Osiem cudów Królestwa

„Jest też jeszcze wiele innych rzeczy, których dokonał Jezus, które gdyby miały być wszystkie z osobna spisane, sądzę, że i cały świat nie mógłby pomieścić ksiąg, które byłyby napisane” J.21;25

Tymi słowami apostoł Jan kończy swoją Ewangelię. W Ewangeliach możemy znaleźć łącznie 37 cudów uczynionych przez Chrystusa – wiele z nich jest zapisane jednocześnie w kilku Ewangeliach. Mateusz sprawozdaje o 24 cudach, Marek o 22, Łukasz o 23 natomiast Jan ogranicza się tylko do ośmiu, jednocześnie stwierdzając, że „jest wiele innych rzeczy, których dokonał Jezus”. Dlaczego Jan wybrał i opisał te, a nie inne cuda? Niektóre z nich są zapisane tylko w ewangelii wg Jana jak np. zamiana wody w wino w Kanie Galilejskiej, uzdrowienie chromego nad sadzawką, uzdrowienie niewidomego od urodzenia, wskrzeszenie Łazarza czy cudowny połów 153 ryb. Skąd ten wybór?

Niewątpliwie, czyny Jezusa miały pokazać, że jest on zapowiadanym przez proroków Mesjaszem. Nawet Jan Chrzciciel miał w pewnym momencie co do tego wątpliwości – pytanie, które skierował do Jezusa przez swoich uczniów, dotyczyło tego czy wypełni On obietnice mesjańskie opisane w Starym Testamencie (np. Iz.61;1, 58;6).

„Wtedy Jan, przywoławszy dwóch spośród uczniów swoich, posłał ich do Pana i kazał go zapytać: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego oczekiwać mamy? A gdy ci mężowie przybyli do niego, rzekli: Jan Chrzciciel posłał nas do ciebie z zapytaniem: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego oczekiwać mamy?

W tej godzinie uleczył wielu od chorób i cierpień, i duchów złych, a wielu ślepych obdarzył wzrokiem” Łk. 7;18-21.

Jezus odwołuje się do księgi Izajasza 35;5-6 „rzekł im: Idźcie i oznajmijcie Janowi, coście widzieli i słyszeli: Ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, ubogim opowiadana jest ewangelia”.

Mimo tak oczywistych i niepodważalnych cudów, które czynił Chrystus, uczeni w Piśmie domagali się jakiegoś spektakularnego znaku potwierdzającego Jego posłannictwo od Boga.

„Wtedy odpowiedzieli mu niektórzy z uczonych w Piśmie faryzeuszów, mówiąc: Nauczycielu, chcemy widzieć od ciebie znak” Mat.12;38 – jednak spotykali się ze stanowczą odmową Jezusa.

„A On odpowiadając, rzekł im: Pokolenie złe i cudzołożne znaku żąda, ale nie otrzyma innego znaku jak tylko znak Jonasza proroka” Mat.12;39. O tym wydarzeniu wspominają również Marek (Mk.8;11-12) i Łukasz (Łk.11;29-32). I właśnie ci trzej ewangeliści w swych opisach cudów podkreślają, że Jezus jest wybranym przez Boga Mesjaszem, który był zapowiedziany w Pismach Starego Testamentu. Izajasz pisał o czynach Mesjasza: „wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych, wtedy chromy będzie skakał jak jeleń i radośnie odezwie się język niemych, gdyż wody wytrysną na pustyni i potoki na stepie” (Iz.35;5-6), „abyś otworzył ślepym oczy, wyprowadził więźniów z zamknięcia, z więzienia tych, którzy siedzą w ciemności (Iz.42;7).

Jan, jak cała Ewangelia oraz Objawienie, które napisał pod natchnieniem Bożego Ducha, opisują nieco inny wymiar działalności i życia Chrystusa – pokazuje jego duchowy aspekt. Jan posługuje się charakterystycznym dla siebie językiem, podkreśla wyjątkowość i „boskość” Syna Człowieczego, dużo mówi nam o rzeczach przyszłych. Oto kilka przykładów. Jezus to „Słowo które stało się ciałem” (J.1;14), „nie z woli mężczyzny ale Boga” (J.1;13), to „prawdziwy chleb, który z nieba zstępuje i daje światu żywot” (J.6;32-33), to ten, który zaspokaja odwieczne pragnienia ludzkości – „kto napije się wody, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” (J.4;14). Co więcej nakazuje wierzącym w niego by spożywali jego ciało i pili jego krew – „na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim” (J.6;54-56). W końcu Mesjasz, w relacji Jana, jest bożą Szekiną – światłością w której objawiał się swojemu ludowi Jahwe – „Ja jestem światłością świata, kto idzie za mną nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (J.8;12) oraz „drogą, prawdą i życiem” (J.14;6). Doskonale rozumiemy te porównania i metafory.

Jan, jak orzeł, który jest symbolem jego ewangelii, widzi więcej, jak orzeł może patrzeć prosto w słońce. Ewangelia wg Jana ma głębokie duchowe przesłanie, mówi o przyszłości, chwale Królestwa, życiu wiecznym, sądzie i sprawach ostatecznych, dlatego możemy się domyślać, że opisane w niej cuda również mają taki wymiar i nie koncentrują się jedynie na zwykłej relacji zaistniałego wydarzenia. Chrystus nauczał nie tylko przez słowa, ale również czynami jako ten, który miał moc – „nauczał w synagodze ich, tak iż się bardzo zdumiewali i mówili: Skąd ma tę mądrość i te cudowne moce?” (Mat.13;54), „i zdumiewali się nad nauką jego, gdyż nauczał ich jako moc mający, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk.1;22). Czego chciał nas nauczyć Chrystus poprzez swoje niezwykłe czyny? Co chciał nam pokazać, poza doraźną pomocą i współczuciem, której udzielał potrzebującym? Przyglądnijmy się tym ośmiu cudom, które uczynił Chrystus, wybranym i opisanym przez apostoła Jana.

Cud pierwszy

„A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa. Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele. A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają. I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja. Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie! A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra. Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela! A oni zanieśli. A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca. I rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili. Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego. Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni” (J.2;1-12).

To jeden z najbardziej znanych fragmentów Biblii (myślę, że chodzi o fakt stworzenia wina – wiele osób chciałoby posiadać taką umiejętność :-). Cud został dokonany „trzeciego dnia” – z jednej strony przypomina to wydarzenia na górze Synaj: „trzeciego dnia zstąpił Pan na oczach ludu na górę Synaj” 2Moj.19;11-16 z drugiej zaś jest zapowiedzią zmartwychwstania Syna Bożego.

Pierwszy cud „jakiego dokonał Jezus” i pierwszy cud opisany przez Jana i tylko przez Jana wprowadza nas na wesele, miejsce radości, pokoju, nowego początku dla Oblubieńca i Oblubienicy.

Goście weselni nie myślą o troskach dnia codziennego, problemach zdrowotnych, wojnach i głodzie – żyją w innym świecie. Czyż nie jest to zapowiedzią mającego nadejść Królestwa, które było głoszone przez Chrystusa? – „chodził po miastach i wioskach, zwiastując dobrą nowinę o Królestwie Bożym” (Łk.8;1) gdyż „na to został posłany” (Łk.4;43). Właśnie o tych czasach prorokował Izajasz – „Pan Zastępów wyprawi wszystkim ludom na tej górze ucztę z tłustych potraw, ucztę z wystałych win, z tłustych potraw ze szpikiem, ze starych dobrze wystałych win. I zniszczy na tej górze zasłonę, rozpostartą nad wszystkimi ludami, i przykrycie, rozciągnięte nad wszystkimi narodami. Wszechmocny Pan zniszczy śmierć na wieki i zetrze łzę z każdego oblicza, i usunie hańbę swojego ludu na całej ziemi, gdyż Pan powiedział. I będą mówić w owym dniu: Oto nasz Bóg, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; to Pan, któremu zaufaliśmy. Weselmy i radujmy się z jego zbawienia!” (Iz.25;6-9). Wspólny posiłek od zawsze był wyrazem wspólnoty i wyjątkowej więzi – składane ofiary były spożywane przez lud Izraela i kapłanów, podobnie było podczas wieczerzy paschalnej – to nie tylko wspólnota między ludźmi ale również z samym Bogiem.

Trzy przypowieści Jezusa nawiązujące do zaślubin i wesela, zapowiadają Jego powrót i ustanowienie Królestwa, mianowicie o uczcie weselnej (Mat.22; Łk.14), o dziesięciu pannach roztropnych i nieroztropnych (Mat.25) oraz o powrocie pana, który u Łukasza powraca z uczty weselnej (Mat.24;45-51; Łk.12;42-48).

Królestwo Boże będzie miejscem gdzie Chrystus – Oblubieniec połączy się z wierzącymi – swoją oblubienicą. „Weselmy się i radujmy się, i oddajmy mu chwałę, gdyż nastało wesele Baranka, i oblubienica jego przygotowała się; … I rzecze do mnie: Napisz: Błogosławieni, którzy są zaproszeni na weselną ucztę Baranka” (Obj.19;7-9).

Jezus, podczas ostatniej wieczerzy, nawiązał do tych przyszłych wydarzeń – „A gdy nadeszła pora, zajął miejsce przy stole, a apostołowie z nim. I rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; Powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym. I wziąwszy kielich, i podziękowawszy, rzekł: Weźcie go i rozdzielcie między sobą; Powiadam wam bowiem, iż odtąd nie będę pił z owocu winorośli, aż przyjdzie Królestwo Boże. I wziąwszy chleb, i podziękowawszy, łamał i dawał im, mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich, to nowe przymierze we krwi mojej, która się za was wylewa” (Łk.22;14-20). Wino, jak wiemy, w Biblii symbolizuje krew, a krew to życie jak czytamy w Księdze Rodzaju (9;5) – „będę żądał waszej krwi, to jest waszego życia”. Pierwszy cud Jezusa (użyte greckie słowo: arche tłumaczone jako „pierwszy” może wskazywać nie tyle na kolejność co na ważność cudu) możemy zestawić z pierwszym cudem dokonanym przez Mojżesza w Egipcie, który był typem Chrystusa. Mojżesz zamienił wodę w krew – „Potem rzekł Pan do Mojżesza: Powiedz Aaronowi: Weź laskę swoją i wyciągnij rękę swoją nad wody Egiptu, nad jego rzeki, nad jego kanały i zalewy, i nad wszystkie jego zbiorniki wód, a zamienią się w krew, tak że krew będzie w całej ziemi egipskiej, a nawet w naczyniach drewnianych i kamiennych” (2Moj.7;19). Różnica jest taka, że Chrystus obdarza nas, jak powiedział gospodarz wesela, tym „lepszym” winem – życiem, które będzie trwać zawsze. Cud przeczy powszechnemu stwierdzeniu, że stare wino jest lepsze od młodego – stare przymierze od nowego, teraz to „młode wino należy wlewać do nowych bukłaków’ (Łk.5;38). Do Mojżesza i przemijającego zakonu nawiązują stągwie. Było ich sześć – sześć jest liczbą niedoskonałą, niepełną, wskazującą na słabość i ułomność, w przeciwieństwie do liczby siedem. Stągwie były kamienne by mogły służyć do rytualnych obmyć – jak tablice na których Mojżesz otrzymał przykazania, służyły „żydowskiemu zwyczajowi oczyszczenia” i były puste. Prawo rytualnie oczyszczało Izraelitów, jednak samo w sobie nie mogło nikogo zbawić. Mojżesz, a tym samym Prawo, które reprezentował, nie wszedł do ziemi obiecanej – Królestwa. Te puste stągwie zostały „napełnione po brzegi”, tak jak Chrystus „wypełnił” zakon stając się doskonałym w oczach Boga – „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić” (Mat.5;17). W ten sposób została otwarta droga do Królestwa Bożego dla wszystkich wierzących, którzy mając udział w zbawczym dziele Chrystusa będą postrzegani przez Boga jako ci co w doskonały sposób wypełnili zakon, unikając jego przekleństwa to jest śmierci. „Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu” (Gal.3;10 por. 5Moj.27;26), to „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu” (Gal.3;13) jako jedyny wypełniając go.

Cud drugi

„Przybył więc znowu do Kany Galilejskiej, gdzie z wody uczynił wino. A był w Kafarnaum pewien dworzanin, którego syn chorował. Gdy ten usłyszał, iż Jezus przyszedł z Judei do Galilei, udał się do niego i prosił, aby wstąpił i uzdrowił jego syna, gdyż był bliski śmierci. Wtedy Jezus rzekł do niego: Jeśli nie ujrzycie znaków i cudów, nie uwierzycie. Rzecze do niego dworzanin: Panie, wstąp, zanim umrze dziecię moje. Rzecze mu Jezus: Idź, syn twój żyje. I uwierzył ten człowiek słowu, które mu rzekł Jezus, i odszedł. A gdy jeszcze był w drodze, wyszli naprzeciw niego słudzy z oznajmieniem: Chłopiec twój żyje. Zapytał się ich więc o godzinę, w której mu się polepszyło. Rzekli mu: Wczoraj o godzinie siódmej opuściła go gorączka. Poznał wtedy ojciec, iż była to ta godzina, w której Jezus powiedział do niego: Syn twój żyje. I uwierzył sam, i cały dom jego. To był drugi cud, który uczynił Jezus, gdy powrócił z Judei do Galilei” (J.4;46-54).

Ten opis w swej formie jest bardzo podobny do opisu pierwszego cudu. Mamy prośbę skierowaną do Jezusa („wina nie mają” teraz „prosił aby wstąpił i uzdrowił jego syna”), co do której początkowo się dystansuje („jeszcze nie nadeszła moja godzina” teraz „jeśli nie ujrzycie znaków i cudów, nie uwierzycie”), jest mocne naleganie, któremu ostatecznie ulega. Chrystus wydaje polecenie, które zostaje wykonane („napełnijcie stągwie wodą” teraz „idź, syn twój żyje”), a cud staje się weryfikowalnym faktem (gospodarz potwierdził wyborność wina teraz słudzy oznajmiają „syn twój żyje”). W efekcie świadkowie cudu „uwierzyli” („uwierzyli weń uczniowie jego” teraz „i uwierzył sam, i cały dom jego”).

Dworzanin związany jest z królem w tym przypadku Herodem Antypasem, wskazuje na to użyte greckie słowo „basilikos” – człowiek związany z królem. Na określenie syna Jan używa zdrobniałego słowa „to paidion” – dzieciątko, maleństwo, które oznacza też sługę – w obliczu śmierci wszyscy ludzie są równi, mali i bezradni, także urzędnik królewski i sam król. Syn dworzanina jest śmiertelnie chory – symbolicznie oznacza to, że kresem wszystkich ludzi tego świata jest śmierć, jednak determinacja ojca sprawia, że Jezus dokonuje uzdrowienia.

„Znaki i cuda” o których mówi Jezus, wskazują na to co Bóg uczynił dla swego ludu – o ile „znaki” wskazują na miłość, o tyle „cuda” objawiają Jego moc. Pamięć o nich powinna być podstawą wiary i życia Izraela. Wiara nie polega na bałwochwalczym poszukiwaniu „znaków” – taką postawę ganił Chrystus, wiara może być początkowa lub niedoskonała, która wierzy dlatego, że „widzi” (jak uczniowie w Kanie czy Tomasz), ale w końcu pojawia się wiara człowieka, który wierzy słowu – bez widzenia, znaków i cudów. Cud dokonany „na odległość” miał podwójny skutek – dał wiarę ojcu, a synowi zdrowie.

W świecie żydowskim „Ojcem” był nazywany Abraham – „ojcem naszym jest Abraham” (J.8;39). Jan w usta królewskiego dworzanina wkłada prośbę o ratunek dla syna, mając właśnie na myśli ojca Abrahama – człowieka wiary. „Albowiem nie na podstawie zakonu była dana obietnica Abrahamowi bądź jego potomstwu, że ma być dziedzicem świata, lecz na podstawie usprawiedliwienia z wiary” (Rz.4;13). Słowa: „Panie, wstąp, zanim umrze dziecię moje” mogły być modlitwą Abrahama gdy miał złożyć w ofierze swojego jedynego syna Izaaka. Ta modlitwa została wysłuchana: „Lecz anioł Pański zawołał nań z nieba i rzekł: Abrahamie! Abrahamie! A on rzekł: Otom ja! I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego”. W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Przez wiarę Abraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego, on, który otrzymał obietnicę, do którego powiedziano: Od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem” (Hbr.11;17-19). Podczas pierwszego cudu Jan odwoływał się do Mojżesza teraz przywołuje Abrahama i jego wiarę. Abraham „ma być dziedzicem świata”, to jemu Bóg obiecał Królestwo. Na wielkiej uczcie, do której nawiązywał pierwszy cud, będzie Abraham, Izaak i Jakub – „powiadam wam, że wielu przybędzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem i z Izaakiem, i z Jakubem w Królestwie Niebios” (Mat.8;11). Teraz mając jego wiarę możemy być uzdrowieni ze „śmiertelnej choroby”, która jest udziałem wszystkich ludzi, gdyż „Bóg ma moc wskrzesić nawet umarłych” – uczyni to w swoim Królestwie czego zapowiedzią był właśnie ten cud.

Zwróćmy uwagę na godzinę cudu – była to godzina siódma. O godzinie szóstej Jezus spotkał Samarytankę przy studni – był „zmęczony” jak czytamy w J.4.6. O godzinie szóstej Chrystus został wydany na śmierć – „był to dzień Przygotowania Paschy, około szóstej godziny i rzekł do Żydów (Piłat): oto król wasz! A oni zawołali: precz, precz, ukrzyżuj go!” (J.19;4). Jak już mówiłem wcześniej o stągwiach na weselu w Kanie, liczba sześć to liczba niepełna, niedoskonała co więcej to liczba człowieka, który został stworzony szóstego dnia. Szóstka symbolizuje słabość. Siedem to doskonałość i pełnia – o „godzinie siódmej” objawia się boża moc, Jezus leczy za pomocą „słowa”.

„To był drugi cud, który uczynił Jezus, gdy powrócił z Judei do Galilei” – to tej wzmiance ewangelista już nie wylicza innych znaków. Te dwa znaki zawierają w sobie początek i koniec wszystkich innych znaków, które są opisane w ewangelii Jana – potrzebne do wierzenia w Mesjasza.

Cud trzeci

„Potem było święto żydowskie i udał się Jezus do Jerozolimy. A jest w Jerozolimie przy Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda, mająca pięć krużganków. W nich leżało mnóstwo chorych, ślepych, chromych i wycieńczonych, którzy czekali na poruszenie wody. Od czasu do czasu zstępował bowiem anioł Pana do sadzawki i poruszał wodę. Kto więc po poruszeniu wody pierwszy do niej wstąpił, odzyskiwał zdrowie, jakąkolwiek chorobą był dotknięty. A był tam pewien człowiek, który chorował od trzydziestu ośmiu lat. I gdy Jezus ujrzał go leżącego, i poznał, że już od dłuższego czasu choruje, zapytał go: Chcesz być zdrowy?Odpowiedział mu chory: Panie, nie mam człowieka, który by mnie wrzucił do sadzawki, gdy woda się poruszy; zanim zaś ja sam dojdę, inny przede mną wchodzi. Rzecze mu Jezus: Wstań, weź łoże swoje i chodź. I zaraz ten człowiek odzyskał zdrowie, wziął łoże swoje i chodził. A właśnie tego dnia był sabat” (J.5;1-9).

W tym opisie również znajdujemy liczbę siedem. Uzdrowienie nastąpiło w szabat czyli siódmego dnia. Szabat to dzień w którym Izrael oddawał cześć i chwałę swojemu Bogu, to dzień w którym nie pracowano, dzień wyjątkowy oddzielony od innych, przeznaczony tylko dla Jahwe stworzyciela świata. Miał wskazywać na to „odpocznienie”, które nam da Bóg w swoim Królestwie, autor Listu do Hebrajczyków w rozdziale czwartym pisze: „albowiem do odpocznienia wchodzimy my, którzy uwierzyliśmy (w. 3) … o siódmym dniu bowiem powiedział gdzieś tak: i odpoczął Bóg dnia siódmego od wszystkich dzieł swoich (w. 4) … starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia (w. 11)”. Chrystus powróci aby „uciskanym dać odpocznienie wespół z nami, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej” (2Tes.1;7) pisał apostoł Paweł do Tesaloniczan. Ta moc objawiła się w cudach, których dokonywał – to były zwiastuny mającego nadejść Królestwa. „Od tego czasu Jezus zaczął głosić i mówić: pokutujcie, przybliżyło się bowiem królestwo niebieskie” (Mat.4;17). Boża moc działająca przez Mesjasza była tylko zapowiedzią „cudownych mocy wieku przyszłego” o których czytamy w Liście do Hebrajczyków (Hbr.6;5).

Czy Jan na przykładzie tego uzdrowienia chciał nam powiedzieć coś więcej? Miejscem dokonania cudu jest Jerozolima, sadzawka która była zasilana podziemnym źródłem znajdującym się na terenie świątyni o nazwie Betezda. Znajdowała się ona przy Bramie Owczej, przez którą wprowadzano owce składane na ofiary w świątyni. Był to czas święta paschy – jak czytamy w J.4;35 „cztery miesiące przed żniwami”. Teraz przez tą bramę przechodzi prawdziwy „baranek Boży”, który miał być złożony w ofierze jako nasza pascha (1Kor.5;7). Jezus mówił również o sobie, że jest „dobrym pasterzem” i „drzwiami dla owiec” – „Ja jestem drzwiami; jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie. Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały. Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce” (J.10;9-11).

Człowiek chorujący od 38 lat, mimo wielu wysiłków które wkładał, nie mógł zostać uzdrowiony. Sytuacja przypomina stan narodu Izraelskiego. Jan odwołuje się tutaj do historii. „A od Kadesz-Barnea aż do czasu, gdyśmy przekroczyli potok Zered, wędrowaliśmy trzydzieści osiem lat, aż wymarło całe to pokolenie wojowników z obozu, jak im to przysiągł Pan” (5Moj.2;14). Niepełnosprawność tego człowieka wykluczała go ze społeczności – podobnie jak Izrael został „wykluczony” przez 38 lat wędrówki po pustyni. „Poruszenie wód” może przypominać rozstąpienie Morza Czerwonego (właściwa nazwa to Morze Trzcinowe) lub Jordanu, gdy Żydzi wchodzili do Ziemi Obiecanej. Tak jak Izrael wszedł do rozdzielonego morza i został zbawiony – uratowany, tak chory miał wejść do sadzawki by zostać uzdrowionym. Sadzawka miała pięć ganków – jak pięć ksiąg Tory, a sama liczba pięć symbolizuje w Biblii łaskę i odnowienie. Na co też wskazuje nazwa sadzawki: Betezda – co można przetłumaczyć jako „dom miłosierdzia”. To w tym miejscu spotkały się wiara chorego i miłosierdzie Chrystusa, a efektem tego było uzdrowienie. W ten sposób Jan chce nam powiedzieć, że droga do zbawienia wiedzie przez wiarę potwierdzoną chrztem i bożą łaskę, a nie wysiłki – uczynki człowieka oparte na zakonie.

Cud czwarty

„Potem odszedł Jezus na drugi brzeg Morza Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. A szło za nim mnóstwo ludu, bo widzieli cuda, które czynił na chorych. Wstąpił tedy Jezus na górę i tam usiadł z uczniami swoimi. A była blisko Pascha, święto żydowskie. A Jezus podniósłszy oczy i ujrzawszy, że mnóstwo ludu przychodzi doń, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść? A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić. Odpowiedział mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy dla nich chleba, choćby każdy tylko odrobinę otrzymał. Rzekł do niego jeden z uczniów jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: Jest tutaj chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest na tak wielu? Rzekł Jezus: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. Jezus wziął więc chleby i podziękowawszy rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym, podobnie i z ryb tyle, ile chcieli. A kiedy się nasycili, rzekł do uczniów swoich: Pozbierajcie pozostałe okruchy, aby nic nie przepadło! Pozbierali więc, i z pięciu chlebów jęczmiennych napełnili dwanaście koszów okruchami, pozostawionymi przez tych, którzy jedli. Wtedy ludzie ujrzawszy cud, jaki uczynił, rzekli: Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat” (J.6;1-14).

W przeciwieństwie do cudu uczynionego na weselu w Kanie Galilejskiej, nakarmienie pięciu tysięcy zostało opisane nie tylko przez Jana ale również Mateusza, Marka i Łukasza. Od cudu trzeciego minął rok – mamy też okres święta Paschy, wiosnę – w. 10 „a było dużo trawy (zielonej – jak pisze Marek 6;39, por. Ps.23!) na tym miejscu”. Chleby jęczmienne przypominają cud Elizeusza: „Potem przyszedł pewien człowiek z Baal-Szalisza i przyniósł dla męża Bożego chleby z pierwszego ziarna, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i wór świeżego ziarna. A on rzekł: daj to tym ludziom, niech się najedzą. A jego sługa rzekł: Jakże mam to dać dla setki ludzi? A on na to: daj to tym ludziom, niech się najedzą. Gdyż tak mówi Pan: najedzą się i jeszcze pozostanie. A gdy im to dał, najedli się i jeszcze zostawili według słowa Pańskiego” (2Krl.4;42-44). Jest to też wskazanie na rytuał ofiarowania pierwocin, pierwszych plonów jęczmienia w świątyni jerozolimskiej – było to traktowane jako oficjalne rozpoczęcie żniw – Józef Flawiusz pisał, że odbywało się to w drugim dniu Przaśników to jest 16 Nisan (por. 5Moj.16;9). Według Miszny pierwszy, ofiarowywany snop jęczmienia musiał pochodzić z ziemi Izraela – przygotowywano z niego ziarno i mąkę. To jednoznacznie wskazuje na Chrystusa, który jest tymi „pierwocinami”, pierwszym wzbudzonym do nieśmiertelności, „pierwiastkiem tych, którzy zasnęli”, co więcej stał się on „chlebem życia” – „człowiekiem przez którego przyszło zmartwychwstanie” jak czytamy w 1Kor.14;21. Ostatecznie wypełnienie tego symbolu żniwa nastąpi w dniu powrotu Chrystusa.

Jan nie bez powodu wymienia wszystkie cztery paschy podczas trzy i pół letniego nauczania Chrystusa: J.2;13, 5;1, 6;4, 13;1 – pascha jest świętem wolności, Izraelici z niewolników stali się wolnymi ludźmi. My również oczekujemy wyzwolenia, wyzwolenia od grzechu i całego zła tego świata, w pełni zostanie to zrealizowane w Bożym Królestwie. Wcześniej Jan nawiązywał do wędrówki po pustyni i przejścia przez Morze Czerwone teraz kieruje naszą uwagę na chleb. Pięć chlebów jęczmiennych nasyciło pięć tysięcy ludzi. O symbolice liczby pięć wspominałem wcześnie przy cudzie uzdrowienia przy sadzawce – pięć to liczba łaski, – Chrystus „ulitował się nad nimi” (Mar.6;34). Pascha przypomina nam o przaśnym, niezakwaszonym chlebie, a pustynia o mannie – „chlebie z nieba”. Wszystko to wskazuje na Chrystusa – jego boże posłannictwo, bezgrzeszne, doskonałe życie które zostało w okrutny sposób mu odebrane. Jeśli wino symbolizuje krew i życie, to chleb jest symbolem ciała i śmierć. Chrystus podczas swojego pierwszego cudu obdarzył weselników „lepszym winem” teraz mówi, że jest „chlebem żywota” – „rzekł im Jezus: zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba!

Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie” (J.6;32-35). Głód fizyczny i duchowy wszystkich przychodzących do Chrystusa („mnóstwo ludu przychodziło doń” J.6;5) zaspokojony zostanie przez Chrystusa gdy powróci na Ziemię i ustanowi swoje Królestwo.

W to dzieło Chrystus angażuje swoich uczniów, pośrednio też i nas samych – powiedział do nich „dajcie wy im jeść” (Mat.14;16), uczniowie rozdawali chleb a potem pozbierali okruchy „aby nic nie przepadło” (w. 12) – aby nie zginął nikt kto ma być zbawiony – „a to jest wola tego, który mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co mi dał, nic nie stracił, lecz wskrzesił to w dniu ostatecznym” (J.6;39). To uczniowie są tymi dwunastoma napełnionymi koszami – posiadającymi pełnię nauczania Chrystusa, przekazujący ją innym i dbający o nią. To pierwszy cud w którym czynny udział biorą apostołowie. Czy zrozumieli wówczas, że ten „chleb” niedługo zostanie złamany? Czy rozumieli słowa Jezusa, który zapowiadał swoją śmierć? Tego nie wiemy.

Cud piąty

„Jezus zaś poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden.

A gdy nastał wieczór, uczniowie jego zeszli nad morze. I wsiedli w łódź, i popłynęli na drugi brzeg morza do Kafarnaum. Ciemność już zapadła, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł. Morze zaś burzyło się pod wpływem silnego wiatru. Gdy więc przepłynęli około dwudziestu pięciu do trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa chodzącego po morzu i zbliżającego się do łodzi, i strach ich ogarnął. A On odezwał się do nich: Ja jestem, nie bójcie się!Chętnie więc zabrali go do łodzi, a łódź od razu przybiła do brzegu, do którego płynęli” (J.6;15-21).

Cud piąty w pewien sposób nawiązuje do wcześniejszego. Chodzącego po wzburzonym morzu Jezusa widzą tylko uczniowie. Wszystko co zostało opisane przez Jana jest zapowiedzią powrotu Chrystusa. Gdy ciało Chrystusa zostało „złamane”, co zapowiadał wcześniejszy cud, nastąpiło rozdzielenie: Jezus tylko sam „odszedł na górę” (w. 15), uczniowie „zeszli nad morze” (w. 16). Nie bez znaczenia Jan pokazuje te dwa kierunki – „góra” to niebo, to duchowość, to wszystko co boże, „dół” jest tego przeciwieństwem: to ziemia, cielesność, ludzka grzeszność. Dobrym przykładem tego podziału i dokonanych wyborów jest rozstanie Abrahama i Lota – Lot wybrał żyzne niziny, Abraham wyżyny – możemy przeczytać o tym w 1Moj.13. Historia kończy się zniszczeniem Sodomy i Gomory, a Abraham jest wybawicielem Lota i jego rodziny.

Tak więc Chrystus po swojej śmierci (gdy „chleb” – jego ciało zostało złamane, a misja dzielenia się chlebem powierzona apostołom) wstępuje na „górę” do nieba. Uczniowie pozostają sami na wzburzonym jeziorze – sytuacja nie jest komfortowa. „Bezbożni są jak wzburzone morze, które nic nie może uspokoić, którego wody wyrzucają muł i błoto. Nie mają pokoju bezbożnicy – mówi mój Bóg” (Iz.57;20-21), ta sama symbolika występuje w Objawieniu Jana. „Muł i błoto” – nieprawość i grzech to wydają bezbożni. Po takim „wzburzonych wodach” przychodzi podróżować uczniom Chrystusa – kiedyś i dziś. Jezus mówił: „jeśli mnie prześladowali to i was prześladować będą”. Pozornie jesteśmy sami, odłączeni od naszego Pana. Jan pisze: „było już ciemno (jak mogło być inaczej – to Chrystus jest „światłością świata” J.9;5 !!!) a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł” (J.6;17) – prawdziwi uczniowie mają cierpliwie oczekiwać powrotu Chrystusa, który „uspokoi wzburzone morze” i sprawi, że „łódź dopłynie do ziemi do której płynęli” (J.6;21) – tą ziemią jest Ziemia Obiecana – Królestwo Boże.

Poza opisem cudu w którym Chrystus łamie prawa fizyki (zauważmy, że po zmartwychwstaniu Chrystus mając nową naturę przemieszcza się w różne miejsca, przechodzi przez ściany – materia i przestrzeń nie stanowią dla niego żadnych ograniczeń), Jan odkrywa przed nami, podobnie jak w przypadku innych cudów, przyszłe, jakże nadzwyczajne wydarzenia które mają nastąpić w przyszłości. Odnosi się do tego Paweł w swoim Liście do Rzymian: „Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych, gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych. Wiemy bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. A nie tylko ono, lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego” (Rz.8;18-23).

Cud szósty

„A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził? Odpowiedział Jezus: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. Musimy wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać. Póki jestem na świecie, jestem światłością świata. Po tych słowach splunął na ziemię i ze śliny uczynił błoto, i to błoto nałożył na oczy ślepego. I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem” (J.9;1-7).

„Odkąd świat światem, nie słyszano, żeby ktoś otworzył oczy śleponarodzonego. Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić. Odpowiadając, rzekli do niego: Tyś się cały w grzechach urodził i chcesz nas uczyć? I wyrzucili go. A gdy Jezus usłyszał, że go wyrzucili, i gdy go spotkał, rzekł: Czy wierzysz w Syna Człowieczego? A on odpowiadając, rzekł: Któż to jest, Panie, bym mógł w niego uwierzyć? A Jezus rzekł do niego: Widziałeś go już, a jest nim właśnie Ten, co rozmawia z tobą. Ów rzekł: Wierzę, Panie! I złożył mu pokłon. I rzekł Jezus: Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a ci, którzy widzą, stali się ślepymi” (J.9;32-39).

W Biblii „widzieć” znaczy: zrozumieć, poznać czy doświadczyć. „Nie mają poznania ani rozumu, bo zaślepione są ich oczy, tak że nie widzą, a serca zatwardziałe, tak że nie rozumieją” (Iz.44;18). Hiob właśnie w tym sensie wypowiedział słowa skierowane do Boga – „tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię” (Hiob 42;5). Ślepy od urodzenia, mimo że jest Żydem, nie widzi – nie rozumie od zawsze. Kto jest winien tej sytuacji? Jezus tłumaczy – nikt!, chodzi o to by „objawiona została moc Boża”. Poniekąd wszyscy ludzie są „ślepi od urodzenia” nieznający Boga. Chrystus miesza ślinę z ziemią i tworzy nowego człowieka – widzącego. „Albowiem ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz nowe stworzenie” (Gal.6;15). „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2Kor.5;17). Pamiętamy, że „Pan Bóg ukształtował człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą” (1Moj.2;7). Nie zapominajmy też o przekleństwie które ciąży na całej ludzkości, wynikiem czego jest ta nasza „ślepota od urodzenia” – „… przeklęta niech będzie Ziemia z powodu ciebie! … ciernie i osty rodzić ci będzie …. w pocie oblicza twego, będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i w proch się obrócisz” (1Moj.3;17-19). Pada pytanie: „kto zgrzeszył?” – wszyscy jesteśmy grzesznikami i „nie ma ani jednego sprawiedliwego”, ale teraz „objawia się moc Boża”! Jezus nawiązuje do aktu stworzenia, stwarza człowieka na nowo, przełamuje ciążące na ludzkości przekleństwo gdyż jest „posłany” – to właśnie znaczy Syloe. Jednak samo nałożenie na oczy mieszanki śliny i ziemi (w Objawieniu Jan pisze o „maści na oczy” – „aby nią namaścić oczy twoje , abyś przejrzał” Obj.3;18 – czy nawiązywał do tej sytuacji?) nie spowodowało, że ślepy zaczął widzieć. Chrystus postawił pewne warunki: „I rzekł do niego: Idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem”. To już druga sadzawka związana z uzdrowieniami jakich dokonał Chrystus, wcześniej czytaliśmy o sadzawce Betezda (co oznaczało „dom miłosierdzia”). Niewidomy musiał wykazać się wiarą i wykonać spory wysiłek – sadzawka Syloe znajdowała się bowiem w dolnej części miasta, a przemieszczanie się wąskimi uliczkami osobie niewidzącej na pewno sprawiało sporo trudności. My również musimy udać się w taką drogę by „odzyskać wzrok”. Obmycie jest symbolem chrztu, który włącza nas w zbawcze dzieło naszego Pana i daje nam „wzrok”. Przypomina się historia oczyszczonego z trądu Naamana, który otrzymał podobne polecenie „Obmyj się siedem razy w Jordanie”. „Lecz słudzy jego przystąpili do niego i przemówili tak: Ojcze! Gdyby prorok nakazał ci coś trudnego, czy nie uczyniłbyś tego? Tym bardziej więc powinieneś to uczynić, gdy ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty! Poszedł więc i zanurzył się w Jordanie siedem razy według słowa męża Bożego, a wtedy jego ciało stało się znowu czyste jak ciało małego dziecięcia” (2Krl.5;13-14).

Nagrodą dla sprawiedliwych będzie „oglądanie Boga” w sensie poznawania i doświadczania – „błogosławieni czystego serca albowiem oni Boga oglądać będą” (Mat.5;8). Izajasz prorokował o czasach Królestwa w którym możliwość poznania Boga będzie dane wszystkim i będzie powszechne – jako ludzie zostaniemy uzdrowieni z naszej „wiecznej ślepoty”: „Nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze” (Iz.11;9). Podobnie napisał prorok Habakuk – „Lecz ziemia będzie pełna poznania chwały Pana, jak morze wodami jest wypełnione” (Hab.2;14). Uzdrowienie niewidomego było kolejnym cudem uczynionym w szabat – siódmego dnia (podobnie jak uzdrowienie chorego przy sadzawce Betezda – cud trzeci), co dodatkowo wskazuje na przyszłe czasy Królestwa.

Cud siódmy

„To powiedział, a potem rzekł do nich: Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu. Tedy rzekli uczniowie do niego: Panie! Jeśli zasnął, zdrów będzie. Ale Jezus mówił o jego śmierci; oni zaś myśleli, że mówił o zwykłym śnie. Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie: Łazarz umarł, I raduję się, że tam nie byłem, ze względu na was, bo uwierzycie; lecz pójdźmy do niego. Tedy rzekł Tomasz, zwany Bliźniakiem, do współuczniów: Pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli. Przyszedł tedy Jezus i znalazł go już od czterech dni w grobie. A Betania była blisko Jerozolimy, około piętnastu stadiów. I przyszło wielu Żydów do Marty i Marii, aby je pocieszyć po stracie brata. Gdy więc Marta usłyszała, że Jezus idzie, wybiegła na jego spotkanie; ale Maria siedziała w domu.

Rzekła więc Marta do Jezusa: Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek byś prosił Boga, da ci to Bóg. Rzekł jej Jezus: Zmartwychwstanie brat twój. Odpowiedziała mu Marta: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. Rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? Rzecze mu: Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał przyjść na świat. A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię, siostrę swoją, i rzekła jej w tajemnicy: Nauczyciel tu jest i woła cię. A ta, skoro to usłyszała, wstała śpiesznie i poszła do niego. A Jezus jeszcze nie przyszedł do miasteczka, ale był na tym miejscu, gdzie go spotkała Marta. Żydzi więc, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, ujrzawszy, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią w mniemaniu, że idzie do grobu, aby tam płakać. Lecz gdy Maria przyszła tam, gdzie był Jezus i ujrzała go, padła mu do nóg, mówiąc do niego: Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł mój brat. Jezus tedy, widząc ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszył się, I rzekł: Gdzie go położyliście? Rzekli do niego: Panie, pójdź i zobacz. I zapłakał Jezus. Rzekli więc Żydzi: Patrz, jak go miłował. A niektórzy z nich mówili: Nie mógł ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł? Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu; była tam pieczara, u której wejścia leżał kamień. Rzekł Jezus: Usuńcie ten kamień. Rzekła mu Marta, siostra umarłego: Panie! Już cuchnie, bo już jest czwarty dzień w grobie. Rzekł jej Jezus: Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą? Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły. A Jezus, wzniósłszy oczy w górę, rzekł: Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał. A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść” (J.11;11-44).

Siódmy cud – jakże ważny, wyjątkowy, jak liczba siedem – dopełniający wszystko co dotychczas czynił Chrystus. We wcześniejszym cudzie Jezus nawiązywał do aktu stworzenia człowieka – teraz ponownie przełamuje przekleństwo śmierci wzbudzając Łazarza – „wrócisz do ziemi z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i w proch się obrócisz”. To kolejna zapowiedź rzeczy przyszłych i Królestwa Bożego – zapowiedź wzbudzenia do nieśmiertelnego życia wierzących – „przyjaciół” Chrystusa – taką osobą był Łazarz – „lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam” (J.15;15). Bardzo niewiele osób jest w Biblii nazwanych „przyjaciółmi” Boga czy Chrystusa – Bóg rozmawiał z Mojżeszem jak z „przyjacielem” (czytamy w: 2Moj.33;11), Abraham „uwierzył Bogu i poczytane zostało mu to ku usprawiedliwieniu i nazwany został przyjacielem Boga” (Jak.2;23) – obydwaj otrzymali obietnice związane z przyszłym Królestwem Bożym.

Przy okazji Chrystus przypomina nam, że śmierć jest „snem” (mówi o tym również przy wskrzeszeniu córki Jaira Mat.9;24) – nieświadomością, a zmartwychwstanie, a nie życie w niebie, jest prawdziwą nadzieją wierzących. „Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu” (w. 11), „ale Jezus mówił o jego śmierci” (w.13). Chrystus ostatecznie pokonał grzech, który „panował przez śmierć” (Rz.5;21). Łazarz został wskrzeszony czwartego dnia – dlaczego? Chrystus mógł to zrobić wcześniej, nie musiał w ogóle przychodzić do Betanii by dokonać tego cudu, tak jak to zrobił uzdrawiając syna dworzanina. W ówczesnych czasach istniało nie mające nic wspólnego z biblijnymi naukami, przekonanie, że po śmierci dusza zmarłego przebywa w pobliżu grobu przez trzy dni mając nadzieję na powrót do ciała, czwartego dnia miało być to już niemożliwe. Pamiętajmy, że właśnie czwartego dnia stwarzania Bóg oddzielił światło od ciemności (1Moj.1;14-19) – symbolicznie rozdzielone zostało życie od śmierci.

Jezus pokazał podważającym jego posłannictwo Żydom, że to On jest „zmartwychwstaniem i żywotem” i „kto w niego wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” – to najważniejsza z obietnic jakie otrzymaliśmy. W dniu gdy powróci – „W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni. Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność. A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło twoje?” (1Kor.15;52-55). Chrystus tak jak wezwał Łazarza („Łazarzu, wyjdź!”), zawoła nas po imieniu byśmy obudzili się do życia – „nadchodzi godzina, w której wszyscy, którzy są w grobach, usłyszą jego głos” (J.5;28).

Wskrzeszenie Łazarza było punktem zwrotnym czasie nauczania Chrystusa – skłoniło to Sanhedryn do podjęcia ostatecznej decyzji o Jego zgładzeniu – „od tego też dnia naradzali się, aby go zabić, Jezus więc już nie chodził jawnie między Żydami, ale odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasta zwanego Efraim, i tam przebywał wraz z uczniami” (J.11;53-54). W ewangelii wg Jana jest wiele wzmianek o groźbach kierowanych w stronę Chrystusa – „dlatego Żydzi tym usilniej starali się go zabić” (J.5;18), „dlaczego chcecie mnie zabić?” (J.7;19) – pytał Jezus, „czy to nie jest ten, którego chcą zabić?” – pytali mieszkańcy Jerozolimy. Jednak wówczas „nie nadeszła jego godzina” (J.7;30). Po wskrzeszeniu Łazarza ta właśnie „godzina” rozpoczęła swój bieg. Jezus dając Łazarzowi życie sam uruchomił proces który doprowadził do jego śmierci – oddał życie byśmy my mogli mieć życie! Dla nas ciągle pozostaje aktualne pytanie Chrystusa skierowane do Marty – „czy wierzysz (wierzymy) w to?”.

Cud ósmy

„Potem ukazał się znowu Jezus uczniom nad Morzem Tyberiadzkim, a ukazał się tak: Byli razem: Szymon Piotr i Tomasz zwany Bliźniakiem, i Natanael z Kany Galilejskiej, i synowie Zebedeusza, i dwaj inni z uczniów jego.

Powiedział do nich Szymon Piotr: Idę łowić ryby. Rzekli mu: Pójdziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A kiedy już było rano, stanął Jezus na brzegu; ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Rzekł im więc Jezus: Dzieci! Macie co do jedzenia? Odpowiedzieli mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb. Wtedy ów uczeń, którego miłował Jezus, rzekł Piotrowi: Pan jest. Szymon Piotr więc, usłyszawszy, że Pan jest, przepasał się szatą, był bowiem nagi, i rzucił się w morze; Drudzy zaś uczniowie przybyli w łodzi, bo byli niedaleko od lądu, mniej więcej na dwieście łokci, ciągnąc sieć z rybami. A gdy wyszli na ląd, ujrzeli rozniecone ognisko i rybę położoną na nim, i chleb. Rzekł im Jezus: Przynieście kilka ryb, które teraz złowiliście. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął sieć na ląd, pełną wielkich ryb, których było sto pięćdziesiąt trzy; a chociaż ich tyle było, nie podarła się sieć. Rzekł im Jezus: Pójdźcie i spożywajcie. A żaden z uczniów nie śmiał go pytać: Kto Ty jesteś? Bo wiedzieli, że to Pan. A Jezus zbliżył się, wziął chleb i dał im, podobnie i rybę. Trzeci to już raz ukazał się Jezus uczniom swoim po wzbudzeniu z martwych”(J.21;1-14).

Uczniowie wracają z nocnego połowu, który był czymś normalnym na Jeziorze Galilejskim (łowi się nocą, by rano sprzedać świeże ryby). Jednakże „ta noc” (21,3) była szczególna, gdyż nic tej nocy nie złowili. Noc zatem okazuje się być czasem i miejscem działania bez Boga, kiedy to człowiek nic nie jest w stanie uczynić o własnych siłach. Dopiero pojawienie się Jezusa o świcie – niewątpliwie Jan odwołuje się do poranka zmartwychwstania – nowego dnia, wyprowadza uczniów z tego bezowocnego trudu i działania.

Jezus ukazał się swoim uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim (21,1). Nad brzegiem tego jeziora miało miejsce opisane w rozdz. 6 rozmnożenie chleba. Obecność uczniów nad tym jeziorem można tłumaczyć poleceniem, które wydaje im zmartwychwstały Chrystus, by udali się do Galilei, gdzie Go zobaczą (to polecenie jest odnotowane przez ewangelistę Mateusza i Marka, por. Mt 28,7; Mk 16,7). Galilea jest miejscem, gdzie zaczęła się publiczna działalność Jezusa i gdzie powołał On swoich uczniów. Spotkanie nad Jeziorem Tyberiadzkim jest zatem dla uczniów powrotem do początków powołania. W pewnym sensie jest ono konieczne, kiedy widzi się, że po zmartwychwstaniu Jezusa powrócili do swoich codziennych zajęć. Mimo bycia świadkiem cudownego połowu ryb i wyznania wiary złożonego przez Jana uczniowie wciąż pozostają w jakieś niepewności co do tożsamości Jezusa. Jej potwierdzenie przychodzi przez spożyty wspólnie posiłek, który przypomina ostatnią wieczerzę, nawiązuje do posiłku po rozmnożeniu przez Jezusa chleba i ryb opisanego w rozdz. 6: zarówno w 6,11 jak i 21,12 pojawiają się te same określenia chleba (artos) i ryb (opsarion) oraz użyte są te same czasowniki: „wziął” (lambanō) i „podał, rozdał” (didōmi). Jezus objawia się przez posiłek, który dla uczniów jest pamiątką Jego ofiary. Dodatkowo obok pożywania przygotowanego przez Jezusa pojawiają się również ryby dostarczone przez uczniów – co wskazuje na mającą powstać społeczność wierzących. Zatem Jezus oczekuje, że uczniowie włączą się w Jego dzieło, przynosząc owoce w postaci nawróconych w wyniku głoszenia Ewangelii ludzi. Symbolika połowu opisanego przez Jana jest identyczna jak w Łk 5,10: chodzi o głoszenie ewangelii – „łowienie ludzi”. „Wyciągnięcie” na brzeg sieci pełnej ryb (21,11) – Jan używa na opisanie tej czynności czasownika helkō – tego samego, którym Jezus zapowiadał, że „pociągnie wszystkich do siebie”, gdy zostanie wywyższony (J.12,32; por. 6,44). „Sieć pełna ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech, która mimo tak wielkiej ilości nie podarła się” (21,11). Komentatorzy wciąż dyskutują nad symboliką liczby 153. Hieronim uważał, że liczba 153 odpowiada wszystkim znanym ówcześnie gatunkom ryb. Augustyn uznał liczbę 153 za sumę liczb od 1 do 17 (1+2+…+17). Hebrajska nazwa „Beni Ha – Elohim” oznaczająca „zgromadzenie synów Bożych” ma właśnie wartość numeryczną 153.

Pozostawiając na boku inne propozycje odczytania symboliki 153 ryb, można widzieć w tej liczbie uniwersalny charakter misji uczniów Jezusa, której adresatami są wszyscy ludzie. Jeśli przyjąć, że sieć jest symbolem Kościoła, wówczas liczba 153 ryb świadczyłaby, że do tej wspólnoty są zaproszeni wszyscy ludzi, zaś sama wspólnota Kościoła stanowi pełnię (taki jest symboliczny sens liczb 7 i 10, których suma daje 17). Co więcej, wspólnota ta nie jest podzielona, gdyż „sieć, która mimo wielkiej ilości ryb nie rozerwała się” (od użytego w w. 11 czasownika schizō – „rozerwać”, pochodzi rzeczownik schizma opisujący w J.7,43; 9,16; 10,19 „rozdwojenie”, podział wśród Żydów wokół osoby Jezusa). Identyczny czasownik schizō pojawia się J.19,24, kiedy ewangelista odnotowuje, że żołnierze „nie rozdzielili” tuniki Jezusa, która była „utkana od góry do dołu”.

W opisanym przez Jana wydarzeniu widzimy przesłanie, które zmartwychwstały Chrystus kieruje nie tylko do swoich uczniów ale też do ich następców – do nas. Jezus pokazuje jak ma wyglądać jego kościół. To zachowująca jedność nauczania, wiary i działania wspólnota braci i sióstr zjednoczona wokół misji głoszenia ewangelii. Czego zewnętrznym wyrazem jest wspólne łamanie chleba i picie wina jako symbolu nowego przymierza, które zawarł z ludźmi Bóg przez swojego Syna.

Podsumowanie

Osiem niezwykłych cudów zapisanych przez Jana, pokazują kim jest i co uczynił, i co uczyni dla nas Chrystus w przyszłości. W dużej mierze opisy dotyczą czasów przyszłych, Królestwa – to wspólny mianownik wszystkich cudów. Poprzez to mamy wgląd w to, co czeka wierzących, jak pisze apostoł Paweł cytując proroka Izajasza – „Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1Kor.2;9 por. Iz. 64;4). Teraz domyślamy się dlaczego spośród tak wielu cudów Jezusa, Jan zdecydował się na opisanie tylko ośmiu. Biblijna symbolika liczby osiem, wydaje się to potwierdzać. Osiem w Biblii to nowy początek. W tradycji żydowskiej to liczba rozpoczynająca nowe liczenie, przekraczające cykl siódemkowy. Symbolizuje wejście w nową, odmienną rzeczywistość. Żydowski chłopiec zostaje obrzezamy ósmego dnia od swoich narodzin (1Moj.21;4) – to dla niego nowy początek życia jako członka ludu bożego. Chrystus wypowiada osiem błogosławieństw w kazaniu na górze (Mat.5;3-10) odwołując się do „Królestwa Niebios” i jego praw. Osiem osób przetrwało potop dając początek „nowemu stworzeniu” – „Bóg cierpliwie czekał za dni Noego, kiedy budowano arkę, w której tylko niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę, ona jest symbolem chrztu, który teraz i was zbawia” (1P.3;20-21). Właśnie do tego przykładu odwołuje się Chrystus mówiąc o swoim powrocie na Ziemię: „A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec. Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego” (Mat.24;36-39).

Opisane przez Jana cuda możemy nazwać cudami Królestwa – nowego, przyszłego świata w którym będziemy razem z naszym Panem cieszyć się społecznością zbawionych, w którym nie będzie grzechu, cierpienia i śmierci, a „ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze” (Iz.11;9).

Opracowanie: a.g.