04.03

W 2. Liście do Koryntian, który dopiero co razem czytaliśmy, zawarte są słowa, którym, choć są nam bardzo dobrze znane, warto poświęcić chwilę refleksji, szczególnie gdy spotkaliśmy się, by wspominać Pana Jezusa Chrystusa. Znajdują się one w 2 Kor 2.14-16: Lecz Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i sprawia, że przez nas rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi; zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni.

Słowo wonność nie należy do tych często używanych obecnie, wiąże się ono ze zmysłem powonienia, które, chociaż nie niezbędne w życiu człowieka, przyczynia się do czerpania z niego przyjemności. Zapach perfum albo woń potraw na przykład natychmiast kieruje naszą uwagę, zainteresowanie ku jego źródłu. Z drugiej strony, brzydki zapach, smród może być tak nieprzyjemny, że natychmiast odwracamy się od niego z obrzydzeniem.

Salomon oczywiście miał na uwadze te dwie odmienne reakcje, kiedy zauważa: Olejek i kadzidło cieszą serce, ale: Martwa mucha może zepsuć olejek aptekarza. Stąd w czasach Pawła dla prawdziwych wyznawców Chrystusa nauczanie apostoła było jak pachnący olejek, natomiast dla wrogów Pawła było jak martwa mucha.
Te naturalne wrażenia, zarówno te przyjemne, jak i te wstrętne, znajdują swe odbicie w wielu fragmentach Biblii i tak się składa, że następna część naszego dzisiejszego czytania potwierdza zasadę, że istnieje zaiste woń życia ku życiu oraz woń śmierci ku śmierci, dostarczając nam odpowiedniego tematu dla dzisiejszego nauczania w czasie naszego spotkania wokół stołu z emblematami. By wprowadzić nas w temat, przenieśmy się najpierw do czasów Noego, do owych zdumiewających wydarzeń, które pozostawiły niezatarty ślad na całej historii ludzkości.
Po potopie wody w końcu ustąpiły, Noe i jego rodzina oraz zwierzęta wyszli z arki na suchy grunt i pierwszą czynnością Noego było zbudowanie ołtarza i złożenie ofiar całopalnych z każdego czystego rytualnie zwierzęcia. Następnie czytamy: I poczuł Pan miłą woń. Rzekł tedy Pan w sercu swoim: Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego. Nie będę też już nigdy niszczył żadnej istoty żyjącej, jak to uczyniłem. Dopóki ziemia istnieć będzie, nie ustaną siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, dzień i noc.
Miła woń albo można powiedzieć – „woń odpoczynku” czy też „woń Noego”, gdyż takie jest znaczenie imienia Noego („odpoczynek”). Była to także woń życia ku życiu, gdyż Bóg złożył oświadczenie, że nigdy więcej nie ukarze całej powierzchni ziemi potopem; to obietnica, której, jak można się było spodziewać, Bóg dotrzymał.
Przejdźmy teraz do naszego dzisiejszego czytania z Księgi Kapłańskiej, która ilustruje tę woń życia ku życiu oraz woń śmierci ku śmierci w szczególnie pouczający sposób. Rozdziały 8 i 9 opisują wyświęcenie Aarona i jego synów. Zatem czytamy w 8.1: I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: Weź Aarona i z nim jego synów oraz szaty, oliwę do namaszczenia, cielca na ofiarę za grzech, dwa barany i kosz przaśników. Była to bardzo uroczysta okazja. Cielec/byczek został zabity i złożony w ofierze jako ofiara za grzech/ofiara przebłagalna. Jeden z dwóch baranów został spalony, jak czytamy w wersecie 18: Następnie kazał przyprowadzić barana na ofiarę całopalną, a Aaron i jego synowie położyli ręce swoje na głowie barana… Werset 21 odnotowuje, że była to: woń przyjemna, ofiara ogniowa dla Pana. Następnie drugi baran został zabity, potem kołysany przed Panem, zanim został ugotowany i zjedzony. W ten sposób kapłani zostali konsekrowani. Jak dotąd wszystko jest w porządku, gdyż w wersie 36 zapisano: I uczynił Aaron i jego synowie to wszystko, co nakazał Pan przez Mojżesza.

W rozdziale 9., pierwszym czytanym dzisiaj, mamy opis tego, jak ósmego dnia Aaron złożył ofiarę za siebie i za cały lud, z powagą stojący przed Panem dokoła tabernakulum/Namiotu Spotkania/Namiot Zgromadzenia, gdyż dzisiaj – rzekł Mojżesz – ukaże się wam Pan. Zatem złożone zostały różne ofiary: ofiara przebłagalna za grzechy, ofiara całopalna poświadczająca oddanie całego ciała w służbie Bogu, ofiara pojednania symbolizująca wspólnotę z Bogiem. Obrzędy sprawowane przez cały dzień przebiegały gładko, a miła woń ofiarowań wzniosła się do nieba; w. 23-24: Mojżesz i Aaron weszli do Namiotu Zgromadzenia, a potem wyszli i błogosławili lud, a chwała Pana ukazała się całemu ludowi. Wyszedł bowiem ogień od Pana i strawił na ołtarzu ofiarę całopalną i tłuszcz. A gdy to ujrzał cały lud, wydał radosny okrzyk i padł na twarz.

Ale zaraz potem miało miejsce zdarzenie, które pokazuje bez najmniejszych wątpliwości, że to, co jest ofiarowywane poprzez sprawowanie posługi może wcale nie być akceptowane przez tego, dla kogo ta posługa jest sprawowana. Może być nie wonią życia ku życiu, lecz wonią śmierci ku śmierci. Tak właśnie się stało w przypadku Nadaba i Abihu, których natychmiastowa śmierć nastąpiła w rezultacie incydentu, z którego i dzisiaj możemy czerpać naukę.
Nadab i Abihu mieli szczególnie znaczącą i odpowiedzialną pozycję. Byli wśród tych osób, które weszły z Mojżeszem na górę, by otrzymać prawo, chociaż mieli zabronione pozostanie z nim, kiedy prawo otrzymywał. Ciągle pozostawali na widoku publicznym i każdy ich ruch był obserwowany przez lud. Ale wydaje się, że Nadab i Abihu nie w pełni zdawali sobie sprawę z podniosłości sprawowanej tego dnia posługi i ze swej odpowiedzialności z nią związanej, gdyż czytamy (10.1): Synowie Aarona, Nadab i Abihu, wzięli kadzielnice, każdy swoją, włożyli w nie ogień i nasypali nań kadzidła, i ofiarowali przed Panem inny ogień, którego im nie nakazał.
Wiele napisano na temat natury owego innego ognia. Niektórzy sugerują, iż ogień ten nie został wzięty z ołtarza, inni, że nie został ofiarowany w odpowiednim czasie, albo że kadzidło nie zostało przygotowane z właściwych składników. Bardziej prawdopodobne jest, w świetle zakazów, o których mowa w rozdziale 9, że ci dwaj synowie Aarona byli pod wpływem alkoholu, dając się ponieść emocjom tego niezwykłego dnia. Jakikolwiek jednak był tego powód, ofiarowanie to zostało określone jako inny ogień [przed Panem], którego im nie nakazał.
Z tego płynęła nauka dla wszystkich następnych pokoleń, z naszym włącznie. Cechą ludzkiej natury jest chęć czynienia wszystkiego na swój własny sposób, tak jak się komuś wydaje za słuszne, bez odpowiedniego szacunku dla Bożych przykazań. Trudne jest zgodzenie się z tym, że zostały one nam dane, byśmy ich przestrzegali bez zastrzeżeń ni narzekań – pod groźbą stanięcia oko w oko z ich tragicznymi i bolesnymi konsekwencjami. Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre. Oczekuje się od nas pełnienia sprawiedliwości /[abyś wypełniał prawo], (czyli wypełniania przykazań), umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem.
Pod tym względem, niestety, Nadab i Abihu nie wypełnili zgodnie z nakazem swoich obowiązków. Nie sprawowali swoich obowiązków we właściwym porządku i w ten sposób ściągnęli na siebie natychmiastową i pouczającą dla innych karę. Kadzidło, które powinno stać się wonią życia ku życiu, okazało się wonią śmierci ku śmierci, gdyż czytamy (w. 2): Wtedy ogień wyszedł od Pana i pochłonął ich. Umarli przed Panem. Ten sam ogień od Pana, który dopiero co strawił ofiarę całopalną na ołtarzu z brązu ku radości całego ludu, teraz skierował się przeciw kapłanom, niedbale sprawującym swe obowiązki w przybytku. Nie jesteśmy w stanie w pełni odczuć szoku i przerażenia Mojżesza i Aarona w tamtej chwili. Mogli tylko stać w osłupieniu w obliczu tego dowodu Bożego niezadowolenia, wpatrując się w ciała dwu kapłanów, nadal ubranych w swe kapłańskie szaty.

Wreszcie Mojżesz, obróciwszy się do Aarona, przerwał śmiertelną ciszę (w. 3): Mojżesz powiedział do Aarona: To jest, co Pan powiedział: Okażę moją świętość tym, co zbliżają się do Mnie, okażę chwałę moją przed całym ludem. Aaron zamilkł. Wydawałoby się, że Mojżesz wiedział, jaki błąd popełniono. Fakt, że Aaron milczał, sugeruje, że tych dwoje zastanawiało się wcześniej, czy ci dwaj synowie Aarona nadają się do celebrowania obrzędu w tym dniu i że pozwolili na jej kontynuowanie, pomimo zastrzeżeń Mojżesza. Tak czy owak, teraz obaj musieli przyznać, że nie powinno się w tych okolicznościach składać ofiary. Bóg okazuje Swą świętość w tych, którzy zbliżają się do Niego i kiedy sytuacja tego wymaga, jest On ogniem trawiącym dla tych, którzy nie okazują szacunku dla świętości Jego obecności.
Dobrze jest przypomnieć sobie o tym fakcie od czasu do czasu, zwłaszcza gdy nadarza się ku temu okazja. Ponieważ w naszych czasach Bóg nie wymierza natychmiastowej kary nieposłusznym, serca ludzi nie wzdragają się przed czynieniem zła i istnieje niebezpieczeństwo, że my również damy się uwieść duchowi czasu i odejdziemy od wysokich standardów, jakich wymaga służba Bogu w świątyni naszego ciała. Tak łatwo jest czasami zapomnieć, do Kogo należymy i Komu służymy. Możliwe jest spełnianie naszych obowiązków w Prawdzie w niedbały i powierzchowny sposób, bez odpowiedniego szacunku dla tego, co i dlaczego robimy. To rodzaj duchowego odurzenia, które może przytępić nasze zmysły, zaciemnić nasz osąd i spowodować nasze osłabienie do tego stopnia, że upadniemy, nie mając oparcia.

Taka sytuacja jest często trudna do zauważenia nawet przez osoby, którym to się przytrafia, stąd konieczność słuchania naszych najbliższych przyjaciół w Prawdzie i przyjęcia ich rad. Może to nas uchronić od konsekwencji naszych niemądrych zachowań. Jeśli jesteśmy ojcami, jak Aaron, to zawsze istnieje konieczność upominania naszych dzieci, nawet gdy są już dorosłe, jak w obliczu Boga, i nie tylko mówić im to, co chcą usłyszeć, a co gorsza, zgadzając się z nimi albo pozwalając na takie działania, o których wiemy w głębi naszego serca, że są złe i powinny być ukarane.

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to tak samo możliwe w naszych czasach, jak było dawniej, by ofiarować przed Panem inny ogień, którego im nie nakazał, a przez to wzbudzić gniew Boga. Wina może nawet nie wydawać się oczywista albo może się wydawać tylko niewielkim wykroczeniem, ale nie możemy oczekiwać, że zostanie ona przeoczona i nie spotka nas za nią kara.
Jakiego rodzaju inny ogień możemy złożyć w ofierze dzisiaj? Cóż, jak wszyscy wiemy, kadzidło symbolizuje modlitwę. A modlitwa może być powierzchowna albo tylko formalna, a nawet całkowicie nie do przyjęcia, gdy nasz styl życia pozostaje w całkowitej niezgodności z naszymi powinnościami jako dzieci Bożych. Jeśli, dla przykładu, jedną nogą stoimy w świecie, to jak możemy prosić o uchronienie nas od pokusy? Jeśli zaniedbujemy codziennego czytania Słowa, naszego duchowego pokarmu, to jak możemy się modlić o danie nam chleba powszedniego? Jeśli nie wybaczamy tym, którzy zawinią wobec nas, to jak możemy oczekiwać przebaczenia nam naszych win? Jeśli ciągle nie włączamy się w działalność eklezji, to jak możemy modlić się efektywnie o przyjście Bożego królestwa? Jeśli którekolwiek z tych pytań odnosi się do nas, to dlaczego tak jest? Czy straciliśmy zainteresowanie dla Prawdy, naprawdę? Wszystkie powyższe rozważania mają szczególne znaczenie, jeśli do naszych obowiązków należy modlitwa i dziękczynienie w imieniu eklezji, jak to miało miejsce w przypadku Nadaba i Abihu.

Jeśli chodzi o nasze osobiste zachowanie – nasze ciała są, albo powinny być, świątynią Boga żywego, zatem nie mogą być zanieczyszczane czymkolwiek, co mogłoby je skalać. Nadab i Abihu przekonali się, iż jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście.
Na szczęście, mamy możliwość (nie tak jak Nadab i Abihu) naprawić nasze zachowanie, jeśli są one nie do przyjęcia w oczach naszego Ojca Niebieskiego. To cotygodniowe spotkanie dokoła naszego ołtarza umożliwia nam przyjrzenie się naszemu życiu przed Bogiem i oczyszczenie ze wszystkiego, co jest odrażające w Jego oczach, z jakiegokolwiek innego ognia, który mógłby się ukrywać w zakamarkach naszego umysłu. To, co ignorujemy, a stanowi dla nas zagrożenie, to fakt, że Boga musimy szukać we właściwym porządku; nie możemy, nigdy, nie ważmy się, przystępować do Niego na swój własny sposób, ponieważ to nieuchronnie sprawi, że Bóg nas odrzuci.

Wielu innych zapłaciło również najwyższą cenę, oprócz Nadaba i Abihu. Korach, Datan i Abiram ponieśli śmierć po tym, jak poddali w wątpliwość autorytet Mojżesza jako „ust Boga”. Mamy zdarzenie z Uzzą, którego spotkała natychmiastowa śmierć po tym, jak dotknął Arki, gdy była przenoszona w sposób niezgodny z nakazem. Dawid bardzo to przeżył, ale musiał się pogodzić z tym faktem. Mamy przykład owego pięćdziesiątnika, który przyszedł do Eliasza w imieniu Achazjasza/Ochozjasza, króla Samarii: Mężu Boży, król nakazuje, abyś zszedł. […] Jeżeli jestem mężem Bożym, to niech ogień spadnie z nieba i niech pochłonie ciebie i twoich pięćdziesięciu. I tak też się stało. Można przytoczyć i inne przykłady.
Odnośnie do omawianego przez nas wydarzenia sądzimy, iż warto zgłębić tę sprawę nieco głębiej. Po początkowym szoku Mojżesz wziął sprawy w swoje ręce i nakazał usunąć ciała. Kpł 10.4-5: Mojżesz przywołał Miszaela i Elsafana, synów Uzziela, stryja Aarona, i rzekł do nich: Zbliżcie się i wynieście braci waszych sprzed świątyni poza obóz. Zbliżyli się więc i wynieśli ich w tunikach ich poza obóz, tak jak powiedział Mojżesz. Zauważmy, że byli oni nadal w pełni ubrani, kiedy byli przenoszeni poza obóz. Nie pozwolono Aaronowi ani jego pozostałym przy życiu synom, Eleazarowi i Itamarowi, na okazywanie żałoby. Nie mogli odsłonić swych głów, by ogolić włosy na znak żałoby, ani rozerwać swych szat, lecz Mojżesz powiedział też: bracia wasi, cały dom izraelski, niech opłakują ten pożar, który wzniecił Pan.

Potem pojawia się ów nakaz z wersów 8-9, który przytaczaliśmy już wcześniej: I przemówił Pan do Aarona tymi słowy: Wina i mocnego napoju nie pijcie ani ty, ani synowie twoi z tobą, gdy będziecie wchodzić do Namiotu Zgromadzenia, abyście nie pomarli. Jest to przepis wieczny dla waszych pokoleń. Zło związane z pijaństwem jest bardzo dobrze udokumentowane zarówno w Piśmie, jak i w innych źródłach. Przypuszczamy, że nikt spośród nas nie ma tego problemu, ale dobrze jest być przed nim przestrzeżonym, ponieważ od czasu do czasu powodował on trudności nawet wśród braci i sióstr. W każdym razie, musimy mieć się na baczności przed duchowym pijaństwem, które jest równie niebezpieczne. Poza tym istnieje szereg innych nawyków, które szkodzą ciału, takie jak palenie nikotyny czy używanie narkotyków, na co pozwalają sobie ludzie w świecie, nie zastanawiając się nad tym w ogóle. Ale nawet jeśli nie brać pod uwagę kwestii zdrowotnych, pamiętajmy, że niekwestionowalną Bożą zasadą jest, że cokolwiek osłabia albo staje na przeszkodzie służbie Bogu, musi być przez nas unikane.

Nic dziwnego, że to tragiczne zdarzenie w życiu Mojżesza i Aarona sprawiło, iż byli jeszcze bardziej skrupulatni w pełnieniu swej służby. Tak więc w wersetach 10-11 widzimy Mojżesza, przekazującego dalsze instrukcje: I przemówił Mojżesz do Aarona oraz do Eleazara i Itamara, jego synów, którzy mu pozostali: Weźcie ofiarę z pokarmów, która pozostała z ogniowych ofiar Pana i zjedzcie ją jako przaśniki obok ołtarza, gdyż jest ona świętością nad świętościami. Będziecie ją więc spożywać w miejscu świętym, gdyż jest to część należna tobie i twoim synom z ofiar ogniowych Pana; tak mi bowiem rozkazano.

Następnie w wersecie 16. mamy ów incydent z ofiarą przebłagalną za grzech. Prawo mówiło, że ofiara za grzech, w czasie składania której krew nie była wnoszona do wnętrza przybytku, należała do kapłanów i była spożywana przez nich w Miejscu Świętym. Mojżesz miał wątpliwości, czy jego polecenia zostały spełnione co do joty, dlatego nie ryzykował (w. 16-18): A gdy Mojżesz pilnie szukał kozła ofiary za grzech, okazało się, że został on spalony. Mojżesz rozgniewał się na Eleazara i na Itamara, synów Aarona, którzy mu pozostali, mówiąc: Dlaczego nie spożyliście ofiary za grzech w miejscu świętym? Wszak jest ona świętością nad świętościami. A Pan dał ją wam, abyście zgładzili winę zboru, abyście przebłagali za nich Pana. Wszak krew z niej nie została wniesiona do wnętrza świątyni; powinniście byli spożyć ją w świątyni, jak nakazałem.

Powiedział tak dlatego, że kiedy krew została wniesiona do świątyni, reprezentowała ona lud, za który stanowiła przebłaganie, ale kiedy nie była wnoszona do przybytku, zjedzenie mięsa ofiary stanowiło zasadniczą część obrządku. Stąd niepokój Mojżesza. Drobnostka? Tak się może niektórym ludziom wydawać, ale nie tym, którzy pragną podobać się swemu Stwórcy pod każdym względem. Na szczęście, w omawianym przypadku istniał wystarczający powód, możliwy do zaakceptowania przez Mojżesza. Wersety 19-20: Aaron odpowiedział Mojżeszowi: Oto oni złożyli dzisiaj przed Panem swoją ofiarę za grzech i swoją ofiarę całopalną, a taka rzecz mnie spotkała! Gdybym dzisiaj spożył ofiarę za grzech, czyżby to spodobało się Panu? Gdy to usłyszał Mojżesz, uznał to za słuszne.
Podkreślona została jeszcze raz zatem fundamentalna zasada z wersetu 3: Na bliskich moich okazuje się świętość moja, a wobec całego ludu chwała moja. Jest to zasada obecna i podkreślana w całym Piśmie i, co nie dziwi, także w jednym z psalmów, czytanych przez nas dzisiejszego ranka.

Zatem przejdźmy znów do Psalmu 108, którego temat brzmi w rezultacie: Wielki jest Bóg i Jego świętość. Werset 8: Bóg przemówił w świątyni swojej: Rozraduję się i rozdzielę Sychem i rozmierzę dolinę Sukkot. Dla tych, którzy Mu ufają, jest On wonią życia ku życiu, w. 4-5: Wysławiać cię będę, Panie, wśród ludów, będę grał tobie wśród narodów, bo wielka ponad niebiosa jest łaska twoja i aż do obłoków sięga wierność twoja. Werset 7: Aby ocaleli umiłowani twoi! Wybaw prawicą swoją i wysłuchaj nas! Dla wrogów zaś jest On wonią „śmierci ku śmierci”, werset 14: W Bogu okażemy się dzielni, On zdepcze wrogów naszych.

Mając za chwilę spożywać emblematy na pamiątkę naszego kochanego Pana i Mistrza, wiemy i rozumiemy, że jest on naprawdę wonią życia ku życiu dla tych, którzy dostępują zbawienia, ale wonią śmierci ku śmierci dla tych, którzy giną [idą na zatracenie]. Zasada powyższa była ciągle przypominana Izraelowi na wiele różnych sposobów w czasie wędrówki ludu przez pustynię.

Weźmy na przykład mannę, typ tego, którego upamiętnia ten chleb na stole przed nami. Zbierana każdego dnia była świeża i czysta, i smaczna, zaiste była wonią życia ku życiu. Przechowywanie jej natomiast przez noc było zakazane, za wyjątkiem szóstego dnia, i kiedy niektórzy nie zastosowali się do tego nakazu, tworzyły się robaki i nastąpiło gnicie. Cuchnęła, wydawała złą woń; psuła się i była niejadalna, co jest typem tych, którzy próbują służyć Bogu na swój własny sposób, nie zważając na Jego nakazy.

Taka zatem płynie nauka z naszych dzisiejszych czytań z Pisma. Cóż możemy rzec na koniec. Może tylko wykrzyknąć w ślad za apostołem: A któż temu sprosta?, być może mogąc dodać: Nie jesteśmy bowiem jak wielu, którzy kupczą słowem Bożym, lecz ze szczerości, jak od Boga mówimy w Chrystusie przed Bogiem. W tym z pewnością pomaga nam prawdziwe docenienie tych emblematów na naszym stole.