Trzynasty rozdział Hebrajczyków jest ciekawym podsumowaniem tego pięknego i interesującego listu. Znajdujemy tu kontrast pomiędzy Zakonem a nową lepszą rzeczywistością w Chrystusie. Kiedy wrócimy na chwilę do Hebr. 10:11-13, czytamy tam słowa:
„Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego”.
Tak więc oczekujemy powrotu Pana Jezusa, ustanowienia Królestwa Bożego i wypełnienia obietnic Boga.
Czytając ten fragment warto zwrócić uwagę na pewną grę słów, a mianowicie w. 11 „każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby”, ale Jezus kiedy złożył ofiarę „zasiadł po prawicy Boga”. Tak więc, dokonawszy powierzonego mu dzieła, Jezus mógł usiąść.
Wydawać by się mogło, że skoro Jezus wykonał już wszystko, nie ma już dla nas nic do zrobienia. Mamy jednak przed sobą ten wspaniały 11 rozdział Listu do Hebrajczyków, gdzie mowa jest o konieczności wiary, nie tylko samej wiary, ale wiary okazanej w uczynkach. Tak jak było to w przypadku dawnych bohaterów wiary, o czym czytamy w w.6:
„Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają”.
Tak więc wiara jest koniecznością, wiara okazana w posłuszeństwie, jak to czynili wymienieni mężowie i niewiasty, którzy okazali się wierni w swojej służbie Bogu.
Rozdział dwunasty ukazuje nam osobę Jezusa, w.2:
„Patrząc na Jezusa, wodza i dokończyciela wiary, który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę, i usiadł na prawicy stolicy Bożej” (BG).
Możemy być pewni, że to nie tylko ta przyszła radość, która została Jezusowi ukazana, umożliwiła Mu dokonanie dzieła zbawienia. Ale przeogromna wiara w to, że Bóg zawsze będzie z Nim. Wiara w to, że to, co zostało obiecane z pewnością się wypełni. Wiara była konieczna, aby mógł mieć ufność, że Wszechmogący Bóg będzie z Nim pomimo trudności i tych strasznych prób, których doświadczał, aż do wypełnienia ostatecznego błogosławieństwa, kiedy Jesus zasiądzie po prawicy tronu Bożego, czekając aż nieprzyjaciele Boga staną się „podnóżkiem jego stóp”.
Skoncentrujemy się teraz na rozdz. 13 i kilku jego wersach.
Hebr. 13:5-6: „Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał. Cóż może mi uczynić człowiek?”
„Niech wasze życie będzie wolne od chciwości”. Te słowa mają szczególne zastosowanie do naszych czasów, chociaż oczywiście zawsze były aktualne. Powinny mieć też szczególną moc w naszym życiu. Nie możemy tylko wierzyć w Boga jako abstrakcyjną Istotę, ale w Tego, który zna nas, który zna wszystkie ścieżki naszego życia, który może nam pomóc i tak czyni, kiedy widzi, że potrzebujemy szczególnego prowadzenia. Bóg pamięta o nas, myśli o nas i Jego wolą jest , abyśmy osiągnęli błogosławieństwa, które On uczynił dostępnymi dla nas przez Jezusa. Tak więc Bóg będzie nas prowadził aż do samego wspaniałego końca. Okaże swoją moc dla nas. Takie właśnie znaczenie mają przeczytane przez nas słowa z Listu do Hebrajczyków.
Jeśli rozważymy głębiej te wersy i przyjrzymy się im dokładniej, dowiemy się, że słowo przetłumaczone w w. 5 „nie porzucę cię, ani cię nie opuszczę” to tzw. podwójne przeczenie. I tak naprawdę powinniśmy je czytać: „Nigdy, przenigdy nie porzucę cię, ani nigdy przenigdy nie opuszczę cię”. Oto w jaki sposób ap. Paweł mówi o Wszechmogącym.
Powinniśmy zatem mieć wiarę, że Bóg naprawdę tak postąpi i będzie z nami, będzie nas prowadził i pomagał nam na drogach naszego życia. Uczniowie zwrócili się kiedyś do Jezusa słowami: „Panie przymnóż nam wiary” (Łk.17;5 BG). Dobrze by było gdybyśmy pamiętali te słowa. Musimy próbować budować naszą wiarę, „powiększyć” ją, tak byśmy umieli właściwie docenić to, czego Bóg dla nas dokonał i czego jeszcze dokona przez Jezusa Chrystusa.
Pamiętajmy więc o tym wyraźnym zapewnieniu, jakie mamy w tych słowach „Nigdy, przenigdy nie porzucę cię, ani nigdy przenigdy nie opuszczę cię”. W w.6 czytamy dalej: „Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał. Cóż może mi uczynić człowiek?” Powinniśmy mieć pewność (nie przypuszczenie), że Pan Bóg nam pomoże. I w tym sensie możemy, wg. słów psalmisty, iść w mocy Bożej, wiedząc, że Jego wielka potęga może być użyta dla nas.
Czy to oznacza, że nie będziemy poddani próbom, nie doświadczymy trudności, że nasze życie będzie łatwiejsze, bo mamy wiarę, o jakiej przed chwilą wspominaliśmy? Z pewnością będzie nam łatwiej pod tym względem, że mamy poznanie, że próbujemy robić rzeczy właściwe, ale nie pod tym, że będziemy wolni od pokus, prób, trudności czy problemów. Słowa, które czytaliśmy zapewniają, że Bóg zna nas i nasze życie i że ujął nas w Swoim planie, którego zwieńczeniem będzie Królestwo Boże i chwała, a Jego działanie na naszą rzecz ma na celu właśnie to, abyśmy osiągnęli ten upragniony finał. A jeśli złożymy naszą wiarę i ufność w Wszechmogącym, będziemy przez Niego prowadzeni.
Ale jeśli myślimy, że te wersety mówią, że nie będziemy mieli żadnych problemów, przypomnijmy sobie kilka przykładów ze Starego Testamentu, kiedy podobne słowa były wypowiadane. Dowiemy się z nich, że mimo iż celem tych zapewnień było, aby ci, do których były skierowane zaufali i uwierzyli Bogu, napotkali oni jednak wiele przeszkód i trudności w swoim życiu.
Wróćmy najpierw do czasów Jakuba i przeczytajmy kilka wersów z Księgi Rodzaju 28. Pamiętajmy, że Jakub był wówczas w drodze do swojego wuja Labana z powodu problemów, jakie pojawiły się między nim a jego bratem Ezawem. We śnie Jakub ujrzał drabinę, która sięgała nieba, po niej zaś wstępowali i zstępowali aniołowie Boży.
Czytamy w w. 13-15: „A Pan stał nad nią i mówił: Jam jest Pan, Bóg Abrahama, ojca twego, i Bóg Izaaka! Potomstwo twoje będzie liczne jak proch ziemi i rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, i na północ, i na południe, i będą błogosławione w tobie i w potomstwie twoim wszystkie plemiona ziemi. A oto Jam jest z tobą i będę cię strzegł wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz, i przywiodę cię z powrotem do tej ziemi, bo nie opuszczę cię, dopóki nie uczynię tego, co ci przyrzekłem”.
Jakub był tym tak poruszony, że powiedział: „Zaprawdę, Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” (1Moj.28:16).
Jakub przypomni sobie to, co zobaczył i usłyszał, i zrozumie, że aniołowie Boży będą go prowadzić, doceni także to, że obietnice dane Abrahamowi i jego ojcu Izaakowi zostały teraz powtórzone i potwierdzone wobec niego. Te obietnice to odległa przyszłość, jednak Bóg nie opuścił Jakuba nawet w sprawach dotyczących doczesnego życia. Pomyślmy chwilę o jego życiu. Najpierw oszukał go Laban, a potem okazał się bardzo wymagającym panem. Jakub skarżył się na to i na fakt, że musiał ponieść duże straty, które nie wynikały z jego winy. Później gdy zdecydował się wrócić do Kanaanu – a było to wolą Bożą, aby tak uczynił – Jakub obawiał się spotkania ze swoim bratem Ezawem, bał się również wtedy gdy Laban wyruszył za nim w pogoń. W Sychem zhańbiono Dinę, córkę Jakuba i Lei. Potem przyszła śmierć Racheli, ukochanej żony, która zmarła dość młodo. Później Jakub osiedlił się w Kanaanie i na długie lata stracił Józefa, gdy ten został sprzedany jako niewolnik w Egipcie. Jakiż to musiał być szok dla Jakuba, gdy ten dowiedział się że, jego ukochany syn został sprzedany przez swoich braci. Wszystkie te problemy i utrapienia spadły na Jakuba, a jednak u schyłku swojego życia udzielając błogosławieństwa Józefowi powiedział:
„Bóg, z którym ojcowie moi, Abraham i Izaak, trwali w społeczności, Bóg, który prowadził mnie jak pasterz od początku życia aż po dzień dzisiejszy, Anioł, który wybawił mnie od wszelkiego złego, niech błogosławi tym chłopcom …” (1Moj. 48:15-16).
Czyż te słowa nie potwierdzają, że Bóg był cały czas z Jakubem?
W rozdz. 28 widzieliśmy aniołów wstępujących i zstępujących po drabinie. Prawdopodobnie jedynym momentem, kiedy Jakub widział anioła było wydarzenie w Machanaim (1Moj.32;2), kiedy to musiał walczyć z nim całą noc. Jakże wymowne jest to w odniesieniu do życia braci i sióstr w Chrystusie – walka przez całą noc, aby otrzymać błogosławieństwa z nastaniem poranka.
Jest jeszcze jeden przykład, o którym czytaliśmy ostatnio w księdze Jozuego. Podobne słowa zapewniające o Bożej pomocy znajdujemy w Joz. 1:5. Tutaj Bóg zachęca Jozuego do wykonania powierzonego mu zadania: „Nikt przed tobą się nie ostoi, dopóki żyć będziesz; jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą, nie odstąpię cię ani cię nie opuszczę”. Dlatego też: „Bądź mocny i mężny, bo ty oddasz temu ludowi w posiadanie ziemię, którą przysiągłem dać ich ojcom” (Joz.1;6). Perspektywa, jaka stała przed Jozuem była całkowicie odmienna od tej, jaką miał przed sobą Jakub. Kiedy czytamy te słowa skierowane do Jozuego, nie zastanawiamy się jakie mógł mieć problemy. Miał przeprowadzić przez Jordan i wprowadzić do ziemi obiecanej jakieś 600 000 mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. Okoliczne ludy, które miał wytępić, mieszkały w obwarowanych murami miastach, walczyły na swoimi terytorium, które znały lepiej niż Jozue i jego ludzie. Nie było to proste zadanie.
Co miał uczynić Jozue, by otrzymać błogosławieństwo i pomoc od Boga? W Księdze Jozuego 1:8 czytamy: „Niechaj nie oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło”.
To samo dotyczy nas dzisiaj. Im bliżej jesteśmy Słowa Bożego, tym lepiej pozwalamy się mu prowadzić, tym bardziej Bóg będzie z nami i będzie udzielał nam swojej pomocy. Kiedy zlekceważono nakaz Boży, na lud spadły kłopoty. Tak jak miało to miejsce w przypadku klęski Izraelitów pod Aj. Jak bardzo by Jozue nie był wówczas rozgoryczony, musiał przyznać, że nakazy Boże muszą być wypełniane. Ich sposób życia musiał być taki, jak tego chciał od nich Bóg.
Wróćmy teraz do głównego naszego wątku z Hebr. 13 – „Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał, cóż może mi uczynić człowiek?”. Czy jest możliwe, aby te słowa miały jakieś szczególne znaczenie dla nas dzisiaj? Jak to zauważyliśmy, przywołując przykłady ze ST, miały one swoje zastosowanie w każdym czasie. Nie wiemy czy w przyszłości nie będziemy musieli zdecydowanie stanąć po stronie PRAWDY, a tym samym narazić się na represje i prześladowania. Zapamiętajmy więc słowa naszego Stwórcy: „nie porzucę cię, ani nie opuszczę”.
Chleb i wino, które będziemy za chwilę spożywać przypominają nam o ostatnich godzinach życia i misji naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jego ufność w Boga, zaufanie pokładane w Ojcu było całkowite i zupełne. Być może nie zawsze w pełni zdajemy sobie sprawę z tego, jak samotny był wówczas Jezus. My zawsze możemy znaleźć wsparcie u braci i sióstr, którzy przechodzili podobne doświadczenia jak my. Ale Jezus nie miał nikogo takiego. W ewangelii Jana 16:32 Jezus uświadamia sobie swoja sytuację i fakt, że ci najbliżsi, którzy towarzyszyli mi przez kilka lat, teraz go zawiodą: „oto nadchodzi godzina, owszem już nadeszła, że się rozproszycie, każdy do swoich, i mnie samego zostawicie; lecz nie jestem sam, bo Ojciec jest ze mną”. I wówczas Jezus mógł z cała pewnością powiedzieć: „Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał. Cóż może mi uczynić człowiek?”
Jednak, gdy się nad tym głębiej zastanowimy, to widzimy zupełnie innym obraz w ostatnich słowach Jezusa, które znajdujemy w ewangeliach Mateusza i Marka. W Mat. 27:46 czytamy prawdopodobnie ostanie słowa Chrystusa: „A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Czy trudno nam przyjąć, że te słowa pochodziły z ust Chrystusa? Gdy myślimy o cierpieniu i agonii Jezusa, pamiętamy o tej strasznej nocy, gdy został zdradzony przez Judasza, o modlitwie w Getsemani i krwawym pocie spływającym z jego skroni. I dalej o tym, jak Jezus uświadomił sobie, ze uczniowie opuścili go i uciekli. Jak potem Jezus został zaprowadzony do Annasza i później do Kajfasza, następnie do Piłata i do Heroda, i z powrotem do Piłata – jakaż to była straszna noc. Nie wspominając o cierpieniu i upokorzeniu, jakiego doznał ze strony żołnierzy.
Rodzi się więc pytanie: czy Bóg zapomniał o swoim Synu, czy go opuścił? Jak mamy to wszystko zrozumieć? Zwróćmy się do Psalmu 22, w którym znajdujemy słowa Dawida wypowiedziane później przez Chrystusa – „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Kiedy pomyślimy, o tym, co zostało napisane w tym Psalmie i przypomnimy sobie, jak często czytamy w ewangeliach, że to, co się wydarzyło, stało się „aby się wypełniły Pisma”, wówczas zrozumiemy, że Bóg nie opuścił swojego Syna. Chrystus cytował Ps. 22 tak, aby ci, którzy doprowadzili do Jego śmierci przez ukrzyżowanie uświadomili sobie, że było to wypełnieniem proroctwa. To wszystko działo się z woli Boga, może także po to, by oprawcy zrozumieli rozmiar swojego przestępstwa i niegodziwości. Ale także, by uczniowie Jezusa zdali sobie sprawę, że było to częścią Bożego planu. Jak czytamy o tym w Dz. Ap. 3:18 „Bóg zaś wypełnił w ten sposób to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że jego Chrystus cierpieć będzie”. Tak więc słowa Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” nie były skargą, ale świadczyły o wypełnieniu proroctwa. Wolą Bożą było, aby to wszystko się wydarzyło dla dobra samego Jezusa, a ostatecznie dla dobra całej ludzkości.
Bóg nigdy nie zawiódł ani nie opuścił Jezusa. Gdyby tak się stało, upadłby cały Boży plan. Bóg nigdy, przenigdy nie opuścił Jezusa. Wiemy, że wzbudził go z martwych do chwały. I o tym właśnie przypomina dzisiejsza pamiątka – chleb i wino.
Wspominając więc tę straszną noc i rozważając to wszystko, co nasz Pan Jezus uczynił dla nas, przez swojego Ojca i ich wzajemną miłość, możemy uświadomić sobie, że tą samą miłością zostaliśmy objęci także i my. Teraz możemy uczynić mocne postanowienie, że będziemy starać się usilnie naśladować naszego Mistrza, zdając sobie sprawę, że możemy napotkać problemy i trudności na tej drodze, ale wiedząc również to, że Bóg nas nigdy nie opuści, nigdy o nas nie zapomni, a Jego Królestwo nastanie już wkrótce.
„A Bóg pokoju, który wywiódł od umarłych we krwi przymierza wiecznego, onego wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was doskonałymi uczyni w każdym uczynku dobrym ku czynieniu woli swojej, sprawując w was to, co przyjemnego przed obliczem jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.” Hebr. 13:20-21 (BG).