Dobry Samarytanin

STARSZY CZŁOWIEK znajdował się wczesnym wieczorem w drodze do domu, kiedy został zaatakowany, obrabowany ze wszystkiego, co posiadał, i pozostawiony na pewną śmierć. Droga, którą wybrał, znajdowała się w rejonie cieszącym się złą sławą z powodu podobnych przestępstw. Większość spośród mijających go nie chciała lub nie mogła się zatrzymać, by mu przyjść z pomocą. Wówczas jego ciężkie położenie ujrzał obcokrajowiec, zatrzymał się i uczynił, co było w jego mocy, by pomóc poszkodowanemu, drąc swą własną koszulę, aby zabandażować ciężkie rany cierpiącego człowieka. Następnie zaciągnął go do swego wozu i zabrał do szpitala, nagląc lekarzy, by uczynili, co tylko mogą, dla poszkodowanego. Dużo później człowiek ten powrócił i odnalazł ofiarę napadu, by się upewnić, iż mężczyzna całkowicie wyzdrowiał. W relacji zamieszczonej w lokalnej gazecie nazwano tego obcokrajowca „dobrym Samarytaninem” i większość spośród czytelników zrozumiała, co miano na myśli.

KIM BYŁ DOBRY SAMARYTANIN?

Określenie „dobry Samarytanin” weszło do naszego języka w odniesieniu do osoby, która jest współczująca i pomocna, szczególnie w stosunku do ludzi znajdujących się w niesprzyjających okolicznościach. Nazwa ta wywodzi się z przypowieści Jezusa, zapisanej w rozdziale 10 ewangelii św. Łukasza. Samarytanin był to człowiek urodzony bądź zamieszkujący w Samarii, regionie znajdującym się na zachód od rzeki Jordan, obecnie należącym do Izraela. Ludzie ci zostali osiedleni na terenie Izraela, kiedy Północne Królestwo zostało zaatakowane przez Asyryjczyków, a Żydzi wzięci w niewolę na tereny innych państw [2 Krl 17.24]. W czasach Jezusa Żydzi nie rozmawiali z Samarytanami [J 4.9].

Przypowieści Jezusa były czymś znacznie więcej niż prostymi opowieściami używanymi jako ilustracje i przykłady wzięte z codziennego życia. Służyły one do zobrazowania i wyjaśnienia boskich zasad. Były używane przez Jezusa w czasie Jego nauczania, by wyrazić prawdę o Bogu, człowieku i dobrej nowinie o zbawieniu. Musimy odnieść tę przypowieść i wiele innych do nauczania Jezusa, a zwłaszcza do ewangelii (dobrej nowiny) o Bożym królestwie. Jeśli chcemy być uczniami Jezusa, musimy zrozumieć zawartą w przypowieściach naukę, gdyż dzięki nim zyskamy zrozumienie, co naprawdę znaczy być chrześcijaninem.

Ci, którzy go słuchali, byli zdumieni, gdyż jak czytamy w ewangelii św. Mateusza, gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie. [Mt 7.28-29]

TŁO TEJ PRZYPOWIEŚCI
Przedstawienie niektórych informacji na temat tła tej przypowieści pomoże nam ją zrozumieć, 2 000 lat po jej opowiedzeniu przez Jezusa, żyjącego w Izraelu w okresie, kiedy kraj i jego mieszkańcy znajdowali się we władzy Rzymu. Po pierwsze, zastanówmy się nad niektórymi osobami w tej opowieści oraz nad geograficznym usytuowaniem wydarzeń omawianej przypowieści.

Pierwszą osobą był uczony w Piśmie, który był znawcą religijnych zasad Prawa Mojżeszowego. Następnie czytamy o kapłanie i Lewicie. Obydwaj byli zaangażowani w służbie świątyni w Jerozolimie, kapłani składając ofiary wymagane przez Prawo mieli Lewitów do pomocy przy sprawowaniu obrzędów w świątyni. Szacuje się, że w czasach Chrystusa było około 12 000 kapłanów i Lewitów.

Mieszkali oni w Jerychu, jakieś 29 km od Jerozolimy i dla nich droga pomiędzy tymi dwoma miastami była znaną i niebezpieczną trasą. Warto zauważyć, że poziom tej drogi między Jerozolimą a Jerychem opada o 914 m na długości 29 km! W czasach Jezusa nie było tam miast czy wsi – prawdopodobnie stała tylko jedna gospoda, miejsce wypoczynku, które gościło ludzi różnego autoramentu.

Dlaczego więc Jezus odniósł się właśnie do pewnego Samarytanina? Samarytanin został wybrany, by pokazać, że był on osobą, od której Żyd nie miał prawa oczekiwać żadnej pomocy czy przyniesienia mu ulgi z powodu wrogości, która istniała pomiędzy tymi dwoma poszczególnymi ludźmi. Samarytanie byli narodem „ekskomunikowanym” przez Żydów; byli symbolem i synonimem heretyków.

Musimy się też zastanowić, po co została opowiedziana ta przypowieść. Oto mamy tu do czynienia z kimś, kto jako uczony w Prawie znał i rozumiał najważniejsze z Bożych przykazań wyłożonych w Prawie danym Mojżeszowi. Postawił on pytanie:

Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył.
[Łk 10.25-28]

„To czyń”! Nauka płynąca z tej przypowieści zaczyna się już wyłaniać, ale jest ona znacznie głębsza. Uczony w Prawie chciał się usprawiedliwić!

KTO JEST MYM BLIŹNIM?

Owi żydowscy uczeni w Prawie spędzali godziny rozprawiając, kto może zostać uznany za bliźniego i niektórzy doszli do wniosku, wbrew Prawu, że gojom (nie-Żydom) nigdy nie powinno się nieść pomocy.

Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. [Łk 10.30]

Nie był to odosobniony przypadek na tej drodze, jak to można sobie wyobrazić. Kapłan i Lewita chcieli uniknąć kontaktu z krwią i prawdopodobnie zwłokami, co uczyniłoby ich nieczystymi według Prawa Mojżeszowego. Lecz Samarytanin okazał współczucie rannemu podróżnemu. Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. [Łk 10.34] Zwróćmy uwagę na zakres jego działania!

* Ujrzał rannego;
* Wzruszył się;
* Podszedł do niego;
* Opatrzył jego rany;
* Zalał rany oliwą i winem;
* Wsadził go na swoje bydlę;
* Szedł obok;
* Zawiózł go do gospody;
* Zaopiekował się nim;
* Kiedy odjechał, dał dwudniową zapłatę gospodarzowi za opiekę nad rannym;
* Polecił dalszą nad nim opiekę;
* Przyrzekł zapłacić za opiekę, ilekolwiek by ona nie wyniosła;
* Przyrzekł „wrócić”;
* Przyrzekł zapłacić wszelki zaciągnięty na leczenie dług.

Przekonamy się później, jak wielkie znaczenie mają te wszystkie działania. Wszystkie one są działaniami, a czyny mówią głośniej niż słowa! Samarytanin był jedynym i w pełnym tego słowa znaczeniu zbawcą owego człowieka i widzimy tu cień osoby samego Jezusa – jedynego i w pełnym tego słowa znaczeniu Zbawcy ludzkości.

Następnie Jezus zadaje z kolei pytanie uczonemu w Prawie: Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? Pokazując swe uprzedzenia poprzez niewymienienie słowa „Samarytanin”, człowiek ów odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie.

Wówczas Jezus odpowiada wprost:

Idź, i ty czyń podobnie! [Łk 10.37]

Samarytanin podjął szereg szlachetnych działań – i to musi być pierwsza nauka płynąca z tej przypowieści do wszystkich, którzy chcą naśladować Jezusa jako prawdziwi chrześcijanie. Drugie spośród wielkich przykazań, właściwie przytoczone przez pytającego uczonego w Prawie, brzmi: Będziesz miłował… swego bliźniego jak siebie samego. [Łk 10.27]

Lecz ta przypowieść była czymś więcej niż tylko ciekawą opowieścią z pouczeniem. Wszystkie przypowieści były krótkimi, prostymi opowieściami stworzonymi, by przekazać prawdę duchową, zasady religijne lub pouczenia moralne. Zawierały figury retoryczne, w których prawda została zilustrowana poprzez porównanie lub przykład wzięty z codziennych życiowych doświadczeń. Greckie słowo tłumaczone jako przypowieść znaczy „zestawienie, porównanie”; inaczej podobieństwo.

INTERPRETACJA PRZYPOWIEŚCI

Przypomnijmy sobie pewne słowa Jezusa wypowiedziane na temat przypowieści:

Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich? On im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli. [Mt 13.10,11,16,17]

Wielu ludzi od tamtego czasu zatrzymało się w tym miejscu i użyło tej przypowieści, by zachęcać innych do okazywania miłosierdzia i pomagania ludziom będącym w potrzebie. Rzeczywiście, „pomoc bliźniemu” jest częścią wierzeń i praktyk wielu religii i stowarzyszeń społecznych.

Kiedy Jezus po raz pierwszy użył przypowieści, wytłumaczył ich znaczenie i jej rozumienie. Jasnym przykładem jest tu przypowieść o siewcy (zob. Łk 8.9n), której pełnego wytłumaczenia zażądali uczniowie. Później Jezus oczekiwał, że uczniowie sami zrozumieją znaczenie przypowieści. W rzeczywistości, wiele spośród przypowieści zyskało dla uczniów nowe znaczenie i wgląd w przekaz ewangelii po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

Znów chcemy podkreślić – musimy odnosić tę przypowieść do nauczania Jezusa, a szczególnie do Jego głoszenia ewangelii o Bożym królestwie. Od tamtego czasu znający tę naukę mężczyźni i kobiety widzieli w tej przypowieści o dobrym Samarytaninie symbol potrzeb człowieka i ofiarne dzieło Chrystusa zapewniające drogę ucieczki przed śmiercią. Pamiętajmy o pytaniu uczonego w Prawie, które spowodowało opowiedzenie tej przypowieści: Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?

W omawianej przypowieści znajdujemy odpowiedź poprzez wspaniałą paralelę, której szczegóły pojawiają się w detalach, wybranych przez Jezusa dla zilustrowania właściwego przekazu zawartego w Jego nauczaniu. Wszyscy ludzie w praktyce schodzą w dół od Jerozolimy – miasta Boga i miasta błogosławieństwa, do Jerycha – miasta śmierci. Wszyscy zostali przez grzech pozbawieni życia. Prawo dane Mojżeszowi, reprezentowane przez tych, którzy go przestrzegali, kapłana i Lewitę, nie mogło przynieść życia.

Potrzebny był ktoś, kto także podążał tą drogą! A Jezus był człowiekiem śmiertelnym, idącym w dół tą samą stromą drogą, która prowadziła do śmierci. Ten, którego odrzucili Żydzi, przyszedł nam z pomocą, na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię [2 Tym 1.10]. To jedynie Jezus przyszedł i uczynił wszystko dla ludzkości!

I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. [Dz 4.12]

To Jezus zapłacił cenę za odkupienie – tak, nawet jeden grosz miał swoje znaczenie! To Jezus wzruszył się … i opatrzył (nasze) rany. Przypomnijmy sobie, jak wystąpił On pewnego razu w synagodze w swym rodzinnym mieście Nazarecie i czytał słowa proroka Izajasza:

Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę [Iz 61.1].

I, co ważne, Jezus, podobnie jak Samarytanin, obiecał powrócić i po tym powrocie uwzględnić wszelkie przyszłe potrzeby oraz dać zapłatę. Jezus poprzez swe życie, śmierć, zmartwychwstanie i powrót jest w pełnym tego słowa znaczeniu „dobrym Samarytaninem”.

Przypowieść ta i jej odpowiednik pasują do siebie, jak to widzimy i czego się spodziewamy w naszym studiowaniu Biblii. Później uczniowie ujrzeli pełny obraz tej nauki i zdali sobie sprawę z tego, jak wspaniałego nauczyciela mieli w osobie Jezusa.

TWOJA ODPOWIEDŹ

A teraz, jaka jest twoja reakcja na tę przypowieść? Przyjrzeliśmy się jej dosyć szczegółowo. Oczywiście, nawet na pierwszy rzut oka jest ona zachętą do czynienia dobra. Lecz jeśli byśmy byli uczniami Jezusa w pełniejszym tego słowa znaczeniu, to docenilibyśmy nie tylko jej dosłowne znaczenie, ale znaleźlibyśmy się na Drodze, prowadzącej do życia wiecznego w Bożym królestwie, które wkrótce zostanie ustanowione na ziemi po powrocie „dobrego Samarytanina”.

A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. [J 17.3]

Mówi Ten, który o tym świadczy: Zaiste, przyjdę niebawem. Amen. Przyjdź, Panie Jezu! [Obj 22.20]

Phil Goodwin