27.03

W liście św. Pawła do wiernych w Koryncie czytamy:

Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę, bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej,

lecz

spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących.

[1 Kor 1. 20-21]

Kontrast pomiędzy głupstwem a mądrością jest jasno przedstawiony w Pismach mówiących o prawdzie i zdajemy sobie sprawę, że istnieje ogromna różnica miedzy mądrością świata – która w rzeczy samej jest głupstwem dla Boga – a prawdziwą i istotną mądrością, która pochodzi z góry. Bóg unicestwi mądrość tego świata, ale obiecał ocalić tych, których świat uważa za głupich. Toteż jest bardzo ważną rzeczą, abyśmy rozumieli, czym jest prawdziwa mądrość.

Jakub opisuje prawdziwą mądrość następująco:

Mądrość zaś /zstępująca/ z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy.

[Jk 3.17]

To również Jakub radzi swym czytelnikom, by prosili o mądrość, gdyż:

Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma.

[Jk 1.5]

Jeśli więc pragniemy mądrości i prosimy o nią Boga, musimy jej także sami szukać. I wówczas Bóg nam pobłogosławi i nią obdarzy.

W Księdze Przysłów, którą właśnie zaczynamy czytać powtórnie, Salomon poświęca wiele uwagi temu ważnemu tematowi i docieramy tu do sedna sprawy. W pierwszym rozdziale Księgi o jej podstawach mówi w następujących słowach:

Podstawą wiedzy jest bojaźń Pańska, lecz głupcy odrzucają mądrość i karność.

[Prz 1.7]

Jednoznacznie kieruje się nas ku prawdziwej mądrości. Jest nią bojaźń Boża, a uczymy się jej poprzez Słowo.

nabywaj mądrości, nabywaj rozwagi, nie zapominaj słów moich ust!

[Prz 4.5]

Takiej rady udziela Duch uważnemu czytelnikowi, a rezultat posiadania mądrości jest ze wszech miar godny uwagi, zarówno w obecnym, jak i przyszłym życiu, ponieważ:

Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął, mąż, który nabył rozwagi: bo lepiej ją posiąść niż srebro, ją raczej nabyć niż złoto,

zdobycie jej lepsze od pereł, nie równe jej żadne klejnoty.

W prawicy swej trzyma ona dni długie, w lewicy – bogactwo, pomyślność;

jej drogi drogami miłymi, ku szczęściu wiodą wszystkie jej ścieżki.

Dla tego, co strzeże jej, drzewem jest życia, a kto się jej trzyma – szczęśliwy.

[Prz 3.13]

Jakimż wspaniałym darem jest mądrość! Żadne z naszych pragnień nie może się z nią równać. Jest unikalna, cenniejsza niż srebro i złoto, i daje w zamian spokój, szczęście, bogactwo, długie dni życia i faktycznie nieśmiertelność i miejsce w Bożym Królestwie.

Bóg jest dobry dla nas wszystkich i obdarował nas bardziej niż Salomona. Rzeczywiście jesteśmy wspaniale pobłogosławieni, ukazując w Panu tę mądrość zarówno w czynach, jak i słowach. Bóg to mądrość, która pochodzi z góry. W ewangelii Łukasza mamy przekazaną znakomitą naukę na przykładzie Jezusa, który ma związek z naszym poszukiwaniem mądrości Bożej. Czyż Jezus nie był Słowem, które stało się

ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.

[J 1.14]

by uczyć nas o Ojcu i tej prawdziwej mądrości, która pochodzi z góry? Św. Paweł mówi o nim, że

stał się dla nas mądrością

[1 Kor 1.30]

i zaiste widzimy w nim to wszystko, czego się oczekuje, że będzie widoczne w nas, jeśli mądrość zagości w naszych sercach i umysłach i będziemy żyć w Bożej bojaźni.

W ciągu ostatnich kilku dni czytaliśmy w ewangelii Łukasza o tym doniosłym, strasznym, ostatnim tygodniu w życiu naszego Pana, którego kulminacją stało się ukrzyżowanie Jezusa.

postanowił udać się do Jerozolimy

[Łk 9.51]

Jest to bardzo obrazowe wyrażenie. Mówi o decyzji, zdecydowaniu stanięcia twarzą w twarz ze swoim przeznaczeniem, nawet jeśli miał umrzeć za nasze grzechy. W czytanym wczoraj rozdziale ewangelii św. Łukasza czytamy:

Potem wziął Dwunastu i powiedział do nich: Oto idziemy do Jerozolimy i spełni się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym.

Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty;

ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa.

[Łk 18.31-34]

             Kiedy się nad tym zastanowimy, były to słowa o kimś, o kim oni wcześniej mówili, gdyż Jezus mówił swym uczniom dokładnie o tym, co miało się z nim zdarzyć w następnych kilku dniach, ponieważ Jezus wiedział, iż musi umrzeć za grzechy ludzi,

Oni jednak nic z tego nie zrozumieli.

[Łk 18.34]

Kiedy myślimy o tych wydarzeniach w ich kontekście, dopiero zdajemy sobie sprawę z odwagi, wiary, hartu ducha, których one wymagały. Jakąż cierpliwość, wyrozumiałość, zrozumienie i miłość widzimy w tym, którego –zebrawszy się tu razem dzisiaj – wspominamy! Oto mądrość, która

jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy.

[Jk 3.17]

Te wszystkie cechy widzimy w Jezusie, naszym Panu, wielkim dla nas przykładzie, a ponieważ mamy go w wielkim poważaniu, jak nam to każe apostoł, są dla nas bardzo przekonywujące.

Z pewnością wszyscy musimy mieć wyrzuty sumienia, falę strachu, i być może pewne rozczarowanie sobą, kiedy patrzymy na Jezusa i widzimy tak niezwykłe przejawy tej prawdziwej mądrości, która może pochodzić tylko od Boga. No cóż, jeśli naprawdę czujemy się rozczarowani swoimi wysiłkami, to podążamy dzisiejszego ranka właściwą drogą samokontroli, gdyż wspaniały przykład Jezusa poruszył nasze serca i możemy już podjąć decyzję podążania za nim w bliższej odległości w dniach, które pozostały do powrotu Pana. Żywe wcielenie mądrości w Panu Jezusie Chrystusie będzie musiało mieć wpływ na nas w zamierzonej przez nas drodze.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej temu, co się zdarzyło w ostatnich kilku dniach przed ukrzyżowaniem Jezusa, ponieważ jego zachowanie jest dla nas wzorem i przykładem. Musimy patrzeć na niego ciągle, żebyśmy zachowali normy, które pokazał nam w swoim życiu jako przykład do naśladowania. Następnym miejscem, które Jezus miał przejść, było Jerycho; to tutaj miało miejsce zdarzenie, o którym czytaliśmy wczoraj, a które prowadzi nas do rozdziału przeczytanego przez nas wspólnie dzisiaj. Jeśli pamiętamy, że Jezus był w drodze do Jerozolimy, do zdrady, aresztowania, sądu i w końcu ukrzyżowania, to wszystko, co stało się w Jerychu, jest tym bardziej istotne dla nas w końcowych dniach naszej podróży do miasta naszego Króla.

Ostatnie wersy 18. rozdziału ewangelii św. Łukasza opisują cudowne uzdrowienie niewidomego. Słysząc wzrastający hałas zbliżającego się tłumu, człowiek ten zapytał tych, którzy stali w pobliżu, co oznacza ten tumult. Zauważmy, nie mógł sam zobaczyć i polegał całkowicie na wzroku swych przyjaciół patrzących za niego; mając takie okropne schorzenie i będąc inwalidą, pragnął odzyskania wzroku bardziej niż czegokolwiek innego. Toteż kiedy został poinformowany, że Jezus z Nazaretu ma tam przechodzić, nie mógł się dłużej pohamować i zaczął krzyczeć:

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!

Tłum próbował go powstrzymać, lecz nic nie mogło uciszyć jego wrzasku:

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!

Oczywiście ten mężczyzna był obeznany ze Starym Testamentem i być może rozumiał treść Psalmu 110. Z pewnością wiedział, że Jezus był synem Dawida i że miłosierdzie bierze się od niego po wszystkie czasy. Jeśliby tylko mógłby go przywołać w tej chwili, by przywrócił mu wzrok i go uzdrowił! To było jego jedynym pragnieniem, gdyż w tamtych czasach nie było optyków ani odpowiednich szpitali, w których leczono by wzrok. Wiedział, że jego jedyna nadzieja na uzdrowienie leży w miłosierdziu syna Dawida, wiec słysząc, że Jezus się zbliża, wiedział, iż była to jedyna nadzieja jego zbawienia. W dalszym ciągu krzyczał:

ulituj się nade mną!

Jezus zatrzymał się. Zwrócił uwagę na nieszczęście tego człowieka i nie zważając na straszną przyczynę swojej własnej podróży do Jerozolimy, znalazł czas, by pomyśleć o godnym pożałowania, niepełnosprawnym, cierpiącym człowieku.

Polecił tłumowi przyprowadzić do siebie niewidomego, a kiedy ten przyszedł, zapytał go:

Co chcesz, abym ci uczynił?

Odpowiedział:

Panie, żebym przejrzał.

I Jezus rzekł do niego:

Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła.

„Twoja wiara cię uzdrowiła”. Co takiego możemy dostrzec w tym zdarzeniu, co odpowiadałoby naszej sytuacji dzisiejszego ranka? Sytuacja tego niewidomego. Pewnego dnia i my siedzieliśmy przy brzegu drogi, nie robiąc nic ważnego, tracąc czas dzień po dniu. Potem usłyszeliśmy, że możemy odzyskać wzrok, że jeśli namaścilibyśmy swoje oczy balsamem do oczu, moglibyśmy zobaczyć, iż nasza ślepota może być usunięta poprzez uzdrawiające słowo Pana Jezusa, że możemy otworzyć swoje oczy, by ujrzeć cudowne rzeczy w Prawie, prawdziwe nauczanie zawarte w ewangeliach i wspaniałość przykładu Jezusa. I wtedy także, podobnie jak niewidomy, powinniśmy iść wielbić Boga. Tamten człowiek tak uczynił. Szedł wielbiąc Boga. Czyniąc rzeczy, które nakazuje Słowo i będąc odnalezionym dzięki Pańskiemu miłosierdziu  –gdyż ulitował się nad nim, jak czytamy – powinniśmy znaleźć zbawienie w nadchodzącym czasie.

Pomijając poruszającą stronę tej sceny, pamiętajmy o fakcie, że Jezus znalazł czas, by się zatrzymać i pomóc innym w ich nieszczęściu i problemach, podczas kiedy on sam znajdował się w swojej ostatniej drodze do Jerozolimy, gdzie miał zostać ukrzyżowany. Nauka, jaka płynie z tego małego, lecz znaczącego zdarzenia, ma wielkie znaczenie dla nas w manifestowaniu tej mądrości, która pochodzi z góry, która jest: przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy.

Tak więc staramy się pamiętać o tym wydarzeniu, kiedy przechodzimy do czytania dzisiaj rozdziału 19. Jezus znajduje się już bliżej Jerozolimy, w odległości około 9 km. Przeszedł przez Jerycho. Następna będzie Jerozolima. Tłum wciąż postępuje za nim, czekając na kolejne cuda, a Jezus miał właśnie ukazać ostatnie nauki, wynikające z tej ostatniej podróży. Był tam Izraelita, Zacheusz, liczący sobie zapewne nie więcej niż 150 – 160 cm wzrostu, gdyż był niskiego wzrostu. Pragnął on ujrzeć Jezusa, gdyż słyszał, że będzie tamtędy przechodził; jest powiedziane, iż był on zwierzchnikiem celników, człowiekiem bardzo bogatym. Pobiegł więc naprzód  i wspiął się na sykomorę, którą znamy także jako morwę albo egipskie drzewo figowe. Obydwa te drzewa rosną przy drodze i mają nisko zwisające gałęzie, więc mogły zapewnić dobre miejsce widokowe Kiedy Jezus podszedł do tego drzewa, zatrzymał się i patrząc w górę zawołał:

Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.

I Zacheusz zszedł z pośpiechem, jak czytamy, i przyjął Jezusa z radością.

Tłum natychmiast zaczął szemrać, że Jezus ma zamiar być gościem grzesznika, lecz świadectwo wiary Zacheusza widzimy już w następnym wersie:

Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie.

A Jezus rzekł do niego:

Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama.

Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.

Wiele jest w tym zdarzeniu godnego naszej uwagi. Wypływająca z niego nauka pomoże nam być może lepiej docenić nasze powołanie w Jezusie Chrystusie, że dzięki temu możemy zostać przez niego zaakceptowani, gdy staniemy przed nim, by zdać relację z naszej służby. Jezus powiedział, że przyszedł szukać i odnaleźć to, co się zgubiło; innymi słowy, zagubione owce z domu Izraela. O nie głównie się troszczył i jego celem było głoszenie ewangelii najpierw im, a potem poprzez apostołów i Słowo całemu światu. Oto mamy tu Zacheusza, zagubionego pośród Izraelitów, a jednak to człowiek pragnący być przyjętym przez Pana Jezusa. Jego serce było prawe pod tym względem. Był dobrym człowiekiem. A jak został zauważonym przez Jezusa? Przez wspięcie się do góry i stanie się częścią drzewa figowego, jakby jego gałęzią na moment, i w tej pozycji ujrzał go Mistrz, i zawołał na niego:

zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.

Być może dostrzegamy symboliczne znaczenie i naukę płynącą z tych okoliczności, ale musimy uważać, by nie pójść pod tym względem za daleko.

Następnie Zacheusz dobrowolnie zadeklarował:

Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie.

Takie szczere podsumowanie swego życia spodobało się Chrystusowi, a jednocześnie mówi to bardzo wiele o samym Zacheuszu. Będąc poborcą podatkowym, zwierzchnikiem celników, człowiekiem bogatym, nie cieszył się sympatią ludzi. Lud nienawidził posiadaczy i zawsze patrzył na nich z podejrzliwością. Ale jego bogactwo nie było nabyte nieuczciwie, w przeciwnym bowiem razie Jezus by ujawnił w pełni nieszczerość jego deklaracji i jesteśmy pewni, że Pan wykorzystałby tę okazję, by go potępić. Nie, ten człowiek zdobył swoje dobra uczciwie i był wystarczająco mądry i życzliwy, by użyć swojego bogactwa na korzyść mniej hojnie obdarzonych ludzi. Wspomina się o biednych jako obdarzonych jego dobrami i bez wątpienia mogli oni łatwo poręczyć za niego, jeśli chciałby od nich potwierdzenia faktów. Ale nie było to absolutnie konieczne, gdyż Chrystus znał wnętrze człowieka i mógł od razu stwierdzić, że to była prawda.

Widzimy tu także, iż bogaci nie są potępieni, jeśli są uczciwi. Zacheusz to prawy człowiek, dobry i zważający na innych, który użył znacznej części swego bogactwa dla dobra biednych, który rozdał połowę swego mienia. Nie był to mały dar, gdyż będąc nazwanym bogatym, musiał posiadać ogromne dobra, a ich połowa była dużą sumą. Niewielu z nas znajduje się w takiej sytuacji. Niektórzy z nas są mogą posiadać mniej, niż mieli w przeszłości, a inni żyją tylko z emerytury, nie będąc w stanie dawać na biednych, ale bez wątpienia czynili to przez całe swoje dotychczasowe życie. Ale wszyscy, bez względu na naszą pozycję, nabierzmy otuchy, gdyż mamy największy dar dla ludzkości. Został on nazwany drogocenną perłą [Mt 13.46] Jest nim skarb w niebie, a jeśli przy tym połączony z mądrością, która pochodzi z góry, jest zaiste darem cenniejszym niż srebro i złoto. Zapewni on na końcu  bezcenny dar nieśmiertelności i chwały w Bożym Królestwie.

To miłość pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła, jak dobrze wiemy. Nie chcemy tego. Nie pragniemy opływać w doczesne bogactwa tego świata. My przede wszystkim pragniemy Bożego Królestwa i Jego sprawiedliwości, a następnie wszystko to, co Bóg uznaje za odpowiednie w różnych sytuacjach w naszym życiu, to będzie nam dane. Toteż czy będziemy bogaci, czy biedni, to najważniejszą rzeczą jest, czy nasze serca są prawe wobec Boga; że jesteśmy uczciwi, życzliwi, usłużni i pełni miłosierdzia oraz że dzielimy się ze świętymi będącymi w potrzebie, czym Bóg nas obdarzył. Jeśli jesteśmy w stanie podzielić się czymkolwiek z innymi, małym czy wielkim, z głębi serca, to jest to o wiele bardziej cenne, niż tysiące dane niechętnie, bez miłości i dobrej woli.

Tak więc jeśli Chrystus ma zamieszkać w naszym domu, jak to było w przypadku Zacheusza, to musimy znaleźć się w sytuacji godnych przyjęcia przez naszego Pana. Nasze serca musi wypełniać mądrość pochodząca z góry i musimy zrozumieć prawdziwe znaczenie słów:

Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy.

[Mt 12.35]

Zacheusz to typowy przykład zwyczajnego, dobrego człowieka. Usłyszawszy, że Pan miał przechodzić w pobliżu, zapragnął ponad wszystko, by w ten niezwykły dzień być może znaleźć uznanie w jego oczach.

Szkoda, że to wydarzenie zostało w pewnym stopniu zepsute przez tych, którzy szemrali niezadowoleni przeciw Jezusowi, mówiąc, że będzie gościem u grzesznika. Obecnie rzadko my sami jesteśmy z dala od narzekających ludzi. Świat jest pełen skarżących się i agitatorów. Nikt nie jest zadowolony czy usatysfakcjonowany w tym ponurym i strasznym świecie, w którym żyjemy, i musimy dbać, by ta sama tendencja nie zniszczyła naszego spojrzenia na świat i byśmy nie stali się jak Izrael, który był pełen starych, narzekających i skarżących się ludzi. Przeciwnie, pamiętamy słowa przytoczone wcześniej:

Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął, mąż

[Prz 3.13]

i czasem śpiewamy:

Nikt nie ma większego powodu do zadowolenia, jak ten, kto pogodzony z Bogiem.

             Tak, mamy wszystkie powody ku temu, by się radować. Wkrótce staniemy przed Panem, by zostać nagrodzonymi stosownie do naszych uczynków. Wtedy mądrość pochodząca z góry, będąca w naszych sercach i umysłach i przejawiająca się w naszym codziennym życiu, wyda swoje ostateczne owoce i zostaniemy przyjęci do wiecznego życia z naszym Panem, gdzie będzie panowała na zawsze radość. W międzyczasie z powodu naszej prawości nasi współcześni mogą narzekać na nas. Z pewnością będą wyśmiewać nas i mówić przeciwko nam wszelkie złe rzeczy, ale cieszmy się i bądźmy niezmiernie zadowoleni, gdyż:

wasza nagroda wielka jest w niebie.

[Mt 5.12]

Na końcu Jezus powiedział do Zacheusza:

Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu

Cóż za wspaniałe błogosławieństwo! Nic Nie może się z nim równać.

zbawienie stało się udziałem tego domu

Ciekawe, co Jezus powie do nas, do ciebie i do mnie. Czy będą to słowa:

Dobrze, sługo dobry i wierny! wejdź do radości twego pana!

Czy też usłyszymy te straszne słowa:

Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie

[Mt 7.23]

Dzisiaj możemy wybrać. Nasze przeznaczenie leży w naszej mądrości. Jeśli staniemy z Chrystusem i pragnąć będziemy tego, co pochodzi z góry, gdzie Chrystus zasiada po prawicy Boga, a nasze uczucia są powiązane z tym, co w górze, a nie na ziemi,

Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu.

[Kol 3.3]

to powinniśmy manifestować ten cudowny dar mądrości pochodzącej z góry, czystej, dalej, skłonnej do zgody, ustępliwej, posłusznej, pełnej miłosierdzia i dobrych owoców, wolnej od względów ludzkich i obłudy.

Wznieśmy więc w górę ręce i podnieśmy oczy, i miejmy na uwadze, że powinniśmy pamiętać o Panu Jezusie i widzieć odbicie jego czynów w naszym codziennym życiu, gdyż staramy się szczerze okazywać tę wielką mądrość i prawdziwe życie w zgodzie z tym, co usłyszeliśmy od Pana Jezusa Chrystusa, i niech Bóg błogosławi każdego z nas w naszym wysiłku i staraniach, by się stać mu podobnym.