5.03.

W naszym pierwszym czytaniu dzisiejszego dnia, z Księgi Kapłańskiej 11, mamy przedstawione szczegółowe wymogi odnośnie do mięsa, które zgodnie z Prawem Mojżesza mogło być spożywane albo nie. Biorąc pod uwagę jego naturalne właściwości, odżywcze można powiedzieć, trudno byłoby nam zdecydować, które z nich przynosiłoby dla człowieka większe korzyści, chociaż z pewnością niektóre zwierzęta, ptaki i ryby na przykład, są ładniejsze z wyglądu, niż inne. Ale nie jest to z pewnością podstawa wyboru dokonana przez Wszechmocnego Boga, który jest Stwórcą ich wszystkich podług Swej woli. Wybór Boga nie opierał się na przypadkowych zasadach, ani nie był kwestią chwilowej zachcianki. Jeśli zadalibyśmy pytanie, jaka jest różnica pomiędzy akceptowanymi i nieakceptowanymi zwierzętami, odpowiedź dla Izraela brzmiała – taki jest nakaz Boga. Jednak nakazy te nie zostały przeniesione do Nowego Testamentu, gdyż Paweł pisał: … wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać.
Tym niemniej wiemy, że owe zwierzęta „nieczyste” mają podstawowe cechy, które mogą mieć znaczenie duchowe jako antytypy, kiedy patrzymy na nie z punktu widzenia osoby wierzącej. Zatem rozważmy to przez chwilę. Czytamy w Księdze Kapłańskiej 11.1-2: I przemówił Pan do Mojżesza i do Aarona tymi słowy: Powiedzcie do synów izraelskich tak: Takie zwierzęta możecie jeść spośród wszelkich zwierząt, jakie są na ziemi: Każde spośród bydła, które ma rozdzielone kopyto i rozszczepioną racicę i przeżuwa pokarm, możecie jeść. Dwie cechy wyróżniają zwierzęta akceptowalne. Muszą mieć rozdzielone kopyto i muszą przeżuwać. Połączenie tych dwóch cech było absolutnie konieczne; przy braku jednej z nich, zwierzę nie było akceptowalne.
Najpierw weźmy pod uwagę ich sposób jedzenia, by mogły żyć. Te, które przeżuwały, oczywiście czerpały dla siebie wartości odżywcze z płodów ziemi, zapewnianych przez działanie Boga. Nie są one drapieżnikami, które polują i zabijają inne stworzenia, pragnąc ich ciała i krwi, odbierając życie, by się wyżywić. Odwrotnie przeżuwacze, jedzą wolno i poświęcają tej czynności wiele czasu. Przeżuwają pokarm nadal po zjedzeniu, co wzmacnia ich proces trawienia, wykorzystując maksymalnie wartości odżywcze tego, co jedzą, i w przypadku „czystych” zwierząt ta cecha musi być połączona z posiadaniem przez nie rozdzielonego kopyta. Jest to wybór Pana, jak stwierdza wyraźnie Jego Słowo. Przyjmuje się na ogół, że stworzenia z rozdwojonym kopytem zachowują większą stabilność/równowagę na nierównym gruncie, na którym muszą się poruszać, by znaleźć świeżą trawę na pokarm. Z pewnością jest to prawda w odniesieniu do terenów Izraela, chociaż mniej jest to oczywiste w przypadku europejskich pastwisk.
Te dwie cechy zwierząt czystych miały znaczenie typiczne, które pouczyłoby Izraela, jeśli zastanowiliby się nad tym ich znaczeniem, o czym pouczył nas Jezus. Na przykład, gdy był kuszony, Jezus odrzucił radę, by przemienił kamienie w chleb, jak to czytamy w Mt 4.4: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jest to cytat z Pwt 8.3, gdzie Mojżesz wytłumaczył, że Bóg specjalnie pozwolił Izraelowi głodować, żeby tym bardziej docenili mannę, którą zapewnił im później. Opóźnienie, czy też zaopatrzenie ich bez pośpiechu, miało na celu danie im czasu na
zastanowienie, ale Izrael nie patrzył na to opóźnienie w ten sposób, ani też nie wykorzystał go odpowiednio. Zamiast tego, tylko narzekali i pożądali zaspokojenia cielesnego głodu. Dla kontrastu, Jezus wykorzystał czterdziestodniowy okres głodówki na przemyślenie Bożego Słowa, co w cudowny sposób wzmocniło go i dało mu jasność rozumienia. Wykorzystanie owego czasu na refleksję nad Słowem Boga dało mu pewność, że idzie dobrą drogą przed Bogiem.
Jest oczywiste, że Izrael nie rozumował w ten sposób, nawet biorąc pod uwagę choćby spożywanie „czystych” zwierząt danych im przez Boga. Na przykład, kiedy Pan zapewnił im przepiórki na pustyni w Kibrot-Hattaawa, by mogli zaspokoić ich pragnienie mięsa, a także mannę, to zebrali oni po dziesięć omerów na osobę, podczas gdy Pan dokładnie określił jego ilość tylko na jeden omer manny na osobę. Nawet po obdarciu z pierza i przygotowaniu ptaków, dziesięć omerów była to zbyt wielka ilość, dlatego czytamy w Lb 11.33-34: Lecz gdy mięso było jeszcze między ich zębami, zanim zostało ono spożyte, zapłonął gniew Pana przeciwko ludowi. Pan zadał ludowi bardzo ciężki cios. Miejsce to nazwano Kibrot-Hattaawa (Groby Rozkoszy), gdyż tam pogrzebano ludzi pożądliwych.
Podobnie później, w czasach króla Saula, kiedy Pan dał im zwycięstwo nad Filistyńczykami, to czytamy w 1 Sam 14.32: Potem lud rzucił się na zdobycz, nabrał owiec, wołów i cielęta, zarzynał je na ziemi i zjadał razem z krwią. Wówczas Saul został powiadomiony o tym zachowaniu Izraela i otrzymał nakaz: Niech każdy przyprowadzi do mnie swego wołu czy swoją owcę i zarzynajcie na nim, a potem dopiero jedzcie, a nie grzeszcie przeciwko Panu, jedząc z krwią. Zatem nawet spożywając mięso czystych zwierząt, jako pokarmu danego przez Boga, ludzie zachowywali się jak dzikie, nieczyste zwierzęta, podążając za swymi pragnieniami wbrew Prawu. Jest jasne, że nie nauczyli się najwidoczniej niczego z nakazów Pana, który przedstawił cechy odróżniające zwierząt czystych. W rezultacie nie podążali pewnie drogą przed Panem, ani nie kierowali się Jego zasadami, tak jasno zaprezentowanymi nam przez Jezusa.
Te same podstawowe zasady odnoszą się do wyboru ptaków i ryb, akceptowalnych przez Prawo. Nie były one ani drapieżnikami, ani też żarłocznymi padlinożercami. Mając to w pamięci, przejdźmy do psalmów 110 i 112. Ps 110.1: Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek pod nogi twoje! Berło mocy twojej ześle Pan z Syjonu: Panuj wśród nieprzyjaciół swoich! Lud twój chętnie pójdzie za tobą w świętej ozdobie, gdy wystawisz wojsko swoje; młódź twoja zrodzi ci się jak rosa z zorzy porannej.
Na jakiej podstawie powie Pan Bóg do Jezusa: Siądź po prawicy mojej, czyniąc jego nieprzyjaciół jego podnóżkiem, posyłając berło jego mocy z Syjonu, i kim będzie jego lud w ten dzień? Z pewnością podstawa ta będzie wyłożona w cechach zwierząt czystych: tych, którzy cierpliwie, wytrwale i bez żarłoczności, pożądliwości spożywają zapewniony im przez Boga pokarm; tych, które bez przerwy czerpią z jego wartości odżywczych i przyswoiwszy go, następnie przyjmują jego nauczanie, by kierować mądrze swoimi krokami. Będą oni całkowicie przekonani co do jego prawdy i gotowi podporządkować się jego wskazówkom.
Będzie to w zgodzie z wersetem 4: Przysiągł Pan i nie pożałuje: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka. Melchisedek znaczy „mój król jest sprawiedliwy”. Był on również królem Salemu, co znaczy „pokój”, ponieważ był on sprawiedliwy. Był on typem wskazującym na przyszłą rolę Jezusa na ziemi, i stwierdzenie przez psalmistę, że był on sprawiedliwy, pozostawało w pełnej zgodzie ze Słowem Boga. Opis znajdujący się w Księdze Izajasza 11.2-5 był prawdziwy jako typiczny obraz Melchisedeka, jak również jako antytypiczny obraz Jezusa: I spocznie na nim Duch Pana; Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Pana. I będzie miał upodobanie w bojaźni Pana. Nie według widzenia swoich oczu będzie sądził ani według słyszenia swoich uszu rozstrzygał, lecz według sprawiedliwości będzie sądził biednych i według słuszności rozstrzygał sprawy ubogich na ziemi. Rózgą swoich ust będzie chłostał zuchwalca, a tchnieniem swoich warg zabije bezbożnika. I będzie sprawiedliwość pasem jego bioder, a prawda rzemieniem jego lędźwi. Dlatego, mając upodobanie w bojaźni Pana, Jezus będzie nadzwyczajnie wyposażony, by sądzić sprawiedliwie i zetrzeć z powierzchni ziemi każdego, kogo uzna za niesprawiedliwego, albo nieczystego z punktu widzenia Prawa Boga. Jezus, będąc bezgrzesznym, będzie zatem czysty w oczach Boga, podczas gdy ci, których zabije, będą jak zwierzęta nieczyste, postępować według swych własnych pożądliwości.
Psalm 111.1: Z całego serca wysławiam Pana w gronie prawych i w zgromadzeniu. Jakże wysokie wymagania prezentuje się w tych słowach, skoro możliwe jest z całego serca wysławianie Pana, znajdując się w gronie prawych i w zgromadzeniu. Jak można taki standard osiągnąć? Gdzie go szukać? Jedyną podstawą i sposobem zdobycia go jest upodobanie w bojaźni Pana, w oparciu o Słowo Pana. Nie pojawia się jako rezultat chwili nagłej i krótkotrwałej przyjemności, jaką ma drapieżnik chwytający ofiarę. Musi być raczej zdobywana na drodze stałego przeżuwania, upartego spożywania pokarmu zapewnionego przez Boga. „Przeżuwać” to medytować, i przeżuwacze, zwłaszcza w czasie czynności przeżuwania pokarmu, wydają się być głęboko zamyślone, pełne refleksji podczas trawienia pokarmu.
Wersety 2-5: Wielkie są dzieła Pana, godne badania przez wszystkich, którzy je kochają. Dzieło jego jest okazałe i wspaniałe, a sprawiedliwość jego trwa na wieki. Pamiętnymi uczynił cuda swoje; łaskawy i litościwy jest Pan. Daje pożywienie tym, którzy się go boją; na wieki pamięta o swoim przymierzu. Jak jasno z tego wynika, dzieła Pana muszą być najpierw rozpoznane i dostrzeżone, zanim ktokolwiek będzie miał możność je pokochać, i wyłącznie dla takiego spostrzegawczego umysłu będą one okazałe i wspaniałe i będą cudami, poczętymi po to, by być sprawiedliwymi i godnymi pamiętania. Jego pożywienie będzie pokarmem duchowym dla tych, którzy się go boją.
Te elementy pobudzają do uwagi, ale rozważmy również ich odległe w czasie skutki, wersety 6-8: Ukazał ludowi swemu potęgę dzieł swoich, dając im dziedzictwo narodów. Wierność i prawo są dziełami rąk jego, wszystkie jego nakazy są niezawodne, ustanowione na wieki wieków, pełnione w wierności i prawości. Podkreślmy: Ukazał ludowi swemu potęgę dzieł swoich… ustanowione na wieki wieków.
Wiemy oczywiście, że to „ukazanie” jest prezentowane na każdej stronie Pisma, zawierającego historię postępowania Boga z Izraelem; Jego mądrość i sprawne zarządzanie ciągle uwidaczniały się w celu oświecenia i błogosławienia Jego narodowi, by sprowadzić ich na Swe drogi i zgodnie ze Swym celem/planem dla ich wiecznej szczęśliwości. Jednak Izrael nie chciał tego dostrzec.
Doskonałym przykładem prawdziwości powyższych wersetów był Jezus, którego odrzucili. Nikt nie bał się Boga bardziej od niego. Nikt nie wypełniał Jego przykazań z lepszym skutkiem. I żaden naród nie miał lepszych podstaw dla poznania tej wiedzy i właściwej reakcji na nią, niż Izrael. A jednak zamknęli swe oczy i serca na jego przesłanie i przykład. Musimy spytać, czy i my możemy stać się winni takiej ślepoty? Modlimy się, by się tak nie stało.
Psalm 112.1-2: Błogosławiony mąż, który boi się Pana I rozmiłował się w jego przykazaniach! Potomstwo jego będzie możne na ziemi, pokolenie prawych będzie błogosławione.
Strach, o którym mówi się w 1. wersecie, nie jest najwidoczniej beznadziejnym, służalczym strachem, ale raczej wypływającym ze strachu i podziwu szacunkiem. Kiedy rozmyślamy nad nieskończoną mocą, mądrością i dziełami Pana, ukazanymi poprzez stworzenie wszystkiego w niebiosach i na ziemi, i kiedy zaczynamy odkrywać choćby nieco Jego opiekuńczość, miłość i miłosierdzie w postępowaniu z Izraelem, i z nami samymi w naszych słabościach, to możemy się tylko zdumiewać Jego cierpliwością w stosunku do nas wszystkich.
Zatem jak powinniśmy reagować na przykład wskazany nam przez Boga i objawiony także w Jezusie? Wersety 5-9: Szczęśliwy mąż, który się lituje i pożycza, prowadzi swe sprawy zgodnie z prawem, bo nigdy się nie zachwieje: sprawiedliwy nigdy nie będzie zapomniany. Nie boi się złej wieści, serce jego jest mocne, ufa Panu. Spokojne jest serce jego, nie boi się, aż spojrzy z góry na nieprzyjaciół swoich. Szczodrze rozdaje, udziela ubogim, sprawiedliwość jego trwa na wieki; potęga jego przybiera na znaczeniu.
Uważamy, że charakter tych wersetów wskazuje na działanie pokrewne zachowaniu przeżuwaczy. Spożywając Słowo Boga, musimy być gotowi na zastanowienie się i medytowanie nad tym, co przeczytaliśmy, aby je wchłonąć i zostać przez nie wzmocnionymi, tak by mogło ono kierować duchowo naszymi krokami, byśmy mądrze podążali ścieżką sprawiedliwości, czyniąc nasze kroki pewnymi w służbie Bogu.
Rozważmy więc znów przykład Jezusa. Chociaż był on synem Boga, narodził się w skromnej stajence, jego rodzice nie byli w stanie zapewnić sobie bardziej prestiżowego noclegu. Dorastał jako, pozornie, syn wiejskiego cieśli. Nie było w tym nic nobilitującego. A jednak w wieku dwunastu lat zdumiał uczonych w Prawie w świątyni w Jerozolimie swym rozumieniem Bożego Słowa. Dlaczego nie zatrzymali go jako wielce obiecującego studenta Prawa, by rozwijać jego scholastykę? Z pewnością taka była wola Pana, że tak się nie stało. Dlatego Jezus spędził następne osiemnaście lat w zapomnieniu, obejmując po Józefie posadę wiejskiego cieśli. Trzydzieści lat przygotowań do posługi, doświadczania życia
wymagającego od niego dużego wysiłku, pośród biednych w jego narodzie. Nie urodził się w przysłowiowym czepku, wcale nie.
Następnie, kiedy jego moc uzdrawiania i nauczania stała się dla wszystkich oczywista, i kiedy prości ludzie, z którymi pozostawał w tak bliskich stosunkach, usiłowali wybrać go swym władcą i królem, synem Dawida – którym wszak był rzeczywiście – odrzucił ten splendor i nagłe wyniesienie. Doskonała znajomość Słowa Boga sprawiła, że w pełni zdawał sobie sprawę z tego, że taki ruch byłby w sprzeczności z planem Boga odnośnie jego osoby. Nie było przeznaczone Jezusowi drapieżne zdobycie sławy ani władzy. Zamiast tego miał pełnić z pełnym oddaniem, nieprzerwanie posługę dla Słowa aż do niezbędnego, tragicznego końca. I w tamtym czasie, chociaż wiedział doskonale o wszystkim, co go czeka, postanowił udać się do Jerozolimy. W ostatnich godzinach przed śmiercią musiał stoczyć najtrudniejszą walkę z samym sobą. W Mt 26.39 czytamy: I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Modlił się też: Ojcze mój, jeśli nie może mnie ten kielich minąć, żebym go pił, niech się stanie wola twoja. Marek odnotowuje, że Jezus w tamtej chwili przyznał: Smutna jest moja dusza aż do śmierci. Natomiast Łukasz zapisał: I w śmiertelnym boju jeszcze gorliwiej się modlił; i był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię. Najwidoczniej w pełni zdawał sobie sprawę z potwornego bólu, który poprzedzi jego śmierć. Zdołał znieść męki tej próby, gdyż spędził życie, wchłaniając Słowo i rozmyślając nad jego znaczeniem, przeżuwając Słowo Boga.
Perspektywa tego, co go czekało, widziana przez Jezusa, ukazana jest w jego modlitwie w J 17.1: Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył. W J 12.28 czytamy podobne słowa Jezusa i odpowiedź Ojca: Ojcze, wsław Twoje imię. Wtem rozległ się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię. Wsławił w życiu Jezusa, i w jego śmierci, i w jego zmartwychwstaniu, możliwym jedynie dzięki mocy Boga. W akcie tym rzeczywiście, jak czytamy w Psalmie 111.6: Ukazał ludowi swemu potęgę dzieł swoich. Jako duchowy lud Ojca, w co wierzymy, wspominamy teraz owoce tych dzieł, spożywając ten chleb i pijąc to wino.