Jezus Chrystus – jego natura i pochodzenie

Temat wykładu dotyczy jednej z najważniejszych i podstawowych nauk Biblii. Na pewno każdy z nas kiedyś zadał sobie pytanie: kim tak naprawdę jest Jezus Chrystus, o którym czytamy w Piśmie Świętym? Jeśli prawidłowo nie odpowiemy na to pytanie, możemy nie zrozumieć Jego zbawczego dzieła, a w konsekwencji nasze poszukiwania biblijnej PRAWDY okażą się daremne.

Istnieje spore zamieszanie w świecie kościołów chrześcijańskich w tej kwestii. Niektóre z nich uważają, że Chrystus jest Bogiem, inne, że tylko drugą osobą tzw. Trójcy Świętej, jeszcze inne, że Synem Bożym, czy też najpotężniejszym z aniołów itp. To zadziwiające, jak mogło do tego dojść w tak podstawowej wydawać by się mogło sprawie.

Cokolwiek kryje się pod przytoczonymi określeniami Mesjasza, poszukajmy odpowiedzi w Biblii, skoro uważamy ją za Boże przesłanie dla ludzi, znalezienie odpowiedzi nie powinno być trudne. Na pewno Bóg nie uczynił z tego tajemnicy wręcz przeciwnie, słowa Ewangelii skierował do wszystkich szczerych i poszukujących Go ludzi. Potwierdzają to słowa Jezusa Chrystusa, który powiedział: „wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mat. 11; 25) oraz słowa Apostoła Pawła: „to co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne” (1Kor.1;27).

Sprawdźmy jak Biblia nazywa obiecanego Mesjasza? Co Jezus Chrystus mówił o sobie samym, jak nazywał siebie? Co mówił o Bogu?

Nasz Zbawiciel nigdy nie twierdził, że jest Bogiem lub też „Bogiem Synem”, ani też nie nazywał się Bogiem. Za to wielokrotnie w stosunku do siebie używał określenia „Syn Boży” podkreślając w ten sposób fakt, że jego Ojcem jest sam Bóg.

„A usłyszawszy to Jezus, rzekł: ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby SYN BOŻY był przez nią uwielbiony” Jan 11;4

Jezus nazywał się też „Synem Człowieczym” pokazując w ten sposób swoją ludzką naturę.

„Powiadam wam: każdy, kto mnie wyzna przed ludźmi, tego i SYN CZŁOWIECZY wyzna przed aniołami  Bożymi” Łk. 12;8.

W tym miejscu należy podkreślić, że Pismo bardzo jasno i wyraźnie rozgranicza osoby Boga i Chrystusa.

„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” – 1Tym. 2,5.

To proste stwierdzenie apostoła pokazuje, że jest tylko jeden Bóg: „Jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może” – jak czytamy w Pierwszym Liście do Tymoteusza 6;16,  i jeden pośrednik człowiek Chrystus Jezus.

Jezus nazywał Boga swoim Ojcem, gdy o Nim mówił, czy też gdy się do Niego modlił. Czy Jezus był równy Ojcu? Niech za odpowiedź posłużą własne słowa Chrystusa:
Nie mogę sam z siebie nic uczynić” (J. 5,30),
„Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie posłał” (J. 7,16),
Ojciec większy jest niż Ja” (J. 14,28),

„A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” Mat. 24,36, „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego” J. 20,1

Zwróćmy uwagę, że w ostatnim cytowanym fragmencie Jezus po swoim zmartwychwstaniu nazywa swojego Ojca również swoim Bogiem. Co więcej w mającym nadejść Królestwie, Chrystus będzie poddany Bogu: „Potem nastanie koniec, gdy [Chrystus] odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje … A gdy mu wszystko zostanie poddane, wtedy też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (1Kor. 15,24-28).
Jakkolwiek Bóg obdarzył Jezusa szczególnym znaczeniem, pozycja Syna w przeszłości, obecnie i w czasach przyszłych nie dorównuje pozycji Boga. Pismo nigdzie nie sugeruje równości Jezusa i Boga Ojca.

Przeczytaliśmy kilka wypowiedzi Chrystusa, w których daje świadectwo o sobie samym i swoim Ojcu. Za kogo uważali Jezusa jego uczniowie? Czy ich świadectwa różnią się, czy też potwierdzają słowa ich Mistrza? Odpowiedź wydaje się być oczywista.

Piotr na pytanie Jezusa: „a wy za kogo mnie uważacie?” odpowiada: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego” i taką właśnie odpowiedź akceptuje Chrystus odpowiadając: „błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mat, 16;15-17).

Piotr w tym wyznaniu wiary nazwał Jezusa z Nazaretu Mesjaszem (tj. Chrystusem) i Synem Boga. Co rozumiał przez te słowa? Kim był dla niego Mesjasz, na którego, jak każdy Żyd w tamtej epoce, oczekiwał? Odpowiedź znajdziemy w mowie Piotra, którą wygłosił do swoich żydowskich braci w dniu Zielonych Świąt w Jerozolimie kilka lat później.

„Mężowie bracia, wolno mi otwarcie mówić do was o patriarsze Dawidzie, że umarł i został pogrzebany, a jego grób jest u nas aż po dzień dzisiejszy. Będąc jednak prorokiem i wiedząc, że mu Bóg zaręczył przysięgą, iż jego cielesny potomek zasiądzie na tronie jego, mówił, przewidziawszy to, o zmartwychwstaniu Chrystusa, że nie pozostanie w otchłani ani ciało jego nie ujrzy skażenia. Tego to Jezusa wzbudził Bóg, czego my wszyscy świadkami jesteśmy” Dz. Ap. 2;29-32.

Zwróćmy uwagę na takie sformułowania jak „cielesny potomek”, którego wzbudził z martwych sam Bóg. Czy w takim wypadku Mesjasz miał być istniejącym od wieków w niebie, równym Bogu Synem, który w pewnym czasie przeistoczył się w człowieka? Nie, to cielesny potomek króla Dawida, który fizycznie nie istniał, gdy Bóg składał tę obietnicę.

„Wszak Mojżesz powiedział: Proroka, jak ja, spośród braci waszych wzbudzi wam Pan, Bóg; jego słuchać będziecie we wszystkim, cokolwiek do was mówić będzie” Dz. Ap. 3;22 – mówi apostoł Paweł cytując największego z żydowskich przywódców Mojżesza z 5Mojż. 18;15. „Proroka, jak ja, spośród braci waszych wzbudzi wam Pan” – czy wymaga to jeszcze jakiegoś komentarza?

Na te same słowa powołuje się Chrystus: „Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie. O mnie bowiem napisał. A jeśli jego pismom nie wierzycie, jakże uwierzycie moim słowom?” – Jan 5;46-47.

Obietnica Mesjasza, jako żydowskiego potomka króla Dawida, musiała być bardzo żywa i mocna, a cytowane słowa Mojżesza bardzo zapadające w pamięć, skoro poza Jezusem i Piotrem zostały także przytoczone przez Szczepana tuż przed jego męczeńską śmiercią. W Dziejach Apostolskich możemy przeczytać te słowa w rozdziale 7 i wierszu 37 : ”To jest ten Mojżesz, który powiedział synom Izraela: Proroka jak ja wzbudzi wam Pan spośród braci waszych”.

Wróćmy jeszcze do obietnicy danej Dawidowi. W kazaniu wygłoszonym w „przedsionku Salomonowym” na terenie jerozolimskiej świątyni, tym szczególnym miejscu dla każdego Żyda pamiętając jego budowniczych: Dawida, który przygotował materiały i finansowe zasoby oraz jego syna Salomona, który wzniósł ten wspaniały obiekt, Piotr mówi: „I wszyscy prorocy, począwszy od Samuela, którzy kolejno mówili, zapowiadali te dni” Dz. Ap. 3;24.

Sprawdźmy zatem, co takiego zostało zapisane w Księdze Samuela, a co miało się tyczyć Jezusa Chrystusa. Przeczytajmy wiersze od 12 do 16 w Drugiej Księdze Samuela:

„A gdy dopełnią się dni twoje i zaśniesz ze swoimi ojcami (chodzi o Dawida), Ja wzbudzę ci potomka po tobie, który wyjdzie z twego łona, i utrwalę twoje królestwo. On zbuduje dom mojemu imieniu i utwierdzę tron królestwa jego na wieki. Ja będę mu Ojcem, a on będzie mi synem; gdy zgrzeszy, ukarzę go rózgą ludzką i ciosami synów ludzkich, lecz łaska moja od niego nie odstąpi, jak odjąłem ją Saulowi, którego usunąłem sprzed ciebie. I trwać będzie twój dom i twoje królestwo na wieki przede mną; tron twój też utwierdzony będzie na wieki” (2Sam. 7; 12-16).

Czy te obietnice miały dotyczyć Salomona syna Dawida? Nie! W czasie gdy zostały wypowiedziane, Salomon już żył. Potomek miał dopiero zostać „wzbudzony”, miał „wyjść z Dawidowego łona”, Bóg miał być jego Ojcem, a jego królestwo trwać na wieki. Zauważmy, że w opisie w kilku miejscach mamy użyty czas przyszły: wzbudzę, wyjdzie, zbuduje, utwierdzę, ja będę (a nie „ja jestem” jak chcieliby zapewne tego trynitarze). Tak więc, to wszystko miało dotyczyć przyszłości – Mesjasz nie istniał, miał się dopiero narodzić. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że to proroctwo jest o Jezusie Chrystusie i trudno zobaczyć w nim istniejącego od zawsze Boga, który zstąpił z nieba i stał się człowiekiem.

Jak wypełniło się to proroctwo? Czytaliśmy już fragmenty kazań Piotra i Szczepana, którzy powoływali się na nie. Zaglądnijmy do Ewangelii Mateusza, która była napisana z myślą o Żydach. Już w pierwszym rozdziale i pierwszym wierszu czytamy: „Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawidowego, syna Abrahamowego”. Następnie mamy wyszczególniony cały rodowód, by potwierdzić, że jest On tym „cielesnym potomkiem Dawida”. Na szczególną uwagę zasługuje opis narodzin Mesjasza w Ewangelii wg. Łukasza, który nawiązuje do tekstu z Księgi Izajasza 7;14 – „Dlatego sam Pan da wam znak: oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Immanuel”.

Oto, jak relacjonuje to ewangelista:

„I rzekł jej anioł: nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus. Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida. I będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a jego królestwu nie będzie końca”(Łk. 1;30-33).

I ponownie mamy tu użyty czas przyszły: „poczniesz”, „urodzisz”, „nadasz mu imię”, „będzie królował”. Anioł nie mówi do Marii: do twojego łona z nieba przeniesie się Bóg (lub też jakaś jego część – Bóg Syn), którego urodzisz i przez jakiś czas będzie on człowiekiem, by potem ponownie stać się prawdziwym Bogiem. Przekaz anioła do Marii jest prosty i zrozumiały – Bóg sprawi, że bez udziału mężczyzny poczniesz i urodzisz syna. Początek jego istnienia będzie właśnie wtedy. Nie mamy jakichkolwiek podstaw, by w powyższym opisie dopatrywać się preegzystencji Chrystusa.

Zauważmy, że Bóg miał być ojcem Mesjasza nie tylko przez nadnaturalną ingerencję i działanie swego ducha (mocy) na Marię, ale również i przede wszystkim przez wzbudzenie go z martwych. Pisze o tym wspomniany ewangelista Łukasz, tym razem w Dziejach Apostolskich:

„I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, dzisiaj cię zrodziłem” Dz. Ap. 13;32-33. Potwierdza to też apostoł Paweł w swoim Liście do Rzymian, gdzie na samym wstępie pisze, że ewangelia, którą głosi jest „o … potomku Dawida według ciała, który według ducha uświęcenia został ustanowiony Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” Rz. 1;3-4.

Jak pogodzić tę prostą i jasną naukę Pawła z trynitarnymi teoriami mówiącymi, że: „Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem i Duch Święty jest Bogiem. Mimo to nie ma trzech Bogów …” jak mówi tzw. atanazjański symbol wiary? Zgodnie z tym wierzeniem, wszystkie trzy osoby trójcy są „współwieczne i sobie równe”.

Pomijając ludzkie spekulacje, które rodziły się przez wieki i były wynikiem wpływów filozoficznych i obcych kultur, ludzka natura Mesjasza była konieczna, by mógł być on naszym Zbawicielem. Chrystus jako drugi Adam musiał, w przeciwieństwie do swego poprzednika z Edenu – pierwszego Adama, oprzeć się mocy grzechu, by pokonać śmierć, która była bezpośrednim jego skutkiem, a tym samym otworzył wszystkim wierzącym drogę do Królestwa Bożego i nieśmiertelności.

Przeczytajmy o tym:

„Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu” Hebr. 4;15.

„Skoro zaś dzieci maja udział we krwi i w ciele, więc i On (Jezus Chrystus) również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła” Hebr. 2;14.

„Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele” Rz. 8;3.

Uważni czytelnicy Biblii mogą powiedzieć: skoro Pismo nie może sobie przeczyć to, jak wytłumaczyć takie jego fragmenty, które odnoszą się do Chrystusa jak na przykład:

– „Zstąpiłem bowiem z nieba” Jan 6;38,

– „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest” Jan 8;58,

– „… który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu” Fil. 2;6.  

Przyglądnijmy się uważniej wymienionym cytatom.

„Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot … Zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełnić wolę swoją, lecz wolę tego, który mnie posłał” Jan 6;33-38.

Jeśli chcemy przyjmować te słowa dosłownie to musimy uznać, że Jezus w jakiś fizyczny – dosłowny sposób zstąpił z nieba. Biblia zachowuje całkowite milczenie na ten temat, co więcej cały przekaz o poczęciu Jezusa w łonie Marii traci swój sens. W tym samym rozdziale ewangelii (Jan 6;60) nauczanie o zstępującej z nieba mannie jest określone jako „twarda … mowa, któż jej słuchać może?” – co oznacza, że użyty język jest pewną przenośnią.

W szóstym rozdziale Jana, Jezus wyjaśnia, w jaki sposób manna jest jego typem. Manna została przysłana przez Boga w tym sensie, że została stworzona na ziemi, a nie fizycznie spłynęła z nieba. Tak też i Chrystus, który „przychodzi z nieba”, został poczęty na ziemi poprzez oddziaływanie Bożego Ducha na Marię.

To „zstępowanie” odnosi się do Boga objawiającego siebie samego. Pokazują to starotestamentowe nawiązania. Bóg widział nieszczęście swojego ludu w Egipcie i „zstąpił”, aby ich wyzwolić przez Mojżesza. Podobnie Bóg „zstąpił”, czy też objawił się, przysyłając Jezusa jako odpowiednika Mojżesza wyprowadzającego nas z niewoli grzechu.

„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest” Jan 8;58.

Słowa te są często cytowane, by wykazać, że Chrystus istniał przed Abrahamem. Czy faktycznie tak było?

Jezus nie mówił: „zanim Abraham stał się, ja już byłem”. Chrystus, jak już wcześniej pokazaliśmy, był obiecanym potomkiem Abrahama. Z obietnicy Boga uczynilibyśmy absurd twierdząc, że Jezus fizycznie istniał przed czasem Abrahama.

Kontekstem tej wypowiedzi Chrystusa jest rozmowa z Żydami na temat Abrahama, uważanego przez nich za największego człowieka, jaki kiedykolwiek żył. Użyte tu greckie słowo „pro” przetłumaczone jako „zanim” odnosi się do Chrystusa, który jest ważniejszy niż Abraham i nie ma odniesienia czasowego. Podobnie słowo „pro” zostało użyte w innych miejscach Biblii np. w Mat. 21;31 – „zaprawdę powiadam wam, że celnicy i wszetecznice wyprzedzają was (dosłownie: wchodzą przed „pro” wami) do Królestwa Bożego”. Jednakże możliwe jest zrozumienie omawianego tekstu (Jan 8;58) w sensie czasowym – zanim Abraham zaistniał, Chrystus już był w planach Boga.

W wierszu 56 ósmego rozdziału ewangelii wg. Jana czytamy: „Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał i radował się”. Jedyny raz, gdy odnotowano, że Abraham „cieszył się” miało miejsce, gdy jako mający sto lat człowiek, otrzymał obietnicę potomka. „Wtedy Abraham padł na oblicze swoje i roześmiał się, bo pomyślał w sercu swoim: czyż stuletniemu może się urodzić dziecko?” czytamy o tym w 1Moj. 17;17. Abraham w obietnicy potomka widział Mesjasza – Jezusa Chrystusa. Właśnie w kontekście tej obietnicy Jezus mógł powiedzieć: „pierwej niż Abraham był, Jam jest”. Boży cel, który istniał od początku świata, objawiony został Abrahamowi w danej mu obietnicy, a teraz wypełniał się na oczach rozmawiających z Jezusem Żydów – „Słowo (obietnicy) stało się ciałem”.

„Który chociaż był w postaci Bożej nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom, a okazawszy się z postawy człowiekiem” Fil. 2;6-7.

Zwróćmy uwagę na następujące po zacytowanym fragmencie wiersze: 9 i 11.

w. 9 – „dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię”,

w. 11 – „i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca

Jezus nie wywyższył siebie samego, uczynił to Bóg wzbudzając go z martwych. Cały proces upokorzenia i wywyższenia Chrystusa był „ku chwale Boga Ojca”. Apostoł Paweł wyraźnie pokazuje, że Ojciec i Syn nie są sobie równi.

Zobaczmy, jaki jest kontekst tej wypowiedzi. W tym liście autor mówi o tym, jak ważny jest stan naszego umysłu – w omawianym rozdziale w wierszach od 2 do 5 czytamy: „… bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością. I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwalę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie …. Takiego bądźcie względem siebie usposobienia jakie było w Chrystusie Jezusie”. Paweł mówi, że nasza postawa powinna być taka, jak Chrystusa, pełna poświęcenia i pokornej służby. Omawiane wersety (w. 6 – 7) są komentarzem dotyczącym postawy Chrystusa, a nie zmiany jego natury – tak należy odczytywać te słowa.

Słowo „postać” – greckie „morphe”, nie może odnosić się do istoty natury, jak udowadnia to wiersz 7, gdzie mowa jest o Chrystusie przyjmującym „postać sługi”. Istota natury „sługi” nie różni się niczym od natury innego człowieka. Chociaż stan umysłu i postawa Chrystusa była podobna Bogu, nie wahał się on przyjąć na siebie „postawę sługi”.

Chrystus „wyparł się samego siebie” lub jak tłumaczy to Biblia Tysiąclecia i Uwspółcześniona Biblia Gdańska „ogołocił samego siebie”. Nawiązuje to do proroctwa mówiącego o Jego ukrzyżowaniu zawartego w Księdze Izajasza 53;12 – „ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony”. W Izajasza 52;14 czytamy – „jak wielu przeraziło się na jego widok – tak zeszpecony, niepodobny do ludzkiego był jego wygląd”. To „ogołacanie się” czy też „wypieranie się  samego siebie” było widoczne przez całe życie Chrystusa, a nie w czasie jego narodzin jak interpretują to trynitarze.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Zwrot „istniejąc w postaci Bożej”, tak jak to tłumaczy Biblia Tysiąclecia, nie oznacza „istniejąc od zawsze, od wieczności”. W Dziejach Apostolskich 7;55 czytamy, że Szczepan „będąc (będącym) pełen Ducha Świętego” był wówczas i przez jakiś czas później, nie oznacza to, że „zawsze był pełen Ducha Świętego”. Inne przykłady można znaleźć w Łk. 16;23, Dz. Ap. 2;30 czy też Gal. 2;14. Zwrot mówiący, że Chrystus istniał w „postaci Bożej” nie zakłada, że był w takiej postaci od zawsze, od początku.

Przedstawione komentarze dotyczą jedynie kilku fragmentów Pisma Świętego, które są powszechnie  błędnie interpretowane. Na pewno nie wyczerpuje to tematu, myślę jednak, że będzie to zachętą do dokładnego badania Pism wzorem braci z Berei, którzy „przyjęli Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (Dz. Ap. 17;11).