Listy do siedmiu zborów

TE SIEDEM LISTÓW wysłał Jezus, za pośrednictwem swego ucznia Jana, do siedmiu kościołów czy też zborów w Azji Mniejszej (obecnie tereny Turcji). Gdy przeczytamy rozdział drugi lub trzeci Objawienia, zobaczymy, że każdy list został skierowany do anioła:

Aniołowi Kościoła w Efezie [2.1]
Aniołowi Kościoła w Smyrnie [2.8]
Aniołowi Kościoła w Pergamie [2.12]
Aniołowi Kościoła w Tiatyrze [2.18]
Aniołowi Kościoła w Sardach [3.1]
Aniołowi Kościoła w Filadelfii [3.7]
Aniołowi Kościoła w Laodycei [3.14]

Adresatami listów nie byli aniołowie z nieba. Termin ten odnosi się raczej do starszych w każdej eklezji. Słowo „anioł” znaczy posłaniec, a obowiązkiem starszych w każdej eklezji było przekazywanie wiadomości od Jezusa członkom zboru.

W każdym wypadku słowo „kościół” odpowiada greckiemu słowu „ekklesia” czy eklezja, oznaczając osobę wywołaną, ludzi powołanych ze świata, by oddzielili się od jego hańbiących Boga dróg postępowania i by oddali się służbie Bogu. To powołanie wciąż ma miejsce dla tych, którzy są skłonni brać pod uwagę naukę Boga i zgodnie z nią postępować.

Wspomniane siedem listów można rozpatrywać z różnych punktów widzenia. Na potrzeby tego artykułu przyjrzymy się im w kontekście historii siedmiu miast, w których znajdowały się wymienione eklezje. Na przykład, dlaczego wspomina się o świecznikach w liście do Efezu a nie, powiedzmy, w liście do Smyrny? Albo dlaczego mówi się o czystym mosiądzu w liście do Tiatyry a nie, na przykład, w liście do Sardach? Poprzez czytanie tych listów w powiązaniu z odkryciami archeologicznymi zobaczymy, dlaczego wiadomość do każdej eklezji była przekazana w taki, a nie inny sposób.

EFEZ

W czasie, gdy była pisana Księga Objawienia, w końcu 1-go wieku, Efez już był starym miastem będącym w zastoju gospodarczym, którego przeminął czas chwały. Duchowo efeska eklezja znajdowała się w podobnej sytuacji, stąd to upomnienie: „Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij! Jeśli zaś nie – przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie nawrócisz.” [2.4-5] Wspaniała świątynia bogini Diany czy Artemidy uległa zniszczeniu a religia z nią związana skompromitowała się (zob. fotografię poniżej). Ten kiedyś wspaniały świecznik w pogańskim świecie, to światło fałszywej religii, zadrgało niepewnie. Jednak prawdziwa eklezja Boga nie może pozwolić, by jej światło zgasło; jeśli tak by się stało, Bóg mógłby nie pozwolić eklezji na dalsze istnienie, a Chrystus by przyszedł i usunął swój świecznik z miasta.

Wiadomość od Chrystusa do starszych kościoła w Efezie brzmi dalej: „Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga.” [2.7] Wiele monet pochodzących ze starożytnego Efezu przedstawia święte drzewo daktylowca, uważane przez wyznawców bogini Diany za drzewo życia. Podczas gdy zwolennicy tego bożka jedli z owego drzewa życia (za jakie je uważali), naśladowcy Chrystusa byli wezwani do uczestniczenia w prawdziwym drzewie życia – Bożym Słowie. Nauka była tym wymowniejsza poprzez kontrast pomiędzy fałszywym kultem dookoła, wiodącym tylko do śmierci, a dającymi życie słowami Jezusa.

Jest to prawdą również dzisiaj. Niezwykle ważne jest, żebyśmy wnikliwie odróżniali prawdziwą naukę biblijną od fałszywego nauczania kościołów chrześcijańskich.

SMYRNA

Miasto Smyrna miało burzliwą historię. Zostało zburzone około 600 roku p.Chr. i leżało w ruinach przez następne 300 lat. Następnie Smyrna ożyła powtórnie, kiedy ją odbudowano około 300 r. p.Chr. Można powiedzieć, że miasto umarło, a potem zostało wskrzeszone. Stąd też początek listu brzmi: „To mówi Pierwszy i Ostatni, który był martwy, a ożył” [2.8] Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa miały o wiele większe i bardziej trwałe znaczenie, niż śmierć i ożycie miasta. Tym niemniej analogia wzięta z historii ich miasta nie mogła być nie wzięta pod uwagę w tejże eklezji.

List do kościoła w Smyrnie zawiera wzmiankę o koronie życia: „…Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia.” [2.10] To mogło przypominać czytelnikowi z 1-go wieku grupę pięknych budynków stojących na wzgórzu ponad miastem, znanych lokalnie jako „korona Smyrny”.

Wezwanie do wierności jest wezwaniem eklezji do jak najgorliwszego podtrzymywania historycznej reputacji miasta. Kobiety i mężczyźni w dzisiejszych czasach są wzywani do szukania prawdy zawartej w Biblii dla siebie samych i nie polegania na tym, co inni ludzie mówią na temat Pisma. Osobiste zbawienie wymaga indywidualnego studiowania Bożego słowa.

PERGAM

Pergamos czy też Pergamum był jednym z największych ośrodków kultu w rzymskim imperium. W kulcie w państwie imperialnym siła Cesarstwa Rzymskiego była zaprzęgnięta w służbie bluźnierczego czczenia człowieka. Obecność wielkiej pogańskiej świątyni i jej obrządek czyniły władzę Rzymu uciążliwie widoczną w tym mieście. W Pergamie oddawanie czci imperatorowi uczyniono sprawdzianem obywatelskiej lojalności. Wierny chrześcijanin był napiętnowany jako zdrajca, chociażby on czy ona postępowali zgodnie z prawem w innych sprawach.

Kiedy w liście do kościoła w Pergamie mówi się o tym, „który ma miecz obosieczny, ostry”, to mamy tu do czynienia z pośrednim opisem władzy imperialnej, która tak mocno sprzeciwiała się nauce Chrystusa w tym centrum religii państwowej. Pytanie do wiernych brzmiało – kogo naprawdę warto czcić, cezara czy Chrystusa? I jest to pytanie, na które i my musimy odpowiedzieć, tak jak i Jezus odpowiedział swoim współczesnym: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga.” [Mt 22.21]

Prawdziwi naśladowcy Jezusa są posłuszni prawu państwowemu, poza przypadkiem, gdy pozostaje ono w sprzeczności z prawem Bożym. Jeśli ma to miejsce, chrześcijanin nie powinien ustępować, jak powiedział św. Paweł do żydowskiej rady: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”[Dz 5.29].

TIATYRA

Tiatyra była znana z wyrobów miedzianych, co tłumaczy słuszność wzmianki o ogniu i mosiądzu:„ma oczy jak płomień ognia, a nogi Jego podobne do mosiądzu” [Wujek – Ap 2.18]. Greckie słowo, tłumaczone jako „mosiądz”, może być terminem technicznym dla lokalnego rodzaju wyrobu z mosiądzu. Inny znany przemysł tiatyrski, manufaktura garncarska, znajduje swoje odzwierciedlenie w słowach Chrystusa odnoszących się do osób, które będą mu pomagać w jego przyszłej misji podbicia narodów: „a rózgą żelazną będzie ich pasł: jak naczynie gliniane będą (narody) rozbici” [Ap 2.27].

Formalnie, aby mieć udział w tiatyrskim przemyśle, konieczna była przynależność do rzemieślniczego cechu, ale oznaczało to jednocześnie udział w pogańskich obrzędach, w których prawdziwy chrześcijanin nie mógłby uczestniczyć. Stąd wspomina się o tych, którzy byli zwolennikami zgody na to, by: „spożywali ofiary składane bożkom” [2.20]. Nie może tu być kompromisu, jak słusznie uważają ludzie sprzeciwiający się służbie wojskowej od tamtych czasów do dzisiejszych.

Słowa obietnicy: „temu … dam władzę nad poganami” [2.26] mogą nawiązywać do długiej historii wojskowej Tiatyry. Ci w tiatyrskiej eklezji, którzy podtrzymywali dawnego, wojennego ducha miasta, sprawowali przywództwo duchowe. Wiele z założonych eklezji przekroczyło te duchowe granice. Próbowały kompromisu między biblijną nauką a pragnieniami człowieka. Jeśli pragniemy zbawienia nas przez Boga, to nie możemy iść na kompromis – musimy postępować według Jego Słowa, cokolwiek by się nie działo.

SARDY

Miasto Sardy zostało zbudowane na skalnej wyżynie 500 metrów powyżej otaczającej ją równiny. Sardy ufało nierozważnie swojemu naturalnemu obronnemu położeniu. A jednak przynajmniej w dwóch przypadkach zostało zaatakowane przez najeźdźców, którzy, jak złodzieje, wdarli się po drabinach na niestrzeżone urwisko i w ten sposób zdobyli to – jak sądzono – miasto nie do zdobycia. Członkowie eklezji w Sardach wiedzieli, co znaczyły słowa Jezusa w skierowanym do nich liście: „Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej” [Ap 3.3]. Wypływa stąd dla nas zupełnie jasna nauka. Jezus powiedział: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie.” [Mt 24.42].

Części garderoby wspomniane w liście Chrystusa, np. „co swoich szat nie splamiły” [3.4] i „szaty białe przywdzieje zwycięzca” [3.5] mogą być nawiązaniem do głównego przemysłu Sard, którym było wykonywanie i farbowanie ubrań z wełny.
Powrót Jezusa na ziemię zaskoczy przeważającą większość ludzi. Nie musisz także i ty być zaskoczony, jeśli studiujesz Biblię i przygotowujesz się na jego powrót.

FILADELFIA

Filadelfia znajdowała się na przełęczy, która była bramą do centralnego regionu Azji Mniejszej. Patrząc z politycznego punktu widzenia, Filadelfia widziała siebie jako drzwi, które mogła zamknąć lub otworzyć w zależności od swojej woli. Lecz jeśli chodzi o Królestwo Boga, to Jezus powiedział, kto ma klucz i otwiera drzwi. Toteż w liście do Filadelfii czytamy: „Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, co zamyka, a nikt nie otwiera. Oto postawiłem jako dar przed tobą drzwi otwarte, których nikt nie może zamknąć” [3.7-8].

Formacje skalne w Hierapolis (obecnie Pamukkale) w pobliżu Laodycei. Zostały one uformowane z osadów wapiennych przez gorące źródła, z których był sławny ten region. O obydwu miejscowościach pisze ap. Paweł (zob. List do Kolosan 4.13)

Było zwyczajem w Filadelfii nagradzanie tych, którzy służyli miastu, poprzez wyrycie ich imion na kolumnach w świątyni. Dla braci i sióstr w Chrystusie nie było możliwe dostąpienie takiego zaszczytu. Ale obietnica Chrystusa odnosząca się do nich była o wiele wspanialsza i trwalsza: „Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego … I na nim imię Boga mojego napiszę … i moje nowe imię.” [3.12] Zaszczyty i uznanie tego świata są niczym w porównaniu z tym, co Bóg nam obiecał. Rzeczywiście, gonienie za efemyrycznymi zaszczytami oferowanymi przez świat może oznaczać, że pozbędziemy się wiecznych zaszczytów płynących z posiadania Prawdy i królestwa Boga.

Trzykrotnie Filadelfia była niszczona przez trzęsienia ziemi. Za każdym razem, kiedy było odbudowane, otrzymywało nową nazwę, czasami – imię ówczesnego rzymskiego władcy. Jezus obiecał wiernym mu uczniom, że będą oni włączeni do jego nowego miasta (Nowej Jerozolimy), z jego nowym imieniem wypisanym na sobie [3.12].

LAODYCEA

Laodycea słynęła ze swego bogactwa pochodzącego z produkcji odzieży z czarnej wełny oraz z wytwarzania maści na oczy. Kiedy katastroficzne trzęsienie ziemi zniszczyło miasto w 60 roku p.n.e., odrzuciło ono zaoferowaną przez Rzym pomoc. Szczyciło się, że nie potrzebuje żadnej pomocy z zewnątrz. Podobnie tamtejsza eklezja myślała, że niczego jej nie potrzeba. Nie brała pod uwagę swego duchowego bankructwa: „Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi.” [3.17] Ostrzeżenie to znów ma lokalne zabarwienie: „Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział.” [3.18] Czarne ubrania eksportowane do wszystkich krajów śródziemnomorskich, słynna maść na oczy, bogactwo miasta – o tym wszystkim się mówi, dając podstawę dla zarzutów czynionych przez piszącego list.

Laodycea słynęła również z jeszcze jednej rzeczy: dostarczania do picia obrzydliwej ciepłej wody, użytkowanej jedynie jako środek wymiotny. Dlatego Jezus napisał do tej zadowolonej z siebie eklezji: „A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.” [3.16] Jeśli chcemy mieć udział w zbawieniu od grzechu i śmierci, które oferuje nam Bóg, nie możemy sobie pozwolić na to, by być letnimi w odniesieniu do jego Słowa, Biblii. Nic poniżej oddania pełnym sercem biblijnej nauce nie będzie w ogóle użyteczne.

Jak widzimy, każdy z siedmiu listów czyni aluzje do zwyczajów i warunków panujących w mieście, do którego eklezji jest adresowany. W tych aluzjach znajdujemy dalsze dowody na to, że Biblia jest Słowem natchnionym. Jakiż autor bez Bożego natchnienia mógłby napisać serię listów, które wykorzystują tak żywo i w tak znakomity sposób lokalne warunki? Zaprawdę mamy tu do czynienia z natchnionym Bożym Słowem.

Jeśli wyniesiemy tylko jedną naukę z krótkiego studiowania tych siedmiu listów, to niech nią będzie pewność, że nagroda oferowana przez Boga tym, którzy Go naśladują, będąc posłusznymi Jego Słowu, będzie wspaniała. Ale nie ma tu miejsca na żaden kompromis. Dlatego nalegamy, abyś przeanalizował swoje własne stanowisko – czy jesteś, czy też nie człowiekiem wierzącym – oraz zdecyduj się na czytanie Biblii i kształtuj swoje życie według jej nauki.

Clifford Wharton

Ważne biblijne słowa – światło

ŚWIATŁO jest naturalnym zjawiskiem, którego istnienie przyjmujemy za rzecz oczywistą. Jednakże bez światła nie moglibyśmy widzieć i szybko trwale byśmy oślepli, gdyby nie było światła. Całkowita ciemność nie jest normalnym doświadczeniem, ponieważ nawet w nocy księżyc i gwiazdy dają przytłumione światło i nigdy nie panuje całkowita ciemność, nawet na wsi, z daleka od sztucznych źródeł światła.

Piszący te słowa przebywał kiedyś w najgłębszych jaskiniach w Derbyshire, w Anglii. Kiedy sztuczne światła zostały w jaskini wyłączone, zapanowała całkowita ciemność. Ludzkie ciało nie jest nawykłe do takich warunków, które wywołują te same efekty, jak całkowita ślepota. Taka była jedna z plag, które Bóg zesłał na Egipcjan – ciemność w ziemi egipskiej tak gęsta, że można dotknąć ciemności. [Wj 10.21]

Światło słoneczne może zostać podzielone na wiele kolorów i zdjęcie pryzmatu pokazuje, że światło składa się z siedmiu różnych barw tęczy. Jednakże w swej czystej, skondensowanej formie światło jest białe.

Cuda stworzenia i jakość życia widocznego wokół nas może być doceniona dzięki obecności światła i różnej długości fal poszczególnych barw. Barwy i odcienie, wspaniałe wschody i zachody słońca, rośliny, drzewa i kwiaty zawdzięczają swe piękno istnieniu światła.

Z czysto naukowego punktu widzenia światło jest promieniowaniem elektromagnetycznym o długości fali widocznej dla ludzkich oczu. Światło porusza się z prędkością 300 000 km na sekundę. Wydaje się to być bardzo duża szybkość, a jednak światłu gwiazd zajmuje lata dotarcie do ziemi z powodu ogromnych odległości między nimi, stąd termin „rok świetlny” jest używany do mierzenia owych dystansów. Najbliższa nam gwiazda na przykład znajduje się o cztery lata świetlne od ziemi, olbrzymi dystans, otrzymany z pomnożenia prędkości światła przez czas konieczny do osiągnięcia ziemi.

„NA POCZĄTKU”

Biblia uczy nas, że przed stworzeniem życia na ziemi przez Boga nie istniało światło i jedne z pierwszych wersów Pisma zaznajamiają nas ze światłem. Pierwszym aktem przemiany pozbawionej życia, pokrytej wodą planety, w nadające się do zamieszkania przez ludzkość miejsce, było danie światła znajdującej się w ciemnościach ziemi.

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy. [Rdz 1.1-5]

Istnieje kilka ważnych kwestii, na które powinniśmy zwrócić uwagę w powyższym zapisie, gdyż zajmuje się on nie tylko procesem stworzenia od czasu znajdującego się w ciemności, pozbawionego życia świata, który istniał około 6 000 lat temu, lecz dotyczy zasad, które odnajdujemy w całej Biblii:

* Bez światła wszystko pozostaje w ciemności i bez życia.
* Słowo Boga daje życie.
* Istnieje rozdział pomiędzy ciemnością a światłem – jak noc i dzień.
* Bóg widział, że światło było dobre.

Zarówno Jezus, jak i apostołowie, wspierali relację przedstawioną w Księdze Rodzaju, a św. Paweł posłużył się stworzeniem światła, by pokazać, jak Bóg oświecił jego samego, pisząc do Koryntian: Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa. [2 Kor 4.6]

BÓG JEST ŚWIATŁOŚCIĄ

Bóg objawił siebie samego jako Boga światłości, który przebywa w świetle niedostępnym śmiertelnikowi. Mojżeszowi i narodowi izraelskiemu pokazano, że człowiek nie może spojrzeć na Boga i żyć. Mojżesz poprosił pewnego dnia Boga, by mu ukazał swą chwałę i Bóg musiał zasłonić się przed wzrokiem Mojżesza, by ten mógł przez mgnienie oka ujrzeć chwałę Boga. Kiedy Mojżesz zszedł z góry Synaj, jego twarz jaśniała tak mocno, że Izrael nie mógł na niego patrzeć [Wj 34.29-30].

Święty Jan mówił o chwale Boga pisząc: Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. [1 J 1.5] Dawid pisał w psalmie odnośnie Boga: Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać? Pan obroną mojego życia: przed kim mam się trwożyć? [Ps 27.1] Jest więc możliwe, że Bóg może przekazać człowiekowi Swe światło, przez Swe Słowo, Biblię. Tak jak Bóg powiedział i stało się światło, tak może On mówić do nas przez Swe Słowo, które nas oświeci, tak że będziemy mogli podążać w świetle.

BOŻE SŁOWO JEST ŚWIATŁEM I PRZYNOSI ŻYCIE

Św. Piotr napisał, że powinniśmy zważać na Boże Słowo, a szczególnie na proroctwo, pisząc: Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach. To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie. [2 P 1.19-21] Tak więc Boże światło dociera do nas obecnie poprzez Biblię i dobrze uczynimy, jak radzi św. Piotr, gdy weźmiemy je pod uwagę. Bez tego Słowa pozostaniemy w ciemności, a ciemność niesie ze sobą śmierć.

Psalmista Dawid poznał, że potrzebuje Bożego światła i Słowa Prawdy, pisząc: Ześlij światłość swoją i wierność swoją: niech one mnie wiodą i niech mnie przywiodą na Twoją świętą górę i do Twych przybytków! I przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który jest moim weselem. Radośnie będę Cię chwalił przy wtórze harfy, Boże, mój Boże! [Ps 43.3-4]

Nie ma innego źródła prawdziwego światła, poza Bogiem. Wszystkie inne źródła światła są uczynione przez człowieka i zanieczyszczone, a światło nie jest tym olśniewającym światłem, które daje życie. Nie ma innych bogów i nie ma innego objawienia poza tym, które Bóg przekazał nam poprzez Swe Słowo, które daje światło i życie. Naród izraelski otrzymał tę lekcję i został przestrzeżony przed poleganiem na innych formach światłości. W dzisiejszych czasach człowiek polega raczej na sztucznych źródłach duchowego światła, które w rzeczywistości są ciemnością. Bóg rzekł do Izraela: Ja jestem Pan, i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga. Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że beze Mnie nie ma niczego. Ja jestem Pan, i nie ma innego. Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko. [Iz 45.5-7]

DZIECI ŚWIATŁOŚCI

Podczas swej posługi Jezus powiedział swym uczniom, że mają specjalne miejsce w świecie, w którym żyją. Byli światłem w ciemnym miejscu. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. [Mt 5.14-16]

Uczniowie, podobnie jak wszyscy wyznawcy Chrystusa na przestrzeni wieków, mają obowiązek umożliwić światłu ewangelii świecić wszystkim znajdującym się koło nich. Św. Paweł powtórnie wprowadził w życie słowa Jezusa, pisząc do wiernych w Efezie: Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości! [Ef 5.8] Takie kroczenie w światłości wymaga również powstrzymywania się od nie przynoszących owoców uczynków ciemności, które są wymienione w Piśmie. Św. Paweł napisał do Rzymian: Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. [Rz 13.12]

Światło zostało porównane tutaj do zbroi i powinna ona zostać założona przez wierzącego dla obrony przed siłami ciemności – wytworami grzechu. Światło Boga jest więc obroną i uchroni sługę Boga przed kroczeniem drogami ciemności, które prowadzą jedynie ku śmierci – wiecznego zapomnienia i wiecznej ciemności.

W jednej ze swych przypowieści Jezus zapytał: Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? [Łk 6.39] Sługa Boga powinien raczej cieszyć się światłem, które pochodzi ze znajomości Jego Słowa. Św. Piotr rozpoznał, jaką uprzywilejowaną pozycją cieszą się słudzy Boga: Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła. [1 P 2.9]

NARODY POZOSTAJĄ W CIEMNOŚCI

Ludzkość na ogół kocha ciemność i w sposób naturalny ludzie nie dotrą do przedziwnego światła Bożego Słowa. Jezus powiedział, że umiłowali ciemność, aby ich złe uczynki nie mogły być ukazane. Żyją i pracują w duchowej ciemności i w ogólności kochają to. Jak to ujął Hiob: macają w ciemności bez światła, chwieją się jak pijani. [Hiob 12.25]

Lecz nie powstrzymało to Boga przed posłaniem Swego Syna jako światłości dla świata 2 000 lat temu. Jedne z najbardziej znanych biblijnych wersów brzmią:
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. [J 3.16-21]

Ludzie umiłowali ciemność, rzekł Jezus, bardziej aniżeli światło; i taka jest sytuacja świata obecnie. Ale nie będzie tak zawsze, gdyż Bóg oznajmił: Lecz – na moje życie – napełni się chwałą Pana cała ziemia. [Lb 14.21] Jezus ma powrócić i wspólnie ze swymi unieśmiertelnionymi świętymi przyniesie światłość, radość i pokój na ziemię.

JEZUS PRAWDZIWĄ ŚWIATŁOŚCIĄ

Jako Syn Boga, Jezus jest prawdziwą światłością, posłaną przez Boga na świat. Prorocy izraelscy zapowiedzieli jego przyjście jako pojawienie się światłości wielkiej w ciemnościach świata. Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. [Iz 9.1] Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów [Iz 42.6].

W ewangelii św. Jana czytamy o Janie Chrzcicielu, który był poprzednikiem Jezusa i który miał przynieść światło i nawrócenie Izraelowi. Św. Jan pisze o Janie Chrzcicielu:

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi….A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. [J 1.6-9; 14]

Jezus rzekł: Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia. [J 8.12] Mogli mieć go jako przykład i jeśli poszli za tym przykładem, to podążali w światłości i mieli światło życia. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. [J 12.46]

JEZUS JAKO SŁOŃCE SPRAWIEDLIWOŚCI

Jezus ma powrócić na ziemię i jest to porównane do wschodu słońca – wspaniałego wschodu słońca, które przyniesie uzdrowienie w swoich skrzydłach [Mal 3.20] Taki nowy dzień przyniesie nowy początek dla ziemi, a grzech będzie stopniowo eliminowany w Bożym Królestwie – tym królestwie, o które, jak powiedział Jezus, mamy się modlić. Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi.

Po śmierci, zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba przez Jezusa apostołowie głosili, że Mesjasz ma cierpieć, że pierwszy zmartwychwstanie, że głosić będzie światło zarówno ludowi, jak i poganom. [Dz 26.23]
NARODY BĘDĄ KROCZYĆ W ŚWIATŁOŚCI PAŃSKIEJ

Około 700 lat przed Chrystusem prorok Izajasz mówił o efektach przyjścia Chrystusa i ustanowienia Bożego królestwa. W ów dzień narody poznają sprawiedliwość. Nie będzie więcej sporów pomiędzy narodami, ani wojen, ni zachłanności czy grzechu. Wszystkie narody ziemi, oświecone, pójdą czcić Boga w Jerozolimie, która będzie centrum oddawania czci Bogu i światowych rządów. Stamtąd będzie promieniować światłość Boga, a mieszkańcy świata przyjdą do tej światłości i będą się radować prawdziwym oświeceniem [Iz 2.2-5]

Ten sam prorok Izajasz porównuje ciemność, która dominuje w naszym bezbożnym świecie, ze światłością Bożej chwały, która napełni ziemię w nadchodzącym czasie:

Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą.
Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. [Iz 60.1-3]

Oto wspaniała perspektywa czekająca tych, którzy podążają do światła i przygotowują się teraz na przyjście Jezusa. Czy Ty będziesz przygotowany?

Światło jest dobre – bez niego wszystko jest ciemnością. Pójdź za Jezusem, krocz w świetle, a będziesz pośród tych, którzy zostaną nagrodzeni światłem nie kończącego się życia w nadchodzącym królestwie Boga.

Clive Brooks

Symbole w Biblii – niebo i ziemia

Niebo i ziemia

Od najwcześniejszych lat swojej historii człowiek okazywał zainteresowanie niebem i ziemią. Starożytni Babilończycy śledzili ruchy gwiazd i planet widocznych na niebie. Pozostawili oni zadziwiająco dokładne dane dotyczące przemieszczania się tych ciał, pomimo braku skomplikowanych urządzeń technicznych. Wiedza, którą posiedli, pozwoliła im ułożyć kalendarze, ponieważ odkryli, że ruchy ciał niebieskich są bardzo regularne i dające się przewidzieć.

W analogiczny sposób człowiek był zainteresowany badaniem swojej własnej planety, Ziemi. Na całym świecie można znaleźć dowody ludzkich wysiłków w tym kierunku. W dawnych czasach wierzono, że Ziemia jest płaska. Bano się, że podróżowanie za daleko w jednym kierunku stwarza ryzyko wypadnięcia poza krawędź Ziemi, w absolutną nicość. Obecnie sporządzone są dokładne mapy prawie całej Ziemi. Wiemy nie tylko, że Ziemia jest kulą, ale znamy także jej wielkość i ciężar. Wiadomo, że nasza planeta się obraca, znamy również szybkość tego obrotu. A jednak Ziemia wciąż kryje wiele tajemnic, wiele obszarów wciąż czeka na swe odkrycie.

Nasze badania sfery niebieskiej wykraczają daleko poza możliwości Babilończyków. Człowiek potrafi wysyłać statki kosmiczne w celu wykonania zdjęć odległych planet i gwiazd. Ludzie wylądowali na Księżycu, a kapsuły kosmiczne docierają w różne miejsca Kosmosu. A przecież im większe obszary wszechświata człowiek zbadał, tym dobitniej przekonuje się, jak dużo jeszcze pozostało do odkrycia – granica Kosmosu nadal pozostaje tajemnicą.

To, co człowiek odkrył, niesie kolejne niewiadome. Czy istnieje życie na Marsie lub na jakiejś innej planecie? Jak powstają gwiazdy i jak giną? Człowieka dręczy pytanie, co stanie się z Ziemią i wysuwa on teorie na temat jej powstania. Jednakże gdy jedna teoria jest już zbadana, powstaje tak wiele pytań, że konieczne jest sformułowanie nowej hipotezy.

A przecież wyjaśnienie jest tak proste:

„Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1.1)

Są to pierwsze słowa Bożego objawienia skierowanego do człowieka – Pisma Świętego. Wskazują one na Boga jako stwórcę wszystkich rzeczy. W całej Biblii znajdują się liczne wzmianki mówiące o tym, że to Bóg jest stwórcą nieba i Ziemi. Mówi się także, że ponieważ Bóg stworzył niebo i ziemię, to należą one do Niego. I tak czytamy w Księdze Powtórzonego Prawa:

„Do twojego Boga, Jahwe, należą niebiosa, niebiosa najwyższe, ziemia i wszystko, co jest na niej.” (Pwt 10.14)

Pismo Święte prezentuje wiele symbolicznych tematów, których przedmiotem jest niebo i ziemia. Wśród nich znajdują się także pokrewne im motywy o miejscu zamieszkania Boga i człowieka oraz długości trwania nieba i ziemi. Jakkolwiek niebo i ziemia należą do Boga, Biblia czyni ważne rozróżnienie między tymi dwoma obszarami, jak dowiadujemy się z jednego z psalmów:

„Niebo jest niebem Jahwe, synom zaś ludzkim dał ziemię.” (Ps 115.16)

Ponieważ zdajemy sobie lepiej sprawę z przestrzennej skali kosmosu, powinniśmy tym bardziej być świadomi wielkości Boga. Niestety, w większości przypadków tak się nie dzieje. Tym niemniej, Biblia jasno pokazuje, że Bóg jest wszechobecny – to znaczy, iż istnieje wszędzie. Nie zamieszkuje On w jakimś szczególnym miejscu, jak my, ale jest obecny w całym wszechświecie. To dla ludzkiego umysłu pojęcie trudne do zrozumienia, dlatego Biblia posługuje się symboliką niebios na oznaczenie miejsca przebywania Boga. „Niebiosa” to ów wielki obszar tajemnicy, otchłani i bezkresu. Ograniczona „ziemia” przeciwnie – jest miejscem zamieszkania człowieka (zob. il. 2). Mieści się ona w skali, którą człowiek jest w stanie pojąć. Prorok Izajasz mówi nam, jak Bóg postrzega wzajemne usytuowanie nieba i ziemi:

„Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich.” (Iz 66.1)

W całej Biblii niebo jest symbolem miejsca przebywania Boga, podczas gdy miejscem człowieka jest ziemia, nad którą otrzymał tymczasową kontrolę.

Według ludzkiego pojmowania wszechświata istnieje on od wielu milionów lat. Człowiek usiłuje określić jego wiek i odkryć różne okresy, w których – jak sądzi – tworzyły się rozmaite części Kosmosu. Podczas gdy jedni patrzą wstecz na historię świata, inni spoglądają w przyszłość i próbują przepowiedzieć, co się stanie za wiele lat. Zastanawiają się, czy słońce straci swoją moc, a jeśli tak, to co się stanie z Ziemią i życiem na niej. Zapewnia się nas, że nic takiego nie stanie się za naszego życia, ale że – w pewnym okresie – ziemia będzie martwą planetą. Jak wielkość wszechświata powinna zwrócić naszą uwagę na moc Boga, tak niepoliczalny wiek wszechświata ukazuje wieczną naturę Boga, jak to czytamy w Psalmach:

„Zanim góry narodziły się w bólach, nim ziemia i świat powstały, od wieku po wiek Ty jesteś Bogiem.” (Ps 90.2)

I dalej:

„Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż nocna.” (Ps 90.4)

W porównaniu z wieczną naturą Boga zarówno długość życia ludzkiego, jak i wiek Ziemi są znikome. Inny psalm mówi nam, że Bóg stworzył niebiosa, by trwały na zawsze:

„Chwalcie Go, nieba najwyższe i wody, co są ponad niebem: niech imię Jahwe wychwalają, On bowiem nakazał i zostały stworzone, utwierdził je na zawsze, na wieki; nadał im prawo, które nie przeminie.” (Ps 148.4-6)

Boże obietnice są zawsze dotrzymywane, dlatego wiemy, że niebo nie przeminie. Bóg tak powiedział i Jego słowo będzie dotrzymane. W Nowym Testamencie o niebie i ziemi mówi Jezus. Czytamy w ewangelii zapisanej przez Mateusza:

„Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą.” (Mt 24.35)

Jezus nie mówi nam, że niebo i ziemia dosłownie znikną. Używa on niekończącego się życia „nieba” i „ziemi” jako symbolu niezmienności swoich słów i Słowa Bożego. Mówi, że słowa te mają również ponadczasową wartość, nawet gdyby coś się przytrafiło niebu i ziemi. Wcześniej w tym samym rozdziale opowiada nam, że nadejdzie czas, kiedy będą miały miejsce zasadnicze zmiany w niebie i na ziemi:

„Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte.” (Mt 24.29)

Podobnie w paralelnym zapisie u Łukasza Jezus mówi:

„Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.” (Łk 21.25-26)

Ustępy te mogą być interpretowane na dwa różne sposoby – oba z nich mogą być właściwe. Jedna szkoła interpretacji sugeruje, że mowa tu o zdarzeniach w sensie dosłownym – że nastąpią zasadnicze zmiany w niebie, łącznie z utratą blasku przez słońce i poruszeniem gwiazd.

Druga szkoła interpretacyjna twierdzi, że jest to opis symboliczny władzy na ziemi i że owe niebiosa tworzą, w sensie symbolicznym, siły rządzące – rządy, monarchie i światowi przywódcy. Ziemia z kolei odnosi się w tym ujęciu do zwykłych ludzi. Ta interpretacja znajduje silne poparcie w Piśmie Świętym. W ten sposób na przykład opisany został naród izraelski. (Pwt 32.1; Iz 1.2,10)

Jak więc interpretować zmiany w symbolicznym niebie i ziemi, o których jest mowa w proroctwie Chrystusa na Górze Oliwnej w rozdz. 21 ewangelii Łukasza? Nieważne jaką interpretację proroctwa przyjmiemy – dosłowną czy symboliczną – wynik będzie taki sam. Nadejdzie oto czas ogólnoświatowego wstrząsu, w wyniku którego zachwieje się porządek polityczny i ekonomia światowa i zawiedzie władza rządów (niebiosa) na całym świecie. To pociągnie za sobą takie zamieszanie na świecie, że mężczyźni i kobiety (ziemia) będą drżeć na samą myśl o problemach, przed którymi stanęli. Czy te wydarzenia są dosłowne, czy też symboliczne lub też i takie i takie, jest całkiem jasne, że zwiastują one dosłownie rozumiane zdarzenie. Zdarzeniem tym będzie powrót Jezusa Chrystusa na ziemię. Ewangelia Łukasza mówi dalej:

„Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą.”
(Łk 21.27)

O tym czasie Biblia pisze w wielu miejscach i wszystkie one ukazują, że będzie to czas poprzedzony okresem nieszczęść. Oba ustępy w ewangelii Mateusza 24 i Łukasza 21 mówią nam, iż pojawią się znaki zwiastujące powrót Jezusa. Stąd wniosek, by wypatrywać tych znaków i przygotować się na jego powrót na ziemię. Literalny powrót Chrystusa na ziemię jest fundamentalną nauką Pisma Świętego. Tym, którzy byli świadkami jego wstąpienia do nieba, krótko po jego zmartwychwstaniu powiedziano:

„Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.” (Dz 1.11)

Biblia mówi nam także, co się stanie po powrocie Jezusa. Od wieków wielu wypowiadało słowa modlitwy, której nauczał Jezus:

„Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje. Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.” (Mt 6.9-10)

Ziemia: mieszkanie ludzi, podnóżek stóp Boga

Jezus przyniesie odpowiedź na tę modlitwę. Ustanowi królestwo Boga, a następnie Bóg uczyni go królem rządzącym z Jerozolimy. Nastąpią bardzo znaczące zmiany na ziemi, które zmienią jej obecny stan. Za sprawą Jezusa ziemia zostanie uwolniona od wszystkiego, co ją kala. Prorok Zachariasz mówi o wielkich fizycznych zmianach, które będą miały miejsce wokół Jerozolimy w wyniku potężnego trzęsienia ziemi. (Za 14) Także inne fragmenty wskazują na stopień zmian, które będą mieć miejsce.

Wynikiem tego wszystkiego będzie odnowiona ziemia. Gdy Bóg pierwotnie stworzył ziemię, uczynił wszystko „bardzo dobrym”. (Rdz 1.31) Ogród w Edenie był Bożym rajem i takiż będzie przywrócony, gdy Jezus powróci. (Ap 2.7) Efektem zmian spowodowanych przez Jezusa będzie powrót ziemi do stanu z tamtego okresu, a Eden zostanie odbudowany. Prorok Izajasz mówi nam o tych zmianach, opisując je zarówno symbolicznie, jak i dosłownie jako nowe niebo i nową ziemię. (Iz 65.17; 66.22) Te ostatnie dwa rozdziały księgi Izajasza odnoszą się do tego czasu, kiedy świat cieszył się będzie mądrymi rządami króla wyznaczonego przez Boga. Życie w królestwie Boga będzie się bardzo różniło od dzisiejszego. Obecne przejawy zła prawie całkowicie przeminą, przeszłością będzie problem zanieczyszczenia Ziemi. Nie będą nas już dłużej dotyczyły choroby, żałoba i starość. Rządy Chrystusa będą trwały 1000 lat, a potem nastąpią dalsze wielkie zmiany.

Ostatnia księga w Biblii mówi o wydarzeniach po okresie Milenium (1000 lat rządów Chrystusa), kiedy wszystkie rzeczy zostaną odnowione. W efekcie będziemy mieli nowe niebo i nową ziemię. Następnie zmienią się relacje między Bogiem a człowiekiem. Przy końcu Milenium mieszkańcami Królestwa zostaną ci, którzy okazali się być wiernymi i śmiertelna ludzkość przestanie istnieć. Bóg mówi, że będzie On wówczas mieszkał między nimi. Ziemia przestanie być podnóżkiem Boga a stanie się miejscem Jego zamieszkania, jak to czytamy w księdze Objawienia:

„…oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie „BOGIEM Z NIMI”. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły.” (Ap 21.3-4)

Jeśli chcesz znaleźć się w królestwie Boga, to najwyższy czas, by się teraz do tego przygotować.

Możesz to uczynić wyłącznie poprzez czytanie i studiowanie Bożej nauki skierowanej do nas w Biblii i stosowanie się do niej. Bóg zawarł w niej obraz Swojego Królestwa jako zachętę dla nas, ale przedstawił także przykazania, którym musimy być posłuszni. Jeśli to zaniedbamy, droga do Królestwa zostanie przed nami zamknięta, w taki sam sposób, jak Adamowi i Ewie zabroniono powrotu do Edenu po nieposłuszeństwie okazanym Bogu.

Czy chcesz ujrzeć odnowione niebo i ziemię? Wybór należy do ciebie.

John Hitches
Surrey, Anglia

Czy istnieje życie po śmierci?

TAK, OCZYWIŚCIE, ŻE ISTNIEJE! No cóż, początek tego artykułu brzmi bardzo kategoryczne, ale mamy słuszne powody do takiego optymizmu. Nadzieja ta opiera się bowiem na Bożej obietnicy, którą znajdujemy w Jego natchnionym słowie, Biblii. Roz­ważmy słowa Jezusa wypowiedziane tuż przed jego ukrzyżowaniem:

„Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego praw­dziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,1–3).

Zwróćmy uwagę na obietnicę życia wiecznego wypowiedzianą w tych wersach. Nie cieszymy się wiecznym życiem teraz, a zatem słowa te muszą odnosić do życia, które przyniesie dopiero przyszłość. Jak wynika z przytoczonej tu modlitwy Jezusa, obiecane życie – mające dopiero nadejść – ma być życiem niekończącym się, wiecznym. Owo obiecane przyszłe życie opisane zostało w wielu innych częściach Słowa Bożego. To coś, co przekracza najśmielsze marzenia ludzkości. Oto niektóre z wypowiedzi proroka Izajasza:

„Albowiem oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nowa ziemię… Rozweselę się z Je­ro­zo­li­my i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku na­rze­ka­nia. Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat… Bo na wzór długowieczności drzewa będzie dłu­go­wieczność me­go ludu i moi wybrani długo używać będą tego, co uczynią ich ręce” (Iz 65.17, 19, 20, 22).

Jest to rzeczywiście wspaniała obietnica, oferowana wszystkim, którzy jej poszukują. Ewangelista Jan pisze: „A obietnicą tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne” (1 J 2,25).

JASNO UKAZANA DROGA ŻYCIA

Oczywiście, potrzebna jest wiara, gdyż przedstawione powyżej obietnice odnoszą się do przyszłości, jak to czytamy w liście do Hebrajczyków:

„bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy go szukają” (Hebr.11,6).

Niemniej jednak, od każdego, kto chciałby żyć w owym czasie, wymagane jest życie podporządkowane prawom Bożym: „Wysłuchaj końcowej nauki całości: Bój się Boga i przestrzegaj jego przykazań, bo to jest obowiązek każdego człowieka” (Koh.12,13). Obietnica będzie spełniona – jednak nie w drodze osobnego nagradzania w chwili śmierci wszystkich tych ludzi, którzy umierali w ciągu wielu wieków, ale poprzez jednoczesne obdarowanie życiem wiecznym wszystkich wierzących w dniu ostatecznym. W odniesieniu do wiernych żyjących w przeszłych wiekach, piszący do Hebrajczyków mówi: „A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas” (Hebr.11,39–40). Nadzieja ta wciąż jeszcze jest nam ofiarowana.

Do czasu nadejścia owego lepszego dnia borykać się musimy z obecnym życiem. Nie potrzebujemy słownika, by je opisać, gdyż wiemy, że jeśli chodzi o czas jego trwania, o­bej­mu­je ono czas pomiędzy narodzinami a śmiercią, wypełniony najróżniejszymi rodzajami do­brych i złych doświadczeń. Wiemy także, że jest to bardzo krótki okres: „miara naszych lat jest siedemdziesiąt”, jak przypomina nam Psalm 90, czy też – jeśli byśmy chcieli podkreślić jego krótkotrwałość – 840 miesięcy! Możemy to powtórzyć? – osiemset czterdzieści miesięcy od kołyski do grobu. Nic więc dziwnego, że Jakub pisze w swym liście: „Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika” (Jak.4,14). W ten sposób uwypuklona została jedyna rzecz, której możemy być w życiu pewni – śmierć. Niestety, większość ludzi, uzmysłowiwszy sobie powyższe fakty, skłonna jest wówczas stwierdzać: „No dobrze, skoro raz tylko przemierzamy tę drogę, zatem cieszmy się, ile tylko możemy” – a ujmując rzecz słowami Pisma: „odpoczywają, jedzą, piją i używają” (Łk.12,19).

W ostatnich latach skutki teorii ewolucji wraz z jej – niezgodną z Bożą – nauką o przypadkowości w naturze w połączeniu z innymi bożkami materializmu powodują, że niewielu kocha Boga i niewielu czuje potrzebę słuchania słowa Bożego, które zbawia. W rezultacie ludzie obracają fakt śmierci w żart, mówiąc: „wszyscy musimy odejść wcześniej czy później” i uznają z rezygnacją, że nic nie można z tym zrobić. Jednakże z wielkim prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że bez względu na to, jakiego ro­dza­ju doświadczenia przyniosło ludziom ich dotychczasowe życie, bardzo nieliczni od­rzu­ciliby możliwość ponownego istnienia w innych, bardziej fortunnych o­ko­licz­no­ściach.

Ludzie zamożni, odnoszący sukcesy i szczęśliwi przyjęliby możliwość powtórnego życia, by przekonać się, czy dobre doświadczenia z przeszłego życia mogą być jeszcze lepsze. Biedni, chorzy, uciskani również chcieliby żyć powtórnie w lepszych warunkach, by się przekonać, czym jest szczęście, sukces i dostatek. To tłumaczy być może, dlaczego tak ważne dla wielu ludzi są loterie pieniężne – grający usiłują poprawić swe życie, pomimo tego, że nawet za wszystkie pieniądze świata nie można ani kupić czasu, ani oddalić dnia śmierci. Jak pisze Salomon:

„Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca” (Koh. 3:19–20).

RATUJCIE SIĘ SPOŚRÓD TEGO PRZEWROTNEGO PLEMIENIA!

Przytaczamy w tym momencie słowa Piotra, jako że powiada w nich, iż można coś uczynić z przeznaczeniem, które czeka ludzkość – z przeznaczeniem, które niesie śmierć i zapomnienie (Dz.2,38–40). Ta beznadziejna perspektywa może być wypełniona przyszłością, która jest najzupełniej doskonała. Serca i umysły powinny otworzyć się na Boże Słowo Prawdy, gdyż jak nauczał Jezus: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony” (Mk.16,16).

Taka oto jest nauka, którą Jezus i jego uczniowie ponieśli w świat. Nie przesłanie mówiące, że nie ma to znaczenia, jak żyjesz czy też jak się zachowujesz, gdyż i tak koniec będzie jednaki. Nie, to przesłanie bardzo wyraźnie i jednoznacznie mówiło o wierze w dobrą nowinę o nastaniu Królestwa Bożego na ziemię oraz o trwaniu w skrusze w co­dzien­nym oczekiwaniu jego nadejścia.
Przemieniwszy swoje życie apostołowie trwali z Jezusem, zaś on uczył ich modlić się, o to, aby na ziemi spełniała się wola Boga. Nie było wówczas słowa o królestwie w niebie czy o „duchowej egzy­stencji” – była natomiast nadzieja na rzeczywiste, dosłownie rozumiane królestwo na ziemi, które posiąść mieli ludzie nieśmiertelni. To właśnie mieli uczynić, by zyskać nadzieję na obiecaną nagrodę; żyli „w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg” (Tytus 1,2).

DROGA

Należy zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii dotyczących rozpoczęcia życia wypełnionego tą nadzieją. W „Dziejach Apostolskich” czytamy: „Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który nauczał o Królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni jak kobiety przyjmowali chrzest” (Dz. 8,12). Widzimy zatem konieczność usłyszenia nauki, zrozumienia jej, uwierzenia i wreszcie – chrztu. Kierunek postępowania jest tu jasno określony, nie ma drogi na skróty, gdyż „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17).

Nie była to nowa nauka ani nowa nadzieja. Abraham, ojciec narodu żydowskiego, otrzymał od Boga obietnicę, że odziedziczy ziemię, a przez niego i jego „nasienie” będą błogosławione wszystkie narody, gdyż uwierzył Bogu. Wcześniej Noe, okazując posłuszeństwo Bogu, zbudował arkę i w ten sposób uratował siebie i swoją rodzinę od zguby w czasie potopu, jak to pisze apostoł Piotr:

„Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmywanie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie” (1 P 3,21).

Takich to słów użył Piotr, kiedy nauczał ludzi, jak mają żyć w nadziei przy­rze­czonego, lepszego życia i to samo mówi też nam.

DROGA DO ŻYCIA W NADZIEI

Odnieśmy się teraz do trzech innych postaci ze Starego Testamentu, którzy znali i wierzyli w dobrą nowinę o przyszłym Królestwie Bożym na ziemi. Pierwszy z nich to Hiob, którego cierpliwość i cierpienie stały się przysłowiowe, a który zachował swą wiarę w Boga pomimo słów żony, która nakłaniała go, by przeklął Boga i umarł. Hiob zaświadczył o swojej wierze i nadziei mówiąc:

„Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny, moje nerki już mdleją z tęsknoty” (Hiob 19,25–27).

Oto mamy raz jeszcze jasne świadectwo tego, jak Hiob rozumiał dobrą nowinę o mającym nadejść życiu.

Dawid – pasterz, zabójca olbrzyma, mąż Boży, swoją wiarę i nadzieję w pozostanie na ziemi w nowym życiu wyraził w bardzo dobrze znanych słowach Psalmu 23: „I zamieszkam w domu Pana na zawsze”. Jego pewność zbudowana była na danych mu obietnicach, że królestwo pod panowanie jego „nasienia” – Jezusa Chrystusa – będzie trwało wiecznie. Z tych przykładów jasno wynika, że wszystko to stanie się możliwe za sprawą zmartwychwstania.

Daniel to jeszcze jeden bohater biblijny, któremu powiedziano, że dzięki swemu poświęceniu się Bożej drodze „zażywa spoczynku, a powstanie, by otrzymać swój los przy końcu dni” (Dan 12,13).

Jak widzimy, osoby występujące we wszystkich powyższych przy­kła­dach, o­ka­zy­wa­ły w swoim życiu wiarę i posłuszeństwo – cechy, które tak podobają się Bogu. Pisząc do wiernych w Rzymie w pierwszym wieku Paweł, apostoł nie–Żydów, stwierdził:

„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. (Rzym 6,3–5).

Paweł przez wszystkie swoje lata wierzył w życie po śmierci (Dz 23,6). Jest więc jasne, że jego nadzieja może być wypełniona tylko dzięki zmartwychwstaniu. Jedyną osobą, która może dokonać tego wspaniałego dzieła, jest Jezus, który jest „zmar­twych­wsta­niem i życiem” (J 11,25). Kiedy 2000 lat temu Jezus był na ziemi, umarł jeden z jego przyjaciół, Łazarz. Jezus udał się do jego siostry, chcąc wskrzesić Łazarza z martwych. Rzekł do siostry Łazarza, Marty: „Brat twój zmartwychwstanie” (J 11,23), na co ona odpowiedziała: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu o­sta­tecz­nym” (J 11,24).

Chcemy w tym momencie zwrócić uwagę na to, że kobieta ta – w wyniku słuchania nauk Jezusa – wiedziała, podobnie jak Hiob, że „Wybawca […] na ziemi wystąpi jako ostatni”. Wierzyła ona słowom Jezusa, które zapisano w ewangelii Jana: „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,40).

Rozważmy poruszające słowa Pawła o tym przyszłym dniu:

„Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi” (1Tes 4,16).

Co nastąpi po powrocie Jezusa, który wskrzesi zmarłych? O tym mówią jeszcze bardziej doniosłe, znane powszechnie słowa Pawła, które znajdujemy w pierwszym liście do Koryntian:

„Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (1 Kor 15:50–54).

Życie po śmierci, o którym mówi Pismo, to Boży plan odkupienia ludzkości, który zostanie wypełniony przez Jezusa po Jego powtórnym przyjściu. Będzie to obdarzenie życiem wiecznym tych, którzy na to zasłużą – takich, jak np. ów złoczyńca, który został ukrzyżowany wraz z Jezusem. Jego prośba do Jezusa jest dobrze znana: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Jak widać, złoczyńca ten wiedział, iż Jezus nie tylko umrze, ale że będzie również wskrzeszony i któregoś dnia wróci i wejdzie do swego Królestwa. Odpowiedź, jaką złoczyńcy udzielił Jezus, jest równie dobrze znana, choć często rozumie się ją błędnie: „Zaprawdę powiadam ci dziś, (czy: owego dnia – tj. dnia, w którym przyjdzie Jezus) będziesz ze mną w raju” (Łk 23,43). Słowa Jezusa odnoszą się właśnie do tego dnia przyjścia, dnia, w którym pań­stwo Izrael będzie przywrócone zostanie w całej swej krasie. „Jahwe… na Eden zamieni jego pustynię, a jego stepy na ogród Jahwe” (Iz 51,3).

Zatem życie po śmierci istnieje! Nie jest to próżna nadzieja, którą stworzyła fantazja ludzkiego umysłu, ale intencja Wszechmogącego Boga, który „Nie chce […] niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9). Mamy nadzieję, że tak właśnie postąpicie, poświęcając owej nadziei całe swoje serce, w wierze i posłuszeństwu – teraz, kiedy jeszcze jest na to czas, kiedy nadzieja życia wiecznego wciąż jeszcze jest nam ofiarowana.

Robert Round
West Midlands, England

Izrael

Ziemia
Niewiele z walk, mających miejsce po drugiej wojnie światowej, tak przykuło uwagę świata jak te, które przetoczyły się przez ziemię miedzy Synajem a Libanem. Niewiele też niosło ze sobą groźbę przerodzenia się w konflikt światowy. W centrum tego burzliwego regionu znajduje się Jerozolima, stolica Izraela, położona na krawędzi Gór Judejskich, na przecięciu starych szlaków: północno – południowego i wschodnio – zachodniego. Miasto to , jako jedno z najstarszych nieprzerwanie zamieszkałych, zostało założone przynajmniej 3 tysiące lat p.n.e. w górzystej krainie, o krajobrazie tak dramatycznym, jak wydarzenia, których kolebką było i nadal jest.

Jednak Izrael jest jednym z najmniejszych państw świata. Najczęściej takie małe państwa pomijane są w serwisach informacyjnych, chyba że ma tam miejsce rewolucja lub jakaś naturalna katastrofa. Inaczej jest jeśli chodzi o Izrael. O tym kraju słyszymy niemal codziennie w wiadomościach i jest on w świadomości każdego poważnego polityka. Izrael stanowi centrum polityki Bliskiego Wschodu, a problemy tego rejonu to scena nieustannych konfliktów. Każdy polityk wie, że to Izrael trzyma klucze światowego pokoju.

Znaczenie Izraela
Dlaczego Izrael jest i dzisiaj tak ważny i dlaczego chcemy przyciągnąć waszą uwagę do tego oczywistego faktu?

Przede wszystkim chcemy wyraźnie podkreślić, że wydawcy tej broszury nie angażują się w politykę i nie jest naszym zamiarem popieranie którejkolwiek ze stron konfliktu pomiędzy Izraelem a Arabami czy też jakiegokolwiek innego konfliktu dotyczącego tej sprawy. Jesteśmy jednak bardzo zainteresowani tym, co dzieje się w Izraelu. Wydarzenia na świecie, a szczególnie na Bliskim Wschodzie, są zgodne z tym, co zostało dokładnie przewidziane w biblijnym proroctwie tysiące lat temu. Te proroctwa ukazują Izrael dokładnie w takiej sytuacji politycznej i ekonomicznej, w jakiej znajduje się on dzisiaj. Mówią nam też jasno, że wydarzenia na Bliskim Wschodzie przekazywane dziś w wiadomościach są jedynie namiastką o wiele bardziej znaczącego epizodu w historii Izraela i świata.

Historia przewidziana
W książce Johna Thomasa „Elpis Israel” (Nadzieja Izraela), wydanej w 1848 roku, autor napisał następujące słowa:

„Odbudowa państwa Izrael jest rzeczą najistotniejszą … powrót Żydów do swojej ziemi to tylko sprawa czasu, a stanie się to za jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat … Przedadwentowa kolonizacja Palestyny odbędzie się na czysto politycznych zasadach, a żydowscy osadnicy powrócą bez wiary w mesjaństwo Jezusa … Będą emigrować do tego miejsca jako rolnicy i handlarze.” („Elpis Israel” John Thomas, pp. 439-441)

Te znaczące słowa zostały napisane na 100 lat przed deklaracją powstania państwa Izrael! Ich autor nie był prorokiem, ale studiował proroctwa biblijne. Zmarł on w 1871 roku lecz nie trzeba było długo czekać, by okazało się, iż jego przewidywania były prawdziwe. Ruch syjonistyczny, który zaczął się na przełomie zeszłego stulecia, zmagania Żydów, by opuścić miejsca prześladowań w Europie i kolonizacja Izraela to wszystko fakty współczesnej historii, o których uczymy dziś się w szkole.

Podczas gdy najnowsza historia Izraela jest dobrze znana, o wiele mniej znane są liczne proroctwa, które dawno przewidziały dzieje ziemi i ludu Izraela. Aby jednak móc zaufać proroctwom dotyczącym przyszłości, musimy najpierw być pewni tych, które mówiły o przeszłości.

„Mlekiem i miodem płynąca”
W czasach Starego Testamentu ziemia Kanaan (jak ją wówczas nazywano) znana była ze swej żyzności. Szpiedzy wysłani tam przez Mojżesza, zanim lud Izraela zakończył swą wędrówkę po pustyni, przynieśli ze sobą owoce jako dowód żyzności i obfitości ziemi, do której mieli wejść. Wzięli oni ze sobą winogrona, granaty i figi, a oto jak później Mojżesz opisywał tę krainę:

„Gdyż Pan, Bóg twój, wprowadza cię do ziemi pięknej, do ziemi, gdzie bystre rzeki i źródła tryskają w dolinie i na górze;
Do ziemi pszenicy, jęczmienia, winnej latorośli, drzewa figowego i drzewa granatu, do ziemi drzewa oliwnego, oliwy i miodu;
Do ziemi, w której bez ograniczeń będziesz spożywał chleb …” 5 Moj. 8, 7-9
„… do ziemi opływającej w mleko i miód …” 2 Moj. 3,8

Jednak Izraelici nie pozostali w tej ziemi. Po około 600 latach zostali podbici i około, roku 580 p.n.e. prawie cały lud został wzięty do niewoli. Tak więc ziemia została zaniedbana, a jej obfitość i żyzność, które napotkał wędrujący lud Izraela, gdy po raz pierwszy do niej wszedł, stały się jedynie odległym, blednącym wspomnieniem.

Przerażona wojną i opustoszała
Stanowiąc pomost pomiędzy kontynentami i imperiami, kraina ta przez wieki była nieustannym polem walki. Zarówno Egipt, leżący na południe od Izraela, jak i Asyria – znajdująca się na północy – najeżdżały ten kraj biorąc do niewoli jego lud. Proroctwo z księgi Daniela, rozdział 2, przepowiadało, jak Izrael będzie poddany pod władzę następujących po sobie imperiów światowych, aż w końcu Cesarstwo Rzymskie dokonało kolejnego zniszczenia Jerozolimy i rozproszenia jej mieszkańców w roku 70. Od tego czasu nie było światowej potęgi, która przejęłaby odpowiedzialność za kraj i jego ludność. Co więcej, w ciągu minionych 18 stuleci krzyżowcy i pozostali najeźdźcy mieli znaczny udział w zniszczeniu tego kraju. Drzewa zostały wycięte na opał, a kozy wygryzły trawę do samych korzeni. Zimowe deszcze wypłukały glebę, a strumienie przepełnione mułem zamieniły się w rozległe bagna. Piaski pustyni przesuwały się nieustannie w głąb kraju. Tak więc „ziemia mlekiem i miodem płynąca” pokryta zielenią i kwiatami, słynąca ze swej żyzności, stała się kamienistym nieużytkiem, bagnem i pustynią. Przytoczmy tu słowa historyka: „Po 400 latach bezprawia … Turcy zostawili po sobie piaszczyste nieużytki, kilka przeludnionych miast bez udogodnień sanitarnych i bez edukacji.” („The Jews” : s. 220, Bernat 1977)

Palestyna była częścią Imperium Tureckiego od 1517 roku, ale będąc pozbawiona swojego narodu stała się prawie całkowicie zapomniana i zaniedbana. Taki stan utrzymywał się do 1917 roku, kiedy to Brytyjczycy wyparli Turków, a Żydzi zaczęli tam powracać.

Zmiana po 70 latach
Od tego czasu zaczęła się transformacja. Ziemi została przywrócona jej dawna chwała a izraelskie produkty w postaci pomarańczy, awokado, melonów, winogron, truskawek, selerów, orzechów i ciętych kwiatów dostępne są na rynkach światowych. Obszar pól uprawnych potroił się w ciągu 30 lat następujących po powstaniu państwa Izraela, a plony wzrosły pięciokrotnie. Większa część tej na nowo uprawianej ziemi nie była orana przez ponad 1000 lat.

Spustoszona ziemia
Znaczącym jest fakt, że zarówno spustoszenie ziemi, jak też jej późniejsze odrodzenie są przedmiotem proroctwa:

„Ja sam spustoszę ziemię …
Wtedy ta ziemia będzie miała spłacone jej zaległe sabaty przez wszystkie dni jej spustoszenia, a wy będziecie w ziemi waszych wrogów. Wtedy odpocznie ziemia i otrzyma swoje sabaty.
Przez wszystkie dni spustoszenia będzie odpoczywać, gdyż nie odpoczywała w czasie waszych sabatów, kiedyście wy na niej mieszkali.
A ziemia ta będzie przez nich opuszczona i będzie miała spłacone jej zaległe sabaty przez to, że opustoszeje z ich powodu, ono zaś odpłacą za swoje winy … ”
3 Moj. 26, 32; 34; 35; 43

Te wersy przypominają nam o nieposłuszeństwie Izraela wobec Bożego prawa, które nakazywało, aby ziemia nie była zasiewana raz na każde siedem lat. Tego nakazu nie zachował lud Izraela. Wydawało się to marnotrawstwem – pozostawianie ziemi nieobsianej przez rok i tak co siedem lat. Prawo to było ignorowane. Ludzie sądzili, że wiedzą lepiej! Rezultatem tego było odebranie im ziemi, jak zapowiedział to Bóg, a wtedy ziemi odpoczywała przez wieki opuszczenia.

Ziemia się odradza
Ale to nie miał być koniec całej sprawy. Takie opuszczenie musiało mieć koniec:

„Lecz wy, góry izraelskie, wypuścicie swoje gałązki i przyniesiecie owoc swojemu ludowi izraelskiemu, gdy wkrótce powróci. Bo oto idę do was i zwracam się do was, będziecie uprawiane i obsiewane. (…) I rozmnożę na was ludzi i bydło, i będzie ich dużo, i będą się mnożyć; osiedlę was jak za waszych dawnych czasów … ” Ez. 36,8-11.

Ezechiel przewidział także ponowne zgromadzenie narodu żydowskiego, by odbudował ziemie Izraela:

„I zabiorę was spośród narodów, i zgromadzę was ze wszystkich ziem; i sprowadzę was do waszej ziemi.
A spustoszony kraj będzie uprawiany, zamiast być pustkowiem na oczach wszystkich przechodniów. I będą mówić: Ten kraj, niegdyś spustoszony, stał się podobny do ogrodu Eden; a miasta, które legły w gruzach i były spustoszone i zburzone, są teraz obwarowane i zamieszkane.” Ez. 36, 24; 34; 35.

Kiedy Izrael narodził się jako współczesne państwo w 1948 roku, w kraju było około 600 000 Żydów. Dzisiaj Izrael jest potęgą militarną na Bliskim Wschodzie. Przoduje w wielu dziedzinach badań naukowych, szczególnie wykorzystywane na świecie są osiągnięcia medyczne i zbrojeniowe Izraela. Ta ziemia , która jeszcze na początku ubiegłego stulecia była opuszczona pustynią, jest obecnie jednym z najżyźniejszych i najbardziej produktywnych obszarów na świecie.

Odrodzenie Izraela jest cudem naszych czasów. Żaden inny kraj i żaden inny naród nie miał takiej historii, a wszystko to tym bardziej znaczące, że jest przedmiotem proroctwa. Powinniśmy zwrócić uwagę, że teraz na świecie dzieje się coś nadzwyczajnego. Biblia ma o wiele więcej do powiedzenia na temat Izraela i – co najważniejsze dla nas wszystkich – o naszej przyszłości.

Ziemia obiecana
Aby jednak zrozumieć naszą przyszłość, musimy najpierw popatrzeć w przeszłość na Bożą obietnicę daną Abrahamowi, ojcu narodu żydowskiego. Abraham, lub Abram jak był wcześniej nazywany, wychował się w mieście zwanym Ur Chaldejskie, setki mil na północny wschód od ziemi Izraela. Powodziło mu się bardzo dobrze, gdy Bóg przemówił do niego i nakazał mu porzucić swoje wygodne życie, jakie prowadził do te pory i udać się w podróż – z całą swoją rodziną i żywym inwentarzem – do ziemi, którą Bóg mu wskaże:

„I rzekł Pan do Abrama: Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swojej, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę. A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiącym tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi.” 1Moj. 12, 1-3

A kiedy Abraham dotarł do ziemi, którą teraz nazywamy Izraelem, Bóg rzekł:

„ Podnieś oczy swoje i spojrzyj z miejsca, na którym jesteś, na północ i na południe, na wschód i na zachód. Bo całą tę ziemię, którą widzisz, dam tobie i potomstwu twemu na wieki. (…) Wstań i przejdź ten kraj wzdłuż i wszerz, bo tobie go dam.” 1Moj. 13, 14-17

Więc ziemia, która była obiecana Abrahamowi była czymś bardzo realnym. A jednak Biblia mówi nam, że Abraham umarł nie wszedłszy w jej posiadanie, poza niewielkim polem, które kupił na miejsce swojego spoczynku. A i dziś trudno nazwać ziemię Izraela błogosławieństwem dla któregokolwiek z narodów politycznie zaangażowanych w tamtych regionie. Jak więc mamy rozumieć tę obietnicę?

Apostoł Paweł wskazuje nam odpowiedź w liście, który napisał do Galicjan:

„Otóż obietnice dane były Abrahamowi i potomkowi jego, Pismo nie mówi: i potomkom – jako o wielu, lecz jako o jednym: I potomkowi twemu, a tym jest Chrystus.
A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy.” Gal. 3, 16;29

Abraham był z pewnością ojcem „wielkiego narodu”, którego wielu członków żyje dziś w ziemi mu obiecanej. Ale całkowite wypełnienie Bożej obietnicy – danej Abrahamowi i tym, który są jego potomstwem przez Chrystusa – nastąpi z powtórnym przyjściem Chrystusa, potomka, który przyniesie błogosławieństwo Izraelowi i całej ziemi:

„I w potomstwie twoim błogosławione będą wszystkie narody ziemi (…).” 1Moj. 22,18

Biblia mówi nam, ze błogosławieństwo to urzeczywistni się, gdy w Jerozolimie będzie znajdował się światowy rząd z Jezusem jako królem.

Obiecany król
Tron Izraela w Jerozolimie jest pusty od ponad 2000 lat. Drugim królem Izraela był Dawid, który rządził krajem z Jerozolimy około 1000 lat przed Chrystusem. To Dawidowi Bóg obiecał potomka, który zasiądzie na jego tronie i będzie sprawował rządy już nie tylko nad Izraelem, ale nad całym światem.

Ta obietnica została powtórzona Marii jakieś 1000 lat później, a dotyczyła jej syna Jezusa:

„ … I da mu Pan Bóg tron jego ojca Dawida.” Łuk. 1,32

Jednak od tamtego dnia aż do dziś tron Dawida pozostaje pusty. Jeśli więc te obietnice mają się wypełnić, musimy oczekiwać, iż pewnego dnia Jezus zasiądzie jako król Izraela i świata. Ale kiedy się to stanie?

Jerozolima- stolica Izraela
Odpowiedź na powyższe pytanie jest częściowo zawarta w innym proroctwie biblijnym, spisanym ponad 2000 lat temu, a opisującym dokładnie współczesną trudną polityczną sytuację Jerozolimy i Izraela:

„Oto uczynię Jeruzalem upajającą czarą dla wszystkich postronnych narodów. W owym dniu uczynię Jeruzalem ciężkim głazem dla wszystkich ludów. Każdy, kto spróbuje go podnieść, dotkliwie się pokaleczy…” Zach. 12, 2-3 BT

Przez wieki, gdy Żydzi byli rozproszeni po świecie, Jerozolima cierpiała będąc do niedawna pod zwierzchnictwem różnych narodów. Tę zmianę przepowiedział Jezus jako znak wydarzeń, które miały wpłynąć na losy całego świata:

„… a Jerozolima będzie zdeptana przez pogan, aż …” Łuk. 21,24

Chociaż Izrael jest wciąż zagadką, a Jerozolima ciągle jest „ciężkim kamieniem dla wszystkich ludów” , to fakt, iż znajdują się one w rękach żydowskich zdaje się potwierdzać, że tylko krok dzieli nas od Bożej interwencji w sprawy świata. A będzie to czas, kiedy Bóg „stworzy z Jeruzalem wesele, a z jego ludu radość!” Iz. 65,18

Rządy nad światem
Gdy Jezus wjeżdżał do Jerozolimy w „Niedzielę Palmową”, czynem swym ukazał, że starotestamentowe proroctwa odnosiły się właśnie do niego:

„A to się stało, aby się spełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: … Oto Król twój przychodzi do ciebie …” Mat. 21, 4; 5

Kiedy król w końcu przybędzie do Izraela (w czasie powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię – o którym liczne proroctwa biblijne mówią jako o bardzo bliskim), terytorium, nad którym Jezus będzie sprawował rządy obejmie obszar znacznie wykraczający poza granice Izraela – a w końcu obejmie cały świat:

„I panować będzie … aż po krańce ziemi.” Ps. 72,8 BT
„… gdy odda wszelka władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką władzę i moc. Bo on musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje.” 1 Kor. 15, 24; 25
„ … Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi jego i królować będzie na wieki wieków.” Obj. 11,15

Prawda zawarta w proroctwie biblijnym, potwierdzona przez historię i istnienie ziemi Izraela aż do naszych czasów, pozwala nam wierzyć także w to ,co mówi Biblia o naszej przyszłości – gdy Jerozolima, Izrael i cały świat będą żyć w pokoju.

„Proście o pokój dla Jeruzalem! Niech żyją w pokoju ci, którzy cię miłują!” Ps. 122,6

Graham Lake
Banstead

„męka wieczna”

W przypowieści o owcach i kozłach Jezus powiedział o kozłach: I pójdą ci na mękę wieczną (Mt 25.46). Co Jezus miał na myśli, mówiąc te słowa? Czy miał na myśli, na przykład, że przeznaczeniem bezbożnych są wieczne i doświadczane w pełnej świadomości męczarnie w płonącym piekle, w co wierzy wielu?

Najpierw przyjrzymy się kontekstowi wypowiedzianych przez Jezusa słów; następnie poddamy analizie same te słowa, ich znaczenie w oryginalnym języku Nowego Testamentu, a w końcu przyjrzymy się im w świetle pozostałej nauki zawartej w Biblii.

KONTEKST SŁÓW JEZUSA

W 25. rozdziale Ewangelii Mateusza widzimy, że Jezus mówi o swym powrocie na ziemię w chwale i następne wersety pokazują, iż Jezus będzie sądził narody (w. 31-33). Jezus mówi, że oddzieli niektóre (owce) od innych (kozłów). Do owiec – czyli do sprawiedliwych – powie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (w. 34), zaś do kozłów – bezbożnych – powie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (w. 41)

Jezus zamyka swą opowieść końcowym odniesieniem się do tych dwu kategorii ludzi: I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego (w.46).

Takie zatem jest przeznaczenie obydwu klas ludzi, bezbożnych i sprawiedliwych, w przyszłości. Jezus mówi o swym powrocie na ziemię i sądzie nad narodami, kiedy sprawiedliwi będą się cieszyć życiem wiecznym z Jezusem, lecz bezbożnych spotka wieczna kara.

Taki jest kontekst słów Jezusa o męce wiecznej.

NAUKA ZAWARTA W GRECKIM NOWYM TESTAMENCIE

Wyrażenie „męka wieczna” pojawia się tylko raz w polskich tłumaczeniach Biblii. Musimy przeanalizować te dwa słowa każde z osobna.

W greckim, języku oryginalnym Nowego Testamentu, słowo wieczna (everlasting) brzmi aionos, a W. E. Vine w swym leksykonie pokazuje, że wyraz ten znaczy wieczna (eternal). Greckie słowo aionos jest użyte dwukrotnie w wersecie 46 i jest tłumaczone w wersji angielskiej najpierw jako wiecznotrwałe, a potem jako wieczne. (W polskich przekładach tłumaczy się je tak samo).

Paweł użył tego samego greckiego słowa, kiedy pisał o powrocie Jezusa. W swoim drugim liście do wiernych w Tesalonice powiedział im, że Jezus przyjdzie w płomienistym ogniu, wymierzając karę tym, którzy Boga nie uznają i nie są posłuszni Ewangelii Pana naszego Jezusa. Jako karę poniosą oni wieczną (aionos) zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego (2 Tes 1.8-9). Kara Jezusa jest rzeczywistą karą i będzie całkowita i ostateczna i w rezultacie będzie wieczna – innymi słowy będzie trwała wiecznie.

Rozważymy teraz słowo męka (kara w tłum. ang.). W greckim oryginale w Nowym Testamencie jest to słowo kolazo i podstawowe jego znaczenie brzmi: zmniejszyć, skrócić. The Emphatic Dialogg podaje znaczenie: odcięcie – w takim znaczeniu, jak odcięcie gałęzi drzewa. Sprawiedliwi będą żyć z Jezusem na zawsze, lecz bezbożni będą odcięci od Jezusa i od życia wiecznego – co oznacza wieczną śmierć.

Pan Jezus Chrystus użył podobnej figury stylistycznej, wykorzystując analogię w obrazie krzewu winnego. Rzekł do swych uczniów: Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie (J 15.5-6). Innymi słowy, ci, którzy nie trwają w Chrystusie, będą odcięci od niego i całkowicie unicestwieni.

Stary Testament opisuje przeznaczenie bezbożnych w podobny sposób: Złoczyńcy bowiem wyginą (w ang. cut off), a ufający Panu posiądą ziemię (Ps 37.9).

Zatem, jak dotąd, nie mamy żadnego dowodu na to, że bezbożni będą cierpieć, w pełni świadomi, wiecznych mąk w piekle. Idea ta musi być interpretacją słów Jezusa odnośnie męki wiecznej.

PRZEZNACZENIE DUSZY

Uważamy, że idea wiecznych mąk w piekle wywodzi się z błędnego rozumienia natury duszy. Wielu chrześcijan wierzy, że posiadają nieśmiertelną duszę i że w chwili śmierci dusza sprawiedliwych idzie do nieba, aby cieszyć się wiecznym szczęściem, natomiast dusza bezbożnych zstępuje do piekieł, by cierpieć wieczne męki w płomieniach.

Faktem jednak jest, że nigdzie w Biblii nie znajdziemy słów „nieśmiertelna” czy „nigdy nieumierająca” dusza. Biblia jasno stwierdza, że umrze tylko ta osoba („dusza”), która zgrzeszyła (Ez 18.4). Dusza zatem nie jest nieśmiertelna.

Biblia pokazuje, jak Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi i tchnął w niego tchnienie życia i człowiek stał się istotą żywą (w hebr. „duszą żyjącą”) (Rdz 2.7). Zauważmy, że nie mówi się „żyjącą wiecznie duszą” czy „nieśmiertelną duszą”, lecz po prostu „duszą żywą”.

Plan Boga odnośnie mężczyzn i kobiet jest taki, że powinni mu być posłuszni i postępować według Jego woli (Obj 4.11). Tragicznie dla nas jednakże, pierwsza para ludzi wybrała nieposłuszeństwo wobec Boga i zostali potępieni, by w rezultacie cierpieć i umrzeć. Śmierć zatem jest karą za grzech i dlatego nie może być przejściem do szczęśliwszego i wiecznego życia w niebie. Jeśli tak by było, to kłamstwo węża, skierowane do Ewy: Na pewno nie umrzecie! (Rdz 3.4), jest prawdą!

Poza tym, dlaczego Bóg wypędził Adama i Ewę z raju i stworzył barierę, by zapobiec zerwaniu przez nich owocu z drzewa życia, jeżeli, po ich śmierci, ich dusze i tak by nadal żyły? (Rdz 3.23-24)

Nowy Testament mówi nam, że zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6.23) i przypomina nam o pochodzeniu grzechu i śmierci: przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli… (Rz 5.12). Naga prawda jest taka, że wszyscy ludzie podlegają śmierci z powodu grzechu.

ELEMENTEM ŚMIERCI NIE JEST ŚWIADOME ISTNIENIE

Mamy jednoznacznie powiedziane w Biblii, że elementem śmierci nie jest świadome istnienie. Mędrzec Salomon napisał: ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, zapłaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmij się według twych sił! Bo nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz (Koh 9.5,10).

Jak więc zmarli mogą cieszyć się świadomym życiem w niebie? Albo jak może grzesznik znosić popularną koncepcję piekła jako miejsca wiecznych mąk w ogniu?

OGIEŃ NIEUGASZONY

Lecz, mogą niektórzy zaprotestować, Jezus z pewnością nauczał: Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła (Mk 9.43-44). Użyte tu w oryginale greckie słowo tłumaczone jako piekło to gehenna. Gehenna to nazwa miejsca w pobliżu starożytnej Jerozolimy. Była to dolina tuż za murami miasta, używana do palenia miejskich śmieci. Odpady z miasta były wyrzucane przez mury do wąwozu poniżej i były palone, by ograniczać smród i zapobiegać szerzeniu się chorób. Ponieważ wyrzucanie odpadów z miasta nie miało końca, ogień płonął bez przerwy. Tak samo, jak miejskie śmieci, do doliny Gehenny były wyrzucane przez mur ciała przestępców, podzielając ich los w stale płonącym ogniu.

Tak więc Gehenna, albo „piekło”, jak tłumaczy się w polskim przekładzie, jest symbolem całkowitej zagłady i niczym więcej.

SODOMA I GOMORA

Juda, sługa naszego Pana Jezusa Chrystusa, napisał odnośnie całkowitej zagłady Sodomy i Gomory. Powiedział, że te antyczne miasta stanowią przykład przez to, że ponoszą karę wiecznego ognia (Judy 7). Nikt nie sugerowałby, że Sodoma i Gomora nadal płoną obecnie! Jest to ewidentnie figura retoryczna obrazująca całkowitą zagładę, od której nie ma ucieczki.

BOGACZ I ŁAZARZ

Czasami podnoszone jest również zastrzeżenie – A co z opowieścią o bogaczu i Łazarzu? (Łk 16.19-31) Jest to oczywiście jedna z przypowieści Jezusa i opowieść ta nie miała być brana dosłownie. Poucza ona nas, że życie nie zostało nam dane przez Boga po to, by z niego korzystać bez umiaru, lecz by służyć Jemu i sobie nawzajem.

Czyż mamy naprawdę wierzyć, że istnieje łączność pomiędzy nieśmiertelnymi duszami w niebie a tymi w piekle? I czy rzeczywiście wszyscy sprawiedliwi zmieszczą się na łonie Abrahama? I jaki pożytek byłby z koniuszka palca zanurzonego w wodzie w piekielnym, buchającym ogniu?

Co więcej, Abraham, ojciec wiernych, nie wstąpił do nieba, lecz spoczywa w grobie, nadal oczekując wypełnienia danych mu obietnic. Czytamy w Liście do Hebrajczyków: W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali… (Hebr 11.13). Jezus powiedział także: I nikt nie wstąpił do nieba (J 3.13). W przypowieści Łazarz nie mógł dosłownie znaleźć się na łonie Abrahama ani też bogacz nie mógł być po śmierci literalnie świadomy w męczarniach w ogniu.

Słowa Jezusa stanowią obrazowy język, oparty na żydowskich wierzeniach w życie po śmierci, pochodzących z greckich wyobrażeń na temat życia pozagrobowego. Miały one skupiać się na fakcie, że nawet coś tak nieprawdopodobnego, jak ukazane zostało tutaj – ktoś znajdujący się w niebie, kontaktujący się z inną osobą, będącą w piekle, i łagodzący jego cierpienia kroplą wody – nawet to nie nawróciłoby rodziny bogacza, jeśli nie wierzyliby Pismom.

Biblia uczy, że zmarli są całkowicie pozbawieni świadomości – nie mogą się z nikim kontaktować!

PRAWDZIWA BIBLIJNA NADZIEJA

Biblia ukazuje rzeczywistą prawdę o Bożym planie odnośnie ziemi i ludzkości. Długa, smutna i tragiczna historia nieposłuszeństwa człowieka nie powstrzyma wypełnienia się Jego planu. Bóg zaplanował, że świat zamieszkają mężczyźni i kobiety, którzy wierzą Jego słowu i zgodnie z nim postępują (zob. Iz 45.18). Dlatego Bóg posłał Swego umiłowanego syna, Jezusa Chrystusa, tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3.16).

Bóg zaoferował ludzkości wybawienie od grzechu, którego efektem jest cierpienie i śmierć. Bóg przyrzekł, że jeśli przyjmiemy Jezusa jako naszego zbawiciela, wybaczy nam nasze grzechy i da nam dar życia wiecznego.

POWRÓT CHRYSTUSA I PRZYSZŁY SĄD

Zgodnie z Bożym planem, Jezus powróci na ziemię, by ustanowić swe królestwo na wieki. Odpowiedzialni zmarli, którzy spoczęli bez świadomości w grobie, powstaną z martwych – zarówno sprawiedliwi, jak i bezbożni. Zostaną osądzeni sprawiedliwi i bezbożni. Sprawiedliwi zostaną zaproszeni, by cieszyć się wiecznym życiem z Chrystusem w jego królestwie, a bezbożni zostaną odcięci, wypchnięci z Bożego królestwa, by cierpieć wieczne zapomnienie w rezultacie własnej śmierci.

Apostoł Piotr napisał: wie Pan, jak pobożnych wyrwać z doświadczenia, niesprawiedliwych zaś jak zachować na ukaranie w dzień sądu (2 P 2.9). Zwróćmy uwagę na słowo zachować. Nie może być zatem prawdą, że bezbożne dusze idą po śmierci do piekła. Piotr mówi, że ich przeznaczeniem jest bycie zachowanym na dzień sądu. Kiedy ten dzień w końcu nadejdzie, wszyscy bezbożnicy otrzymają swoją zapłatę – wieczną śmierć, by nigdy już nie powstać z grobu powtórnie.

Na koniec spójrzmy znów na cytat w Mt 25.46. Zauważmy, że Jezus mówi nie o wiecznych karach (liczba mnoga), lecz o męce (karze) wiecznej (liczba pojedyncza). W tej przypowieści Jezus opisuje los grzeszników, którzy zostaną ukarani nie trwałymi torturami w ogniu piekielnym, lecz powrotem do wiecznego grobu w czasie sądu.

SPOSÓB UCIECZKI OD ŚMIERCI

Bóg nie znajduje przyjemności w śmierci bezbożnych, gdyż jest On Bogiem miłosierdzia, jak czytamy w Księdze Wyjścia (Wj 34.6-7). Bóg nawołuje wszystkich ludzi wszędzie, by nawrócili się ze swoich grzechów do Niego, aby mogli być zbawieni. Wspaniałomyślnie zapewnił sposób naszego zbawienie poprzez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

Wybór należy do nas – uwierzyć, poddać się chrztowi i dążyć do wiecznego życia w Bożym królestwie albo odrzucić Boga i Jego słowo i mieć przed sobą perspektywę wiecznej nieświadomości w rezultacie śmierci.

Maurice Collishaw

„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych…”

PRZY PIERWSZYM CZYTANIU taka odpowiedź Jezusa wydaje się raczej szorstka. On zaś rzekł w ten sposób do kogoś, kto zapewniał, iż pragnie zostać jego uczniem. Tak czy inaczej wydaje się, że jest to dziwna odpowiedź, bo jak umarli mogą grzebać swoich umarłych? Nie sposób jej brać dosłownie, ponieważ kiedy umieramy, z konieczności potrzebujemy kogoś, kto by nas pochował. Jak w każdym przypadku, musimy i tutaj umieścić wypowiedź Pana we właściwym kontekście. Kiedy tak mówił do swoich słuchaczy i dlaczego? Jakie towarzyszyły temu okoliczności? Przyjrzyjmy się bliżej tej sytuacji, gdyż jest to bardzo istotna lekcja dla osób pragnących być uczniami Jezusa w dzisiejszych czasach.

W ewangeliach istnieją dwie relacje – w rozdziale 8 Ewangelii Mateusza i w rozdziale 9 Ewangelii Łukasza. Kontekstem czy podstawą wypowiedzenia tych słów przez Chrystusa jest fakt powołania na jego ucznia. Działalność Chrystusa dobiegała już końca, miał iść do Jerozolimy, by tam zostać ukrzyżowany. Przywołał swoich dwunastu uczniów do siebie i posłał ich, by kontynuowali dzieło głoszenia ewangelii, które sam rozpoczął trzy lata wcześniej. W owym czasie Jezus odwrócił się od Galilei znajdującej się na północy Izraela i jak pisze św. Łukasz „postanowił udać się do Jerozolimy.” [Łk 9.51] To w czasie tej podróży do kresu swej posługi Chrystus został zagadnięty przez trzech mężczyzn pragnących być jego uczniami.

„A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” [Łk 9. 57-62]

Ap. Mateusz pisze, że pierwszy z tych mężczyzn był nawet uczonym w Piśmie. Należał więc w Izraelu do elity, do bardzo liczącej się grupy w religijnej hierarchii w czasach Chrystusa. Nie mamy powodu wątpić w szczerość żadnego z chcących stać się uczniami, lecz Jezus potrafił rozróżnić swych prawdziwych zwolenników wśród tych, którzy się do niego zwrócili. Jest o nim napisane, że „wiedział, co w człowieku się kryje.” [J 2.25] Bycie uczniem nie jest łatwe i Jezus jasno to stwierdził:

„Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą.” [Mt 10.22-25]

Czy ów uczony w Piśmie był przygotowany na tak ciężkie życie? Czy był gotów porzucić zacisze swej pracowni i wygodne mieszkanie i podjąć niełatwe dzieło związane z przyjęciem nauki Chrystusa? To oczywiste, że Jezus miał co do tego wątpliwości, stąd jego przestroga, że podobnie jak on, Mistrz, nie ma miejsca, które mógłby nazwać swoim domem, tak i ów uczony w Piśmie, nie będzie go miał, jeśli zdecyduje się pójść drogą Chrystusa. Nie wiemy, czy ostatecznie ów człowiek został uczniem – być może tak! Jeśli tak się stało, towarzyszyć temu musiała jasno zrozumiana perspektywa życia oddanego dziełu podążania śladem Chrystusa.

Drugi z tej trójki mężczyzn nie był uczonym w Piśmie. Był on już uczniem i z tego jedynie powodu skierowane do niego słowa Chrystusa są bardziej konkretne. Święty Łukasz pisze, iż Jezus rzekł po prostu „Chodź za mną”, lecz u św. Mateusza czytamy, że był on już uczniem. Tak więc stwierdzenie Jezusa dotyczy postawy tego człowieka jako ucznia.

„Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Lecz Jezus mu odpowiedział: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!”
[Mt 8.21-22]

Zauważmy, że tłumaczenie w Biblii Tysiąclecia zawiera słowo „ich” w tym wersie. Ma to swoje znaczenie, jak to zaraz zobaczymy. Czy Jezus był rzeczywiście tak surowy dla swoich oddanych uczniów? Jeśli rzeczywiście zmarł ojciec tego człowieka, to mogło się to stać niewiele czasu wcześniej, gdyż pogrzeb musiał mieć miejsce przed zachodem słońca i z pewnością Jezus nie stałby na drodze temu człowiekowi w wypełnieniu jego powinności? czy też może istniał inny powód, dla którego ów mężczyzna wahał się, czy pójść za Chrystusem? Być może był tam jakiś spadek, który miał podzielić, zanim podążyłby za Panem? Bez wątpienia Jezus albo nie był pewien szczerości tego człowieka, albo chciał go przekonać, co to znaczy być jego uczniem. Co więc Chrystus miał na myśli?

Kiedy Jezus wspomina o „umarłych”, to jasne, że nie mówi o tych, którzy byli zmarłymi fizycznie, lecz o zmarłych duchowo. Mamy bardzo dobry tego przykład w Ewangelii Jana, gdzie Chrystus mówi o swym wielkim dziele głoszenia ewangelii o Królestwie i o nadziei życia wiecznego, które będzie w tym Królestwie. Powiedział, że ci, którzy znają ewangelię i zgodnie z nią postępują, uczynili duży krok naprzód, by odejść od wiecznego grobu:

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym.”
[J 5.24-26]

Rozumienie prawdziwej nauki płynącej z ewangelii jest podobne do duchowego przejścia od śmierci do życia, a uczeń Chrystusa w takiej właśnie znajduje się sytuacji. Takiemu mężczyźnie czy kobiecie pozostaje pójście drogą Chrystusa, dlatego rzekł on do swego ucznia „Pójdź za mną”. Co prawda obowiązki wobec bliskich zmarłych muszą być brane pod uwagę, lecz istnieje większy cel w życiu dla prawdziwego ucznia: „a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! Nagrodą dla prawdziwego i wiernego ucznia jest życie wieczne w stosownym czasie, kiedy to zostanie założone na ziemi Królestwo Boga. Jezus obiecał swym uczniom:

„Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.”
[Mt 19.28-29]

Ci, których Jezus nazwał „umarłymi”, byli to ludzie, którzy nie odpowiedzieli na wezwanie ewangelii. Byli umarłymi, jak to napisał św. Paweł do Efezjan:

„I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów…” [Ef 2.1]

Dla tych, którzy są żywi w rozumieniu ewangelii, nadszedł czas odłączenia się od tych, którzy są umarłymi dla prawdy. Oto powód, dla którego Chrystus mówił słowami wydającymi się na pierwszy rzut oka szorstkimi. Nie pozostawiają one wątpliwości, co Jezus miał na myśli, odpowiadając trzeciemu spośród pytających. Ów człowiek nie bez powodu rzekł, że zanim rozpocznie swą pracę jako uczeń Chrystusa, pragnąłby pożegnać się ze swą rodziną:

„Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego.” [Łk 9.61-62]

„Pozwól mi najpierw…” Nie są to słowa kogoś, kto na pierwszym miejscu stawia Chrystusa! Jezus już wcześniej stwierdził: musimy jego stawiać przed swoją rodziną i przyjaciółmi i kiedy już oddamy się mu, nie ma dla nas odwrotu.

Podsumowując – widzimy, jak Chrystus ostrzegł uczonego w Piśmie przed konsekwencjami zostania jego uczniem i jednocześnie delikatnie zganił dwu pozostałych pytających, którzy zamierzali marnować czas swojego Pana na jałowe czynności. Nauka stąd dla nas równie istotna dzisiaj, jak była nią 2 000 lat temu. Święty Paweł, który kiedyś grzeszył i czynił złe rzeczy, lecz otrzymał powołanie i odpowiedział na nie z wiarą, napisał:

„Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.” [Flp 3.7-11]

Nie moglibyśmy mieć wspanialszego przykładu naśladowania Chrystusa!

David Evans

” … albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”

Siła nauczania Jezusa odzwierciedla się w słowach niektórych spośród słuchających go, którzy mówili: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia (J 7.46). Często jego słowa miały głębsze znaczenie, niż można było dostrzec słuchając ich powierzchownie.

Jako przykład można przytoczyć zdarzenie, o którym czytamy w ewangelii św. Jana, kiedy to Jezus oczyszczał świątynię podczas święta Paschy. Czynił to, wypędzając kupców i bankierów, którzy stworzyli sobie monopol na swoje usługi dla wiernych. Ich działanie było profanacją świątyni, która w oczach Jezusa była domem ojca oraz domem modlitwy dla Jego ludu (J 2.13-17).

TRUDNE DO ZROZUMIENIA POWIEDZENIE

Wystawiany na próbę przez przywódców religijnych odnośnie tego, czy ma prawo czynić to, co uczynił, Jezus odrzekł: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo (J 2.19). Zbici z tropu jego odpowiedzią, przywódcy ci mogli myśleć jedynie w kategoriach świątyni jako budynku, którego budowa zajęła już czterdzieści sześć lat. Jezus jednakże wiedząc, że owi przywódcy mieli zamiar jego „zburzyć”, używa słowa świątynia jako symbolu swego ciała (J 2.21). Pełne i zakładane znaczenie tych słów Jezusa pojęli jego uczniowie, przeciwnie niż przywódcy, o wiele później, kiedy Pan zmartwychwstał. Wówczas uczniowie dostrzegli głębsze znaczenie tego powiedzenia i radowali się z tego jako wypełnienia się proroczych słów Jezusa.

Innym razem Jezus założył z góry pewne zrozumienie u części spośród jego słuchaczy. Kiedy zadano mu hipotetyczne pytanie oparte na błędnych założeniach, odpowiedział: Jesteście w błędzie, nie znając Pisma ani mocy Bożej (Mt 22.29). By znać Pismo – ich nauczanie (włącznie z omawianym przez nas przykładem), najlepiej porównywać Pismo z Pismem. Badanie wersu wyrwanego z kontekstu najpewniej doprowadzi do niepoprawnej interpretacji i oskarżenia: Jesteście w błędzie.

OBIETNICA DANA UCZNIOM

Dlatego przyjąwszy tę procedurę badania Pisma, możemy rozpocząć ustalanie źródeł powiedzenia Jezusa – albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5.12). Jest to część kazania na górze i pojawia się tuż przed tym, jak Jezus zwraca się do uczniów, przyrównując ich do soli dla ziemi. W dziele, jakie ich czekało, głoszenia ewangelii o nadchodzącym królestwie Boga, błogosławieństwa, do których Jezus nawiązywał podczas kazania, można połączyć z wrogością i gorzkimi prześladowaniami, które będą cierpieli uczniowie w imię Chrystusa.

Pójdą oni tą samą drogą jak prorocy Izraela z dawnych czasów, o których św. Jakub napisał: Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie (Jk 5.10). Podobne jest świadectwo św. Mateusza, gdyż relacjonuje on, jak Jezus ostrzegał uczniów: Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Następnie zapewnia ich o nagrodzie za wierną służbę z ich strony: Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami (Mt 5.11-12).

Przy powierzchownym czytaniu wersu 12 może się wydawać, że wierni uczniowie idą do nieba, aby otrzymać swoją nagrodę i w taką interpretację wierzy wielu ludzi, zwących siebie samych chrześcijanami. Jeśli byłby to jedyny ustęp w Biblii odnoszący się do przyszłej nagrody dla wiernych, taka interpretacja mogłaby brzmieć wiarygodnie. Jednakże istnieją liczne ustępy w Piśmie, które uczą nas czegoś innego i właściwe zrozumienie może być wywiedzione jedynie z porównania nauki zawartej w tym wersie z innymi fragmentami w Biblii.

NAGRODA – W NIEBIE CZY NA ZIEMI ?

Można wyciągnąć dwa prawdopodobne wnioski z nauczania Jezusa. Albo wierny idzie do nieba, aby tam otrzymać nagrodę, albo nagroda przychodzi do wiernego z nieba, tutaj na ziemi. Przyjrzyjmy się teraz niektórym ustępom, które jasno pokazują, że wierny otrzymuje nagrodę.

Wspomnieliśmy, że tuż przed powiedzeniem tych słów Jezus wypowiedział szereg twierdzeń nazwanych „błogosławieństwami” (zob. il.), z których jedno było cytatem z psalmu 37: Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię (Mt 5.5). W pierwszym liście św. Piotra nagroda jest powiązana z największym cudem wszystkich czasów – zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa:

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie (1 P 1.3-4).

Słowo Boga nie jest samo w sobie sprzeczne i widzimy w powyższym cytacie zastrzeżenie, że źródło nagrody znajduje się w niebie, ale że jest ona zachowana. Tak, nagroda jest trzymana czy zatrzymana, dopóki, jak czytamy w ostatnich ośmiu słowach wersu 5. – jest ona gotowa objawić się w czasie ostatecznym (1 P 1.5). Takie samo spojrzenie wyrażone jest w liście św. Pawła do Tymoteusza, gdzie w wierze oczekuje on z niecierpliwością dnia zmartwychwstania:

W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego. (2 Tym 4.7-8).

JEZUS POWRÓCI NA ZIEMIĘ

Jasno wynika z ewangelii Mateusza, że nagrodę odłożoną w niebie otrzymuje sprawiedliwy i że ma ona być dana na ziemi. Sprawdźmy ten ustęp i wyobraźmy sobie tę scenę, kiedy uczniowie ujrzeli Jezusa wstępującego w cielesnej formie do nieba. Kiedy spoglądali w niebo, usłyszeli głosy aniołów mówiących: dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba (Dz 1.11).
Ewidentnie widać z tego, co przeczytaliśmy gdzie indziej w jego ewangelii, że wierzył w to piszący ją św. Mateusz, który zanotował odnośnie powrotu Jezusa na ziemię:

Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania (Mt 16.27).

W ostatnim rozdziale księgi Objawienia kolejne przypomnienie o powrocie Chrystusa na ziemię jest przekazane przez Jezusa wiernym, spośród których niektórzy stracą w międzyczasie swoją wiarę:

Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci.
Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze Mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca (Obj 22.11-12).

CZAS SĄDU

Oto naucza się nas, że nagroda obejmuje zarówno sprawiedliwych, jak i tych innych określanych jako ten, co krzywdzi i ten będący plugawym. To oznacza, że rodzaj nagrody będzie różny w obydwu przypadkach. Nagroda jest odmierzona, jak to ujmuje biblijny zapis, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca.

Już to widzieliśmy, że nagroda dla sprawiedliwego człowieka jest darem wiecznego życia danym po powrocie Jezusa. Jest to odpowiednia dla niego nagroda, miejsce w Bożym Królestwie. Jaka więc jest nagroda dla krzywdziciela, człowieka plugawego, innymi słowy kogoś niesprawiedliwego? Św. Mateusz mówi nam o tym w swej ewangelii. Znów przedstawiona scena wiąże się z powrotem Jezusa Chrystusa na ziemię:

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! (Mt 25.31-34)

Figura retoryczna w odniesieniu do sprawiedliwych jest czytelna, należą oni do klasy owiec. Oporni, nieprawi, plugawi, niesprawiedliwi są przedstawieni jako kozły i wziąwszy pod uwagę ostatni wers z powyższego rozdziału, widzimy nagrodę, jaka jest dla nich odmierzona. I pójdą ci na mękę wieczną,(pozostaną śmiertelni i umrą) sprawiedliwi zaś do życia wiecznego (Mt 25.46).

ZŁOCZYŃCA NA KRZYŻU

Wielu chrześcijan jest przekonanych, że słowa Chrystusa skierowane do złoczyńcy na krzyżu także dowodzą, iż to niebo jest miejscem, w którym można się będzie cieszyć nagrodą. Ale spójrzmy na ten wers w kontekście całego rozdziału. Nie przeoczmy również dodatkowych informacji w Łk 24. Jak brzmiała prośba złoczyńcy? Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Co odpowiedział Jezus? Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju (Łk 23.42-43). Jasne jest, że prośba była sformułowana na podstawie takiej, że złoczyńca prosił o miejsce dla siebie w mającym nadejść w przyszłości wydarzeniu – wydarzeniu przewidzianym przez św. Pawła, o czym wspominaliśmy wcześniej w tym artykule (2 Tym 4.8).

Odpowiedź Jezusa powiadam ci, dziś…odpowiada hebrajskiej frazeologii. Rozważ na przykład następujące podobne wyrażenia:

Kładę dziś przed tobą życie i szczęście (Pwt 30.15);
Świadkami jesteście (dziś) (Rut 4.9);
Oznajmiłem wam więc dzisiaj (Jr 42.21);
gdybyś i ty poznało w ten dzień (Łk 19.42).

Ten styl językowy używany przez Jezusa pokazuje, że w swej odpowiedzi do złoczyńcy na krzyżu zmienione zostało miejsce przecinka w zdaniu i powinien on wystąpić raczej po słowie dziś, niż przed nim, nadając wypowiedzi sens: Mówię do ciebie teraz. Czytelnik powinien pamiętać o tym, że greka stosowana we wczesnych manuskryptach Nowego Testamentu nie używała żadnych znaków interpunkcyjnych. Dla tych czytelników, dla których nie jest ważny argument związany z interpunkcją, musimy zajrzeć do Pisma , aby się przekonać, że Chrystus nie był w raju w dniu swego ukrzyżowania.

Przepowiadając swą śmierć, Jezus powiedział wyraźnie: tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi (Mt 12.40). Jak więc mógł Syn Człowieczy być jednocześnie w raju i na ziemi? Po swym zmartwychwstaniu Jezus powiedział do Marii: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca (J 20.17).

RAJ NA ZIEMI

Powyższe ustępy czynią także bezpodstawną wiarę w nieśmiertelność duszy, która to nauka nie wypływa z Biblii. Jezus pozostał na ziemi przez następne czterdzieści dni po swym zmartwychwstaniu (zob. Dz 1.3). Jego wstąpienie do nieba odbyło się w cielesnej formie, a nie jako bezcielesnej duszy – gdyż tak samo, jak zostali zapewnieni uczniowie, powróci on na ziemię (Dz 1.11). Wierzący w pójście do nieba po śmierci może teraz przyznać, że zmiana interpunkcji ma znaczenie i ona czy on powinni zgodzić się z tym, iż raj nie mógłby być w niebie. Jak to już stwierdziliśmy, żałujący za grzechy złoczyńca oczekiwał z niecierpliwością przyszłych wydarzeń, co zgadza się z wypowiedzią Jezusa odnośnie raju.

W Biblii raj jest zawsze kojarzony z miejscem na ziemi. Jest to tłumaczenie oryginalnego słowa z greki Nowego Testamentu. Grecki wyraz paradeisos oznacza wielki, dostarczający przyjemności ogród z drzewami. Pochodzi on od perskiego słowa oznaczającego ogród należący do wschodniego monarchy albo człowieka szlachetnie urodzonego. Słowo „raj” jest zatem używane na opisanie pięknego miejsca na ziemi, a nie w niebie. Rozważmy, co następuje:

Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga (Obj 2.7).

ZMARTWYCHWSTANIE I SĄD

Aluzja do ogrodu w Edenie jest niewątpliwa. Ogród w Edenie został użyty do opisania podobnych jemu warunków, które zapanują na ziemi w Bożym królestwie (zob. np. Rdz 13.10; Iz 51.3; Ez 36.35). Jezus nauczał, że życie wieczne zostanie poprzedzone przez zmartwychwstanie i sąd w dniu ostatnim:

Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia (J 5.28-29).

Prorok Daniel przepowiedział czas, gdy Bóg zainterweniuje w sprawach tego świata i wielu powstanie z martwych. Ci, którzy okażą się być wiernymi, otrzymają nagrodę, którą będzie życie wieczne. Opisuje on ten czas jako okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały (Dn 12.1). Wówczas, jak pisze Daniel:

Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie (Dn 12.2).

Zarówno gdy czytamy Stary, jak i Nowy Testament, Pismo tworzy jedną całość w swym nauczaniu, że ostateczne miejsce, które będzie nagrodą dla sprawiedliwych, znajduje się na ziemi. Dlatego psalmista dodaje swoje świadectwo, a zatem nie możemy pobłądzić:

Niebo jest niebem Pana, synom zaś ludzkim dał ziemię (Ps 115.16).

Sprawiedliwi posiądą ziemię i będą mieszkać na niej na zawsze (Ps 37.29).

Gwilym Jones

„Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne…”

Wszystkie trzy ewangelie synoptyczne (Mateusza, Marka i Łukasza) zawierają te słowa, wypowiedziane przez Jezusa. Jak rozumieli je jego słuchacze, a jak rozumiemy je my? Ewangelia Mateusza wyjaśnia tło użytego przez Jezusa przysłowia w rozdziale 19 wersach 16-26. Bogaty młodzieniec, mający pod sobą wielu ludzi, przyszedł do Jezusa pytając, co dobrego ma czynić, by otrzymać życie wieczne. W odpowiedzi Jezus skierowuje go ku Bogu, jedynemu źródłu dobra, kontynuując: A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania (w.17). Jezus odnosił się tu do części Prawa Mojżeszowego znanego jako Dziesięć Przykazań (zob. Wj 20).

Młodzieniec zapytał, które z nich powinien zachowywać. W odpowiedzi Jezus wybrał kilka przykazań, łącznie z ogólnym prawem, miłuj swego bliźniego, jak siebie samego (w. 19). Przykazania te zabraniały zabijania, cudzołóstwa, kradzieży, dawania fałszywego świadectwa – żadnej z tych rzeczy młodzieniec nie czynił. Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? (w. 20). Widzimy, że ów młody człowiek był bardzo uparty.

Czy oczekiwał on od Jezusa, że go pochwali i powie, iż nie potrzebuje niczego więcej i zapewni go o zasłużeniu na miejsce w królestwie, nie jest powiedziane, ale wydaje się, że to było jego celem lub miał nadzieję, iż w tym kierunku podąży rozmowa.

Odpowiedź Jezusa wzbudziła niepokój w umyśle młodego człowieka:

Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną (w. 21).

Jezus prosił go, by został jednym z jego bliskich uczniów i przyłączył się do nich w ich dziele głoszenia dla Izraela – cóż za zaproszenie! Lecz ofiara, o której mówił Jezus, konieczna, by młodzieniec stał się doskonały, trafiła w jego czuły punkt. Najwyraźniej był on zbyt przywiązany do swych ziemskich dóbr, by je poświecić dla Jezusa. Mamy powiedziane, że odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości (w.22).

Musimy dodać tu na marginesie, że mieć skarb w niebie znaczy być uznanym za sprawiedliwego przed Bogiem, podobnie jak wierny Abraham. Nagroda życia wiecznego będzie zachowana w niebie (1 P 1.4), lecz nie dana w niebie! Ta zachowana nagroda będzie cieszyć wiernych po drugim przyjściu Jezusa na ziemię przy objawieniu Jezusa Chrystusa (1 P 1.7), gdy nagrodzi swe wierne sługi po ich zmartwychwstaniu. Sprawiedliwi osiągną wówczas życie wieczne w Bożym królestwie na ziemi (Mt 25.34).

Kiedy Jezus mówił o niebieskim królestwie, jak to czynił przy wielu innych okazjach, odnosił się nie do królestwa w niebie, lecz do królestwa opartego na niebiańskich zasadach ustanowionego na ziemi. Jezus mówił o tym w kazaniu na górze. Rzekł do swych uczniów:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie… Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. (Mt 5.3,5) Następnie Jezus modlił się: Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie (Mt 6.10).

Po odejściu młodzieńca Jezus rzekł do swych uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego (w.23). Jezus powiedział, że to był ciężki wybór dla tego człowieka. Trzeba ustalić hierarchię wartości i jeśli bogactwo i dobra powstrzymują cię od szukania życia wiecznego, to możesz zostać wezwany do pozostawienia ich lub użycia ich w służbie Bogu. By zilustrować tę trudność, Jezus kontynuował mówiąc: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (w. 24).
Przekonywujące tłumaczenie, które było popularne w nauczaniu w ostatnich dwu wiekach, jest takie, że istniała w Jerozolimie mała boczna brama nazywana „ucho igielne”, jak na poniższej ilustracji Bramy Damasceńskiej.

Uważano, że, po zmierzchu, kiedy główne bramy miasta były zamknięte, podróżni lub kupcy mogli użyć tej mniejszej bramy, co pociągało za sobą konieczność całkowitego rozładunku wielbłąda i wejścia przez niego do miasta na kolanach. Jeśli jest to właściwe tłumaczenie, nauka płynąca z przypowieści jest oczywista. Pokora i pozbycie się niepotrzebnych i odwracających uwagę dóbr stanowi warunek wejścia do Bożego królestwa. Chociaż nauka ta brzmi rozsądnie, to nie ma żadnego starożytnego potwierdzenia, że taka brama kiedykolwiek istniała!

W rzeczywistości Jezus użył podobnej przesady w swych mowach, by położyć dodatkowy nacisk na swe nauczanie, a przysłowie o „uchu igielnym” wydaje sie być przykładem środka stylistycznego, zwanego hiperbolą. Inny jej przykład mamy, kiedy Jezus mówi, że niemożność dostrzeżenia naszych własnych błędów jest podobna do tego, jak byśmy mieli belkę we własnym oku, podczas gdy próbujemy wyjąć drzazgę z oka kogoś innego (Mt 7.3). Mamy tu do czynienia z innym przykładem zamierzonej przez Jezusa przesady w celu podkreślenia danej kwestii.

Żydowska literatura talmudyczna posługuje się podobnymi wyrażeniami, w których na przykład wielbłąd przechodzący przez ucho igielne odnosi się do czegoś, co uważa się za niemożliwe i na ilustracji jest przedstawiony wielbłąd tańczący na bardzo małym ziarnku.

Uczniowie nie mogli w to uwierzyć – jeśli uprzywilejowany, wykształcony, bogaty młodzieniec, który cieszył się Bożym błogosławieństwem i który, jak się wydawało, prowadził pełne bojaźni Bożej życie, nie mógł być zbawiony, to któż mógł? Któż więc może się zbawić?, zapytali (w.25). Jezus wówczas spojrzał na nich (być może jego oczy obserwowały odchodzącego młodego człowieka) i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe (w.26).

Jezus chciał, by zrozumieli dwa odmienne punkty widzenia. Będąc na miejscu człowieka, z jego punktu widzenia, wydawało się to niemożliwe; lecz będąc na miejscu Boga, patrząc z Jego punktu widzenia, wszystko, nawet zbawienie bogatego i biednego, jest możliwe.

Interesujące, że żydowski Midrasz (dawny żydowski komentarz do Biblii) pisze: Święty rzekł, otwórz mi drzwi wielkości ucha igielnego a ja otworzę ci drzwi, przez które mogą przejść namioty i (wielbłądy?) (Midrasz Rabbah, Pieśń nad pieśniami 5.3). Chociaż te słowa nie są częścią Pism natchnionych, myśl jest jasna. Nie możemy zostać zbawieni poprzez nasze własne uczynki. Musimy posiadać wiarę, nawet ta niewielka osiągnie wielkie rzeczy, jak to czytamy w liście do Hebrajczyków:

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają (Hbr 11.6)

Całkowicie zależymy od łaski Boga skoncentrowanej w złożeniu Jezusa Chrystusa jako ofiary odkupienia za nasze grzechy. Obiecana nagroda życia wiecznego w Bożym królestwie jest zupełnie nieproporcjonalna w swej wielkości do małej wiary i uczynków, jakie kiedykolwiek możemy okazać. Taka jest miłość Ojca do Jego dzieci.

Jeśli my, jak ów młodzieniec, posiadamy jakiekolwiek dobra i posiadłości, to owe „błogosławieństwa” mogą i powinny być użyte w służbie naszego Pana. Jeśli to oznacza danie ich innym, to niech tak się stanie. Jeśli mamy tylko niewielką wiarę i zdecydowanie, że będziemy poszukiwać Prawdy w naszym życiu, biorąc pod uwagę wiarę i chrzest, to Bóg, przez Chrystusa, osiągnie dla nas to, co wydaje się człowiekowi do osiągnięcia niemożliwym – życie wieczne dla nas w Jego nadchodzącym królestwie.

Justin Giles

Życie Jezusa: od narodzin do chrztu

Wydarzenia związane z jego narodzinami

Skierujemy teraz naszą uwagę na narodziny Jezusa, na żłób i obwieszczenie jego narodzin pasterzom oraz mędrcom. Fakty odnośnie tych wydarzeń, przekazane nam w NT, są nieliczne, ale tradycja chrześcijańska ubarwiła je wieloma detalami, w większości nie mającymi podstaw i opartymi na domysłach – i prawdopodobnie błędnymi.

Żłób

Po pierwsze, gdzie dokładnie w Betlejem narodził się Jezus? Odpowiedź jest taka, że nie zostało nam to powiedziane. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. Św. Łukasz nie mówi, gdzie znajdował się ów żłób, a jest on jedynym ewangelistą wspominającym ten fakt. Tak więc ten żłób mógł się znajdować gdziekolwiek w Betlejem. Podoba mi się sugestia, że mógł on być w owczarni używanej przez pasterzy, którym anioł obwieścił narodziny Jezusa. Powody, dla których tak mogło być, są następujące:

* Owce hodowane w i dokoła Betlejem były najwyraźniej używane głównie do składania z nich ofiar w pobliskiej świątyni.

* Przekazanie wieści przez anioła pasterzom wydaje się zakładać, że będą oni wiedzieć, gdzie mogą znaleźć dzieciątko Jezus; nie pisze się, że byli oni prowadzeni do niego, tak jak to było w przypadku mędrców. Św. Łukasz sugeruje, że znaleźli go bez trudu: Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie (w. 16).

* Wieść przekazana pasterzom brzmi: narodził się wam (w. 11). Dlaczego „wam”? Dlaczego aniołowie nie powiedzieli po prostu: „dziś … narodził się”? Czy odniesienie do dziecka, które narodziło się „im”, wskazuje, że narodziło się ono w ich owczarni i to tłumaczy, dlaczego łatwo mogli go znaleźć bez bezpośredniego Bożego przewodnictwa?

* Jeśli tak jest, to jakże stosowne było, żeby Baranek Boży –ten, który zostanie złożony w ofierze za grzechy swego ludu- leżał jako niemowlę w żłobie w owczarni używanej normalnie dla baranków składanych w ofierze.

Pasterze i mędrcy

Dlaczego wieść o tych narodzinach została przekazana tylko pasterzom i mędrcom? Przychodzą mi do głowy trzy powody:

* Po pierwsze, te dwie grupy ludzi jasno przedstawiają dwie główne role samego Jezusa. Był on Dobrym Pasterzem, a także najmędrszym spośród mędrców.

* Po drugie, miał być zbawcą „całego narodu” (w. 10), czyli zarówno Żydów, jak i nie-Żydów; toteż właściwe było powiedzenie o narodzinach żydowskim pasterzom i nie będącym Żydami mędrcom.

* Właściwe jest również, że wieść dla „całego narodu” powinny ilustrować narodziny Zbawcy obwieszczone zarówno biednym pasterzom, jak i bogatym mędrcom.

Rozdział 2 ewangelii Mateusza zawiera relację z odwiedzin Jezusa przez mędrców. Dziecięce przedstawienia o narodzinach Jezusa, kartki świąteczne i kolędy pokazują, że było trzech mędrców, którzy byli królami i którzy złożyli hołd Jezusowi leżącemu w żłobie. Ale są to wszystko mylne wyobrażenia! Wszyscy wiemy, że św. Mateusz nie mówi, ilu mędrców tam było i z pewnością nie opisuje ich jako królów. Również jasno pisze, że odwiedzili oni dom, gdzie leżał Jezus, a nie stajnię. Przypuszczalnie nie używano wówczas już żłobu jako jego łóżeczka.
Biblijna narracja jest spójna, pomimo tego, co dodała do niej chrześcijańska tradycja. Edykt Heroda, aby zabić wszystkich betlejemskich chłopców „w wieku do lat dwóch”, sugeruje, że Jezus mógł sobie liczyć do dwóch lat, kiedy odwiedzili go mędrcy. I św. Mateusz w rzeczywistości mówi nam trzykrotnie, iż Jezus nie był niemowlęciem na ręku, lecz „dziecięciem”, kiedy mędrcy ujrzeli go po raz pierwszy (Mt 2.8-11). W oryginale „dziecię” znaczy dokładnie „małe dziecko”. Jest to to samo słowo, którego Jezus użył w Mt 18.2, kiedy przywołał dziecko, postawił je przed nimi. Tak więc kiedy myślimy o odwiedzinach Jezusa przez mędrców, musimy myśleć o nich odwiedzających malucha w domu, a nie nowonarodzone niemowlę w żłobie w owczarni.

Obrzezanie Jezusa

Przekonawszy się, że opowieść o pasterzach i mędrcach obejmuje prawdopodobnie okres do dwóch lat, wróćmy teraz do ósmego dnia życia Jezusa i jego obrzezania zgodnie z Prawem Mojżeszowym. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki]. Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu….Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego (Łk 2.21-24).
Już wcześniej zanotowaliśmy, że Józef był „sprawiedliwym” człowiekiem, co oznaczało, iż pilnie przestrzegał prawa Mojżeszowego. On i Maria stosowali się skrupulatnie do wymogów Prawa odnośnie młodego Jezusa. W Kpł 12 zarządza się, że po urodzeniu się chłopca jego matka pozostaje nieczysta przez siedem dni. Następnie, ósmego dnia, chłopiec ma być obrzezany; a matka ma pozostać nieczysta przez dalsze trzydzieści trzy dni. W ciągu tego okresu nieczystości matka miała zabronione dotykania jakiejkolwiek świętej rzeczy i miała zakaz wstępu do świątyni. Kiedy minął pełny okres jej oczyszczenia, miała przyjść do świątyni i za pośrednictwem kapłana złożyć młodą owcę na ofiarę całopalną oraz młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę za grzechy (przebłagalną). Kiedy zostało to uczynione, stawała się ona obrzędowo oczyszczona i mogła znów uczestniczyć w normalnym i religijnym życiu.
Nie mamy tu miejsca na zgłębianie duchowego znaczenia tych rzeczy, przypomnimy sobie tylko pokrótce iż:

* Ten okres nieczystości po urodzeniu dziecka dla matki (lecz nie dla ojca) przypuszczalnie wiąże się z Edenem, gdzie kobieta, Ewa, przekroczyła Boże prawo, nim uczynił to jej mąż; i kara wymierzona przez Boga kobiecie szczególnie wiązała się z rodzeniem dzieci oraz przekazywaniem śmiertelnej, grzesznej natury z jednego pokolenia na drugie.

* Obrzezanie było fizycznym odcięciem ciała, które symbolizuje (jak wyjaśnia św. Paweł w Rz 2.29) odcięcie się w sercu i umyśle przez wierzącego od tego wszystkiego, co ma związek z rzeczami cielesnymi; albo, jak pisze on do Filipian, obrzezanie jest symbolem u wiernego faktu, że nie pokłada on ufności w ciele, lecz czci Boga i chlubi się w Jezusie Chrystusie.

* Ofiara całopalna była ofiara dobrowolną, podczas której całe zwierzę albo ptak było składane Bogu.

* Ofiara za grzechy (przebłagalna) była obowiązkowa i była odpokutowaniem za niezamierzone grzechy i duchową nieczystość.

Ustęp z Łk 2 mówi, że kiedy Jezus miał osiem dni, Maria i Józef obrzezali go w Betlejem. Jakże znaczący był w jego wypadku ten akt; gdyż był on dzieckiem, któremu, choć było „doświadczone we wszystkim” podobnie jak my, udało się całkowicie odciąć od wszelkich cielesnych pragnień, które kiedykolwiek go nękały.
Św. Łukasz mówi nam zatem, że kiedy w swoim czasie upłynęło dalszych trzydzieści trzy dni nieczystości Marii, rodzina udała się w podróż z Betlejem do Jerozolimy. Maria mogła dokończyć proces oczyszczenia siebie i mieć znowu możliwość wstępu do świątyni w Jerozolimie. Tam złożyła ona ofiarę całopalną i ofiarę przebłagalną i, jak zapisał św. Łukasz, ona i Józef „przedstawili” Jezusa Panu. To słowo „przedstawili” jest interesujące, gdyż takiego samego używa św. Paweł w Rz 12.1: A zatem proszę was, bracia, … abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną.
A więc oto mamy Marię, przedstawiającą swe ofiary – całopalną i przebłagalną przed Bogiem, zgodnie z Prawem; ale również przedstawiającą Bogu w świątyni Jego własnego Syna – niemowlę, które, gdy stanie się mężczyzną, samo stanie się w rzeczywistości ofiarą całopalną i ofiarą za grzechy.
A oto kilka dalszych kwestii związanych z tym wydarzeniem. Jeśli, jak wierzą błędnie niektórzy, Jezus był Synem-Bogiem i narodził się w czystym (bez grzechu) ciele, a nie przejmując swej matki ludzką, grzeszną naturę, byłoby dziwne, by żądano od Marii wypełnienia tych wszystkich drobiazgowych wymogów Prawa celem oczyszczenia się po wydaniu go na świat. Można by sądzić, iż urodzenie Boga samo w sobie byłoby oczyszczeniem i że zwolniono by ją z wypełnienia obrzędu , wymaganego w przypadku wszystkich innych narodzin.
Po drugie, wspomniałem wcześniej, że Księga Kapłańska mówi, iż ofiary całopalna i przebłagalna złożone dla oczyszczenia powinny składać się z młodej owcy i z albo synogarlicy, albo młodego gołębia. Dlaczego więc, według św. Łukasza, Józef i Maria złożyli parę synogarlic albo dwa młode gołębie, a nie owieczkę? Prawo mówiło, że biedni ludzie, których nie było stać na kupno owieczki, mogli zamiast niej złożyć w ofierze dwa ptaki: Jeżeli zaś ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią, i będzie oczyszczona (Kpł 12.8).
Dlatego św. Łukasz przekazuje nam, że Maria i Józef byli ludźmi ubogimi i, nawet z okazji narodzin Syna Boga, nie było ich stać na kupno i złożenie w ofierze całopalnej owieczki. Mężczyzna i kobieta tak religijni jak oni złożyliby droższą ofiarę, jeśli byłoby to tylko w ich przypadku możliwe.
Ten fakt prawdopodobnie potwierdza, że wizyta mędrców miała miejsce po obrzędzie oczyszczenia, ponieważ dane przez nich cenne podarki z pewnością umożliwiłyby kupno owieczki. Tak jeden z pisarzy skomentował finansową pozycję tego małżeństwa, któremu Bóg zawierzył Swego umiłowanego Syna: „Można spokojnie założyć, że dom, w którym wzrastał Jezus, nie znał dobrobytu ani nawet umiarkowanej stabilności klasy średniej, a tylko ciągłe, niekończące się zmagania z biedą.”

Późniejsze lata

Zastanowimy się teraz nad środowiskiem rodzinnym, w którym dorastał Jezus. Św. Mateusz pisze o Józefie jako o cieśli, a u św. Marka mówi się o samym Jezusie jako cieśli: Czyż nie jest On synem cieśli? (Mt 13.55); Czy nie jest to cieśla, syn Maryi? (Mk 6.3).

Nasze dotychczasowe rozważania wskazują, że bycie cieślą nie było dochodowym zajęciem. Wydaje się, że Józef i Maria, nawet zanim mieli dzieci, nie cierpieli na nadmiar pieniędzy, i pewnie Bóg chciał, aby Jego Syn wzrastał w rodzinie, w której światowe dobra nigdy nie zakłócały domowego spokoju i materializm nigdy nie miał na nią wpływu. Taki układ oznaczał również, jak widzimy to w ewangeliach, że Jezus żył z dala od wykształconych i uczonych przywódców religijnych swoich czasów. Nie posiadał on ich prawa, wynikającego z urodzenia, do uprzywilejowanego wychowania. Jego siła zależała od treści jego nauczania, nie od wysokiego urodzenia. Wiemy z NT, iż owi przywódcy gardzili nim i szydzili z niego dlatego, że zarówno on, jak i Józef, byli zwykłymi cieślami. Podważali jego predyspozycje do bycia nauczycielem religii, ponieważ w ich oczach nie był on jednym z nich, lecz jedynie biednym, niewykształconym, lokalnym rzemieślnikiem.

Istniały oczywiście spekulacje odnośnie tego, czy Jezus i Józef byli cieślami, czy może kamieniarzami. (Zobacz artykuł na ten temat w Ecclesial Magazine ze stycznia 2006 r. i odnośny list w wydaniu marcowym tegoż czasopisma).

Nazaret

Kontynuując temat wychowania Chrystusa w skromnych warunkach, warto zauważyć, że Bóg zaaranżował dla Swego Syna wychowywanie się w pogardzanym i nie cieszącym się popularnością miejscu, jakim był Nazaret. Pogarda, z jaką mówiono o Nazarecie, została jawnie wyrażona przez Natanaela, kiedy usłyszał, że Jezus przybył z tego miasta: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? (J 1.46).

Natanael mieszkał zaledwie osiem kilometrów od Nazaretu, w Kanie; co więc było takiego dyskredytującego odnośnie Nazaretu w oczach miejscowego krajana? Z pewnością Nazaret wydaje się być bardzo mało znaną miejscowością. Nie pisze się o nim nigdzie w ST. Historyk żydowski Józef Flawiusz nie ma nic do powiedzenia o tym miejscu. Jak to napisał jeden autor: „Józef Flawiusz wymienia wszystkie wsie znajdujące się dokoła, ale wydaje się zupełnie nie wiedzieć o jego (Nazaretu) istnieniu” (Thomson: The Land and The Book). We wczesnych latach nowotestamentowych Nazaret zdaje się nie być niczym więcej, jak małą wioską w rejonie, który ten sam autor opisuje jako „miejsce o niekorzystnym położeniu i z dokuczliwym brakiem wody”. Inny pisarz mówi o nim jako o izolowanej mieścinie z samowystarczalnymi i powściągliwymi mieszkańcami.

Dlaczego Jezus wychowywał się w takim miejscu? Z pewnością dlatego, że nie mogło być w ludzkiej stronie życia Jezusa niczego, co mogłoby zjednać mu ludzi z tytułu urodzenia się w jakimś miejscu. Podobnie jak w przypadku przeciwności wspomnianych powyżej, nie mógł on oprzeć się na pochodzeniu ze znanej rodziny w modnej części kraju – wprost przeciwnie. To wyłącznie jego nauczanie, moc Ducha św. i własny charakter miały wyróżnić go jako kogoś bardzo niezwykłego.

Najbliższa rodzina

Wiemy, że Jezus był pierworodnym synem Marii, lecz rodzina z Nazaretu powiększyła się o przynajmniej sześcioro innych dzieci. Św. Marek mówi o Jezusie, że miał czterech braci i najmniej dwie siostry: Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? (Mk 6.3).

Z nauczania Jezusa wiemy, iż oczekuje on od swych uczniów postawienia go ponad ich wszystkimi naturalnymi związkami rodzinnymi i stosował on tę opinię w praktyce w swym własnym życiu. U św. Mateusza mamy powiedziane, że dla niego tłum słuchający jego nauki był ważniejszy, niż jego własna matka i bracia (Mt 12.46-50); szczególnie że w owym czasie jego bracia nie wierzyli w to, czego nauczał. Później oczywiście Jakub i Juda stali się uczniami – Jakub został jednym z przywódców kościoła, a Juda napisał jeden z listów zawartych w NT. Ale nie wiemy nic o jego pozostałych dwóch braciach ani siostrach.

Wzrastanie

Podczas gdy nie wiemy prawie niczego z Pisma o dzieciństwie Jezusa, to św. Łukasz zanotował, iż: Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim (2.40). Słowa te informują nas, że Jezus rozwijał się zarówno fizycznie, jak i umysłowo i że w swym młodym wieku żył on, napełniając się mądrością. Skoro mądrość tego świata jest głupstwem u Boga (1 Kor 3.19), jest mało prawdopodobne, żeby św. Łukasz odnosił się tu do mądrości człowieka. Tak więc musi on mówić, iż w najwcześniejszych latach swego dzieciństwa Jezus był napełniony „mądrością pochodzącą z góry” i, jak się przekonamy, potwierdza to jego zachowanie w świątyni, kiedy miał dwanaście lat.

Ale co z „łaską Bożą”, która spoczywała na nim? Zwykle myślimy o łasce Boga jako o przejawie Jego względów okazywanych mężczyźnie i kobiecie, nawet jeśli na nie nie zasługują, ale nie może tak być w przypadku młodego Jezusa. Ten duchowo nastawiony do świata chłopiec, który nigdy nie zgrzeszył słowem ani myślą, ani uczynkiem, musiał zasłużyć na względy swego Ojca Niebieskiego. Było dla mnie ciekawą rzeczą zobaczyć, że James Strong w swej Konkordancji podaje jedno ze znaczeń hebrajskiego słowa „łaska” następująco: „Boży wpływ na serce i jego odzwierciedlenie w życiu”; i z pewnością w tym znaczeniu słowa tego użył św. Łukasz, pisząc o młodym Jezusie.

W świątyni

Tak oto doszliśmy do jedynego wydarzenia w dzieciństwie Jezusa, które zostało zapisane w Piśmie. W Łk 2 mówi się, że każdego roku Józef i Maria udawali się do Jerozolimy w czasie Święta Paschy, razem z wieloma swymi krewnymi, przyjaciółmi i znajomymi. Podróżowali wspólnie w jednej wielkiej grupie – być może to radosny przedsmak opisanego przez Zachariasza tłumu ludzi, którzy w przyszłym Królestwie rokrocznie pielgrzymować będą, by oddać pokłon Królowi – Panu Zastępów – i obchodzić inne święto – Święto Namiotów.

W wieku lat dwunastu, kiedy żydowscy chłopcy stawali się dojrzali przed Bogiem, Jezus poszedł wraz z rodzicami, jak to opisał św. Łukasz. Ewangelista mówi, że owa grupa wracała „po skończonych uroczystościach” w Jerozolimie – co prawdopodobnie oznacza, że zatrzymywali się w mieście nie tylko na czas Paschy, ale również na trwające cały tydzień świętowanie niekwaszonego chleba, które następowało zaraz po niej; to inny przykład pełnego oddania życia religijnego praktykowanego przez tę rodzinę.

Znamy to wydarzenie bardzo dobrze i dla potrzeb naszych bieżących rozważań zatrzymamy się tylko dla odnotowania, co Jezus robił w Jerozolimie, kiedy powinien być w drodze powrotnej do Nazaretu. Św. Łukasz mówi, że był on w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami (2.46-47).

Zwróćmy uwagę na dwukierunkowość tego procesu – Jezus był spragniony wiedzy; słuchał nauczycieli Prawa i zadawał im pytania. Ale również oni sprawdzali jego wiedzę i byli zdumieni rozumieniem i znajomością Pism przez tego chłopca. W odpowiedzi Jezusa Marii, kiedy ona i Józef go znaleźli, widzimy sposób jego myślenia. Znalazł się w Jerozolimie, blisko ludzi, którzy posiadali ogromną wiedzę o jego własnym Ojcu; jak mógłby przegapić tę rzadką i cenną sposobność pogłębienia swej wiedzy i rozumienia Pism? To przypomina nam, że musiał on przejść ten proces zdobywania wiedzy – że jego rozległa wiedza nie została po prostu wtłoczona do jego umysłu przez Boga. Mógł równie dobrze mieć na myśli, że w Jerozolimie w okresie innego przyszłego Święta Paschy on sam będzie barankiem ofiarnym.

Kiedy Maria wyjaśniła swemu synowi, że ona i jego ojciec szukali go z bólem serca, zastanawiając się, gdzie się znajduje, Jezus prawie że ją karci. Wydaje się on mówić, że ponieważ przebywał w domu swego prawdziwego ojca przez ten cały czas, to nie było konieczne, by jego rzekomy ojciec, Józef, martwił się o niego. Gdzież indziej mógłby znajdować się w Jerozolimie, niż w domu swego prawdziwego Ojca, koncentrując się na sprawach dotyczących jego prawdziwego Ojca. Nawet w tak młodym wieku dla Jezusa liczą się o wiele bardziej sprawy duchowe niż przyziemne kwestie, takie jak niepokój jego rodziców o dobro syna.

Brakujące osiemnaście lat

Nic pewnego nie wiadomo o następnych osiemnastu latach życia Jezusa, z wyjątkiem paru krótkich wzmianek św. Łukasza. Z jednej z nich dowiadujemy się, że Jezus poszedł z nimi(Marią i Józefem) i wrócił do Nazaretu; i był im poddany…czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2.51).

Zawsze mnie zdumiewało, że Jezus potrafił ustrzec się całkowicie grzechu, najpierw jako dziecko, a potem jako nastolatek oraz młody mężczyzna. Nigdy nie pozwolił sobie na nic, co mogłoby nie spodobać się jego Ojcu. Tak więc św. Łukasz opisuje go jako człowieka honorującego i szanującego swych ziemskich rodziców, jak wymagało tego Prawo.

W drugiej wzmiance św. Łukasz mówi, że w miarę dojrzewania Jezus nabrał zwyczaju regularnego chodzenia do synagogi w Nazarecie i uczestniczenia w obrzędach religijnych. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać (4.16).

I chyba możemy słusznie założyć, że podstawę dla niektórych przypowieści i nauczania Jezusa mogły dać przeżycia z własnego dzieciństwa spędzonego w biednej rodzinie w Nazarecie. Jak napisał jeden z braci: „Połatane ubranie, gorączkowe poszukiwanie przez wdowę zgubionej monety o niewielkiej wartości, ojciec i dzieci dzielące jedno posłanie, jedna, powieszona wysoko lampa, by mogła oświetlić cały dom – wszystko to wydaje się odzwierciedlać borykanie się z biedą w okresie jego młodości” (Melva Purkis: A Life of Jesus, s. 25).

Chrzest

W końcu doszliśmy do następnego wydarzenia we wczesnym okresie życia Chrystusa, o którym cokolwiek wiemy: jego chrzcie, gdy miał trzydzieści lat, tuż przed kuszeniem go na pustyni i początkiem jego służby publicznej.

Dlaczego Jezus musiał zostać ochrzczony? Chrzest w Chrystusie obecnie wiąże się z odpuszczeniem przeszłych grzechów i rozpoczęciem nowego, duchowego życia. Chrzest Jana Chrzciciela cechował się tym samym: ci, którzy przychodzili do niego, wyznawali swoje grzechy, gdy byli przez niego chrzczeni, jak to opisuje św. Mateusz. Sugeruje się również, że Jan odmawiał ochrzczenia kogokolwiek przychodzącego do niego, kto szczerze nie odczuwał żalu.

Lecz to wszystko było całkowicie niestosowne w odniesieniu do Jezusa. Nie miał on przeszłych grzechów i widzieliśmy nieco przykładów jego wielkiej religijności nawet w dzieciństwie. Nie musiał zmieniać drogi swego życia; nie było tu potrzeby odczuwania żalu czy przebaczania. Przypuszczalnie dlatego Jan Chrzciciel z początku odmówił chrztu Jezusowi. Jak mógł grzeszny człowiek –nawet tak wielki jak Jan- chrzcić bezgrzesznego, bez skazy Syna Boga? Wydaje się być coś absolutnie niewłaściwego w takim czynie.

Ale wiemy, że Jezus nalegał: tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe (Mt 3.15). Powiedział w praktyce: „Jest właściwe, żebym został ochrzczony; właściwe, ponieważ bardziej niż inni ludzie to ja muszę wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Posiadam, tak jak każdy inny człowiek, śmiertelną naturę; jak każdy inny człowiek potrzebuję zbawienia poprzez ofiarę z samego siebie; nie mogę być postrzegany jako ktoś dystansujący się od wszystkich innych ludzi, ponieważ jeśli nie wypełnię wszystkiego, co sprawiedliwe, to nie zostanę zbawiony. Muszę, na początku mej służby publicznej, przedstawić symbolicznie to, co w rzeczywistości uczynię na końcu mej posługi. Na początku mej służby dobrowolnie i symbolicznie ofiaruję me życie i powstanę do życia powtórnie w tym akcie chrztu; na końcu mojej posługi dobrowolnie –lecz rzeczywiście i fizycznie- złożę w ofierze swoje życie; i zawierzę mojemu Ojcu, że mnie rzeczywiście i fizycznie wskrzesi do życia powtórnie”.

I jego mocne pragnienie i determinacja, by spełniać wolę swego Ojca we wszystkim –wypełnić wszystko, co sprawiedliwe- zostało otwarcie uznane przez jego Ojca, gdy akt chrztu Jezusa został dopełniony. Ojciec wiedział, że Jego Syn zwyciężył dotychczas każdą najmniejszą pokusę, które narzuca mu jego ludzka natura; Bóg widział pilność i miłość, z którymi Jego umiłowany Syn pragnął poznawać swego Ojca przez całe swoje dotychczasowe życie; i Bóg był właśnie świadkiem symbolicznej deklaracji Swego Syna, że jest on zdeterminowany wypełnić wolę Ojca, nawet jeśli oznaczało to śmierć na krzyżu. Nic więc dziwnego, że gdy Jezus powstał z wody chrztu, Ojciec złożył publiczne świadectwo o Swoim Synu: otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (Mt 3.16-17).

Martin Southgate