Narodziny z dziewicy

Narodziny Jezusa Chrystusa z dziewiczej matki są faktem, który – jak wszystkie prawdziwe nauki chrześcijaństwa – swymi korzeniami tkwi w Starym testamencie. U samego zarania dziejów, wówczas, kiedy na Adama i Ewę padł Boży wyrok za nieposłuszeństwo, obiecany został Zbawiciel, który miał zniszczyć moc grzechu węża depcząc mu głowę. On sam miał natomiast zostać zraniony w piętę. Rana, odniesiona przez węża miała być śmiertelna, rana Zbawiciela – chwilowa. Owego obiecanego Zbawiciela określono jako „nasienie”, potomka Ewy (1Moj. 3,15).

Werset, na który się właśnie powołaliśmy, jest pierwszym z wielu fragmentów Biblii podkreślających ludzkie pochodzenie Chrystusa. Miał on być potomkiem [„nasieniem”] Abrahama (1Moj. 13,15; 22,17) wzbudzonym spośród Żydów (5Moj. 18,18), synem Dawida (2Sam. 7,12) – każdy z tych wersetów Nowy testament odnosi do Jezusa.

Niemniej jednak prócz tych wzmianek spotykamy w Piśmie Świętym wersety mówiące o Bożym synostwie Chrystusa. Bóg powiedział do Dawida: „Ja będę mu ojcem, a on będzie mi synem” (2Sam. 7,14). W Psalmach Bóg powiada o nim: „Synem moim jesteś, dziś cię zrodziłem” (Ps. 2,7), zaś przez proroka Jeremiasza powiada, że choć Zbawiciel będzie potomkiem Dawida, będzie zwany: „Pan sprawiedliwością naszą” (Jer. 23,5-6).

W jaki sposób Jezus miałby być zarówno synem Boga i człowieka? Odpowiedź na to pytanie daje prorok Izajasz: „Oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Immanuel” (Iz. 7,14). Imię to znaczy: „Bóg z nami”; narodzone z dziewicy dziecko miało być w rezultacie „potomkiem [nasieniem] kobiety”, a mimo to Synem Boga – manifestacją obecności Boga pomiędzy ludźmi.

Często usiłuje się pomniejszyć wagę tego proroctwa sugerując, że słowo „dziewica” oznacza tu jedynie młodą kobietę i odnosi się do jakiegoś incydentu z życia proroka. Jednak to proroctwo zostało dane jako znak od Boga dla niewierzących Żydów, reprezentowanych przez niegodziwego króla Achaza, podczas gdy urodzenie syna przez młodą, zamężną kobietę jest tak naturalnym wydarzeniem, że nie mogłoby być znakiem. Co więcej, istotnym jest, że Pismo nie wspomina o wypełnieniu się tego znaku w czasach Izajasza. Taki zapis natomiast odnajdujemy w Nowym Testamencie – prostą, uroczystą a jednocześnie rzeczową relację, dotyczącą jednego z najdonioślejszych cudów. W słowach tego fragmentu przytoczone jest wspomniane proroctwo Izajasza – znaczenie użytego w tym miejscu greckiego wyrazu parthenos całkowicie wyklucz idee młodej, zamężnej kobiety (Mat. 1,20-23).

Dziewica Maria otrzymała za pośrednictwem anioła wieść od Boga, że będzie miała syna. „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym” (Łk. 1,35). W ten sposób owa obietnica „nasienia kobiety” złożona u zarania ludzkości wreszcie się urzeczywistniła. „Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem” (Gal. 4,4-5).

Cudowne narodziny zdarzały się i wcześniej: tak było na przykład z Izaakiem i Janem Chrzcicielem, ale w tych wypadkach Pismo zawsze mówi o człowieczym ojcu. Idea Chrystusa była odmienna: nie miał on człowieczego ojca, jego ojcem był Bóg, który tą samą siłą stworzył Adama, stworzył także wszystkie warunki niezbędne dla poczęcia dziecka Marii. Stąd też tylko Jezus może zostać nazwany „jednorodzonym Synem Boga”.

Z relacji Łukasza wynika jasno, że po owym cudownym poczęciu, nastąpił zupełnie naturalny rozwój płodu i narodziny, a zatem Jezus urodził się pod każdym względem tak, jak każde inne dziecko – był synem Marii w dosłownym sensie. Jak czytamy: „Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu” (Hbr. 2,17). Słowa „we wszystkim” wykluczają jakikolwiek wyjątek. Porównaj także znaczenie użytego w tym wersecie słowa „bracia” z fragmentem 5Moj. 18,18, na który uprzednio się powołaliśmy.

Taka jest zatem klarowna nauka Pisma dotycząca narodzin z dziewicy. Niemniej jednak – tak jak w wypadku wielu innych oryginalnych wierzeń chrześcijańskich – wiele osób żyjących współcześnie nie jest w stanie zaakceptować tej nauki. Inni natomiast „upiększyli” i zniekształcili ją tak bardzo, że straciła zupełnie swoje pierwotne znaczenie.

Negując autentyczność zapisów biblijnych, wysunięto przypuszczenie, iż fragment mówiący o narodzinach z dziewicy jest późniejszym dodatkiem do ewangelii. Przypuszczenia takiego nie usprawiedliwia jednak jakikolwiek dowód: ów zapis potwierdzają wszystkie autentyczne rękopisy. Osobliwie znamiennym jest fakt, że – dzięki Bożemu natchnieniu – najbardziej szczegółowy zapis dotyczący tych narodzin wyszedł spod ręki Łukasza, który był lekarzem, a przez to w większym niż ktokolwiek inny stopniu człowiek zdolnym do przedstawienia wszystkich szczegółów w rzeczowy i wolny od niepotrzebnych emocji sposób. Pozbawione podstaw są także próby wyjaśnienia tego faktu na gruncie naukowym. Biblia opisuje ów fakt jako cud, który nie znajduje swego odpowiednika w naturze.

Kościół katolicki i inne kościoły ponoszą odpowiedzialność za wprowadzenie błędów innego rodzaju. Oficjalną deklaracją wiary dotyczącą omawianego tu zagadnienia jest katolickie Credo, które powiada o Synu: „Syn Boży Jednorodzony, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami … dla nas, ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”.

Idea odwiecznie istniejącego Syna zstępującego z nieba i wcielającego się w ludzkie ciało Marii jest nie tylko obca świadectwu Pisma Świętego, ale i sprzeczna z tymi wszystkimi wersetami Starego i Nowego Testamentu, które mówią, iż Jezus był człowiekiem i , co więcej, potomkiem ludzkiego rodu. Więcej szczegółów na temat natury Jezusa podajemy w innych naszych publikacjach.

Na koniec musimy rozważyć kwestię miejsca, jakie owe narodziny z dziewicy zajmują w Bożym planie. Postrzega się je jako nieodzowny element planu odkupienia rodzaju ludzkiego. Tylko dzięki wyjątkowemu splotowi tego co ludzkie z tym, co boskie możliwe stały się narodziny kogoś, kto miał naszą naturę, reprezentanta rodzaju ludzkiego, który mógł złożyć swoje życie na prawdziwą ofiarę, a przy tym mogącego – dzięki pokrewieństwu łączącemu go z Ojcem – wieść doskonałe życie. Ze względu na bezgrzeszne życie Jezusa, Bóg wskrzesił go z martwych i w ten sposób otwarta została droga życia dla wszystkich następnych, którzy staną się przybranymi synami Boga poprzez narodziny w duchu (podczas gdy Jezus był synem Boga w sensie dosłownym), „nie z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga” (J. 1,13).