22.10

Spotykając się dzisiejszego ranka, kiedy na Bliskim Wschodzie, a tym samym na całym świecie jest niespokojnie, wiemy na pewno, że to ręka Boga powoduje wydarzeniami związanymi z jego ziemią i jego ludem. Obecny kryzys ma miejsce, ponieważ w ostatnich latach Izrael był zbyt skłonny do ustępstw wobec swoich zaprzysięgłych wrogów, rezygnując z części ziem i kontroli nad nimi, by uzyskać dla siebie spokój – bardziej, niż wymaga tego plan Boga.
Miasto Jerozolima i związane z nią wydarzenia są pod stałą opieką Ojca: Na twoich murach, Jeruzalem, postawiłem stróżów: przez cały dzień i przez całą noc, nigdy nie umilkną. Wy, którzy wyznajecie Pana, nie milczcie! I nie dajcie mu spokoju, dopóki nie odbuduje Jeruzalemu i dopóki nie uczyni go sławnym na ziemi! (Iz 62.6-7)
Jak zwykle w tym okresie roku nasze codzienne czytanie skupia się szczególnie na wydarzeniach w Jerozolimie i terenach wokół świątyni, po pierwsze za czasów królów, po drugie w czasach posługi naszego Pana, a po trzecie w czasie jego przyszłej chwały; i zawsze warto jest w niedzielnym nauczaniu koncentrować się na wielu naukach, które zawarte są w czytanych ustępach, bez względu na to, w jaki – spośród tych ośmiu dni – dzień przypadnie niedziela. Dzisiaj są to: 2 Kr 16 i 17, Ez 48 oraz ewangelia Jana 17 i 18. Zatem zacznijmy najpierw od 2 Księgi Kronik, dzięki której znajdziemy się w czasach Asy, króla Judy.
Asa był synem Abiasza, czy inaczej Abijama, jak się go nazywa w 1 Krl, a wnukiem Roboama/Rechabeama, który oczywiście zachował kontrolę nad Judą i Beniaminem, kiedy dziesięć pokoleń zbuntowało się pod przywództwem Jeroboama. Abiasz nie był prawym królem, pomimo że twierdził, iż odnowił kult w świątyni i że Bóg pomógł mu odnieść zwycięstwo nad Jeroboamem.
Asa zaczął dobrze; i czytamy w ostatnim wersecie 2 Krn 13, że pokój panował w kraju przez dziesięć lat. 2 Krn 14.1-4: Asa zaś czynił to, co dobre i słuszne w oczach Pana, jego Boga. Usunął obce ołtarze i świątynki na wzgórzach, potrzaskał słupy i powycinał święte gaje, i nakazał Judejczykom, aby szukali Pana, Boga swoich ojców, wypełniali zakon i przykazania. Usunął ze wszystkich miast judzkich świątynki na wzgórzach i ołtarze do kadzenia. Pod jego władzą królestwo miało spokój. Pokój ten został bezpardonowo przerwany najazdem Zeracha, Kuszyty/Etiopczyka, na czele milionowej armii. Była to przerażająca sytuacja i Asa uczynił to, co czynią wszyscy pobożni ludzie, gdy grozi im unicestwienie. Werset 12: Wtedy Asa tak wołał do Pana, Boga swego: Panie, oprócz ciebie nie ma takiego, kto by mógł pomóc w walce między silnym a bezsilnym. Pomóż nam, Panie, Boże nasz, bo na tobie się oparliśmy i w imieniu twoim wyruszyliśmy przeciwko tej gromadzie. Panie! Tyś Bogiem naszym, niech ci nie sprosta człowiek! Pan go wysłuchał; Kuszyci/Etiopczycy zostali pokonani, ogromna ich ilość straciła życie, a zwycięzcom przypadły w udziale wielkie łupy.
Ale sprawy nie potoczyły się tak, jak by się można było spodziewać. Dziesięć lat spokoju i dobrobytu doprowadziło do duchowej rozwiązłości, o czym przypomniane zostało wkrótce Asie – 15.1: A duch Boży spoczął na Azariaszu, synu Odeda. Prorok Azariasz został posłany do Asy ze złowieszczą wiadomością: Posłuchajcie mię, Aso i wszyscy z Judy i Beniamina! Pan jest z wami, gdy wy jesteście z Nim. Jeśli Go będziecie szukać, znajdziecie, a jeśli Go opuścicie, i On was opuści. Werset 7: Wy zaś bądźcie mocni i nie opuszczajcie rąk, bo jest zapłata za wasze czyny.
Asa odpowiedział na to ostrzeżenie bardzo rozsądnie. Usunął bałwany, odsunął swą babkę od piastowania stanowiska królowej, gdyż uczyniła ona sobie posąg dla Aszery w zagajniku, i spalił go nad potokiem Cedron/Kidron. Odnowił też Asa ołtarz Pański znajdujący się w świątyni.
W następnym wersecie (10) czytamy o tym, jak w piętnastym roku swego panowania zgromadził cały lud, który złożył ofiary (w. 11), a następnie (w. 12) zobowiązał się przymierzem szukać Pana z całego serca i z całej duszy; i Bóg dał się im odnaleźć, dając im odpoczynek przez następne dwadzieścia lat.
Tak doszliśmy do czytanego dzisiaj rozdziału 16, kiedy w 36. roku panowania Asy nastąpiła inwazja Baszy/Baaszy, króla Izraela. Werset 1: W trzydziestym szóstym roku panowania Asy powstał przeciw Judzie Basza, król Izraela. Zaczął umacniać on Rama, aby nikomu nie dać wychodzić i wchodzić do króla judzkiego – Asy. Jak zachował się w tej sytuacji Asa? Czy zwrócił się on do Boga z prośbą o pomoc, jak to uczynił dwadzieścia pięć lat wcześniej? Niestety, nie uczynił tego, lecz wynajął wojska Ben-Hadada, króla Syrii/aramejskiego, płacąc mu ze skarbca z domu Pana! Cóż za niesłychana rzecz! Ale jego brak rozwagi nie pozostał niezauważony, gdyż przybył do niego widzący/jasnowidz Chanani z niechcianymi wieściami, werset 7: … Ponieważ oparłeś się na królu aramejskim, a nie oparłeś się na Panu, Bogu swoim, dlatego wojsko króla aramejskiego wymknęło się z twojej ręki. Czy Asa usłuchał tych słów krytyki i zareagował właściwie? Nie, nie uczynił tego; werset 10: Wtedy Asa rozgniewał się na jasnowidza i kazał go wtrącić do więzienia, gdyż ogarnęła go z tego powodu wściekłość. W tym czasie także niektórym z ludu zadał Asa gwałt. Tak więc, co bardzo smutne, wiara Asy ciągle topniała.
W rok lub dwa później Asa rozchorował się na nogi, co było bez wątpienia dalszą karą za jego nieustępliwość. Nawet wówczas nie wyciągnął z tego wniosków, werset 12: W trzydziestym dziewiątym roku swojego panowania Asa zachorował na nogi, a jego choroba coraz bardziej się wzmagała; lecz nawet w swojej chorobie nie zwracał się do Pana, ale do lekarzy. Dwa lata później Asa zmarł, i wówczas, werset 14: A pogrzebano go w jego grobie, który kazał sobie wykuć w Mieście Dawida. Położono go na marach, napełnionych wonnościami i maściami …, po czym zapalono na jego cześć wielki ogień.
Czego możemy my się nauczyć z tych zdarzeń, które miały miejsce za panowania Asy, prawie 3 000 lat temu? Kilku rzeczy. Jedna to ta, że Bóg będzie z nami tylko wtedy, gdy my będziemy z Nim. Jeśli opuścimy Go w najgłębszych zakamarkach naszego umysłu i serca, nawet gdy nie widać tego na zewnątrz, to i on opuści nas. Jeśli nasza służba Bogu jest zaledwie połowiczna albo od przypadku do przypadku, albo tylko z nazwy, to nie możemy oczekiwać, że Bóg będzie błogosławił nas pokojem, szczęściem i pomyślnością. Poza tym nie mamy tego zagwarantowanego, ale jeśli nasze życie nie pozostaje w harmonii z nakazami Boga, to z pewnością tracimy nasz czas oczekując, że się wydarzą.
Istnieje również aspekt wspólnotowy tych spraw. Z jednej strony ludzie byli tak przepełnieni entuzjazmem, iż zawarli uroczyste przymierze, że będą szukać Pana do tego stopnia, iż skażą na śmierć każdego, kto ośmieliłby się czynić inaczej. Lecz pomimo to stopniowo popadali w apatię i w rezultacie stali się bałwochwalcami. Takie samo niebezpieczeństwo istnieje dzisiaj w zborze i we wspólnocie, której obiecaliśmy lojalność i wierność. Jeśli zagości wśród nas jakikolwiek duch rozwiązłości czy jakakolwiek tolerancja odstępstw, będzie ona rosnąć jak rak i niemożliwe się stanie ich usunięcie, o ile nie zostaną podjęte jak najbardziej zdecydowane kroki przeciwdziałające rozprzestrzenianiu się choroby – a jest to bardzo trudny i bolesny proces, o czym bardzo dobrze wiedzą niestety niektórzy z nas. Zachowajmy czujność, zostaliśmy ostrzeżeni. W czytanym dzisiaj 17. rozdziale zaczęliśmy również poznawać rządy króla Jozafata/Jehoszafata. On sam był człowiekiem sprawiedliwym, ale nie był w stanie pociągnąć za sobą całego ludu – ciągle składano ofiary na wyżynach w całym kraju, a to doprowadziło do dalszych problemów, które doszły do szczytu, gdy po Jozafacie rządy objął jego syn Joram/Jehoram.
W tym momencie musimy opuścić Jerozolimę z okresu panowania Asy i przejść do czasów Pana Jezusa Chrystusa, około tysiąc lat później, do wydarzeń zawartych w 17. i 18. rozdziale ewangelii Jana. Jerozolima i jej mieszkańcy znajdowali się wówczas pod panowaniem rzymskim. Zjawił się tam wśród nich Mesjasz i przez trzy i pół roku głosił dobrą nowinę o nadejściu Bożego królestwa, ale ze skromnym rezultatem, jeśli porównać liczbę wiernych z nieprzekonaną większością. A teraz skażą go niedługo na śmierć; ale zanim to nastąpi, Jezus ma kilka godzin na bycie ze swymi uczniami, najpierw w wieczerniku, a teraz – w rozdziale 17 – w drodze, w nocnych ciemnościach, do Getsemane/Getsemani.
Dla Jezusa była to ostatnia podróż w tym życiu, ostatnia droga odbyta z własnej woli. Wkrótce zostanie aresztowany i zaprowadzony tam, gdzie sam by nie poszedł. Dlatego w pełni wykorzystuje dany mu krótkotrwały czas. Najpierw zwraca się do swego Ojca niebieskiego w modlitwie – J 17.1: To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy swoje ku niebu, rzekł: Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś. A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.
Następnie stwierdza jako fakt, bez jakiegokolwiek wychwalania siebie czy braku skromności – werset 4: Ja cię uwielbiłem na ziemi; dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał. Nikt inny nie mógłby tego powiedzieć, patrząc wstecz na swoją pracę w służbie Bogu, nieważne czy byłaby ona długa, czy krótka.
Następna myśl Chrystusa dotyczyła jego uczniów; Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata; twoimi byli i mnie ich dałeś, i strzegli słowa twojego. (w. 6) Nie tylko owych jedenastu, danych mu wówczas, lecz i tych, którzy mieli pojawić się później – wersety 20-21: A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. Bez wątpienia wszyscy prawdziwi uczniowie są objęci tym opisem. Szczególną troską Jezusa było, aby jego uczniowie pozostali odłączeni od świata – wersety 14-16: Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego. Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Komentując te wersety w „Nazareth Revisited” brat Roberts zauważa: „Powinniśmy jednak wyciągnąć właściwą naukę, czytając modlitwę Chrystusa, że podczas gdy pozostajemy na świecie w czasie okresu próby, nie możemy być z niego wyłączeni. Często może być trudne dla pobożnego człowieka pogodzić te dwie sprawy; pozostać poza światem, a jednocześnie żyć, mając z nim do czynienia: tak łatwo jest być utożsamianym ze światem, w którym żyjemy. Ale musi istnieć linia demarkacyjna, możliwa do rozpoznania i przestrzegania. Powinniśmy poznawać ją stopniowo dzięki temu, co Jezus bezpośrednio po tych słowach umieszcza w następującym związku: Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą. Uświęcenie, czy inaczej oddzielenie od świata, jest wynikiem stanu umysłu zrodzonego z Prawdy. Krótko mówiąc, Prawdą jest Biblia, a Biblia to słowo Boga. Kiedy Jezus mówi: słowo twoje jest prawdą, bez wątpienia wyraża zdanie prawdziwe samo w sobie; jakby mówił: „Cokolwiek mówisz, jest prawdą.” Ale, czytając to zdanie w związku z tą sprawą, może ono odnosić się tylko do tego, co zostało ujawnione; do słowa, które zostało wypowiedziane, tak jak zostało ono zapisane w Biblii. Tam gdzie Biblia jest obecna, czyli w zrozumieniu i w miłości, tam przeważa uświęcenie. Jest to księga uświęcająca. Człowiek, który pozostaje z nią w bliskim kontakcie, wraz z modlitwą, która w sposób naturalny z niej wywodzi, nie będzie szukał długo owej linii, która oddziela go od świata, który to świat tkwi w złem, a w którym ma nakaz żyć, ale od którego spraw ma również się separować.”
Nasze rozważania zbliżają się ku końcowi, Jezus wraz z uczniami podąża dalej przez potok Cedron do ogrodu Getsemani, gdzie spotkają się z ową wrogą grupą mężczyzn i żołnierzy posłanych przez arcykapłanów i faryzeuszy, którzy byli zdeterminowani, by go pochwycić i dostarczyć przed Sanhedryn z zarzutem bluźnierstwa, następnie podstępnie zmienionego na oskarżenie o działalność wywrotową, by sprawa ta podlegała sądowi rzymskiemu. Nie było to oskarżenie prawdziwe, ale przy ich ślepym zacietrzewieniu przeciw Jezusowi nie miało to żadnego znaczenia; pragnęli jedynie wyroku skazującego, bez względu na to, w jaki sposób wyrok ten zostanie osiągnięty. Cóż za parodia!
Szczęśliwie, znamy sekwencję tych wydarzeń, pozostających w pełni pod kontrolą Siły większej od tej, jaką mógłby znieść jakikolwiek człowiek i dlatego spotykamy się regularnie, tak jak dzisiejszego ranka.
Ale znów musimy pozostawić wydarzenia rozgrywające się 2 000 lat temu i na chwilę przeniesiemy się do Jerozolimy przyszłości, ukazanej w ostatnim rozdziale proroctwa Ezechiela. Powierzchnia miasta to kwadrat 4 500 na 4 500 łokci/prętów (ok. 20 km) i – werset 35: … A nazwa miasta będzie od dziś brzmieć: Pan tam mieszka albo – BT: Pan jest tam, gdyż część jej obszaru jest przeznaczona do celów świeckich, czyniąc je nieodpowiednimi do przebywania tam Boga. Pan jest tam znaczy że tam przebywa Pan, Jerozolima jest centrum oddawania czci Bogu i miejscem, skąd sprawowane są rządy.
Ezechiel ujrzał odejście chwały; ujrzał także, w widzeniu, jej powrót. To samo ujrzał Jan na Patmos – … miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga i usłyszał … donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.
Z takimi właśnie wspaniałymi wydarzeniami jesteśmy związani. Gdy spożywamy emblematy, pamiętajmy nie tylko o cierpieniach naszego Pana, ale również o przyszłej chwale, kiedy Chrystus będzie spożywał nowy chleb i pił nowe wino w Bożym królestwie. My także możemy mieć w nim swoje miejsce, jeśli będziemy mu wierni dzisiaj.