabe. Jak mówi proroctwo odnoszące się do Chrystusa w Ps. 69:21 Oczekiwałem współczucia, ale nadaremnie, I pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem. Teraz to jest nasze zadanie. Tak jak uczniowie czekali na to, jak ich Pan do nich wróci, tak i m y oczekujemy Jego powrotu. Uczniowie nie potrafili czuwać nawet jednej godziny z powodu słabości ciała, A my? Przekonamy się o tym , sprawdzimy się w dniu, kiedy Chrystus przyjdzie po nas, ale już nie w słabości, lecz z mocą i wielką chwałą.

 „…błogosławiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich…(Obj. 16:15)

W Przypowieściach Salomona napisano: „Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga; (Przyp. 29:18). Słowo „Rozprzęga” jest także tłumaczone jako „staje się nagi”. Byśmy nie stali się nadzy, musimy mieć pewne objawienie i być skoncentrowani na sprawach duchowych, szukając przede wszystkim Królestwa Bożego.

Obraz szat jest częsta przenośnią w Piśmie. Juda poucza wierzących, aby próbowali ratować braci dopuszczających się odstępstwa (Judy 1:23) Wyrywając ich z ognia, ratujcie ich; dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało. Zbór w Sardes miał pośród siebie takich, którzy nie skalali swoich szat (Obj. 3:4). Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat. Izajaszowi przykazano natomiast, aby był żywa parabolą, przenośnią. Miał chodzić nagi, co miało być znakiem dla Izraela i sąsiadujących z nim narodów. Izaj. 20:3-4 „ Wtedy Pan rzekł: Jak mój sługa, Izajasz, chodził nago i boso przez trzy lata jako znak i przepowiednia o Egipcie i Etiopii, 4. Tak król Asyrii będzie prowadził jeńców egipskich i wygnańców etiopskich, młodzież i starców nago i boso i z gołym pośladkiem ku hańbie Egiptu”. Egipcjanie mieli być zawstydzeni przez odsłonięcie ich nagości, jak to pokazał Izajasz chodząc nago przed ludźmi.

Współcześnie, może bardziej niż kiedykolwiek indziej, istnieje wielka presja, by podkreślać swój zewnętrzny wygląd: nosić najmodniejsze ubrania, by pokazać siebie i to, co posiadamy. Tak samo postępował starożytny Izrael, jak opisuje to Izajasz w 3 rozdziale swojego proroctwa: w.16: Rzekł także Pan: Ponieważ córki syjońskie wynoszą się i chodzą dumnie z wyciągniętą szyją, i uwodzicielsko zerkają, chodząc drobnymi kroczkami i pobrzękując łańcuszkami na swoich nogach, w.24. I zamiast woni będzie smród, a zamiast pasa – sznur, zamiast loków – łysina, a zamiast bogatej szaty – obcisły wór, zamiast piękna – hańbiące piętno.

Zewnętrzne piękno Izraela miało być zdarte, a w zamian miał on założyć wór pokutny.. W przypadku Egiptu i Etiopii miało być jeszcze gorzej, miały one być prowadzone „nago i boso, z gołym pośladkiem”, nawet bez wora.

Musimy więc być pewni, że jesteśmy właściwie przyodziani. Ale jak pokazuje przypowieść o uczcie weselnej , nasze szaty musza być szczególne (Mat.22:11-12). Tak było od założenia świata (człowiek chciał sam decydować), Adam i Ewa sami zrobili sobie odzienie, które zostało odrzucone przez Boga. Człowiek nie może sam wymyślać własnego sposoby na zakrycie grzechu, ale musi wykorzystać szaty, które daj Bóg. Tylko Bóg, jako strona przeciwko której popełniono przestępstwo- grzech, może ustalić, co daje człowiekowi możliwość pojednania się z Nim. Szaty, które dał Bóg – tj. odzienie ze skór – wymagały ofiary i śmierci, co miało być cieniem miłosiernej ofiary Jego Syna. Tylko poprzez chrzest człowiek może przywdziać właściwe szaty. Jak napisano w Rzym. 13:14 Ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspokajać pożądliwości.

Jezus jest tym Barankiem ofiarnym, przez którego osiągalne jest przebaczenie. On daje nam szatę, tak by nasza nagość została zakryta przed Bogiem. Takie samo jest nauczanie ap. Pawła (Gal. 3:26-27):  Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa”. Zakładając szaty Chrystusowe („przyoblekając się w Chrystusa”) możemy przybliżyć się do tronu Najwyższego – bez poczucia wstydu, raczej z radością i pewną świadomością, że zostaliśmy obmyci (pokropieni) krwią Baranka (Heb. 9:14)..

„I ujrzą jego hańbę …”

Księga wyjścia  w rozdz. 32 opisuje bałwochwalstwo Izraela, który zrobił sobie złotego cielca wkrótce po tym, jak opuścili Egipt. Podczas nieobecności Mojżesza  „… usiadł lud, aby jeść i pić. Potem wstali, aby się bawić (2Mojz. 32:6). Możemy zauważyć paralelę pomiędzy sytuacją Izraela, gdy ten czekał na powrót Mojżesza a tym, jak my powinniśmy oczekiwać na Jezusa, proroka „takiego, jak Mojżesz”. Izraelici dowiedli wówczas, że  miłowali więcej rozkosze niż Boga (2 Tym. 3:4). Jedzenie, picie i zabawa – to słowa, które charakteryzują ten lud . To przeciwieństwo tego, który „ czuwa i strzeże szat swoich”. Izrael był nagi , a jego hańbę (nagość) widzieli wszyscy.

2 Moj. 32:25 Widząc tedy Mojżesz lud obnażony, (bo go był złupił Aaron na zelżenie przed nieprzyjaciółmi ich).(BG)

(BW: 25. A gdy Mojżesz widział, że ten lud jest rozwydrzony, gdyż Aaron dopuścił go do tego rozwydrzenia ku pośmiewisku wobec ich przeciwników,)

Odniesienie do nieprzyjaciół sugeruje, że to, co robili Izraelici było widziane przez wszystkich, zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Bez względu na to, czy dosłownie zdjęli swoje ubrania, tzn. byli nadzy, czy tez chodziło o w tym opisie o nagość duchową, możemy zauważyć tu paralelę do naszych czasów. Czy podczas nieobecności naszego Wielkiego Króla cierpliwie czekamy na nadejście dnia Jego powrotu? Czy też jak Izrael, znużeni czekaniem, skłaniamy się ku przyjemnościom tego świata, szukając rozrywki i zadowolenia. Na to pytanie każdy z nas musi sobie odpowiedzieć indywidualnie.

Na szczęście mamy przykład Mojżesza, który jest dla nas wskazówką i pomocą: Hebr. 11:24-26

  1. Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona,
  2. I wolał raczej (wybrał to) znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu,
  3. Uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę.

Widzimy tu różnicę miedzy postawą Mojżesz a ludu, który prowadził. Izraelici czerpali przyjemność z grzechy, podczas gdy Mojżesz porzucił Egipt i wszystkie jego atrakcje. Mojżesz kierował swój wzrok na sprawy Boże a nie  na Egipt.

Mistrz, Jezus Chrystus

W każdej z tych konkretnych sytuacji widzimy Jezusa, szczególnie w kontekście cierpienia. Napisano o Nim: Hebr. 12:2

  1. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga. (BT)

W tym dniu Jezus został fizycznie odarty z szat (grzeszne ciało zostało obnażone) przez rzymskich żołnierzy i zawieszony na drzewie przekleństwa. Widzimy tu przykład Chrystusa, który wybrał poniżenie i hańbę ze względu na swój lud. Napisano w Ps. 34:16 Oczy Pańskie patrzą na sprawiedliwych, A uszy jego słyszą ich krzyk.

Tak więc ten najznakomitszy spośród sprawiedliwych wołał do swojego Ojca i dla bogobojności został wysłuchany; Hebr. 5:7.

On był tym , który „czuwał”, mając zawsze na  względzie chwałę Ojca (Hebr,12:2). On też jest dla nas największym przykładem.

Przypowieść o synu marnotrawnym

Spójrzmy trochę inaczej na historię syna marnotrawnego. Czy na pewno głównym tematem przypowieści jest historia młodszego syna i czy syn ten rzeczywiście zasługuje na miano marnotrawnego? Nie wszyscy się z tym zgadzają. Na przykład niektórzy uważają, że głównym bohaterem w przypowieści nie jest młodszy syn — zwróćmy uwagę, on w ogóle nie jest obecny w drugiej części opowiadania — lecz ojciec. Stąd też, niektórzy uważają, że jest to przypowieść o miłosiernym Ojcu. Z kolei inni uważają, że jeszcze lepszy jest tytuł znany w tradycji niemieckiej: Przypowieść o zagubionym synu, gdyż nawiązuje on do dwóch poprzednich przypowieści: O zagubionej owcy i O zagubionej drachmie. Ten argument też wydaje się bardzo interesujący, ale o tym za chwilę..
Można zatytułować tę przypowieść jeszcze inaczej: o zagubionych synach

Młodszy syn
Pewien człowiek miał dwóch synów…” (Łk 15,11). Motyw stary jak świat. Kain miał brata Abla, Izmael miał brata Izaaka, Ezaw miał brata— Jakuba…
Poza tym wzmianka o dwóch synach, obecna już w pierwszym wersecie przypowieści, zapowiada strukturalne uporządkowanie całego tekstu. Przypowieść tworzą dwie części: jedna to ta o młodszym synu (por. Łk 15,12-24), a druga — o starszym synu (por. Łk 15,25-32).
Jak doskonale wiemy, kultura semicka wszelkie pierwszeństwo, zaszczyty i godności łączyła z osobą pierworodnego syna. Mimo to w Starym Testamencie często bywało tak, że Boże plany i wybory były inne, niż ludzkie oczekiwania: Pan często wybierał sobie najmłodszego z braci i powierzał mu jakąś ważną misję. Przypomnijmy sobie Dawida — Bóg wziął go z pastwiska i ustanowił królem Izraela. Jezus jakby podejmował ten temat w przypowieści. Jednak w przypowieści Łukasza młodszy syn wcale nie jest chlubą swego ojca. Stąd wielu biblistów uważa, że opowieść Jezusa jest w gruncie rzeczy parodią literacką, w której młodszy syn jest swoistą karykaturą swych wielkich i zasłużonych poprzedników
Niektórzy uważają, że syn przekroczył dobre zasady w momencie, gdy poprosił ojca o pieniądze. Majątek miał być przekazywany testamentem, a testament, jak wiadomo, nabiera mocy prawnej po śmierci tego, kto go sporządza. Zatem słowa: „daj mi część majątku, która na mnie przypada” mogły brzmieć jak życzenie śmierci: „chcę, byś już nie żył”.
Z innego punktu widzenia, majątek faktycznie mógł być dziedziczony — to prawda — a zasady dziedziczenia zostały uregulowane przez Prawo (por. Lb 27,8-11; 36,7-9). Te przepisy jasno i precyzyjnie normują zasady dzielenia dóbr w rozmaitych przypadkach. W starożytnym Izraelu istniały bowiem różne formy przekazania majątku dzieciom. Ojciec rzeczywiście mógł sporządzić testament (gr. diathēkē), który nabierał mocy prawnej po śmierci rodzica. Ale miał również prawo przekazać część posiadłości swym dzieciom jeszcze za życia, sporządzając tzw. darowiznę (gr. dōrēma). Wydaje się, że taka forma była w Izraelu stosowana.
Jeszcze inni zwracają uwagę na to, że najstarszy syn przy podziale dóbr otrzymywał podwójną część dziedzictwa (por. Pwt 21,17). W tym przypadku dostałby dwie trzecie całego majątku, zaś jego młodszy brat — jedną trzecią.
Z tekstu wcale nie wynika, że podziału nie dokonano według tej zasady. Przecież Biblia nie mówi, że młodszy syn poprosił o połowę pieniędzy, tylko o to, co mu się należało (gr. tò epibállon méros tēs ousías).
Odpowiedzmy sobie na pytanie na czym polega grzech młodszego syna?
Tu czeka nas pierwsza niespodzianka. Gdy czytamy tekst w kontekście mentalności i realiów kultury Izraela, to właściwie w postawie syna nie znajdujemy nic gorszącego. Inna rzecz, że chwilę potem dowiadujemy się, jakie chłopak prowadził życie na obczyźnie i jak szybko roztrwonił majątek. Ale do tej pory — mówiąc o płaszczyźnie kulturowo-literackiej przypowieści — wszystko dzieje się zgodnie z mentalnością ówczesnego świata…

Dlaczego syn mimo wszystko postanowił odejść? Tak naprawdę dramat rozpoczyna się dużo wcześniej — w sercu człowieka.
„Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony” (Łk 15,13). Co się dzieje, gdy człowiek odchodzi?
Pobyt syna w dalekich stronach, czyli z dala od domu Ojca, ewangelista Łukasz opisuje jakby w czterech etapach.

Pierwszy moment został oddany stwierdzeniem: I tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie (Łk 15,13). Początkowo przez jakiś czas człowiek odnajduje w sobie zapasy siły duchowej, ale jest odcięty od źródła – od domu swojego ojca. Stąd następuje rozproszenie — syn trwoni wszystko, co wyniósł z domu ojca.

Potem przychodzi czas głodu — etap drugi.
Nasze istnienie domaga się źródła. Sami dla siebie nie możemy nim być. Rodzący się głód człowiek karmi chwilowymi przyjemnościami: rozrywkami, nauką, robieniem kariery… Lecz głód daje znać o sobie coraz bardziej i wtedy człowiek zaczyna cierpieć niedostatek. Ostatecznie ucieka się do metod, które urągają ludzkiej godności.

I to jest już trzeci etap — człowiek stacza się na dno. Tekst Ewangelii mówi: Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie (Łk 15,15). Świnie są dla Żydów zwierzętami nieczystymi. Pokarm, którym syn próbuje zaspokoić swój głód, niszczy jego godność, a tym samym jeszcze bardziej odcina go od jego religijnej i narodowej tradycji.
Czwarty etap – w końcu jednak okazuje się, że i to nie zaspakaja jego głodu — nikt nie chce mu dłużej dawać strąków. ..cyt. lecz nikt mu nie dawał.
„Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie” (Łk 15,17-18).

Syn, zanim wrócił do domu, najpierw przygotował sobie scenariusz spotkania z ojcem: „Już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników” (Łk 15,19). Czyżby nie był pewien, że zostanie przyjęty?
Nie. Te słowa to znak prawdziwego nawrócenia. Syn rozpoznał, że nie jest godny być synem. Poznał, że przed ojcem jest całkowicie pusty. Tylko to doświadczenie może sprawić, że człowiek radykalnie otworzy się na dom ojca jako bezwarunkowy dar i odtąd będzie żył mądrze.
„Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca…” (Łk 15,20).
Ostatnim etapem nawrócenia jest podjęcie decyzji. Wszystko, co stało się do tej pory, przyniesie owoc, o ile człowiek podejmie konkretne działanie.
Miłosierny Ojciec
„A gdy [syn] był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20). Wielu komentatorów uważa, że w tym wersecie natężenie emocji osiąga swój szczyt.
Bo w oczach Izraelity tamtych czasów obraz ojca wybiegającego naprzeciw synowi jest naruszeniem godności starszego człowieka.

Idźmy dalej…
„A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług…” (Łk 15,21-22).
Ojciec nie daje mu nawet dokończyć…
Syn czuł się niegodny, więc prosił o przyjęcie na pewnych określonych warunkach. Ojciec przerywa, bo — jako mędrzec i znawca ludzkich serc — nie może w tak istotnej chwili zgodzić się na zaistnienie propozycji: coś za coś. Syn, by była to dla niego prawdziwa lekcja życia, musi doświadczyć bezinteresowności.
Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi!” (Łk 15,22). Syn otrzymuje teraz więcej niż miał wcześniej.

Szata
Niektórzy bibliści sugerują, że w przypowieści mowa o wcześniejszej szacie, czyli tej, którą syn miał wcześniej — jest nią utracona, a teraz przywrócona łaska synostwa.

Pierścień
Ten pierścień przypuszczalnie był rodzinnym sygnetem, więc — nakładając go na palec dziecka — ojciec niejako mówi: „Nie przyjmę cię z powrotem jako sługi. Przyjmę cię jedynie jako syna”.

A sandały?

Zarówno w greckiej, jak i semickiej literaturze starożytnej sandały były symbolem wolności. Zadaniem niewolników było nosić i zawiązywać sandały swojego pana, ale oni sami zazwyczaj nie mieli obuwia. Paradoksalnie przedtem być może syn buntował się przeciw regułom i zasadom panującym w domu ojca. Teraz staną się one jego pragnieniem; teraz będzie wiedział, że to, co wcześniej postrzegał jako zniewolenie, tak naprawdę chroni jego wolność.
I wreszcie przychodzi czas na ucztę. Ojciec woła do sług: „Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,23-24).
Mięso, którego w tamtych czasach nie jedzono na co dzień, dodatkowo mięso podkreśla odświętny charakter wydarzenia

Starszy syn
„Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść” (Łk 15,25-28).
Zanim spróbujemy zrozumieć starszego syna, najpierw przyjrzyjmy się naszej przypowieści w szerszym jej kontekście. Przypowieść została umieszczona w piętnastym rozdziale, czyli w centralnej części Łukaszowej Ewangelii. W tym samym rozdziale znajduje się inna podwójna przypowieść: o zagubionej owcy (Łk 15,1-7) i o zagubionej drachmie (Łk 15,8-10). Te dwa przykłady są na tyle podobne, że musimy na nie dokładnie spojrzeć. Co możemy o nich powiedzieć?

Jezus opowiada dwie bardzo podobne sytuacje. Obydwie mają tę samą kompozycję. Jezus w obydwu przypadkach wprowadza w problem, zadając uczniom pytanie. Potem mowa o znalezionej zgubie i w obydwu scenach cytuje się słowa bohatera, a po nich następuje ta sama konkluzja mówiąca o radości panującej w niebie.
Taki schemat nazywa się układem równoległym albo inaczej — paralelizmem. Ale zwróćmy uwagę na różnice.
W jednym przykładzie osobą szukającą jest mężczyzna, w drugim — kobieta. W pierwszej scenie gubi się owca — rzecz dzieje się daleko od domu. W drugiej — gubi się drachma. To z kolei ma miejsce w domu. Po co Jezus opowiada dwa razy tę samą opowieść? Niektórzy sądzą, że po to, by podkreślić najważniejsze słowa nauki, że posługiwanie się paralelizmem jest odzwierciedleniem nie tylko mentalności semickiej, ale także sposobu postrzegania świata typowego dla tamtej kultury.
W tych przypadkach mamy dwie zasady czytania paralelizmu. Czyli w jednym i drugim przypadku — niezależnie od różnic — smutek bohaterów wynikający ze zgubienia czegoś jest taki sam i — analogicznie — radość z odnalezienia rzeczy jest również identyczna. Z kolei druga zasada mówi, że w paralelizmie dużą rolę odgrywają różnice, które tworzą kontrasty. Czyli tu mężczyzna, a tam kobieta. Gdy semita mówi mężczyzna i kobieta, to znaczy, że sytuacja odnosi się do wszystkich ludzi. Przypowieść ma charakter uniwersalny. Ale jest jeszcze jedna różnica.
Chodzi o miejsce? Owca gubi się na pustyni, a drachma w domu. Owca jest daleko — trzeba iść i szukać jej daleko poza domem. Z kolei drachma cały czas jest w domu. Jest, ale przecież tak, jakby jej nie było…
Co to ma wspólnego z przypowieścią o ojcu i dwóch synach? Może te dwie krótsze przypowieści pozwolą odkryć nam coś nowego w przypowieści o dwóch synach?
Oś paralelizmu przypowieści o owcy i drachmie wyznacza linię poziomą. Ale gdy obok postawimy przypowieść o dwóch synach i wyobrazimy sobie drugą oś — pionową — to okaże się że budowa naszej przypowieści jest identyczna, a co się z tym wiąże — zasady czytania paralelizmu są w niej takie same. Przypowieść o synach składa się z dwóch części. Obydwie mają podobną budowę: część narracyjna, w którą wplecione są cytaty i dialogi, za każdym razem kończy się formułą podsumowującą o synu, który umarł, a potem ożył (por. Łk 15,24.31). Kontrasty są podobne: mamy dwie różne osoby (młodszy i starszy syn) oraz dwa różne miejsca zagubienia (młodszy syn udał się w dalekie strony, jak owca, natomiast starszy syn przebywał w domu u ojca, jak drachma). Z tego wynika, że zagubienie młodszego i starszego było takie same…
Wówczas okazuje się, że kondycja duchowa dwóch synów — wewnętrzne zagubienie — było dokładnie takie samo. Innymi słowy, młodszy syn wcale nie był gorszy od starszego, a starszy w niczym nie był lepszy od młodszego.
Jak to rozumieć?
Druga zasada czytania paralelizmu brzmi: gdy prawie wszystko jest podobne, trzeba szukać różnic, gdyż w nich kryje się klucz do zrozumienia zagadki. Jest jeszcze trzecia zasada: gdy wszystko wydaje się zupełnie różne, trzeba szukać podobieństw. Dwaj synowie są zupełnie różni. Ale jest jedna rzecz, która ich upodabnia.
Mówiąc o młodszym synu, można wykazać, że istotą jego zagubienia był jego wewnętrzny stan: jeszcze będąc w domu, zaniedbał wewnętrzną relację z ojcem. Jego odejście było tylko konsekwencją tego, co stało się w jego sercu. Dlatego później, gdy wrócił, nie wyobrażał sobie, że nadal może nazywać się synem. Uważał się za niewolnika i prosił, by uczynić go jednym z najemników. Spójrzmy teraz, co mówi starszy, gdy wraca do domu. Jego pierwsze słowa wypowiedziane spontanicznie w gniewie dobrze ilustrują to, co nosi w swoim sercu: Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem żadnego twojego nakazu… To mocne stwierdzenie, bo słowo służyć (gr. douleúō) wskazuje na sługę i niewolnika (gr. doulos). Starszy chłopiec w sercu jest tak samo zagubiony, jak jego brat — ojcowską miłość zastąpił relacją pana i sługi.
Teraz rozumiemy propozycję tytułu przypowieści???

O zagubionych synach…
Do tej pory o tym młodszym myśleliśmy jako o złym człowieku. Ale właściwie obaj byli tak samo zagubieni. Co więcej: to, co zrobił młodszy, jest bardziej spójne i szczere. Był przynajmniej na tyle odważny, by żyć zgodnie z tym, co grało mu w duszy. Starszy, przeciwnie, był konformistą: wolał zostać w domu, bo u tatusia było mu ciepło i wygodnie. Nawet nie miał ochoty się buntować. Żył w zakłamaniu.
Przede wszystkim był duchowo leniwy… Odejście z ciepłego domu, mimo iż było kuszące, wymagało odwagi i zmiany przyzwyczajeń. Że nie było to wcale takie łatwe, świadczy fakt, iż młodszy syn doprowadził swoje życie do ostateczności — żywił się strąkami świń. Ale to właśnie młodszy syn, dzięki podjętym decyzjom, stał się duchowo mądry. Kiedyś stanie się pewnie tak mądry, jak jego ojciec. Będzie w stanie rozumieć grzeszników. Będzie potrafił kochać. Będzie cierpliwie czekał na odpowiedni moment i będzie ufał, że ktoś, kto od niego odszedł, kiedyś powróci. Będzie człowiekiem rozumiejącym zbuntowanych i zagubionych. Będzie patrzył na ludzi oczami Boga…
Ciekawe? A my najczęściej czytamy tę przypowieść jako przestrogę, by nie być takimi, jak syn marnotrawny.

Ale przecież i tak wszyscy jesteśmy jak syn marnotrawny. To jest przypowieść o starszych i młodszych, o mężczyznach i kobietach — czyli o wszystkich ludziach. Pytanie trzeba więc sformułować inaczej: co my zrobimy z naszą grzesznością?
Czy starszy brat w końcu nawrócił się, czy nie?
Autor nic o tym nie mówi, zresztą celowo… Przypowieść o synach i ojcu jest formą otwartą, to znaczy, że jej zakończenie zależy od tego, jak ją zrozumieją i jak ją przyjmą słuchacze. Słowa starszego syna: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu (gr. oudépote entolēn sou parelthon) dosłownie trzeba by przetłumaczyć: nigdy nie byłem ci nieposłuszny. Starszy syn jest posłuszny ojcu, choć jego synowska więź wygasła; jest skrupulatny, polecenia ojca co do joty wypełnia jak rozkazy, a to czyni go podobnym do… faryzeuszy. Przecież to do nich Jezus się zwraca, opowiadając tę historię: (…) Łk.15:2-3 Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili; „Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi”. Powiedział im więc takie podobieństwo. A jeśli słuchacz jest bohaterem opowieści, to teraz zrozumiemy, że od jego reakcji będzie zależało to, jak opowieść się zakończy…
W sumie zależy to także od nas — od każdego, kto słucha Ewangelii. I kto przyjmuje ją jako słowo Boga.

Dominik Kokoszka

List do Hebrajczyków (cz. 12)

List do Hebrajczyków pokazuje szczegółowo, że Jezus przewyższa Prawo Mojżeszowe i jest od niego lepszy pod każdym względem. Dlatego byłby głupotą powrót do Prawa, które zostało zastąpione innym i było już wówczas przestarzałe. Są na to następujące dowody:

  • Jezus otrzymał imię ponad wszelkie inne imię.
  • Stał się on dziedzicem wszechrzeczy.
  • Zasiadł po prawicy Ojca.
  • Przewyższa aniołów.
  • Przewyższa Jozuego w przewodzeniu swemu ludowi do lepszego odpoczynku szabatowego.
  • Jako wielki arcykapłan przewyższa Aarona, żyjąc na zawsze i będąc pełnym zrozumienia.
  • Jezus jest arcykapłanem, który wszedł do Miejsca Najświętszego z ofiarą doskonałą, ofiarą z siebie samego, dzięki której grzechy mogą zostać naprawdę odpuszczone, a nie tylko zakryte.

Teraz przejdziemy do rozdziału 8. i zobaczymy, że przybytek był jedynie wzorcem/modelem, użytym dla pokazania prawdziwego miejsca przebywania Boga w niebie.

Hbr 8.1-2:

Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek.

Widzimy ogromny kontrast zawarty w tych słowach, jeśli pamiętamy o wydarzeniach mających miejsce w Judzie w tamtym czasie. Okropna rodzina Annasza i jego synów, która poprowadziła naród do odrzucenia Jezusa i do ukrzyżowania go, czyniła to jako arcykapłani w olbrzymiej świątyni, odnowionej przez Heroda. Dziwna byłaby nam nawet myśl o powrocie Jezusa do systemu czczenia Boga pod przywództwem tak niegodziwych ludzi i do świątyni zbudowanej przez człowieka, który próbował pozbyć się Jezusa jako niemowlęcia i był winny śmierci tak wielu niewinnych dzieci, byle tylko to osiągnąć!

Zwróćmy uwagę na pewien szczegół w wersecie 1. … mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu…

Czytaliśmy już wcześniej, że Jezus zasiadł obok Boga.

Hbr 1.3:

dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach.

Hbr 10.12:

lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej.

A także w Hbr 12.2:

patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.

Mamy taki obraz:

– Jezus, po całym trudzie włożonym w zmagania z naszymi grzechami, zakończył swe dzieło i zasiada teraz na najbardziej zaszczytnym, jakie można sobie wyobrazić, miejscu. Takie stanowisko zostało zaprezentowane w Hbr 1.13:

A do którego z aniołów powiedział kiedy: SIĄDŹ PO PRAWICY MOJEJ, AŻ POŁOŻĘ NIEPRZYJACIÓŁ TWOICH JAKO PODNÓŻEK STÓP TWOICH.

Rzeczywiście, w ewangelii Łukasza 1.19 zapisano, co powiedział Gabriel do wątpiącego Zachariasza:

A odpowiadając anioł rzekł do niego: Jam jest Gabriel, stojący przed Bogiem, i zostałem wysłany, by do ciebie przemówić i zwiastować ci tę dobrą nowinę.

Mała dygresja:

Dz 7.55:

On zaś, będąc pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej.

W rzeczywistości, grecki wyraz, tłumaczony tutaj: stojącego, dosłownie znaczy: „stanął”. Szczepan był w strasznej sytuacji; otoczony przez rozwścieczony tłum starszych Sanhedrynu, ciskających w niego kamieniami, by go zabić. Użycie przez mającego taką wizję i wołającego w rozpaczy (Dz 7.56): Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej wyrazu „stojącego” może sugerować, iż Jezus był gotowy do działania, do dokonania pomsty na swych wrogach, tego, co rzeczywiście się stało, kiedy naród popadł w anarchię i rozpadł się, gdy nastał rok 70.

Ale powróćmy do 8. rozdziału listu do Hebrajczyków.

Hbr 8.3-6:

Albowiem każdy arcykapłan bywa ustanawiany, aby składał dary i ofiary; dlatego jest rzeczą konieczną, żeby i ten miał co ofiarować.

Otóż, gdyby był na ziemi, nie byłby kapłanem, skoro są tu tacy, którzy składają dary według przepisów zakonu;

służą oni w świątyni, która jest tylko obrazem i cieniem niebieskiej, jak to zostało objawione Mojżeszowi, gdy miał budować przybytek: BACZ, powiedziano mu, ABYŚ UCZYNIŁ WSZYSTKO WEDŁUG WZORU, KTÓRY CI ZOSTAŁ UKAZANY NA GÓRZE.

Tutaj posługa Jezusa została skontrastowana z Prawem. Prawem, będącym jedynie cieniem tego prawdziwego. Jezus był treścią Prawa, prawdziwym arcykapłanem i ofiarą za grzechy, tym na którego wskazywało Prawo. Prawo zostało powierzone ludowi Boga do czasu, aż pojawi się nasienie/potomek obiecany Ewie, Abrahamowi i Dawidowi. Chrystus pojawił się; był teraz arcykapłanem; złożył ofiarę doskonałą, bez skazy; nie ze zwykłego zwierzęcia, ale z siebie samego. Obowiązywało nowe przymierze, które zapewniało przebaczenie grzechów wszystkim, którzy uwierzyli, że Jezus umarł za nasze grzechy i został wskrzeszony dla naszego usprawiedliwienia. (Gal 3.19-24; Rz 4.24-25)

Teraz zaś objął o tyle znakomitszą służbę, o ile lepszego przymierza jest pośrednikiem, które ustanowione zostało w oparciu o lepsze obietnice.

lepszego przymierza jest pośrednikiem. Paweł naucza, co się z tym faktem wiąże.

1 Tym 2.5-6:

Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie.

Ten „właściwy czas” nadszedł i posługa Pawła była świadectwem dla pogan tej dobrej nowiny, tj. że zbawienie zostało zaoferowane zarówno Żydom, jak i nie-Żydom na podstawie wiary w Boże obietnice. Są one określane w liście do Hebrajczyków jako „lepsze obietnice”.

Nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę pojawia się w Biblii bardzo wcześnie. Po raz pierwszy wspomina się o nim w Księdze Rodzaju 17 w obietnicach danych przez Boga Abramowi, którego imię zostało później zmienione na Abraham, gdyż Bóg rzekł: Staniesz się ojcem wielu narodów, tj. Żydów i nie-Żydów.

Paweł opiera się w znacznym stopniu na historii Abrama w swym wykładzie na temat usprawiedliwienia przez wiarę, zwłaszcza w swych listach do wiernych w Rzymie i Galacji. Istnieje wiele innych odniesień do Abrahama, zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Rzeczywiście, wskazany on został wiernym jako przykład wiary i ojciec tych, którzy idą w jego ślady. Jaka była jego wiara? Kilka przykładów ukaże jej siłę.

Abram żył około 4 000 lat temu w mieście Ur, znajdującym się na terenie dzisiejszego Iraku, a wówczas była to Chaldeja. Był on bałwochwalcą, tak jak jego sąsiedzi. Ale ukazał mu się tam Bóg chwały (Dz 7.2) i dał mu obietnice o ogromnym znaczeniu. Bóg rzekł (Rdz 12.2-3):

A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiącym tobie, … i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi.

Rzeczą niezwykłą jest przy tym fakt, iż obietnica ta dana została mężczyźnie, który był stary, bezdzietny, a jego żona była bezpłodna. Pomimo to uwierzył w to, co usłyszał od Boga, a także podporządkował się Jego poleceniu opuszczenia rodzinnego miasta i udania się do jakiegoś nieznanego mu miejsca, do którego miał go Bóg poprowadzić. Oczywiście, potrzeba było wielkiego zaufania, by udać się w nieznane, jak to było w tym przypadku!

Abram w końcu przybył do centralnej części krainy znanej jako Kanaan, która obecnie zwie się Izrael. Po przybyciu Abram usłyszał od Boga: …całą tę ziemię, którą widzisz, dam tobie i potomstwu twemu na wieki. Była to ziemia zamieszkana przez Kananejczyków, a jednak Abram uwierzył w słowa Boga. Jakże wielkiej wiary było potrzeba, by uwierzyć w takie obietnice! My także musimy wierzyć w nawet większą obietnicę – że posiądziemy ziemię, Boże królestwo.

Mijały lata, zapisano niektóre wydarzenia z życia Abrama. Pokazują one ludzką stronę jego natury, z którą możemy sympatyzować, a jego głównym zmartwieniem było, że – pomimo stanowczych obietnic Boga, że stanie się wielkim narodem – jak dotąd nie miał choćby jednego potomka! Kiedy Abram pytał o to Boga, taką otrzymał odpowiedź: Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! Tak liczne będzie potomstwo twoje. I dalej czytamy: Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu. (Rdz 15.6)

Paweł używa tego ważnego tekstu, dokonując wykładni kwestii usprawiedliwienia przez wiarę. Paweł wyjaśnia, że Bóg udzielił Abramowi usprawiedliwienia nie dlatego, że ten mężczyzna uczynił coś, by na to zasłużyć, lecz po prostu dlatego, że uwierzył w to, co powiedział Bóg i był posłuszny jego nakazowi. Jego posłuszeństwo potwierdzało, że naprawdę uwierzył.

Aby podkreślić, co znaczyło udzielić usprawiedliwienia/poczytać za sprawiedliwość, Paweł zacytował fragment psalmu (32.1-2), by pokazać, że dar usprawiedliwienia równa się przebaczeniu grzechów.

…Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg udziela usprawiedliwienia, niezależnie od uczynków; Błogosławieni, którym odpuszczone są nieprawości i których grzechy są zakryte; Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie poczyta. (Rz 4.6-8)

Następnie Paweł zadaje pytanie: Czy więc to błogosławieństwo odnosi się tylko do obrzezanych [Abrahama]?, odpowiadając: nie. Używając słów: poczytane mu to zostało za sprawiedliwość, nie napisano, że mu poczytano tylko ze względu na niego, ale ze względu na nas, którym ma to być poczytane i którzy wierzymy w tego, który wzbudził Jezusa, Pana naszego, z martwych. Tym, który wzbudził Jezusa z martwych, jest Bóg; zatem, jeśli w Niego wierzymy, i my także otrzymujemy usprawiedliwienie, tak jak Abraham.

Paweł tak dowodził w liście do Galatów:

Weźcie pod uwagę Abrahama – pisze – Abraham uwierzył Bogu i poczytano mu to ku usprawiedliwieniu. Z tego możecie poznać, że ci, którzy są z wiary, są synami Abrahama. A Pismo, które przewidziało, że Bóg z wiary usprawiedliwia pogan, uprzednio zapowiedziało Abrahamowi: W tobie będą błogosławione wszystkie narody. Tak więc ci, którzy są ludźmi wiary, dostępują błogosławieństwa z wierzącym Abrahamem. (Gal 3.6-9)

Dowodzenie Pawła w jego liście powtarza stanowisko zajęte przez niego już uprzednio w liście do Rzymian – Lecz Pismo głosi, że wszystko poddane jest grzechowi. I dodaje: …aby to, co było obiecane, dane było na podstawie wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą.

Dalej pisze, przekazując tę olśniewającą myśl: Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie. A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy. (Gal 3.22, 26-29)

Zatem, skoro nasze grzechy zostały nam przez Boga wybaczone, tj. zostaliśmy usprawiedliwieni z wiary, czy otrzymaliśmy usprawiedliwienie, to ma ten fakt dla nas dalekosiężne i wspaniałe konsekwencje. Staliśmy się Jego dziećmi; dziedzicami obietnicy danej Abrahamowi, i już nie podlegamy unicestwieniu, lecz możemy oczekiwać życia wiecznego. Paweł wykazał, iż ta dobra nowina, inaczej ewangelia, została przewidziana około 4 000 lat temu, kiedy Bóg przekazał ją  Abrahamowi.

Lecz, jak pokazaliśmy powyżej, zbawienie nigdy nie miało być ograniczone jedynie do Żydów. Mogli oni twierdzić, iż są naturalnymi potomkami Abrahama i to oni otrzymali Boże objawienie dla ludzkości, ale to wszystko wiązało się ze spoczywającą na nich odpowiedzialnością. Ich pierwotną odpowiedzialnością były wiara i posłuszeństwo słowom, które przekazał im Bóg.

Przyjrzawszy się lepszym obietnicom, przejdźmy teraz do lepszego przymierza. Przestudiowaliśmy tę kwestię w poprzedniej części niniejszego studium. Widzimy, że stwierdzenie z Księgi Jeremiasza 31.31 zostało zacytowane w całości.

To pokazywało, iż stare przymierze, Prawo, nie mogło zbawić z powodu wad człowieka. Ludzie po prostu nie mogli albo nie chcieli go wypełniać. Prawo dane na Synaju formułowało przymierze, które potępiało wszystkich. Nowe przymierze różniło się całkowicie od poprzedniego. Nie wymagało ono podporządkowania się wszelkiego rodzaju skomplikowanym nakazom. Właściwie, można by się zastanawiać, czy Izrael kiedykolwiek próbował wypełniać nakazy Prawa pod każdym względem. Nowe przymierze natomiast wzywało lud Boga do poznania Go.

Hbr 8.8-13:

Albowiem ganiąc ich, mówi: OTO IDĄ DNI, MÓWI PAN, A ZAWRĘ Z DOMEM IZRAELA I Z DOMEM JUDY PRZYMIERZE NOWE.

NIE TAKIE PRZYMIERZE, JAKIE ZAWARŁEM Z ICH OJCAMI W DNIU, GDYM UJĄŁ ICH ZA RĘKĘ, ABY ICH WYPROWADZIĆ Z ZIEMI EGIPSKIEJ; PONIEWAŻ ONI NIE WYTRWALI W MOIM PRZYMIERZU, PRZETO JA NIE TROSZCZYŁEM SIĘ O NICH, MÓWI PAN.

TAKIE ZAŚ JEST PRZYMIERZE, KTÓRE ZAWRĘ Z DOMEM IZRAELA PO UPŁYWIE OWYCH DNI, MÓWI PAN: PRAWA MOJE WŁOŻĘ W ICH UMYSŁY I NA SERCACH ICH WYPISZĘ JE, I BĘDĘ IM BOGIEM, A ONI BĘDĄ MI LUDEM.

I NIKT NIE BĘDZIE UCZYŁ SWEGO ZIOMKA ANI TEŻ SWEGO BRATA, MÓWIĄC: POZNAJ PANA, BO WSZYSCY MNIE ZNAĆ BĘDĄ OD NAJMNIEJSZEGO AŻ DO NAJWIĘKSZEGO Z NICH.

GDYŻ ŁASKAWY BĘDĘ NA NIEPRAWOŚCI ICH, A GRZECHÓW ICH NIE WSPOMNĘ WIĘCEJ.

Wszyscy mnie znać będą. Greckie słowo, tłumaczone jako „znać”, znaczy „zrozumieć” lub „uświadomić sobie”. Spójrzmy na przykład w J 14.6-7: Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali; odtąd go znacie i widzieliście go. Tomasz był jednym z towarzyszy Jezusa od lat i oczywiście znał go, ale nie w pełni rozumiał, kim był Jezus i jaka była naprawdę jego misja. Uczył się, nabywał wiedzy i w tym przypadku użyto innego greckiego wyrazu.

Lecz gdy będzie obowiązywać nowe przymierze, wszyscy poznają Pana w całej pełni. Nie będą musieli się uczyć, kim jest Pan. Wynika z tego, iż jako lud Boży, będą chodzić Jego ścieżkami.

8.13: Gdy mówi: NOWE, to uznał pierwsze za przedawnione; a to, co się przedawnia i starzeje, bliskie jest zaniku.

Widzimy, że Prawo stało się przedawnione. Kiedy „zanikło”? Z pewnością do 70 roku, kiedy to świątynia w Jerozolimie została całkowicie zniszczona. Zabrakło miejsca na składanie ofiar i kapłani nie mogli odbywać swej posługi. Z drugiej strony, pomiędzy zmartwychwstaniem Chrystusa a rokiem 70-tym Prawo było zachowywane. Jeden z przykładów przestrzegania Prawa został zapisany w

Dz 21.21-26:

o tobie jednak powiedziano im, że wszystkich Żydów, którzy żyją między poganami, nauczasz odstępstwa od Mojżesza, mówiąc, żeby nie obrzezywali dzieci ani też nie zachowywali zwyczajów.

Co tu robić? Z pewnością usłyszą, że przyszedłeś.

Zrób więc to, co ci mówimy: Jest między nami czterech mężów, którzy uczynili ślub;

weź ich, poddaj się wraz z nimi oczyszczeniu i pokryj za nich koszty, aby mogli ostrzyc głowy; wtedy wszyscy poznają, że to, co im o tobie powiedziano, nie odpowiada prawdzie, lecz że i ty sam przestrzegasz zakonu.

Co się zaś tyczy pogan, którzy uwierzyli, wysłaliśmy na piśmie nasze zalecenie, aby się wystrzegali rzeczy ofiarowanych bałwanom i krwi, i tego, co zadławione, i nierządu.

Wówczas Paweł, wziąwszy owych mężów, poddał się wraz z nimi oczyszczeniu następnego dnia i wszedł do świątyni, zgłaszając zakończenie dni oczyszczenia i czas złożenia ofiary za każdego z nich.

Czy był to okres przejściowy, w którym ewangelia zbawienia poprzez wiarę w Chrystusa była głoszona zarówno Żydom, jak i poganom? Jest jasne, że nie oczekiwano od nie-Żydów przestrzegania Prawa, a Żydzi zostali od niego odwiedzeni przez ewangelię. Oczywiście, list do Hebrajczyków miał przekonać Żydów, by nie powracali do Prawa, lecz trzymali się mocno ewangelii Chrystusa, gdyż tylko on jedynie mógł im dać życie wieczne. Paweł napisał do Filipian słowa, które wyjaśniają jego stanowisko w tej drażliwej kwestii. Uwaga, pisze on o psach, Żydach, którzy nalegali, aby wierni wywodzący się z pogan koniecznie zostali poddani obrzezaniu. Obrzezanie powinno być obrzezaniem serca, nie ciała.

Fil 3.3-11:

My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy.

Chociaż ja mógłbym pokładać ufność w ciele. Jeżeli ktoś inny sądzi, że może pokładać ufność w ciele, to tym bardziej ja:

obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz,

co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany.

Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.

Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa

i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,

żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci,

aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania.

To ironia, że na przestrzeni wieków Izrael tak zaniedbał Prawo i sprowadził na siebie zemstę Boga, a jednak tak bardzo chcieli wciąż przy Prawie trwać. Wielu zwróciło się ku Chrystusowi, ale ci, którzy tak nim wzgardzili, że ukrzyżowali Zbawiciela, byli skazani na straszną przyszłość i ujrzeli centrum oddawania czci Bogu całkowicie zrujnowane do tego stopnia, iż nie pozostał po nim kamień na kamieniu.

„Przyjdę znowu i wezmę was do siebie” (J.14;3)

„W domu Ojca mego wiele jest mieszkań, gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (J.14;2 – 3)

 Problem:

Uważa się, że Jezus Chrystus, gdy powróci na ziemię zabierze z niej swych wiernych wyznawców do nieba.

Wyjaśnienie:

Co miał na myśli Jezus mówiąc: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań” ? Czy faktycznie chodziło mu o mieszkania dla wiernych w niebie, dokąd mieliby być zabrani? Rozpatrzmy tę wypowiedź w kontekście Psalmów – niejednokrotnie cytowanych przez Chrystusa i apostołów.

Dawid w następujący sposób zwraca się do Boga: „Panie ! Kto przebywać będzie w namiocie twoim? Kto zamieszka na Twej górze świętej? Ten, kto żyje nienagannie i pełni to, co prawe”  (Ps.15;1-2), „Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni” (Ps.23;6), „Chciałbym mieszkać w namiocie Twoim (tj. Boga) wiecznie” (Ps.61;5), „Błogosławiony ten, którego Ty wybierasz i dopuszczasz, by mieszkał w sieniach Twoich” (Ps.65;5 patrz: Ps.84;5). W tych tekstach jest mowa o „zamieszkaniu w domu Pana”, na Jego „świętej górze”. Nie ma więc podstaw, by twierdzić, że Dawid miał nadzieję zamieszkać z Bogiem w niebie.

Nazwa „dom Pana” odnosi się do świątyni zbudowanej na „świętej górze” Syjon i znajdującego się w niej przybytku Jahwe („namiotu” Ps.15;1). To właśnie w nim objawiała się chwała Boga. Izraelici w świątyni zanosili swe modlitwy do Boga i składali ofiary. Salomon podczas uroczystości poświęcenia świątyni prosił Boga: „Niech Twoje oczy będą otwarte nad tym domem nocą i dniem, nad tym miejscem, o którym powiedziałeś: Tam będzie imię moje, abyś wysłuchał modlitwy, jaką twój sługa będzie zanosić na tym miejscu” (1Król.8;29). Dawid pragnął „zamieszkać w domu Pana”, to znaczy doświadczyć Jego obecności, chwały i odpuszczenia win. Nie zamierzał on dosłownie zamieszkać w świątyni, ani też sprawować w niej służby (nie pochodził z plemienia Lewiego – por. Mat.1;2-6).

Słowa Jezusa: „W domu Ojca mego jest wiele mieszkań” mają to samo znaczenie. Chrystus wypowiada je w kontekście zbliżającej się śmierci, zmartwychwstania i uwielbienia przez Boga (por. J.13;31-33). Zabrany do nieba Jezus jest kapłanem – pośrednikiem, przez którego wierzący mogą zwracać się do Boga i prosić Go o przebaczenie swych grzechów. „Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga” (Hbr.9;24). Tak więc Zbawiciel „przygotowuje miejsce” tym, którzy mają dostąpić zbawienia i razem z Nim mieć współudział w chwale Królestwa Bożego. Jezus powiedział: „przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (J.14;3). Nie obiecywał On, że zabierze wiernych do nieba. W tym miejscu należy odpowiedzieć na pytanie: jaki będzie cel powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię? Czy przyjdzie On po to, by zabrać sprawiedliwych do nieba, czy też by ustanowić zapowiadane przez proroków Starego Testamentu Królestwo Boże na ziemi?

Odpowiedź można ująć w następujących punktach:

  1. Zapowiedź ustanowienia Królestwa Boga na ziemi sięga czasów Abrahama, Izaaka, Jakuba i Dawida, z którymi Jahwe zawarł swoje przymierze (czytaj:1Moj.12;1-3, Gal.3;8, 1Moj.26;2-4, 1Moj.28;13-14, 2Sam.23;1,3-5).
  2. Obiecanym władcą tego wiecznego Królestwa jest potomek Dawida – Jezus Chrystus. Zasiądzie On na tronie Dawida przywróconym po powtórnym przyjściu Jezusa na ziemię (czytaj: 2Sam.7;12-14, Ps.132;11, 2Sam.23;1,3-5, Dz.Ap.2;39, Łk.1;31-33, Mk.15;2, Mt.19;28, Iz.9;6, Jer.33;15, Zach.6;12-13).
  3. Obietnice dane patriarchom zostaną wypełnione w Królestwie rządzonym przez Chrystusa [tj. w Królestwie Bożym ustanowionym na ziemi] (czytaj: Iz.11;9, Iz.2;4, Ps.72;17, Iz.32;1-4, Jer.3;17, Zach.9;10, Iz.33;5-6, Ps.67;4-5, Ez.36;34-36, Iz.62;4, Iz.51;3, Iz.60;15, Mat.8;11, Łk.13;28-29).
  4. Jezus Chrystus powróci z nieba w sposób dla każdego widoczny i zamieszka na ziemi po raz drugi, by wypełnić wszystkie wspomniane wyżej obietnice Jego Ojca (czytaj: Dz.Ap.1;9, Łk.9;26, Mat.24;27, 2Tym.4;1, Mat.16;27, Dz.Ap.3;20-21, Hbr.9;28, 1Tes.4;16, 1P.1;13, Fil.3;20, 1Kor.1;7, 1J.2;28, Dan.7;14, 1Kor.15;24-28).
  5. Nagrodą obiecaną dla tych, których Jezus uzna za sprawiedliwych w dniu swego przyjścia, będzie ich współudział w chwale, dostojeństwie i mocy Królestwa (czytaj: Mat.5;5, Ps.37;11, Łk.12;32,35-36, Łk.22;29-30, 2Tym.4;1,8, Łk.13.28-29, 2Tym.2;12, Obj.5;10, Dan.7;18,27, Obj.2;26-27, Obj.3;21).
  6. Królestwo Boże to dziedzictwo, do objęcia którego wzywa ludzi ewangelia – a zatem nie jest to „królestwo ponad obłokami”, które upowszechnia tradycyjna dogmatyka kościelna (czytaj: 1Tes.2;12, Łk.12;32, Jak.2;5, Mat.25;34, 2P.1;11, Łk.13;29, J.3;5, 1Kor.15;50, 1Kor.6;9).

W tym kontekście stają się zrozumiałe słowa Jezusa: „wezmę was do siebie”. Odnoszą się one do zgromadzenia wiernych w czasie powtórnego przyjścia Chrystusa, by mogli oni mieć współudział w Jego królowaniu i chwale. O tej wyczekiwanej chwili powrotu naszego Zbawiciela pisze apostoł Paweł: „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba, wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana, i tak zawsze będziemy z Panem” (1Tes.4;16-17). O tym zgromadzeniu wspominają także inne fragmenty Biblii np.: Ps.50;5, Mat.24;31, Mar.13;26-27, Łk.17;34-36 (por. Dz.Ap.8;39, 1Król.18;12), jednak żaden z nich nie mówi o zabraniu wiernych do nieba.