Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.18)

Część 18: Kościół założony

W niniejszym artykule przyjrzymy się nauczaniu apostoła Jana, który napisał trzy listy do wiernych w pierwszym wieku. Jan, wraz ze swym bratem Jakubem, był jednym z grupy galilejskich rybaków, z której Jezus wybrał swych pierwszych uczniów. Bezkompromisowy w swej żarliwości, był ulubionym uczniem Jezusa i zapewne tym, którego Jezus miłował (J 13.23).
Razem z Jakubem i Piotrem był on świadkiem transfiguracji Jezusa w czasie spotkania na wysokiej górze, kiedy ujrzeli Jezusa wsławionego, rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem (zob. Mt 17.1-9). Słyszeli Boga uznającego Swego syna słowami cytowanymi później przez Piotra w jego drugim liście: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, wymówione przez głos, który doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byli na górze świętej. Piotr i Jan to naoczni świadkowie Jego wielkości i był to dowód prawdy dotyczący powtórnego przyjścia Jezusa, którego powinni wyczekiwać jego prawdziwi uczniowie (2 P 1.16-18).
Jan napisał już swą ewangelię, kiedy spod jego pióra wyszły trzy listy, najprawdopodobniej w końcu pierwszego wieku n.e.

Pierwszy list Jana

Możemy być pewni jego autorstwa, jako że istnieją uderzające podobieństwa pomiędzy tym listem a ewangelią Jana. W obydwu twierdzi, iż był naocznym świadkiem wydarzeń mających miejsce w życiu jego mistrza, a piszący przyjmuje kategoryczny ton. Był on mężczyzną w podeszłym wieku, na co wskazywałaby późna data powstania tego tekstu. Te argumenty odnoszą się również do drugiego i trzeciego jego listu.

Antychryst

Nie wskazuje się w tym liście żadnego konkretnego odbiorcy, jako że miał on charakter listu powszechnego. Jego obiektem był antychryst, przez którego wielu antychrystów powstało… (2.18); jego duchowi wrogowie byli bezpośrednimi oponentami Jezusa i jego ewangelii. Zaliczał się do nich judaizm, religia ortodoksyjnych Żydów, oraz gnostycyzm, niehonorujący Jezusa zespół wierzeń, które miały coraz większy wpływ na wiernych. Gnostycyzm, wiara, że ciało jest czymś całkowicie złym, od którego musimy się uwolnić dzięki specjalnej wiedzy (gnosis), rozwinęła się głównie w drugim wieku. Ta fałszywa nauka, która pomniejszała znaczenie dzieła Chrystusa, już zaczynała swój szkodliwy rozwój. Była ona niesłychanie szkodliwa dla prawdy ewangelii i odrzucającego grzech życia, które powinna pociągać za sobą wiara w Jezusa i które ma żywotne znaczenie dla naszego zbawienia.
Omawiany list ujawnia sedno tej opozycji jako przynależność do pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pychy tego życia, uosabiających świat (2.16). Dlatego to wszystko napisałem wam o tych, którzy wprowadzają was w błąd (2.26). Napisał także do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne (5.13).
Jan skoncentrował się na pokazaniu niemoralnej natury opozycji; byli oni z diabła (tj. naszej naturalnej skłonności do grzeszenia), podczas gdy narodzenie się z Boga oznacza, że musimy starać się pokonywać grzech (3.9); stąd wiara ma wymiar praktyczny, gdyż: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata (3.10).

Jedna z tzw. ewangelii gnostycznych, Ewangelia św. Tomasza z biblioteki Nag Hammadi. Szkodliwa filozofia gnostycka oddziaływała już na pierwszych uczniów, kiedy Jan pisał swe listy. Nag Hammadi Codex II, folio 32, początek Ewangelii Tomasza.

Prawdziwa społeczność

Jan zwraca również baczną uwagę na społeczność/wspólnotę (tj. bliski związek), który powinien istnieć pomiędzy prawdziwymi wierzącymi, którą, co ważniejsze, mają oni z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem (1.3). Tylko chodząc w światłości, co oznacza odrzucenie ciemności, możemy pokazać naszą społeczność z Ojcem i z Jego synem, Jezusem Chrystusem, którego krew oczyszcza nas z wszelkiego grzechu … Jeżeli wyznajemy nasze grzechy… (1.5-10).
Ten specjalny związek pomiędzy Ojcem i Jego synem, Jezusem Chrystusem, której odzwierciedleniem jest nasza własna społeczność, nie może być rozumiany niewłaściwie. Ewangelia Jana mówi nam, że Jezus rzekł do swych uczniów: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10.30). Nie znaczy to, że byli oni kiedykolwiek sobie równi, ale raczej jednej myśli i celu. Jezus modlił się, żeby uczniowie także byli częścią tej jedności (J 17.20-21) i nie omieszkał podkreślić prymatu swego Ojca, zapewniając: Ojciec większy jest ode Mnie (J 14.28).
Zasadnicze znaczenie dla jego roli zbawcy ludzkości miały jego narodziny jako człowieka, Chrystusa Jezusa różnego od Boga (1 Tym 2.5). Jako syn Adama musiał umrzeć; lecz jego moralna doskonałość pokazana podczas wszystkich prób, z których najtrudniejszą była kulminująca je jego śmierć, oznaczała, iż stał się on doskonałą ofiarą – tym, który oczyszcza nas z wszelkiego grzechu, jeśli szukamy z nim społeczności. Wagę tego podkreślał Jan: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga. I dalej: i to jest duch Antychrysta (4.2-3). W ciągu następnych 200 lat rozwinęła się na tej podstawie błędna doktryna o Trójcy.
Właściwa wiara w Jezusa jest sprawdzianem naszych praw do wspólnoty: Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Fałszywi nauczyciele zaprzeczali roli Chrystusa. Lecz Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca, kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca 2.22-23).
Również poprzez swą prawość naśladowcy Chrystusa pokazują swą wiarę. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy … taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga (3.9); i miłość jest kluczem do ich działań: Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała (4.12). Nie ma nic niekonkretnego odnośnie tej miłości; okazuje się ją poprzez zachowywanie Bożych przykazań: albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie (5.3).
Stąd bierze się nasza pewność jako prawdziwych chrześcijan: Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie [Biblia Warszawska] [w Biblii Tysiąclecia: Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie] (5.20).

Drugi list Jana

Pytanie powstałe po przeczytaniu pozdrowienia na wstępie tego listu brzmi, czy był on skierowany do jakiejś konkretnej osoby, do wybranej pani i do jej dzieci (w.1), czy do bardziej szerokiej grupy wiernych. Czy mogło to pozdrowienie odnosić się do nieznanej chrześcijanki mieszkającej w Azji i jej rodziny, czy do miejscowego Kościoła i jego członków lub do grupy Kościołów? Najprawdopodobniej był on najpierw wysłany jako konkretny list zajmujący się bardziej ogólnym problemem i jako taki zyskał szerszy krąg odbiorców, gdyż pochodził od samego apostoła.
Problem z fałszywymi nauczycielami, z ich odrzucającym Chrystusa nauczaniem, był kluczowym tematem jego pierwszego listu. W szczególności Jan odnosił się do powszechnej praktyki wiernych przyjmowania podróżujących głosicieli i goszczenia ich pod swoim dachem. To przypomina nam, że kiedy Jezus posłał swych uczniów, by głosili ewangelię, nakazał im zdać się na słuchaczy, jeśli chodzi o wyżywienie i dach nad głową (Mt 10.6-15). W ten sposób grupy wiernych, takich jak siedem eklezji (Kościołów) w Azji Mniejszej, wspomagały się nawzajem w dziele głoszenia.
Jednakże krążyli teraz po świecie fałszywi nauczyciele, o których Jan pisze, że wyszło na świat wielu zwodzicieli (w.7). Ich oszustwo było tego samego rodzaju, jak opisane w pierwszym liście: nie chcą uznać, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele (w. 7). I Jan charakteryzuje owych fałszywych nauczycieli, jak to uczynił w pierwszym liście: Taki jest zwodzicielem i antychrystem (w. 7). Wykorzystywali oni również dobrą wolę takich wiernych jak wybranej pani i jej dzieci (w. 1).
Co mieli oni zatem czynić?
Nauczanie Jana było bezkompromisowe. Ich drzwi powinny być zamknięte przed tymi zwodzicielami. Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie. Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach (w. 10-11). Tylko w ten sposób można było przeciwdziałać kłamstwu.

Zgodnie z tradycją, wszystkie trzy listy Jana powstały w Efezie. W późniejszym czasie został on zesłany na wyspę Patmos, gdzie otrzymał Księgę Objawienia oraz listy Jezusa do siedmiu kościołów.

Zgodnie z tradycją, wszystkie trzy listy Jana powstały w Efezie. W późniejszym czasie został on zesłany na wyspę Patmos, gdzie otrzymał Księgę Objawienia oraz listy Jezusa do siedmiu kościołów.

Trzeci list Jana

Trzeci list nawiązywał do poprzedniego i pod tym względem zajmuje się utrzymującymi się problemami biorącymi się z fałszywego nauczania. Dotyczył on odrzucenia przez czołowych przywódców kościoła podróżujących nauczycieli, wysłanych przez Jana w celu wzmocnienia prawdziwej nauki. Nie wszyscy sprzeciwili się w ten sposób. Jan pozdrawia pewnego Gajusa, którego miłuję w prawdzie (w.1), do którego list był adresowany. Okazał on godną pochwały gościnność względem braci potrzebujących, a zwłaszcza wobec przybyszów (w. 5-8).
Jan napisał już wcześniej do tej społeczności, lecz jego apel został odrzucony przez jej despotycznego członka, Diotrefesa, który lubi odgrywać wśród nich kierowniczą rolę (w. 9), niechcącego mieć nic do czynienia ze zwolennikami prawdy. Jan mówił Gajusowi o swych planach odwiedzenia tego Kościoła i stanięcia twarzą w twarz z tym głodnym władzy opozycjonistą, który zarówno złośliwymi słowy nas obmawia, jak i nie przyjmuje wierzących gości, nawet zabrania to czynić tym, którzy chcą ich przyjąć, i usuwa ich ze zboru (w. 9-10). Stąd, mając silny wpływ na Kościół, sprzymierzał się ze złem, a kto czyni źle, nie widział Boga (w. 11).
Wspomina jeszcze innego członka tej społeczności jako wiernego prawdzie: Demetriuszowi wystawili wszyscy, nawet sama prawda, dobre świadectwo (w. 12). Jan ma nadzieję spotkać ich wszystkich wkrótce osobiście (w. 14). Tymczasem Gajus i Demetrius zostali uspokojeni pozdrowieniami od swych przyjaciół z Kościoła Jana, którym prawdopodobnie był Efez.

Miejsce tradycyjnie uznawane za grób Jana w Efezie.

Będący w podeszłym wieku apostoł miał do wykonania jeszcze jedno zadanie przed swą śmiercią. Miał otrzymać i zapisać ostatnie przesłanie Jezusa, księgę, którą znamy obecnie jako Księgę Objawienia. Zawiera ona również listy Jezusa do każdego z siedmiu Kościołów w Azji i będą one przedmiotem analizy w następnej i jednocześnie ostatniej części niniejszej serii artykułów.

Howard Cook

Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.17)

Część 17: Założenie Kościoła

Problematyka tej serii artykułów koncentruje się na relacji zawartej w Dziejach Apostolskich na temat działalności apostołów, którzy głosili dobrą nowinę po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. W rezultacie w 1. wieku rozwijała się społeczność chrześcijan, którzy wierzyli w Jezusa jako Mesjasza i odkupiciela świata.
Poczynając od rozdziału dziewiątego relacja ta skupia się na pracy apostoła Pawła, który głosił ewangelię poganom (nie-Żydom) w Syrii, Azji Mniejszej (tereny obecnej Turcji) oraz w innych częściach Imperium Rzymskiego, włącznie z jego stolicą, Rzymem.
Sądząc z listów, które zachowały się i zostały włączone do Nowego Testamentu, Paweł był wśród apostołów najbardziej płodnym ich autorem i niektórymi z nich zajmowaliśmy się już w poprzednich artykułach. Teraz przyjrzymy się listom trzech innych natchnionych autorów; apostołów Piotra i Judy w tej części rozważań, a Jana w następnej, aby zobaczyć, co mówią nam oni o społecznościach chrześcijańskich, powstałych w 1. wieku naszej ery.

Kim byli Piotr i Juda?

Piotr był jednym z rybaków znad Jeziora Galilejskiego, jednym z pierwszych ludzi powołanych przez Jezusa, by poszli za nim jako jego uczniowie. Śmiały i porywczy mężczyzna stał się wyrazicielem przekonań dwunastu apostołów, deklarując ich mocną wiarę w Jezusa podczas jego posługi: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego, stwierdził (Mt 16.16).
Ta prosta deklaracja jego wiary stała się fundamentem, na którym zostało zbudowane chrześcijaństwo. Piotr miał kłopot ze zrozumieniem drogi cierpienia, którą przewidział odnośnie swej osoby Jezus przed swym ukrzyżowaniem oraz zaparł się swego mistrza w czasie koszmaru jego aresztowania, co stało się dlań przedmiotem gorzkich wyrzutów przez resztę życia. Lecz po swym zmartwychwstaniu Jezus polecił Piotrowi, aby się opiekował jego współwyznawcami, a później został on rzecznikiem małej społeczności chrześcijan w Jerozolimie, chociaż i inni sprawowali tę rolę, gdy zaczęła wzrastać liczba wiernych.
Sądzi się, iż Juda, autor krótkiego listu noszącego jego imię, był naturalnym bratem Jezusa, tak jak i był nim jego brat Jakub (zob. Juda 1), który został głową kościoła jerozolimskiego. Żaden z nich nie rościł sobie specjalnych pretensji do pierwszeństwa z racji swych związków rodzinnych z osobą Jezusa, chociaż były one dobrze wiadome innym członkom Kościoła (zob. 1 Kor 9.5 i Gal 1.19). Piotr, wraz z Jakubem i jego bratem Janem (dwoma synami Zebedeusza), byli świadkami transfiguracji podczas spotkania na górze (zob. Mt 17.1-13). Jedynie oni spośród wszystkich uczniów ujrzeli wizję uwielbionego Jezusa, rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem, i usłyszeli głos Boga, mówiącego o Swym Synu słowami cytowanymi później przez Piotra w jego drugim liście:
Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczaliśmy/ jako naoczni świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej (2 P 1.16-18)
Piotr, Jakub i Jan byli naocznymi świadkami Jego wielkości i było to dowodem prawdy o jego powtórnym przyjściu, którego powinni wyczekiwać wszyscy prawdziwi uczniowie Jezusa. Piotr napisał swój pierwszy list najprawdopodobniej na początku lat 60-tych pierwszego wieku. Jego tematyka, a także podobieństwa między nimi istniejące, sugerują, że jego drugi list oraz list Judy były napisane po 66 r., w okresie prześladowania przez Nerona chrześcijan w Rzymie. Prawdopodobnie w tym czasie Piotr poniósł śmierć za swą wiarę, wraz z innym apostołem, Pawłem. Na okres ten przypadło również, skierowane przeciw okupacji przez Rzymian Palestyny, powstanie żydowskie, które skończyło się zburzeniem świątyni w Jerozolimie, epokowym wydarzeniem dla Żydów, które doprowadziło do ich rozproszenia na obszarze rzymskiego świata.

Główne zasady

Dwa owe listy, Piotra i Judy, obrazują proces, który został już odnotowany w niniejszej serii artykułów, opartych na Dziejach Apostolskich. Tak jak rzeka staje się tym bardziej zanieczyszczona, im dalej płynie od źródła, podobnie wierzenia i nauczanie pierwszych chrześcijan zatonęły w grzęzawisku stworzonych przez ludzi tradycji i doktryn, które osłabiły czystość oryginalnego przesłania, nauczanego przez Jezusa i jego apostołów. Na krótko przed swą śmiercią z rozkazu cezara Nerona Paweł napisał do swego przyjaciela i syna w wierze, Tymoteusza, ponaglając go: głoś naukę, … Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale … Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2 Tym 4.2-4).
Proces ten miał miejsce już za życia Pawła, a także w okresie dziesięcioleci przed i po 70 r., których dotyczą omawiane listy. Zawierają one pozytywne nauczanie na temat postawy i sposobu życia prawdziwych chrześcijanin. Ostrzegają one również przed podstępnymi wpływami w ich własnych społecznościach, które wypaczą nauczanie, tak jak ich Paweł ostrzegał.

Pierwszy list Piotra

Zauważamy, że skierowany do rozproszenia, tj. Żydów i nawróconych chrześcijan w Azji Mniejszej (1.1), list Piotr napisał z miejsca, które nazwał Babilon (5.3). Możliwe, że miało ono symboliczne znaczenie, które w Księdze Objawienia nadano miastu Rzymowi i tradycja wiąże Piotra z tym miastem przy końcu jego życia. Co interesujące, w Imperium Rzymskim znajdowały się dwa miejsca noszące tę nazwę: małe miasteczko nad Eufratem, gdzie poprzednio położone było starożytne miasto Babilon oraz posterunek wojskowy w Egipcie.
W ostatniej zanotowanej po swym zmartwychwstaniu rozmowie z Piotrem Jezus potraktował obciążenie Piotra rolą duszpasterza swych braci chrześcijan jako sposób okazania przez apostoła miłości do swego mistrza: Paś baranki moje. … Paś owce moje (J 21.15-17).

Wypełniając to zadanie, Piotr napisał do wiernych, by pomóc im stawić czoło prześladowaniom, o którym pisze: Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia … (byli oni także) uczestnikami cierpień Chrystusowych,.. (będą im) złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa,…. (cierpienie indywidualne) jako chrześcijanin… (4.12-16).
Opisując ich cierpienia, użył wyrażenia wskazującego na władze imperialnego Rzymu niszczące ich społeczność: …Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na (rzymskim) świecie (5.8-9).
Słowo diabeł w powyższym wersecie nie jest określeniem upadłego anioła z popularnej teologii, nieznajdującej potwierdzenia też nigdzie indziej w Biblii. Słowo to jest tłumaczeniem greckiego „diabolos”, które oznacza po prostu „fałszywego oskarżyciela”. Apostoł używa go w odniesieniu do władz rzymskich, które za czasów Nerona były odpowiedzialne za prześladowania chrześcijan i w rezultacie śmierć samego Piotra.
Główny zręb listu (1.13-5.11) stanowi nauczanie, które obrazuje osobiste wyzwania, przed jakimi stawali wierni w pierwszym wieku. Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty, pisał Piotr(1.16), cytując Stary Testament (np. Kpł 19.2). Kontrastowało to ze światem pogańskim, który podobał się wcześniej wielu obecnym wiernym, postępującym, jak to ujmuje Piotr, w rozwiązłościach, żądzach, nadużywaniu wina, obżarstwie, pijaństwie i w niegodziwym bałwochwalstwie (4.3). Odłączenie się od takiego świata mogło sprowadzać na nich prześladowanie. Ale Piotr zachęca ich tymi słowami: Ale jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście (3.14) oraz: Lepiej bowiem – jeżeli taka wola Boża – cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle (3.17).

Wielki pożar Rzymu w 64 roku

Cokolwiek było przyczyną tego pożaru (niektórzy sugerują, że został on zapoczątkowany przez samego cesarza Nerona w celu oczyszczenia pewnej części miasta), Neron oskarżył o jego wywołanie społeczność chrześcijańską i w ten sposób dał początek pierwszym, zakrojonym na dużą skalę prześladowaniom chrześcijan. W swym pierwszym liście Piotr używa obrazu ognia jako sugestywnej metafory prześladowania, którego doświadczali uczniowie, poddawani „żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia”.

Posłuszeństwo było kluczowym elementem ich służby: władzy (2.13-17); panom, jeśli byli niewolnikami (a wielu z nich było), będąc bitymi, nawet gdy czynili dobrze, w duchu swego nowego pana, Jezusa Chrystusa, który sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo (2.18-25); żony i mężowie sobie nawzajem w swoich rodzinach (3.1-7).
Do nich należała pielgrzymka, odseparowanie od świata, gdyż są narodem świętym, ludem [Bogu] na własność, niezakorzenionym w świecie, w którym żyli, lecz by powstrzymywali się od cielesnych pożądań … Postępowanie wasze wśród pogan niech będzie dobre (2.9,11-12). W swym życiu powinni być odważni i zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest (3.15).
Wcześniej Piotr porównuje ich wiarę do czegoś bardzo cennego, jest ona o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu (1.7), jak w ogniu prześladowań, którego wkrótce mieli doświadczyć sami.
Końcowym efektem takiego sposobu życia jest prawdziwa łaska Boża, w której trwajcie (5.12). Łaska to dar zbawienia, które, jeśli zyskamy, będzie absolutnie nie naszą zasługą, dane nam pomimo naszych wad, ale wyłącznie wówczas, jeśli będziemy starać się ze wszystkich sił być go godnymi.

Drugi list Piotra

Jak to już zauważyliśmy, Piotr napisał prawdopodobnie swój drugi list niedługo przed swą męczeńską śmiercią, kiedy to rzymski świat został przez okrutnego cesarza Nerona przewrócony do góry nogami. Zbiegło się to z żydowskim powstaniem, które zakończyło się stłumieniem go przez rzymską armię pod wodzą Tytusa i nasilonymi prześladowaniami chrześcijan. Jednakże zlecenie dane Piotrowi przez Jezusa, aby karmił jego owce (J 21.15-17) sprawiło, iż skoncentrował się on na fałszywych nauczycielach i złoczyńcach, którzy wkradli się do wczesnego Kościoła.

Grabież Jerozolimy w 70 r. ukazana na Łuku Tytusa w Rzymie.

Wśród nich było wielu zwolenników gnostycyzmu, przekonania, że ciało jest całkowicie czymś złym, musimy się od niego uwolnić za pomocą specjalnej wiedzy (gnosis). Rozwijał się on głównie w drugim wieku; lecz owa fałszywa wiedza, która podważała dzieło Chrystusa jako Zbawcy, właśnie zaczynała swój zgubny rozwój, bardzo niszczący dla prawdy ewangelii i chrześcijańskiego życia, które powinna nieść ze sobą wiara w Jezusa.
Dlatego Piotr ponagla do powiązanie wiary z praktyką: starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór! (1.10), znając autorytet, na którym opierało się mocno jego nauczanie. Głosił przesłanie odnośnie powtórnego przyjścia Chrystusa, nie opierając się na zręcznie zmyślonych baśniach (1.16; BW). Piotr osobiście widział majestat Chrystusa, moc i chwałę, która nadejdzie, w czasie transfiguracji (1.16-18); odniósł się również do mocniejszego, słowa proroctwa, niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu (1.19-21; BW). Piotr pisał nie tylko dlatego, by pobudzić duchowy wzrost chrześcijan w wierze, ale także by walczyć z fałszywą nauką i stymulować czujność wiernych w związku z pewnym powrotem Pana. … wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył (2.1), więc prawdziwy etos Kościoła znalazł się w niebezpieczeństwie. Lecz sąd nad owymi fałszywymi nauczycielami jest pewny. Będzie on reminiscencją zagłady świata za czasów Noego oraz Sodomy i Gomory. Jak się okazało, wówczas nie nastąpił powrót Pana. Straszne wydarzenia roku 70 sprowadziły natychmiastowe spełnienie się przepowiedni.
Jednakże długie opóźnianie się ostatecznego wypełnienia w formie powtórnego przyjścia, na które będą i nadal wskazują szydercy (3.3-4), nie oznacza, że nie powinniśmy się go spodziewać wkrótce: jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień… i opóźnienie nie jest zwłoką, lecz On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (3.8-9).
Dla braci Piotra w wierze, wówczas i obecnie, pojawia się wnikliwe pytanie osobistej natury, które brzmi: … jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności…?, oczekując i modląc się o rozwiązanie obecnego światowego porządku i oczekując nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość (3.11-13).

List Judy

Podobieństwa języka użytego przez Judę do opisu fałszywych nauczycieli jego czasów i języka Piotra w jego drugim liście sugeruje bliski związek pomiędzy nimi. Używa się tych samych wyrażeń i przykładów (np. werset 18 w porównaniu z 2 P 3.3), co wskazuje na uzgodnienie między nimi pisania na temat powszechnie obecnego problemu, który wymagał pilnego rozwiązania. Intencją Judy było napisanie o ich wspólnym zbawieniu, nadziei ewangelii (w. 3). Lecz teraz zaistniała pilna potrzeba podjęcia walki o wiarę… wewnątrz społeczności wiernych (w. 3) i w założeniu liczba odbiorców listu powinna być tak duża, jak to tylko możliwe; to wszyscy powołani (w. 1), bez ograniczeń terytorialnych.
Przedmiotem rozważań Judy było następnie przenikanie do społeczności bezbożnych, którzy łaskę Boga naszego obracają na rozpustę… (w. 4), wypaczając nadzieję zbawienia zezwalając na grzech, żeby tym samym ich grzechy nie mogły ich oskarżać ­– częściowo było to efektem gnostycyzmu, o którym pisaliśmy wcześniej. Tu następuje w liście Judy szereg historycznych przykładów apostazji (włącznie z przykładami postępowania Izraela na pustyni oraz Sodomy i Gomory, co mogło się odnosić do fałszywych nauczycieli, z którymi walczył obecnie Juda (w. 5-16).
Prawdziwi wyznawcy mieli budować siebie samych (w. 20-22), odnosząc się do swej zdeprawowanej społeczności z litością, ratując niektórych, jeśli to było możliwe, i zachowując siebie samych nieskalanymi – jak to trafnie określa Juda, wyrywając ich z ognia (w. 23). Końcowe pouczenie skierowane do wszystkich, którzy pójdą za przykładem Judy, oczekując na powrót swego Pana z niebios, znajduje się w doksologii, hymnie pochwalnym do Boga, który kończy list:
Temu zaś, który może was ustrzec od upadku i stawić nienagannymi i rozradowanymi wobec swej chwały jedynemu Bogu, Zbawcy naszemu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, chwała, majestat, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i na wszystkie wieki! Amen.

Howard Cooke, Surrey

Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.16)

Część 16: Więzień Paweł

Podróżując wiele po terenach państw skupionych wokół Morza Śródziemnego, głosząc ewangelię i zakładając liczne wspólnoty chrześcijańskie, Paweł został aresztowany i oddany pod sąd. Po obronie przed żydowskimi i rzymskimi władzami odwołał się do cezara i został wysłany do Rzymu. Po odbyciu uciążliwej podróży morskiej, zakończonej rozbiciem się statku, w końcu wylądował w Italii. Przybywszy do Rzymu, został osadzony w areszcie domowym, czekając na wysłuchanie przez cezara.
Dla wielu oznaczałoby to zaprzestanie kontynuowania ich misji, lecz Pawła nie dało się tak łatwo powstrzymać. Swój czas spędzał, umacniając wiarę chrześcijan w Rzymie, przyjmując gości oraz dyktując i pisząc listy do innych społeczności, które wcześniej odwiedził, obecnie o ustalonej pozycji wspólnot chrześcijańskich. Był w stanie nadal z powodzeniem głosić ewangelię i wspomagać rozwój Kościołów. Jego listy dostarczają wielu wskazówek również chrześcijanom żyjącym w XXI w. odnośnie sposobu naszego życia.
Paweł nie był zrażony swym aresztem, lecz raczej postrzegał go jako bardzo pozytywny aspekt swego życia. Te oto niezwykłe słowa znajdujemy w jego liście do wiernych mieszkających w Filippi, w Macedonii:
Bracia, chcę, abyście wiedzieli, że moje sprawy przyniosły raczej korzyść Ewangelii, tak iż kajdany moje stały się głośne w Chrystusie w całym pretorium i u wszystkich innych. I tak więcej braci, ośmielonych w Panu moimi kajdanami, odważa się bardziej bez lęku głosić słowo Boże (Fil 1.12-14).

Świadek dla wszystkich w Rzymie

Paweł musiał być przykuty cały czas do rzymskiego żołnierza. Oznaczało to, że owi żołnierze byli świadkami i słyszeli wszystko, co było związane z Pawłem. Byli wtajemniczeni we wszystkie rozmowy, które prowadził Paweł, i długie dyskusje na temat ewangelii, które miały miejsce zarówno podczas spotkań z wiernymi w Rzymie, jak i z odwiedzającymi apostoła innymi Rzymianami. Słuchali Pawła dyktującego swe listy. Żołnierze pracowali na zmianę i wielu z nich słyszało go przemawiającego. Bez wątpienia dyskutowali oni w koszarach pomiędzy sobą o tym, co usłyszeli. Pisma Pawła mówią nam, że jego nauczanie wywarło na nich znaczący wpływ. Zrozumieli, że Paweł stał się więźniem z powodu swej mocnej wiary i trzymania się drogi Jezusa Chrystusa. Cóż za przekonujący przykład korzystania z każdej sposobności głoszenia dla nas!
Nie wychodząc z domu, Paweł był w stanie głosić powszechnie przez tych, którzy się z nim zetknęli. W dodatku jego własna pewność (pomimo uwięzienia) inspirowała innych do bardziej pewnego głoszenia, gdyż wiedzieli, że mogą polegać na wzmacnianiu ich przez Boga, jak to miało miejsce w przypadku Pawła. Jego wiara jest mocnym przykładem dla nas. Stając twarzą w twarz z przeciwnościami, prawdziwi chrześcijanie muszą zachować swą wiarę z powodu zaufania do Boga. Paweł napisał do chrześcijan w Rzymie, gdy jeszcze nie wiedział, że w końcu się tam znajdzie, i w jego liście znalazły się te oto słowa: Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru (Rz 8.28). Teraz był świadkiem spełniania się tych słów we własnym życiu.

Listy Pawła napisane w Rzymie

W czasie swego uwięzienia w Rzymie Paweł napisał przynajmniej cztery listy do wiernych. Są to listy do Kościołów w Efezie, Filippi i Kolosach, wraz z mającym charakter osobisty listem do Filemona, który mieszkał w Kolosach, rzymskiej prowincji znajdującej się w Azji, w odległości około 160 km, podążając w głąb lądu, od Efezu. Pierwszy list do Tymoteusza oraz list do Tytusa mogły zostać napisane po zwolnieniu apostoła z więzienia. Sądzi się, że został on uwolniony na krótko, zanim został uwięziony powtórnie. Nie wiadomo, gdzie się znajdował w czasie ich pisania. W drugim liście do Tymoteusza Paweł określa siebie jako więźnia i mogło to być drugie jego uwięzienie (2 Tym 1.8). Listy te zawierają wiele praktycznych wskazówek dla tych, którzy pragną pójść za nauczaniem i przykładem Jezusa Chrystusa. Słowa rozpoczynające każdy z listów pokazują zaufanie Pawła do nadziei zawartej w ewangelii.
Do Filipian napisał:
Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam – zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich – z powodu waszego udziału w [szerzeniu] Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa (Fil 1.3-6).
Do Kolosan:
Dzięki czynimy Bogu, Ojcu Pana naszego Jezusa Chrystusa, zawsze, ilekroć modlimy się za was – odkąd usłyszeliśmy o waszej wierze w Chrystusie Jezusie i o waszej miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych – z powodu nadziei /nagrody/ odłożonej dla was w niebie. O niej to już przedtem usłyszeliście dzięki głoszeniu prawdy – Ewangelii, która do was dotarła. Podobnie jak jest na całym świecie (…) (Kol 1.3-6).
Słowa te pokazują nam zarówno wielką miłość, jaką Paweł miał dla swych współwyznawców, jak i głębię jego nadziei pokładanej w ewangelii. Był pewien, że wyznawcy Jezusa zostali wybrani przez Boga i ich udziałem była wspaniała nadzieja, której spełnienie nastąpi w Bożym królestwie. Jest to nadzieja, która może być wspólna nam wszystkim, jeśli zaufamy Bożym słowom i odpowiemy na wezwanie ewangelii.

Praktyczne wskazówki dla wiernych

W listach Paweł pragnął dawać zachętę Kościołom i umacniać ich wiarę, ale również przekazał wskazówki odnośnie praktycznych aspektów codziennego życia chrześcijanina. Zatem powiedział Filipianom: Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie (Fil 2.14-15).
Dał praktyczną radę Kolosanom, w jaki sposób ich życie powinno się różnić od życia innych ludzi. Radził im, aby nie traktowali swej wiary zbyt legalistycznie, jak to czynili niektórzy z nich (Kol 2.11-23). Ani też aby nie podążali cielesnymi, szkodliwymi drogami wielu żyjących dokoła nich (Kol 3.1-11), ale że raczej każdy z nich musi stać się nowym człowiekiem:
Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko /przyobleczcie/ miłość, która jest więzią doskonałości (Kol 3.12-14).
Paweł opisał również, jak chrześcijanin ma postępować w sprawach domowych:
Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha. Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka, jak gdybyście się mieli ludziom przypodobać, lecz w szczerości serca, bojąc się /prawdziwego/ Pana. Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi, świadomi, że od Pana otrzymacie dziedzictwo /wiekuiste/ jako zapłatę. Służycie Chrystusowi jako Panu! (Kol 3.18-24).
Te słowa Pawła, powstałe z Bożej inspiracji, zapewniają bardzo dobre podstawy, na których możemy budować nasze relacje z własną rodziną i nasze postępowanie wobec siebie nawzajem. Apostoł podkreśla potrzebę miłości wśród wiernych. Rzekł do Filipian: Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich! (Fil 2.4). Nasza służba Bogu nie może być egoistyczna, lecz z pełnym szacunkiem dla innych.
Paweł zachęcał także wiernych: Obleczcie pełną zbroję Bożą (EF 6.11) a następnie opisał elementy owej zbroi. To ma umożliwić wiernym prowadzenie walki z cielesnością i bycie dobrymi żołnierzami Jezusa Chrystusa:
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże (Ef 6.13-17).

Pisząc do Filipian, wyraża tę samą myśl w nieco odmienny sposób:
W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli! (Fil 4.8).
Wyznawcy Jezusa Chrystusa muszą być gotowi, by żyć inaczej. Ich życie musi odzwierciedlać życie bez skazy Jezusa, którego charakter odzwierciedlał dobroć Boga.

Organizacja eklezji

Greckie słowo „eklezja” w polskich przekładach Biblii często jest tłumaczone jako „kościół”. Odnosi się ono do wspólnoty wiernych, a nie do budynku. Dosłownie oznacza ono tych, którzy zostali „wezwani”. W pewnych częściach listów Pawła widać jasno, że w eklezjach (Kościołach) istniały określone problemy, które według niego wymagały podjęcia działań naprawczych. Napisał do Tytusa, którego pozostawił na Krecie, aby zaległe sprawy należycie załatwił. Cały ten list daje wskazówki, jak powinny być zorganizowane Kościoły. Określa on rolę starszych i cechy, jakie powinien posiadać solidny Kościół.
Tytusowi poradzone zostało, by przypomniał wiernym o potrzebie stosowania się do wymagań zwierzchników i rządzących spoza Kościoła (jak to uczynił sam Paweł), a także o unikaniu niepotrzebnych tarć (Tytus 3.1). Wskazówki te podsumowują następujące słowa apostoła: Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi (Tytus 3.8).
Dwa listy napisane do Tymoteusza są listami osobistymi, wysłanymi do młodego człowieka, którego Paweł traktował jako swe prawowite dziecko w wierze (Tym 1.2). Tymoteusz był jego bliskim towarzyszem podczas wielu podróży i był mu bardzo drogi. Podobnie jak w liście do Tytusa, Paweł daje tu wskazówki, w jaki sposób powinny być zarządzane Kościoły, a także jak powinien zachowywać się sam Tymoteusz.
Udzielił on również ważnej nauki w sprawie roli kobiet (1 Tym 2.8-15). Liczne Kościoły obecnie ignorują pisane pod natchnieniem Boga słowa Pawła i kobiety pełnią w Kościołach role sprzeczne z biblijnym nauczaniem. (W celu dokładnego poznania nauczania Biblii na ten temat zob. art. zatytułowany Rola kobiet w chrześcijańskich praktykach religijnych, vol. 26.1).
Paweł udziela Tymoteuszowi dokładnych wskazówek odnośnie cech, jakie powinni posiadać kierujący eklezją. Biskup (czyli „nadzorca”) powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? (1 Tym 3.2-5).

Osobiste wiadomości dla Tymoteusza

Drugi list do Tymoteusza ma jeszcze bardziej osobisty charakter i pokazuje, że Paweł dobiegał kresu swego życia: Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie! (2 Tym 1.13). Przypomniał Tymoteuszowi, że cierpiał uwięzienie z powodu głoszenia ewangelii: Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida! On według Ewangelii mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo skrępowaniu (2 Tym 2.8-9).
w dniach ostatnich
Paweł ostrzegł Tymoteusza, że wiernych czekają niebezpieczne czasy i opisał wiele wypaczeń, które będą przejawiać ludzie, ignorując Boga. Ostrzeżenie Pawła dotyczy zwłaszcza żyjących w dniach ostatnich (2 Tym 3.1). Innymi słowy, dotyczy ono czasu bezpośrednio poprzedzającego powrót Jezusa. Słowa te mają szczególne znaczenie w naszych czasach. Wielu ludzi na świecie sądzi, że mogą wieść takie życie, jakie im się podoba. Nie mają szacunku dla Boga ani Jego Słowa i pieniądze często stają się ich bogiem. Szydzą oni z każdej formy religijności.
Pisana pod natchnieniem rada Pawła jest zawarta w Piśmie dla nas – Biblia jest Słowem Boga. Całej Biblii możemy zaufać, przekazuje nam ona dobrą nowinę i pokazuje nam drogę zbawienia przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Rada Pawła dla Tymoteusza była następująca:
Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione /jest/ i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu (2 Tym 3.14-17).
Pisma święte (Stary Testament, gdyż Nowy Testament nie został jeszcze ukończony) były podstawą, na której Paweł zbudował swe wcześniejsze życie faryzeusza, a potem chrześcijanina od czasu swej konwersji na drodze do Damaszku. Przypomniał o tym Tymoteuszowi i wskazał na potrzebę pójścia za swoim przykładem:
głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2 Tym 4.2-4).
Słowa te mogłyby trafnie opisywać również świat, w którym żyjemy dzisiaj!

Ortodoksyjny Żyd ze swym synem. Ojciec Tymoteusza był poganinem – swą najwcześniejszą znajomość Pism zawdzięczał swej żydowskiej matce oraz babce (2 Tym 1.5).

Nadzieja Pawła na przyszłość

Chociaż wiedział, że jego śmierć może nastąpić już wkrótce, Paweł nie bał się tego, co ze sobą ona niosła. Nosił w swym sercu nadzieję ewangelii, która dawała mu siłę. Jego słowa skierowane do Tymoteusza, chociaż smutne z jednej strony, pobudzały też Tymoteusza do zachowania przez niego wiary i tak samo powinny oddziaływać na wszystkich prawdziwych chrześcijan. Paweł napisał:
krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego (2 Tym 4.6-8).
W Biblii znajdujemy wiele dobrych powodów, aby wierzyć, że dzień przyjścia Jezusa nie może być odległy, gdyż świat staje się coraz bardziej bezbożny. Mówi nam ona, że Jezus powróci i pozbawi władzy współczesnych przywódców, aby założyć Boże królestwo i uczynić je w pełni pokojowym i sprawiedliwym. Przyjście Jezusa będzie czasem, kiedy Paweł zostanie wskrzeszony z martwych, by otrzymać swój wieniec sprawiedliwości wraz ze wszystkimi, którzy umiłowali pojawienie się Jezusa.

John Hitches

Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.15)

Część 15: Podróż Pawła do Rzymu

Odwołałeś się do Cezara – do Cezara się udasz.

Słowa Festusa, rzymskiego gubernatora, wyrzeczone do apostoła Pawła w Cezarei (Dz 25.12), zapoczątkowały ważny okres w życiu Pawła i w rozwoju wczesnego Kościoła. Paweł pozostawał w areszcie w Cezarei przez ponad dwa lata po tym, jak żydowscy przywódcy religijni złożyli skargę w związku z jego nauczaniem. Rzymskie władze nie przeprowadziły odpowiedniego procesu przeciwko niemu, dlatego Paweł skorzystał ze swej prerogatywy obywatela rzymskiego odwołania się do cezara w Rzymie.
Już przed swą podróżą do Rzymu Paweł wykorzystywał każdą okazję głoszenia ewangelii o Bożym królestwie. Król Agryppa i jego żona Berenika odwiedzili Festusa, nowo mianowanego rzymskiego gubernatora. Festus wyjaśnił im okoliczności aresztowania Pawła i Agryppa wyraził życzenie spotkania się z więźniem. Następnie czytamy: nazajutrz Agryppa i Berenike przybyli z wielką okazałością i weszli do sali posłuchań wraz z trybunami i najwybitniejszymi obywatelami miasta, na rozkaz Festusa wprowadzono Pawła (Dz 25.23).
Paweł opowiedział zebranym o swym poprzednim okresie życia jako faryzeusza mieszkającego w Jerozolimie, o swej konwersji na chrześcijaństwo i dziele głoszenia ewangelii. Odpowiedź Festusa brzmiała : Tracisz rozum, Pawle (…) wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku. Paweł odrzekł: Nie tracę rozumu, dostojny Festusie (…) lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane (Dz 26.24-25). Jednakże król Agryppa był bardziej przenikliwy niż Festus i odezwał się do Pawła: Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina (Dz 26.28).
Tak wielka była moc nauki Pawła o misji Jezusa, że omal nie przekonała ona samego Agryppę, lecz przyjęcie jej tak otwarcie postawiłoby go w bardzo trudnej sytuacji w stosunku do Żydów. Zamiast tego zatem, by uniknąć tej kłopotliwej sytuacji, pozostawił on zgromadzonych z Festusem. W prywatnej rozmowie rzekł do niego: Można by zwolnić tego człowieka, gdyby się nie odwołał do Cezara (Dz 26.32).
Zdarzenie to ukazuje nam moc oddziaływania prawdziwej ewangelii na tych, którzy jej słuchają. Paweł nie bał się przekazywać przesłania Bożego Słowa odnośnie roli Jezusa z Nazaretu i otrzymanego od niego pełnomocnictwa do głoszenia dobrej nowiny poganom: aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do światłości (…), aby dostąpili odpuszczenia grzechów i przez wiarę we mnie współudziału z uświęconymi (Dz 26.18). Jednak słowa Pawła w powyższych okolicznościach były słuchane przez ludzi, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości wiążących się z tym konsekwencji i zobowiązań. Potrzebna była pokora, by zaakceptować wymagania Boga, o czym Paweł pisał już wcześniej do wiernych w Koryncie:
Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć (1 Kor 1.26-27).

Podróż Pawła i rozbicie się statku

Krótko po opisanych powyżej wydarzeniach Paweł rozpoczął niebezpieczną podróż morską z Cezarei do Włoch (zob. Dz 27). W jej trakcie miał stanąć oko w oko z poważnym zagrożeniem. Statek natknął się u wybrzeży Krety na silną burzę, która zepchnęła go z kursu. Paweł ostrzegał, że podróż zakończy się katastrofą i stratą zarówno ładunku, jak i samego statku oraz zatonięciem ludzi przebywających na nim (Dz 27.10). Nie zwrócono uwagi na jego słowa i teraz groziła im katastrofa: Kiedy przez wiele dni ani słońce się nie pokazało, ani gwiazdy, a niesłabnąca nawałnica szalała, znikła już wszelka nadzieja naszego ocalenia (Dz 27.20).
Musiał to być przerażający czas dla wszystkich będących na pokładzie statku ludzi. Paweł pościł i modlił się, i otrzymał odpowiedź od anioła Boga; zwróćmy uwagę, jak pokazał swą wiarę w Boga tym wszystkim ludziom:
Trzeba było posłuchać mnie i nie odpływać od Krety, i oszczędzić sobie tej niedoli i szkody. A teraz radzę wam być dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko okręt. Tej nocy ukazał mi się anioł Boga, do którego należę i któremu służę, i powiedział: Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą. Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano. Musimy przecież dopłynąć do jakiejś wyspy (Dz 27.21-26).
Po czternastu dniach zmagania się ze sztormem sonda spuszczona ze statku pokazała, że zbliżali się do lądu. Niektórzy z żeglarzy próbowali opuścić statek, lecz Paweł powiedział pilnującemu go setnikowi: Jeśli ci nie zostaną na okręcie, wy nie potraficie się uratować (Dz 27.31). Żołnierze odcięli liny podtrzymujące łódź ratowniczą spuszczoną ze statku, tak że spadła ona do morza i nie można było z niej skorzystać.
W czasie sztormu 276 ludzi płynących tym statkiem nie jadło i teraz Paweł poradził im, aby się posilili, gdyż nikt z nich nie zginie. Czytamy, że wziął chleb, złożył Bogu dziękczynienie na oczach wszystkich i ułamawszy zaczął jeść (Dz 27.35). Zachęceni słowami Pawła, pożywili się również. Potem ulżyli jeszcze bardziej statkowi, wyrzucając za burtę ładunek zboża, który wieźli pod pokładem. O wschodzie słońca odcięto kotwice i statek popłynął w kierunku wybrzeża, które wówczas stało się już widoczne.

Zatoka św. Pawła, Malta; jak się uważa, miejsce rozbicia się statku, na którym płynął apostoł.

Paweł na Malcie

Żołnierze obawiali się, że więźniowie skorzystają z okazji możliwości ucieczki i zaproponowali zabicie ich, lecz setnik pilnujący Pawła chciał go ocalić i zabronił wykonanie jakiejkolwiek egzekucji więźniów. W efekcie, kiedy statek uderzył o dno wybrzeża i zaczął się rozpadać, wszyscy wylądowali bezpiecznie na lądzie, na wyspie Malcie. Ludność wyspy, bez wątpienia przyzwyczajona do rozbijania się statków u jej brzegów, przywitała ich z życzliwością.
Wydarzenia te pokazują pełne zaufanie Pawła do Słowa Boga, mającego wpływ na tych, którzy go słuchają. Słowa apostoła miały podstawę w wierze w Boga i w potęgę modlitwy. Nie wątpił, że Bóg ochroni ich wszystkich i był w stanie przekonać tych na statku, którzy go słuchali. Przedstawione zdarzenia są sugestywną lekcją dla nas, w jaki sposób Bóg może ochronić swe sługi w czasie napotykanych przez nas życiowych burz, jeśli Mu zaufamy.
Na Malcie miały miejsce dwa incydenty, podczas których Paweł w dramatycznych okolicznościach pokazał moc Ducha Świętego. Podczas zbierania drew na ognisko apostoł został ukąszony przez żmiję (Dz 28.3). Tubylcy sądzili, iż był to znak, że jest on mordercą, który uszedł cało z morza, lecz dosięgła go sprawiedliwość w rezultacie ukąszenia przez żmiję, ale Paweł strącił gada w ogień i nie poniósł żadnego uszczerbku na zdrowiu.
Miejscowy namiestnik wyspy gościł ich przez trzy dni. Jego ojciec był chory (Dz 28.8) i Paweł pomodliwszy się, położył na nim swe ręce, uzdrawiając go w ten sposób. Inni chorzy również przychodzili, by odzyskać zdrowie. Musimy pamiętać, że Paweł otrzymał dar Ducha Świętego. Ten dar od Boga umożliwiał apostołom czynienie takich cudów, co obiecał im Jezus, zanim wstąpił do nieba (Mk 16.17-18). Wielu chrześcijan twierdzi obecnie, że mają Ducha Świętego, ale my uważamy, że moc ta została zabrana wraz z odejściem apostołów z tego świata.

Paweł kontynuuje swą podróż do Rzymu

W owym czasie wiele statków pływało z Aleksandrii w Egipcie do Rzymu i innych miejsc, dostarczając pszenicę. Jeden z nich spędził zimę na Malcie, nie chcąc wystawiać się na niebezpieczeństwo w czasie ekstremalnych warunków pogodowych, takich jak doświadczył statek, na którym płynął Paweł. Paweł i jego kompania wsiedli na ów statek, kontynuując swą podróż do Rzymu. Pchani przez sprzyjający im wiatr z południa dotarli do Puteoli na zachodnim wybrzeżu Włoch. Tam spotkali chrześcijan, którzy zapewnili im gościnę przez tydzień, zanim wyruszyli drogą w kierunku Rzymu.
Wieść o zbliżaniu się tej kompanii dotarła do Rzymu i niektórzy chrześcijanie przebyli około 50 km, by ich spotkać w drodze. Zapis w Biblii mówi, że ujrzawszy ich, Paweł podziękował Bogu i nabrał otuchy (Dz 28.15). Jakże musiało być to ekscytujące dla niego móc zobaczyć wiernych z miasta, które chciał odwiedzić od dłuższego czasu (Dz 19.21). Napisał do nich już uprzednio list, wiedząc, że oddana Chrystusowi społeczność wiernych Żydów i pogan powstała w tej pogańskiej metropolii (Rz 1.8).

Świadectwo Pawła w Rzymie

W końcu Paweł razem z pozostałymi więźniami dotarł do Rzymu i został przekazany dowódcy straży. Pozwolono mu na pozostanie w wynajętym domu wraz z pilnującym go żołnierzem. Oczywiście, Paweł nie był typem człowieka lubiącego siedzieć w jednym miejscu bez zajęcia. Dla niego głoszenie ewangelii o Bożym królestwie było celem życia. Miał niezachwianą wiarę w spełnienie się obietnic Boga, możliwe dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jego celem było upewnienie się, że i inni mogli związać się z tą nadzieją i oczekiwać powrotu Jezusa, by ich wskrzesił z martwych i umieścił w Bożym królestwie na ziemi.

Forum Romanum, Rzym. Układ placu i wiele z budynków tu się znajdujących mogło być znanych Pawłowi w latach 60-tych n.e.

Zaledwie po trzech dniach pobytu w Rzymie Paweł zwołał miejscowych przywódców żydowskich do siebie. Skierowane do nich słowa są znaczące:
Nie uczyniłem, bracia, nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym, a jednak wydany zostałem jako więzień w ręce Rzymian, którzy po rozpatrzeniu sprawy chcieli mnie wypuścić, dlatego że nie ma we mnie winy zasługującej na śmierć. Ponieważ jednak Żydzi sprzeciwiali się temu, musiałem odwołać się do Cezara – bynajmniej nie w zamiarze oskarżenia w czymkolwiek mojego narodu. Dlatego też zaprosiłem was, aby się z wami zobaczyć i rozmówić, bo dla nadziei Izraela dźwigam te kajdany (Dz 28.17-20).
Nadzieją Izraela było przyjście Mesjasza. Lecz większość Żydów nie uznało w osobie Jezusa swego zbawcy, a ich przywódcy religijni skazali go na ukrzyżowanie. Bóg wskrzesił go z martwych i Jezus został wzięty do nieba. Paweł był pewien, iż Bóg spełni obietnicę, że Jezus powróci. Był gotowy na znoszenie więzienia i wielu innych niedostatków z powodu tej nadziei i jego celem było dzielenie się nią z innymi. Chcąc początkowo unicestwiać tych, którzy okazywali wiarę w Jezusa, w następstwie swej konwersji na drodze do Damaszku Paweł stał się wyznawcą Chrystusa w najpełniejszym tego słowa znaczeniu – członkiem ciała wiernych nazywanego „drogą” (Dz 24.22).
Po przedstawieniu się Pawłowi przedstawiciele lokalnej społeczności żydowskiej wyrazili chęć dowiedzenia się czegoś więcej o nim samym i jego wierze. Powiedzieli (w. 21), że nie otrzymali żadnej wiadomości o nim, ani też nie słyszeli o Pawle niczego złego. Zdawali sobie sprawę z tego, iż wielu wypowiadało się przeciwko chrześcijanom „drogi”, więc chcieli dowiedzieć się o niej czegoś więcej od Pawła. Uzgodnili, że spotkają się z nim powtórnie. Dzieje Apostolskie opisują, jak apostoł kontynuował głoszenie:
(…) w większej liczbie przyszli do niego do mieszkania, a on przytaczał im świadectwa o królestwie Bożym; od rana aż do wieczora przekonywał ich o Jezusie na podstawie Prawa Mojżeszowego i Proroków. Jedni dali się przekonać o tym, co mówił, drudzy nie wierzyli (Dz 28.23-24).

Więzień Paweł

Łatwo przeczytać te słowa bez wzięcia pod uwagę towarzyszących im okoliczności. Paweł był nadal więźniem; strażnik pilnował go przez cały czas. Jednak dostał pozwolenie na spotkanie się z liczną grupą ludzi, by im wykładać pisma Starego Testamentu – Nowy Testament jako taki jeszcze nie powstał. Owi Żydzi wzrastali sądząc, że znają i rozumieją Pisma, a jednak Paweł musiał bardzo się natrudzić, by im pokazać, jak obietnice dane żydowskim patriarchom zostały wypełnione w osobie Jezusa.
To, co usłyszeli od Pawła, mogło się wydawać niektórym z nich bardzo dziwne, lecz innych przekonały jego słowa. Paweł przypomniał im, iż znajdą się tacy, którzy nie zechcą przyjąć nauki Pism i nawiązał do znajdujących się w Starym Testamencie ustępów z Izajasza, Jeremiasza i Ezechiela. Bóg zapowiedział przez tych proroków, że liczni z Jego ludu będą ślepi na prawdę Jego Słowa i ich uszy pozostaną zamknięte na właściwe rozumienie Jego fundamentalnego planu, którego ośrodkiem był Jezus Chrystus.
Mamy z tym do czynienia nadal i w dzisiejszych czasach, ale nie tylko w odniesieniu do ludu Boga, Żydów. Wielu ludzi na całym świecie, którzy utrzymują, że wierzą w Jezusa i mają pewność co do Bożych obietnic, pozostaje niestety ignorantami jeśli chodzi o pełną znajomość tych spraw. Dlatego tak jest ważne, że Pisma (Słowo Boga w Starym i Nowym Testamencie) są wyczerpująco i starannie badane, by wydobyć z nich całą prawdę i wymagania, jakie Bóg ma wobec tych ludzi, którzy są jego wyznawcami.
Z powodu niezrozumienia przez wielu Żydów słów skierowanych do nich przez Pawła, złożył on dramatyczne oświadczenie:
Wiedzcie więc, że to zbawienie Boże posłane jest do pogan, a oni będą słuchać (Dz 28.28).
Żydzi mylnie sądzili, że byli oni jedynymi posiadaczami Bożej prawdy jako Jego naród wybrany. Nic więc dziwnego, że wyszli od Pawła, spierając się zawzięcie ze sobą (Dz 28.29) na temat tego, co usłyszeli.
W efekcie niestrudzonej pracy apostoła i jego towarzyszy chrześcijaństwo szerzyło się i wczesny Kościół rozwijał się na obszarze całego rzymskiego świata. Ze swego miejsca uwięzienia w Rzymie Paweł kontynuował tę pracę, pisząc listy do różnych osób i zgromadzeń chrześcijan, zwanych eklezjami. Dzieje Apostolskie kończą się tymi słowami:
Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód (Dz 28.30-31).
Prawdopodobnie Paweł został zwolniony ze swego pierwszego miejsca uwięzienia w Rzymie i kontynuował swe dzieło umacniania wiernych i głoszenia ewangelii. Był on naprawdę niezwykłym człowiekiem, którego poświęcenie dla głoszenia dobrej nowiny o królestwie zostało uwiecznione na piśmie dla przyszłych pokoleń wiernych. Zmarł w nadziei zmartwychwstania po powrocie Jezusa, jak to pisał do Koryntian:
Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia (1 Kor 15.21-23).

John Hitches

Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.14)

Część 14: Paweł odwołuje się do cezara

Apostoł Paweł nigdy nie był człowiekiem uchylającym się od głoszenia prawdziwej ewangelii. Przybywszy do Jerozolimy w celu rozstrzygnięcia kwestii, czy wywodzący się z pogan chrześcijanie powinni stosować się do żydowskiego prawa, wraz z pozostałymi udał się do świątyni, jak zapisano w Dziejach Apostolskich 21. Paweł był osobą dobrze znaną w Jerozolimie, gdzie, we wcześniejszym okresie swego życia, był jednym z głównych prześladowców wyznawców Jezusa. „Przeszedłszy na drugą stronę”, bez wątpienia miał w tym mieście wielu wrogów. Mógł być z łatwością rozpoznany, ale to nie powstrzymało go od przybycia tu.

Wzburzenie w Jerozolimie

Jego obecność w świątyni szybko została zauważona przez Żydów, którzy przybyli z Azji, gdzie widzieli Pawła podczas głoszenia. Mężczyźni ci podburzyli tłum znajdujący się w świątyni mówiąc: Izraelici! Na pomoc! To jest człowiek, który wszędzie naucza wszystkich przeciwko narodowi i Prawu, i temu miejscu, a nadto jeszcze Greków wprowadził do świątyni i zbezcześcił to święte miejsce (Dz 21.28).

Dziedziniec zewnętrzny w świątyni Heroda, Dziedziniec Pogan, był oddzielony od dziedzińca wewnętrznego przez niską balustradę. Obok przerw w balustradzie znajdowały się tablice ostrzegające każdego nie-Żyda, że przekroczenie owej linii grozi im karą śmierci. Na zdjęciu: jedna z tych kamiennych tablic z ostrzeżeniem, która przetrwała zburzenie świątyni, znajdująca się obecnie w Muzeum Archeologicznym w Istambule.

W oczach Żydów Paweł zbezcześcił świątynię. Sądzili, że wprowadził on do niej Trofima, greckiego pochodzenia ucznia z Efezu, który pomagał Pawłowi w jego pracy. Jeśli by tak się stało, byłoby to szczególną obrazą dla Żydów, gdyż poganie mieli zabroniony wstęp poza dziedziniec zewnętrzny. Poganin, wchodząc dalej do świątyni, mógł zostać skazany na śmierć. Tak wielkie było oburzenie tłumu, że poruszyło się całe miasto, zbiegł się lud, porwali Pawła i wlekli go poza świątynię (Dz 21.30). Paweł stanął przed tłumem, lecz byli tak wzburzeni, że chcieli go zabić i uczyniliby to, gdyby nie ochrona rzymskich żołnierzy stacjonujących w mieście:
Gdy usiłowali go zabić, doszła do trybuna kohorty wiadomość, że cała Jerozolima jest wzburzona. Natychmiast wziął żołnierzy i setników i zbiegł do nich na dół. Na widok trybuna i żołnierzy zaprzestano bić Pawła. Gdy trybun przybliżył się, kazał go ująć, związać dwoma łańcuchami i dopytywał się, kim jest i co uczynił. A z tłumu każdy krzyczał co innego. Nie mogąc się nic pewnego dowiedzieć z powodu zgiełku, kazał go prowadzić do twierdzy (Dz 21.31-34).

Aresztowanie Pawła przez Rzymian

Łatwo można przeczytać powyższe stwierdzenie bez zastanowienia, jakich uczuć doznawał Paweł. Ostrzegano go, że udając się do Jerozolimy, może być narażony tam na aresztowanie, ale odpowiedział, iż będzie szczęśliwy jako więzień, a nawet ponosząc śmierć dla imienia Pana Jezusa (Dz 21.10-14). Teraz czekał go poważny proces, włącznie z dotkliwym cierpieniem fizycznym i możliwą śmiercią z rąk swych oskarżycieli.
Jakże silny to był wyraz wiary Pawła i jakiż stanowił przykład dla innych wyznawców Jezusa Chrystusa, by pozostawać mocnymi w swojej wierze. Jak bardzo ta wiara była poddawana testowi, kiedy motłoch pobił apostoła i powstrzymał go jedynie widok żołnierzy! Paweł zapewne myślał, że śmierć jest już bliska, lecz nie ma najmniejszej wzmianki w biblijnej relacji, która by pokazywała, że się przestraszył. Odwrotnie, widzimy, że pomimo pobicia go, bardzo szybko był gotów do wykorzystania tych zdarzeń jako okazji do głoszenia ewangelii zarówno żołnierzom, jak i ludziom, którzy próbowali go zabić. Paweł poprosił dowódcę żołnierzy o zgodę na przemówienie do ludu (Dz 21.39).
Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić wyrażenie zgody na taką prośbę, lecz Jerozolima była politycznie drażliwym miejscem, gdzie Żydzi i Rzymianie współistnieli w stanie nieustannych napięć. Rzymscy przywódcy musieli starać się utrzymywać pokój oraz postępować sprawiedliwie z obydwiema stronami. Powiedziawszy dowódcy, że jest Żydem, Paweł otrzymał pozwolenie, by przemówić.
Jego słowa zapisane w Dziejach Apostolskich 22 przedstawiają historię tego, w jakich okolicznościach jego życie uległo dramatycznej zmianie i jak przyszedł do miasta w zupełnie odmiennej od tej, odgrywanej w poprzednim okresie życia, roli prześladowcy chrześcijan.
Paweł był człowiekiem inteligentnym, wychowanym w Tarsie, a następnie wykształconym w Jerozolimie przez Gamaliela, wybitnego żydowskiego rabina, niezwykle szanowanego faryzeusza i nauczyciela Prawa Mojżeszowego. Paweł nie tylko był świadom swych praw według prawa rzymskiego, lecz rozumiał religijne pochodzenie i wiarę Żydów, którzy pragnęli go zabić.

Mowa Pawła do Żydów w Jerozolimie

Paweł przypomniał zebranemu tłumowi, jak prześladował chrześcijan i wtrącił wielu mężczyzn i wiele kobiet do więzienia. Jak zachęcony przez starszyznę żydowską, udał się do Damaszku, by tam aresztować chrześcijan i przekazać ich w celu ukarania. Następnie opisał historię swej własnej konwersji – wydarzenie, o którym mowa we wcześniejszym artykule niniejszej serii (zob. Light 23.2). Zatrzymajmy się w tym momencie na chwilę, by przeczytać Dzieje Apostolskie 22.1-21, gdzie to, o czym mówimy, jest zapisane.
Zdarzenia na drodze do Damaszku miały dramatyczny wpływ na życie Pawła. Zdał sobie sprawę, jak bardzo się mylił w tym, co czynił wcześniej i w trzymaniu się drogi Żydów, którzy odrzucili Jezusa. Teraz wiedział, że Jezus był Mesjaszem, przyrzeczonym żydowskim patriarchom i zapowiedzianym przez proroków Izraela i pismach Starego Testamentu. Opisał, jak spotkał w Damaszku ucznia żydowskiego pochodzenia, Ananiasza, który powiedział mu o specjalnej misji, jak będzie miał Paweł do spełnienia:
Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś (Dz 22.14-15).
Paweł był rzeczywiście wybranym sługą Boga, teraz stał się świadkiem dla wszystkich ludzi i korzystał ze wszystkich możliwości głoszenia przesłania ewangelii. Zamiast wtrącać do więzienia i bić innych, to on sam był więziony i bity, a wiara promieniała z jego słów i czynów. Paweł rzekł do Żydów, że ostatnie, skierowane do niego na drodze do Damaszku słowa Jezusa brzmiały: Idź (…) bo Ja cię poślę daleko, do pogan (Dz 22.21). Słowa te były wysoce prowokujące dla żydowskich słuchaczy, gdyż nie akceptowali oni ani słów Jezusa, ani tego, że Boży plan zbawienia mógł obejmować także pogan.
Żydowscy przywódcy religijni zgadzali się na zaakceptowanie pogan jako żydowskich prozelitów, jeśli zostali obrzezani i stosowali się do Prawa Mojżeszowego. Jednakże Paweł mówił, że przed Bogiem poganie są równi z Żydami dzięki wierze w Jezusa Chrystusa. Było to całkowicie nie do przyjęcia dla żydowskiego sposobu myślenia i obrażało ich. Stąd ich reakcja: Precz z ziemi z takim, nie godzi się bowiem, aby on żył! (Dz 22.22)
Żydzi byli ślepi na prawdziwe przesłanie ewangelii. Jak to napisał później Paweł do wiernych w Koryncie odnośnie Żydów:
… stępiały ich umysły. I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje /nad nimi/ ta sama zasłona, (…) , zasłona spoczywa na ich sercach. A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada (2 Kor 3.14-16).
Misja Pawła polegała na przekonywaniu zarówno Żydów, jak i pogan, aby nawrócili się do Pana, a więc zaakceptowali Jezusa jako Zbawcy i otrzymali obietnicy zbawienia od śmierci, co jest możliwe jedynie przez niego.

Paweł – obywatel rzymski

Reakcja Żydów utwierdziła trybuna w przekonaniu, że Paweł będzie nadal wywoływał zamieszanie w mieście i rozkazał, by go poddano chłoście w celu wywiedzenia się, co stwarzało obecny problem. Pawła skrępowano przed chłostą, która mogła doprowadzić do długotrwałej niezdolności do pracy, a nawet do śmierci, tak była okrutna. Bicz był rodzajem bata z rzemieni z umocowanymi w nich kawałeczkami kości lub metalu, by kara była bardziej bolesna. Ale Paweł zadziwił centuriona, broniąc się następnie tymi słowami:
Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego? I to bez sądu? (Dz 22.25).

Dyplom wykonany z brązu, nadający obywatelstwo rzymskie, obecnie znajdujący się w Muzeum Brytyjskim. Obywatelstwo było często nadawane urzędnikom lub żołnierzom, itd., w uznaniu ich wieloletniej służby. Wiązało się ono z odpowiednimi przywilejami, takimi jak obniżenie podatków i wyłączenie z ponoszenia niektórych form karania. Obywatelstwo mogło być przekazywane następnemu pokoleniu, stąd prawdopodobnie określenie siebie przez Pawła „wolnym” z urodzenia.

Możliwe, że Paweł nosił ze sobą małą, podręczną wersję owego dyplomu, podobną do przedstawionego na zdjęciu.

Paweł był obywatelem rzymskim – zaszczyt ten otrzymał albo jego ojciec, albo inny jego przodek za szczególne zasługi w służbie dla Imperium Rzymskiego. Stąd Paweł był z urodzenia zarówno Rzymianinem, ja i Żydem. Gdyby trybun doprowadził do chłosty, sam mógł zostać dyscyplinarnie surowo ukarany, wraz ze swymi żołnierzami.

Obrona Pawła przed Sanhedrynem

Oświadczenie Pawła spowodowało zainteresowanie się przez trybuna, dlaczego słowa Pawła wywołały takie zamieszanie wśród Żydów. Dlatego kazał się zebrać arcykapłanom i Sanhedrynowi i stawił przed nimi Pawła. Dało to apostołowi następną okazję do głoszenia ewangelii. Zorientował się, że zebrani to zarówno faryzeusze, jak i saduceusze – dwie różne żydowskie grupy religijne o odmiennych poglądach. Faryzeusze wierzyli w zmartwychwstanie, natomiast saduceusze nie. Paweł rzekł do nich: Mężowie bracia, ja jestem faryzeuszem, synem faryzeuszów, jestem sądzony z powodu nadziei i zmartwychwstania (Dz 23.6; Biblia Warszawska).
Efektem tych słów było powstanie sporu pomiędzy faryzeuszami a saduceuszami, tak opisanego w Dziejach Apostolskich:
Kiedy doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do twierdzy (Dz 23.10).
Wydarzenie to pokazuje nam zdecydowane przekonanie Pawła, że Słowo Boga powinno być głoszone, kiedykolwiek jest to możliwe, bez względu na osobiste bezpieczeństwo, i czytamy o otrzymanej przez niego Bożej pochwale, wraz z radą, co miał czynić dalej: ukazał mu się Pan. Odwagi! – powiedział – trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie (Dz 23.11). Te słowa Jezusa musiały być wielką zachętą dla Pawła w tym trudnym czasie. Głosił zmartwychwstanie i w późniejszym czasie przypomniał chrześcijanom w Koryncie o fundamentalnym znaczeniu tego faktu:
A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa (1 Kor 15.12-14).
Dalej Paweł na słowa wyzwania wątpiących odpowiada pozytywnym stwierdzeniem, że Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli (1 Kor 15.20). Zachęcamy czytelników do uważnego przestudiowania argumentów Pawła, zawartych w tym rozdziale, który jest traktatem o nadziei zmartwychwstania, będącej kamieniem węgielnym prawdziwego przesłania ewangelii.

Udaremnienie spisku na życie Pawła

W międzyczasie Żydzi nadal spiskowali, by go zabić: Kiedy nastał dzień, Żydzi zebrali się i zobowiązali się pod klątwą, że nie będą ani jeść, ani pić, dopóki nie zabiją Pawła (Dz 23.12). Uknuli, że poproszą trybuna, aby przyprowadzono do nich Pawła powtórnie w celu dalszego przesłuchania i zaplanowali urządzić na niego pułapkę po drodze. Jednakże szczegóły tej zasadzki stały się wiadome Pawłowi, a w rezultacie także dowódcy. Wobec tego zdecydował odesłać więźnia do Feliksa, rzymskiego gubernatora mieszkającego w Cezarei.

Obrona Pawła przed Feliksem

Feliks wezwał do siebie arcykapłana i niektórych starszych z Jerozolimy, aby mógł wywiedzieć się na temat owych wydarzeń zarówno od nich, jak i od Pawła. Apostoł został oskarżony przez przybyłych o wzniecanie niepokojów wśród Żydów „na całym świecie”, a także o próbie sprofanowania przezeń świątyni (Dz 24.5-6). Zasugerowali, by Feliks go przesłuchał. Paweł na to tylko czekał, ponieważ to kolejny raz stwarzało mu okazję głoszenia ewangelii, więc powiedział:
To jednak wyznaję przed tobą: Według drogi, nazywanej przez nich sektą, służę Bogu moich ojców, wierząc we wszystko, co napisane zostało w Prawie i u Proroków. Mam też w Bogu nadzieję, którą również oni mają, że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych. I sam usilnie się staram, aby mieć zawsze czyste sumienie wobec Boga i wobec ludzi (Dz 24.14-16).
Wydaje się, że chrześcijanie byli nazywani „drogą” w tym czasie. Feliks wiedział o nich, jak to napisano, „znając dokładnie tę drogę” (Dz 24.22). Jego wiedza i być może sympatia dla wiary i gorliwości Pawła utrudniały mu podjęcie decyzji odnośnie dalszego losu apostoła. Decyduje się zaczekać do powrotu swego zwierzchnika, więc Paweł był trzymany pod nadzorem centuriona, ale mógł przyjmować gości i cieszył się pewną swobodą.
Kilka dni później Feliks i jego żona Druzylla spotkali się z nim prywatnie, chcąc dowiedzieć się więcej o jego przekonaniach i wierze w Chrystusa. Druzylla była praprawnuczką Heroda Wielkiego. Był on niesławnym królem. który rozkazał zabić dzieci poniżej dwóch lat życia, kiedy usłyszał od mędrców o narodzinach w Betlejem Jezusa (Mt 2.16). Dzieje Apostolskie odnotowują, że kiedy Paweł mówił o sprawiedliwości i o wstrzemięźliwości, i o przyszłym sądzie, Feliks przestraszony odpowiedział: Teraz możesz odejść. Gdy znajdę czas, wezwę cię znowu (Dz 24.25).
Feliks został uświadomiony o swych grzechach, uznając słuszność słów Pawła i w rezultacie mając obawy co do własnej przyszłości w oczach Boga. Chciał uwolnić Pawła, ale miał również nadzieję, iż ten przekupi go w tym celu: Spodziewał się przy tym, że dostanie od Pawła pieniądze, i dlatego częściej posyłał po niego i rozmawiał z nim (Dz 24.26). Wydaje się prawdopodobne, że Feliksa bardzo poruszyła dobra nowina, lecz nie miał w sobie wystarczająco pewności, by działać. Trzymał Pawła w areszcie przez dwa lata, kiedy to został zastąpiony na swym stanowisku przez Festusa.

Paweł przed Festusem

Żydzi powtórnie zaczęli spiskować i chcąc urządzić zasadzkę na Pawła, poprosili Festusa o odesłanie go na powrót do Jerozolimy, lecz Festus prawdopodobnie przejrzał ich przebiegły plan i rzekł, iż Paweł powinien pozostać w Cezarei, dodając: Niech więc pełnomocnicy wasi (…) udadzą się razem ze mną i niechże go oskarżą, jeśli ten człowiek popełnił coś złego (Dz 25.5).
Kiedy wszyscy oni zebrali się w Cezarei, znowu odbyło się przesłuchanie Pawła. Żydzi wnieśli przeciwko niemu oskarżenia, lecz nie mogli ich dowieść. Paweł zapewniał: Nie wykroczyłem w niczym ani przeciwko Prawu Żydowskiemu, ani przeciwko świątyni, ani przeciwko Cezarowi (Dz 25.8). Festus nie wydawał się być przekonany i, być może mając nadzieję na pozbycie się problemu, zapytał Pawła: Czy chcesz się udać do Jerozolimy i tam odpowiadać w tej sprawie przede mną? (Dz 25.9).

Odwołanie się do Cezara

To pytanie stworzyło Pawłowi sposobność wypełnienia misji, zapowiedzianej mu w wizji, odnośnie bycia świadkiem Jezusa w Rzymie. Dlatego odpowiedział:
Stoję przed sądem Cezara (…) i przed nim należy mnie sądzić. Żydom nic nie zawiniłem, o czym ty wiesz doskonale. Jeżeli zawiniłem i popełniłem coś podpadającego pod karę śmierci, nie wzbraniam się umrzeć. Ale jeśli nie zrobiłem nic z tego, o co mnie oskarżają, nikt nie może mnie im wydać. Odwołuję się do Cezara! (Dz 25.10-11).
Paweł wykorzystywał swe prawo obywatela rzymskiego odwołania się bezpośrednio do cezara w Rzymie, jeśli uważał, że miejscowy sąd nie prowadził jego sprawy właściwie. Doskonale wiedział, co robi. Wiedział, że dzięki temu odwołaniu się będzie mógł kontynuować zlecone mu przez Boga dzieło i że da mu ono sposobność głoszenia ewangelii i zaniesienia jej przesłania innym. Festus odrzekł: Odwołałeś się do Cezara – do Cezara się udasz (Dz 25.12).

Marmurowe popiersie Nerona w Muzeum Kapitolińskim w Rzymie.Imperator Neron, cezar, 54 – 68 n.e.
Niesławny cezar, do którego odwołał się Paweł. Pierwsze pięć lat jego rządów było relatywnie spokojnych, lecz potem jego działania stawały się coraz bardziej okrutne i irracjonalne. Historyk Tacyt opisuje, jak Neron torturował i skazywał na śmierć chrześcijan po wielkim pożarze Rzymu w 64 roku. Obu, Pawła i Piotra, być może spotkała śmierć w czasie jego rządów.

Nauka na dziś

Zachowanie Pawła odwołującego się do cezara dostarcza nam dwóch lekcji. Skorzystał on ze swego przywileju rzymskiego obywatela po pierwsze, aby uniknąć okrutnej chłosty, a po drugie, aby mieć sprawiedliwy proces dzięki wysłuchaniu przez najwyższą władzę – sąd imperatora Nerona w Rzymie. Nie wynikały z tego korzyści osobiste, gdyż jak czytaliśmy wcześniej, Paweł był gotów nie tylko na więzienie, ale i na śmierć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa (Dz 21.13). Umożliwiło mu to kontynuowanie misji zleconej mu przez Boga.
W dzisiejszych czasach wiele słyszymy o korzystaniu z naszych praw obywatelskich, lecz bardzo często kończy się to agresywnymi protestami, strajkami i użyciem siły w celu uzyskania czegokolwiek. Pierwsza lekcja dla nas jest taka, że Jezus uczył swych uczniów podążania drogą nieprzeciwstawiania się złu i prawdziwy chrześcijanin nie może uczestniczyć w takiej działalności w celu osiągnięcia korzyści osobistych, lecz musi pozostawić te sprawy w rękach Boga.
Po drugie, widzimy sprawczą kontrolę tej sytuacji przez Boga, kierującego Pawłem dla wypełnienia Swego celu, jak to wcześniej ogłosił Ananiaszowi: wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela (Dz 9.15). Dzięki pracy Pawła i innych ewangelia była głoszona na obszarze rzymskiego świata, dając poganom szansę podporzadkowania się jej wezwaniu, ochrzczenia się w zbawcze imię Jezusa i przygotowania się na dzień jego powrotu w celu założenia Bożego królestwa na ziemi.
Czy jest to twoja nadzieja na przyszłość?

John Hitches. Norfolk, UK

Rozwój Kościoła w 1. wieku (cz.13)

Część 13: Trzecia podróż misyjna Pawła (2)

Przez Macedonię i Grecję do Troady

Pierwsza część niniejszego artykułu zakończyła się opisem ocalenia Pawła przed konsekwencjami niebezpiecznych antysemickich zamieszek, mających miejsce w Efezie, a co jest przykładem tego, jak nasze najlepsze plany mogą zrządzeniem opatrzności zostać pokrzyżowane przez nieprzewidziane wydarzenia (zob. Light 25.2). Mógł on teraz udać się w dalszą podróż, zgodnie ze swoimi planami. Po długim i aktywnym, ponad dwuletnim pobycie w Efezie Paweł opuścił to miasto, rozpoczynając drugą część swej, jak teraz wiemy, trzeciej podróży misyjnej.
Podróżował on na północ do Macedonii, następnie do Grecji. W czasie tej podróży Paweł odwiedził powtórnie swych starych przyjaciół w Filippi, Tesalonice i Koryncie, w tym czasie już ugruntowane i prowadzące ożywioną działalność kościoły.
W Koryncie napisał prawdopodobnie swój doniosły list do Rzymian, małej społeczności wiernych w tym imperialnym mieście. W tym liście, pod wpływem boskiego natchnienia, apostoł skupił się na wielkim temacie Bożego zbawienia przez wiarę, zilustrowanym na przykładzie Abrahama, bez której uczynki wypełniane zgodnie z Prawem Mojżeszowym, które pojawiło się od czasów patriarchów, były jałowe. Poprzez wiarę, podstawę przekazu ewangelii, błogosławieństwami, którymi cieszyli się przez wieki Żydzi, mogą cieszyć się obecnie nie-Żydzi dzięki wierze i aktowi chrztu w imię Jezusa Chrystusa. Jak Paweł napisał wcześniej do Galatów, Prawo powinno być ich wychowawcą, prowadzącym żydowski naród do Chrystusa (Gal 3.23-24). Równie dobrze do napisania tego listu mogła skłonić Pawła nieustająca czynna opozycja Żydów, zarówno wewnątrz chrześcijańskiej społeczności, jak i poza nią.
Po trzymiesięcznym pobycie w Grecji Paweł planował popłynąć z powrotem do Syrii, skąd zaczął swą działalność pięć lat wcześniej. Jednakże wiadomość o żydowskim spisku na jego życie, ich reakcja na jego nauczanie i głoszenie, zmusiły go do zmiany planów. Udał się z powrotem przez kontynentalną Grecję i Macedonię w kierunku Azji Mniejszej. Jednak towarzyski Paweł nie był osamotniony, podążając mozolnie na północ w kurzu, niebezpiecznymi drogami. Miał przy swoim boku siedmiu współwyznawców, a ich imiona mamy podane w Dz 20.4. Możemy sobie wyobrazić ich wesołe, podnoszące na duchu rozmowy, współgrające być może z treścią psalmów i innych religijnych pieśni, kiedy szli wspólnie tą powrotną drogą.
Chronili oni Pawła również przed rabusiami, którzy mogli czaić się na tej trasie, wyglądając samotnych wędrowców. Paweł niósł ze sobą pokaźną sumę pieniędzy, zebraną dla biednych chrześcijan w Jerozolimie, którą otrzymał dzięki swej ciężkiej pracy od bogatszych członków kościołów w Grecji i Macedonii (zob. 1 Kor 16.1-4), tak więc obecność towarzyszy podróży musiała być dlań wielce krzepiąca. W końcu, w czasie Paschy, na początku roku grupka ta dotarła do Filippi, gdzie Paweł pozostał, podczas gdy jego towarzysze kontynuowali swą podróż do Troady, najbliższego portu w Azji Mniejszej, gdzie Paweł dołączył do nich, przybywszy tam na statku, pięć dni później. Tam odpoczywali wszyscy przez tydzień.

Sefer Tora (zwój Prawa), tak szanowana przez Żydów. Paweł powiedział, że Prawo było nauczycielem i wychowawcą, które miało zaprowadzić ich do Chrystusa.

Spotkanie w Troadzie

Wyobraźmy sobie tę scenę. Wielu ludzi szczelnie wypełniających pokój na trzecim piętrze. Słońce już zaszło; jest ciemno. Kopcące lampy oświetlają scenę i łącznie z ciepłem, spowodowanym ściskiem zgromadzonych ludzi, powodowały gorąc prawdopodobnie trudny do wytrzymania. Wielu odczuwało senność, na granicy zaśnięcia.
Co się dzieje? Był to pierwszy dzień tygodnia, dzień po żydowskim szabacie, który się skończył o 18.00. Teraz jest już wczesny ranek, choć jeszcze nie jest widno, kiedy większość mieszkańców miasta jeszcze śpi. Lecz dla żydowskich i greckich wiernych był to jedyny czas, gdy mogli oderwać się od pracy na „łamanie chleba”, które było cotygodniowym upamiętnieniem Ostatniej Wieczerzy, kiedy to Jezus łamał chleb i pił wino ze swymi uczniami tuż przed swym ukrzyżowaniem. Chleb i wino symbolizowały ofiarę, jaką miał uczynić wkrótce za całą ludzkość. To czyńcie na moją pamiątkę! – nakazał Jezus swym wyznawcom (Łk 22.19); to akt udziału (społeczności – Biblia Warszawska), łączący ze sobą jego uczniów, jak również dowód pamiętania ich Pana, gdyż ma być kontynuowany do chwili jego powrotu. Obecnie ów „pamiątkowy” posiłek stał się cotygodniowym wydarzeniem, mającym miejsce zaraz następnego dnia po szabacie.

Via Egnatia w Filippi, jedna z głównych dróg szybkiego ruchu Imperium Rzymskiego, łącząca się z Via Appia (Drogą Appijską). Droga ta musiała być dobrze znana Pawłowi i jego towarzyszy.

Wskrzeszenie Eutycha

Przed dzieleniem się tym pamiątkowym posiłkiem miała miejsce przemowa (tj. kazanie czy nauczanie) w celu przygotowania słuchaczy do aktu udziału (społeczności). Tamtego dnia przemawiającym był Paweł, gość cieszący się dużym szacunkiem, który miał ich wkrótce opuścić; dlatego miał im wiele do powiedzenia, a to, co miał im powiedzieć, było ważne. Co oznaczało, że przemawiał on przez długi czas i nadeszła już północ. Niektórzy spośród jego słuchaczy, senni z powodu gorąca, nie byli w stanie tak uważać, jak powinni. Jednym z nich był młody człowiek o imieniu Eutych, który przysiadł ponad tłumem słuchaczy na parapecie okna. Dopóki był przytomny, był bezpieczny. Lecz pogrążony we śnie, znalazł się w niebezpieczeństwie i zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół, na ulicę (Dz 20.9).
Możemy sobie wyobrazić żal wszystkich, kiedy bezwładne ciało Eutycha zostało podniesione z ziemi przez jego przyjaciół. Możemy być pewni, że chłopiec naprawdę nie żył, gdyż Łukasz, medyk, był tam obecny i stwierdził jego zgon. Lecz pod ręką znajdowała się cudowna moc Ducha Świętego. Interweniował w tym momencie Paweł. Wziąwszy ciało chłopca w objęcia, zwrócił się do jego pogrążonych w żalu przyjaciół: Nie trwóżcie się, bo on żyje (Dz 20.10). Życie powróciło do Eutycha. Później, po tym jak Paweł łamał chleb i przemawiał dalej aż do świtu, ów młody człowiek został przyprowadzony z powrotem na górę żywy, ku uldze i radości wszystkich zgromadzonych. Paweł mógł teraz wyruszyć w drogę, by kontynuować swą podróż.

Ożywienie Eutycha było z pewnością dla owych pierwszych wyznawców przypomnieniem o nadziei fizycznego zmartwychwstania, którego wszyscy prawdziwi naśladowcy Chrystusa oczekują w czasie powrotu ich Pana. Zmartwychwstanie Jezusa jest gwarancją, że to z pewnością nastąpi. Śmiertelny sen może skrócić życie wiernych, jak to się stało w przypadku Eutycha, lecz my możemy być niezmiernie uradowani z powodu tego wielkiego cudu, podobnie jak byli uradowani jego przyjaciele i towarzysze w Troadzie (Dz 20.12).
Paweł napisał już wcześniej przejmujący List do Tesaloniczan, w którym przypomniał im o tej nadziei na przyszłość, która była mocno ugruntowana na fakcie powrotu Jezusa na ziemię w celu wzbudzenia tych, którzy zasnęli (Biblia Warszawska). Pozostaje to w kontraście z wiarą w „nieśmiertelną duszę” oraz w „pójście po śmierci do nieba”, przyjmowaną przez wielu, którzy nazywają siebie obecnie chrześcijanami. Oto słowa pociechy, które Paweł zaoferował Tesaloniczanom:
Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi (1 Tes 4.13-16).

Z Troady do Miletu

Wydaje się, że w następstwie traumatycznych przejść w Troadzie Paweł chciał spędzić trochę czasu w samotności, bez wątpienia na przemyśleniach i modlitwie. Zatem udał się sam, pieszo, w niedługą drogę lądową, która prowadziła do Assos, gdzie dołączył do swych towarzyszy, którzy dotarli tam statkiem. Stamtąd popłynął na południe, wzdłuż wybrzeża Azji Mniejszej. Paweł chciał odbyć podróż szybko, wykorzystując w swej podróży na południe pomyślne wiatry, więc minął zatokę, która prowadziła do Efezu, przybywając do położonego bardziej na wprost celu swej podróży Miletu.
Pożegnanie ze starszymi z Efezu w Milecie
Zdecydowawszy się na nieodwiedzanie powtórnie Efezu, gdyż śpieszył się w drodze do Jerozolimy, Paweł bardzo pragnął ostatniego spotkania z tym kościołem, który wtedy już tyle dla niego znaczył. Musiał powiedzieć im, że już nigdy go nie zobaczą (Dz 20.38). Posłał po starszych kościoła i w Milecie wygłosił do nich mowę pożegnalną. Najpierw Paweł podsumował ostatnie wydarzenia, przypominając im o tym, jak mieszkał pośród nich:
Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji … Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń … z powodu zasadzek żydowskich … nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa (Dz 20.18-21).
Były to związki walki i budowania, które połączyły Pawła i tych Efezjan jako silną społeczność wiernych, ale co z przyszłością? Jego misją, jak zostało mu objawione, było udanie się do Jerozolimy, nie wiedząc, co go tam spotka. Wiedział jedynie, od natchnionych przez Ducha Świętego braci w każdym mieście, że czekają go więzy i utrapienia. Paweł jednak patrzył w przyszłość ze spokojem:
Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: /bylebym/ dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej (Dz 20.24).
Paweł wypełnił swój obowiązek i jego sumienie było czyste. Zwrócił się teraz do swych przyjaciół, starszych z Efezu, z ostrzeżeniem odnośnie odchodzenia od wiary:
Uważajcie na samych siebie i na całe stado … Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów (Dz 20.28-30).
Dlatego nakazał im: czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was (Dz 20.31). Niestety, sprawdziły się przewidywania Pawła odnośnie apostazji. W czasach Konstantyna (313 r.) główny nurt chrześcijaństwa, wówczas już oficjalnej religii Imperium Rzymskiego, zszedł na manowce pod wielu względami w porównaniu z prawdziwą nadzieją zawartą w ewangelii, głoszoną przez Pawła i innych apostołów, żyjących w pierwszym wieku.
Podobnie jak rzeka staje się tym bardziej zanieczyszczona, im dalej jej wody są od źródła, tak wierzenia i nauczanie pierwszych chrześcijan zaginęły w trzęsawisku stworzonych przez ludzi tradycji i doktryn, które skalały czystość oryginalnego przekazu, nauczanego przez Jezusa i jego apostołów. W swym 2 Liście do Tymoteusza, napisanym krótko przed swą śmiercią w rzymskim więzieniu, Paweł nakazuje Tymoteuszowi: głoś naukę … Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili … Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2 Tym 4.2-4). Poniżej znajduje się lista niektórych ważnych wierzeń pierwszych chrześcijan, opartych w całości na nauczaniu zawartym w Bożym Słowie. Porównaj je z tym, czego naucza się w wielu kościołach obecnie:
· Jest tylko jeden Bóg Stwórca
· Jezus Chrystus jest Synem Boga
· Duch Święty jest mocą Boga
· Biblia jest natchnionym Słowem Boga
· Człowiek jest śmiertelny i umiera z powodu grzechu
· Zmartwychwstanie jest prawdziwą nadzieją wierzących
· Zbawienie jest możliwe tylko przez Jezusa
· Wiara i chrzest są niezbędnym warunkiem zbawienia
· Jest tylko jedna ewangelia
· Ewangelia była głoszona Abrahamowi
· Żydzi są świadkami Boga
· Królestwo Izraela było królestwem Boga na ziemi
· Jezus powróci, by powtórnie założyć królestwo Boga na ziemi
· Jezus będzie władcą królestwa Boga
· Nagrodą dla sprawiedliwych będzie życie wieczne na ziemi
Zanim ich opuścił, Paweł przypomniał starszym z Efezu, że zarabiał swymi własnymi rękami na utrzymanie swoje i swych towarzyszy. W ten sam sposób mają oni teraz pracować, by wspierać biedniejszych wśród siebie. Przytacza im słowa Jezusa: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać (Dz 20.35). Byli oni wszyscy jednomyślni i wszystko mieli wspólne (Dz 2.44) – nie było żadnego „oni i my” w społeczności wiernych. Nic dziwnego, że słuchający go płakali, obejmując i całując swego udającego się w drogę przyjaciela, smucąc się najbardziej z tego, … że już nigdy go nie zobaczą (Dz 20.38), kiedy towarzyszyli Pawłowi i jego kompanom w drodze na statek.

W drodze do Jerozolimy

Paweł podróżował dalej do Jerozolimy, niezależnie od tego, jakie niebezpieczeństwa na niego czekały, wbrew natchnionym przepowiedniom dotyczącym jego losu w tym mieście, o czym się zaraz przekonamy. Apostoł był zdeterminowany, by tam się udać, idąc w ślady swego Pana i Mistrza, Jezusa, o którym czytamy, że gdy dopełnił się czas … postanowił udać się do Jerozolimy (Łk 9.51). Odpłynąwszy z Miletu na statku korzystającym ze sprzyjających wiatrów, przeważających o tej porze roku, Paweł i jego druhowie przemknęli przez Kos i Rodos, przybywając szybko do Patary, gdzie znaleźli statek, który miał płynąć do Fenicji. Prędko minąwszy Cypr, statek zacumował w porcie w Tyrze; stamtąd grupka naszych podróżnych pośpieszyła do Cezarei.

Pozostałości rzymskiego portu w Cezarei, odbudowanego w znacznym stopniu przez Heroda Wielkiego.

W Cezarei

Paweł był zdecydowany dokończyć swą misję w Jerozolimie, chociaż w tym czasie mógł już mieć jako takie wyobrażenie o tym, co go tam czeka. Kilku natchnionych proroków ostrzegło go już uprzednio o więzach i utrapieniach (Dz 20.23), jakie będzie musiał tam znosić. Miał teraz doświadczyć ostatniego i najbardziej dramatycznego spełnienia się tych ostrzeżeń.
W czasie końcowego etapu swej podróży Paweł odpoczywał w Cezarei w domu Filipa ewangelisty, który kilka lat wcześniej nawrócił etiopskiego eunucha (zob. Dz 9) i miał obecnie cztery córki prorokinie (Dz 21.9). Jednakże to będący tam w gościnie prorok z Judei o imieniu Agabos był autorem najbardziej znamiennej przepowiedni. Związał on swe ręce i stopy pasem Pawła i powiedział: To mówi Duch Święty: Tak Żydzi zwiążą w Jerozolimie męża, do którego należy ten pas, i wydadzą w ręce pogan (Dz 21.11).
Co zrozumiałe, wszyscy obecni przy tym, Łukasz i jego towarzysze, Filip i jego rodzina, błagali Pawła, aby nie szedł do Jerozolimy. Jakże bardzo przypomina to ostatnią podróż Jezusa do Jerozolimy ponad dwadzieścia lat wcześniej, zdecydowanego wyjść naprzeciw swemu okrutnemu losowi, temu, co go tam oczekiwało. Paweł teraz miał pójść w ślady swego Mistrza i był on równie stanowczy: Ja przecież gotów jestem nie tylko na więzienie, ale i na śmierć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa (Dz 21.13).
Widząc, że nic nie będzie w stanie odwieść tego zdeterminowanego człowieka od powziętego zamiaru, Łukasz i reszta jego kompanów zgodzili się, tak jak wszyscy słudzy Boga powinni, że wszystko pozostaje w rękach opatrzności. Niech się dzieje wola Pańska! – stwierdzili (Dz 21.14).

Przybycie do Jerozolimy

Tak oto Paweł i jego przyjaciele byli gotowi do odbycia swej brzemiennej w skutkach podróży przez równiny i wzgórza Judei do długo oczekiwanego celu. Z kilku uczniami z Cezarei oraz Mnazonem z Cypru, u którego znaleźli gościnę, wspinali się w górę na piechotę, by w końcu ujrzeć wspaniały widok świątyni i być powitanymi serdecznie przez kościół jerozolimski. I tak trzecia podróż misyjna Pawła dobiegła końca.

Howard Cook

List do Hebrajczyków (cz. 8)

Doszliśmy do rozdziału 5. Listu do Hebrajczyków. Rozdział 4 zakończył się pouczeniem, by trzymać się mocno wyznawanej przez nas nadziei, gdyż mamy cudownego arcykapłana, który z osobistego doświadczenia rozumie nas i solidaryzuje się z nami w naszych słabościach. Jest on mostem pomiędzy nami a Wszechmogącym Bogiem. W rozdziale 5. wyjaśnia się nam, że Jezus, jako nasz arcykapłan, został namaszczony przez Wszechmogącego, abyśmy mogli zbliżyć się do Niego z ufnością! Nic więc dziwnego, że Paweł nazywa Go łaskawym Bogiem! Bóg dał nam przystęp do Siebie przez Jezusa. Jezusa, który był przeciwieństwem Aarona i innych arcykapłanów od niego się wywodzących, którzy byli chwiejnego charakteru, byli grzesznikami i nie zawsze solidaryzowali się z tymi, których mieli reprezentować przed Bogiem. W rzeczy samej, Jezus cierpiał z powodu strasznej niesprawiedliwości ze strony arcykapłanów, którzy zlekceważyli Prawo, by doprowadzić do śmierci Jezusa. Żaden z arcykapłanów Nowego Testamentu nie był nawet potomkiem Aarona. Byli oni wyznaczani przez administrację rzymską.
Byli oni Hasmoneuszami, z rodu Machabeuszy, z plemienia Judy. Nie stali się oni arcykapłanami z chwilą śmierci któregoś z arcykapłanów, lecz byli usuwani i osadzani na swych stanowiskach według kaprysu rzymskiego namiestnika. Annasz był ojcem tej rodziny, zaś Kajfasz był jego zięciem.
Ale chodzi o to, że arcykapłan nie mógł mianować sam siebie. Zaszczyt reprezentowania Izraela pochodził z wyboru Boga.

Hbr 5.4-5:
A nikt samego siebie nie podnosi do tej godności, tylko zostaje na nią powołany przez Boga, jak Aaron. Tak i Chrystus nie sam sobie nadał godność arcykapłana, lecz uczynił to Ten, który do niego powiedział: Jesteś moim Synem, dzisiaj zrodziłem ciebie.

Jest to cytat z Psalmu 2.7.
Chrystus nie sam sobie nadał godność. Pamiętajmy, że Jezus nie rozpoczął swej posługi dla domu Izraela, zanim nie został namszczony przez Boga. Gdy wyszedł z wody po swym chrzcie, Bóg publicznie ogłosił: Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. …. i zstąpił na niego Duch Święty w postaci cielesnej jak gołębica. (Łk 3.22)
Ewangelia Jana przedstawia to zdarzenie szczegółowo.
J 1.32-34: Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.

Krótka dygresja:
wspaniała jest ta świadomość – że my również nie wynieśliśmy się do naszej wysokiej pozycji sami, by stać się synami i córkami Boga, braćmi i siostrami Jezusa Chrystusa! Zostaliśmy powołani przez Boga. Podobnie jak Jezus, narodziliśmy się powtórnie z wody chrztu. Narodziliśmy się też z Ducha w tym sensie, że dzięki niemu doszliśmy do poznania Prawdy i uwierzenia w ewangelię zbawienia. Mamy nadzieję, że narodzimy się także z Ducha i zostaniemy wskrzeszeni do chwały i nieśmiertelności. Nikt samego siebie nie podnosi do tej godności. Jeśli ten cud będzie zawsze w naszej pamięci, będzie to miało na nas głęboki wpływ.
Powróćmy do biblijnej narracji: nie sam sobie nadał godność arcykapłana, lecz uczynił to Ten, który do niego powiedział: Jesteś moim Synem, dzisiaj zrodziłem ciebie; jest to cytat z Ps 2.7: Ogłoszę postanowienie Pana: Powiedział do mnie: Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem. Innymi słowy, Jezus otrzymał godność arcykapłana od najwyższej możliwej władzy – od Boga.
Bardzo pouczające jest przeanalizowanie nauczania Pawła w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej (Azja Mniejsza, Turcja). Mówił on Żydom o misji Jezusa po jego zmartwychwstaniu:

Dz 13.31-33: przez wiele dni ukazywał się On tym, którzy razem z nim przyszli z Galilei do Jerozolimy; oni to teraz są jego świadkami wobec ludu. I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, dzisiaj cię zrodziłem.

Z tego wynika, że Jezus stał się synem Boga w pełnym tego słowa znaczeniu, kiedy powstał z martwych i otrzymał boską naturę. Jak my zostaliśmy stworzeni przez Boga jako członkowie nowego stworzenia, którego ukończenie da nam boską naturę i doprowadzi do stanu, gdy Bóg będzie wszystkim we wszystkim, tak Jezus jest pierworodnym tego stworzenia, albo inaczej pierwocinami, jak pisze Paweł w 1 Kor 15.

Dz 13.34-39: A że go wzbudził z martwych, aby już nigdy nie uległ skażeniu, powiedział to tak: Dał wam święte rzeczy Dawidowe, rzeczy pewne. [w ang.: „Dam ci święte i pewne błogosławieństwa Dawidowe”]

To dokładnie ta obietnica, która pozwoliła Dawidowi umrzeć w nadziei!
Dlatego i na innym miejscu [psalmie] mówi: Nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie. Dawid bowiem, gdy wykonał służbę, jaką mu wyroki Boże za jego pokolenia wyznaczyły, zasnął, został przyłączony do ojców swoich i oglądał skażenie; lecz Ten, którego Bóg wzbudził, nie oglądał skażenia. Niechże więc będzie wam wiadome, mężowie bracia, że przez tego [człowieka] zwiastowane wam bywa odpuszczenie grzechów i że w nim każdy, kto wierzy, bywa usprawiedliwiony w tym wszystkim, w czym nie mogliście być usprawiedliwieni przez zakon Mojżesza.
W tym tkwi sedno rzeczy – Jezus wskrzeszony z martwych przez swego Ojca, wskrzeszony do boskiej natury, o którym stwierdził Bóg, że jest Jego synem, wypełnił przymierza zawarte z Abrahamem i Dawidem. Przymierze z Abrahamem zapewniło przebaczenie grzechów, czego nie mogło uczynić prawo Mojżeszowe. Przymierze z Dawidem dało mu nadzieję zmartwychwstania. Pokazywało ono, że Boża obietnica, że da On Dawidowi syna, który zbuduje dom dla Boga i zasiądzie na tronie Dawida, wypełniała się w zgodzie z zamysłem Jego woli!
Inna kwestia, powstała ze zwrotu: Jesteś moim Synem.
Pamiętamy, że Bóg wziął sobie lewitów jako pierworodnych Izraela w miejsce Rubena i w miejsce każdego pierworodnego płci męskiej urodzonego w Izraelu. Są oni nazwani przez Boga „moimi” (Do Mnie bowiem należy wszystko, co pierworodne w Izraelu, tak spośród ludzi, jak też i bydła. Poświęciłem ich dla siebie w owym dniu, kiedy pobiłem wszystkich pierworodnych w ziemi egipskiej. – Lb 8.17). Nadawanie godności arcykapłańskiej zostało ograniczone do osoby Aarona i jego potomków. Aaron był również pierworodnym synem Amrama. To pokolenie Lewiego zjednoczyło się wokół Mojżesza w czasie strasznego wydarzenia w związku ze złotym cielcem i od tego czasu zostało odłączone, by być plemieniem kapłańskim, spełniać rolę pierworodnego syna (Lb 32.30).
Ale gdy Prawo Mojżeszowe stało się przestarzałe, Bóg wyznaczył Swego syna pierworodnego jako arcykapłana, chociaż był on z pokolenia Judy, nie Lewiego.
W dalszym ciągu rozważań w omawianym liście znów powraca się do psalmów. Psalm 110 stwierdza jasno, że Jezus został wskrzeszony nie tylko do kapłaństwa, lecz do nieśmiertelności również. Hbr 5.6: jak i na innym miejscu mówi: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka.
Przeczytamy teraz Psalm 110.

Ps 110.1: Psalm Dawidowy. Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek pod nogi twoje! To samo stwierdza się też w Hbr 4.14. Zmartwychwstały Jezus, wielki arcykapłan, który przeszedł przez niebiosa, Jezus – syn Boga.

Ps 110.2: Berło mocy twojej ześle Pan z Syjonu: Panuj wśród nieprzyjaciół swoich! Wielki król, przyrzeczony Dawidowi, który zasiądzie na tronie Dawida na Syjonie. Jak mówi również Psalm 2.6: Ja ustanowiłem króla mego na Syjonie, świętej górze mojej.

Ps 110.3: Lud twój chętnie pójdzie za tobą w świętej ozdobie, gdy wystawisz wojsko swoje; młódź twoja zrodzi ci się jak rosa z zorzy porannej. Ci, którzy złożą swoją nadzieję w zmartwychwstałym Panu Jezusie, ofiarowują siebie samych jako ofiary żywe/żyjące Bogu i na służbę Jezusowi. Ma to znaczenie również dla nas obecnie i w przyszłości, kiedy my także będziemy rządzić narodami laską żelazną.

Ps 110.4: Przysiągł Pan i nie pożałuje: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka. Tego cytatu użyto w Hbr 5.6. Zauważmy, że jest to jedna z tych obietnic, które Bóg potwierdził przysięgą. Innymi tego przykładami są obietnice złożone Dawidowi i Abrahamowi.

Psalm kończy się obrazem nieuchronnie zbliżającego się dnia Pana.

Ps 110.5: Pan [Jezus] po prawicy twojej zetrze królów w dzień swego gniewu.

Ps 110.6: Będzie sądził [Jezus] narody, pobije wielu, roztrzaska głowy jak ziemia szeroka.

Ps 110.7: Będzie pił w drodze ze strumienia, dlatego głowę podniesie.

Zwróćmy uwagę na długi odcinek czasu opisywany w tym psalmie. Wszystko, o czym mówił przez Dawida, miało charakter proroctwa, ale z naszego punktu widzenia dzisiaj, 3 000 lat później, niektóre z nich wypełniły się 2 000 lat temu, a reszta pozostaje nadal do wypełnienia.
Wyjaśnienie zawarte w Hbr 5 zostaje tutaj przerwane przez poważne pouczenie.

Hbr 5.11-14:
O tym [tj. o Jezusie powołanym przez Boga według porządku Melchisedeka] mamy wiele do powiedzenia, lecz trudno wam to wyłożyć, skoro staliście się ociężałymi w słuchaniu. Biorąc pod uwagę czas, powinniście być nauczycielami, tymczasem znowu potrzebujecie kogoś, kto by was nauczał pierwszych zasad nauki Bożej; staliście się takimi, iż wam potrzeba mleka, a nie pokarmu stałego. Każdy bowiem, który się karmi mlekiem, nie pojmuje jeszcze nauki o sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem; pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego.

Jest bardzo jasne, że wzrostu duchowego oczekuje się od każdego z nas. Nie wystarczy powiedzieć, że głębsze znaczenie Słowa jest dla nas za trudne do zrozumienia. Paweł oczekiwał od nas podjęcia wysiłku i powiększania naszego rozumienia Słowa. Sądzę, że możemy posłużyć się przykładem z codziennego życia. Pragniemy, by nasze dzieci były dobrze wykształcone, miały coraz większą wiedzę i mądrość, a tym samym były lepiej wyposażone do życia. Jakże bylibyśmy rozczarowani, jeśli nasze dziecko pozostałoby dzieckiem, niezdyscyplinowanym, niedouczonym, leniwym i niezmotywowanym. Nasz Ojciec Niebieski postrzega lenistwo w odniesieniu do Jego Słowa jako wielkie rozczarowanie! Słowo to ma możność nas obdarzyć mądrością ku zbawieniu. Zaniedbywanie studiowania Słowa oznacza brak entuzjazmu dla zbawienia, tak łaskawie zaoferowanego nam przez naszego Ojca w niebiosach.

2 Tym 3.16-17: Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.

Oczywiście, możemy się znudzić słuchaniem kogoś; możemy zapominać i potrzebować powtórnego nauczania; powinniśmy jednak być wyćwiczeni w nauce o sprawiedliwości i nie pozostawać dzieckiem, lecz wzrastać do dojrzałości. Stałe ćwiczenia są treningiem, który umożliwia nam rozróżnianie pomiędzy dobrem a złem. Nie ma znaczenia, jak długo jesteśmy w Prawdzie, nie możemy pozwolić sobie na odpoczynek w chłonięciu przez nas słowa Boga i w reagowaniu na jego wpływ na nas.

Tak więc nauka jest kontynuowana w rozdziale 6. omawianego listu.

Hbr 6.1-3:
Dlatego pominąwszy podstawowe nauki o Chrystusie przenieśmy się do tego, co doskonałe, nie zakładając ponownie fundamentu, jaki stanowią: pokuta za uczynki martwe i /wyznanie/ wiary w Boga, nauka o chrztach i nakładaniu rąk, o powstaniu z martwych i sądzie wiecznym. A i to uczynimy, jeśli Bóg pozwoli.

Nie zapominajmy, że list ten był skierowany pierwotnie do chrześcijan żydowskiego pochodzenia. Jak wyjaśnia Paweł w Liście do Galacjan:

Gal 4.1-9:
I to wam jeszcze powiem: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. My również, jak długo byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli żywiołów tego świata. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Wprawdzie ongiś, nie znając Boga, służyliście bogom, którzy w rzeczywistości nie istnieją. Teraz jednak, gdyście Boga poznali i, co więcej, Bóg was poznał, jakże możecie powracać do tych bezsilnych i nędznych żywiołów, pod których niewolę znowu chcecie się poddać?

To właśnie czynili Hebrajczycy, powracając do dziecinnych, podstawowych zasad Prawa Mojżeszowego. Te zasady uczyły o Chrystusie/Mesjaszu, ale tylko będąc cieniami przyszłych rzeczy. Ukazały one istotę tych cieni – Chrystusa, więc czy adresaci listu mieli teraz odejść od zbawienia poprzez Chrystusa i wolności od Prawa dla bezwartościowych podstawowych zasad tego świata, którego niewolnikami znów chcą się stać? Rytuały Prawa były martwymi uczynkami, które nie mogły uratować ich od śmierci. Uczynki bez wiary nikogo nie mogą zbawić.
Później – w rozdziałach 9. i 10. – Paweł pokazuje, że Prawo było jedynie cieniem i że realnością był Chrystus. Wiemy, jak wygląda cień przedmiotu, gdy znajduje się za nim światło. Jest on tylko zarysem, zniekształconym przez kąt padania światła. Prawo było jedynie takim cieniem. Chrystus nie był cieniem, miał ciało, był istotą. Był również światłością świata. Powiedział on w J 12.46: Ja jako światłość przyszedłem na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy we mnie. Cień jest ciemny, realna jest światłość Chrystusa.

Nic dziwnego, że nauka ta jest tak poważna.
Jednakże słowa te można odnieść w zasadzie i do nas.
My wszyscy zostaliśmy pouczeni na temat podstawowych nauk ewangelii zbawienia, podwalin wiedzy, która poprowadziła nas do nawrócenia. Oznajmiliśmy, że w nie wierzymy i okazaliśmy naszą wiarę poprzez akt chrztu – nasz pierwszy akt posłuszeństwa.
Co więc się rozumie przez martwe uczynki? Sądzimy, iż może to oznaczać to:

Rz 6.20-23:
Gdy bowiem byliście sługami grzechu, byliście dalecy od sprawiedliwości. Jakiż więc mieliście wtedy pożytek? Taki, którego się teraz wstydzicie, a końcem tego jest śmierć. Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny.
[BT: Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć. Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego – życie wieczne.]

Bo następne wersety Listu do Hebrajczyków są nawet jeszcze bardziej stanowcze:

Hbr 6.4-6:
Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego – gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko.

Słowa: Jest bowiem rzeczą niemożliwą – są bardzo niepokojące. Musimy przestudiować znaczenie tych słów uważnie, ponieważ zostaliśmy oświeceni, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Hebrajczyków. Bóg otworzył nasze serca, byśmy poznali ewangelię zbawienia. Czy zakosztowaliśmy daru niebiańskiego? Co to oznacza? Sądzę, że wyjaśnia to Piotr:

1 P 1.23-25:
Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa. Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł, słowo zaś Pana trwa na wieki. Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę.

1 P 2.1-3:
Odrzuciwszy więc wszelkie zło, wszelki podstęp i udawanie, zazdrość i jakiekolwiek złe mowy, jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego, niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu – jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan. My zasmakowaliśmy, że słodki jest Pan/Bóg. Zaoferował On nam zbawienie pod warunkiem, że w Niego uwierzymy. Daje nam odpuszczenie grzechów, jeśli w Niego wierzymy. Dał nam Jezusa, który został wydany na śmierć za nasze grzechy i został wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.

Wszystko to otrzymaliśmy całkowicie dzięki łaskawości Wszechmogącego. W żaden sposób nie zasłużyliśmy na taki dar. Dlatego, jak poucza nas Piotr: zasmakowaliście, że słodki jest Pan. My zasmakowaliśmy.
…i stali się uczestnikami Ducha Świętego. My staliśmy się. Niektórzy z adresatów listu otrzymali dary Ducha Świętego, inni byli świadkami mocy tych darów: nauczania, uzdrawiania, mówienia językami, itd. Lecz wszyscy oni odczuli zmianę, jaka w nich zaszła, gdy zaczął nimi kierować Duch Boga, co wyjaśnia Paweł w Liście do Rzymian 8. Moc natchnionego słowa wpływającego na nasze zachowanie. Owoce tego są opisane w Gal 5.

Gal 5.22-26:
Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim /cnotom/ nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.
…żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego.

Jeśli doświadczyliśmy tych wszystkich wspaniałych rzeczy, jakże moglibyśmy odpaść od wiary? A jeśli tak się stanie, to czy jest niemożliwe, byśmy mogli się nawrócić? Wszyscy znamy takich braci i siostry, którzy odpadli. Niektórzy po prostu pogrzebali prawdę pod problemami tego świata. Inni dobrowolnie stwierdzili, że nie wierzą w słowo Boga. Jeszcze inni zbuntowali się przeciw Słowu, lecz zawrócili z drogi nieposłuszeństwa i powrócili do Prawdy.
Smutnym faktem jest, że Pismo jest pełne opisów takich przypadków apostazji. Jest bardzo łatwo się zaniedbać, dać się skusić rozrywkom tego świata i powoli odpadać. Być leniwym w myśleniu i nie ukierunkowywać naszych umysłów na Słowo, by dać się w rezultacie od niego odwieść. Znanym tego przykładem jest Salomon. Oprócz Jezusa, żaden człowiek nie był tak oświecony, jak Salomon! 1 Krl 11.9-10: Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał.
Salomon nie nawrócił się. Gdyby tak uczynił, z pewnością zniszczyłby te obrzydliwe wyżyny, które zbudował dla swych pogańskich żon, z którymi nie powinien się był przede wszystkim nigdy żenić.

1 Krl 11.5: Toteż poszedł Salomon za Asztartą, boginią Sydończyków, i za Milkomem, ohydnym bałwanem Ammonitów.

Zbudował wiele więcej takich kaplic na wzgórzach na wschód od Jerozolimy! Te obrzydliwe miejsca stały naprzeciw tej samej świątyni, którą zbudował dla Pana Boga Izraela! Tam właśnie Molochowi składano ofiary ogniowe z dzieci; to akt wynikający z niewiarygodnych wręcz zabobonów. Dopiero w czasach Jozjasza te budzące wstręt miejsca kultu zostały zniszczone.

2 Krl 23.13: Nadto król splugawił wyżyny, które stały naprzeciw Jerozolimy, na południe od Góry Oliwnej, i które Salomon, król izraelski, zbudował dla Asztarty – ohydy Sydończyków, dla Kemosza – ohydy Moabitów, i dla Milkoma – obrzydliwości Ammonitów.

Z drugiej strony, mamy przypadek Manassesa, który doprowadził Judę i Jerozolimę do jeszcze większego zła; czynili oni gorzej, niż narody, które Bóg pokonał dla Izraelitów. Pan sprowadził przeciwko niemu Asyryjczyków i został on poprowadzony z kółkiem w nozdrzach (2 Krl 19.28) jako niewolnik do Babilonu. Lecz

2 Krn 33.12:
A gdy znalazł się w ucisku, błagał Pana, swojego Boga, ukorzył się bardzo przed obliczem Boga swoich ojców i modlił się do niego, a On dał się uprosić i wysłuchał jego błagania, i pozwolił mu powrócić do Jeruzalemu do swego królestwa. Wtedy Manasses poznał, że Pan jest Bogiem.

Jak został pouczony Asa – 2 Krn 15.2: Pan jest z wami, jeżeli wy jesteście z nim, a jeżeli go szukacie, pozwoli wam się znaleźć, lecz jeżeli go opuścicie i On was opuści.
Z tych przypadków uczymy się, że nawrócenie się jest możliwe, jeśli będziemy usilnie błagać Boga, jak to uczynił Manasses. Z drugiej strony, jeśli opuścimy Go aż po kres naszych dni, to on opuści nas. Tego naucza się dogłębnie w Ez 18.

Ez 18.21-24:
Lecz gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował. Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego – mówi Wszechmocny Pan – a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył? A gdy sprawiedliwy odwróci się od swojej sprawiedliwości i popełnia bezprawie, i czyni wszystkie te ohydne rzeczy, których dopuszcza się bezbożny, czy ma żyć? Nie będzie mu się przypominało tych wszystkich sprawiedliwych czynów, które spełnił; z powodu niewierności, której się dopuścił, i z powodu swojego grzechu, który popełnił, umrze!

Zatem Pismo zapewnia nas, że nawrócenie jest możliwe. Dlaczego więc w Liście do Hebrajczyków czytamy, że nie jest ono możliwe? Sądzę, że musimy pamiętać o kontekście tych słów. List przekonuje chrześcijan żydowskiego pochodzenia, by nie powracali do Prawa Mojżeszowego. Czyniąc to, wystawiają Jezusa na pośmiewisko, jakie przeżył, kiedy został odrzucony przez uczonych w Piśmie i ukrzyżowany jak pospolity kryminalista. Było to to samo Prawo, które potępiło Jezusa – Gal 3.13: Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie.

Gal 4.9:
teraz jednak, kiedy poznaliście Boga, a raczej, kiedy zostaliście przez Boga poznani, czemuż znowu zawracacie do słabych i nędznych żywiołów, którym ponownie, jak dawniej służyć chcecie?

Tak więc, jak czytamy w Hbr 6.6 – pójście tą drogą, to w efekcie powtórne krzyżowanie syna Boga i wystawianie go na pośmiewisko!

Dz 4.12:
I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni.

Jakże to mocne stwierdzenie – wręcz nie do pomyślenia!

List do Hebrajczyków (cz. 7)

Rozdział 3 Listu do Hebrajczyków wyjaśniał, że ci, którzy uwierzyli Bogu i byli Mu posłuszni, stali się Jego dziećmi i zamieszkali z Nim w Jego domu. Jezusa uczynił Bóg głową Bożej rodziny. Następnie dowiedzieliśmy się, że wezwani z Egiptu, by być Jego dziećmi i otrzymać odpoczynek w ziemi obiecanej, nigdy do niej doszli, ponieważ nie wierzyli Bogu. Gdy Bóg poddawał ich próbie, by zobaczyć, czy mają wiarę, czy też nie, zawiedli i w rezultacie pomarli na pustyni, tak więc nigdy nie weszli do ziemi obiecanej. Nauka dla odbiorców Listu do Hebrajczyków była jasna. Izrael miał wielkiego przywódcę w osobie Mojżesza, a oni zbuntowali się przeciw niemu. Musiał przyjść prorok podobny Mojżeszowi, ale znacznie go przewyższający. Jak mogli buntować się przeciw niemu i pozwolić, by ich przekonano do powrotu do Prawa Mojżeszowego i opuścić znacznie lepszą drogę w Chrystusie?
Zatem rozdział 4 wyjaśnia, że odpoczynek obiecany wiernym jest nadal osiągalny do dzisiejszego dnia. Czyli właściwie, kiedy Jozue wprowadził Izraela do ziemi obiecanej, nie oznaczało obiecanego odpoczynku. Jeśli tak by było, to po co Bóg mówiłby nadal o odpoczynku wieki później w Psalmie 95? Zatem wynika stąd, iż odpoczynek jest nadal osiągalny dla ludzi określanych jako „lud Boży”. Następnie zostaje określone, co oznacza ten odpoczynek. Nie jest to żaden odpoczynek, bo: (Hbr 4.9) A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego.
Oczywiście, jest nam znane pochodzenie szabatu, jak wyjaśnia się w Hbr 4.10: Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich. Bóg odpoczął siódmego dnia, po sześciu dniach dzieła stwarzania.
Ale musimy być w swym myśleniu precyzyjni. Na przykład, kiedy Jezus był oskarżony o pracowanie w szabat, rzekł: (J 5.17) Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam. Nawet w szabat! Bóg działa. „Bardzo dobre” stworzenie z Rdz 1 zostało zepsute przez grzech.
W ewangelii Jana mówi się wielokrotnie o dziele i działaniach, o wiele częściej, niż w innych księgach Nowego Testamentu. Można się tego było spodziewać, skoro ewangelia ta rozpoczyna się od opisu stwarzania. Oczywiście, nie stwarzania z Rdz 1, lecz nowego stwarzania dokonywanego przez Boga w i przez naszego Pana Jezusa. Początek, o którym tu mowa, jest to z pewnością początek posługi Jezusa i jego uczniowie byli wraz z nim na tym początku. Gdyż Jezus powiedział do apostołów:

J 15.26-27: Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.

Z tego wynika, że szabat odpoczynku owego nowego stworzenia jest nadal kwestią przyszłości.

Hbr 4.8: Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich był do odpocznienia, nie mówiłby Bóg później o innym dniu.

Znów widzimy, że wejście do ziemi Kanaan celem założenia Bożego Królestwa jest typem czegoś innego. Tamto wejście i objęcie w posiadanie ziemi miało być szabatem odpoczynku dla Izraela.

Hbr 4.6-7: Wynika więc z tego, że wejdą tam niektórzy, gdyż ci, którzy wcześniej otrzymali dobrą nowinę, nie weszli z powodu /swego/ nieposłuszeństwa, dlatego Bóg na nowo wyznacza pewien dzień – „dzisiaj” – po upływie dłuższego czasu, mówiąc przez Dawida, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych.

Przeczytajmy słowa Dawida powtórnie:
Ps 95.1-11:
Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, wznośmy okrzyki na cześć Skały naszego zbawienia: przystąpmy z dziękczynieniem przed Jego oblicze, radośnie śpiewajmy Mu pieśni! Albowiem Pan jest wielkim Bogiem i wielkim Królem ponad wszystkimi bogami: głębiny ziemi są w Jego ręku i szczyty gór należą do Niego. Morze jest Jego własnością: bo On sam je uczynił, i stały ląd ukształtowały Jego ręce. Wejdźcie, uwielbiajmy, padnijmy na twarze i zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył. Albowiem On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku. Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie wasi przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mię, choć dzieło moje widzieli. Tamto pokolenie budziło we Mnie wstręt przez lat czterdzieści, i powiedziałem: Są oni ludem o sercu zbłąkanym i moich dróg nie znają. Przeto przysiągłem w moim gniewie: Nie wejdą do [miejsca] mego odpoczynku.

List do Hebrajczyków jest skierowany do tego samego stada owiec, któremu zagrażało popadnięcie w nieposłuszeństwo/niewiarę (Hbr 4.11). Boże stado było w niebezpieczeństwie zachowania się tak samo jak ci, których prowadzono przez pustynię, a o których Mojżesz powiedział:

Pwt 29.2-5: Wy widzieliście wszystko, co w ziemi egipskiej uczynił Pan na waszych oczach faraonowi i wszystkim jego sługom, i całej jego ziemi, te wielkie doświadczenia, które oglądały twoje oczy, te znaki i wielkie cuda. Lecz aż do dnia dzisiejszego nie dał wam Pan serca, które by rozumiało, ani oczu, które by widziały, ani uszu, które by słyszały.

Pokolenie, do którego był skierowany ten list, widziało cuda działania Boga przez Jezusa Chrystusa, a także byli na skraju uczynienia swych serc zatwardziałymi.
Dlatego pojawia się naglące pouczenie (4.11): Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa.
Oczywiście, te naglące pouczenia równie dobrze, jak do nich, odnoszą się i do nas, którzy zostaliśmy wszczepieni do drzewa oliwnego Izraela.
Oczywiście, nie wstąpiliśmy jeszcze do owego odpoczynku. Zatem jakie dzieło Bóg nadal wykonuje? Co to za praca, od której mamy odpocząć? Najwyraźniej jest to dzieło stwarzania, tak jak Bóg odpoczął po swoim dziele stwarzania opisanym w Rdz 1. Widzieliśmy, że ma ono związek z nowym stworzeniem, stworzeniem, które będzie „bardzo dobre”, kiedy zostanie ukończone. Przyjrzymy się teraz niektórym innym wersetom, które mówią o działaniu/pracy.

Fil 2.12-13: A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą.

Zauważmy, że mówi się tu o dwóch działaniach, po pierwsze mamy zabiegać o własne zbawienie, ale po drugie, co jest zdumiewające, Bóg działa w nas w celu wykonania przez nas Jego woli i „chcenia”/życzeń. Z naszej strony działamy z bojaźnią i drżeniem.

Krótka dygresja
Musimy bardzo uważać na znaczenie wyrażenia: z bojaźnią i drżeniem. Albowiem w 1 J 4.18 mówi się: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.
Zatem musi być coś nie w porządku, jeśli boimy się naszego Ojca niebieskiego, w którego domu przebywamy jako dzieci. Kochamy Ojca, ponieważ zdajemy sobie w pełni sprawę, ile zadał sobie trudu dla naszego zbawienia. To z pewnością musi wywierać na nas wielkie wrażenie. Przebywamy w pobliżu nieskończenie wspaniałej istoty, która nie tylko zwróciła na nas uwagę, ale okazała nam wielką miłość. A mimo to budzący strach i podziw Ojciec chce, byśmy myśleli o Nim jak dziecko myśli o swym ojcu i by nazywać go „abba”, co znaczy „tatuś”.
A co z „drżeniem”? Możemy drżeć ze strachu, ale nie może to słowo występować tutaj w takim znaczeniu, ponieważ oznaczałoby to, że nie rozumiemy miłości Boga. Ale możemy również drżeć z podekscytowania i taki sens musi zawierać ten ustęp. W obecności naszego Ojca odczuwamy podziw i respekt. Jeśli zawsze mamy takie odczucie, to zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by harmonijnie współpracować z Bogiem. Innymi słowy, mówi Jan: My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował. (1 J 4.19)
Wróćmy teraz do głównego punktu naszych rozważań na temat „dzieła”.

Fil 1.6: Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa.

Ten, który zapoczątkował to dzieło, to Bóg. To On dokonuje wyboru i powołuje tych, nad którymi chce popracować.

Ef 2.10: Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.
W kontekście tego wersetu czytamy o powoływaniu przez Boga konkretnych osób, by zbliżyli się do Niego i dołączyli do członków Jego rodziny. Uwierzyli oni i zostali ochrzczeni w Chrystusie, stając się członkami jego ciała. Stworzeni w Jezusie Chrystusie!

Ef 3.20-21: Temu zaś (Bogu), który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy, temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen.

Najwidoczniej ten, który jest w stanie uczynić znacznie więcej od tego, o co prosimy albo o czym myślimy, można powiedzieć, ponad nasze najśmielsze oczekiwania, to Bóg. Jego moc działa w nas!

Pytamy jednak, w jaki sposób Boża moc działa w nas? Jednym z tych sposobów jest oddziaływanie poprzez słowo Boga, jak zostało wytłumaczone w poniższym wersecie:

1 Tes 2.13: Dlatego nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale – jak jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was wierzących.

Dzięki słowu znajdujemy się pod wpływem Boga i Jezusa. List do Efezjan poucza nas, byśmy naśladowali Boga, podobnie jak Izrael był pouczony, by naśladował Boga z powodu Jego dobroci dla nich. W ten sposób budujemy się, by okazać charakter Boga, tak jak to uczynił Jezus. 1P 2.9: Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości;)
Inny sposób, w jaki Bóg działa w nas, dokonuje się poprzez odpowiedź na modlitwę.

Hbr 13.20-21: A Bóg pokoju, który przez krew przymierza wiecznego wywiódł spośród umarłych wielkiego pasterza owiec, Pana naszego Jezusa, niech was wyposaży we wszystko dobre, abyście spełnili wolę jego, sprawując w nas to, co miłe jest w oczach jego, przez Jezusa Chrystusa, któremu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

Inny przykład modlitwy –
Ef 1.16-21: nie przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym.

Istnieje jeszcze wiele innych ustępów w Biblii, które mówią o tej niezwykle ważnej sprawie, ale zamkniemy ją na teraz, powracając do punktu wyjścia z pomocą tej instrukcji przekazanej nam przez Jezusa:

J 6.28-29: Rzekli więc do niego: Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał.

To kwintesencja listu do Hebrajczyków. Nie opuszczać Jezusa dla Mojżesza. Wierzyć w niego!

Oto pojawia się w liście poważne przypomnienie:

Hbr 4.12-13: Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę.

Słowo ewangelii było głoszone tym, którzy zbuntowali się na pustyni (Hbr 4.2), lecz nie miało ono dla nich znaczenia, ponieważ w nie nie uwierzyli! Jednak to słowo, żywe i aktywne, mogło dać im zbawienie. Mogło działać w nich dla wypełnienia woli i dla przyjemności Boga, jak mamy nadzieję, działa w nas. (Rz 4.12) Bóg uczynił Abrahama ojcem obrzezanych, tj. naturalnych potomków Izaaka i Jakuba. Niektórzy z nich właśnie wyrazili sprzeciw, kiedy Jezus chciał uczynić ich wolnymi, Abraham jest naszym ojcem i nigdy nie byliśmy niczyimi niewolnikami. Tragicznie powszechny błąd w myśleniu Żydów. Ale zasadniczą kwestią jest: nie wystarczyło być jedynie obrzezanym. Ci, którzy są uznawani za dzieci Abrahama, podążają drogą wiary, którą nasz ojciec Abraham posiadał przed swym obrzezaniem. Wiara Abraham ukazana jest w Rdz 15.4-6: Wówczas doszło go słowo Pana: Nie ten będzie dziedzicem twoim, lecz ten, który będzie pochodził z wnętrzności twoich, będzie dziedzicem twoim. Potem wyprowadził go na dwór i rzekł: Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! I rzekł do niego: Tak liczne będzie potomstwo twoje. Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu.

Był to wspaniały pokaz wiary w słowo Boga! Wymagała ona wiary w rzecz niezwykłą, w cud o ogromnym znaczeniu na przyszłość. Ale tego właśnie słowo Boga wymaga od wszystkich, którzy pragną zbawienia. Musimy uwierzyć w to, co jest niemożliwe z ludzkiego punktu widzenia. Uwierzyć w zmartwychwstanie; w życie wieczne; w to, że posiądziemy Królestwo Boga na ziemi, pomimo że obecnie świat jest zamieszkany przez wielu ludzi. Abraham w to wszystko uwierzył. We wszystkie te cudowne rzeczy.
Tego rodzaju wiary Bóg oczekuje od nas. Ale musimy zrozumieć, że chociaż możemy zwodzić sami siebie w kwestii posiadania takiej wiary i życia Prawdą, i możemy też oszukać naszych braci i nasze siostry, ale nie jesteśmy w stanie oszukać Boga. Bóg zna nasze myśli i intencje naszego serca.

Ps 139.1-4: Panie, zbadałeś mnie i znasz. Ty wiesz, kiedy siedzę i kiedy wstaję, rozumiesz myśl moją z daleka. Ty wyznaczasz mi drogę i spoczynek, wiesz dobrze o wszystkich ścieżkach moich. Jeszcze bowiem nie ma słowa na języku moim, a Ty, Panie, już znasz je całe.

Innymi słowy, wszystkie nasze upadki i słabości są znane Bogu tak samo, jak nasza wierność. Stąd takie stwierdzenie w następnych wersetach –

Hbr 4.14-16: Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze.

To zasadniczy składnik wiary – ufność, że nasz Ojciec jest niezwykle miłosierny i zaprasza nas, byśmy mówili do Niego, prosząc o pomoc.
Jakiż komfort psychiczny dają nam wszystkim te słowa! Są nam bardzo dobrze znane. Rozważmy jednak, co one mówiły naszym braciom i siostrom z 1. wieku, których kuszono do powrotu do judaizmu. Jezus był synem Boga, a nie Jego sługą, jakim był Mojżesz. Jezus przebywa w obecności Boga. Wyznaliście wiarę w niego i zostaliście w niego ochrzczeni. Wie, przez co przechodzicie, zna on wasze słabości i ma dla nich zrozumienie, ponieważ był człowiekiem śmiertelnym i doświadczał naszych słabości i wie, czym jest pokusa. Przechodzicie przez ciężki czas próby, a lekarstwem jest: przybliżenie się do tronu łaski, mając zaufanie do wiedzy, że zostaniecie zrozumiani i zostanie wam okazane miłosierdzie i pomoc w stosownej dla was porze.

Jakiegoż innego, bardziej wspaniałego zapewnienia mogli oczekiwać czy życzyć sobie?

Tak więc piszący list przedstawił nowy szereg dowodów, pokazując wyższość Jezusa nad Mojżeszem i Prawem. Następnie rozwija swą myśl i wyjaśnia, o ile lepszym arcykapłanem jest Jezus. Przekonamy się o tym, jak Bóg da, analizując rozdział 5 Listu do Hebrajczyków.

List do Hebrajczyków (cz. 6)

List do Hebrajczyków ma na celu ustawienie szanowanego Mojżesza na właściwej pozycji, ponieważ Jezus tak bardzo przewyższa go pod każdym względem. Mojżesz wstawiał się za Izraelem, wyprowadził go z Egiptu, czyniąc znaki i cuda; otrzymał od Boga słowa życia do przekazania Izraelowi, a jednak, jak pokazuje Hbr 3, większość z nich zmarła na pustyni z powodu swej niewiary. Zatem w znacznej mierze pozostała część listu ukazuje, dlaczego Jezus jest tak wyjątkowym, przewyższającym wszystkich innych, arcykapłanem. Jeśli adresaci listu naprawdę by to zrozumieli, to po cóż byłoby im powracać do Prawa Mojżeszowego, nawet jeśli znajdowali się pod presją żydowskich zelotów.

Hbr 3.1-2:
Dlatego, bracia święci, uczestnicy powołania niebieskiego, zwróćcie uwagę na Apostoła i Arcykapłana naszego wyznania, Jezusa, bo On jest wierny Temu, który Go uczynił, jak i Mojżesz w całym Jego domu.

A jednak weźmy pod uwagę, w jaki sposób scharakteryzowany został Mojżesz przez Pana w Lb 12.1-9:

Miriam i Aaron mówili źle przeciw Mojżeszowi z powodu Kuszytki, którą wziął za żonę. Rzeczywiście bowiem wziął za żonę Kuszytkę. Mówili: Czyż Pan mówił z samym tylko Mojżeszem? Czy nie mówił również z nami? A Pan to usłyszał. Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi. I zwrócił się nagle Pan do Mojżesza, Aarona i Miriam: Przyjdźcie wszyscy troje do Namiotu Spotkania. I poszli wszyscy troje, a Pan zstąpił w słupie obłoku, zatrzymał się u wejścia do namiotu i zawołał na Aarona i Miriam. Gdy obydwoje podeszli, rzekł: Słuchajcie słów moich: Jeśli jest u was prorok, objawię mu się przez widzenia, w snach będę mówił do niego. Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem. Uznany jest za wiernego w całym moim domu. Twarzą w twarz mówię do niego – w sposób jawny, a nie przez wyrazy ukryte. On też postać Pana ogląda. Czemu ośmielacie się przeciwko memu słudze, przeciwko Mojżeszowi, źle mówić? I zapalił się gniew Pana przeciw nim. Odszedł [Pan].

Mojżesz był rzeczywiście wielki, ale nie tak wielki jak Jezus!

Hbr 3.3:
O tyle nawet większej czci godzien jest od Mojżesza, o ile większą cześć od domu ma jego budowniczy.

Jest to odniesienie do przymierza zawartego z Dawidem.

2 Sam 7.13:
On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki.

Hbr 3.4-6: Każdy bowiem dom jest przez kogoś zbudowany, a Tym, który zbudował wszystko, jest Bóg. I Mojżesz wprawdzie był wierny w całym domu Jego, ale jako sługa na świadectwo tego, co miało być powiedziane; Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem.

To znów cytat z przymierza zawartego z Dawidem. Zwróćmy uwagę, że Jezusa tytułuje się tu „Chrystusem”. Jest on Mesjaszem, pomazańcem przyrzeczonym Dawidowi; namaszczonym na króla, a także, jak napisał Dawid w Ps 110.4: Pan złożył przysięgę i nie cofnie jej nigdy, że jesteś Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.
3.6: Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy.

Chociaż nie grozi nam przyłączenie się do żydowskich zelotów, czeka na nas wiele innych niebezpieczeństw, które mogą nas odciągnąć od naszej nadziei!

List do Hebrajczyków (cz. 5)

Podejmijmy nasze studia nad Listem do Hebrajczyków, poczynając od

Hbr 2.14-16:
Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.

O czym się tu mówi? Uważamy, że słowa te miały bezpośredni związek z wierzącymi w ewangelię Żydami i miały na celu wzmocnienie ich wiary i odporności. Krótko mówiąc, idźcie za Chrystusem, nie za tymi, którzy chcą, byście poparli nacjonalistycznych powstańców. Jezus przecierpiał śmierć na krzyżu i wiele zniósł złego z rąk władz żydowskich. Ale ufał on Bogu. Spójrzcie teraz na niego. Jego ufność okazała całkowicie słuszna! Pójdźcie zatem w jego ślady!
Ale oczywiście, słowa te uczą czegoś bardzo ważnego wszystkie generacje wiernych. Pierwsza część wersetu 14. jest łatwa do zrozumienia. Jezus urodził się jako potomek Adama i Ewy. Miał tę samą naturę, co my. Był pod przekleństwem, jak i my. Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem. Zwróćmy uwagę na stanowczość tych słów: On także.
Dokładniejszego zbadania wymaga druga część tego wersetu: aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła.
Nasze myśli kierują się natychmiast do Rdz 3.15, gdzie Bóg ustanawia nieprzyjaźń pomiędzy wężem a kobietą i jej nasieniem/potomstwem. Diabeł jest utożsamiony z wężem w Obj 20:

Obj 20.2: I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat.

Wiemy dobrze, że wyraz „diabeł” pochodzi z języka greckiego i używa się go również bez tłumaczenia – nazywa się ten zabieg transliteracją. Wyraz ten w tłumaczeniu znaczy „oszczerca” albo „kłamca”. Czasami jest on tłumaczony w NT, a czasami nie, zależnie od kontekstu. Jeden z przykładów, kiedy wyraz ten nie jest tłumaczony, znajduje się w J 8.44. Mamy tu Jezusa przemawiającego do Żydów, wielu mu wierzyło, jednak gdy skończył swą mowę, niektórzy tak się rozgniewali na niego, że pochwycili kamienie, aby go ukamienować! W tym dyskursie odwołuje się on do diabła i dzieci Abrahama, którzy są wspomniani w analizowanych przez nas wersetach 14-16:
pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła…
Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.
Zatem przyjrzyjmy się nauczaniu Jezusa w J 8.31-47, które rzuci światło na wersety w liście do Hebrajczyków.

J 8.31-47:
Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.
albo jak ujmuje to Hbr 2.15: aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli.

Jezus oczywiście miał po prostu to na myśli, tzn. wolność od przekleństwa grzechu i śmierci, ale Żydzi albo go źle zrozumieli, albo udawali głupich.

J 8.33: Odpowiedzieli Mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: Wolni będziecie?

Już w tym momencie zaczyna się ich oburzenie! To co Jezus powiedział dalej, sugeruje, że byli oni naprawdę grzesznikami, co naturalnie wzmocniło jeszcze ich oburzenie:

J 8.34: Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu.

Innymi słowy, ponieważ są niewolnikami, nie są dziećmi Abrahama! Jezus kontynuuje:

J 8.35-37: A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki.

Byli oni dosłownie potomkami Abrahama oczywiście, ale Jezus posługuje się tym wyrażeniem w szczególnym znaczeniu. Taki sam sens nadaje mu Paweł w liście do Hebrajczyków i nie tylko. Weźmy ten znany nam przykład:

Gal 3.26-29:
Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą – dziedzicami.

To za nich umarł Jezus. Albo pisze nieco wcześniej:

Gal 3.6-7:
W taki sam sposób Abraham uwierzył Bogu i to mu poczytano za sprawiedliwość. Zrozumiejcie zatem, że ci, którzy polegają na wierze, ci są synami Abrahama.

Czy też w Liście do Rzymian:

Rz 9.6-7:
Nie znaczy to jednak wcale, że słowo Boże zawiodło. Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela, są Izraelem, i nie wszyscy, przez to, że są potomstwem Abrahama, stają się jego dziećmi, lecz w Izaaku uznane będzie twoje potomstwo. [BW-P: Nie wszyscy też potomkowie Abrahama są synami Abrahamowymi. Lecz [jest powiedziane]: w Izaaku wzbudzę ci potomstwo.]

Wielu w Izraelu nie zaufało Panu i dlatego nie byli uznani za potomstwo Abrahama. Ludzie, do których mówił Jezus, byli typowi. Nie wierzyli już w Jezusa. A nawet gorzej – J 8.37: Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, ale wy usiłujecie Mnie zabić, bo nie przyjmujecie mojej nauki.

Ale Jezus nadal bez strachu mówił prawdę do zapewne już w tamtej chwili bardzo wściekłych mężczyzn:

J 8.38-41:
Głoszę to, co widziałem u mego Ojca, wy czynicie to, coście słyszeli od waszego ojca. W odpowiedzi rzekli do Niego: Ojcem naszym jest Abraham. Rzekł do nich Jezus: Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego. Zobaczymy za moment, co Jezus miał na myśli, mówiąc o ich ojcu. Rzekli do Niego: Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga.

Poddali w wątpliwość narodziny Jezusa z prawego łoża. Z ludzkiego punktu widzenia jego narodziny wydawały się bardzo nienormalne. Poczęcie Jezusa dokonało się z wysokości za sprawą Ducha świętego. Ale tylko Maria początkowo wiedziała o tym, ponieważ nikt inny nie był obecny, kiedy Gabriel zwiastował jej dobrą nowinę. Nie było świadków zwiastowania. Później Józefowi zostało to powiedziane we śnie, a także Elżbieta poznała prawdę o poczęciu Jezusa. Dopiero wiele lat później publicznie ogłoszono o tym w czasie chrztu Jezusa. Jan Chrzciciel nazwał Jezusa barankiem Bożym po tym, jak usłyszał głos z nieba oznajmujący: Tyś jest mój Syn umiłowany, co zostało potwierdzone później przez cuda i znaki, które działał Bóg przez Jezusa. Nie przekonało to jednak Żydów, jak pokazuje powyższy ustęp z J 8. Zatem stwierdzili oni z dumą: jednego mamy Ojca – Boga.
Zastanowiło mnie, skąd się wzięło to ich przekonanie? W Nowym Testamencie mamy jasne stwierdzenia, takie jak np. w 2 Kor 6.16-18: Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego – według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. Przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę i będę wam Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami – mówi Pan wszechmogący.

Swój odpowiednik ustęp ten ma w Kpł 26.12: Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem. Ale idei Boga jako Ojca Izraela tutaj nie znajdujemy.

Jednakże w Wj 4.22-23 czytamy: A ty wtedy powiesz do faraona: To mówi Pan: Synem moim pierworodnym jest Izrael. Mówię ci: Wypuść mojego syna, aby mi cześć oddawał; bo jeśli zwlekać będziesz z wypuszczeniem go, to Ja ześlę śmierć na twego syna pierworodnego.

Te słowa Boga mógł mieć na myśli Jezus, mówiąc do nich:

J 8.42: Gdyby Bóg był waszym ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał.

Pwt 32.4-6:
On Skała, dzieło Jego doskonałe, bo wszystkie drogi Jego są słuszne; On Bogiem wiernym, a nie zwodniczym, On sprawiedliwy i prawy. Zgrzeszyły przeciw Niemu Nie-Jego-Dzieci, lecz ich zwyrodnienie, pokolenie zwichnięte, nieprawe. Więc tak odpłacać chcesz Panu, ludu głupi, niemądry? Czy nie On twym ojcem, twym stwórcą? Wszak On cię uczynił, umocnił.

Podobne uczucia wyrażone zostały w Jer 3.4: Czy nawet wtedy nie wołałaś do Mnie: Mój Ojcze! Tyś przyjacielem mojej młodości! Czy będziesz się gniewał na wieki albo na zawsze żywił urazę? Tak mówiłaś, a popełniałaś przewrotności i udawało się tobie. [BW – Tak oto mówiłaś i czyniłaś zło, ile tylko potrafiłaś.]

Jakże trafne są słowa użyte w konfrontacji Jezusa z Żydami w J 8!
Czy nie przypomina nam to o typie, jakim był Józef? Faworyzowany przez ojca; otrzymał objawienie od Boga; bez strachu mówiący prawdę braciom, którzy go znienawidzili za to. Ale mężczyźni zgromadzeni wokół Jezusa nie byli w nastroju, by rozważyć dowody dane przez Boga, zatem dochodzimy do punktu kulminacyjnego tej sceny:

J 8.43-44: Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.

Jezus określa tu naturę potomstwa węża starodawnego, diabła i szatana. Diabeł, oszczerca Boga, kłamca, i szatan, przeciwnik.

J 8.45: A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie.

Bóg powiedział Adamowi prawdę, lecz ten w nią nie uwierzył i wybrał zamiast niej kłamstwo węża.

J 8.46-47: Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście.

Zatem porównując to nauczanie Jezusa z omawianym ustępem listu do Hebrajczyków, przekonujemy się, że prawdziwymi braćmi Jezusa są ci potomkowie Abrahama, którzy wierzą ewangelii zbawienia i uśmiercili naturę odziedziczoną po Adamie. Powstają oni z wody chrztu do nowego życia, w którym darowane są im ich grzechy, czy mówiąc inaczej biblijnym językiem, zostają oni usprawiedliwieni przez Boga. Przestali być potomkami węża czy inaczej – diabła; przestali być jego naśladowcami i oddają się Bogu i Chrystusowi. Idą w ślady swego ojca, ojca wszystkich ludzi wiary, Abrahama. To właśnie rozumie się przez „pomoc” w Hbr 2.16: Bo rzeczywiście przychodzi On z pomocą nie aniołom, ale – jak mówi
Pismo – przygarnia potomków Abrahama. [BW – Bo przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama.]

Wąż albo diabeł, albo kłamca dzierży władzę nad śmiercią naturalnego potomstwa Adama; ci, którzy są zwiedzeni przez węża, zginą. Ale ci, których prowadzi potomek kobiety, będą żyć. Nie że nigdy nie umrą, ale że zostaną uwolnieni od śmierci poprzez zmartwychwstanie i dar nieśmiertelności. Dlatego Pismo mówi o ich śmierci jako o śnie, z którego zostaną obudzeni. Pamiętajmy, jak Jezus zadał kłam saduceuszom:

Mk 12.26-27: Co zaś dotyczy umarłych, że zmartwychwstaną, czyż nie czytaliście w księdze Mojżesza, tam gdzie mowa „O krzaku”, jak Bóg powiedział do niego: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Nie jest On Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie.

Jezus unicestwił władzę diabła w sobie samym i dla tych, którzy są jego naśladowcami. Diabeł nie trzyma już nas dłużej w niewoli grzechu i śmierci. Nie boimy się już śmierci, ponieważ wiemy, że to tylko sen, ani też nie jesteśmy w niewoli grzechu, ponieważ przez Jezusa dostąpiliśmy przebaczenia. Jeśli nam przebaczono, to jesteśmy oczyszczeni z grzechu i w konsekwencji jesteśmy sprawiedliwi! Tak jak grób nie mógł zatrzymać Jezusa, nie może też zatrzymać jego wiernych naśladowców:

Rz 6.4-5: Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.

Naprawdę ogromny krok na drodze argumentacji uczyniony został po raz pierwszy w omawianym liście w poniższych wersetach.

Hbr 2.17-18: Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

Paradoksalne jest to, że Żydzi w owym czasie praktycznie czcili Mojżesza, a jednak – jak powiedział Szczepan do Sanhedrynu – ich ojcowie nie chcieli mu wierzyć:
Dz 7.39-40: Nie chcieli go słuchać nasi ojcowie, ale odepchnęli go i zwrócili serca ku Egiptowi. Zrób nam bogów – powiedzieli do Aarona – którzy będą szli przed nami, bo nie wiemy, co się stało z tym Mojżeszem, który wyprowadził nas z ziemi egipskiej.

Zatem mówi Paweł, że Jezus, jak Mojżesz, był śmiertelnym człowiekiem, który nas rozumie. Mojżesz był miłosiernym mediatorem. Uratował Izraela, oferując w ofierze swe własne życie, by ich uratować od zagłady. Mojżesz był kuszony, ale nie był bezgrzeszny i Prawo przez niego przekazane nie mogło wybawić Izraela od ich grzechów.

Tragedią jest to, że ci mężczyźni, którzy sprzeciwili się Jezusowi, rzucając się na niego, są typowymi przedstawicielami ogromnej większości ludzi. Nie byli oni dosłownymi wężami. Ale ich sposób myślenia był pokrętny jak węża, który był kłamcą. Byli oni inteligentnymi ludźmi, ale mimo to na równi z wężem nie zrozumieli prawdy, wbrew swej przezorności. Byli oni przykładem ludzi, o których Jan pisał – 1 J 5.10: … kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu.

To spotkanie było typowym przykładem nieprzyjaźni pomiędzy potomstwem węża i Jezusem, potomkiem kobiety. Jak wskazuje Jan – 1 J 3.10: Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga.

1 J 3.8: Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła.

Grzech czy brak wiary to dzieło diabła. Hbr 9.26: A tymczasem raz jeden ukazał się [Jezus] teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie.