17.09

Łk 12.35-37:
Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z wesela, przyjdzie i zapuka. Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie czuwających. Zaprawdę, powiadam wam, iż się przepasze i posadzi ich przy stole, i przystąpiwszy, będzie im usługiwał.

Czyż nie jest to zdumiewające i wspaniałe? W tej paraboli ukazany jest, jak się uważa, powrót pana z uczty weselnej. Tym panem jest Syn Człowieczy. Innymi słowy, Chrystus, Mesjasz. Czyż nie oczekiwalibyśmy, iż to słudzy czujnie oczekiwać powinni powrotu pana, aby to oni byli gotowi jemu usługiwać po jego powrocie do domu?

Łk 12.38:
Czy przyjdzie o drugiej, czy o trzeciej straży, a zastanie ich tak, błogosławieni oni!
Zastanie ich tak, tj. gotowych, więc mogących pośpieszyć do drzwi natychmiast, gdy pan zapuka. Błogosławieni rzeczywiście są ci słudzy, gdyż ich pan nie tylko powrócił, ale i kazał im usiąść przy stole i usługiwał im. Ich pan ubrał się tak jak oni, słudzy, i zgotuje im ucztę, by mogli się nią radować.
Najważniejszym zagadnieniem w tej opowieści jest to, że słudzy muszą zawsze być czujni i gotowi, by móc przywitać swego pana, otwierając mu drzwi natychmiast, gdy ten do nich zapuka. Tę ważną kwestię podkreśla Jezus w dalszej części swego nauczania:

Łk 12.39-40:
To wiedzcie, że gdyby wiedział gospodarz, o której godzinie złodziej przyjdzie, nie dopuściłby do tego, by podkopano dom jego. I wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie.

Chodzi o to, że my po prostu nie wiemy, kiedy pan przyjdzie, tym niemniej musimy być czujni i zdawać sobie sprawę z tego, iż może to nastąpić w każdej chwili. Nawet nie będziemy się spodziewać, że przyjdzie, kiedy właśnie to się stanie. Nie możemy dać się zaskoczyć! Więc musimy uważnie obserwować.

Co zatem w praktyce ma na myśli Jezus, mówiąc, że musimy być gotowi na jego przyjście? Wiemy wszyscy, co znaczy być gotowym na przyjazd do naszego domu gości. Nasz dom musi zostać wysprzątany, rzeczy uporządkowane, a meble wypolerowane. Łóżka zaścielone i ręczniki wyłożone w pokoju gościnnym. Może nagrzane mieszkanie, jeśli jest zimno. Trzeba przygotować wiele jedzenia, zastawić stół i ogrzać talerze w oczekiwaniu na przyjazd gości. Nasze oczy wypatrują i uszy nadsłuchują znaków ich przybycia. A potem słyszymy pukanie do drzwi i podążamy szybko, by je natychmiast otworzyć z radością. Ale, oczywiście, zazwyczaj znamy dzień i godzinę przyjazdu naszych gości.

Z pewnością tak samo musi być z przyjściem naszego Pana. Wszystko musi być
przygotowane. Byłby wstyd, gdyby przyszedł i zastał nas odkurzających pokój gościnny i niezasłane łóżko, w kuchni zlew z niepozmywanymi naczyniami i brak czegokolwiek do zjedzenia. Znaczyłoby to, że najwidoczniej nie oczekiwaliśmy go, może w ogóle zapomnieliśmy, że ma przyjść. Byłoby to oczywiste i rozczarowujące dla tego gościa, mówiąc najoględniej, że nie byliśmy gotowi na jego przyjście. Jak bardzo i my bylibyśmy wówczas zakłopotani!

Ale kiedy Jezus przyjdzie lub być może nasze życie nieoczekiwanie się zakończy, co na jedno praktycznie wychodzi, konsekwencje tego faktu będą o wiele poważniejsze, niż tylko wprawienie nas w zakłopotanie. Kiedy Jezus przyszedł do domu swych Ojców, jego słudzy byli nie tylko nieprzygotowani, ale również uznali go za obcego, gdy pukał do drzwi. Stwierdzili, że go nie znają, chociaż jego referencje były niepodważalne.

To jest dziedzic; nuże, zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego – takie było ich rozumowanie.
Łk 19.41-44:
A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, mówiąc: Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego.

Cytat ten stanowi kontekst dla pewnych słów Piotra na temat tego, jak powinniśmy się zachowywać, jeśli mamy być gotowi na dzień przyjścia Jezusa. Pisze on o nas jako o żywych kamieniach tworzących budowlę będącą duchową świątynią Boga, z Jezusem na czele jako kamieniem węgielnym. Był to kamień odrzucony przez budujących, co miało straszne konsekwencje. Konsekwencje jasno wyłożone w Księdze Kapłańskiej 26.

1 P 2.11-17:
Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy; prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia. Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią. Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie.

To całkiem pokaźna i wyczerpująca lista zaleceń, odnosząca się do wszystkich aspektów naszego życia! Dobrze zrobimy, rozważając je w naszych sercach.
Wracając do przypowieści zawartej w ewangelii Łukasza –

Łk 12.41-45:
A Piotr rzekł: Panie, czy do nas mówisz w tym podobieństwie, czy też do wszystkich? A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się…

Tak więc musimy – każdy z nas – zapytać samych siebie, czy jesteśmy wiernymi i mądrymi sługami w gospodarstwie naszego Pana, czy też może mamy w nim stertę brudnych naczyń i garnków w kuchni? Albo może zachowujemy się tak, jakbyśmy zapomnieli, że stoimy na warcie, w najwyższym pogotowiu, oczekując przyjścia naszego gospodarza. Pamiętajmy, co powiedział Jezus w tej przypowieści –

Łk 12.39-40:
To wiedzcie, że gdyby wiedział gospodarz, o której godzinie złodziej przyjdzie, nie dopuściłby do tego, by podkopano dom jego. I wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie.

Podobne słowa rzekł wszak Jezus w ewangelii Łukasza 11.
Łk 11.21-22:
Gdy zbrojny mocarz strzeże swego zamku, bezpieczne jest mienie jego. Lecz gdy mocniejszy od niego najdzie go i zwycięży, zabiera mu zbroję jego, na której polegał, i rozdaje jego łupy.

Dlaczego Jezus to powiedział? Niektórzy spośród osób, które dopiero co były świadkami uzdrowienia przez Jezusa niemowy, powiedzieli, że Jezus mocą księcia demonów uleczył tego człowieka. Ale Jezus uzdrowił go palcem Bożym (w. 20), zatem jaką mocą oni/ich synowie wyrzucają demony? Dom wewnętrznie podzielony/skłócony upada, powiedział. Zatem bronili oni swego domu, ale nie był to dom Boga, nie był to dom ich pana. Dlatego kiedy pan powróci, zastanie ich nieprzygotowanych. Jezus jest tym mocniejszym od mocarza (w.21), a gdy przyjdzie, pokona go (w.22).

Łk 11.23:
Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie gromadzi ze mną, rozprasza.

Przywódcy żydowscy z pewnością byli przeciw Jezusowi, robili, co w ich mocy, by go się pozbyć i uczynili, co w ich mocy, by zadać kłam Prawdzie głoszonej przez apostołów. Występują oni przeciw Jezusowi do dnia dzisiejszego. Ale Jezus ostrzegał dalej, co się stanie z człowiekiem, z którego wyrzucono ducha nieczystego. Odnosi się to do nas osobiście. Zostaliśmy powołani do ewangelii zbawienia, zostaliśmy obmyci i oczyszczeni, czy mówiąc językiem przypowieści – wymieceni i przyozdobieni.

Łk 11.24-26:
A gdy duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, a gdy nie znajdzie, mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem. I przyszedłszy, zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem innych duchów, gorszych niż on, i wchodzą, i mieszkają tam. I bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny.

Jest to obraz niewiernego sługi, który zachowuje się tak, jakby jego pan miał nie przyjść, ociągać się z przyjściem. Bije on współsługi pana i zapełnia jego dom dobrami tego świata, schodząc ze swej poprzedniej drogi i zapominając, że jego pan jednak przyjdzie! Taki wniosek wypływa z tego, co stało się później –

Łk 11.27-28:
A gdy On to mówił, pewna niewiasta z tłumu, podniósłszy swój głos, rzekła do niego: Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś. On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go.

Dzisiaj przeczytaliśmy inną przypowieść o uczcie. Jezus ułożył tę opowieść, kiedy
rzeczywiście brał udział posiłku szabatowym w domu ważnego faryzeusza. Było to wrogie mu środowisko. Usiłowali pochwycić go na uczynieniu fałszywego kroku odnośnie Prawa. Pośród obecnych znawców Prawa znajdował się sługa, który siedział dokładnie naprzeciw Jezusa. Sługa był chory na puchlinę. Czy Jezusowi będzie żal tego człowieka i uleczy go, nie zważając, że był to dzień szabatu? Jezus oczywiście nie poddał się presji tych złych ludzi. Rzuca im wyzwanie:

Łk 14.3-6:
Wtedy Jezus zapytał uczonych w zakonie i faryzeuszów, mówiąc: Czy wolno w sabat
uzdrawiać, czy też nie? A oni milczeli. On zaś ujął go, uzdrowił i odprawił. Potem rzekł do nich: Jeśli osioł lub wół którego z was wpadnie do studni, czy zaraz, nawet w dzień sabatu, go nie wyciągnie? I nie mogli mu na to dać odpowiedzi.

Jakże głupio musieli się czuć ci ważni ludzie! Wprawieni w zakłopotanie przez tego
człowieka z Nazaretu, rzemieślnika, nie uczonego w Prawie! Ale jakże niesamowicie byli oni zaślepieni? Sługa został uzdrowiony i odesłany do domu, a pogardzany rzemieślnik z Nazaretu całkowicie zdominował zadufanych w sobie gości. Następnie Jezus zaczął nauczać ich o potrzebie bycia pokornym, kiedy przybywa się na ucztę weselną oraz jakiego rodzaju goście powinni być na tę ucztę zaproszeni.

Łk 14.15-18:
Gdy to usłyszał jeden ze współbiesiadników, rzekł do niego: Błogosławiony ten, który będzie spożywał chleb w Królestwie Bożym. A On mu rzekł: Pewien człowiek przygotował wielką wieczerzę i zaprosił wielu. I posłał swego sługę w godzinę wieczerzy, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko gotowe. I poczęli się wszyscy jeden po drugim wymawiać. Pierwszy mu rzekł: Kupiłem pole i muszę pójść je zobaczyć; proszę cię, miej mię za wytłumaczonego. Znamy tę przypowieść bardzo dobrze. Nie będziemy cytować jej w całości.

Łk 14.21-24:
A gdy wrócił sługa, doniósł o tym panu swemu. Wtedy gospodarz rozgniewał się i rzekł do
sługi swego: Wyjdź prędko na place i ulice miasta i sprowadź tutaj ubogich i ułomnych, i ślepych, i chromych. I oznajmił sługa: Panie, tak się stało, jak rozkazałeś, i jeszcze jest miejsce. Wtedy rzekł pan do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki i przymuszaj, by weszli, i niech będzie zapełniony dom mój. Albowiem mówię wam, że żaden z owych zaproszonych mężów nie skosztuje mojej wieczerzy.
Znów tematem jest wspaniała wieczerza przygotowana dla licznie zaproszonych gości. Lecz potraktowali oni zaproszenie bez szacunku i kiedy przypomniano im o wieczerzy, w różny sposób wymigiwali się od wzięcia w niej udziału. Czy to Jezus jest „pewnym człowiekiem”, czy też „sługą”, nadal nie mamy jednoznacznej
odpowiedzi i ja osobiście nie sądzę, by było to ważne. Cudowne jest przede wszystkim zaproszenie na wspaniałą wieczerzę. Obydwie te przypowieści przypominają nam, że zostaliśmy zaproszeni na wieczerzę/ucztę, ale nie wymigujemy się od tego zaproszenia i dlatego jesteśmy tutaj. To wieczerza Pańska.
Jezus zaprosił wiernych, by w ten sposób o nim pamiętali. W ewangelii Jana 13.3 mówi się nam o tym, jak Jezus przepasał swe biodra i mył stopy swych uczniów. Z innych biblijnych relacji wynika, że goście oczekiwali takiej usługi od
gospodarza. Jednak, kiedy Jezus został zaproszony na posiłek przez pewnego faryzeusza, czytamy –
Łk 7.36: I zaprosił go pewien faryzeusz, aby z nim jadł. Wszedłszy tedy do domu tego faryzeusza, zasiadł do stołu.

Ów faryzeusz nie zawracał sobie głowy dopilnowaniem, by umyto stopy Jezusa! Ale pewna grzesznica owszem. Jezus skarcił przy tej okazji niewdzięczne zachowanie swego gospodarza –

Łk 7.44-47:
I zwróciwszy się do kobiety, powiedział Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twojego domu, a nie dałeś wody dla nóg moich; ona zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła. Nie pocałowałeś mnie; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować nóg moich. Głowy mojej oliwą nie namaściłeś; ona zaś olejkiem namaściła nogi moje. Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje.

Tak więc w czasie ostatniej wieczerzy gospodarzem był Jezus. Pouczył on uczniów, że powinna ona być organizowana z taką troską, jak on zajmował się gośćmi.

Łk 22.15-16:
I rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym.

Obmył on nasze stopy swymi łzami; przepasał się i posadził nas przy stole; nakarmił nas chlebem żywym, który zstąpił z nieba i napoił krwią Syna Człowieczego. Rzekł: Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (J.6.54)

Geoffrey Mitchell