Jan Chrzciciel

Wiele dzieci Boga znosi dzisiaj dolegliwości. Żaden tydzień nie mija bez smutnych wieści odnośnie do naszych braci i sióstr. Ale w rzeczywistości jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, więc, jak pisze Paweł w 1. Kor 12.26: … gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki. W ciele nie ma podziałów, wszystkie jego członki powinny troszczyć się jednakowo o siebie nawzajem. Nieuchronnie próby i nieszczęścia, które spotykają naszych braci i nasze siostry, dotykają i nas wszystkich także. Bardzo dobrze wiemy, dlaczego podlegamy próbom i wiemy również, co powinniśmy o nich myśleć. Jk 1.2-4: Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.
To wszystko łatwiej powiedzieć, niż wykonać!
Mamy powiedziane, że Jezus posiadał naszą ludzką naturę; że stał się doskonałym poprzez cierpienie (Hbr 2.10); i że ponieważ cierpiał, jest w stanie pomóc cierpiącym ludziom. Jak to już powyżej czytaliśmy w wyjaśnieniu Jakuba – próby są nam dane w celu wypróbowania naszej wiary. Wypróbowania naszego zaufania do naszego Ojca niebieskiego. W Piśmie znajduje się mnóstwo przykładów ludzi poddawanych testowi, od Adama poczynając. Bardzo wiele z nich to przykłady klęski. Liczne pochodzą z doświadczeń Izraela, zapisanych na kartach Księgi Wyjścia. Niezwykle istotna nauka pochodzi z Pwt 8.1-3: Starannie spełniajcie wszystkie przykazania, które ci dziś nadaję, abyście zachowali życie, rozmnożyli się, weszli do ziemi, którą poprzysiągł Pan waszym ojcom, i wzięli ją w posiadanie. Zachowaj też w pamięci całą drogę, którą Pan, Bóg twój, prowadził cię przez czterdzieści lat po pustyni, aby cię ukorzyć i doświadczyć, i aby poznać, co jest w twoim sercu, czy będziesz przestrzegał jego przykazań, czy nie. Upokarzał cię i morzył cię głodem, ale też karmił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani nie znali twoi ojcowie, aby dać ci poznać, iż człowiek nie samym chlebem żyje, lecz że człowiek żyć będzie wszystkim, co wychodzi z ust Pana.
Wiemy, jak zachowywał się Izrael, jak często zawodzili w godzinie próby. A jak było w przypadku Jana Chrzciciela?
Jan był doświadczany ciężko, ale nie ponad to, co mógł znieść. Więzienie musiało być dlań wstrząsającym przeżyciem z co najmniej dwóch powodów. (1) Przez całe życie był typem człowieka mieszkającego poza domem, wychowanym w samotności na wzgórzach Judei, a jednak (2) licząc sobie zaledwie 27 lat, przekonał się, iż jest wypełnieniem proroctw Malachiasza i Izajasza, otoczonym przez wielki tłum ludzi prostych, ale też i wysoko postawionych. Spełniał rolę posłańca przymierza, zwiastuna Mesjasza. Gromadzili się przy nim ludzie ze wszystkich stron. W powietrzu unosił się duch przekonania, iż Mesjasz jest już
blisko. Przypomnijmy sobie Symeona i Annę. Bez wątpienia były im znane proroctwa z Księgi Daniela 9.
Łk 2.25: A był wtedy w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon; człowiek ten był sprawiedliwy i bogobojny i oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim.
„Pociecha Izraela”. Słowo „pociecha” jest dokładnie tym samym, które zostało użyte na początku Księgi Izajasza 40 (Iz 40.1): Pocieszajcie, pocieszajcie mój lud, mówi wasz Bóg!
Iz 40.2: Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie, że dopełniła się jego niewola, że odpuszczona jest jego wina, bo otrzymało z ręki Pana podwójną karę za wszystkie swoje grzechy.
Czy nie wyglądało na to, że czas błogosławieństwa Izraela właśnie nadszedł?
Mk 1.2-3: Jak napisano u Izajasza proroka: Oto posyłam anioła mego przed tobą, który przygotuje drogę twoją. Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską; prostujcie ścieżki jego.
Tym głosem był Jan, był też posłańcem, o którym pisał Malachiasz! Mal 3.1: Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste, on przyjdzie – mówi Pan Zastępów.
Jan nie czynił cudów – był po prostu głosem surowo odzianego człowieka żyjącego na pustyni. Dlaczego ludzie gromadzili się przy nim? Dlaczego tak wielu z nich chciało się nawrócić, wyznając swe grzechy i będąc chrzczonymi przez Jana w Jordanie? Mieli nadzieję, że był on Mesjaszem albo prorokiem podobnym do Mojżesza. Przeoczyli fakt, że Jan był Lewitą i nie pochodził z rodu Dawida.
Z pewnością dla Jana było oczywiste, że Mesjasz przyjdzie lada chwila i wszystko naprawi. A jednak, z niewiadomych powodów, został zamknięty w więzieniu Heroda.
Co to ma znaczyć? Usłyszał wszak głos samego Boga mówiący – Mk 1.11: Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.
Mk 1.14-15: A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii.
Dlaczego więc Jezus nie zajął się tym i nie naprawił wszystkiego? Malachiasz powiedział, że posłaniec powie – a Jan był tym posłańcem –
Mal 3.2-5: Lecz kto będzie mógł znieść dzień jego przyjścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak ług foluszników. Usiądzie, aby wytapiać i czyścić srebro. Będzie czyścił synów Lewiego i będzie ich płukał jak złoto i srebro. Potem będą mogli składać Panu ofiary w sprawiedliwości. I miła będzie Panu ofiara Judy i Jeruzalemu jak za dni dawnych, jak w latach minionych. Wtedy przyjdę do was na sąd i rychło wystąpię jako oskarżyciel czarowników, cudzołożników i krzywoprzysięzców, tych, którzy uciskają najemnika, wdowę i sierotę, gnębią obcego przybysza, a mnie się nie boją – mówi Pan Zastępów.
Z pewnością, ten czas właśnie się zbliżał!
Do tych złych ludzi tak surowo przemawiał Jan – Łk 3.7: Plemię żmijowe, któż wam poddał myśl, aby uciekać przed przyszłym gniewem?
Łk 7.30: Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.
To na nich musiał spaść ów „przyszły gniew” i sąd Boga.
Ale przypomnijmy sobie chwilę, gdy Jezus przerwał swe czytanie w synagodze w Nazarecie –
Iz 61.1-7:
Duch Wszechmocnego, Pana nade mną, gdyż Pan namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę; posłał mnie, abym opatrzył tych, których serca są skruszone, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym ogłosił rok łaski Pana i dzień pomsty naszego Boga, abym pocieszył wszystkich zasmuconych, abym dał płaczącym nad Syjonem zawój zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia. I będą ich zwać dębami sprawiedliwości, szczepem Pana ku Jego wsławieniu. I odbudują starodawne ruiny, podźwigną opustoszałe osiedla przodków, odnowią zburzone miasta, osiedla opustoszałe od wielu pokoleń. I stawią się obcy, aby paść wasze owce, a cudzoziemcy będą waszymi oraczami i winiarzami. A wy będziecie nazwani kapłanami Pana, sługami naszego Boga mianować was będą; z bogactw pogan będziecie korzystać, a ich sławą będziecie się chełpić. Za to, że hańba ich była podwójna, a zniewaga i oplwanie były ich udziałem, dlatego odziedziczycie podwójną cząstkę w swoim kraju i wieczna radość będzie waszym udziałem.
Bóg przedstawia sprawy takimi, jak je zaplanował. Widzi On koniec od samego początku. Z naszego ograniczonego ludzkiego punktu widzenia, mamy nadzieję, że to proroctwo spełni się w całości, w czasie naszego życia.
Kiedy Jan rozważał te sprawy w owym ponurym więzieniu, mógł się również zastanawiać, dlaczego Jezus przyszedł do niego, by być ochrzczonym, z tego pogardzanego miasteczka o złej reputacji – Czyż może być co dobrego z Nazaretu? Jako potomek i dziedzic Dawida, dlaczego nie przybył z Betlejem Efrata, z Judy, jak to zapowiedział prorok Micheasz?
Zatem, Jana ogarnęły wątpliwości. Był tylko człowiekiem. Wszyscy możemy mieć wątpliwości: Czy wszystko dobrze rozumiemy? Czy się nie mylimy nigdy?
A potem, donieśli Janowi uczniowie jego o tym wszystkim. O czym? O tym, że Jezus przywrócił do życia syna wdowy z Nain. Odnotowuje to wydarzenie Łukasz (Łk 7.12-17):
A gdy się przybliżał do bramy miasta, oto wynoszono zmarłego, jedynego syna matki, która była wdową, a wiele ludzi z tego miasta było z nią. A gdy ją Pan zobaczył, użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz. I podszedłszy, dotknął się noszy, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię: Wstań. I podniósł się zmarły, i zaczął mówić. I oddał go jego matce. Wtedy lęk ogarnął wszystkich, i wielbili Boga, mówiąc: Prorok wielki powstał wśród nas i Bóg nawiedził lud swój. I rozeszła się o nim ta wieść po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
O tym właśnie powiedzieli Janowi jego uczniowie!
Zatem wysłał dwóch z nich, by zapytali Jezusa (Łk 7.20). Rzekli do niego: Jan Chrzciciel posłał nas do ciebie z zapytaniem: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego oczekiwać mamy?
Zauważmy, że Jezus nie odpowiedział po prostu: „Tak, ja nim jestem”. Zamiast tego kontynuował uzdrawianie na oczach uczniów Jana.
Łk 7.21-23:
W tej godzinie uleczył wielu od chorób i cierpień, i duchów złych, a wielu ślepych obdarzył wzrokiem. I odpowiadając, rzekł im: Idźcie i oznajmijcie Janowi, coście widzieli i słyszeli: Ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, a głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, ubogim opowiadana jest ewangelia. A błogosławiony jest ten, który się mną nie zgorszy [BT: kto we Mnie nie zwątpi.]
Jan usłyszał głos z niebios, widział Ducha zstępującego na Jezusa, teraz usłyszał o cudach, o których później w dzień Pięćdziesiątnicy rzekł Piotr:
Dz 2.22: Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie.
Zapewnienie uczniów musiało być wspaniałym potwierdzeniem dla Jana, niestety jego życie bardzo szybko zostało mu odebrane. Jego wspaniałe dzieło zostało ukończone. Bez ostrzeżenia, jego cierpienia się zakończyły i teraz Jan śpi w prochu ziemi aż do dnia, kiedy Mesjasz wskrzesi go do życia, tak jak to uczynił synowi wdowy. Tym razem da mu życie na wieczność.
My także możemy mieć wątpliwości, jak miał je Jan. W czasie przechodzenia prób możemy wątpić, czy Bogu na nas zależy i czy to część kształtowania nas przez naszego Ojca. Chce On nas przetestować, by zobaczyć, czy ufamy Mu szczerze. Jak napisał Piotr, to nie znaczy, że nie odczuwamy żalu, ale jeśli współdziałamy z naszym Wychowawcą, nasza wiara stanie się silniejsza. Ćwiczenie jest niezbędne, by wzmocnić nas w różnych aspektach naszego życia, ale najważniejszym spośród nich jest wiara w naszego Ojca. Bez niej nie jest możliwe, byśmy Mu się podobali, kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają.
Jedną z ważnych spraw, które sprawdzają naszą wiarę, jest niemal powszechne poparcie teorii ewolucji. Wymieniane dowody, tłumaczące tę teorię, często są infantylne, ale ludzie wolą wierzyć w nie, a nie w to, że to Bóg jest Wszechmogącym Stwórcą. Pod tym względem nie różnią się ci ludzie od bałwochwalców w Izraelu, o których tak pogardliwie wyrażali się prorocy.
Czy zauważyliście zatem pierwszy przejaw wiary, wspomniany w Liście do Hebrajczyków 11? Hbr 11.3: Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga światy zostały tak stworzone, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych.
Czyż nie jest dla nas pociechą czytanie tych słów? Wzmocnieniem naszej wiary w Rdz 1, w którym wiele razy się mówi: I rzekł Bóg.
Nasza bezkompromisowa wiara w Słowo Boga jest tym rodzajem wiary, jakiej oczekiwano od przodków, czytamy w Hbr 11.2 (Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo.).
Ale możemy też mieć wątpliwości odnośnie do przyjścia Chrystusa. Przecież byliśmy pewni jego przyjścia prawie 70 lat temu. Niektórzy z nas obecnych tu dzisiaj żyje wystarczająco długo, by pamiętać poruszenie wywołane powstaniem państwa Izraela w 1948 roku. Widzieliśmy je natychmiast zaatakowane przez wrogich mu Arabów i cudowne obronienie się Izraela. 1956, 1967, 1973 – lata te wzbudzały w nas wielkie oczekiwanie. Co zatem odpowiedziałby Jezus, jeśli zapytalibyśmy go: „Przyjdziesz teraz czy nie?”
Czyż nie mógłby odpowiedzieć: „Spójrzcie na Izrael, czyż nie pozostaje on w centrum uwagi świata? Dlaczego Jerozolima jest tym epicentrum? Z ludzkiego punktu widzenia, uwaga ludzi mogłaby być skierowana na każde inne miasto świata, ale nie jest, ponieważ mój Ojciec rzekł przez Swych proroków, że zgromadzi wszystkie narody do walki z Jerozolimą… I że On sam będzie walczył przeciw tym narodom… w tym czasie moja stopa dotknie Góry Oliwnej.
Spójrzcie na Izraela – nadal z uporem we mnie nie wierzą. Czyż nie powiedział o tym mój Ojciec? (Dz 28.26-27): Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli; będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli i uszami nie słyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a ja żebym ich nie uleczył.
Czyż mój Ojciec nie powiedział również (Ez 36.18-28):
I wylałem moją złość na nich za krew, którą przelali na tej ziemi, kalając ją swoimi bałwanami. I rozproszyłem ich wśród narodów, i zostali rozsiani po różnych ziemiach; według ich postępowania i ich czynów osądziłem ich, lecz gdy przybyli do narodów, wtedy tam, dokądkolwiek przybyli, znieważali moje święte imię, gdyż mówiono o nich: Oni są ludem Pana, musieli wyjść z jego ziemi. Wtedy żal mi było mojego świętego imienia, które znieważył dom izraelski wśród ludów, do których przybył. Dlatego tak powiedz domowi izraelskiemu: Tak mówi Wszechmocny Pan: Ja działam nie ze względu na was, domu izraelski, lecz ze względu na moje święte imię, które znieważyliście wśród ludów, do których przybyliście. Dlatego uświęcę wielkie moje imię, znieważone wśród narodów, bo znieważyliście je wśród nich; i poznają ludy, że Ja jestem Pan – mówi Wszechmocny Pan – gdy na ich oczach okażę się
święty wśród was. I zabiorę was spośród narodów, i zgromadzę was ze wszystkich ziem; i sprowadzę was do waszej ziemi, i pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów oczyszczę was. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je. I będziecie
mieszkać w ziemi, którą dałem waszym ojcom; i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem?
Czy potrzebuję mówić więcej?” Tak mógłby powiedzieć Jezus. Czyż nie mógłby zakończyć swego dowodzenia mówiąc, jak rzekł wcześniej do Jana: błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi.
Mógłby mówić dalej (Łk 22.15-18):
Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym. I wziąwszy kielich, i podziękowawszy, rzekł: Weźcie go i rozdzielcie między sobą; powiadam wam bowiem, iż odtąd nie będę pił z owocu winorośli, aż przyjdzie Królestwo Boże.
Jak wiele razy muszę wam powtarzać, że przyjdę i wówczas przyjdzie również Boże Królestwo.
Oczywiście, my w to wierzymy, w przeciwnym wypadku – po co byśmy tu byli?

Geoffrey Mitchell

Przypowieść o dziesięciu pannach

Wesele w starożytnym Izraelu różniło się od obrzędu znanego nam współcześnie. Obecnie zaręczamy się przed ślubem, lecz zaręczyny te nie mają prawdziwej wartości – są tylko swego rodzaju zobowiązaniem – nie jest to obietnica ani prawnie usankcjonowany związek i możemy je zerwać bez żadnych prawnych konsekwencji.
Zaręczyny dla Żyda były w rzeczy samej zaręczynami – to znaczy związkiem prawnym – narzeczona i narzeczony byli w efekcie małżeństwem, a co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza – od tego momentu. Następnie narzeczony wracał do domu ojca, gdzie spędzał następnych kilka miesięcy, budując pokój/mieszkanie, do którego mógłby sprowadzić swą narzeczoną. Tak więc mieszkali osobno, chociaż byli zaręczeni – byli jednak w zasadzie małżeństwem. W okresie, gdy powstawało to mieszkanie, narzeczony nie mógł widzieć narzeczonej. Oblubienica pozostawała w domu swych rodziców, czekając na ten cudowny moment, kiedy jej narzeczony niespodziewanie, bez ostrzeżenia czy uprzedzenia – pojawi się, by ją unieść ze sobą. Była to rzeczywiście zabawa – jak gra. Narzeczony oczywiście musiał się przygotować – panna młoda nie znała dnia ani godziny – wszystko, co wiedziała, to że jest zaręczona i że jej narzeczony wróci. Możemy zatem sobie wyobrazić, że w tym okresie oczekiwania wyglądała przez okno z niecierpliwością, przyjmując wiele rad od rodziców, przyjaciół, itd., jak powinna kochać i wspierać swego męża; przygotowując się, by wyglądać pięknie, żeby ukochany był z niej dumny. Jedyną osobą, która wiedziała, kiedy miał nastąpić ten właściwy czas, by tych dwoje znów się spotkało, był ojciec pana młodego, który pewnego dnia mówił swojemu synowi – mieszkanie jest gotowe, idź i przyprowadź swoją narzeczoną. Ale to nie koniec zabawy przy okazji obchodzenia tej pięknej tradycji – pan młody zbierał swych wszystkich kumpli i wszyscy razem udawali się do miejscowości jego narzeczonej, a przybywali tam zupełnie niezapowiedziani – często w nocy, co było jeszcze większą niespodzianką. Było przy tym bardzo głośno i pełno zabawy, a ktoś grał na rogu. Panna młoda, z bijącym mocno sercem z powodu podekscytowania i ulgi z nadejścia narzeczonego, zakładała welon, który potem będzie nosić przez 12 miesięcy, i wychodziła z domu, z lampą w ręku, gdyż zazwyczaj była to już noc i było ciemno, by zostać zabraną na ucztę weselną, która często trwała cały tydzień, spędzając znaczną część czasu w przygotowanym dla niej pokoju/mieszkaniu.
Dlatego Jezus mówi w J 14.2-4:
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.
Mowa tu po prostu o nas. My zostaliśmy zaręczeni Jezusowi przez nasz chrzest. Nie jesteśmy jeszcze mu poślubieni. Odszedł, by być ze swym Ojcem, by zaplanować Królestwo i życie z nami – jego oblubienicą. Wierzymy z całego serca, że Jezus wróci, by nas przyjąć do siebie, ale nie wiemy, kiedy – tylko Bóg wie. Znamy także drogę do owego pokoju/mieszkania. Duchowa strona tego wydarzenia jest taka, że wiemy, jak wypełnić czas narzeczeństwa przed ślubem poprzez właściwe życie i okazywaną przez nas wiarę.
Wiarę okazujemy przez to, że nigdy, przenigdy nie wątpimy, iż zaręczony z nami oblubieniec przyjdzie, by nas zabrać, i nigdy nie schodzimy z drogi pełnego mu oddania.
Józef był zaręczony z Marią, ale zanim powrócił, by ją zabrać po wybudowaniu dla niej pokoju/mieszkania, dotarła do niego wiadomość, że narzeczona najwyraźniej nie była mu oddana i zaszła w ciążę – straszna rzecz dla żydowskiego młodzieńca, który był zajęty przygotowywaniem mieszkania. Ale wiemy, że Józef był bardzo prawym człowiekiem, dlatego nie chciał utrudnić całej sprawy Marii, więc zdecydował się na cichy rozwód. Był to jedyny powód do rozwodu – lecz nie był to rozwód po oficjalnym ślubie, a na etapie narzeczeństwa. W tym wypadku nie wynika z tekstu, by któraś ze stron mogła związać się z kimś innym – dotyczyło to obojga.
Zatem biegniemy do okna, by zobaczyć, czy nasz oblubieniec zbliża się drogą. Cóż to za hałas? Czy słyszę może głos rogu? Czy to odgłos przyjścia Jezusa pod moje drzwi? Wszyscy jesteśmy oblubienicami. Nie związaliśmy się z jakąś sektą chrześcijańską czy z innym ruchem religijnym albo szkołą filozoficzną. Trwamy przy naukach Jezusa, które jasno nam wyłożył, i ponad wszystko wyglądamy Królestwa. Ale wiemy z przypowieści, iż pięć z dziesięciu zaręczonych dziewcząt nie zostało rozpoznanych przez pana młodego. Jak można nie poznać swojej narzeczonej? Może być ciemno, mogło upłynąć wiele czasu – ale nie o to chodzi. Te, które się nie przygotowują, zaczynają się nudzić czekaniem. Nie zbaczają z drogi – nie uciekły z kimś innym – nadal były dziewicami – one po prostu nie były przygotowane. A Jezus nie będzie czekał na podjeździe, chodząc tam i z powrotem, czekając na nas, byśmy byli gotowi w ostatniej chwili, aby nas zabrał do swego mieszkania.
To niesamowita przypowieść, którą tym lepiej rozumiem, im baczniej ją zgłębiam – jest ona teraz dla mnie bardziej istotna. Nie mogłem zrozumieć na początku, dlaczego pan młody przybył o północy. I owe dziesięć panien, każda nazwana „mądrą” albo „głupią”, w zależności od tego, czy zapewniły sobie olej, by podsycać płomień światła. Te, które zaopatrzyły się w naczynie z oliwą, mogły podtrzymywać jasny płomień lampy w oczekiwaniu na przybycie narzeczonego – były mądre. Te, które tych naczyń nie zabrały – były głupie, nie mogły pośpieszyć naprzeciw narzeczonemu, będąc gotowymi, bo nie miały zapasu oliwy, by ich lampy świeciły jasnym światłem. Były nieobecne, gdy ich pan powrócił, trwały w ciemności, ich światło zanikło. Jezus nie mógł wrócić do ciemnego pokoju. Jeśli lecieliście nocą samolotem, widzieliście poniżej całkowitą ciemność, a potem leci się nad jakąś miejscowością czy miastem i widzimy mrugające światełka. To chce zobaczyć Jezus.
Rozważmy teraz sprawę lamp. W świecie Starego Testamentu, w tabernakulum znajdował się świecznik oraz świeczniki (liczba mnoga) w świątyni jerozolimskiej. W Obj 1.20 czytamy, co symbolizują świeczniki, chociaż inna jest ich liczba. Tajemnica siedmiu
złotych świeczników jest następująca: siedem świeczników to siedem kościołów. Symboliczna cyfra 7 odnosi się do kompletności kościoła Chrystusa. W liście do Filipian 2.14-16 łączy się kościół ze świecznikami znajdującymi się w tabernakulum/świątyni: Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia.
Cytat ten pokazuje, że kościół/eklezja/zbór jest jedynie źródłem-przekaźnikiem światła w takim stopniu, w jakim przekazuje Słowo Życia – Światło jest tym Słowem (Ps 119.105): Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce. Powiedziane mamy również, iż świecznik w świątyni/tabernakulum składał się z 66 części, tyle samo ksiąg tworzy naszą Biblię.
Odniesienie powyższe do Światła w tabernakulum i w świątyni daje nam dużo do myślenia na temat znaczenia światła w Piśmie. To dzięki łasce Boga nie chodzimy w ciemności, a symbolizują to świeczniki w świątyni. W 2 Kr 4 mamy opis tych świeczników: Dalej kazał sporządzić dziesięć świeczników ze złota, jak było przepisane, i umieścić je w przybytku, pięć z prawej, a pięć z lewej strony. Zwróćmy uwagę: kiedy arcykapłan wchodził do Miejsca Najświętszego raz w roku, przechodził pomiędzy tymi świecznikami, po pięć z każdej strony, w nadziei dojścia do miejsca przebywania Chwały Boga. Do tego wydaje się nawiązywać ta część listu do Rzymian, w której jest mowa o wiernych, których wiara przechodzi poza zasłonę przed Miejscem Najświętszym wraz z Chrystusem: Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. (Rz 5.1-2) Tutaj, podobnie jak arcykapłan miał nadzieję wejść do miejsca przebywania Chwały Boga jako typ, Jezus wszedł tam rzeczywiście; i my wejdziemy w przyszłości. Mamy pokój z Bogiem, co zapowiadał Dzień Pojednania, kiedy arcykapłan w imieniu ludu wchodził do miejsca przebywania Chwały. Lecz tak jak arcykapłan musiał przejść pomiędzy świecznikami, po pięć z każdej strony, tak i my musimy wejść przez wiarę do tej łaski, w której stoimy. Liczba 5 symbolizuje w Biblii łaskę. Sądzimy zatem, że to sugestia, iż wierni powinni pójść tą drogą. Idziemy drogą pomiędzy złotymi świecznikami, stojąc w łasce (tj. pomiędzy 5 świecznikami z dwu stron), mając nadzieję stać się częścią Chwały Boga, która dopiero się objawi w przyszłości.
Wracając do przypowieści – każda z panien została zaproszona na spotkanie z oblubieńcem. Mt 25.6: Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Mamy tu nakaz/polecenie. Wymaga on natychmiastowej reakcji – nie ma tu sugestii, że oblubieniec jest dopiero w drodze, że przybędzie po południu. I Biblia daje nam wiele przykładów tych osób, które były gotowe zareagować natychmiast – bez zwlekania, bez zbędnych pytań. Abraham został wezwany do opuszczenia swej rodziny i udania się do ziemi obiecanej. Rebeka, dziewica zaręczona Izaakowi, wyszła na jego spotkanie. Zwróćmy uwagę na to, że natychmiast zakryła twarz welonem, gdy jej powiedziano, kogo ma przed sobą. Jest to znaczące, gdyż Izaak był dzieckiem życia ponad śmiercią w dwóch znaczeniach: był synem rodziców, którzy w sensie naturalnym byli jakby umarli, za starzy, by mieć dziecko, oraz był przeznaczony na złożenie w ofierze. Zasłona/welon symbolizują poddanie się mężowi –
podobnie jak nakrycie głowy prorokującej kobiety w liście do Koryntian. Zasłona w świątyni, która oddzielała Boga od człowieka, została rozdarta na dwoje, kiedy Jezus umarł na krzyżu. Zasłona na twarzy Rebeki mogła zostać zdjęta przez Izaaka – rozdarta – był on bowiem jak Jezus jedyną drogą wiodącą do zbawienia, był potencjalna ofiarą, jakby umarły i wskrzeszony do życia.
Jako ten, który przeszedł ze śmierci do życia, Izaak reprezentuje człowieka. Postępowanie/zachowanie i przykład dziewicy Rebeki w stosunku do niego powinny budzić szczere zainteresowanie nas, którzy chcemy wiedzieć, jak przygotować się na przyjście naszego Oblubieńca. Rdz 24.58: Zawołali tedy Rebekę i zapytali jej: Czy chcesz pójść z tym mężem? A ona powiedziała: Pójdę.
Rebeka nie potrzebowała podpowiedzi ani zachęty – natychmiast odpowiedziała: Pójdę. Jakże oczywisty to przykład dla nas, gdy zostajemy wezwani, by wyjść na spotkanie naszego Oblubieńca. „Pójdę” – to najlepsza odpowiedź; niczego więcej nie trzeba. Niezdecydowanie, nerwy, uczucie niepewności albo bycie niegotowym – nie ma takiej opcji.
Panny zostały uznane za „mądre” lub za „głupie” w zależności od swego podejścia do posiadania rezerwy oleju, by podtrzymywać światło w swoich lampach. To łączy się znakomicie z mądrością z Księgi Przysłów 21.20: Cenny skarb i oliwa w domu mądrego, a głupiec je marnotrawi.
Mądrzy posiadają olej/oliwę w swoich domach – a także przewidują, że olej szybko się zużyje i musi być uzupełniany na bieżąco. I to właśnie czynili – a inni ludzie widzieli ich olej oraz światło – jak powiedział Jezus do swych uczniów (Mt 5.14-16):
Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
W powyższych słowach światłość jest jak czynienie dobrych uczynków. W rezultacie, logicznie rzecz biorąc, aby czynić to, co Ojciec uznaje za „dobre”, musimy wiedzieć, czego On od nas oczekuje. W Ps 119.105 czytamy: Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce. Tak więc czytamy Jego słowa, wchłaniamy Jego słowa i żyjemy zgodnie z Jego słowami – czyż można by było oczekiwać, że pójdziemy przez ten świat pozostający w ciemności bez Bożych słów, które są lampą dla naszych stóp?
Lecz nie popadajmy w przygnębienie i nie myślmy, że nasze światła nie są wystarczająco jasne – mówi się, że nie ma wystarczających ciemności na całym świecie, by przyćmić światło jednej małej świeczki. Czasami możemy czuć się tak słabi, jak światło małej świeczki; musimy patrzeć w przyszłość w nadziei, gdy nadejdzie dzień, kiedy wielka rzesza małych świeczek złoży się na chwałę tych, którzy zostaną zbawieni.
ZDRZEMNĘŁY SIĘ WSZYSTKIE I ZASNĘŁY
W omawianej przypowieści pewna sprawa wzbudza niewielki spór – mądre i głupie panny zasnęły. Czy to oznacza sen w prochu ziemi – czy owe panny były umarłe i mówimy tu o zmartwychwstaniu powołanych?
Dz 24.15: Mam też w Bogu nadzieję, którą również oni mają, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Podobna sugestia wyłania się z listu do Efezjan (Ef 5.14-15):
Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy.
Jednakże, kiedy zmartwychwstaniemy, nie będzie czasu nawet, byśmy zastanowili się nad naszą sytuacją, jestem pewien, że nie będziemy mieli czasu, chęci ani możliwości, by powrócić do ludzkiego sposobu załatwiania spraw – no dalej, pożyczcie mi trochę oliwy, mam bardzo ważne spotkanie. Takie myślenie poparte jest w Mt 24.36-44: A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec. … Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta, a druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której porze złodziej przyjdzie, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego. Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie.
Wszak nie można czuwać, gdy się jest martwym – po śmierci nie mamy już żadnej możliwości rozwoju czy zmiany naszego myślenia lub zachowania. Szansa na pokazanie naszej wiary poprzez dostarczanie oliwy do naszych lamp jest właśnie teraz, kiedy jeszcze oddychamy.
ODPOWIEDŹ NA WEZWANIE
Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną.
Innymi słowy, dajcie nam trochę z waszej wiary – my naszą straciłyśmy. Dajcie nam trochę z waszej niezachwianej wiary – dajcie nam trochę waszej miłości do Prawdy – my już widać żadnej nie mamy. Użyczcie nam trochę z waszej znajomości Biblii – nie pamiętamy żadnych z jej wersetów. Dajcie nam jakieś rady, jak nie siedzieć przed telewizorem całą noc…
Teraz właśnie jest czas, by prosić o pomoc – kiedy ciągle jeszcze ten czas mamy. Wszyscy mamy wzloty i upadki w naszym życiu duchowym, wiemy o tym, to podstawa zrozumienia naszego życia w Prawdzie. Jeśli myślimy, że jesteśmy w jakimś dołku, to z pewnością nie jesteśmy sami; ale to właśnie teraz musimy poprosić naszych braci i siostry o trochę oliwy. I dadzą nam jej – jest jej obecnie wystarczająco dla wszystkich wokół. Ale przyjdzie czas, gdy nasi bracia i siostry powiedzą: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie.
W tej przypowieści mamy bardzo praktyczny przykład. Na tę samą zasadę zwraca się uwagę w liścia do Galatów 6.2: Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. Ale zaraz potem mówi się w w. 4-5: Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w zestawieniu siebie z drugim. Każdy bowiem poniesie własny ciężar. Jak Szymon z Cyreny, który pomógł Jezusowi nieść krzyż, i my musimy pomagać sobie nawzajem w niesieniu życiowych ciężarów. Ale musi się to dziać teraz – nadejdzie czas, kiedy będziemy sami i będziemy odpowiadać tylko za siebie. Ps 49.8: Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić ani nie uiści Bogu ceny swego wykupu. Kiedy Jezus powróci, nie będziemy mogli uzupełnić niedoborów wiary naszego brata/siostry.
Zastanawiam się, jak wielu ludzi waliło pięściami w burtę arki Noego, kiedy wody zaczęły się podnosić. To przerażający obraz – te wszystkie utopione ludzkie ciała. Ale ci ludzie nie chcieli nawet wysłuchać Noego – wyśmiewali się z niego, nie byli nawet zaręczeni z nadzieją zbawienia.
Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Cóż za straszna słowa! Jakże bolesne do wypowiedzenia dla Jezusa! Jak bolesne dla Boga patrzenie na to, skoro wiemy, że nie pragnie On niczyjej zguby!
Lecz nie zatrzymujmy się dłużej przy tych słowach – dzięki łasce Boga wiemy o tym dzisiaj, mamy czas zająć się wszelkimi brakami duchowymi, wszelkimi pokusami, tym, co powstrzymuje nas od szukania najpierw Bożego królestwa, i możemy to czynić z pomocą braci i sióstr – korzystając z tego bogactwa oliwy, jakie jest w naszej społeczności. Z tego powodu słowa zawarte w następnej przypowieści w ewangelii Mateusza brzmią: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!
J 14.2-4:
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.
Wiemy, że Jezus przyjdzie po nas i
wtedy sprawiedliwi zajaśnieją jak słońce w Królestwie Ojca swego.

Jonathan Mitchell

Balaam

Po niegodziwej śmierci Balaama dobra opinia o nim żyła wbrew pozwoleniu Mojżesza i do dziś dnia jego wpływ stanowi problem dla dzieci Boga.

Imię Balaam znaczy „pożeracz ludu” i za sprawą nauki płynącej ze słowa natchnionego Balaam stał się symbolem wszystkich fałszywych proroków.

Po raz pierwszy spotykamy tego człowieka w Księdze Liczb. Została ona tak nazwana ze względu na poświęcenie znacznej uwagi liczbom na kartach tej księgi, a szczególnie w rozdziałach początkowych i w rozdziale 26. Takie wyjaśnienie wynika z angielskiego tłumaczenia łacińskiego słowa numeri, które jest tłumaczeniem słowa arithmoi użytego w Septuagincie (LXX). Jednakże hebrajski tytuł księgi znaczy dosłownie „na pustyni” i jest prawdziwszym wskazaniem zawartości tej księgi, która szkicuje podróż Izraela z Egiptu na równiny Moabu.

W okresie, gdy Balaam pojawia się na scenie, Izrael znajdował się w drodze do ziemi obiecanej, ich czterdziestoletnia wędrówka zbliżała się do końca. Izrael bez powodzenia starał się o pozwolenie na przejście w pokoju przez ziemie Edomu (dokładnie na południe od Morza Martwego) i Moabu (na południowy wschód od Morza Martwego). Narody te wywodziły się odpowiednio od Ezawa i Lota, tak więc były znajomymi i krewnymi Izraela. Bóg nie zamierzał oddać ich ziem Izraelowi; pomimo ich niezbyt braterskiego zachowania nie miało dojść do konfrontacji. Dlatego droga Izraela musiała biec na południe i dookoła wschodnich granic tych narodów, „drogą pustynną”, długa i nudna to podróż, jak pokaże rzut oka na mapę.

Trasa ta zawiodła ich w końcu na terytorium Amorytów. Amoryci byli jednym z ludów kananejskich, nie spokrewnionych z Izraelem. Zaczęli oni wojnę, ale Izrael ich pokonał i okupował ich ziemię – w późniejszym czasie została ona przeznaczona dwu i pół pokoleniom, które osiedliły się na wschód od rzeki Jordan.

Ten ogólny rys historyczny doprowadził nas do wydarzeń opisanych w 22. rozdziale Księgi Liczb. Balak, król Moabu, jest przerażony pojawieniem się Izraelitów u swoich granic, szczególnie gdy słyszy o ich zwycięstwach nad Amorytami. Toteż posyła po Balaama, mędrca czy też wróżbitę ze Wschodu, który mieszkał w Petor. Nie jest znane dokładne położenie tego miasta, wiadomo jedynie, że znajdowało się w Mezopotamii. Kiedy czytamy o nim, że jest „nad Rzeką”, to uznaje się generalnie, iż jest to Eufrat, w którym to wypadku wyprawa musiała wiązać się z podróżą w obie strony liczącą przynajmniej 600 mil (ok. 970 km), a to wskazuje, jak daleko sięgała sława Balaama.

Wierząc w magiczną moc Balaama, Balak zlecił mu przeklęcie Izraela. Balak zauważył, iż miecze i łuki, konie i rydwany są bezużyteczne w starciu ze zwycięskimi Izraelitami, zdecydował więc walczyć z nimi w inny sposób. By być bardziej dokładnym, zdecydował on walczyć przeciwko temu duchowi, który ich motywował do działania, duchowi żyjącego Boga, dającego Jego ludowi zwycięstwo.

Zaopatrzeni w zapłatę dla wróżbity, starsi Moabitów i Madianitów podróżowali, by odnaleźć Balaama i błagać go o przyjście im z pomocą. Jego pierwsza odpowiedź na prośbę delegacji stawia Balaama w dobrym świetle. Nie chciał iść z nimi, mówiąc: Wracajcie do swego kraju, gdyż Pan nie dozwolił mi iść z wami. [Lb 22.13]

W tym momencie możemy równie dobrze zapytać, jak wróżbita, biegły w pogańskiej sztuce magicznej i psychologii, mógł stać się instrumentem w rękach Boga na korzyść Izraela? W książce Blunta Zamierzony zbieg okoliczności znajduje się interesujący dział, w którym od str. 85 autor pisze: „Nie jest nieprawdopodobne zaiste, że Moabici, którzy byli dziećmi Lota, nawiązali kontakt ze swym pierwotnym rodem, który nadal mieszkał w Aram w Mezopotamii. Nie jest także nieprawdopodobne, że Petor, które znajdowało się w tej krainie, gdy emigrował z niej Abraham i gdzie pozostał Nahor i gałąź rodziny Teraha, miało proroka Boga prawdziwego. Nie jest też nieprawdopodobne poza tym, iż żyjąc pośród bałwochwalców, Balaam w jakimś stopniu zaraził się tym bałwochwalstwem, jak to miało miejsce przed nim w przypadku Labana w tej samej krainie; i gdy uznał Pana za swego Boga – musiał także ulegać czarom, mieszając to, co pogańskie, z tym, co święte, jak to uczynił Laban, mieszając oddawanie czci obrazom z oddawaniem czci swemu Stwórcy.”

Balaam posiadał wiedzę o Bogu Izraela*, która mogła zapewnić mu zbawienie. Jednakże perspektywa natychmiastowej nagrody materialnej stała na drodze jego wierności Bogu. Czy ta sytuacja nie jest odzwierciedleniem spotkania Jezusa z bogatym młodym zwierzchnikiem (Łk 18.23)? Jezus był gotów dać mu skarb w niebie i uczynić go swym uczniem. Młodzieniec miał taką sposobność w zamian za oddanie swych bogactw biednym. Ale nie zdołał tego uczynić i odszedł zasmucony.

Lekcją dla nas jest właściwy wybór naszych priorytetów, jak to miało miejsce w przypadku Balaama. Odmowa nie powstrzymała Balaka, dlatego posyła inną i świetniejszą misję i oferuje większą łapówkę, jeśli Balaam uczyni, o co Balak go prosi, i przeklnie Izraelitów. Balaam stwierdza, że może uczynić jedynie to, co mu poleci Bóg i że tyle srebra i złota, ile pałac jego pomieści nie wpłynie na jego decyzję. Jednakże ambiwalentna postawa Balaama z trudem jest skrywana w słowach w.19. tegoż rozdziału: Pozostańcie jednak przez noc, a zobaczę, co Pan tym razem mi powie.

Tej nocy, być może we śnie, Bóg ujawnił Balaamowi, że ma on pójść z wysłannikami Moabu i (Midianu). W przeciwieństwie do Bożego pozwolenia danego w wersie 20., wers 22 informuje nas, iż to działanie wywołało gniew Boga. Zastanawiamy się, dlaczego? Jak nam wiadomo, Pan… patrzy na serce (1 Sm 16.7), a tu mamy do czynienia z sercem mającym silne inklinacje do chciwości, niechętne do zgodzenia się z wolą Boga. W swoim czasie św. Jakub upomniał ludzi chwiejnych (4.8) mówiąc: Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni!

Pozwolenie dane Balaamowi w rzeczywistości było testem dla Balaama. Wybrał on drogę samowoli i własnych korzyści, jednocześnie udając, że uznaje sedno tego, czego chciał od niego Bóg. Zasadę tę ilustruje psalm 106 w.13-15, gdzie w nawiązaniu do wędrówki Izraela przez pustynię stwierdza się: na Jego radę nie czekali. Pałali żądzą na pustyni, na próbę wystawiali Boga na odludziu. Uczynił zadość ich żądaniu, lecz zesłał na nich zarazę.

Balaam wyruszył ze swymi dwoma sługami (w.22) i we właściwym czasie otrzymał odpowiednią lekcję od pokornego jucznego zwierzęcia. Zagniewany jego wyruszeniem w drogę, Bóg posyła anioła, by był jego przeciwnikiem i by zagrodził prorokowi drogę. W drodze uparty osioł stanął i skręcił na pole. Balaam zbił go (jak to było we zwyczaju na Wschodzie) i osioł wszedł na wąską ścieżkę pomiędzy dwoma murami (prawdopodobnie były to niskie kamienne murki), z winnicami po obu stronach. Zjawisko trwało nadal i bydlę przylgnęło do jednego z murków, więżąc nogę Balaama. I znów wróżbita zbił zwierzę. Ono (więc) pognało w ciasne miejsce, gdzie nie mogło zawrócić i w końcu położyło się pod swym jeźdźcem jedynie po to, by znowu być zbitym. W tym momencie Balaam usłyszał osła narzekającego na złe traktowanie przez Balaama wiernego sługi.

Upór i głupota, z powodu których osioł stał się przysłowiowy, mają swój odpowiednik w takich ludziach jak Balaam. Ale ani światowa mądrość człowieka, ani też jego głupi upór nie mogą przyczynić się do zmiany jednej joty w Bożych planach. Św. Piotr napisał: juczne bydlę,… przemówiwszy ludzkim głosem powstrzymało głupotę proroka.[2 P 2.16] Bóg zadowala się użyciem najmarniejszego z narzędzi, oślego pyska, ust dzieci i niemowląt do objawienia swej mądrości. Oto nauki, jakie możemy wziąć sobie do serca*, płynące ze zdarzenia z oślicą Balaama.

Po wymówkach zwierzęcia, skierowanych pod adresem proroka, o poganianie go, ukazał się sam anioł i Balaam wyznał swój grzech, polegający na próbie odbycia podróży wbrew woli Boga. Anioł powiedział Balaamowi, by podążał nadal do Moabu, lecz ostrzegł go, że ma mówić tylko te słowa, które przekaże mu Bóg.

Wers 36 (omawianego rozdziału) doprowadza nas do momentu, gdy w końcu ma miejsce spotkanie króla Moabu i Balaama. Widzimy irytację w głosie Balaka z powodu odwlekania przez wróżbitę spotkania z nim. Czemu nie przybyłeś? Balaam tym razem wydaje się być mniej ambiwalentny wiedząc, że będzie błędem wzbudzanie w Balaku nadziei. Będę mówił tylko te słowa, które Bóg włoży w moje usta.

Obaj, ze swym ekwipunkiem, udali się do Kiriat-Chusot („miasto ulic”) na granicy Moabu. Balak przygotował swą ofiarę dla Kemosza, boga Moabitów. Balaam również złożył ofiarę – Jahwe. Pomocne będzie, jeśli wyobrazimy sobie to miejsce i możemy to uczynić dzięki „Geografii historycznej Ziemi Świętej” G. A. Smith’a. Jest tu ukazany górzysty kraj, jak pisze autor na str. 382: „Miejsca, które Balaam wybrał na swe stanowisko i skąd wyglądał znaków, były prawdopodobnie miejscami świętymi? Teren jest pokryty imionami bóstw (małe „d”) … Baal, Nebo, Peor. I nie mogło być odpowiedniejszych płaszczyzn do wzniesienia ołtarzy ani bardziej otwartych stanowisk dla prowadzenia obserwacji gwiazd albo przemieszczania się chmur, albo przelotu ptaków nad doliną Arabah … Obecnie na wzgórzach znajduje się wiele ołtarzy i kamiennych kręgów.”

Bóg, którego oczy…przypatrują się całej ziemi (Zach 4.100), wiedział dobrze o takich obrzydliwościach i ostrzegł dzieci Izraela, by nie mieli w tym swego udziału, jak czytamy w Pwt. 18.12-14: Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój.

W ciągu następnych paru dni Balaam wygłosił cztery przypowieści lub wyrocznie. W Lb 24.3 czytamy: zaczął głosić swoje pouczenie. Hebrajskie słowo tłumaczone jako pouczenie (przypowieść) w tym miejscu, pojawia się w Biblii wielokrotnie, dla przykładu w Ps 78.2-4: Do przypowieści otworzę me usta, wyjawię tajemnice zamierzchłego wieku. Według konkordancji Stronga  hebrajskie słowo, tłumaczone jako przypowieść, oznacza „najważniejsze powiedzenie, przysłowie”. W psalmie widzimy, że słowa tego używa się dla wprowadzenia rozważań na temat wydarzeń mających miejsce na pustyni, by ukazać chwałę Pana i Jego potęgę, i cuda, których dokonał. Przypowieść jest formą stworzoną dla naświetlenia ludowi jego prawdziwego położenia. Często posługuje się symboliką, jak np. Ez 17.2-3: opowiedz przypowieść domowi izraelskiemu. Powiesz: Tak mówi Pan Bóg: Orzeł wielki, o skrzydłach rozłożystych i długich piórach, pokryty pstrym pierzem, przyleciał nad Liban i zabrał wierzchołek cedru. Nie było więc zaskoczeniem, iż przypowieści, które wygłosił Balaam, są pełne symboliki zastosowanej po to, by uświadomić słuchaczowi (Balakowi) jego prawdziwe położenie. Zamiarem Balaka było zniszczenie Izraela, ale musiał zrozumieć powód, dla którego Izrael był błogosławiony.

Pierwsza z tych przypowieści znajduje się w Lb 23.7-10: Z Aramu sprowadził mnie Balak, ze wschodnich wzgórz – król Moabu: Przyjdź tu, przeklnij mi Jakuba! Przyjdź tu, a zgrom Izraela! Jakże ja mogę przeklinać, kogo Bóg nie przeklina? Jak mogę złorzeczyć, komu nie złorzeczy Pan? Bo widzę go z wierzchu skały, ze wzgórz go dostrzegam, oto lud, który mieszka osobno, a nie wlicza się do narodów. Któż może zliczyć Jakuba jak proch licznego? Któż policzy choćby czwartą część Izraela? Niech umrę śmiercią sprawiedliwych! Niechaj taki jak ich będzie mój koniec!

Niektóre ze sformułowań tego enigmatycznego języka można zbadać poprzez odwołanie się do innych fragmentów Pisma. To że lud Boży nie może być policzony pośród innych narodów, przywodzi na myśl frazę: Jedynie was znałem ze wszystkich narodów na ziemi (Am 3.2). Dla Boga był to naród jedyny w swoim rodzaju, Jego własność wśród wszystkich innych ludów. Fakt, iż nie mogli być zliczeni potomkowie „Jakuba jak proch licznego”, mówi o mnóstwie potomstwa posiadającego status „wielkiego narodu”. Najbardziej znacząca fraza jednakże brzmi następująco: oto lud, który mieszka osobno.

Tak było, kiedy przemawiał Balaam, i tak jest obecnie, trzy i pół tysiąca lat później, są jak uciążliwy kamień pomiędzy innymi narodami. Bóg dał nie podlegającą zmianie obietnicę:

wy posiądziecie ich ziemię, Ja jestem Pan, Bóg wasz, który oddzieliłem was od innych narodów. Będziecie dla Mnie święci, bo Ja jestem święty, Ja Pan, i oddzieliłem was od innych narodów, abyście byli moimi. (Kpł 20.24,26)

Balaam kończy słowami (w.10): Niech umrę śmiercią sprawiedliwych! Niechaj taki jak ich będzie mój koniec! Wydaje się to być szczere wyrażenie pragnienia podzielenia losu Izraela, który mógł mu zostać objawiony w widzeniu. Oczywiście, tak się stało, kiedy wróżbita przekazał swą czwartą przypowieść. Gdyby Balaam mógł wymazać z pamięci dokuczliwe wątpliwości i  potwierdzić swe życzenie, mogłoby ono zostać zrealizowane, ale tak się nie stało. Mógłby życzyć sobie, by umarł śmiercią sprawiedliwych, ale by żyć życiem sprawiedliwych, to było dla niego za wiele.

Balak powtórnie okazał swe rozdrażnienie i zwrócił się do Balaama (w.11): Cóżeś to mi uczynił? Sprowadziłem cię tu, byś przeklinał nieprzyjaciół moich, a ty zamiast tego im błogosławisz!

Słowo Boże, włożone w usta Balaama, które zostało zakomunikowane Balakowi, nie spodobało mu się. Balak nie znał sprzeciwu, Nie pokładajcie ufności w książętach ani w człowieku, u którego nie ma wybawienia (Ps 146.3) i znów nakłonił wróżbitę do walki z Wszechmogącym. Myśląc, że rezultat może być odmienny, gdyż Balaam ujrzał tylko część Izraela, Balak zabrał go na Pole Czatów na szczycie góry Pisga. Tak samo złożono ofiary ze zwierząt, jak poprzednio. Balakowi polecone zostało, by poczekał, podczas gdy Balaam oddalił się, by otrzymać inną wyrocznię.

Góra Pisga zapewniała szeroką panoramę okolicy. Ostatnim aktem posłuszeństwa Mojżesza było wejście na szczyt góry Nebo, skąd Bóg pokazał mu „całą ziemię” (Pwt 34.1)

Balaam powrócił do króla Moabu, by z mozołem przekazać znowu informację o Bożej ochronie i opiece, i błogosławieństwie dla Jego ludu … w.18-20: Podnieś się, Balaku, a słuchaj, synu Sippora, nakłoń swego ucha! Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał, nie jak syn ludzki, by się wycofywał. Czyż On powie coś, a nie uczyni tego, lub nie wykona tego, co oznajmił? On mnie tu sprowadził, bym błogosławił: On błogosławi – ja tego zmienić nie mogę.

Słowa te nie wydają się na pierwszy rzut oka stwarzać nam problemu, lecz dalsze wypowiedzi Balaama (w.21) z pewnością  nie jest tak łatwo zrozumiałe*. Ale dla duchowego postrzegania godnego szacunku brata, który zasnął w Chrystusie, powinniśmy chyba pominąć ten wers lub zapytać was (słuchaczy) o odpowiedź. Biorąc pod uwagę pierwszą część w.21, cytujemy z artykułu zamieszczonego w lutowym wydaniu z roku 1983 eklezjalnego czasopisma zatytułowanego „Proroctwa Balaama”, napisanego przez brata Martina Evansa. „Nie widział on (Bóg) niegodziwości w Jakubie, ani nie dostrzegał przewrotności w Izraelu. Co! powiemy; ci ludzie, którzy przez czterdzieści lat wypróbowywali cierpliwość Boga i Jego sługę Mojżesza do ostatecznych granic! Ten twardego karku, niewierny, łający, buntowniczy, narzekający, niewdzięczny naród?”

„Odpowiedź jest prosta i piękna (kontynuuje nasz brat). W sercu obozowiska, w Miejscu Najświętszym, cherubiny zakrywały przebłagalnię, a Bóg był obecny i przebywał pomiędzy tymi cherubinami – nie widział niegodziwości w Jakubie. Tak też Bóg widzi nas, którzy weszliśmy w relację przymierza z Nim przez Chrystusa, największego Arcykapłana i ofiarę doskonałą. Weźmy sobie to do serca!”

Balak trwał w ślepym optymizmie. Jak wiele razy mówił mu Balaam na różne sposoby, że nie może odwrócić tego, co zdecydował Bóg (w.23). Żadne wróżby, żadne czary skierowane przeciw Izraelowi nie mogły się powieść. Izraelczycy zostali uniesieni na orlich skrzydłach od potężnego egipskiego włodarza i ta opieka nie została im odebrana. W tych podbojach, których mieli dokonać w przyszłości, będą się zachowywać jak lwica i lew, podwójne określenie, jak sądzimy, akcentujące całkowitą i pełną władzę, która posiadał Izrael.

W gniewie Balak rozkazał Balaamowi, aby ani nie przeklinał, ani też błogosławił. Król Moabu spróbował jednak trzeciego dogodnego do obserwacji punktu widokowego – Lb 23.28: szczyt Peor, który się wznosi nad pustynią. Góra Peor znajdowała się około 8-10 km nieco na północny zachód od góry Pisga i prawdopodobnie była na tej samej wysokości. Geograficznie te wysoko usytuowane miejsca znajdowały się na stromych zboczach pasma górskiego, będących cechą znamienną płaskowyżu transjordańskiego.

Powtórzony został ten sam rytuał złożenia ofiary ze zwierząt. Lecz tym razem Balaam zaniechał wróżb i ze swego punktu widokowego patrzył w dół na obozowisko Izraelitów. Po raz pierwszy ten wróżbita miał rzeczywiście dobry widok na obóz Izraela. Przedtem miał tylko częściowy widok, na kraniec [obozu] ludu [izraelskiego]. (Lb 22.41) Schofield pisze, że był to:  koniec obozowiska lub czwarta część Izraela. Cóż więc takiego wstrząsającego mógł ujrzeć Balaam? Nie tylko wielki zbiór namiotów pośrodku pustyni. Pomimo że żyją w naszych czasach, Beduini nadal mieszkają w namiotach na pustyniach Bliskiego Wschodu. Istnieją obozowiska rozrzucone, gdzie popadnie, z wędrującymi pomiędzy nimi zwierzętami. Jest bardzo mało prawdopodobne, by taki widok spowodował okrzyk Balaama (Lb 24.5):

Jakubie, jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje, Izraelu!

Namioty, które ujrzał Balaam, nie były podobne do namiotów Beduinów. Nie były rozmieszczone na chybił trafił, ale ustawione w specjalnym porządku. Porządek ten został zarządzony przez Boga: Niech Izraelici rozbiją namioty, każdy pod swoją chorągwią, pod znakami swoich rodów. (Lb 2.2) Takie rozmieszczenie w ustalonym porządku miało swój cel; w pewien sposób objawiało Boga. Proroctwo Balaama jest przedstawione jako wynik porządku, jaki ujrzał ten wróżbita (a także jest to dowód, że spoczął na nim Duch Boży). Gdy ujrzał on widzenie Wszechmogącego … z otwartymi oczyma (w.4), to czy było to widzenie dane mu przez Boga, czy też był to w rzeczywistości widok obozowiska Izraela, z namiotami ustawionymi według plemion, i jego uznanie dla tego, co widział – a był to unikalny widok; naród wybrany przez Boga, by był Jego świadkiem dla świata?

Balaama zdolność „widzenia” została podkreślona w początkowych słowach 24. rozdziału Księgi Liczb. Biorąc pod uwagę niektóre fragmenty, czytamy: Gdy Balaam spostrzegł… twarz obrócił ku pustyni; podniósł oczy i zobaczył Izraela; … wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy … oczy mu się otwierają. (w.1-4) Jakże silny to kontrast* z tamtą sytuacją, kiedy Balaam jechał na swej oślicy, o której mówiliśmy wcześniej (Lb 22). Wówczas to oślica „ujrzała” anioła Pana. Wtedy Balaam nie „widział”. Nie był w stanie ujrzeć rzeczywistości, dopóki nie otworzył Pan oczy Balaama i zobaczył (w.31).

Zobaczył, że nie było możliwe przekląć narodu Izraela, odkąd pobłogosławił go Bóg. Począł dostrzegać przyszłość, którą Bóg zaplanował dla Izraela, całkowicie przewyższającego wielkość Balaka: Być może, uda się go pokonać i z kraju wypędzić.(22.6) Balaama poetycki opis przyszłej pomyślności Izraela jest kontynuowany (w 6): Balaam widzi namioty Izraela jak szerokie doliny potoków i jak ogrody nad brzegiem strumieni lub jak szlachetny aloes czy jak cedry. Pomyślność i wysoka populacja będą przeznaczeniem Izraela, a jego panowanie będzie silniejsze niż panowanie Agaga. Wspomnienie w tym miejscu o Agagu jest proroctwem konfliktu, który powstał później pomiędzy Saulem a Agagiem, królem Amalekitów. (1 Sam 15.8) Imię Agag pojawia się znowu w Księdze Estery, gdzie jest opisany konflikt pomiędzy narodem żydowskim (Est 6.13) a Hamanem, synem Hammedaty, Agagitą (Est 3.1). Izrael walcząc z Amalekiem, walczy w imieniu Boga, nie swoim własnym. Jest to walka nie powodowana przyczynami materialnymi (ziemia & bogactwa mineralne), lecz jej celem jest eliminacja tych, którzy przeciwstawiają się Bogu.

Niezniszczenie Agaga, gdy Bóg tak rozkazał uczynić, spowodowało upadek Saula. Samuel, jak wiemy, porąbał Agaga na części, a Dawid ścigał i bił Amalekitów, kiedy zaskoczył ich radujących się łupem zabranym Filistyńczykom (1 Sam 30.17). Początkowe wypełnienie się tego proroctwa wydaje się przedstawiać 2 Sam 5.12: Wtedy Dawid uznał, że Pan potwierdził go królem nad Izraelem i że jego władzę królewską wywyższył ze względu na lud swój – Izraela. Wers ten porównajmy z końcową częścią w. 7 omawianego rozdziału (Lb 24). Stosując proroctwo w odniesieniu do dni ostatnich, pamiętajmy również o słowach z Wj 17.16: dlatego trwa wojna Pana z Amalekitą z pokolenia w pokolenie.

Agag znaczy „wysoki, mocny”, a wyrażenie „mocniejszy(wyższy) niż Agag” jest parafrazą tego imienia. Gog także znaczy „wysoki”, tak więc pasuje do narodu z dni ostatnich, wrogiego Bogu i Jego ludowi, Izraelowi. Poruszając kwestię proroctwa Daniela i sprawę ugodzenia posągu, brat dr Thomas w „Eurece” vol. 2 str. 86 pisze: „Moc kamienia tworzy Wieczny Duch czy też Bóstwo, przejawiające się w osobie Jezusa i świętych, „wspólnie mający udział w chwale” oraz zarządzający i kierujący plemionami Izraela i różnorodnym tłumem ludzi znajdujących się pośród nich. W tym czasie i w ten sposób zarządzany i kierowany, Izrael osiągnie swe „przeznaczenie”; zostali zachęceni i pobudzeni, gdyż mógł jeden odpędzać tysiące, a dwóch odpierać dziesięć tysięcy. (Pwt 32.29-30) Jahwe Elohim, Duch wcielony w Jezusa i jego braci, jest z nimi: wznoszą Mu okrzyk jako królowi. Mają teraz siłę bawołu; oto naród jak wstająca lwica, na podobieństwo lwa on się podnosi i nie położy się, aż pożre swą zdobycz i krew zabitych wypije.

Nadchodzi czas, by Król Izraela był wyższy niż Bóg czy Agag; i by jego królestwo zostało wyniesione w górę. Tak więc, zarządzane i kierowane przez wielkiego księcia Michała (Dn 12.1) królestwo to wyniszczy narody, co go uciskają, zmiażdży ich kości – zdruzgoce swoimi strzałami. W trzeciej spośród sześciu czasz (Obj 16.4) Gwiazda z Jakuba przygotowuje się, by świecić jako berło Izraela i aby zmiażdżyć książąt Moabu, a także czaszki wszystkich synów Seta … i zbiegów z Seiru (Lb 22&24.7-19).

Po tym krótkimomówieniu tego proroctwa pod kątem jego powiązania z dniami ostatecznymi, powracamy do końcowego spotkania króla Moabu z Balaamem – w.10 i w. 25 rozdziału 24. Księgi Liczb. Nadzieje Balaka zostały teraz całkowicie zniweczone i zły z powodu miernego rezultatu, Balak pośpiesznie rozkazuje odejść wróżbicie (w. 11): Uciekaj teraz czym prędzej do domu; obiecałem ci wprawdzie sowitą nagrodę, lecz oto Pan ciebie jej pozbawił. Tak jak poprzednio, Balaam powiedział królowi, że nie może zlekceważyć słowa Boga. Pomimo pokusy bogactw, nie mogę, rzekł wróżbita, przekroczyć rozkazu Pana i czynić samowolnie czy to dobrze, czy źle; ale to co mówi Pan, to oznajmię. (W. 14) Dobrze więc, wrócę teraz do mojego ludu. Ten zamiar Balaama został powtórzony w końcowym wersie omawianego rozdziału (w. 25) Wtedy podniósł się Balaam i odszedł do swojej ojczyzny, również i Balak odszedł swoją drogą.

Balaam nie został jeszcze usunięty z kart natchnionej relacji, gdyż słyszymy o nim znowu przy końcu Księgi Liczb. Jednakże nim zajmiemy się tą wzmianką, interesujące będzie dokładniejsze zbadanie w. 25 z rozdziału 24. Proponujemy to uczynić z zamiarem krótkiego rozważenia wydarzeń z rozdziału 25 w świetle tego, co napisano o Balaamie w poprzednim rozdziale. Patrząc teraz na rozdział 25, czytamy w w. 3, że Izrael przylgnął do Baal-Peora, i gniew Pana zapłonął przeciw niemu. Izrael porzucił swą świętość i zaczął składać ofiary bożkom narodów, które zostały wygnane przed nimi. Popełnili cudzołóstwo, a książę z domu Izraela przodował w grzechu, biorąc sobie do namiotu Madianitkę. Owa Madianitka sama była córką madianickiego przywódcy, tak więc była to próba zjednoczenia, na najwyższym szczeblu, ludu Boga z ludem pogańskim. Że wielu miało udział w tym grzechu, wskazuje fakt, iż 24 tysiące spośród dzieci Izraela zginęło w wyniku zasłużonej plagi, którą Bóg zesłał na swój lud. Zginęłoby nawet więcej ludzi, gdyby nie gorliwość Pinachasa, którego czyn, świadczący o jego wierności, odwrócił gniew Boga.

Nie ma wątpliwości, że to Balaam podjudził lud do tego błędu, wiodącego do upadku Izraela. Potwierdza to Lb 31.16, że za radą Balaama spowodowały, że Izraelici ze względu na Peora dopuścili się niewierności wobec Pana. Ale czego Pismo nie potwierdza*, to iż taka rada była, w rzeczywistości, udzielona Balakowi. Powróćmy do Lb 23 i przeczytajmy, co mówi nam narrator. Lb 23.28: Potem wziął Balak Balaama na szczyt Peor, który się wznosi nad pustynią. Jaki był rezultat tego spotkania? Balaam wówczas w pełni zdał sobie sprawę, iż znajduje się w mocy prawdziwego i żywego Boga i że tak drogie jego sercu wróżbiarstwo, było całkowicie daremne … Wygłosił przypowieść o wspaniałej przyszłości czekającej Izraela i o zadaniu klęski jego wrogom.

To wszystko stanowiło wielkie zmartwienie dla Balaka, jak widzimy z w. 11 (r. 24) (słowa cytowane wcześniej) …Uciekaj teraz czym prędzej do domu; obiecałem ci wprawdzie sowitą nagrodę, lecz oto Pan ciebie jej pozbawił.

Zatem wydaje się, iż ostatecznie rozstrzyga fakt, że pojawiły się inne okoliczności, które uniemożliwiły Balaamowi przywiedzenie Izraela do upadku. Okoliczności te sugeruje Blunt (Zamierzony zbieg okoliczności) , z którego dzieła zacytujemy ten krótki wyjątek (str. 87): „Wydaje się więc (być)… wśród zabitych Madianitów”.

Niezwykle ważna rola, jaką Balaam odegrał w Bożym planie odnośnie Izraela, została naświetlona w natchnionych pismach Nowego Testamentu. Św. Piotr apostoł prowokował fałszywych proroków swych czasów, upominając tych, którzy: Opuszczając prawą drogę zbłądzili, a poszli drogą Balaama, który umiłował zapłatę niesprawiedliwości. (2 P 2.15) Juda również ponaglał wiernych, by zachęcić do walki o wiarę raz tylko przekazaną świętym. (Jud 1.3) Także potępiając cielesne myślenie ludzkiego umysłu, posiadającego tendencję, by oddać się oszustwu Balaama za zapłatę. (Jud 1.11) To zawsze obecne niebezpieczeństwo miało charakter miejscowy, w eklezji w Pergamos, gdzie niektórzy z jej członków, pomieszawszy Prawdę ze światowym myśleniem, rozwijali teraz szybko fałszywy system czczenia Boga, który w końcu znalazł swe podwaliny w Rzymie.

Bóg pokazał wagę duchowego przetrwania Izraela, zmuszając Balaama do błogosławienia Izraela, zamiast przeklinania go. Izrael był środkiem, za pośrednictwem którego Bóg zamierzył poniesienie swej Prawdy do innych narodów, i światłem przewodnim na pustyni bałwochwalstwa i niewiedzy.

Dzisiaj również jest niezwykłym świadkiem dla Boga, stojącym samotnie, pokazującym pewność Jego Słowa i świadcząc o Jego jedyności. Przyszłość tego narodu jest wspanialsza niż kiedykolwiek w jego dziejach: Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem. (Iz 2.1-3)

Bóg złożył Swe Słowo w naszych rękach. Dlatego Nadzieja Izraela jest naszą Nadzieją czy też wzbraniamy się przed nią, przedkładając nad nią „bogactwa tego świata”?

Gwilym Jones

List do Hebrajczyków (cz. 17)

Hbr 12.25-29:

Strzeżcie się, abyście nie stawiali oporu Temu, który do was przemawia. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, ponieważ odwrócili się od Tego, który na ziemi mówił, o ileż bardziej my, jeśli odwrócimy się od Tego, który z nieba przemawia. Głos Jego wstrząsnął wówczas ziemią, a teraz obiecuje mówiąc: Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem. Te zaś słowa jeszcze raz wskazują, że nastąpi zniszczenie tego, co zniszczalne, a więc tego, co zostało stworzone, aby pozostało to, co jest niewzruszone. Dlatego też otrzymując niewzruszone królestwo, trwajmy w łasce, a przez nią służmy Bogu ze czcią i bojaźnią! Bóg nasz bowiem jest ogniem pochłaniającym.

Zamknęliśmy ostatnią część naszych rozważań, odczytując powyższe słowa. Co one znaczą? Bez wątpienia, są one ostre: Strzeżcie się, abyście nie stawiali oporu Temu, który do was przemawia.

Pwt 18.19 mówi, że Bóg zażąda zdania sprawy od każdego, kto nie będzie słuchał słów mówionych przez jego proroka; było to ostrzeżenie dane na Ziemi, o ile bardziej zatem znaczące jest słuchanie Boga przemawiającego z niebios.

Jest to nawiązanie do Boga przemawiającego do Izraelitów na górze Synaj, doświadczenia, które napełniło ich przerażeniem (Hbr 12.21). Księga Wyjścia 19.18 opisuje, że cała góra bardzo się trzęsła i była spowita dymem, który się z niej unosił jakby z pieca. W Księdze Powtórzonego Prawa znajdujemy taki komentarz:

Pwt 4.33 – Czy kiedykolwiek jakiś lud słyszał głos Boga przemawiającego spośród ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy?

Ale Bóg zapowiedział, że powtórnie wstrząśnie ziemią, nie tylko ziemią, lecz również niebiosami! Zniszczenie (usunięcie) tego, co zniszczalne (może być wstrząśnięte) ewidentnie odnosi się do Izraela, Bożego królestwa założonego na Synaju, z jego konstytucją – Prawem Boga, ujętym zwięźle w dziesięciu przykazaniach.

Jezus skondensował Prawo, ujmując je zamiast w dziesięciu, w dwóch przykazaniach. Pamiętamy, że uczynił tak, ponieważ mówił tylko te słowa, które dał mu do przekazania Bóg. On sam był słowem, które stało się ciałem.

Mt 22.37-40:

A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy.

Naucza się nas, byśmy ufali Bogu i kochali Go całym naszym jestestwem za to, co dla nas uczynił. Ta nasza miłość wyraża się w naszej miłości do naszych bliźnich, szczególnie do domowników wiary. (Rz 13.10; Gal  6.10)

Bóg objawił Swą miłość do Izraela w niezwykłych, cudownych zdarzeniach, gdy oswobadzał ich z Egiptu i ukazał Swą nieskończoną moc na górze Synaj. Głównym aktem tego objawienia było przymierze, które  Bóg zawarł z Izraelem:

Wj 19.3-5 – A Mojżesz wstąpił na górę do Boga, Pan zaś zawołał nań z góry, mówiąc: Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom izraelskim: Wy widzieliście, co uczyniłem Egipcjanom, jak nosiłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do siebie. A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia.

Niestety, Izrael nie odpłacił Mu ufnością i miłością, dlatego Bóg był z wielu z nich niezadowolony i zginęli oni na pustyni. (1 Kor 10.5)  A oto czego uczy nas Jan o miłości:

1 J 3.16 – Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci.

A jednak to właśnie od tego, od niesamowitej miłości Jezusa ci chrześcijanie żydowskiego pochodzenia byli odciągani przez tych, którzy nie porzuciliby Prawa!

Zatem rozdział 13 rozpoczyna zdanie:

Hbr 13.1 – Miłość braterska niechaj trwa.

Miłość dla głowy rodziny – Jezusa – i jego wielu braci i sióstr. Jezus oddał swe życie za was – wy uczyńcie to samo dla jego rodziny, waszych braci i sióstr.

Jak czytamy u Jana, nie możemy twierdzić, że kochamy Boga, o ile nie kochamy Jego dzieci. Wszystko to było zagrożone odrzuceniem w wyniku odejścia do judaizmu i Prawa, które było teraz przedawnione!

Dalej nauka w omawianym liście brzmi:

w. 2 – Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli.

Natychmiast przypominają się nam słowa Jezusa:

Mt 25.35 – Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie,

Następny werset również jest paralelny do słów Jezusa w:

Mt 25.36 – byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.

Hbr 13.3 – Pamiętajcie o więźniach, jakbyście współwięźniami byli, o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteście.

Wszyscy jesteśmy częściami ciała Chrystusa, jak naucza Jezus w:

Mt 25.37-40 – Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! … I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.

Rozdział 13. Listu do Hebrajczyków kontynuuje rozważania na tematy, które równają się miłości bliźniego:

w. 4 – Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg.

Kiedy Dawid zgrzeszył przeciwko Bogu, postępując źle wobec Batszeby i Uriasza, Bóg rzekł, iż Dawid wzgardził Nim. Zatem Dawid bynajmniej nie kochał Boga z całego serca. Celowe sprzeciwianie się nakazom Boga równa się wzgardzeniu Nim.

w. 5-6 – Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał; Cóż może mi uczynić człowiek?

Te pouczenia mówią nam, byśmy w pełni zaufali Panu, polegali na Nim, a nie postępowali tak, jak większość ludzi, którzy chcą być niezależni.

Wszystkie te kwestie mają związek z królestwem, które jest niewzruszone. Otrzymujemy królestwo, za które – jak się nas uczy – mamy być wdzięczni i służyć Bogu właściwie, z szacunkiem i oddaniem. Gdyż Pan, twój Bóg, jest ogniem trawiącym. To cytat z Księgi Powtórzonego Prawa 4.24, kończący się słowami, że jest On Bogiem zazdrosnym. Nie znaczy to, że mamy się lękać naszego Boga, gdyż Jan pisze, że doskonała miłość usuwa lęk. Ale powinniśmy być przejęci grozą, iż Bóg ujawnił Siebie w Swym Słowie i traktować to Słowo z najwyższym szacunkiem. Absolutnie nie wchodzi tu w rachubę manipulowanie nim czy przeczenie mu, by mówiło to, co nam pasuje.

Przeciwnie, tak jak czytamy w Psalmie 119.11: W sercu moim przechowuję słowo twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie.

Te dwa największe przykazania ułatwiają nam zrozumienie naszej odpowiedzialności. Nasz szacunek dla Słowa Boga okazujemy w naszej miłości do naszego bliźniego.

W odróżnieniu od Prawa Mojżesza z jego złożonymi nakazami i zakazami, trudnymi do zapamiętania i wypełniania, i które często musiały być irytujące. Wyobraźmy sobie siebie dotkniętych przez latającego, nieczystego owada albo dotykających martwego – wasz dzień byłby natychmiast zakłócony nakazem uprania waszego odzienia i pozostania nieczystymi aż do wieczora. W przypadku innych zwierząt nieczystych, takich jak martwa jaszczurka, która wpadła do glinianego naczynia, wówczas naczynie i jego zawartość stawały się również nieczyste i musiało ono być rozbite. A mogło ono zawierać kolację dla całej rodziny!

O ileż łatwiej zrozumieć i być posłusznym tym dwóm największym przykazaniom! Jeśli zaniedbasz Boże Słowo, uważaj. Jeśli zraniłeś swego bliźniego, miej się na baczności.

Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał; Cóż może mi uczynić człowiek?

Bóg ukazał nam, czym jest Jego miłość do nas. Złożeniem w ofierze własnego syna, Jego wielkimi obietnicami, Jego pragnieniem doprowadzenia nas do Swego królestwa. Nic dziwnego, że Paweł naucza nas, byśmy naśladowali Boga jako Jego drogie dzieci!

W. 7 – Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę! Byli nimi apostołowie, którzy pozostawali wcześniej w ukryciu, ale teraz, po otrzymaniu Ducha Świętego apostoł Piotr stanął bez lęku w dzień Pięćdziesiątnicy przed tłumem i doprowadził tysiące Żydów do nawrócenia. Przerażeni, gdy zrozumieli, iż zabili syna Boga, wołali głośno: Cóż mamy czynić, bracia? (Dz 2.37)

Dz 2.38 – A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego.

Mogli przypomnieć sobie precyzyjną mowę obrończą  Szczepana przed Sanhedrynem i jego straszną śmierć. Przypomnieć sobie Jakuba zabitego przez Heroda z powodów politycznych. To oni i im podobni  byli ich przełożonymi, a w wersecie 17 pouczano ich: Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne. Sugeruje się więc w tym liście, iż ich przełożeni przechodzili trudne chwile z niektórymi spośród nich.

Wróćmy do wersetu 8: Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.

Ofiara Chrystusa potwierdziła wszystkie przymierza Boga poprzez przelanie jego krwi. Stąd przebaczenie grzechów dokonuje się z łaski Boga. Nie dzięki wysiłkom człowieka, by przestrzegać prawa. Ofiara Chrystusa jest ofiarą skuteczną na zawsze, dla wszystkich czasów – przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

w. 9 – Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom, dobrze bowiem jest wzmacniać serce łaską, a nie pokarmami, które nie przynoszą korzyści tym, co się o nie ubiegają.

Owe różne i obce nauki to Prawo z jego szczegółowymi ustaleniami odnośnie do pokarmów, ale nie tylko do nich. Serca nie wzmacniały się takimi prawami, nie przynosiły one pożytku ludziom oddanym Prawu, podczas gdy dar usprawiedliwienia, przebaczenia czynił lekkimi serca. Jakaż to ulga wiedzieć, że nasze grzechy nie zostaną użyte przeciw nam i że Bóg pragnie gorąco nam przebaczyć; że nie musimy się martwić, ponieważ Bóg z radością da nam miejsce w królestwie.

w. 10 – Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa jeść ci, którzy służą przybytkowi.

Kapłani składający ofiary uczestniczyli, zgodnie z przydziałem, w podziale pokarmów składanych na ołtarzu w świątyni. Ale ołtarz, na którym złożony został w ofierze Chrystus, nie był tym samy ołtarzem. Uczą nas tego procedury Dnia Pojednania/Przebłagania. Jak czytamy w Rz 3.25: Bóg ustanowił [Chrystusa] jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę.

w. 11 – Albowiem ciała tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świątyni za grzech, spala się poza obozem.

Tak, krew ofiary była wnoszona  do świątyni przez arcykapłana, który kropił nią arkę przymierza, w jeden dzień roku, w który – zgodnie z nakazem – wchodził do Miejsca Najświętszego, by uzyskać przebaczenie dla całego ludu. Już czytaliśmy, że Jezus prawdziwie wstąpił do samego nieba ze swoją własną krwią raz na zawsze.

Ale, tak jak to miało miejsce jako typ w Dniu Odkupienia, kiedy to ciało ofiary nie było palone na ołtarzu, lecz wynoszone poza obóz,

w. 12 – Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud, poniósł mękę poza miastem. Stąd Jezus nie został zabity w jerozolimskiej świątyni, mającej ścisły związek z Prawem, lecz poza bramami miasta, na miejscu straceń przestępców. W. 13 – Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego. Innymi słowy, nie miejcie nic wspólnego ze świątynią, kapłaństwem śmiertelnych ludzi i Prawem, któremu służyli, nie bądźcie zdezorientowani ich mieszaniem wam w głowach. Zostawcie to wszystko i pójdźcie do Jezus, znosząc hańbę, jaką on znosił.

Co więcej, to nie Jerozolimę odziedziczymy, w. 14 – Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy. Tego Jeruzalem niebieskiego szukamy, o którym mowa w Hbr 12.22 oraz w Obj 21.

w. 15 – Przez niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię.

W Izajasza 57.19 czytamy o Bogu stwarzającym na ich wargach dziękczynienie za to, że pocieszył i uleczył lud swój, Izraela, który był w żałobie. Pokój! Pokój dalekiemu i bliskiemu…Ja go uleczę. Piotr zacytował te słowa w Dzień Pięćdziesiątnicy. U Ozeasza 14.1-3 znajduje się wspaniały ustęp: Nawróć się, Izraelu, do Pana, swojego Boga, gdyż upadłeś przez własną winę! Weźcie ze sobą słowa skruchy i nawróćcie się do Pana! Mówcie do niego: Odpuść nam wszelką winę i przyjmij naszą prośbę, a my złożymy ci w ofierze owoce naszych warg! Asyria nie będzie naszym wybawcą, nie będziemy już jeździć na koniach i mówić do dzieła naszych rąk: Boże nasz! Gdyż u ciebie sierota znajduje zmiłowanie.

Bóg uczynił wszystko dla tych, których powołał, by umożliwić im zbawienie, i im bardziej to rozumiemy, tym mocniej pragniemy Go wielbić nie tylko w słowach, ale i w działaniu. Zatem (w. 16): nie zapominajcie dobroczynności i pomocy wzajemnej; takie bowiem ofiary podobają się Bogu.

w. 18-19 – Módlcie się za nas; jesteśmy bowiem przekonani, że mamy czyste sumienie, gdyż chcemy we wszystkim dobrze postępować. A proszę tym usilniej, abyście to uczynili, żeby mi było dane co rychlej wrócić do was.

Nie mówiłem nic o tożsamości piszącego list, gdyż nie stanowi to istoty zawartości omawianego tekstu. Powstał on pod natchnieniem Boga, co jest najważniejsze. Jednakże jesteśmy z natury ciekawi, kim jest człowiek, który prosił o modlitwę za siebie. Wydaje mi się, iż tym piszącym jest Paweł. Jestem pod wrażeniem wielu przemyśleń, paralelnych w listach Pawłowych oraz w Dziejach Apostolskich. Paweł nie był członkiem zboru w Jerozolimie, ale miał nadzieję go odwiedzić, jak pisał do Filemona. Niezwykle ważny temat podejmowany w analizowanym liście jest jednym z najistotniejszych w większości jego listów i Paweł często wyłuszcza tę kwestię wprost. Datowanie tego listu przypada bez wątpienia na czas przed upadkiem Jerozolimy; jego autorstwo było przedmiotem dyskursu wielu badaczy i powstania licznych teorii. Faktem bezspornym jest to, iż piszący był znany odbiorcom listu i że było to pilne wezwanie do adresatów, by uchronić ich przed wykolejeniem. Stąd list zamyka się tym pięknym ustępem:

Hbr 13.20-25 – A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wiecznego wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełnili wolę jego, sprawując w nas to, co miłe jest w oczach jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen. A proszę was, bracia, przyjmijcie to słowo napomnienia; bom krótko do was napisał. Wiedzcie, że brat nasz, Tymoteusz, został zwolniony; jeżeli wkrótce przyjdzie, zobaczę was razem z nim. Pozdrówcie wszystkich przewodników waszych i wszystkich świętych. Pozdrawiają was ci, którzy są z Italii. Łaska niech będzie z wami wszystkimi. Amen.

Geoffrey Mitchell

List do Hebrajczyków (cz. 16)

Doszliśmy oto do rozdziału 12. Pamiętajmy wciąż, do kogo analizowany przez nas list został pierwotnie napisany – adresatami byli chrześcijanie żydowskiego pochodzenia, którym groziło, iż zostaną przekonani przez Judaizujących do powrotu  do Prawa Mojżeszowego. Byli to ludzie, którzy tropili apostołów, jak to zostało opisane w Dziejach Apostolskich. Byli tymi, którzy snuli intrygi, kiedykolwiek mogli zaszkodzić wyznawcom Drogi, np.:

Dz 14.1-2 – A w Ikonium weszli również do synagogi żydowskiej i przemawiali tak, iż uwierzyło wielkie mnóstwo Żydów i Greków. Lecz Żydzi, którzy nie uwierzyli, podjudzili i rozjątrzyli pogan przeciwko braciom. Saul z Tarsu był jednym z najaktywniejszych prześladowców owych chrześcijan.

Zatem rozdział 12. rozpoczyna słowo Przeto  ze względu na to, co zostało napisane w rozdziale 11., rozdziale, w którym wspomniano  o wielu ważnych osobach wierzących w Boga, pochwalonych przez Boga za ich wiarę, a żyli oni na długo przed daniem Izraelowi Prawa za pośrednictwem Mojżesza. A jednak Bóg był z nich zadowolony, nie z powodu skrupulatnego przestrzegania Prawa, ale ponieważ wierzyli oni, że Bóg istnieje i że nagradza On tych, którzy Go wytrwale szukają.

Tak więc, list prezentuje przykłady wielu mężczyzn i kobiet, którzy nie żądali nagrody, aby sobie pochlebiać, że na nią zapracowali, ale byli wdzięczni, że Bóg chciał wspaniałomyślnie uznać ich za sprawiedliwych z powodu ich wiary w Niego i Jego obietnice. Prawdopodobnie żaden z nich nie mógłby twierdzić, iż jest sprawiedliwy. Każdy z nich wiedział, że jest grzesznikiem, któremu grzechy zostały wybaczone.

Hbr 12.1-2: Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.

Świadkami byli ci pochwaleni za swą wiarę w rozdziale 11. Ale w jakim sensie byli oni świadkami? Użyto tu greckiego słowa „martur”, od którego pochodzi angielski wyraz „martyr” (męczennik). Męczennik daje świadectwo przez swoją śmierć, że wierzy on tak mocno w Boga i jego obietnice, że jest gotów za nie umrzeć. Tak więc wielki zastęp mężczyzn i kobiet wycierpiał tyle z tego samego powodu – ponieważ wierzyli oni mocno, iż są one prawdziwe. W taki sposób okazywali swą wiarę. Dlatego wierni na przestrzeni wieków stawiali ich sobie za przykład do naśladowania.

Stąd nauka – nie krępujmy samych siebie sprawami, które nas obciążają w tym metaforycznym biegu do zwycięstwa. Wszyscy wiemy, czym są owe uciążliwości i niekoniecznie są one dla każdego takie same. Czymkolwiek by one nie były, są one tymi czynnikami w naszym życiu, które utrudniają nam bieg. Istnieje tak wiele rzeczy w naszym życiu, które mogą być obciążeniem – rozproszenie uwagi, utrata z pola widzenia celu, spowodowana przez ambicje i dążności tego życia. Każdy z nas indywidualnie musi wybrać sobie priorytety, tak by nie potknąć się w naszym biegu. Jedną z takich przeszkód, kamieniem potknięcia, nazwany jest grzech.

Następnie zwraca się ich i naszą uwagę na wyjątkowego człowieka, wyjątkowego, gdyż nie popełnił on grzechu.

Hbr 12.2: Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga.

Co znaczą słowa: Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala? Po pierwsze, odnotujmy, że słowa „nam” brak w greckim oryginale tekstu. Zdanie to brzmi zatem: Patrzmy na Jezusa, który w wierze przewodzi i ją wydoskonala.

Wiara ludzi wierzących wszystkich generacji wydoskonaliła się przez Jezusa. Jest on podstawą, na której budujemy naszą wiarę. Zostajemy usprawiedliwieni albo inaczej wydoskonaleni przez wiarę w niego.

Przypomina się nam o tej najważniejszej zasadzie w:

Rz 4.23-5.3 – A nie napisano tego, że mu poczytano tylko ze względu na niego, ale ze względu na nas, którym ma to być poczytane i którzy wierzymy w tego, który wzbudził Jezusa, Pana naszego, z martwych, który został wydany za grzechy nasze i wzbudzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego. Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość;

Jeśli Chrystus nie umarłby za nasze grzechy i nie został wskrzeszony, nie byłoby podstawy do przebaczenia nam ani do usprawiedliwienia nas! Usuńmy Jezusa, a próżne będą nasze nadzieje. Jeśli Chrystus nie został wzbudzony z martwych, to wiara jest daremna; pozostajemy nadal w grzechu. Ale Chrystus naprawdę zmartwychwstał! 1 Kor 15.17.

Jezus cierpiał z ręki tych samych ludzi, którzy teraz czynili zamęt w głowach adresatów listu, został przez nich skazany na śmierć. Jezus zniósł upokorzenia i cierpiał, ponieważ wierzył w przyrzeczoną nagrodę i wyglądał jej z radością. Ta radość nadeszła, został wskrzeszony do całkowicie odmiennego życia, boskiej natury i zasiada teraz na tronie po prawicy Boga!

Do tego wszystkiego musi zostać dodana radość posiadania wiedzy o tym, że Jezus otworzył drogę do zbawienia dla wiernych wszystkich czasów, Żydów i nie-Żydów (pogan).

Po to znosił ciągłe odrzucenie i obelgi ze strony żydowskich przywódców, zakończone hańbiącą śmiercią. Wszystko to znosił cierpliwie. Jak prorokował Symeon:

Łk 2.34-35 – …rzekł do Marii, matki jego: Oto ten przeznaczony jest, aby przezeń upadło i powstało wielu w Izraelu, i aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą, i aby były ujawnione myśli wielu serc;

Rzeczywiście, myśli wielu serc zostały ujawnione i okazały się bardzo bezduszne!

Nauka skierowana do chrześcijan żydowskiego pochodzenia, do których adresowany był ten list, brzmiała zatem:

Hbr 12.3-6 – Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni. Wy nie opieraliście się jeszcze aż do krwi w walce przeciw grzechowi…

Niektórzy w Judei stracili swoje życie, jak na przykład Szczepan i Jakub, inni byli bici, wielu spotkało się z brutalnością Saula z Tarsu. Pomimo to należy zrozumieć ważną zasadę:

Hbr 12.5-6 – i zapomnieliście o napomnieniu, które się zwraca do was jak do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje.

Musieli słyszeć o tym, jak apostołowie zostali aresztowani i wychłostani, a przecież –

Dz 5.41 – odchodzili sprzed oblicza Rady Najwyższej, radując się, że zostali uznani za godnych znosić zniewagę dla imienia jego.

Jak napisał później Jakub:

Jk 1.2-4 – Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.

Nauka: (w.7) – Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami;

Cóż to za wyróżnienie! Bóg ich powołał, ale nie pozostawi ich samym sobie. Nie mówi: „płyń lub toń”. Nie, zamierza w pełni wyszkolić, zdyscyplinować i wykształcić Swych synów i Swe córki. Dokładnie przygotowuje ich do wiecznej wspólnoty ze Swym umiłowanym synem Jezusem oraz do objęcia w posiadanie dziedzictwa w Bożym królestwie. Tak więc wszystkich Jego synów czeka ostatecznie radość.

            Lecz historia ludzkości, jaką przedstawiono nam w Piśmie, uwidacznia, że pomimo ojcowskiego szkolenia przez Boga Jego dzieci często się przeciw Niemu buntowały. Jak czytamy w Księdze Ozeasza:

Oz 6.4-7 – Co ci mam uczynić, Efraimie? Co ci mam uczynić, Judo? Wszak wasza miłość jest jak obłok poranny i jak rosa, która szybko znika. Dlatego ociosywałem ich przez proroków, zabijałem ich słowami moich ust, i moje prawo wzeszło jak światłość. Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń. Lecz oni zerwali przymierze już w Adam, tam mi się sprzeniewierzyli.

Jak widać, uznanie Boga i obdarzanie Go trwałą miłością nie jest przyrodzoną cechą człowieka. Otrzymaliśmy wielką inteligencję, zdolności i wolność wyboru, jak je spożytkować. Nauka z Pisma, poczynając od Edenu, jest taka, że ludzka natura jest skłonna raczej, by ulegać swym skłonnościom, a nie korzystać z mądrości naszego Ojca. To oznacza, że miłość do naszego Ojca wymaga naszej stałości i skupienia. Nie jest ona czymś, o czym mamy myśleć tylko niekiedy, ale zawsze. Oznacza czytanie z miłością wszystkiego, co mówi nam w Swym Słowie, branie tego na poważnie, rozmawianie z Nim w modlitwie i czynienie tego, co – zgodnie z Jego wolą – powinniśmy.

Hbr 7-10: …bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami. Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć? Tamci bowiem karcili nas według swego uznania na krótki czas, ten zaś czyni to dla naszego dobra, abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości.

abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości. To niezwykła zachęta. Jak wyjaśnia Piotr:

2 P 1.3-4 – Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i

pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które

darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami

boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość.

Rozważmy, co o Jezusie zostało powiedziane w wersecie 3. Znosił on nienawiść tych samych ludzi, którzy teraz próbują zniszczyć jego uczniów i chcą odciągnąć was z powrotem do Prawa. Adresaci tego listu znajdowali się w samym środku bardzo ciężkiej próby wiary. Był to przypadek „karania” (kształcenia) przez Boga. Czy pójdą za ludźmi, tymi, którzy skazali naszego Pana Jezusa na śmierć, czy też pójdą za Ojcem Pana Jezusa? Był to sprawdzian, test. Właściwa odpowiedź na ten test może wydawać się dla nas z perspektywy czasu oczywista, ale w owej chwili próby nie było to bynajmniej takie jednoznaczne dla tamtych uczniów.

w. 11 – Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne

Wiemy z doświadczenia, że próba obrony Prawdy przed fałszywymi braćmi może być jedną z najcięższych prób, jakich kiedykolwiek doświadczyliśmy. Przeżył taką próbę Jezus, cierpiał także Paweł. Większość listów Pawła to obrona ewangelii Chrystusa przed tymi, którzy uważali samych siebie za usprawiedliwionych dzięki swym własnym uczynkom. Ci samousprawiedliwiający się ludzie byli wściekli, gdy im mówiono, że są grzesznikami tak jak wszyscy inni ludzie, zarówno Żydzi, jak i poganie/nie-Żydzi! Wszyscy tak samo byli zdani na łaskę i dobroć Boga.

Jednakże, jeżeli uczynią właściwie, uznając mądrość Ojca, to przekonają się, że karanie: później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni.

Jeśli tylko to zrozumieją, zobaczą, że werset ten zawiera ogromną naukę.

Jest to pierwsza z serii nauk wywiedzionych od Mojżesza i proroków, a pochodzi z Księgi Izajasza 32.17 i jest ona wezwaniem do kobiet w Jerozolimie:

Iz 32.17-18 – I pokój stanie się dziełem sprawiedliwości, a niezakłócone bezpieczeństwo owocem sprawiedliwości po wszystkie czasy. I zamieszka mój lud w siedzibie pokoju, w bezpiecznych mieszkaniach i w miejscach spokojnego odpoczynku.

Izrael był podobny do pustyni, pozbawiony owocu sprawiedliwości, do czasu, gdy duch Pana został wylany na nich z wysokości, tak że pustynia stała się urodzajnym polem… Boża sprawiedliwość zamieszka na pustyni; Jego sprawiedliwość – na urodzajnym polu. To Jezus, wylany na nich z wysokości, jak czytamy w Księdze Izajasza:

Iz 11.1-2 – I wyrośnie różdżka z pnia Isajego, a pęd z jego korzeni wyda owoc. I spocznie na nim Duch Pana; Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Pana.

Rozdział ten kończy wspaniały obraz: Nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana jakby wód, które wypełniają morze.

Tak więc pokój to przede wszystkim pokój z Bogiem. Wierny nie chce być wrogiem Boga, ponieważ wierzy w istnienie Boga i cierpliwie go szuka.

Dalsza nauka jest również bardzo trafna:

w. 12-13 – Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało.

Jeśliby tylko znali kontekst, to ta zachęta do powrotu do Chrystusa jest bardzo silna. Źródłem jest Księga Izajasza 35. Zaczyna się ten rozdział znów od metafory pustyni.

Iz 35.1-5 – Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia; niech się rozraduje i zakwitnie step! Niech jak złotogłów bujnie zakwitnie i weseli się, niech się raduje i wydaje radosne okrzyki! Chwała Libanu będzie mu dana, świetność Karmelu i Saronu; ujrzą one chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Wzmocnijcie opadłe ręce i zasilcie omdlałe kolana! Mówcie do zaniepokojonych w sercu: Bądźcie mocni, nie bójcie się! Oto wasz Bóg! Nadchodzi pomsta, odpłata Boża! Sam on przychodzi i wybawi was! Wtedy otworzą się oczy ślepych, otworzą się też uszy głuchych.

Hbr 12.14 – Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana,

Czytając między wierszami, walka pomiędzy Judaizującymi a wiernymi braćmi i siostrami, która miała  miejsce prawdopodobnie w zborze, nie doprowadzi do niczego innego, jak do pokoju. Domniemywa się, że tym zborem był zbór w Jerozolimie. Jerozolima była centrum judaizmu – ze świątynią, Sanhedrynem, pałacem arcykapłana, była też miejscem, gdzie zbierali się faryzeusze i saduceusze. Hbr 13.17 zdaje się wspierać takie przypuszczenie:

Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę.

Wiemy, że czasami jesteśmy nietolerancyjni odnośnie kwestii, które nie są zgodne z naszą tradycją, i robimy z tego raban. Paweł mówi bardzo jasno, że nie możemy narzucać naszych opinii innym. Oczywiście, nie dotyczy to zasad biblijnych. Przy innej okazji, w odniesieniu do pokarmu, Paweł napisał:

Rz 14.19-22 – Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu. Dla pokarmu nie niszcz dzieła Bożego. Wszystko wprawdzie jest czyste, ale staje się złem dla człowieka, który przez jedzenie daje zgorszenie. Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina ani nic takiego, co by twego brata przyprawiło o upadek. Przekonanie, jakie masz, zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co uważa za dobre.

Paweł udziela tutaj rad zborowi uprzednich pogan, chociaż znajdowali się w nim także bracia żydowskiego pochodzenia. Był to zbór w Rzymie, w którym rozpowszechnione było pogaństwo.

Natomiast zbór w Jerozolimie został tak ostrzeżony:

w. 15 – Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni…

Nauka ta nie mogłaby być bardziej trafna, gdyż wywodziła się od Mojżesza:

Pwt 29.16-18 – Widzieliście obrzydliwe ich bałwany i bożki z drzewa i kamienia, ze srebra i złota, jakie są u nich. Niechże nie będzie wśród was mężczyzny ani kobiety, ani rodziny, ani plemienia, których serce odwróciłoby się dziś od Pana, Boga naszego, aby pójść i służyć bogom tych narodów. Niechaj nie będzie wśród was korzenia, wydającego truciznę i piołun, który by, słysząc słowa tego zaprzysiężonego przymierza, pochlebiał sobie w swoim sercu, mówiąc: Dobrze mi będzie, choćbym nawet trwał w zatwardziałości swego serca. To doprowadziłoby do tego, że zostałoby zniszczone to, co nawodnione, wraz z tym, co wyschnięte.

Tacy mieli być zabici. Oczywiście, wydaje się to bardzo ostrym stwierdzeniem według opinii ludzi żyjących w XXI wieku, którzy chcą dawać przyzwolenie i tolerować każdą ludzką zachciankę i każdy nałóg. Lecz, jeśli Izrael postąpiłby zgodnie z nakazami Mojżesza, niezliczona rzesza Izraelitów nie odpadłaby od Boga i nie zginęłaby. Posłuszeństwo wiodłoby do zbawienia.

Następna lekcja dotyczy bluźnierstwa niebrania na poważnie Bożych obietnic.

w. 16-17 – żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje. A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał.

Punkt kulminacyjny następuje w następnym pouczeniu:

w. 18-21 – Wy nie podeszliście bowiem do góry, której można dotknąć, do płonącego ognia, mroku, ciemności i burzy ani do dźwięku trąby i głośnych słów, na których odgłos ci, którzy je słyszeli, prosili, aby już do nich nie przemawiano; nie mogli bowiem znieść nakazu: Gdyby nawet zwierzę dotknęło się góry, ukamienowane będzie. A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: Jestem przerażony i drżący.

To przypomnienie doświadczeń Izraela pod górą Synaj. Było ono tak przerażające, że błagali Mojżesza, by Bóg nie przemawiał już do nich nigdy więcej.

Pwt 18.15-19 – Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie. Według tego, jak prosiłeś Pana, Boga twego, na Horebie, w dniu zgromadzenia, mówiąc: Nie chciałbym już słyszeć głosu Pana, Boga swego, i patrzeć nadal na ten wielki ogień, abym nie zginął, Pan rzekł do mnie: Słusznie powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta i będzie mówił do nich wszystko, co mu rozkażę. Jeśli więc kto nie usłucha moich słów, które on mówić będzie w moim imieniu, to Ja będę tego dochodził na nim.

Jakże to mocna nauka, jeśliby tylko byli czujni co do źródła jej pochodzenia!

Dla wielkiego kontrastu, jeśliby tylko to zrozumieli, że nie zbliżyli się do grozy Synaju, wierząc w Jezusa, lecz do góry Syjon, do radosnych i cudownych rzeczy.

w. 22-24 – Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia [radosnego zgromadzenia] i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość, i do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla.

To najbardziej głęboka sentencja. Cóż ona mówi?

  1. podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego.

Paweł pisał o kontraście pomiędzy alegoriami góry Synaj i Syjonem w

Gal 4.24-31: Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny: niewiasty te wyobrażają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar: Synaj jest to góra w Arabii, a odpowiednikiem jej jest obecne Jeruzalem. Ono bowiem wraz ze swoimi dziećmi trwa w niewoli. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką. [tzn Sarą]

W Księdze Objawienia 3.11-12 czytamy: Przyjdę niebawem: Trzymaj, co masz, by nikt twego wieńca nie zabrał! Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już nie wyjdzie na zewnątrz. I na nim imię Boga mojego napiszę i imię miasta Boga mojego, Nowego Jeruzalem, co z nieba zstępuje od mego Boga, i moje nowe imię.

Miasto to zostało opisane dokładniej w Obj 21 i jest wzmocnione przez inny symbol – oblubienicy, żony Baranka.

  • i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia [radosnego zgromadzenia].

Czyż nie są to służebne duchy z Hbr 1.14, posłane do służenia tym, którzy dostąpią zbawienia? Czyż nie cieszyliby się odniesionym w swym dziele sukcesem? Pamiętamy również niezliczoną rzeszę aniołów z Obj 5.11, śpiewających na chwałę Baranka, który został zabity i godzien był wziąć moc i bogactwo, i mądrość, i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo.

Czyż nie powiedział Jezus:

Łk 15.7 – Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania.

  • i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie.

To odniesienie do Hbr 3.6 – lecz Chrystus jako syn był ponad domem jego [Boga; kontrast pomiędzy Mojżeszem jako sługą w domu Boga a Jezusem, Jego synem]; a domem jego my jesteśmy, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję.

Do tego zgromadzenia podeszliśmy, do tych wiernych wszystkich wieków, którzy zachowali niewzruszenie nadzieję.

  • którzy są zapisani w niebie, tj. których imiona są zapisane w księdze życia.

Obj 3.5 – Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami.

  • i do Boga, sędziego wszystkich.

To oczywiste, że jest nim Bóg. Dz 17.31 – wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych.

  • i do duchów ludzi sprawiedliwych

Hbr 12.9 – Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć?

Mojżesz i Aaron, wstawiając się za Izraelem –

Lb 16.22 – upadli na swoje oblicza i rzekli: Boże, Boże duchów wszelkiego ciała! Czy jeżeli zgrzeszy jeden mąż, będziesz się gniewał na cały zbór?

Słowo „duch” ma wiele znaczeń, zależnie od kontekstu. Jego pierwotne znaczenie to „wiatr” lub „oddech/dech”, i w tym przypadku takie właśnie wydaje się mieć znaczenie. Bóg jest stwórcą wszystkiego, co oddycha. Jednakże nie wszystkie istoty, które oddychają, podeszły do zgromadzenia, lecz ci, którzy osiągnęli doskonałość. Dlatego następna fraza brzmi: do pośrednika nowego przymierza, Jezusa.

To przymierze widzieliśmy już, wspomniane niejednokrotnie w omawianym liście. To przymierze, o którym pamiętamy za każdym razem, gdy łamiemy chleb i pijemy wino. Jest ono o wiele lepsze od przymierza zawartego pod górą Synaj. Boże prawa zostaną wypisane w sercach wiernych, a nie na kamieniu, i umożliwi ono przebaczenie grzechów. Niestety, serca Izraela pozostały kamienne i takie pozostaną do czasu, kiedy Bóg usunie ich kamienne serca, a da im serca mięsiste, co im przyrzekł, jak czytamy w Księdze Ezechiela 36.

Przelana krew Jezusa, którą uwierzytelniono nowe przymierze, miała zatem o wiele większe znaczenie, niż krew Abla.

A teraz sens tego wszystkiego, co się wcześniej wydarzyło:

Hbr 12.25-29 – Baczcie, abyście nie odtrącili tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od tego, który przemawia z nieba. Ten, którego głos wtenczas wstrząsnął ziemią, zapowiedział teraz, mówiąc: Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem. Przeto okażmy się wdzięcznymi, my, którzy otrzymujemy królestwo niewzruszone, i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią. Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym.

Geoffrey Mitchell

List do Hebrajczyków (cz. 15)

Zatem, w kontekście całego Listu do Hebrajczyków, doszliśmy do punktu kulminacyjnego. Jego siła zawiera się w słowach:

Hbr 10.26 – Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, tj. jeśli ktoś porzuca ciało Chrystusa i powraca do zgromadzenia tych, którzy są zwolennikami Prawa Mojżeszowego, to oczywiście, nie ma w tym wypadku dlań ofiary przebłagalnej za grzechy. Wybaczenie następuje poprzez wiarę w ofiarę Chrystusa, który umarł za nasze grzechy i został wskrzeszony dla naszego usprawiedliwienia. Traktowanie ofiary Chrystusa z takim brakiem szacunku może przynieść jedynie  jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego (Hbr 10.27-31).

To niezwykle ostre słowa.

Dlatego piszący je wzywa adresatów listu, by przypomnieli sobie, jakimi byli oddanym członkami ciała Chrystusowego. Absolutnie nie powinni  powracać do Prawa, które zostało usunięte i w  żadnym wypadku nie mogło ich zbawić.

Hbr 10.32-39:

Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwającą. Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

Po tym pełnym pasji wezwaniu następują przykłady z historii ludzi, którzy wykazali się wiarą w Boże obietnice. Ale zauważmy, że wielu spośród nich żyło na długo przed czasem otrzymania przez Izraelitów Prawa. Oczywiste jest więc, że Prawo nie mogło ich zbawić! Zbawienie zależało od ich wiary i łaski Boga. Bóg rzekł do Abrahama, iż poczytane mu zostało to ku usprawiedliwieniu, że uwierzył Bogu.

Tak więc rozdział 11 rozpoczyna odpowiedź na pytanie, czym jest wiara? Znajdujemy ją w wyjaśnieniu, co ona sprawia. Czyni ona człowieka pewnym tego, w co wierzy, tj. pewnym jego nadziei. Chociaż tej nadziei nie widać obecnie, i nie może być ona widoczna, tym niemniej wiara, że jest ona czymś realnym i niezawodnym, zakłada zaufanie do Boga, który jest dawcą tej nadziei. To, co widzimy, zawsze było najważniejszym dowodem istnienia czegoś lub kogoś. Natomiast przekonanie o istnieniu czegoś, czego na razie nie można zobaczyć, wymaga wiary.

Umocnieniu tego przekonania służyć miały przedstawione w następnych wersetach listu przykłady wiary. Są to przykłady wybitnych mężczyzn i kobiet, takich jak patriarchowie narodu żydowskiego oraz obdarzany niezwykłym szacunkiem Mojżesz.

Jednakże pierwszy przykład wiary to arcyważny akt stwarzania, zapisany w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju. Jakie to niezwykle, że to my, żyjący w dniach ostatnich, musimy bronić tej ważnej prawdy! Dzięki wierze jesteśmy przekonani, że wszechświat powstał poprzez słowo Boga. Bóg przemówił dziesięć razy i wszystko, co widzimy i znamy, zaistniało. To, co widoczne (dowód naszych oczu) zostało stworzone dzięki słowu Boga. Tak więc wiara nie jest konieczna, by uwierzyć w istnienie świata, jest on doskonale widoczny i napawa nas zdumieniem. To w istnienie Stwórcy musimy uwierzyć! Rzeczywiście, werset 6 rozwija tę myśl, ponieważ bez wiary nie możemy podobać się naszemu Stwórcy; ponadto, jeśli nie wierzymy w Jego istnienie, to na próżno Go szukamy. Nie tylko musimy wierzyć, że Bóg Swym słowem stworzył wszystko, stworzył z niczego cudowne rzeczy, które widzimy na własne oczy, musimy wierzyć także, że nagrodzi On tych, którzy w Niego wierzą i Go szukają. Jednakże ludzie w kraju, w którym jesteśmy obcymi i przybyszami, odrzucają świadectwo swoich oczu i nie chcą widzieć ręki Stwórcy w tym, co postrzegają ich własne oczy.

Moglibyśmy więc zapytać, czy my mamy wiarę podobną do tej, jaką mieli ci ludzie żyjący wieki temu? Z pokorą możemy odpowiedzieć: „Tak” na to pytanie. Wierzymy, że to, co Bóg przekazał w Księdze Rodzaju 1, jest prawdą. Także szukamy Go w Jego słowie i wierzymy w Jego obietnicę zbawienia.

Mamy w tym rozdziale niesamowite stwierdzenia, które trudno nam pojąć. Werset 16 mówi, że: Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem. Bóg nie czuje się zakłopotany tym, że jest łączony z nami. Nie uchybia Mu, że nazywamy Go naszym Bogiem.

Rzeczywiście, czytaliśmy już, że Bóg cieszy się tymi, którzy Go szukają. Trudno nawet sobie wyobrazić, jaką moglibyśmy mieć większą zachętę, a jednak Pismo zapewnia nas, że jesteśmy Jego dziećmi, jest On naszym Ojcem, i że dał On Swego umiłowanego i bez skazy syna, by umarł za nas, byśmy mogli się z Nim pojednać. Bóg uczynił wszystko, aby nam umożliwić przyjście do Siebie, by mógł nam dać wspaniałe rzeczy, które przyrzekł.

Skoro mamy tak kochającego Boga, nie jesteśmy jak ci, którzy Go nie znają. Dla nich życie jest ulotne, więc muszą je wykorzystać w pełni i trzymać się go mocno. Jak to jasno widzimy podczas składania do grobu kogoś z nas, uczucie smutku i żałobę przewyższa pewność zmartwychwstania do nieporównanie lepszego życia. Ci, o których przypomina się w tym rozdziale z powodu ich wielkiej wiary, nie weszli jeszcze do obiecanego dziedzictwa, ponieważ pamiętając i o nas, Bóg obmyślił lepszy plan, że jedynie razem z nami osiągną oni swą doskonałość. Owa doskonałość została opisana w 1 Kor 15 jako: nieskażona, nieśmiertelna.

Hbr 11.13-14 – Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Oczekiwali oni miasta, którego budowniczym był sam Bóg.

Pierwszą spośród osób wymienionych w 11. rozdziale listu jest Abel. Możemy się zastanawiać, jaki związek miała wiara ze złożoną przez niego ofiarą? Zwierzę, złożone Bogu w ofierze, pochodziło z jego własnego stada i był to dowód prawości Abla, podczas gdy ofiara Kaina taką nie była i nie została przez Boga przyjęta.

Wnioskujemy z tych przesłanek, iż Abel zrozumiał naukę udzieloną mu przez rodziców na temat nasienia kobiety i nasienia węża. Musiał on wiedzieć, że nasienie kobiety będzie cierpieć z rąk nasienia węża w trakcie miażdżenia głowy węża. Więcej, że wąż zostanie unicestwiony. Ten, który kusił kobietę i wprowadził na świat śmierć, by uciemiężyć ją i wszystkich jej potomków, zostanie pokonany, a życie będzie przywrócone wiernym.

Abel musiał być pouczony o sposobie, w jaki Bóg zakrył grzech jego rodziców poprzez przelanie krwi zabitego zwierzęcia, zapewne baranka, i zakrycie w ten sposób ich nagości. Rozumiał on akt odkupienia zaoferowany przez Boga.

Wiara Abla w ewangelię zbawienia, ukazaną w sposób metaforyczny w tym akcie, sprawiła, iż złożył Bogu właściwą ofiarę. Ale czyniąc właściwie i będąc za to pochwalonym, wzbudził złość Kaina, który zamordował swojego młodszego brata. Tym samym mamy tu ilustrację przypowieści: wąż (Kain) ukąsił nasienie kobiety (Abla) w piętę. Stąd przelana krew Abla nadal do nas mówi. Mówi o nadchodzącej śmierci Jezusa w odległej przyszłości. A zmartwychwstanie Jezusa sprawiło, że życie było możliwe do otrzymania przez tych ludzi, którzy mieli wiarę Abla. Jego śmierć mówi do nas, iż utrata obecnego życia nie jest istotna w kontekście wieczności.

Wiemy, iż ofiara Kaina składała się z płodów ziemi. Symbolicznie ziemia oznacza człowieka, został on uczyniony z ziemi, więc płody grzesznej ludzkiej natury nie mogły prowadzić do zbawienia. Jak to opisuje Paweł: Pierwszy człowiek jest z prochu ziemi, ziemski. Taki człowiek nie może odziedziczyć królestwa Boga, gdyż skażone, nie odziedziczy tego, co nieskażone (1 Kor 15.47-48). Kain widocznie albo nie rozumiał tej zasady, albo się przeciw niej zbuntował.  Tak więc powrócił do ziemi, z której powstał, by zginąć na zawsze.

Ta kwestia pojawia się również w przypadku Noego. Ludzkość skaziła ziemię do takiego stopnia, że Bóg był tak rozczarowany swym stworzeniem, iż był gotów je unicestwić. Noe, jako jedyny, wierzył słowu Boga odnośnie do uśmiercenia wszystkiego, co oddycha. Wziął sobie do serca pouczenie Boga i przygotował arkę, by uratować swoją rodzinę. Możemy przeczytać opis tego zdarzenia w ciągu zaledwie kilku minut, ale Noe wszak odłożył na bok wszystkie inne zajęcia, by zbudować tę ogromną konstrukcję. Prawdopodobnie zajęło mu to 120 lat ciężkiej pracy celem ratowania swej rodziny przed skutkami kataklizmu, którego ludzkość nie doświadczyła nigdy wcześniej. Wyobrażamy sobie tę łódź, budowaną daleko od morza, więc wyszydzaną przez innych ludzi, gdyż wydawało się im to przedsięwzięcie zwyczajną głupotą. Wiara Noego przejawiała się w ciągu dekad, kiedy ścinał on setki drzew, obrabiał na deski i wręgi, mocował je w jakiś sposób, uszczelniał potężny kadłub statku i go ekwipował. Było to monumentalne przedsięwzięcie i dokładnie w dniu, gdy Bóg zamknął za Noem i jego rodziną wejście do arki, a deszcz lunął z nieba, ludzie przekonali się o słuszności jego wiary. Wszyscy, z wyjątkiem ośmiu osób składających się na rodzinę Noego, zginęło w wodach potopu, w który nikt z tych ludzi nie wierzył!

W dostępny nam sposób głosimy koniec tego świata, jak to zostało przyrzeczone w słowie Boga, oraz to, że aby uniknąć unicestwienia, człowiek musi uwierzyć w ewangelię i zostać ochrzczony w Chrystusie. Wiemy, że uważa nas się za ludzi głupich, ludzi, którzy wierzą w prawdziwość Biblii. Ale jesteśmy pewni, że nasza wiara również w końcu zwycięży. Tak właśnie uzewnętrzniamy tę naszą wiarę.

Piotr pisze, że Bóg cierpliwie czekał na Noego, by ten ukończył arkę, aby mógł być on uratowany przed wodami potopu. Cała jego rodzina bezpiecznie przetrwała czas potopu, co Piotr porównuje z chrztem. Woda potopu zapowiadała chrzest, który nas ocala. Apostoł dodaje, że chrzest nie jest obmyciem z brudu cielesnego, lecz prośbą do Boga o dobre sumienie, a ono przynosi zbawienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Następny przykład jest tak ważny, że poświęcono mu dwanaście spośród czterdziestu wersetów w omawianym rozdziale. Dotyczy on Abrahama i Sary. Tego Abrahama, którego przeciwnicy Jezusa, faryzeusze, nazywali swoim ojcem Abrahamem. Stąd dla chrześcijan żydowskiego pochodzenia, zastanawiających się nad powrotem do judaizmu, Abraham był kluczową postacią. To z pewnością wyjaśnia, dlaczego Abraham zajmuje tak prominentne miejsce w tym rozdziale listu. Abraham jest wymieniony 75 razy w Nowym Testamencie. Bardzo ważne objaśnienie niezwykłej wagi kwestii usprawiedliwienia przez wiarę jest oparte właśnie na relacji Boga z Abrahamem.

Hbr 11.17-19:

Przez wiarę Abraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego, on, który otrzymał obietnicę, do którego powiedziano: Od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem.

To bez wątpienia typ prawdziwej śmierci i zmartwychwstania Jezusa, tego Jezusa, który został zabity zgodnie z wolą swego ojca i wskrzeszony z martwych także przez swego ojca do chwały i nieśmiertelności. To z pewnością miał na myśli Jezus, mówiąc: Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się (J 8.56).

Przykład Abrahama jest naprawdę znaczący. Ten patriarcha czekał 25 lat na własnego syna; Izaak był prawdopodobnie przynajmniej nastolatkiem, gdy jego ojciec został poddany temu strasznemu testowi wiary.

Łatwo sobie wyobrazić radość Abrahama, kiedy jego ręka została powstrzymana, a oczy skierowane na barana uwięzionego za rogi w zaroślach.

Spisany pod natchnieniem komentarz Pawła odnośnie do zdumiewającej wiary Abrahama tak podsumowuje ten przykład:

Rz 4.16-22 – Przeto obietnica została dana na podstawie wiary, aby była z łaski i aby była zapewniona całemu potomstwu, nie tylko temu, które polega na zakonie, ale i temu, które ma wiarę Abrahama, ojca nas wszystkich, jak napisano: Ustanowiłem cię ojcem wielu narodów, zapewniona przed Bogiem, któremu zaufał, który ożywia umarłych i który to, czego nie ma, powołuje do bytu. Abraham wbrew nadziei, żywiąc nadzieję, uwierzył, aby się stać ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co powiedziano: Takie będzie potomstwo twoje. I nie zachwiał się w wierze, choć widział obumarłe ciało swoje, mając około stu lat, oraz obumarłe łono Sary; i nie zwątpił z niedowiarstwa w obietnicę Bożą, lecz wzmocniony wiarą dał chwałę Bogu, mając zupełną pewność, że cokolwiek On obiecał, ma moc i uczynić. I dlatego poczytane mu to zostało za sprawiedliwość.

Następna sławna osoba obecna w tym rozdziale to Mojżesz. Mojżesz, któremu dano Prawo. To samo Prawo, które teraz się zdezaktualizowało! Ten, którego Prawo uczeni w Piśmie i faryzeusze zdawali się wypełniać co do joty, chociaż w rzeczywistości zagubili jego cel w swej akademickiej tradycji. Jak znaczące są zatem fakty z życia Mojżesza?

Po pierwsze, wszystkie mają związek z jego wiarą, a po drugie, wszystkie miały miejsce przed daniem Prawa na górze Synaj. Mojżesz odmówił uznania siebie za syna córki faraona, woląc być związany ze swym własnym ludem. Tak więc odrzucił przyjemności i luksusy egipskiego dworu faraona.

Hbr 11.26 – Uważał bowiem za większe bogactwo znoszenie zniewag dla Chrystusa niż wszystkie skarby Egiptu, gdyż patrzył na zapłatę.

Ta zapłata musiała być widziana w dziele nasienia kobiety, z którym związane były obietnice dane Abrahamowi. Błogosławieństwo poprzez Abrahama i jego nasienie/potomka – objęcie w posiadanie ziemi Kanaan na zawsze. Do nich zostały dodane błogosławieństwa Jakuba skierowane do jego synów, zwłaszcza te przekazane Judzie i Józefowi. Ta wiedza musiała być wpojona Mojżeszowi przez jego bogobojnych rodziców w owym krótkim czasie, zanim został on oddany córce faraona. Jego wiara w Boże obietnice była dlań o wiele ważniejsza, niż splendor egipskiego dworu.  Zostały mu przekazane na pewno niezwykłe zdarzenia z życia Józefa, jak dzięki Bożej opatrzności stał się on zbawcą świata.

Czy Mojżesz rozmawiał o swej wierze na dworze faraona? Jeśli tak, to nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby z niego drwiono i ganiono go za – jak się wydawało – absurdalne nadzieje, szczególnie że lud, którego te obietnice dotyczyły, był w niewoli Egipcjan.

List do Hebrajczyków nie wspomina o wielkiej ufności, jaką musiał mieć ten najskromniejszy z ludzi, chodząc wielokrotnie do faraona, aby go ostrzec przed kolejnymi niszczącymi plagami. Mówiąc po ludzku, faraon miał władzę, by zwyczajnie skazać nękającego go Mojżesza na śmierć.

Ale zaufanie Mojżesza do Boga było w tym czasie już niezwykle ugruntowane. Dzięki swej wierze obchodził Paschę, będąc przekonanym, że ta straszna plaga, która dotknie w tak dramatyczny sposób tej samej nocy Egipcjan, oszczędzi Izraelitów, którzy posłusznie wypełnili nakaz Boga.

Przez wiarę Mojżesz poprowadził Izraelitów przez dno Morza Czerwonego jak po suchym lądzie, podczas gdy woda zalała ścigające ich oddziały wojska faraona. Faraon i jego potężna armia zginęli, a Izraelici zostali symbolicznie ochrzczeni w tym samym morzu i otrzymali nadzieję objęcia w posiadanie ziemi obiecanej Abrahamowi.

Te przykłady powinny w sposób bardzo dobitny przekonać Hebrajczyków, by nie odwracali się od zbawienia w Chrystusie.

My, nie-Żydzi, nie potrzebujemy takiego przekonywania, ale uwielbiamy ten 11. rozdział listu do Hebrajczyków za pokazanie jeszcze wielu innych przykładów wiary. Rzeczywiście, postrzegamy siebie jako osoby niezwykle uprzywilejowane, że Bóg czekał, by i nas włączyć do Swych obietnic. Jak Bóg czekał, aż arka została ukończona, tak czeka i teraz, zanim przeznaczeni do zbawienia nie wejdą do arki.

Hbr 11.39-40 – A wszyscy ci, choć dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica, ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas.

Obyśmy my posiadali zdrowy rozsądek, by trzymać się wspaniałej nadziei, na którą otworzono nam oczy, jak dotąd niewidocznej. Nie bądźmy tak niemądrzy, by wzgardzić łaską, przez którą możemy być zbawieni.

„… bójcie się raczej tego, który może i duszę, i ciało zniszczyć w piekle” Mat.10;28

Kiedykolwiek spotykamy w Biblii słowa Jezusa Chrystusa, są one warte naszej najwyższej uwagi. Czytając przytoczony powyżej werset, wydaje się, iż potwierdza on tradycyjny pogląd chrześcijan, że jednym z przeznaczeń człowieka po śmierci jest pobyt w „piekle”.

Jednakże werset ten zawiera więcej treści, niż widzimy to na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim, znajduje się w nim stwierdzenie, które wydaje się być w sprzeczności z tradycyjnym postrzeganiem „piekła”. Podstawowa idea „piekła” jest taka, że jest to „miejsce wieczystej męki”. Natomiast Jezus mówi, iż zarówno dusza, jak i ciało zostaną zniszczone w piekle. Jeśli dusza podlega zniszczeniu, to nie może cierpieć wieczystej męki. To oznacza, że słowa Jezusa stoją w sprzeczności z tradycyjnym rozumieniem piekła przez chrześcijan.

Próbując przestudiować, co stwierdzenie to znaczy, musimy przyjrzeć się dwóm słowom w cytowanym wersecie: „dusza” oraz „piekło”.

Nowy Testament został pierwotnie spisany w języku greckim. Grecki wyraz „psyche” tłumaczony jako „dusza” w Mt 10 znaczy „dech/oddech”. Wyraz tłumaczony jako „piekło” w Mt 10.28 to greckie słowo „Gehenna”, czyli nazwa miejsca powiązanego ze Starym Testamentem i jego hebrajską nazwą Dolina Hinnom.

Musimy przyjrzeć się obydwu tym słowom z pieczołowitością, w ich kontekście, by zrozumieć dokładnie, o czym mówił Jezus.

Dolina Hinnom wygląda bardzo spokojnie obecnie, ale w czasach Jezusa było to dosłownie „piekło” na Ziemi.

Gdzie znajduje się Gehenna?

Nazwę tę nosi jedna z dolin tuż za murami Jerozolimy, która była używana w czasach rządów niektórych z królów znanych nam ze Starego Testamentu do składania ofiar z dzieci (por. np. 2 Krl 23.10). Jezus wspominał o Dolinie Hinnom przy różnych okazjach. Dwa najbardziej znane tego przykłady znajdują się w ewangelii Mateusza, rozdziałach 5. i 18., gdzie Jezus mówi, że lepiej jest utracić część swego ciała, niż gdyby całe ciało miało iść „do piekła” (gehenny). Tego samego słowa Jezus używa w 10. rozdziale ewangelii Mateusza.

W Starym Testamencie mamy podobny opis, jak w Mateusza 10. Księga Izajasza 66 zawiera proroctwo, w którym przedstawia się tych, którzy przybędą do odnowionego Jeruzalem, by czcić tam Boga Izraela (Jahwe). Wyjdą oni poza miasto i będą oglądać trupy ludzi, którzy odstąpili ode mnie; bo robak ich nie zginie, a ogień ich nie zgaśnie i będą obrzydliwością dla wszelkiego ciała (Iz 66.24). To opis nie „piekła”, a następstwa sądu Boga nad Izraelem.

Opis ten w oczywisty sposób jest powiązany ze słowami Jezusa, kiedy stwierdza on, iż lepiej jest dla ciebie wejść do żywota kalekim lub chromym, niż mając obydwie ręce lub obydwie nogi być wrzuconym do ognia wiecznego (Mt 18.8). Jezus mówi po prostu, że lepiej jest wejść do żywota wiecznego w Bożym królestwie, mając coś „odciętego” w obecnym życiu, niż być jak ci, o których była mowa w Izajasza 66, którzy ponieśli karę po osądzeniu ich przez Boga za to, że się przeciw Niemu zbuntowali. To powiązanie pomaga nam lepiej zrozumieć słowo „dusza”, w tłumaczeniu dosłownym: „dech/oddech”. Jezus mówił o baniu się Boga, który może zniszczyć ciało i duszę (dech/oddech), czyli samo życie, podczas Swego sądu (jak to opisuje Księga Izajasza 66).

Mapa Jerozolimy w czasach Chrystusa

Dolina Hinnom znajduje się na dole, naprzeciwko południowo-zachodniej części miasta. Dolina, splugawiona pogańskimi rytuałami składania w ofierze dzieci, była miejscem, gdzie bezustannie płonął ogień, w którym palono śmieci wyrzucane z miasta.

Nie bójcie się

Spójrzmy zatem na kontekst słów Jezusa. W 10. rozdziale ewangelii Mateusza Jezus mówił do swych 12 wybranych uczniów, zanim posłał ich, by głosili dobrą nowinę o królestwie Boga. Jezus jasno im przedstawił problemy, z którymi mogą się spotkać w czasie tej misji. Zapowiedział im, że będą bici, biczowani i znienawidzeni, lecz Jezus powiedział im też, by się nie bali tymi słowami: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy [oddechu/dechu] zabić nie mogą… Następnie rzekł: Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10.28).

Co znaczy słowo „dusza”?

Musimy przypatrzeć się temu wersetowi szczegółowo. Jezus powiedział, że wrogowie uczniów mogą zabić ich ciała, ale nie ich duszę (oddech/dech). Co to oznacza? Czy to znaczy, że ludzie mają „duszę nieśmiertelną”, którą może zabić jedynie Bóg? Sugerujemy, że nie mamy tu do czynienia z takim przypadkiem. By zrozumieć to wyrażenie, musimy przejść do samego początku Biblii, do Księgi Rodzaju:

ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą.

Rdz 2.7

W czasie stwarzania Adama zapis biblijny mówi nam, że Bóg tchnął w nozdrza jego dech życia.

To pokazuje moc Boga i Jego władzę nad wszelkim Bożym stworzeniem, co zostało rozwinięte w Księdze Joba, gdzie Elihu mówi:

Gdyby wziął z powrotem do siebie swojego ducha i ściągnął w siebie swoje tchnienie, a wszelkie ciało zaginie i człowiek w pył się obróci.

 Job 34.13-14

Jezus poniósł śmierć na krzyżu, ale na trzeci dzień Bóg przywrócił mu jego „dech/oddech”. Władze rzymskie i żydowskie mogły „zniszczyć” jego ciało, lecz nie mogły „zniszczyć” jego „oddechu”, który Bóg może przywrócić poprzez dar zmartwychwstania. Jezus mówił swoim uczniom, by się nie bali tych, którzy mogli zabić ich w obecnym życiu, ale by się bali Boga; tego, kto może zniszczyć „ciało” i „dech życia” na zawsze.

Czego mamy się bać?

Musimy przyjrzeć się dokładnie jeszcze innemu słowu w omawianym ustępie ewangelii Mateusza – słowu „bać się”. Grecki wyraz tutaj użyty można tłumaczyć „przestraszyć, alarmować, niepokoić”; i przez analogię – „być pod wrażeniem czegoś” albo „czcić, szanować”. To również pomaga nam zrozumieć sens słów Jezusa:

I nie bójcie się [nie niepokójcie się, niech was nie przestraszą] tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się [bądźcie pod wrażeniem, czcijcie]  raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle.

Mt 10.28

Jezus z całą mocą przypominał swym uczniom o troskliwej opiece, jaką otacza ich Bóg w czasie ich misji głoszenia dobrej nowiny o Bożym królestwie. Jest to jasne, gdy czytamy następujące wersety:

Czyż nie sprzedają za grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego. Nawet wasze włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się; jesteście więcej warci niż wiele wróbli.

Mt 10.29-31

Widzimy, że Jezus jasno pokazuje swoim uczniom, jak bardzo Bóg się troszczy o nich i ich dobro, więc nie powinni się bać, w tym sensie, że nie powinno ich niepokoić ani przestraszać to, co mogą im zrobić ludzie. Wszak to Bóg Biblii, troskliwy, kochający Bóg, jak czytamy w jednym z psalmów: Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny (Ps 103.8). Jezus rzekł: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3.16). Bóg jest miłością. Powiedziane mamy o tym w pierwszym liście Jana (1 J 4.7-11).

Podsumowanie

Co wynika zatem z powyższych przemyśleń na temat nauki zawartej w słowach Jezusa, gdy mówi nam: bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle?

  1. Jezus zachęca swych uczniów, zanim wyruszą oni w drogę, by głosić dobrą nowinę o Bożym królestwie; dlatego kontekst wersetu w Mt 10.28 dotyczy kwestii pełnego zaufania.
  • Jezus przypomina swym uczniom, że ci, którzy się im sprzeciwiają, mogą jedynie zabrać im doczesne życie, ale nie mają władzy nad przyszłym życiem, które może dać Bóg poprzez przywrócenie im tchnienia życia, oddechu, w czasie zmartwychwstania.
  • Jezus mówi swym uczniom, że nie muszą się bać czy niepokoić opozycją ze strony ludzi, ale raczej powinni mieć szacunek, czcić Boga, który ostatecznie decyduje o życiu wiecznym.
  • Jezus następnie przypomina swym uczniom, jak bardzo Bóg troszczy się o tych, na których mu zależy, a to jeszcze jeden powód, by się nie bali żadnych przejawów wrogości, jakiej mogą doświadczyć ze strony ludzi w czasie głoszenia ewangelii.

Słowa Jezusa, które na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż zawierają przesłanie bardzo negatywne o zniszczeniu w piekle i baniu się Boga, są w rzeczywistości częścią pozytywnego i podnoszącego na duchu przekazu, skierowanego do dwunastu uczniów. Słowa Jezusa zostały przezeń wypowiedziane ku ich zbudowaniu i zachęcie. Taki sam wpływ mogą one mieć i na nas.

Cokolwiek się przydarza naśladowcom Jezusa w tym życiu, pamiętajmy, że ma on moc przywrócić dech życia poprzez wzbudzenie nas z martwych w czasie swego powtórnego przyjścia (zob. J 5.28-29; 1 Tes 4.16). Jest to jeden z kluczowych biblijnych przekazów i jak najbardziej godny dalszego przestudiowania.

Dan Giles, Birmingham, UK

„… przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios” Mat.4;17

Wyrażenie to było zasadniczym elementem nauczania Jezusa, przynajmniej na początku jego publicznej służby, o czym dowiadujemy się z ewangelii: Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios (Mt 4.17; BW). Nie tylko sam zawarł ten przekaz w swoim nauczaniu, lecz także później, kiedy posłał dwunastu uczniów z misją głoszenia, pouczył ich, by mówili to samo (Mt 10.7).

Jednakże Jezus nie był pierwszym, który posłużył się tą frazą. Wiadomość tę przekazał najpierw jego krewny, Jan Chrzciciel: W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie (Mt 3.1-2; BT).

Słowa te zawierają odcień ponaglenia, pouczając słuchaczy, by podjęli działanie. Wynika z nich, że jeśli się nie nawrócą szybko, to utracą swoją szansę, kiedy przyjdzie Królestwo. Ta niepowtarzalna szansa jest krótkotrwała.

królestwo niebieskie

Zanim rozważymy, co znaczyło określenie bliskie, powinniśmy najpierw zbadać czym jest  

królestwo niebieskie. Wyrażenie to pojawia się 33 razy w Ewangelii Mateusza, co wskazuje na jego ważność w nauczaniu Jezusa. Co zaskakujące, nie znajdujemy go w żadnej innej księdze Biblii, lecz porównanie z pozostałymi ewangeliami pokazuje, że określenie użyte w ewangelii Mateusza jest ekwiwalentem spotykanego w nich królestwa Bożego.

Przypuszczalnie różnica ta powstała na skutek odmiennego tłumaczenia słów Jezusa, najpewniej mówionych w języku aramejskim bądź hebrajskim, na język grecki w manuskryptach Nowego Testamentu. Nie mamy żadnych problemów z widzeniem tych dwóch wyrażeń jako swoich odpowiedników. Jak stwierdził sam Bóg: Niebiosa są moim tronem (Iz 66.1; zob. także Mt 5.34). Tron władcy jest symbolem jego władzy, zatem uzasadnione jest stwierdzenie, iż królestwo, które należy do Boga, należy jednocześnie do niebios. Warto zauważyć również, że słowa królestwo niebieskie niekoniecznie zakładają, że to królestwo znajduje się w niebiosach.

dawno przyrzeczone

Odkładając na bok nasze z góry wyrobione opinie na temat stwierdzenia królestwo niebieskie, warto rozważyć, co ono prawdopodobnie oznaczało dla tych, którzy je usłyszeli po raz pierwszy.  W ewangelii Mateusza czytamy, że Jan i Jezus ostrzegali lud, iż Królestwo jest bliskie, ale nie tłumaczyli, czym ono jest – jakby oczekiwali od swych żydowskich słuchaczy, że to dobrze wiedzą; oczekiwali tego nie bezpodstawnie.

W Starym Testamencie znajduje się wiele proroctw odnośnie do przyszłego Bożego Królestwa oraz człowieka wybranego przez Boga, by nim władał. Jeden przykład, podstawa dla omawianej kwestii, to przyrzeczenie dane przez Boga Dawidowi, wielkiemu królowi Izraela: Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich (2 Sam 7.12-14). Bóg, przez proroka Natana, mówił o królestwie, które będzie trwać na wieki, którym będzie władał potomek Dawida, który jednocześnie będzie synem Boga.

Podobną zapowiedź mamy w proroctwie Daniela: Za dni tych królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki (Dn 2.44). Tak więc to królestwo, założone przez Boga, zastąpi wszystkie rządy sprawowane przez ludzi.

syn Dawida

W tym starotestamentowym kontekście królestwo niebieskie, o którym mówili Jan oraz Jezus, musi być tym samym królestwem, które zapowiadały powyższe proroctwa. I na wypadek, gdybyśmy przeoczyli ten związek, początek Nowego Testamentu podkreśla ów fakt: Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama (Mt 1.1). Nie byłoby powodu wspominać, że Jezus jest potomkiem Dawida, o ile nie byłby on owym obiecanym potomkiem, który ma rządzić na wieki.

Sprawa staje się zupełnie jasna, kiedy czytamy zwiastowanie anioła Gabriela, skierowane do matki Jezusa, Marii: I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida. I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca (Łk 1.31-33).

królestwo na ziemi

Podsumowując, co na temat królestwa niebieskiego mówią nam proroctwa, stwierdzamy:

  • Jezus Chrystus, nasienie/potomek Dawida, będzie królował na wieki.
  • Królestwo to nigdy nie zostanie zniszczone.
  • Zastąpi ono siły polityczne na ziemi.
  • Będzie to przywrócenie starożytnego królestwa Dawida.
  • Jego poddanymi będą przede wszystkim potomkowie Jakuba (Izraela), znani także jako Żydzi.

Powyższe fakty opisują rzeczywiste królestwo, utworzone na Ziemi, tak jak królestwo Dawida, sprawujące władzę nad ziemią i ludem Izraela. Proroctwo Izajasza dodaje jeszcze inny szczegół, wskazując stolicę, system prawny i zakres panowania Jezusa:

Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem. On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny (Iz 2.1-4).

Zatem możemy dodać do poprzedniej listy:

  • Stolicą jego będzie Jerozolima, znana również jako Syjon, dawna stolica królestwa Dawida.
  • Wszystkie narody przybędą, aby czcić Boga w Jego świątyni w Jerozolimie.
  • Jezus będzie rządził narodami zgodnie z Bożym prawem.
  • Jego rządy przyniosą światu trwały pokój.

Cóż to za wspaniała perspektywa na przyszłość – prawdziwej sprawiedliwości, mądrego rządu i pokoju. Boże Królestwo przyniesie koniec wszystkim problemom i cierpieniom, które biorą się z ludzkich złych rządów, chciwości i niemoralności. Właśnie tego potrzebujemy – królestwa niebieskiego.

ewangelia o królestwie

Jest zupełnie jasne, iż przypomniane proroctwa jeszcze się nie wypełniły – królestwo niebieskie dopiero przyjdzie. Dlaczego więc Jan Chrzciciel i Jezus, 2 000 lat temu, ponaglali ludzi, by się nawrócili ze swoich grzechów, skoro od dawna będą już w grobie, zanim nadejdzie królestwo?

Odpowiedzią jest oczywiście nadzieja zmartwychwstania, dana nam przez Boga szansa zmartwychwstania do życia wiecznego, możliwa dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa oraz przebaczeniu grzechów. Taką dobrą nowinę głosił Jan, Jezus i apostołowie; z tego powodu przynaglali lud do skruchy i zmiany sposobu życia.

Nadzieja zbawienia jest ściśle związana przyjściem królestwa niebieskiego, ponieważ dopiero w królestwie wierni otrzymają nagrodę, jak nauczał Jezus: Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie (Mt 7.21). Kiedy Jezus powróci na ziemię, by ustanowić królestwo, zmarli zostaną wskrzeszeni i osądzeni; wówczas wierni zostaną uczynieni nieśmiertelnymi i wejdą do królestwa. Dlatego czasem określa się nauczanie Jezusa dobrą nowiną/ewangelią o Królestwie (np. Mt 4.23).

przybliżyło się królestwo

W jakim więc sensie królestwo niebios „przybliżyło się/jest bliskie”? Konkordancja Stronga definiuje wyraz użyty w oryginale greckim tekstu Mateusza następująco: „uczynić bliskim, zbliżyć się” i podaje jego źródłosłów: „bliski” (dosłownie lub metaforycznie o miejscu lub czasie). Zatem Jan i Jezus mówili, że królestwo niebieskie przybliżyło się, lecz ta bliskość może dotyczyć miejsca albo czasu, i może nie mieć znaczenia dosłownego – może być określeniem bliskości metaforycznym, na przykład, że królestwo stało się bardziej znane albo bardziej dostępne.

Jak to wiemy z Pisma oraz ze świadectw historycznych, królestwo nie było bynajmniej w sensie dosłownym w czasie bliższe, kiedy zostały wypowiedziane analizowane słowa. Ale pewne sprawy, bardzo ściśle powiązane z królestwem, były wówczas literalnie bliskie.

Po pierwsze, oczywiście, dotyczy to jego przyszłego władcy, samego Jezusa Chrystusa. W pewnym sensie, ucieleśniał on królestwo, które miało dopiero nadejść, co zostało jasno ukazane nam wtedy, gdy Jezus wjechał do Jerozolimy na osiołku. Tłum wiwatował na jego powitanie jako Synowi Dawida! (Mt 21.9), wypełniając proroctwo zawarte w Księdze Zachariasza: A to się stało, aby się spełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny i jedzie na ośle, źrebięciu oślicy podjarzemnej (Mt 21.3-4). Przybył on jako król Syjonu, ale jeszcze nie, aby władać.

Po drugie, widoczne było działanie mocy Ducha Świętego Boga, dzięki której Jezus czynił cudowne znaki. Stwierdził on: Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże (Mt 12.28). Tak więc moc, którą posiadał Jezus wówczas, była tą samą mocą, dzięki której będzie on sprawował władzę na Ziemi, zatem dokonywane przez niego cuda były zapowiedzią przyszłego królestwa.

Po trzecie, prawo, którego nauczał Jezus, jest prawem, zgodnie z którym będzie kierowane królestwo niebieskie, o czym się mówi w przytoczonym powyżej cytacie z Księgi Izajasza 2. Jeśli pragniemy stać się obywatelami tego królestwa, gdy zostanie ono już założone na Ziemi, musimy poddać się temu prawu już dzisiaj.

królestwo bliskie w przenośni

W uzupełnieniu do tych atrybutów królestwa niebieskiego, będących blisko w sensie dosłownym, w pewien sposób królestwo było w przenośni bliskie w czasach Jezusa. Stwierdzenie, że bliskie jest królestwo niebieskie, było połączone z ponaglającym wezwaniem słuchaczy do nawrócenia, zatem musi się to odnosić do indywidualnej, osobistej szansy zbawienia każdego z nich.

Ewangelia o królestwie była ujawniona przez Boga od samego początku, w Jego obietnicach danych Abrahamowi i Dawidowi, w słowach proroctw Starego Testamentu, a nawet w rytuałach Prawa Mojżeszowego, ale przekaz ten mógł być z łatwością przeoczony przez tych, którzy nie dążyli do jego zrozumienia. Kiedy pojawił się Jan Chrzciciel, ewangelia była głoszona przez niego otwarcie, nawołując bezpośrednio każdego człowieka do nawrócenia i czynienia tego, czego wymaga Bóg.

Głoszenie Jana Chrzciciela było działem w objawieniu Bożego planu, jak nauczał Jezus:

Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, i każdy gwałtem wdziera się do niego (Łk 16.16).

Zatem nauczanie o królestwie niebieskim przez Jana, Jezusa i jego uczniów ogromnie wzmacnia naszą świadomość i zrozumienie spraw królestwa i tego, co mamy robić, by do niego wejść. Ich słowa, zarówno kiedy były mówione, jak i teraz, gdy je zapisano na kartach Biblii, przybliżyły królestwo niebios naszym umysłom, uczyniły je bardziej dostępnym, ale też uczyniły je sprawą bardziej naglącą.

bądź gotów!

Chociaż królestwo niebieskie musi być znacznie bliżej dzisiaj niż było w czasach Nowego Testamentu, natarczywość wezwania do nawrócenia i bycia gotowym nie zmieniła się:

A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie (Mt 24.43-44).

Wezwanie jest natarczywe nie tylko dlatego, iż nie wiemy, kiedy Jezus powróci, ale również z tego powodu, że nasze życie może zostać przerwane zupełnie niespodziewanie. To, czy otrzymamy dar życia wiecznego i wejdziemy do królestwa, zależy od tego, jak odpowiemy na wezwanie Chrystusa właśnie teraz.

Nigel Neate

Nottingham, UK

List do Hebrajczyków (cz. 14)

Hbr 10.1: Albowiem zakon, zawierając w sobie tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, nie może w żadnym razie przez te same ofiary, nieprzerwanie składane rok w rok, przywieść do doskonałości tych, którzy z nimi przychodzą.

Cień powstaje dzięki światłu, na którego drodze stanie przeszkoda, a nie byłoby go, gdyby nie owa przeszkoda. Ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że cień jest tylko zarysem, bez szczegółów, które on skrywa. W zależności od kąta padania światła na znajdującą się przed nim przeszkodę, cień będzie mniej lub bardziej zniekształconym zarysem.

Tak więc w pierwszym zdaniu dziesiątego rozdziału omawianego listu zawarta została uwaga, że Prawo było tylko cieniem. Tym niemniej nauczało ono lud Boży, Izraela, ważnych zasad. Jednakże było ono jedynie pierwszym krokiem. Plan Boga miał się odsłonić w odpowiednim czasie, nie tylko jako jego cień, ale jako prawdziwa rzeczywistość rzucająca cień. W okresie istnienia cienia prawdziwa rzeczywistość, sama jej istota (ciało), która jest najważniejsza, kluczowa, była tajemnicą. Zasadniczą myślą Listu do Hebrajczyków jest to, że owa rzeczywistość została teraz odsłonięta. Już dłużej nie patrzymy na cień, ale na ciało, samą istotę, która rzucała cień. Tą istotą, ciałem jest Chrystus.

Gal 3.19-25:

Czymże więc jest zakon? Został on dodany z powodu przestępstw, aż do przyjścia potomka, którego dotyczy obietnica; [Obietnica dana Abrahamowi i jego potomstwu.] …Czy więc zakon jest przeciw obietnicom Bożym? Bynajmniej! Gdyby bowiem został nadany zakon, który może ożywić, usprawiedliwienie byłoby istotnie z zakonu. Lecz Pismo głosi, że wszystko poddane jest grzechowi, aby to, co było obiecane, dane było na podstawie wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą. Zanim zaś przyszła wiara, byliśmy wspólnie zamknięci i trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona. Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni. A gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika.

Bardzo jasno zostało stwierdzone  również w Liście do Kolosan 2, że już nie jesteśmy pod opieką tego przewodnika.

Kol 2.13-17 – I was, którzy umarliście w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił, odpuściwszy nam wszystkie grzechy; wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża.

Wstępny etap planu Boga, etap przewodnictwa, został więc zakończony wraz z ukrzyżowaniem Jezusa.

Kol 2.15 – rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi.

            Żydowscy przywódcy, nauczyciele Prawa/zakonu, uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy gardzili i uciskali ludzi biednych, słabo wykształconych, nagle zostali ukazani takimi, jakimi rzeczywiście byli: skrupulantami, pedantami, np.

Mk 7.5-8 – Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji.

W ten sposób zostali zawstydzeni. Ale to tłumaczy również ich nienawiść do wyznawców Jezusa, chrześcijan. Dążyli do ich wygubienia poprzez bezlitosne prześladowanie. Przykład Pawła z Tarsu dobrze ilustruje tę postawę. Próbowali pozbyć się chrześcijan żydowskiego pochodzenia, przywracając ich pod moc Prawa, czemu List do Hebrajczyków tak usilnie stara się zapobiec.

Zatem, kontynuując nasz cytat z Listu do Kolosan:

w. 16 – Niechże was tedy nikt nie sądzi z powodu pokarmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatu. Wszystko to są tylko cienie rzeczy przyszłych; rzeczywistością natomiast jest Chrystus.

W Liście do Hebrajczyków 10.1n wskazuje się więc na niedostatki Prawa:

w. 1-4 – Albowiem zakon, zawierając w sobie tylko cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy, nie może w żadnym razie przez te same ofiary, nieprzerwanie składane rok w rok, przywieść do doskonałości tych, którzy z nimi przychodzą. Bo czyż nie zaprzestano by ich składać, gdyby ci, co je składają, nie mieli już żadnej świadomości grzechów, gdy raz zostali oczyszczeni? Przeciwnie, one właśnie przywodzą na pamięć grzechy co roku. Jest bowiem rzeczą niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy.

Sądzę, że jest oczywiste, iż za tym ustępem kryje się odniesienie do Dnia Pojednania. Był to dzień, kiedy wiele wołów i kozłów składano w ofierze w intencji przebłagania za grzechy całego narodu. Pamiętamy, jak kozioł wylosowany dla Azazela/kozioł rozstania był wyprowadzany na pustynię i uwalniany dla zobrazowania usunięcia grzechów ludu. Był to jeden szczególny dzień w roku, ale musiał być powtarzany każdego następnego.

Pozostaje to w kontraście z tym, o czym czytamy dalej:

w. 5 – Toteż, przychodząc na świat, mówi: Nie chciałeś ofiar krwawych i darów, aleś ciało dla mnie przysposobił;

To cytat z Psalmu 40, gdzie dalej czytamy – w.7-8: Nie chcesz ofiar krwawych i darów, ale dałeś mi otwarte uszy; nie żądasz całopalenia i ofiary zagrzesznej. Wtedy rzekłem: Oto przychodzę; w  zwoju księgi napisano o mnie:

Kiedy mówi się powyżej: Nie chcesz ofiar krwawych i darów, Ale dałeś mi otwarte uszy; Nie żądasz całopalenia i ofiary zagrzesznej, to wiemy, iż były one wymagane przez Prawo.

Zwróćmy uwagę na słowa Jezusa w następnych wersetach tego psalmu.

Ps 40.10-11 – Zwiastowałem sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu, oto warg swoich nie zamknąłem, Panie, ty wiesz o tym. Nie ukrywałem w sercu swoim sprawiedliwości twojej, opowiadałem o wierności twojej i zbawieniu twoim; nie zataiłem łaski i wierności twojej wobec wielkiego zgromadzenia.

Znów mamy tu kontrast pomiędzy Jezusem a Izraelem – Jezus przyszedł, by czynić wolę Boga, natomiast o Izraelu Izajasz tak mówi:

Iz 1.4 – Biada ci, narodzie grzeszny, ludu obciążony nieprawością, plemię zbójeckie, dzieci wyrodne! Opuścili Pana, wzgardzili Świętym Izraela, odwrócili się wstecz.

Iz 1.11 – Co mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła.

Bóg był znużony pustymi, religijnymi gestami, stały się one dlań ciężarem! A oto pojawia się człowiek, który mówi: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją, o Boże.

To właśnie ciało przygotował Bóg, ciało, które miało być doskonałą, bez skazy ofiarą, złożoną zgodnie z prawdą i prawem.

Ofiara ta została złożona przez Boga i przez Jezusa. To człowieka złożono w ofierze. Nie zwierzę, które nie posiadało świadomości grzechu ani śmierci. Zgodnie z Prawem, człowiek nie umierał za swe grzechy, umierało za niego zwierzę. Nic dziwnego, że ofiary ze zwierząt nigdy nie mogły usunąć grzechu. Hbr 10.4 – Jest bowiem rzeczą niemożliwą, aby krew wołów i kozłów mogła gładzić grzechy.

Tak więc – Prawo zostało wypełnione, by dać miejsce nowemu przymierzu, które może dać przebaczenie grzechów. Dlatego czytamy dalej – Hbr 10.9-10: Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie; mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. Ta ofiara nie musiała być powtarzana. Była zupełnie wystarczająca. O tym właśnie się mówi na początku omawianego rozdziału, zatem powróćmy do końcówki wersetu 1. oraz wersetu 2.:

nie może w żadnym razie przez te same ofiary, nieprzerwanie składane rok w rok, przywieść do doskonałości tych, którzy z nimi przychodzą. Bo czyż nie zaprzestano by ich składać, gdyby ci, co je składają, nie mieli już żadnej świadomości grzechów, gdy raz zostali oczyszczeni?

Będąc pod Prawem, wierny nigdy nie był wolny od świadomości swej grzeszności. Przypominało mu ono ciągle, że jest grzesznikiem. Natomiast ofiara złożona przez Boga była całkowicie odmienna. Nie miała na celu ciągłego przypominania nam, że jesteśmy ludźmi grzesznymi. Przeciwnie, uświadamia nam, że jesteśmy pod łaską [Rz 6.14], że dzięki Bogu dostępujemy usprawiedliwienia i że jest to dar Boga. Ofiara Boga nie była ofiarą ze zwierzęcia składaną za grzesznika, lecz ofiarą z doskonałego człowieka, Jego umiłowanego syna! Ta ofiara usuwa świadomość grzechów. Tak więc czytamy – w. 14: Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni.

Cóż za cudowny fakt do właściwego zrozumienia! Z pewnością powinno to oznaczać dla każdego z nas, że nie jesteśmy obciążeni poczuciem winy. Nie powinniśmy kłopotać się pytaniami w rodzaju: „Czy jestem wystarczająco dobry, by się znaleźć w Królestwie?”, „Czy robię wystarczająco dużo w służbie Bogu?” Bóg i Jezus uczynili wszystko, co było konieczne, by uczynić nas doskonałymi i zostało to zrobione raz na zawsze. Musimy w to wierzyć. Wiara w to cudowne prawo jest środkiem ustanowionym przez Boga, by nas zbawić. Abraham uwierzył Bogu i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość i zostało to zapisane ze względu na Abrahama oraz ze względu na nas. Rz 4.24-25: tak więc za sprawiedliwość …będzie poczytane i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

            Podobnie jak Abraham, i my musimy oddać chwałę Bogu za to, co stało się dla nas możliwe dzięki Jego ofierze! Ta właśnie wdzięczność płynąca z głębi naszego serca powinna kierować naszym zachowaniem. Wbijmy to sobie mocno do głowy, że to Bóg złożył skuteczną ofiarę, ofiarę, która może uczynić nas doskonałymi. Usuńmy z naszej głowy żydowski sposób myślenia i ludzki sposób myślenia, że musimy składać ofiary za nasze grzechy. To podstawa pogaństwa – myślenie, że trzeba zasłużyć na zbawienie przez udobruchanie zagniewanego Boga. A przecież niesamowitą prawdą jest fakt, że to właśnie Bóg złożył ofiarę dla naszego zbawienia. J 3.16: Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.

Hbr 10.14 – Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni.

Zwróćmy uwagę na stwierdzenie w wersetach 11-12: A każdy kapłan sprawuje codziennie swoją służbę i składa wiele razy te same ofiary, które nie mogą w ogóle zgładzić grzechów; lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej.

Znów mamy kontrast. Arcykapłan, będący pod Prawem, stawał codziennie do wykonywania swej służby, składając ofiary, a była to służba nieustanna, rok po roku wymagany od niego ten sam  obrzęd.

Lecz Chrystus, ofiarowawszy samego siebie jako ofiarę doskonałą, zasiadł następnie po prawicy Boga. Uczynił wszystko, czego wymagał Bóg raz na zawsze. Werset 13: …oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego. To cytat z Psalmu 110.

W wersetach 15-17 jesteśmy kierowani raz jeszcze do Księgi Jeremiasza 31:

Poświadcza nam to również Duch Święty; powiedziawszy bowiem: Takie zaś jest przymierze, jakie zawrę z nimi po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je, dodaje: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej.

Mamy tu bardzo istotną kwestię do odnotowania. Kiedy Izrael otrzymał Przymierze na górze Synaj, lud rzekł: Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni. Oczywiście, nie byli w stanie uczynić tego, co przyrzekli. Pod nowym Przymierzem nie liczy się to, co ludzie mówią, lecz to, co mówi Bóg: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej.

Zatem czytamy w wersecie 18: Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy.

Przypominamy więc z naciskiem raz jeszcze, że Bóg znajduje upodobanie w wierze w Niego, a nie w ofiarach składanych zgodnie z wymogami Prawa. Jaki byłby sens składania ofiar za grzechy, jeśli zostały one już wcześniej wybaczone? Dlatego dalej czytamy następne cudowne stwierdzenie:

w. 19-22 – Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego [Najświętszego] przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.

Zatem nie powinniśmy czuć się przytłoczeni  świadomością ciężaru naszych grzechów, ponieważ zostały one wybaczone przez Boga i tego, który wstawia się za nami, a którym jest nie kto inny, jak ten, kto oddał swe życie dla naszego zbawienia. Nasze grzechy raz wybaczone przestały istnieć. Pismo używa takich określeń, jak: grzechy wasze zostały zgładzone; obmyci; jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki; nie wspomnę więcej.

Z powyższego nauczania wynika praktyczne zastosowanie ich zasad.

Oczywiście, nie daje nam to prawa do grzeszenia bezkarnie. Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Z pewnością nie, mówi się w Rz 6.

Hbr 10.22: …przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.

Jest to aluzja do obmywania się przez kapłanów pod Prawem, lecz obmyciu podlega tu nie tylko ciało, ale i serce. To przypomina nam znów o nowym Przymierzu, kiedy Bóg włoży Swoje prawa w nasze umysły i wypisze je na naszych sercach.

Tak więc, jak już to zostało powiedziane, jesteśmy do tego stopnia poruszeni tym, co Bóg dla nas uczynił, że pragniemy odpowiedzieć na to miłością do Niego.

Taką miłość okazujemy swym przekonaniem, iż Bóg jest wierny:

Hbr 10.23-24 – Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać[pobudzać – BW] do miłości i do dobrych uczynków.

„Zachęcanie się” nawzajem [„pobudzanie”] – słowo „pobudzać” czy też „zachęcać” jest tłumaczeniem greckiego słowa „paroxymos”. Od niego pochodzi słowo „paroksyzm”. SJP definiuje je następująco: gwałtowny, bardzo silny przejaw jakichś przeżyć.

Jezus mówi nam, czym są miłość i dobre uczynki:

Mt 22.37-39 – Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.

Skąd one się biorą? Ich źródłem jest zachwyt, jaki odczuwamy z powodu tego wszystkiego, co Bóg dla nas uczynił. Sprawia nam radość nadzieja, jaką nam dano. Biorą się one z zachęty, jaką znajdujemy w Słowie Boga; z dreszczu emocji odczuwanego, gdy dzielimy się tym Słowem. To z tego powodu jesteśmy tutaj dzisiejszego wieczoru, pobudzamy siebie nawzajem do miłowania Boga.

A oto następny ustęp:

Hbr 10.25 – Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.

Wspólnych zebrań. Wyrażenie to w grece przypomina słowo „synagoga”, ale z ważną cechą różniącą. Wyraz synagoga znaczy „zebranie ludzi”, natomiast użyte w tym miejscu słowo pochodzi od gr. epi-sun-agogue, które oznacza pełne zgromadzenie ludzi. Zostało ono użyte tylko raz w innym miejscu w Biblii, w 2 Liście do Tesaloniczan.

2 Tes 2.1 – W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego… Jezus nie będzie niedbały w gromadzeniu sobie swych braci i sióstr, nie przeoczy kilkorga tu czy tam, będzie to pełne zgromadzenie. Będzie to pełne ciało Chrystusa, które zostanie zgromadzone w ten wyczekiwany dzień. Jeśli nie jesteśmy częścią ciała Chrystusa teraz, to nie będzie dla nas nadziei, byśmy stali się jego częścią w ten dzień.

Tak więc, w kontekście omawianego listu, kładzie się nacisk na następującą kwestię:

w. 26 – Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, tj. jeśli zaniedbujemy ciało Chrystusa i powracamy do zgromadzeń z tymi, którzy przynależą do Prawa Mojżeszowego, to oczywiście nie ma w tym wypadku ofiary przebłagalnej za grzechy. Przebaczenie jest następstwem wiary w ofiarę Chrystusa, który umarł za nasze grzechy i został wskrzeszony dla naszego usprawiedliwienia. Traktowanie ofiary Chrystusa z takim brakiem szacunku może prowadzić jedynie do

Hbr 10.27-31:

… jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie

[zeznania]

dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.

Zatem piszący ten list zwraca się do Hebrajczyków, by pamiętali, że byli uprzednio oddanymi członkami ciała Chrystusa:

Hbr 10.32-39 –

Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwającą. Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

List do Hebrajczyków (cz. 13)

Zakończyliśmy część 12, analizując nowe przymierze. Było to przymierze ratyfikowane poprzez przelanie krwi Jezusa. Przymierze to stwierdzało, że grzechy mogą zostać przebaczone. To zasadnicza różnica pomiędzy nowym a starym przymierzem – Prawem Mojżeszowym. Przymierze ratyfikowane przez krew składanych w ofierze zwierząt wskazywało na grzechy i przypominało ludziom o ich grzeszności. Nowe przymierze było przewidziane w przymierzu z Abrahamem. Pokazywało, że grzesznicy będą mogli być usprawiedliwieni przez wiarę w Boga.

Rozdział 9 Listu do Hebrajczyków uczy nas, że przybytek zbudowany w czasie pierwszego przymierza był środkiem do przekazania nauki. W dalszej części omawianego rozdziału mówi się o nim jako o kopii prawdziwego przybytku znajdującego się w niebiosach. Był on jedynie odbiciem domu Boga w niebie.

Tak więc Miejsce Najświętsze było symbolem samego nieba. Arcykapłan wchodził do niego raz w roku, by błagać o wybaczenie grzechów popełnionych nieumyślnie – zarówno dla siebie, jak i dla całego ludu. Przepisy go obowiązujące były bardzo ścisłe, ich naruszenie było równoznaczne z karą śmierci.

Prawdziwym arcykapłanem, opoką, jest Jezus, nieśmiertelny, mający boską naturę, który już wstąpił przed oblicze samego Boga i zasiada po Jego prawicy, skąd wstawia się za swymi braćmi i siostrami.

Na różne sposoby zostaliśmy już pouczeni o wyższości Jezusa pod każdym względem. Jako nasz arcykapłan nie miał on nic wspólnego z arcykapłanami według Prawa Mojżeszowego. Nie pochodził z rodu kapłanów. Był arcykapłanem według porządku Melchizedeka, porządku, który istniał na długo przed Prawem. Jezus żyje na zawsze. Nie poszedł w ślady poprzednich kapłanów, którzy umarli. Właśnie on został zaprzysiężony przez Boga, by być kapłanem na zawsze według porządku Melchizedeka.

Jak sądzę, wszyscy znamy wyposażenie przybytku, a Paweł opisuje właśnie te sprzęty w omawianym przez nas obecnie rozdziale. Jednakże napotykamy tutaj zagadkowy werset:

Hbr 9.3-4 [BT]

Za drugą zaś zasłoną był przybytek, który nosił nazwę „Święte Świętych”. Posiadało ono złoty ołtarz kadzenia i Arkę Przymierza, pokrytą zewsząd złotem. Znajdowało się w niej naczynie złote z manną, laska Aarona, która zakwitła, i tablice Przymierza.

Wszyscy wiemy, że ołtarz kadzenia czy też złota kadzielnica [BW], nie znajdował się w Miejscu Najświętszym/„Świętym Świętych”. Stał on przed zasłoną, która oddzielała Miejsce Święte od Miejsca Najświętszego. Dlaczego więc Paweł popełnia ten wydawałoby się podstawowy błąd? Oczywiście, nie może to być błąd, ponieważ słowa te zostały zapisane pod Bożym natchnieniem. Co zatem mamy z tym zrobić?

Brat John Carter w swej książce „Letter to the Hebrews” sugeruje: „zasadniczo, ołtarz kadzenia przynależał do Miejsca Najświętszego”. Dokładny opis nie został umieszczony w tej części, w której przedstawiono wszystkie inne sprzęty w Miejscu Świętym, tj. w Wj 25. Zamiast tego szczegóły te znajdujemy w Wj 30.6: Postawisz go zaś przed zasłoną, która wisi przed Arką świadectwa, przed przebłagalnią, która jest nad świadectwem, gdzie będę spotykał się z tobą. Tak więc zasadniczo ołtarz kadzenia miał związek z przebłagalnią, ponad którą symbolicznie spoczywał tronujący Bóg.

W opisie świątyni Salomona mówi się, że ołtarz kadzenia przynależy do Miejsca Najświętszego: 1 Krl 6.22 – Całą świątynię kazał dokładnie wyłożyć złotem, także i ołtarz, który był wewnątrz przybytku, kazał wyłożyć złotem.

Zauważmy, że Hbr 9 skupia się na Dniu Pojednania oraz na roli arcykapłana. W liście tym apostoł  zwraca szczególną uwagę na wyższość arcykapłana nowego przymierza, Jezusa. Tak więc, porównując stare i nowe przymierze, Paweł pisze:

Hbr 9.6-7

Tak zaś te rzeczy były urządzone, iż do pierwszej części przybytku zawsze wchodzą kapłani sprawujący służbę świętą, do drugiej zaś części jedynie arcykapłan, i to tylko raz w roku, i nie bez krwi, którą składa w ofierze za grzechy swoje i swojego ludu.

Zatem według porządku starego przymierza faktycznie jedynie arcykapłan mógł wejść do Miejsca Najświętszego raz w roku, ściśle według obowiązującej procedury –

Hbr 9.8-9

Przez to pokazuje Duch Święty, że jeszcze nie została otwarta droga do Miejsca Świętego, dopóki istnieje pierwszy przybytek. To zaś jest obrazem czasu teraźniejszego…

Tak więc, dopóki istniały zasady starego przymierza, błogosławieństwa nowego przymierza, przebaczenie grzechów, były ciągle kwestią przyszłości.

Stąd też uwaga:

w. 9 …składa się w nim dary i ofiary, nie mogące jednak udoskonalić w sumieniu tego, który spełnia służbę Bożą.

Nie, nie mogą; były one jedynie obrzędami, ale jednak pełnymi symbolicznych znaczeń.

w. 10 …są to tylko przepisy zewnętrzne, dotyczące pokarmów i napojów, i różnych obmywań, nałożone do czasu zaprowadzenia nowego porządku. (Nowego porządku lub inaczej nowego przymierza.)

Ale ten nowy porządek już nadszedł! Jakże więc bezsensownym było przylgnięcie do starego porządku Prawa Mozaickiego. System, który potępiał jego wyznawców jako grzeszników, który przypominał im, jak bardzo byli grzeszni. Który nigdy nie mógłby usunąć ich grzechów i skazywał ich na śmierć.

Hbr 9.11-15:

Ale Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką – to jest nie na tym świecie – uczyniony przybytek [tj. dom Boga w niebiosach], ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy.

Tak więc przebaczenie było możliwe do uzyskania przez ludzi pozostających pod starym przymierzem, o ile byli wierni Bogu. O ile zachowywali Prawo nie jako rytualny obrzęd z koniecznymi do przestrzegania męczącymi ograniczeniami, ale z pełną wiarą w obecność Boga pośród Jego ludu. Wiara była kwestią zasadniczą, wiara podobna do tej, jaką miał Abraham.

Następny werset zastanawiał mnie od lat. Wydaje się on być błędem wnioskowania, nie wydaje się być logicznym ciągiem rozumowania w tym przypadku.

Kontekst jest najważniejszy. Jak to już stwierdzaliśmy wielokrotnie, cały list jest prezentacją kontrastu pomiędzy starym a nowym przymierzem. Nowe przymierze jest o wiele lepsze.

Hbr 9.16-17 – Gdzie bowiem jest testament, tam musi ponieść śmierć ten, który sporządza testament. Testament bowiem po śmierci nabiera mocy, nie ma zaś znaczenia, gdy żyje ten, który sporządził testament.

Z jakiegoś powodu, którego nie jestem w stanie dociec, nie będąc biegłym w grece, wiele przekładów wprowadza określenie „testament”. Testament i  określenie „ten, kto go sporządza”.

Dwie uwagi muszą być poczynione odnośnie do słów tłumaczonych jako „testament” oraz „ten, kto go sporządza” [spadkodawca].

Greckie słowo tłumaczone jako „testament” brzmi „diatheke”. Ale List do Hebrajczyków jest wszak adresowany do Żydów, a odpowiednikiem powyższego słowa w języku hebrajskim jest „berith”, które znaczy „przymierze”. Kontekstem dla rozumowania apostoła jest nowe przymierze, które pojawia się w Księdze Jeremiasza 31.31-34.

To samo słowo zostało użyte przez Jezusa podczas ustanowienia przez niego pamiątki: Ten kielich, to nowe przymierze [testament]we krwi mojej, która się za was wylewa [Łk 22.20] oraz To jest krew moja nowego przymierza [testamentu], która się za wielu wylewa [Mk 14.24]. Paweł używa tego samego słowa w 1 Kor 11.25: Ten kielich to nowe przymierze [testament] we krwi mojej.

Musimy przypomnieć sposób, w jaki zawierano przymierze, opisany w pismach hebrajskich. Dobrze je ilustruje przymierze zawarte przez Boga z Abrahamem. Rdz 15 jest bezsprzecznym fundamentem Prawdy. Łączy się tu usprawiedliwienie przez wiarę z przymierzem Boga z Abrahamem.

Rdz 15.1-21:

Po tych wydarzeniach doszło Abrama w widzeniu następujące słowo Pana: Nie bój się, Abramie, Jam tarczą twoją; zapłata twoja będzie sowita! Wtedy Abram odpowiedział: Panie Boże, cóż mi możesz dać, gdy ja schodzę bezdzietny, a dziedzicem domu mego będzie Eliezer z Damaszku. Potem rzekł Abram: Przecież nie dałeś mi potomstwa, więc mój domownik będzie dziedzicem moim. Wówczas doszło go słowo Pana: Nie ten będzie dziedzicem twoim, lecz ten, który będzie pochodził z wnętrzności twoich, będzie dziedzicem twoim. Potem wyprowadził go na dwór i rzekł: Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! I rzekł do niego: Tak liczne będzie potomstwo twoje. Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu. Potem rzekł do niego: Jam jest Pan, który cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać tę ziemię w posiadanie. A on odpowiedział: Panie Boże, po czym poznam, że ją posiądę? On zaś rzekł: Sprowadź mi trzyletnią jałówkę i trzyletnią kozę, i trzyletniego barana, nadto synogarlicę i gołębicę. I sprowadził mu to wszystko, i rozciął na poły, i położył jedną połać na przeciw drugiej, lecz ptaków nie dzielił. Wtedy zleciały ptaki drapieżne do padliny, lecz Abram je odpędził. A gdy zachodziło słońce, ogarnął Abrama twardy sen, wtedy też opadły go lęk i głęboka ciemność. I rzekł do Abrama: Wiedz dobrze, że potomstwo twoje przebywać będzie jako przychodnie w ziemi, która do nich należeć nie będzie i będą tam niewolnikami, i będą ich ciemiężyć przez czterysta lat. Lecz Ja także sądzić będę naród, któremu jako niewolnicy służyć będą; a potem wyjdą z wielkim dobytkiem. A ty odejdziesz do ojców swoich w pokoju i będziesz pogrzebany w późnej starości. Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj, gdyż przed tym czasem nie dopełni się wina Amorytów. A gdy słońce zaszło i nastała ciemność, oto ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia, które przesuwały się między owymi połaciami. W dniu tym zawarł Pan przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu twemu daję tę ziemię, od rzeki egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat: Kenitów i Kenizytów, i Kadmonitów, i Chetytów, i Peryzytów, i Refaitów, i Amorytów, i Kananejczyków, i Girgazytów, i Jebuzytów.

Przymierze zawarte zostało poprzez rozlanie krwi. Ofiara została zabita, rozcięta na dwoje, a zawierający przymierze przechodzili pomiędzy tymi połowami.

Inny przykład mamy wówczas, gdy król Sedecjasz zawarł przymierze, do którego dołączył też lud; wszyscy oni sprzymierzali się, że uwolnią swoich braci Izraelitów od niewolnictwa. Co charakterystyczne, przymierze to jak szybko zostało zawarte, tak jeszcze szybciej zostało złamane i uwolnieni ludzie zostali złapani i powtórnie uczynieni niewolnikami.

Jr 34.17-20:

Dlatego tak mówi Pan: Wy nie usłuchaliście mnie, aby ogłosić wyzwolenie dla swojego brata i swojego bliźniego; więc Ja, mówi Pan, ogłaszam wam wypuszczenie na wolność miecza, zarazy i głodu i uczynię was postrachem wszystkich królestw ziemi. I postąpię z tymi ludźmi, którzy przekroczyli moje przymierze, nie dotrzymali warunków przymierza, jakie zawarli przede mną, jak z cielcem, którego rozcięli na dwoje i przeszli między jego połówkami, z książętami Judy i z książętami Jeruzalemu, dworzanami i kapłanami, i z całą ludnością kraju, którzy przeszli między połówkami cielca. Wydam ich w ręce ich wrogów i w ręce tych, którzy czyhają na ich życie; a trupy ich staną się żerem dla ptactwa niebieskiego i dla zwierząt polnych.

Hbr 9.16 – Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który go sporządził.

Zapomnijmy o testamencie, a pomyślmy o przymierzu. Zastąpmy słowo „testament” słowem „przymierze”:

Hbr 9.16-17 – Gdzie bowiem jest przymierze, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który je sporządził/ustanowił, bo przymierze jest prawomocne z chwilą śmierci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto je sporządził.

Właściwe tłumaczenie znajdujemy w dosłownym przekładzie Younga – gdyż greckie słowo tłumaczone jako „spadkodawca” [„ten, kto je/go sporządził”] znaczy „rozdzielić”. Dlatego Young używa tu określenia „ofiara przymierza”. Ofiara, którą potwierdzano przymierze.

Z takiego punktu widzenia następne wersety są już logiczne.

Tak więc Jezus był ofiarą przymierza. To jego krew przelano, by przypieczętować nowe przymierze.

Hbr 9.18-24:

Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało zapoczątkowane bez rozlewu krwi.

Zatem na górze Synaj –

Gdy bowiem Mojżesz ogłosił całemu ludowi wszystkie ustawy zakonu, wziął krew cielców i kozłów wraz z wodą, wełną szkarłatną i hizopem, i pokropił zarówno samą księgę, jak i cały lud, mówiąc: To jest krew przymierza, które Bóg dla was ustanowił. … A według zakonu niemal wszystko bywa oczyszczane krwią, i bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia. Jest więc rzeczą konieczną, aby odbicia rzeczy niebieskich były oczyszczane tymi sposobami, same zaś rzeczy niebieskie lepszymi ofiarami aniżeli te. Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga.

Jak już czytaliśmy, Jezus wstawia się za nami jako współczujący arcykapłan, siedzący po prawicy Ojca. Nie musiał wchodzić do rzeczywistego Miejsca Najświętszego każdego roku, przebywa tam ciągle, aż do dnia wyznaczonego przez Boga, kiedy pośle On Jezusa, by sądził świat sprawiedliwie. Dlatego w wersetach 25-26 wyjaśnia się:

i nie dlatego, żeby wielekroć ofiarować samego siebie, podobnie jak arcykapłan wchodzi do świątyni co roku z cudzą krwią, gdyż w takim razie musiałby cierpieć wiele razy od początku świata; ale obecnie objawił się On jeden raz u schyłku wieków dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie.

…u schyłku wieków.

Według mnie oznacza to albo schyłek wieków, odkąd grzech pojawił się na świecie, albo czas mozaizmu, wieki, w których panowało Prawo Mojżeszowe.

w. 27-28:

A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują.

Ludzkość została skazana na śmierć i Jezus, jako człowiek, nie był wyjątkiem. Dla nas życie jest czasem służenia Panu, jako to czynił Jezus. Po śmierci zbudzimy się ze snu na sąd. Ale Jezus umarł za nasze grzechy, stąd, jeśli wytrwamy wiernie do końca, niecierpliwie go oczekując, zbudzimy się nie, by zostać potępionymi, ale zbawionymi.

Być może już zauważyliście, że w angielskim tłumaczeniu słowo „ukazać się” występuje trzykrotnie w drugiej części omawianego rozdziału. Ale w każdym przypadku język grecki używa innego wyrazu.

1.

w. 26 – …obecnie objawił się On jeden raz u schyłku wieków dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie.

W tym przypadku znaczenie tego słowa w języku greckim to „stał się oczywisty”.

2.

w. 24 – Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga;

Tutaj słowo greckie znaczy „zaprezentować się/przyjść do” samego Boga.

3.

w. 28 – tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują.

W tym wypadku znaczy to „patrzeć ze zdumieniem”. Przypuszczam, że jakkolwiek oczekujemy z wielką niecierpliwością przyjścia Jezusa, to będziemy w tym dniu całkowicie zdumieni. Być może nawet jeszcze bardziej skierowaniem nas na miejsce po jego prawej ręce, by otrzymać chwałę i nieśmiertelność.

Wyższość nowego przymierza nad starym została ukazana poprzez następujące fakty:

Jezus nie wszedł do przybytku, lecz udał się wprost przed oblicze Boga, nie przed symbol Boga, jakim było Miejsce Najświętsze.

Nie zbliżył się do Boga z krwią zwierząt bez skazy, lecz ze swą własną krwią. Złożył w ofierze samego siebie, bez skazy, gdyż przeżył życie bez grzechu.

Wiara w powyższe jest środkiem, dzięki któremu zostajemy usprawiedliwiani przez Boga. Nie przypomina nam się o naszej grzeszności, lecz nam się wybacza.

Nie dyscyplinują nas obrzędy, a Boże prawa są wyryte w naszych sercach i umysłach.

Tak więc Paweł opisuje następująco dzień powrotu naszego Pana, ten dzień, gdy spojrzymy na Jezusa ze zdumieniem –

Rz 2.5-8: Ty jednak przez zatwardziałość swoją i nieskruszone serce gromadzisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny; tych zaś, którzy o uznanie dla siebie zabiegają i sprzeciwiają się prawdzie, a hołdują nieprawości, spotka gniew i pomsta.