Przypowieść o synu marnotrawnym

Spójrzmy trochę inaczej na historię syna marnotrawnego. Czy na pewno głównym tematem przypowieści jest historia młodszego syna i czy syn ten rzeczywiście zasługuje na miano marnotrawnego? Nie wszyscy się z tym zgadzają. Na przykład niektórzy uważają, że głównym bohaterem w przypowieści nie jest młodszy syn — zwróćmy uwagę, on w ogóle nie jest obecny w drugiej części opowiadania — lecz ojciec. Stąd też, niektórzy uważają, że jest to przypowieść o miłosiernym Ojcu. Z kolei inni uważają, że jeszcze lepszy jest tytuł znany w tradycji niemieckiej: Przypowieść o zagubionym synu, gdyż nawiązuje on do dwóch poprzednich przypowieści: O zagubionej owcy i O zagubionej drachmie. Ten argument też wydaje się bardzo interesujący, ale o tym za chwilę..
Można zatytułować tę przypowieść jeszcze inaczej: o zagubionych synach

Młodszy syn
Pewien człowiek miał dwóch synów…” (Łk 15,11). Motyw stary jak świat. Kain miał brata Abla, Izmael miał brata Izaaka, Ezaw miał brata— Jakuba…
Poza tym wzmianka o dwóch synach, obecna już w pierwszym wersecie przypowieści, zapowiada strukturalne uporządkowanie całego tekstu. Przypowieść tworzą dwie części: jedna to ta o młodszym synu (por. Łk 15,12-24), a druga — o starszym synu (por. Łk 15,25-32).
Jak doskonale wiemy, kultura semicka wszelkie pierwszeństwo, zaszczyty i godności łączyła z osobą pierworodnego syna. Mimo to w Starym Testamencie często bywało tak, że Boże plany i wybory były inne, niż ludzkie oczekiwania: Pan często wybierał sobie najmłodszego z braci i powierzał mu jakąś ważną misję. Przypomnijmy sobie Dawida — Bóg wziął go z pastwiska i ustanowił królem Izraela. Jezus jakby podejmował ten temat w przypowieści. Jednak w przypowieści Łukasza młodszy syn wcale nie jest chlubą swego ojca. Stąd wielu biblistów uważa, że opowieść Jezusa jest w gruncie rzeczy parodią literacką, w której młodszy syn jest swoistą karykaturą swych wielkich i zasłużonych poprzedników
Niektórzy uważają, że syn przekroczył dobre zasady w momencie, gdy poprosił ojca o pieniądze. Majątek miał być przekazywany testamentem, a testament, jak wiadomo, nabiera mocy prawnej po śmierci tego, kto go sporządza. Zatem słowa: „daj mi część majątku, która na mnie przypada” mogły brzmieć jak życzenie śmierci: „chcę, byś już nie żył”.
Z innego punktu widzenia, majątek faktycznie mógł być dziedziczony — to prawda — a zasady dziedziczenia zostały uregulowane przez Prawo (por. Lb 27,8-11; 36,7-9). Te przepisy jasno i precyzyjnie normują zasady dzielenia dóbr w rozmaitych przypadkach. W starożytnym Izraelu istniały bowiem różne formy przekazania majątku dzieciom. Ojciec rzeczywiście mógł sporządzić testament (gr. diathēkē), który nabierał mocy prawnej po śmierci rodzica. Ale miał również prawo przekazać część posiadłości swym dzieciom jeszcze za życia, sporządzając tzw. darowiznę (gr. dōrēma). Wydaje się, że taka forma była w Izraelu stosowana.
Jeszcze inni zwracają uwagę na to, że najstarszy syn przy podziale dóbr otrzymywał podwójną część dziedzictwa (por. Pwt 21,17). W tym przypadku dostałby dwie trzecie całego majątku, zaś jego młodszy brat — jedną trzecią.
Z tekstu wcale nie wynika, że podziału nie dokonano według tej zasady. Przecież Biblia nie mówi, że młodszy syn poprosił o połowę pieniędzy, tylko o to, co mu się należało (gr. tò epibállon méros tēs ousías).
Odpowiedzmy sobie na pytanie na czym polega grzech młodszego syna?
Tu czeka nas pierwsza niespodzianka. Gdy czytamy tekst w kontekście mentalności i realiów kultury Izraela, to właściwie w postawie syna nie znajdujemy nic gorszącego. Inna rzecz, że chwilę potem dowiadujemy się, jakie chłopak prowadził życie na obczyźnie i jak szybko roztrwonił majątek. Ale do tej pory — mówiąc o płaszczyźnie kulturowo-literackiej przypowieści — wszystko dzieje się zgodnie z mentalnością ówczesnego świata…

Dlaczego syn mimo wszystko postanowił odejść? Tak naprawdę dramat rozpoczyna się dużo wcześniej — w sercu człowieka.
„Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony” (Łk 15,13). Co się dzieje, gdy człowiek odchodzi?
Pobyt syna w dalekich stronach, czyli z dala od domu Ojca, ewangelista Łukasz opisuje jakby w czterech etapach.

Pierwszy moment został oddany stwierdzeniem: I tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie (Łk 15,13). Początkowo przez jakiś czas człowiek odnajduje w sobie zapasy siły duchowej, ale jest odcięty od źródła – od domu swojego ojca. Stąd następuje rozproszenie — syn trwoni wszystko, co wyniósł z domu ojca.

Potem przychodzi czas głodu — etap drugi.
Nasze istnienie domaga się źródła. Sami dla siebie nie możemy nim być. Rodzący się głód człowiek karmi chwilowymi przyjemnościami: rozrywkami, nauką, robieniem kariery… Lecz głód daje znać o sobie coraz bardziej i wtedy człowiek zaczyna cierpieć niedostatek. Ostatecznie ucieka się do metod, które urągają ludzkiej godności.

I to jest już trzeci etap — człowiek stacza się na dno. Tekst Ewangelii mówi: Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie (Łk 15,15). Świnie są dla Żydów zwierzętami nieczystymi. Pokarm, którym syn próbuje zaspokoić swój głód, niszczy jego godność, a tym samym jeszcze bardziej odcina go od jego religijnej i narodowej tradycji.
Czwarty etap – w końcu jednak okazuje się, że i to nie zaspakaja jego głodu — nikt nie chce mu dłużej dawać strąków. ..cyt. lecz nikt mu nie dawał.
„Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie” (Łk 15,17-18).

Syn, zanim wrócił do domu, najpierw przygotował sobie scenariusz spotkania z ojcem: „Już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników” (Łk 15,19). Czyżby nie był pewien, że zostanie przyjęty?
Nie. Te słowa to znak prawdziwego nawrócenia. Syn rozpoznał, że nie jest godny być synem. Poznał, że przed ojcem jest całkowicie pusty. Tylko to doświadczenie może sprawić, że człowiek radykalnie otworzy się na dom ojca jako bezwarunkowy dar i odtąd będzie żył mądrze.
„Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca…” (Łk 15,20).
Ostatnim etapem nawrócenia jest podjęcie decyzji. Wszystko, co stało się do tej pory, przyniesie owoc, o ile człowiek podejmie konkretne działanie.
Miłosierny Ojciec
„A gdy [syn] był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20). Wielu komentatorów uważa, że w tym wersecie natężenie emocji osiąga swój szczyt.
Bo w oczach Izraelity tamtych czasów obraz ojca wybiegającego naprzeciw synowi jest naruszeniem godności starszego człowieka.

Idźmy dalej…
„A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług…” (Łk 15,21-22).
Ojciec nie daje mu nawet dokończyć…
Syn czuł się niegodny, więc prosił o przyjęcie na pewnych określonych warunkach. Ojciec przerywa, bo — jako mędrzec i znawca ludzkich serc — nie może w tak istotnej chwili zgodzić się na zaistnienie propozycji: coś za coś. Syn, by była to dla niego prawdziwa lekcja życia, musi doświadczyć bezinteresowności.
Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi!” (Łk 15,22). Syn otrzymuje teraz więcej niż miał wcześniej.

Szata
Niektórzy bibliści sugerują, że w przypowieści mowa o wcześniejszej szacie, czyli tej, którą syn miał wcześniej — jest nią utracona, a teraz przywrócona łaska synostwa.

Pierścień
Ten pierścień przypuszczalnie był rodzinnym sygnetem, więc — nakładając go na palec dziecka — ojciec niejako mówi: „Nie przyjmę cię z powrotem jako sługi. Przyjmę cię jedynie jako syna”.

A sandały?

Zarówno w greckiej, jak i semickiej literaturze starożytnej sandały były symbolem wolności. Zadaniem niewolników było nosić i zawiązywać sandały swojego pana, ale oni sami zazwyczaj nie mieli obuwia. Paradoksalnie przedtem być może syn buntował się przeciw regułom i zasadom panującym w domu ojca. Teraz staną się one jego pragnieniem; teraz będzie wiedział, że to, co wcześniej postrzegał jako zniewolenie, tak naprawdę chroni jego wolność.
I wreszcie przychodzi czas na ucztę. Ojciec woła do sług: „Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,23-24).
Mięso, którego w tamtych czasach nie jedzono na co dzień, dodatkowo mięso podkreśla odświętny charakter wydarzenia

Starszy syn
„Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść” (Łk 15,25-28).
Zanim spróbujemy zrozumieć starszego syna, najpierw przyjrzyjmy się naszej przypowieści w szerszym jej kontekście. Przypowieść została umieszczona w piętnastym rozdziale, czyli w centralnej części Łukaszowej Ewangelii. W tym samym rozdziale znajduje się inna podwójna przypowieść: o zagubionej owcy (Łk 15,1-7) i o zagubionej drachmie (Łk 15,8-10). Te dwa przykłady są na tyle podobne, że musimy na nie dokładnie spojrzeć. Co możemy o nich powiedzieć?

Jezus opowiada dwie bardzo podobne sytuacje. Obydwie mają tę samą kompozycję. Jezus w obydwu przypadkach wprowadza w problem, zadając uczniom pytanie. Potem mowa o znalezionej zgubie i w obydwu scenach cytuje się słowa bohatera, a po nich następuje ta sama konkluzja mówiąca o radości panującej w niebie.
Taki schemat nazywa się układem równoległym albo inaczej — paralelizmem. Ale zwróćmy uwagę na różnice.
W jednym przykładzie osobą szukającą jest mężczyzna, w drugim — kobieta. W pierwszej scenie gubi się owca — rzecz dzieje się daleko od domu. W drugiej — gubi się drachma. To z kolei ma miejsce w domu. Po co Jezus opowiada dwa razy tę samą opowieść? Niektórzy sądzą, że po to, by podkreślić najważniejsze słowa nauki, że posługiwanie się paralelizmem jest odzwierciedleniem nie tylko mentalności semickiej, ale także sposobu postrzegania świata typowego dla tamtej kultury.
W tych przypadkach mamy dwie zasady czytania paralelizmu. Czyli w jednym i drugim przypadku — niezależnie od różnic — smutek bohaterów wynikający ze zgubienia czegoś jest taki sam i — analogicznie — radość z odnalezienia rzeczy jest również identyczna. Z kolei druga zasada mówi, że w paralelizmie dużą rolę odgrywają różnice, które tworzą kontrasty. Czyli tu mężczyzna, a tam kobieta. Gdy semita mówi mężczyzna i kobieta, to znaczy, że sytuacja odnosi się do wszystkich ludzi. Przypowieść ma charakter uniwersalny. Ale jest jeszcze jedna różnica.
Chodzi o miejsce? Owca gubi się na pustyni, a drachma w domu. Owca jest daleko — trzeba iść i szukać jej daleko poza domem. Z kolei drachma cały czas jest w domu. Jest, ale przecież tak, jakby jej nie było…
Co to ma wspólnego z przypowieścią o ojcu i dwóch synach? Może te dwie krótsze przypowieści pozwolą odkryć nam coś nowego w przypowieści o dwóch synach?
Oś paralelizmu przypowieści o owcy i drachmie wyznacza linię poziomą. Ale gdy obok postawimy przypowieść o dwóch synach i wyobrazimy sobie drugą oś — pionową — to okaże się że budowa naszej przypowieści jest identyczna, a co się z tym wiąże — zasady czytania paralelizmu są w niej takie same. Przypowieść o synach składa się z dwóch części. Obydwie mają podobną budowę: część narracyjna, w którą wplecione są cytaty i dialogi, za każdym razem kończy się formułą podsumowującą o synu, który umarł, a potem ożył (por. Łk 15,24.31). Kontrasty są podobne: mamy dwie różne osoby (młodszy i starszy syn) oraz dwa różne miejsca zagubienia (młodszy syn udał się w dalekie strony, jak owca, natomiast starszy syn przebywał w domu u ojca, jak drachma). Z tego wynika, że zagubienie młodszego i starszego było takie same…
Wówczas okazuje się, że kondycja duchowa dwóch synów — wewnętrzne zagubienie — było dokładnie takie samo. Innymi słowy, młodszy syn wcale nie był gorszy od starszego, a starszy w niczym nie był lepszy od młodszego.
Jak to rozumieć?
Druga zasada czytania paralelizmu brzmi: gdy prawie wszystko jest podobne, trzeba szukać różnic, gdyż w nich kryje się klucz do zrozumienia zagadki. Jest jeszcze trzecia zasada: gdy wszystko wydaje się zupełnie różne, trzeba szukać podobieństw. Dwaj synowie są zupełnie różni. Ale jest jedna rzecz, która ich upodabnia.
Mówiąc o młodszym synu, można wykazać, że istotą jego zagubienia był jego wewnętrzny stan: jeszcze będąc w domu, zaniedbał wewnętrzną relację z ojcem. Jego odejście było tylko konsekwencją tego, co stało się w jego sercu. Dlatego później, gdy wrócił, nie wyobrażał sobie, że nadal może nazywać się synem. Uważał się za niewolnika i prosił, by uczynić go jednym z najemników. Spójrzmy teraz, co mówi starszy, gdy wraca do domu. Jego pierwsze słowa wypowiedziane spontanicznie w gniewie dobrze ilustrują to, co nosi w swoim sercu: Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem żadnego twojego nakazu… To mocne stwierdzenie, bo słowo służyć (gr. douleúō) wskazuje na sługę i niewolnika (gr. doulos). Starszy chłopiec w sercu jest tak samo zagubiony, jak jego brat — ojcowską miłość zastąpił relacją pana i sługi.
Teraz rozumiemy propozycję tytułu przypowieści???

O zagubionych synach…
Do tej pory o tym młodszym myśleliśmy jako o złym człowieku. Ale właściwie obaj byli tak samo zagubieni. Co więcej: to, co zrobił młodszy, jest bardziej spójne i szczere. Był przynajmniej na tyle odważny, by żyć zgodnie z tym, co grało mu w duszy. Starszy, przeciwnie, był konformistą: wolał zostać w domu, bo u tatusia było mu ciepło i wygodnie. Nawet nie miał ochoty się buntować. Żył w zakłamaniu.
Przede wszystkim był duchowo leniwy… Odejście z ciepłego domu, mimo iż było kuszące, wymagało odwagi i zmiany przyzwyczajeń. Że nie było to wcale takie łatwe, świadczy fakt, iż młodszy syn doprowadził swoje życie do ostateczności — żywił się strąkami świń. Ale to właśnie młodszy syn, dzięki podjętym decyzjom, stał się duchowo mądry. Kiedyś stanie się pewnie tak mądry, jak jego ojciec. Będzie w stanie rozumieć grzeszników. Będzie potrafił kochać. Będzie cierpliwie czekał na odpowiedni moment i będzie ufał, że ktoś, kto od niego odszedł, kiedyś powróci. Będzie człowiekiem rozumiejącym zbuntowanych i zagubionych. Będzie patrzył na ludzi oczami Boga…
Ciekawe? A my najczęściej czytamy tę przypowieść jako przestrogę, by nie być takimi, jak syn marnotrawny.

Ale przecież i tak wszyscy jesteśmy jak syn marnotrawny. To jest przypowieść o starszych i młodszych, o mężczyznach i kobietach — czyli o wszystkich ludziach. Pytanie trzeba więc sformułować inaczej: co my zrobimy z naszą grzesznością?
Czy starszy brat w końcu nawrócił się, czy nie?
Autor nic o tym nie mówi, zresztą celowo… Przypowieść o synach i ojcu jest formą otwartą, to znaczy, że jej zakończenie zależy od tego, jak ją zrozumieją i jak ją przyjmą słuchacze. Słowa starszego syna: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu (gr. oudépote entolēn sou parelthon) dosłownie trzeba by przetłumaczyć: nigdy nie byłem ci nieposłuszny. Starszy syn jest posłuszny ojcu, choć jego synowska więź wygasła; jest skrupulatny, polecenia ojca co do joty wypełnia jak rozkazy, a to czyni go podobnym do… faryzeuszy. Przecież to do nich Jezus się zwraca, opowiadając tę historię: (…) Łk.15:2-3 Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie szemrali i mówili; „Ten grzeszników przyjmuje i jada z nimi”. Powiedział im więc takie podobieństwo. A jeśli słuchacz jest bohaterem opowieści, to teraz zrozumiemy, że od jego reakcji będzie zależało to, jak opowieść się zakończy…
W sumie zależy to także od nas — od każdego, kto słucha Ewangelii. I kto przyjmuje ją jako słowo Boga.

Dominik Kokoszka