3.04.

Krótki list Pawła do Galacjan, którego część czytaliśmy dzisiaj razem, dotyczy głównie potępienia przez apostoła fałszywego kroku, jaki wielu braci i wiele sióstr uczyniło, powracając do prawa Mojżeszowego. I dlatego, iż istnieje małe prawdopodobieństwo, że pójdziemy za ich przykładem, możemy uważać, iż niewiele jest w tym liście do rozważania przez nas. Ale z pewnością fakt, że Duch natchnął Pawła do sformułowania takich, a nie innych argumentów, i że zostały one włączone do Pisma i zachowane na przestrzeni minionych wieków aż do naszych czasów, pokazują, że jest w nim coś więcej, niż tylko to, co dotyczyło ówczesnych Galacjan. To co bracia w Galacji czynili, było odwróceniem się od wewnętrznego życia duchowego prawdziwych braci w Chrystusie do zewnętrznego i obrzędowego systemu Prawa Mojżeszowego; zamienili porękę dóbr/pewność na jej cień. I tego właśnie powinniśmy nauczyć się wszyscy, mając na względzie ich błąd.
Około 53 roku apostoł Paweł, w czasie swej drugiej podróży misyjnej, przeszedł przez centrum obszaru, znanego obecnie jako Turcja – wówczas była to prowincja zwana Galacją – głosząc ewangelię, pomagając w formowaniu kilku małych eklezji na tym terenie. Możemy więc wyobrazić sobie jego rozczarowanie, kiedy usłyszał jakieś pięć lat później, że grupa judaizujących (wywodząca się prawdopodobnie spośród Żydów z Palestyny) przekonała tamtejszych chrześcijan, by powrócili do przestrzegania Prawa Mojżeszowego. Dla wielu z nich, którzy nie byli Żydami, lecz poganami, była to zgoda na wzięcie ciężaru, którego sami Żydzi nie mogli unieść. Możemy zrozumieć szczere słowa Pawła zawarte na początku listu. Gal 1.6-7: Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową. Jedną z przyjemności, jakie daje obcowanie z Prawdą, jest to, że plan Boga pozostaje niezmienny przez cały czas. Nie zmienia się, lecz stopniowo się odsłania w ciągu wieków, ukazuje z wyprzedzeniem więcej i więcej doskonałej wiedzy i mądrości Tego, który powołuje na tej ziemi osoby, które w końcu przejmą Jego własne dzieło. To tylko człowiek w swej głupocie ośmiela się wtrącać w najwyższą Prawdę, którą Bóg zechciał objawić. Zatem nie bez powodu Paweł mówi (w. 8): Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Prawdziwa ewangelia, jak czytaliśmy w rozdziale 3., była tą samą ewangelią, która była głoszona Abrahamowi setki lat wcześniej, zanim Prawo zostało dane Izraelowi. Gal 3.8: A Pismo, które przewidziało, że Bóg z wiary usprawiedliwia pogan, uprzednio zapowiedziało Abrahamowi: W tobie będą błogosławione wszystkie narody.
Abraham żył tyle lat wcześniej od braci i sióstr z pierwszego wieku, ile my żyjemy po nich, lecz Abraham zajmował i nadal zajmuje najważniejsze miejsce w Bożym planie. Jest on wymieniony z imienia sześciokrotnie w tym trzecim rozdziale. Dlaczego Abraham pełni tak ważną rolę w Bożym planie? Ponieważ, w uznaniu jego wiary, Bóg przyrzekł ziemię jemu i jego potomstwu. Jest więc jasne, że tylko ci mogą mieć udział w tym błogosławieństwie, którzy mogą udowodnić, że zostali włączeni do rodziny Abrahama na podstawie wyłożonej przez Boga w Pismach. Sytuację tę ilustruje przestrzeganie prawa własności wśród cywilizowanych ludzi. Jeśli człowiek staje się właścicielem jakiejś posiadłości, pozostaje ona
jego własnością do końca jego życia, a potem przechodzi na własność spadkobierców. Mógł on mieć wielu przyjaciół, lecz, o ile nie wskaże na nich imiennie w swoim testamencie, jego własność nie przechodzi na ich własność. W przypadku Abrahama, Bóg przekazał mu tę piękną ziemię jako jego posiadłość; Bóg uczynił go, jak czytamy w Piśmie, dziedzicem świata. Dlatego nikt inny nie może objąć ją w posiadanie, a Bóg ma ją ciągle w Swej opiece, gwarantując, że własność ta pozostanie przy nim. Kto zatem dziedziczy po Abrahamie? Nie dzieci cielesne/synowie co do ciała, gdyż w takim wypadku nie tylko Izaak, ale również Iszmael i Ezaw, i ich potomkowie staliby się współdziedzicami świata po Abrahamie, a my, jako nie-Żydzi, nie mielibyśmy w nim swego miejsca. Pismo stwierdza aż nazbyt jasno, że Bóg nie odnosi obietnicy tylko do cielesnego potomstwa, ale do tych, którzy są duchowymi synami Abrahama, synami danymi mu w zgodzie z Bożą obietnicą, mężczyźni i kobiety wiary, synowie i córki zrodzone przez Słowo Ducha. Paweł mówi w Gal 4.28-31: Wy zaś, bracia, podobnie jak Izaak, dziećmi obietnicy jesteście. Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz. Lecz co mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i syna jej; nie będzie bowiem dziedziczył syn niewolnicy z synem wolnej. Przeto, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, lecz wolnej! Nasz brat Thomas, omawiając ten ustęp, pisze w Elpis Israel: „By być synem wolnej, człowiek (chociaż jest Żydem) musi wierzyć w obietnice dane Abrahamowi; musi mieć podobne usposobienie; musi być posłuszny jak Abraham; musi wierzyć w Jezusa jako potomka Abrahama, powiązanego z nim tą obietnicą, musi uwierzyć w jego Imię; musi zostać legalnie włączony w Chrystusa poprzez całkowite zanurzenie w Ojcu, Synu i Duchu Świętym; spełniwszy te warunki, zostaje on włączony do rodziny Boga, do której członków powiedziano: wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa.”
Niemniej jednak, jak wiemy ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. W ciele, które teraz posiadamy, ani my, ani sam Abraham, ani nawet sam potomek, Pan Jezus Chrystus, nie może objąć w posiadanie przyrzeczonego Królestwa. To ciało służy tylko czasowo wypełnieniu planu Boga. To forma próby, przez którą musi przejść każdy syn Boga; lecz przechodzona w wierze, staje się środkiem wypracowania i kształtowania osobowości, które będą godne żyć wtedy, gdy obecny czas zostanie zapomniany. Jest to część obietnicy zawartej w ewangelii, że jeśli wytrwamy w wierze, Chrystus, po swym powrocie, przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może. Ale tymczasem jesteśmy ziemscy, i Abraham uznał to, mówiąc: Oto ośmielam się jeszcze mówić do Pana mego, choć jestem prochem i popiołem. Abraham nie tylko uznał swą prawdziwą naturę, ale również absolutną władzę i wyższość Boga. Kiedy Pan wezwał go do złożenia w ofierze jego syna, Izaaka, nie wahał się ani przez moment, i następne trzy dni, kiedy szedł z młodzieńcem do kraju Moria, pokazały, że w pełni miał zamiar być posłusznym do końca. To wydarzenie pokazało charakter Abrahama oraz mądrość wyboru Boga usprawiedliwienia tego właśnie człowieka. Był on typem człowieka, jakiego potrzebował Bóg dla wykonania Swego planu. Przypomnijmy sobie tamtą obietnicę: Przysiągłem na siebie samego, mówi Pan: Ponieważ to uczyniłeś i nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego będę ci błogosławił obficie i rozmnożę tak licznie potomstwo twoje jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morza, … i w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie
narody ziemi za to, że usłuchałeś głosu mego. Było to odpowiednie podłoże dla podstaw Bożego planu; człowiek cichy i posłuszny wobec Boga. Jak powiedział Pan o nim przy innej okazji: Wybrałem go bowiem, aby nakazał synom swoim i domowi swemu po sobie strzec drogi Pana, … tak iżby Pan mógł wypełnić względem Abrahama to, co o nim powiedział.
Lecz stosunkowo nieliczni naturalni potomkowie Abrahama poszli za jego szlachetnym przykładem. Dlatego, kiedy dzieci Izraela rozrosły się w mały naród i Bóg przywiódł ich do ziemi obiecanej, konieczne stało się wprowadzenie ostrzejszej dyscypliny; Bóg ustanowił dla nich zakon/prawo, odpowiedni dla ich potrzeb. Gal 3.19: Został on dodany z powodu przestępstw, aż do przyjścia potomka, którego dotyczy obietnica; a został on dany przez aniołów do rąk pośrednika. Chociaż jest ono nazwane pierwszym przymierzem, wiemy, że zostało ono dane po przymierzu z Abrahamem. Jak mówi w innym miejscu Paweł: zakon nie jest ustanowiony dla sprawiedliwego, lecz dla nieprawych i nieposłusznych, dla bezbożnych i grzeszników, dla bezecnych i nieczystych, dla… mężobójców… Było to dobre prawo. Było ono, jak mówi apostoł: święte, sprawiedliwe i dobre, stworzone przez Boga dla kierowania Izraelem, oraz (o czym rzadko myślimy) działało ono bez najmniejszej usterki jako kodeks postepowania narodu przez ponad 15 wieków. Ale Prawo Mojżeszowe, które pojawiło się wieki później po przymierzu z Abrahamem, nigdy nie miało na celu zastąpić tamtego przymierza. Przymierze zawarte z Abrahamem było pełnoprawną obietnicą daną przez Ojca niebieskiego. Całkowite jej wypełnienie zależy wyłącznie od wierności Boga danemu przez Siebie słowu i dlatego zostanie ona wypełniona co do joty.
Z drugiej strony, Prawo Mojżeszowe zależało od dwóch rzeczy: obietnicy Boga oraz podporządkowania się przez Izrael warunkom tej obietnicy. … jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego… ; ale Izrael do niej nie dorósł. Jak napisał Paweł w Gal 3.21: A czy może Prawo to sprzeciwia się obietnicom Bożym? Żadną miarą! Gdyby mianowicie dane było Prawo, mające moc udzielania życia, wówczas rzeczywiście usprawiedliwienie płynęłoby z Prawa. Lecz Pismo poddało wszystko pod /władzę/ grzechu, aby obietnica dostała się na drodze wiary w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą.
Lecz, o czym się przekonaliśmy, Prawo służyło ważnemu celowi. Dla szczerego Izraelity, konsekwentnie próbującego zachowywać jego nakazy, objawiało słabość jego natury i jego całkowitą zależność we wszystkim od miłosierdzia, wyrozumiałości i łaski Boga. Apostoł Paweł pokazuje nam pomocny obraz reakcji szczerego Izraelity, podporządkowanego Prawu: Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię. … Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu …Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Taki był cel istnienia Prawa: aby wszelkie usta były zamknięte i aby świat cały podlegał sądowi Bożemu.
Jakże więc rozczarowujące było dla Pawła odkrycie, że eklezja w Galacji, którą osobiście nauczał dobrej nowiny, powróciła do przestrzegania Prawa. Wskazuje on, że
wielokrotnie opierał się radom, by nawróceni poganie zostali włączeni w krąg wymagań Prawa. Powstrzymał tych, którzy utrzymywali, że Tytus, który był Grekiem, powinien zostać obrzezany zgodnie z Prawem; wziął udział w delegacji do Jerozolimy celem skonsultowania się z apostołami odnośnie tej sprawy i otrzymał od nich potwierdzenie, że prawo nie odnosi się do nie-Żydów; oparł się Piotrowi i Jakubowi, kiedy ci chcieli odseparować się od nowych braci i sióstr w Chrystusie. Trafnie podsumowuje swoje stanowisko w Gal 3.13-14: Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie, aby błogosławieństwo Abrahamowe przeszło na pogan w Jezusie Chrystusie, my zaś, abyśmy obiecanego Ducha otrzymali przez wiarę.
Taka jest więc uprzywilejowana sytuacja, w której i my się dzisiaj znajdujemy, dzięki doskonałemu posłuszeństwu i ofierze Chrystusa, i dzięki uczciwej pracy takich ludzi, jak apostoł Paweł, w celu zachowania dla nas prawdziwej wiedzy o Bożym planie. Brat Thomas pisał na ten temat: „Nie ma prawdziwej religii bez wiary; ani prawdziwej wiary bez uwierzenia w Prawdę. Chociaż wiara oparta na Piśmie jest niezwykłą rzadkością wśród ludzi, jest ona niezmiernie prosta i bynajmniej nie trudna do zdobycia, kiedy się jej szuka właściwie. Paweł daje najlepszą definicję istniejącej wiary: A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy. Tylko z takiej wiary Bóg może być zadowolony. To wiara, która łączy przeszłość z przyszłością. Człowiek, który ją posiada, wie, co mówili o Jezusie apostołowie i jest w pełni przekonany o prawdziwości ich relacji; zna on również wspaniałe i cenne obietnice, które złożył Bóg odnośnie przyszłości, i z pełnym zaufaniem oczekuje dosłownego ich wypełnienia się.”
Obecnie mamy o wiele więcej powodów, by wierzyć, niż miał ich Abraham, gdyż znajdujemy się u końca dni. Możemy patrzeć wstecz na te blisko 4 000 lat odsłaniania Bożego planu, czego nie mógł widzieć Abraham. Abrahamowi powiedziane zostało o ucisku jego potomków w Egipcie, ale my wiemy, w jaki sposób zapowiedź ta dokładnie się spełniła. Abrahamowi powiedziano, że jego lud stanie się wielkim narodem, a my znamy jego długą historię. Abraham wiedział o obiecanym „nasieniu/potomku”, a my możemy czytać relację z jego życia. Abraham wierzył, że Bóg osobiście zapewni Baranka na ofiarę, a my spotykamy się, by wspominać sposób, w jaki się to wypełniło. Abraham doświadczył typicznego potwierdzenia przymierza zawartego z nim przez Boga, a my przypominamy ostateczne potwierdzenie tego przymierza w złożeniu w ofierze Jezusa Chrystusa. Nie starczy nam czasu na omówienie szczegółowo proroctw, które znalazły swe wypełnienie jako potwierdzenie Bożego planu zmierzającego do założenia Jego Królestwa na ziemi. W obliczu tego wszystkiego, czyż może nam zabraknąć wiary, że Bóg będzie nadal wcielał w życie Swój plan do czasu, aż cała Ziemia wypełni się Jego chwałą? Cóż, przyznajmy, to nasze zapominanie o tych sprawach przyczynia się do odpadnięcia przez niektórych od wspaniałej nadziei zawartej w ewangelii. Jezus często musiał upominać swych uczniów z powodu braku w nich wiary. Rzekł do Piotra: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Do uczniów, którzy nie mogli dokonać uzdrowienia powiedział: gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się (gdyż dał im moc czynienia cudów w jego imieniu). Do uczniów rzekł innym razem, gdy spostrzegli, że nie mają chleba: Małowierni, czemuż rozprawiacie nad tym, że chleba nie macie? Nie chodzi o
to, że nie mieli wiary, ale że była ona za mała, by znieść najmniejszą przeciwność; gdy pojawiały się jakiekolwiek okoliczności im przeciwne, zapominali o tej wszechpotężnej, lecz niewidzialnej ręce Boga i Jego nieustającej miłości. Fakt, że Jezus wielokrotnie ich napominał, pokazuje, iż było w ich mocy rozwinięcie w sobie większej wiary. I możemy być pewni, że odnosi się to także do każdej generacji na przestrzeni wieków, aż po nasze czasy. Wiara jest pewnością opartą na dowodach. Każdy z nas powinien być pewny, że wykorzystał każdą sposobność dla wzmocnienia i odnowy tej pewności. Jak? Przez dawanie pierwszeństwa sprawom, które zwiększą nasza wiarę; to codzienne czytanie i rozmyślanie nad słowem Boga; to modlitwa do Boga; to uczestniczenie w spotkaniach (nie tylko w celu łamania chleba, ale także w wykładach, przynajmniej raz w tygodniu, w spotkaniach poświęconych wspólnemu studiowaniu Pisma). Jak to się dzieje, że widzimy dużą liczbę braci i sióstr na spotkaniu w niedzielny ranek, a tylko nielicznych w niedzielne wieczory podczas wykładów, a garstkę jedynie w środku tygodnia? Niektórzy, bez wątpienia, mają uzasadnione powody do pozostania w domu, ale upewnijmy się, że nie stało się to po prostu naszym przyzwyczajeniem. Świat wokół nas wynalazł dla siebie niezliczone formy zainteresowań, ale jeśli mamy mieć wiarę Abrahama, potrzebujemy do pogłębiania jej każdej przy sposobności, których tak wiele dał nam nasz Ojciec niebieski w naszej eklezji. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać. Jeśli tutaj będzie nasze serce, będziemy chcieli tu być.
Świat, z jego wszystkimi przyjemnościami, jest smutnym miejscem. Ludzie wiedzą w swych sercach, że czekają ich problemy, a my, którzy znamy plan Boga, wiemy też, że będzie znacznie gorzej, niż oni wiedzą czy przypuszczają. Stacja radarowa w Yorkshire powstała, by ostrzec mieszkańców cztery minuty przed atakiem nuklearnym. Cztery minuty, to wszystko. Przychodzą nam na myśl słowa Chrystusa odnośnie końca państwa żydowskiego: Czy widzisz te wielkie budowle? Nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie został rozwalony. Czyż nie można ich przywołać w stosunku do dnia dzisiejszego? Odnośnie końca czasów pogan, Pismo mówi: i legły w gruzach miasta pogan.
Czy nasze serce jest skoncentrowane na rzeczach teraźniejszych? Bądźmy mądrzy i pójdźmy za przykładem Abrahama, który wyszedł z bogatego Ur chaldejskiego, ponieważ szukał miasta mającego mocne fundamenty, którego budowniczym i twórcą jest Bóg. Jeśli będziemy mieć wiarę Abrahama, to nie będziemy jak ten świat, przygnębieni i zniechęceni. Przeciwnie, odzyskamy radość, która wypełniała serca naszych braci i sióstr, żyjących w pierwszym wieku, oczekujących z pełnym zaufaniem powrotu Chrystusa i założenia Królestwa; pewnych miłości Boga; szczęśliwych z powodu wspólnej pracy w służbie Pana, wyglądających z zapałem dnia jego przyjścia i tych wspaniałych błogosławieństw, którymi zostaną przez niego obdarzeni. Gal 3.26-29: Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie. A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy. Jest to właściwe nastawienie, jak sądzimy. Jak mówi Paweł w innym miejscu: Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. Bo kto w tym służy Chrystusowi, miły jest Bogu i przyjemny ludziom.